tag:blogger.com,1999:blog-9561672780030378622024-03-18T19:05:47.698+01:00PISdaBelgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.comBlogger2078125tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-6670014248325292312022-05-26T08:16:00.003+02:002022-05-26T08:20:16.974+02:00Czwarta pseudowładza<p><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18pt;">K</span></b>ilkanaście miesięcy przed wyborami czas poważnie
zadać pytanie, czy przy takich mediach, jakie mamy dziś, PiS w ogóle może
przegrać. Czy przy takich mediach jest szansa, by ocalić demokrację?
</p><p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pytanie jest o tyle
zasadne i dramatyczne, że w Polsce wolnych mediów generalnie już nie ma. Jest
raczej kilka wolnych redakcji. Nie trzeba niestety wszystkich palców obu rąk,
by je zliczyć. W mijającym tygodniu „Gazeta Wyborcza” opisała aferę z
machinacjami obecnego premiera w czasach, gdy był szefem banku, dotyczącymi
wrocławskich kamienic. Ogromna większość mediów sprawę całkowicie
zignorowała, a niektóre poinformowały o niej z kilkudniowym poślizgiem, choć te
same media kilka miesięcy wcześniej dostały absolutnego amoku, gdy lider opozycji
przekroczył samochodem dozwoloną prędkość. Tam było wykroczenie i utrata na
kilka miesięcy prawa jazdy, tu potencjalnie zagrożone kilkoma latami
przestępstwo. Dysproporcja czynów była dokładnie taka jak dysproporcja poświęconej
im przez media uwagi.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W przypadku
poprzednich afer dotyczących Morawieckiego i innych polityków PiS
funkcjonariusze tej partii, kłamiąc w żywe oczy, zaprzeczali faktom albo
bagatelizowali sprawę, mówiąc, że to kapiszon lub odgrzewany kotlet. Teraz
sprawę po prostu całkowicie zignorowali, wiedząc, że dzięki pisowskiej
agenturze w mediach mogą to zrobić zupełnie bezkarnie. Ich medialni pomagierzy
pomogą sprawę zlekceważyć i unieważnić.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tak, na szczęście
mamy wciąż w Polsce kilka wolnych redakcji. Większość mediów i bardzo wielu
dziennikarzy jest jednak zaplątanych w bardzo gęstą sieć politycznych, personalnych
i towarzyskich zależności z władzą i jej ludźmi. Nikt ich do tej sieci na siłę
nie wciągał. Wchodzili dobrowolnie. Jedni ze strachu i oportunizmu, inni z
pazerności, jeszcze inni z próżności.</p><p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">I</span></b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">W Polsce media nie
kontrolują władzy,</b> to władza na różne sposoby kontroluje większość mediów
albo przynajmniej na nie wpływa. Jeśli uznamy wolność mediów za jeden z
warunków istnienia demokracji, to musimy dojść do wniosku, że to jeszcze jedno
kryterium wskazujące, iż prawdziwej demokracji w Polsce nie ma. Jest jej
atrapa. Podobnie jak istnieje atrapa wolnych mediów. Kontrola władzy przez
media jest iluzoryczna. Wpływ władzy na media jest faktyczny. Mamy dziś wolne
media tak jak mamy wolne sądy - bardziej niż na gwarancje instytucjonalne możemy
liczyć na dobrą wolę oraz charakter właścicieli mediów i dziennikarzy. Niestety, możemy liczyć na zdecydowaną
mniejszość. W sumie na garstkę.
</p><p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Kto się miał
ześwinić, już się ześwinił” - powiedział o sędziach Igor Tuleya. To samo można
powiedzieć o dziennikarzach. Choć czasem można odnieść wrażenie, że ich
większość nawet nie pojmuje istoty toczącej się gry i tego, jaką stawkę ona się
toczy. Mamy po latach brutalnej operacji coraz mniej wolne sądy i coraz mniej
wolne media. Jeśli PiS wygra kolejne wybory, definitywnie stracimy jedne i
drugie.<span></span></p><a name='more'></a><p></p>
<p class="MsoNormal"><a name="bookmark1"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">II</span></b></a><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;"></span></b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Medialny system tej
władzy</b> działa sprawnie i bezlitośnie. Miliardy złotych na TVP. Dziesiątki
milionów na zaprzyjaźnione tygodniki. Nawiasem mówiąc, istnieje tu dość
groteskowa korelacja - im niższa sprzedaż, tym większe pieniądze ze spółek
skarbu państwa. Szczyt kuriozum to tygodnik, który dzięki władzy zarabia
miliony, choć nawet się nie ukazuje. To swoisty medialny fenomen epoki PiS,
okazuje się, że może istnieć pismo bez czytelników. A nawet ma się ono lepiej
- odpadają koszty papieru i dystrybucji. Władza płaci po prostu pismu za
komentatorsko-piarowskie usługi niektórych jego żurnalistów i za doroczną nagrodę człowieka roku, którą zwykle, cóż za niespodzianka,
dostaje ostatnio Jarosław Kaczyński.
</p><p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dochodzą jeszcze
miliony na zaprzyjaźnione portale, w tym jeden, który chyba w ramach dowcipu
nazwano czystą polityką. Reszta przyzwoitości kazała nazwę zapisywać w formie
300. Są miliony na zaprzyjaźnione media, są też srebrniki dla oportunistów
indywidualnych. Ta władza własnych mediów i własnych ludzi w mediach nie
zaniedbuje.</p>
<p class="MsoNormal"><a name="bookmark2"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">III</span></b></a><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;"></span></b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Władza stosuje wobec
mediów</b> metody putinowskie (jak przy próbie pacyfikacji TVN), orbanowskie (jak
w przypadku Orlen Press) i własne, które są kombinacją presji, przekupstwa, a
czasem uwodzenia. Trzeba PiS-owi oddać, że działa sprytnie. Czasem idzie na
chama i kupuje cały koncern prasowy, czasem dogaduje się z właścicielami
mediów i wydawcami i satysfakcjonuje się zainstalowaniem w kluczowych
miejscach swoich ludzi, którzy wiedzą, jak zadbać o odpowiedni przekaz i
narracje. Tak po przejęciu władzy postąpiono z RMF, tak niedługo później stało
się z Polsatem.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Gdy ludzie
Kaczyńskiego 15 lat temu na dwa miesiące przed wyborami straszyli właścicieli i
szefów tej stacji, domagając się, by ci się mnie pozbyli, nie szło im o mój cotygodniowy
program. Kategorycznie żądali, bym przestał kierować „Wydarzeniami”, co też
nastąpiło. Stawką był program informacyjny dla milionów. Bo nie trzeba kupować
ani całej stacji telewizyjnej, ani programu informacyjnego, wystarczy przejąć
w mediach punkty węzłowe.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pójście na układ z
władzą władza docenia. Zawsze przyjdzie jakaś pandemia i rządowe ogłoszenia za
miliony pójdą do mediów uległych. Niepokorni albo oponenci władzy nie dostaną
ani grosza. Miliony na pismo, które się nie ukazuje, to rzeczywiście światowy
fenomen. Ale gdy posłucha się medialnych występów ludzi zatrudnionych w tytule,
szok ustępuje. Wszystko po linii i na bazie.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Odwdzięczać się za
usługi można zresztą na różne sposoby. Można na przykład podarować bliskiemu
dziennikarzowi audycyjkę w Polskim Radiu. To, że nikt jej nie słucha, nie ma
znaczenia, ważne, że ktoś na niej zarabia. W ciągu kilku lat stworzono system
okołomedialnej korupcji. Grube miliony płacone są za wsparcie, milczenie albo
życzliwość wobec władzy. Efekt - to już nie są wolne media, to są media
powolne władzy. A są też agenci indywidualni. Jest cała grupa speców od
kolportowania medialnych wrzutek i powielania narracji wypichconej na
Nowogrodzkiej. Ci spece się wspierają. Gdy któremuś z nich robi się gorąco pod
czterema literami, dają sobie wzajemnie świadectwa profesjonalizmu.</p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">IV</span></b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Część żurnalistów PiS</b>
od lat prowadzi po sznureczku. Kiedyś wiedzieli, że mają udowadniać, że afera
z Sowy była największą w historii wszechświata i oznaczała konieczność zmiany
władzy. Potem wiedzieli, że trzeba się zachwycać świeżością Dudy i autentyzmem
Szydło. I należy pod niebiosa wychwalać 500+. Szydzić z KOD i powtarzać w
nieskończoność, że ludzi nic nie obchodzi jakaś konstytucja. A potem wiedzieli,
że trzeba się zachwycać kompetencjami i menedżerskimi zdolnościami Morawieckiego
i kpić z opozycji za brak programu i bezrefleksyjny anty-PiS. I powtarzać, iż
powrót Tuska nic nie zmienił, bo w przeciwieństwie do Kaczyńskiego jest
politykiem przeszłości i nie ma wizji.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>I dokładnie to,
dokładnie tak robili. Afery PiS bagatelizowali albo powtarzali, że to dla
publiki zbyt skomplikowane detale bez znaczenia, by dokładnie do takiego stanu
świadomości społecznej doprowadzić. Tak powstał bezpartyjny medialny blok
współpracy z władzą.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Gdy tematem jest
afera Morawieckiego, ignorują ją. Gdy tego samego dnia ukazuje się sondaż
wskazujący, że zjednoczona opozycja pokonałaby PiS 50:30, piszą, że zwykłych
ludzi nie obchodzi, czy opozycja będzie zjednoczona, czy nie, i zaczynają
gadać o wydumanym konflikcie Tuska z Trzaskowskim, bo ten temat PiS się
podoba. Jeśli nie mogą pomóc władzy, to spróbują przynajmniej zaszkodzić
opozycji.</p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">V</span></b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Maile Dwokczyka
pokazują,</b> że obecna władza stoi bezczelnym kłamstwem i nachalnym PR. Da
się tak rządzić dzięki mediom przejętym i spacyfikowanym albo pozbawionym
kręgosłupa i uległym. Funkcjonariusze medialnego bloku współpracy z władzą i
tak zwane neutralne media wolą się zajmować opozycją niż władzą. Zajmowanie się
PiS wymaga pewnej odwagi. Można stracić reklamy, można zostać zaatakowanym albo
stracić gości w programie. W opozycję można walić bezkarnie i jeszcze udawać,
że to dowód niezależności i obiektywizmu. Najdurniejsza PiS-owska wrzutka zdaje
się dla wielu znaczyć więcej niż największa afera PiS. Może dlatego, że od
afery pozwala odwracać uwagę.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jednych kupuje się
milionami, innym daje się pozory akcesu na salony władzy. Są i tacy, których -
by służyli gorliwie, nawet jeśli bezmyślnie - wystarczy pogłaskać po główce i
dać im pączka. A najlepiej dwa.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie byłoby władzy
PiS bez zaprzyjaźnionych mediów. Może być dalsza władza PiS dzięki mediom tej
władzy zaprzedanym, nawet jeśli nie całkowicie sprzedajnym. Media coraz
częściej zajmują się u nas nie informowaniem i komentowaniem, ale swoistym
ściemnianiem i nieczystą grą z publiką. O tym nie powiemy, tego nie zauważymy,
to zbagatelizujemy, to zagadamy, to przykryjemy zasłoną dymną albo podzielimy
włos na czworo tak, by istotę sprawy całkowicie zamazać, zrelatywizować,
unieważnić.</p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">VI</span></b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Nie idzie o to,</b>
by medialnie rozszarpywać władzę i robić klakę opozycji. Można nie lubić
opozycji, można korzystać z prawa do jej krytykowania. Warto jednak przestać
ignorować fakty, sprzedawać półprawdy i ściemniać. Warto przestać traktować
odbiorców jak kompletnych idiotów. I tak nikt nie prześcignie w tej konkurencji
TVP, bo jak w chwili szczerości przyznał nieoceniony sędzia prokurator Piotrowicz:
„Proszę pamiętać, że w telewizji publicznej nie mówimy do osób inteligentnych”.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Na razie system
działa. Działa redaktor „Suwart”, który dba o to, by internetowy portal dostał
miliony za robienie PR Ziobrze i jego ekipie. Redaktor-konsultant Dworczyka po
kilkutygodniowym przewietrzeniu na skoczniach narciarskich jakby nigdy nic
powrócił na antenę. Przecież nic się nie stało, prawda? Program partii
programem narodu.</p>
<p class="MsoNormal">Rządowi konsultanci doradzają władzuni, czy usunięcie z
radiowej Trójki legendarnego Wojciecha Manna bardziej się władzy opłaci, czyjej
zaszkodzi. 1 mają się świetnie. Przecież to tylko koleżeńskie pogawędki. W
normalnym kraju każda taka „pogawędka” byłaby wielkim skandalem. W Polsce
jednak media wykonały wielką pracę, by normalnością stała się nienormalność. 1
mówimy tu o służącej władzy i oszukującej publikę naprawdę sporej grupie ludzi.
Nie musimy nawet dotykać skrajnego przypadku braci Kremlowskich, którzy służą
władzy za grube miliony. Wielu służy za drobne albo ze zwykłej głupoty w imię
czegoś, co nazwano symetryzmem.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bardzo zazdroszczę
kolegom z „Polityki”, którzy wymyślili to słowo, bo zrobiło bezdyskusyjną
karierę. Symetryści chyba je nawet lubią. Uznali, że symetryzm to nie synonim
oportunizmu i tchórzostwa, ale obiektywizmu i bezstronności. Symetryzm jednak,
z całym szacunkiem dla moich kolegów z „Polityki”, to zdecydowanie za ładne
słowo na opis postawy, której istotą jest intelektualne szalbierstwo,
tchórzostwo, cwaniactwo, cynizm i nihilizm przebrany za intelektualną
niezależność.</p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">VII</span></b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Oczywiście każdą
krytykę</b> można kwitować „obsesją totalnych”, niczym się nieróżniących się
od pisowców. To zdecydowanie wygodniejsze niż zmierzenie się na serio z
zarzutami i spojrzenie w lustro nie dla nakarmienia samozachwytu. Nie, nie
idzie o to, by być jak TVP i „Sieci” a rebours. Idzie o to, by być BBC i CNN. O
wałkach Morawieckiego nie mówimy nic, a o przekroczeniu prędkości przez Tuska
od rana do nocy. Mówmy i o tym, i o tym, odróżniając jednak wykroczenie od
czegoś, co pachnie przestępstwem.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Na swoich zjazdach
polscy sędziowie zajmują się praworządnością i przyjmują uchwały w sprawie
wolnych sądów i sędziowskiej niezależności. Na największym dorocznym spędzie
medialnym dziennikarze zajmują się tym, co interesuje ich najbardziej - sobą i
zaspokajaniem swojej próżności. Jakie znaczenie ma to, że w kwestii wolności
mediów kraj stacza się na peryferie cywilizowanego świata, skoro na corocznym
medialnym odpuście rozdają figurki, dyplomy i paciorki. Trzeba sobie zrobić
selfie.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Za kilka miesięcy,
w grudniu, będziemy mieć powtórkę z tego prowincjonalnego festiwalu
biedacelebryctwa. Selfie własne, z małżonkiem lub małżonką albo z pieskiem i
wpisem, że dziękujemy za nominację, mamy nadzieję na nagrodę i jesteśmy
wzruszeni po nominacji albo nagrodzie. Selfie środowiska, które z wolności
częściowo zrezygnowało albo selfie mediów, które otwarcie lub półotwarcie
poszły na uldad z władzą, nie będzie. Nic nie poradzę - w kraju, który co roku
zalicza dramatyczny spadek w rankingu wolności mediów, wszystkie dziennikarskie
nagrody i wyróżnienia mogą być co najwyżej nagrodami pocieszenia dla częściowych
lub całkowitych ślepców.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Od lat niemal
codziennie słyszymy w mediach rozważania o słabości opozycji. O słabości lub
fatalnej kondycji mediów rozważań właściwie nie słychać. Nie wzywam tu do
tego, by występowali wyłącznie przedstawiciele i zwolennicy opozycji i by
eliminować z mediów ludzi władzy. Warto jednak zastanowić się, czy zapraszając
kogoś do programu, nie powinno się jednak unikać robienia wielkich gwiazd i
autorytetów z troglodytów, manipulantów i notorycznych kłamców. Zrównanie
kłamcy z prawdomównym i prawdy z kłamstwem jest unicestwieniem prawdy i faktów,
a stąd już tylko krok do piekła. Jak powiedział kiedyś amerykański senator
Daniel Patrick Moynihan: „Macie prawo do własnych opinii, ale nie do własnych
faktów”. Tak, brońmy faktów, bo kłamcy mordują je na naszych oczach, a my im
na to pozwalamy i jeszcze to nagłaśniamy.</p>
<p class="MsoNormal"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Doskonale zdaję
sobie sprawę, że to, co tu piszę, bardzo wielu się nie spodoba, nawet bardzo
nie spodoba. Trudno - amicus Plato, sed magis arnica veritas. Media mają być
wolne, a nie powolne władzy. Te ostatnie nie zasługują nawet, by istnieć. Są
zaprzeczeniem swej istoty.</p>
<p class="MsoNormal">Niezmiennie wierzę, że PiS może przegrać wybory i stracić
władzę, ale z przykrością stwierdzam, że jeśli tak się stanie, to raczej mimo
mediów niż dzięki mediom. Najbliższe wybory da się wygrać, ale na tak zwane
wolne media niech demokraci nie liczą. Muszą dać radę sami. </p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Tomasz Lis</i></b></p>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-58808679958405085292021-04-28T10:35:00.005+02:002021-04-28T10:36:59.319+02:00Pięć lat symetryzmu<p> <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></p><p><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</p><p class="MsoNormal"><b>Kiedy w maju 2016 r. opublikowaliśmy tekst „Symetryści i
poputczicy”, nie przypuszczaliśmy, że wprowadzone przez nas pojęcia „symetryzm”
i „symetryści” zrobią tak dużą karierę. Widać poruszyliśmy istotną polityczną
emocję i opisaliśmy rzeczywisty stan rzeczy – trwający do dzisiaj.</b></p>
<p class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mariusz Janicki, Wiesław Władyka</i></b></p>
<p class="MsoNormal"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: #5a5a5a; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 8pt;"></span><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";"><span style="font-size: large;"><b>P</b></span>rzez te pięć lat symetryzm obrósł w wiele „samozwańczych”
definicji, pojawiło się sporo fałszów i nieporozumień. Najbardziej chyba
kuriozalna interpretacja głosi, że atakowanie symetrystów to odmawianie im
prawa do krytyki opozycji. Jedni chcą być symetrystami, bo oznacza to dla nich
bycie obiektywnymi, inni zaś postrzegają taką postawę jako jeden z filarów
władzy PiS. Termin ten jest dzisiaj codziennie używany przez polityków, w
publicystyce, w dyskusjach w mediach społecznościowych. Trafił do Wikipedii,
stał się przedmiotem debat i konferencji, jak np. tej zorganizowanej nie tak
dawno przez „Kulturę Liberalną”; użyczył nazwy radiowemu podcastowi. Wszedł do
słownika.</span>
</p><p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Jeden z użytkowników Twittera napisał niedawno (wszystkie
poniższe cytaty pochodzą z ostatnich dni): „Symetryzm krok po kroku prowadzi
nas do rządów totalnych”. Inny stwierdza: „Symetryzm jawnie służy do
zamazywania wartości i nieodróżniania dobra od zła”. Kolejny przyrównuje
symetryzm do syndromu sztokholmskiego. Pojawiają się opinie, że „symetryzm
polega na normalizacji patologii politycznych”, „to rodzaj zaniechania”, „to
usprawiedliwienie dla braku opinii”, „to zaprzeczenie obiektywizmu”. Albo
oburzenie, że niby są „dwa plemiona, jedno wierzy w zamach smoleński, a drugie
nie. To więcej niż symetryzm, to kretynizm”.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Publicysta Przemysław Szubartowicz napisał: „Ilekroć PiS
posuwa się krok dalej w zamachu na państwo prawa, tylekroć zjawia się jakiś
symetrysta i epatuje publisię wielkim zdziwieniem. Że jak to się stało, ojej”.
A Paweł Wroński ironizuje: „Prośba do symetrystów. Powiedzcie coś dobrego o
pandemii i dlaczego powinna trwać”. Nie brakowało też stwierdzeń pozytywnych:
że symetryzm to stosowanie tych samych wymagań wobec wszystkich partii, bo tego
wymaga uczciwość, albo że symetryści uratują kraj przed wojną polsko-polską.<span></span></span></p><a name='more'></a><p></p>
<h2 style="margin-bottom: 3.4pt;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 12pt;">Kim są symetryści</span></h2>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Przypomnijmy zatem, o co nam chodziło, jakie polityczne
zjawisko opisywaliśmy i w jakim czasie. 2016 r. to czas zasadniczych,
pozakonstytucyjnych zmian ustrojowych wprowadzanych przez PiS. Nasza definicja
symetryzmu głosiła, że jest to niezrozumiałe trzymanie równego krytycznego
dystansu wobec PiS i Platformy Obywatelskiej (wówczas najsilniejszej partii
opozycyjnej, ale dotyczy to dzisiaj każdej antypisowskiej siły), w imię tzw.
obiektywizmu. Twierdziliśmy, że jest to najlepsze alibi dla autokratów,
pozwalające im stać się częścią „stanu gry”, narzucać terminologię, wymuszać
akceptację nowego porządku. Uważamy nadal, a nawet jeszcze bardziej, że
przyjęcie takiej opcji to zasadniczy błąd nie tylko polityczny, ale również
poznawczy i moralny.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Zrębem naszego myślenia od początku było to, że w działaniach
PiS nie chodzi o zmiany ilościowe, ale głęboko jakościowe – wywrócenie całego demokratycznego
porządku, a partia Kaczyńskiego jest zasadniczo odmienna od wszystkiego, co
znamy z dziejów III RP. Dlatego popularne wówczas, ale też dzisiaj, hasło „PiS,
PO jedno zło” wydawało nam się wyjątkowo bezsensowne. Symetryści, jak ich
określiliśmy, nie dostrzegali przełomu, zasadniczej zmiany, jaka się dokonuje w
stosunku do wolności obywatelskich, prawa do indywidualnego kształtowania
własnego życia, do rozmaitych mniejszości, niezależności instytucji
kontrolnych, mediów, prokuratury, sądownictwa, swobód w kulturze i nauce itd. I
nie chodzi tu o wstydliwe incydenty, ukrywane delikty, ale o ostentacyjne
działania, z których partia Kaczyńskiego jest wręcz dumna.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Pięć lat temu napisaliśmy: „Symetryści nie chcą przyjąć do
wiadomości, że mimo wszystkich przewin innych partii na przestrzeni ostatniego
ćwierćwiecza, to za czasów PiS wiele rzeczy zdarza się po raz pierwszy. (…)
Trybunał Konstytucyjny działał przez 30 lat, zanim PiS nie zaczął go naprawiać.
Nigdy dotąd Unia Europejska nie zajmowała się stanem demokracji w Polsce, teraz
tak. Nigdy dotąd rzecznik partii rządzącej nie określił Sądu Najwyższego per
»kolesie«. (…) Nie było dotąd dwuprawia i konieczności deklarowania, kto do
czyjego prawa będzie się stosował – a ledwie przyszedł PiS i tak jest”.
Zauważyliśmy też, że „PiS przez lata podwyższył próg bólu. Jeśli tylko
ewidentnie nie zmiesza kogoś z błotem, mówi się, że był wyjątkowo łagodny, a
symetryści są wniebowzięci. (…) Żadna inna partia nie ma takiej taryfy
ulgowej”.</span></p>
<h2 style="margin-bottom: 3.4pt;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 12pt;">W czym PiS był pierwszy</span></h2>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Wszystko, co się działo później, potwierdzało naszą diagnozę,
pojawiały się nowe przykłady: np. przerwanie konstytucyjnej kadencji I Prezes
SN oraz sędziów w KRS, nierespektowanie wyroków TSUE i polskich sądów powszechnych,
wyrzucenie RPO przed wyborem nowego – wszystko to znowu po raz pierwszy w III
RP. Zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego jedni obserwatorzy – korzystając z tego
samego „materiału dowodowego” – dostrzegli tę „wyjątkowość” PiS od razu, a inni
potrzebują lat, żeby dojść do takich samych wniosków, które nagle traktują jako
bez mała objawienie. Rozbawiają nas dzisiejsze konstatacje poważnych, zdawałoby
się, komentatorów w stylu: z tym sądownictwem to jednak Kaczyński przesadził,
nie tak miało być, telewizja publiczna nie powinna sobie pozwalać na takie
rzeczy, nepotyzm w państwowych spółkach wymyka się spod kontroli itp. A czego
się spodziewali, jakie wcześniej dostrzegali przesłanki, że będzie inaczej,
łagodniej, uczciwiej, zgodnie z cywilizowanymi procedurami?</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Przypomnijmy, że wiosna 2016 r., kiedy po raz pierwszy
napisaliśmy o symetrystach, to już nie był powyborczy karnawał w 2015 r., kiedy
to – zatroskani dzisiaj stanem państwa – publicyści mediów niePiSu postulowali,
aby dać drugą szansę Kaczyńskiemu, bo może się zmienił, zmądrzał, dojrzał do
demokracji. Więcej – wręcz zachwycali się jego wyobraźnią strategiczną,
czułością społeczną („ma kluczyk do serc Polaków”), przewagą, jaką zdobył nad
wszystkimi konkurentami. Twierdzili, że nie można się tak uprzedzać, a poza tym
Platforma i Komorowski byli tak potworni, że Duda, Szydło i Kaczyński wydawali
się rozsądną alternatywą.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Ale my napisaliśmy o zjawisku symetryzmu już po rozprawie z
Trybunałem Konstytucyjnym, po tym jak Zbigniew Ziobro, członek rządu, znowu
został prokuratorem generalnym i zaczął sobie nadawać nowe uprawnienia, a Jacek
Kurski – prezesem TVP. Było to po pierwszych demonstracjach KOD, szykanowaniu
opozycji w Sejmie, ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego przed prawomocnym
wyrokiem. Stawało się jasne nawet dla najbardziej opornych, że PiS się nie
zmienił, że powrócił z turbodoładowaniem i ze swoim „ciągiem technologicznym” w
używaniu i nadużywaniu władzy. Że będzie się mścił i ma szuflady pełne
szokujących projektów. Ale symetryści szukali kolejnych alibi dla władzy:
socjal z budżetu, pognębienie znienawidzonych elit, „przywracanie godności”.
Słyszeliśmy: „nie straszcie PiS-em, bo to nudne”.</span></p>
<h2 style="margin-bottom: 3.4pt;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 12pt;">Średnia z 500 plus i Smoleńska</span></h2>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Po kolejnych trzech latach, w 2019 r., pisaliśmy: „Wielu
komentatorów, tych spoza kręgu PiS, wyraża się z wielkim uznaniem, jak to
Kaczyński ma świetny kontakt z polską prowincją, z klasą ludową, mieszkańcami
wsi, jak on ich rozumie, a liberałowie nie. Jednocześnie ci sami komentatorzy
zarzucali Koalicji Europejskiej strach przed Kościołem, nadmierny konserwatyzm,
brak oferty dla środowisk LGBT, niejasność w sprawie związków partnerskich itp.
Rzecz w tym, że Kaczyński ma tak dobry kontakt z klasą ludową właśnie dlatego,
że obiecuje jej, iż nie będzie związków partnerskich, praw LGBT, genderu,
uchodźców, a państwo będzie żyło w pełnej symbiozie z parafiami”. Takich
paradoksów nasi adwersarze nie dostrzegają do dziś i jest to raczej sprawa
beznadziejna. Skąd to się bierze?</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Zawsze za równoważną definicję symetryzmu uważaliśmy
segmentowość w postrzeganiu życia publicznego i wyciąganie średniej z jego
różnych dziedzin. To dzisiaj chyba najbardziej żywotna forma tego zjawiska,
kiedy coraz trudniej wprost bronić PiS. W takim ujęciu nie ma spraw
najważniejszych, kryteriów głównych, ideowej hierarchii. To prawdziwa ostoja
symetryzmu, polegająca na takiej narracji: PiS robi to co Platforma, tylko
bardziej, liczy się ogólny bilans. W takim ujęciu komedię z Julią Przyłębską w
TK równoważy 500 plus, Kurskiego w TVP łagodzą tzw. 13. i 14. emerytura,
opowieści Macierewicza o Smoleńsku są niczym wobec podniesienia pensji
minimalnej itd. A na pandemię będzie Nowy Ład, który rozgrzeszy wszystkie winy.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Dzielenie polityki na oddzielne fragmenty przy ignorowaniu
całości systemu skłoniło nas (po roku od pierwszego tekstu o symetrystach) do
napisania, że symetryzm objawia się „zwłaszcza w wypadku problematyki
społecznej (…). Streszczając: będziemy walczyć o niezależność sądów i
samorządów pod warunkiem, że w konstytucji znajdą się gwarancje socjalne. Wam
zależy, z powodu peerelowskiej traumy, na wolnościach, a nam na umowach o
pracę. Trzeba się dogadać. Oznacza to, że wolność staje się takim samym
parametrem jak inne”.</span></p>
<h2 style="margin-bottom: 3.4pt;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 12pt;">Nie ma już powrotu</span></h2>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">To ma dalsze konsekwencje, już dla przyszłości: subtelniejszą
postacią symetryzmu jest stwierdzenie, że nie ma powrotu do tego, co było, III
RP się skończyła, cokolwiek by o tym sądzić. PiS zmienił wszystko. To w istocie
przyzwolenie na metodę faktów dokonanych, oznacza zgodę na pozaprawną zmianę
ustroju państwa. „Owszem, PiS ma swoje winy, ale Polska już nie wróci do stanu
poprzedniego”. Można zapytać, bo to nie jest jasne: czyli do jakiego stanu nie
wróci? Z niezawisłymi sądami i instytucjami kontrolnymi, z niezależnym
prokuratorem generalnym, przyzwoitą telewizją publiczną, respektowaniem
wyroków? Czyli świat, jaki stworzył Kaczyński, ma już pozostać, może po jakichś
kosmetycznych retuszach, zmianie akcentów, ale jednak, bo cóż robić…</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Taka opinia jest oczywiście odpowiednio obudowana: chodzi
mianowicie o obiektywną niemożność cofnięcia pewnych zmian, nieuchronność
społecznych procesów, jakie PiS zainicjował. Tyle że u symetrystów widać
wyraźną satysfakcję z powodu takiego stanu rzeczy. Kiedyś Kaczyński stwierdził,
że nieważne, czyje ręce podnoszą się za projektami PiS, byle się podnosiły.
Dzisiaj, zwłaszcza dla lewicowych symetrystów (umownych, bo często chodzi o
proste sprzyjanie PiS), zdaje się nieważne, że ich postulaty głoszą politycy
bardzo odlegli od standardów liberalnej demokracji. Są tego powody.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Do symetryzmu prowadziła często niechęć do przeszłości III
RP. I to był punkt wspólny z opowieścią PiS. Po ośmiu latach rządów Platformy
to ona była winna wszystkiemu, co ludziom dolegało, nie podobało się i
drażniło. Nieraz przyjmowało to manifestowaną pogardę dla charakteru
transformacji Polski po 1989 r. w ogóle, jako niesprawiedliwej i klasowo
nieludzkiej. Zatem PiS generalnie ma rację, co najwyżej trzeba go cywilizować.
Pojawiały się propozycje, aby w roli „cywilizatora” wystąpiła lewica, skoro PiS
już jest socjalny.</span></p>
<h2 style="margin-bottom: 3.4pt;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 12pt;">„Ta durna opozycja”</span></h2>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Takie próby były podejmowane i zawsze kończyły się bez mała
kompromitacją. Gdy liderka „Kultury Liberalnej” spotkała się widowiskowo na
moście (było to opisane i obfotografowane) z wiceszefem chyba najbardziej
brutalnego politycznie tygodnika związanego z obozem władzy po to, by znaleźć
wspólny język, nie potrafiła zadać rozmówcy pytania zasadniczego i moralnie
obowiązkowego: jak można pisać takie rzeczy, w jakim języku możemy się
porozumieć? Brak uwypuklenia istoty różnicy, zamazywanie konfliktu jakoby po
to, żeby się wyciszał, jest właśnie czystym symetryzmem, na czym zawsze
korzystał i korzysta Jarosław Kaczyński. „Ta durna opozycja” – jak powiedział
Ryszard Terlecki – to streszczenie poglądów lidera PiS.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Ten przekaz odnosi skutek od dawna. Już na początku 2016 r.
ruch obrońców demokracji nie wszędzie był przyjmowany życzliwie, a nieraz
traktowany jako inicjatywa w obronie życiorysów i beneficjów zdobytych przez
starsze pokolenie: nie mieliście wolności za PRL, to teraz o niej stale
ględzicie i próbujecie tym na siłę zainteresować innych, ale to wasza sprawa.
Tę niechęć do łączenia idei demokracji z innymi życiowymi wartościami brawurowo
przełamał na dobrą sprawę dopiero Strajk Kobiet w 2020 r. Nieprzypadkowo
właśnie od tego czasu PiS dołuje w sondażach. A KOD styka się dzisiaj często z
szyderstwami typu „kodziarstwo”, „dziadkowie”, jako niby zbyt radykalny i
monotematyczny. Ale to właśnie uczestnicy tamtych demonstracji najwcześniej
zauważyli, o co chodzi PiS, i poszli pod Trybunał Konstytucyjny już zimą 2015
r. Byli nieporównanie bardziej przewidujący niż ich późniejsi krytycy.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Tłumaczyliśmy symetrystom w artykule z 2016 r., że tylko w
systemie demokracji liberalnej można „racjonalnie wypracować społeczny i
polityczny konsens. Wiele da się zmienić, poprawić, wynegocjować, ale tylko w
państwie prawa, trójpodziału władzy, przy działającym sądownictwie,
respektowaniu wyroków, szanowaniu procedur i instytucji. I tylko taka ścieżka
jest bezpieczna”. Wielokrotnie później pisaliśmy, że w ramach takiej
cywilizowanej debaty mieszczą się i postulaty lewicy, i liberałów, aborcja i
prawa kobiet, miejsce Kościoła, swobody obyczajowe, model gospodarczy, system
podatkowy, klimat, ekologia i wiele innych kwestii. Złudzeniem symetrystów,
trwającym do dziś, jest wiara, że taka dyskusja, realne konsultacje społeczne
mogą się toczyć w państwie PiS.</span></p>
<h2 style="margin-bottom: 3.4pt;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 12pt;">Stronnicza liberalna demokracja</span></h2>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Istotą symetryzmu jest brak zwartego systemu wartości.
Powoduje to, że w końcu – jak mawiała nasza nieżyjąca już koleżanka Janina
Paradowska – bezradnie wyciąga się średnią z kłamstwa i prawdy. Krytycy
symetryzmu, jak my, uważają, że muszą istnieć punkty oparcia, warunki brzegowe.
Zadajemy pytania: czy opowiadanie się za liberalną demokracją jako pożądanym
systemem rządów jest przejawem stronniczości? Czy utrzymywanie „równego
dystansu” wobec łamania konstytucji i jej niełamania dowodzi obiektywizmu? I
czy można uprawiać symetryzm, jeśli polityka jest w Polsce totalnie
asymetryczna, gdyż jeden z jej członów, akurat dysponujący dzisiaj wszystkimi
instrumentami władzy, zmierza do hegemonii?</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">W naszym boksowaniu się z symetrystami nigdy nie chodziło o
interesy żadnej konkretnej partii. Na czele demokratycznego obozu może stać
Platforma, Hołownia, Lewica, PSL czy jakieś nowe ich mutacje. Tu nie chodzi o
nazwy i osoby, ale o poszanowanie cywilizowanych, bezpiecznych zasad życia
społeczeństwa, które nie powinno się bać napaści ze strony swojego państwa.
Nawet PiS mógłby wrócić do demokratycznej rodziny, wciąż mając w agendzie
program 500 plus, zwiększenie kwoty wolnej od podatku, a nawet przekop Mierzei.
Nie wraca, bo nie chce.</span></p>
<h2 style="margin-bottom: 3.4pt;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 12pt;">Dobrzy ludzie głosują na PiS</span></h2>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Symetryzm po 2015 r. przyniósł niepowetowane straty
wolnościowemu systemowi; nadal zresztą sieje spustoszenie. Przez lata
powodował, że partia Kaczyńskiego była traktowana jak normalne ugrupowanie w
demokratycznym porządku i taką się po tych zabiegach w oczach wielu stała. To
symetryści uświęcali elektorat obecnej władzy, którego nie wolno tknąć („dobrzy
ludzie głosują na PiS”), dołączali do ataku na różne branże i środowiska,
zwalczali idee jednoczenia opozycji. Dążyli do nowej rzeczywistości, po
PO-PiS-ie, tyle że prowadziło to zawsze, także teraz, do demobilizacji tylko
jednej strony, bo PiS śmiał się z takich narracji i im sprzyjał. Likwidacja
PO-PiS-u – oczywiście, natychmiast. Partie są złe? – popieramy. Nie ma na kogo
głosować? – macie rację. Sukces przekazów formacji Kaczyńskiego brał się, i
nadal bierze, w dużym stopniu ze wsparcia symetrystów. Bo według nich w Polsce
nadal trwa „spór prawny”, „walka dwóch plemion”, a ludzie „chcą spokojnie żyć”.
Dopóki nie przestaną zachwycać się przywracaniem godności przez Jarosława
Kaczyńskiego, a nie zadbają o własną godność – obrońców demokracji i wolności –
PiS będzie miał stale otwarte drzwi do władzy.</span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";"> </span></b></p><p style="margin-top: 0cm;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="background: white none repeat scroll 0% 0%; color: black; font-family: "DejaVu Sans";"><a href="http://fumacrom.com/6dow">ŹRÓDŁO</a></span></b>
</p><p></p>Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-89061588957866881282021-02-11T06:33:00.003+01:002021-02-11T06:33:42.317+01:00Przyrodzone pany<p> <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--></p><p><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
</p><h1 style="margin-bottom: 3.75pt;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Przyrodzone pany</span></h1>
<h3 style="margin-bottom: 6.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 6.0pt;"><span style="background: white; color: #a0a0a0; font-family: "DejaVu Sans";">Obóz
PiS chce stworzyć wrażenie, że jego rządy, mimo różnych ekscesów, są naturalne
i oczywiste, a opozycja to nieudacznicy bez przyszłości. Amerykańscy wyborcy
poradzili sobie z podobną akcją ze strony ekipy Trumpa, czy polscy pójdą w ich
ślady?</span></h3><span class="credit"><i><span style="background: white; color: #828282; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 8.5pt;"></span></i></span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 8.5pt;"></span>
<p class="MsoNormal"><i><b><span style="background: white; color: #5a5a5a; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 9.0pt;">Mariusz Janicki</span></b></i></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;"><span style="font-size: large;"><b>O</b></span>becna władza to mają być „przyrodzone pany”, jak
niedawno trafnie rozpoznał to zjawisko Paweł Kowal. Te pany mogą robić różne
rzeczy, nieładne, brutalne, wręcz drastyczne, ale nie przestają być panami.
Kradną, ale się dzielą. Kłamią, ale mają osiągnięcia. Załatwiają głównie swoim,
ale czasami też innym, tylko nie wolno ich denerwować. Długo rządzą, to może
już wystarczająco się namścili, obłowili, a co mieli napsuć, napsuli. Teraz
będzie lepiej.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Takiemu wrażeniu ma służyć zaplanowana na koniec
lutego kilkuetapowa akcja pod egidą premiera Morawieckiego – Nowy Ład (więcej
na ten temat w tekście Adama Grzeszaka: Nowy Ład, czyli chaos). To ma być drugi
plan Morawieckiego, złożony z wydatków z ledwo co odratowanych europejskich
funduszy, ale przede wszystkim z niezliczonych obietnic i zapowiedzi wielkich
inwestycji, z których skorzysta każda branża i każdy Polak. Będzie zapewne
zbudowany według stosowanej już wcześniej zasady: nieważne, czy się mówi, czy
się robi. To „robieniomówienie” Morawiecki opanował dość biegle (najnowszy
chwyt w tej dziedzinie to formuła „jeśliby…, to moglibyśmy…), a poza tym ma do
pomocy wielu fanów, którzy na swoich Twitterach oraz w portalach sponsorowanych
przez spółki Skarbu Państwa już teraz urabiają grunt pod tę akcję. Można się
spodziewać, że po inauguracji Ładu te pasy transmisyjne rozgrzeją się do
czerwoności.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Na tym polega druga faza normalizacji według PiS
(pierwsza była w 2017 r. po sądowych wetach Dudy i wymianie premiera), która
wchłonęła już wiele minionych afer, zamortyzowała pozakonstytucyjne zmiany
ustrojowe, próbuje neutralizować pierwszą i drugą falę protestów kobiet, oswaja
pandemię. Jeśli nawet PiS-owi obniża się poparcie, to wkrótce powinno wrócić do
„normy”, a są nią wysokie notowania dzisiejszego obozu władzy, spadki zaś –
chwilowymi anomaliami. Tak piszą nawet odlegli od obozu rządzącego
komentatorzy. „Już wtedy [po orzeczeniu Trybunału w sprawie aborcji w
październiku – przyp. red.] było pewne, że odbicie sondażowe nastąpi – to
partia z dużą i wierną bazą społeczną (…)” – napisał ostatnio o PiS Michał
Danielewski z OKO.press. Charakterystyczne, że o żadnej innej partii nie mówi
się, że na pewno odrobi sondażowe straty. Ugrupowanie Kaczyńskiego wyrobiło tu
sobie specjalne papiery, respektowane jednakowo w pisowskiej i niepisowskiej
bańce. Bo to są pany. Ich trudności zawsze są przejściowe, jak są w dołku, to z
pewnością wkrótce się wykaraskają. Z opozycją przeciwnie – tu stale oczekuje
się katastrofy i ostatecznego końca, krytycy wypatrują klęski i zawsze ją
dostrzegą. Tak było choćby w przypadku sobotniego eventu Platformy
Obywatelskiej, który był hejtowany przed, w trakcie i po wydarzeniu.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><strong><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Zjednoczona Prawica nie przewiduje
dla siebie alternatywy.</span></strong><span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;"> </span></span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Ona
cierpliwie poczeka na zbłąkane owce, przetrwa niedojrzałe bunty, będzie liczyć
na rozsądek i zrozumienie przez ludzi ich własnych życiowych interesów. Ma się
upowszechnić wrażenie, że nic się nie da zrobić, że w końcu PiS zawsze wygra, jak
ostatnio w sprawie aborcji. Sprzeciw wobec PiS jest dozwolony, ale niemądry.
Protesty się skończą, afery wygasną, bo trwają średnio „trzy dni”, jak
stwierdził kiedyś prezes PiS, ludzie w sumie mało pamiętają, zmęczą się,
pandemia odpuści, otworzy się siłownie i będzie git – niemal słychać ziewanie
rządzących polityków.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Tej strategii służą liczne przekazy wymyślane w
sztabie PiS, np.: „czy wyobrażacie sobie, że premierem zostaje Borys Budka albo
Szymon Hołownia? No przecież to bardzo śmieszne, nieprawdaż? (kandydatury
Obajtka czy Błaszczaka są zaś traktowane ze śmiertelną powagą), „czy chcecie,
aby oszalałe lewactwo, przeklinające na demonstracjach, zaczęło wychowywać
wasze dzieci, no chyba nie”, „czy można pozwolić na aborcję na życzenie,
przecież to zbrodnia”, „czy może powstać rząd od Konfederacji po Zandberga? To
już lepszy Morawiecki”, „opozycja nie ma lidera”, a „czas Tuska definitywnie
minął” (oczywiście czas Kaczyńskiego, Macierewicza i Suskiego wciąż trwa).
Epoka partii politycznych rzekomo się skończyła, „trzeba wyjść bezpośrednio do
ludzi”, ale najbardziej klasyczna partia Prawo i Sprawiedliwość trzyma się
świetnie i nikt nie twierdzi, że przechodzi do lamusa. Tu też PiS wytresował
sobie publiczność.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><strong><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Władza transferuje niewiarę w
opozycję do samej opozycji i jej elektoratu.</span></strong><span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;"> </span></span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">A już wcześniej było
wiele takich sugestii: „antyPiS to za mało”, „opozycja nic nie robi”,
„Kaczyński ma słuszne diagnozy”, „PiS przywróciło godność ludziom”, „elity nie
rozumieją Polaków”, „Schetyna nie ma charyzmy”, „Kaczyński rozgrywa opozycję
jak dzieci”, „PiS znowu zmiażdżył swoich przeciwników”, „nie ma powrotu do
tego, co było”, „odgrzewane kotlety” (to o kwestiach praworządności). I jeszcze
jedna seria: „w Polsce trwa spór prawny”, „trzeba unikać radykalizmu po obu stronach”,
„należy obniżyć temperaturę konfliktu”, „opozycja nie powinna być totalna”,
„zaciekle walczą dwa plemiona, a ludzie chcą normalnie żyć”, „jeśli mają wrócić
liberałowie, to już lepszy Kaczyński”, „jednoczenie opozycji nie ma sensu”,
„PO-PiS musi odejść” itd.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Rzecz w tym, że pod takimi stwierdzeniami, z
których każde jest de facto korzystne dla PiS, podpisuje się wciąż wielu
teoretycznie niezwiązanych z władzą komentatorów i – co istotniejsze – także
wyborców niePiS. Kolportują bezkosztowo dla PiS hasła sprzyjające temu
ugrupowaniu. Podtrzymywanie zaś pryncypialnego sprzeciwu wobec wprowadzonych
przez PiS zmian ustrojowych jest traktowane dzisiaj jako przejaw obsesyjnego
radykalizmu („kodziarstwo”), bo „rzeczywistość poszła dalej”, należy się
mierzyć z kolejnymi wyzwaniami itp. To także element drugiej fali normalizacji
– polityczne przedawnienie, zatarcie, włączenie bezprawnych zmian do
mainstreamu i szukanie tzw. nowego kompromisu.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Kaczyńskiemu udało się sprawić, że opozycja
bardziej walczy ze sobą nawzajem niż z jego formacją. Przyjęło się, że „PiS to
wiadomo…” i po takim stwierdzeniu można się już zająć wydłubywaniem sobie – bo
przecież nie PiS-owi – elektoratu. Także sporami socjalistów z liberałami,
twardych „libków” z „libleftem”, lewicy starej z nową, „kościółkowych” ze
świeckimi itd. Kiedy się obserwuje wiele konfliktów politycznych, widać, że PiS
już tam prawie nie ma. Partia, która niepodzielnie rządzi krajem, w sporach na
opozycji niemal nie istnieje. I taki jest cel zabiegów PiS: stworzyć wrażenie,
że obecna władza jest nie do ruszenia, a poza nią toczy się jakieś zabawne, nic
nieznaczące życie quasi-polityczne. „Ta durna opozycja” – jak powiedział
ostatnio Ryszard Terlecki, szef klubu PiS.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><strong><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Naturalni władcy mogą praktycznie
wszystko.</span></strong><span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;"> </span></span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Niedawno
Jacek Nizinkiewicz napisał w „Rzeczpospolitej”, że wiele dzisiejszych afer
dawniej zmiotłoby każdą władzę. Zauważa też, choć to jest oczywiste od dawna,
że dziennikarze podążają potulnie za przekazami PiS, łapią, co się im podrzuci,
i odstępują, kiedy tego oczekuje rządzący obóz. To prawda. W swoim czasie,
kiedy wybuchła afera z podróżami marszałka Kuchcińskiego, wystąpił Kaczyński,
po swojemu wyraził coś, co miało być chyba ubolewaniem, po czym w istocie kazał
kończyć sprawę i zająć się podróżami Donalda Tuska z okresu jego premierostwa.
Po czym w kilku niepisowskich mediach ukazały się materiały o lotach Tuska do
Gdańska. Niedawno Kaczyński ogłosił, że sprawa z respiratorami nie istnieje,
wszystko było w porządku, czyli: rozejść się. Przez ostatnie pięć lat po każdej
aferze związanej z władzą media patrzyły, jak reaguje PiS. Jeśli politycy tej
partii ogłaszali, że to „mokry kapiszon”, uwaga od razu słabła. To jest właśnie
syndrom przyrodzonych panów: oni decydują nawet o tym, która dotycząca ich
afera jest ważna, a która nie.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Pytanie: jak tak łatwo PiS może tym wszystkim
kręcić? Powodów jest kilka.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Przede wszystkim mniejsze, niż się wydawało,
przywiązanie społeczeństwa do zasad liberalnej demokracji.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>O ile jeszcze w 2015 r. można było
mówić, że PiS zmylił wyborców, bo nie obiecywał rozbicia Trybunału
Konstytucyjnego, napadu na sądownictwo czy zrobienia z TVP partyjnej
przybudówki, o tyle wynik wyborów w 2019 r. był przełomowy. Kaczyński dostał
reelekcję swojej formacji już po wszystkim, co zrobił z państwem. Wyborcy – w
sporej części – odwrócili się nie tylko od antypisowskich partii, ale także od
demokratycznych wartości. To największy problem opozycji od 2015 r. Kwestie
praworządności pojawiły się na ostatniej konwencji PO, ale od razu padły
komentarze, że „nie przysporzy to wyborców”. Jednak rezygnacja opozycji z
takiej tożsamości znacznie osłabia jej moralną legitymację. Byłaby to
kapitulacja wobec Kaczyńskiego.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Obniżenie standardów w życiu publicznym.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>Populizm zachwiał hierarchią wartości,
zrelatywizował je. Liczą się zatem nie ustrojowe zasady, sławetny trójpodział
władzy, niezależne sądownictwo, ale interesy „klasowe” konkretnych grup
społecznych, które zostały nazwane godnością, a przez to uświęcone i wyłączone
spod ocen. Trump mógł być nieobliczalnym, łamiącym wiele zasad politykiem, ale
„dawał godność zwykłym ludziom”. Kaczyński działa „bez trybu”, ale
„upodmiotowił” lekceważonych dotąd obywateli. A wtedy żadne koszty nie mają
znaczenia. Następuje „rozwibrowanie”, jak nazwał to kiedyś Andrzej Zybertowicz,
po to aby potem można było dowolnie definiować wolność, prawdę, demokrację,
praworządność, tradycję czy patriotyzm. A to prowadzi do kolejnego punktu.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">„PiS pewne rzeczy robi dobrze, a pewne źle”.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>Tę formułę wygłosił nie tak dawno
Adrian Zandberg, ale jest ona streszczeniem poglądów wielu wyborców, a zarazem
prawdziwą ostoją niezagrożonych dotąd rządów PiS. Dwa charakterystyczne
przykłady. Kojarzony z umiarkowaną prawicą publicysta Piotr Zaremba napisał
niedawno, że z zasady nie ocenia PiS blokowo, że bardzo mu się nie podoba to,
co partia rządząca zrobiła z sądownictwem, że tego nie da się obronić, ale –
streszczając – na innych polach Kaczyński ma sukcesy. Następuje zatem
uśrednienie, nie ma warunków brzegowych, nieprzekraczalnych granic. Z kolei socjolog,
spec od sondaży, Marcin Palade od dawna zawzięcie walczy z Jackiem Kurskim i
władzami Polskiego Radia, widząc w nich kulę u nogi, która może zatopić
przyzwoitą ogólnie władzę PiS. Palade doskonale wie, że Kaczyński mógłby jednym
słowem zwolnić Kurskiego z funkcji prezesa TVP czy rozgonić całe szefostwo tzw.
publicznego radia. Nie robi tego, ponieważ przekaz tych mediów w pełni mu
odpowiada, dokładnie oddaje jego wizję polityki – w takim kierunku od dawna
prowadzi cały swój obóz.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Gdyby zatem Palade był konsekwentny, powinien
domagać się wyrzucenia z PiS samego Kaczyńskiego za szkodzenie partii. Podobnie
Zaremba musi wiedzieć, jaką rolę w demokratycznym państwie pełni niezależne
sądownictwo, a zarazem, że partyjne przejęcie tej sfery było od lat wręcz głównym
celem prezesa PiS, o czym ten mówił przy każdej okazji. Takie logiczne
niedoróbki i niekonsekwencje to cegiełki w gmachu obecnej władzy.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Brak gradacji ważności publicznych spraw daje
PiS wielki komfort.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>Każdą
winę rząd może nadrobić na innym polu, wykupić się, np. wydając publiczne
pieniądze. Ostatnio panuje opinia, że przyszłość PiS zależy w zasadzie
wyłącznie od skuteczności walki z pandemią i od powodzenia akcji
szczepionkowej. Minione pięć lat, i zapewne kolejne, łamania zasad
demokratycznego ustroju mają pójść w niepamięć po takim sukcesie. A potem
Kaczyński będzie mógł dokończyć „reformę sądownictwa”, podzielić Mazowsze,
przejąć resztę mediów, wprowadzić polski Budapeszt albo od razu Ankarę.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Wielu zastanawia się, ile to może jeszcze
potrwać. Gdzie jest granica, której przekroczenie wreszcie otrzeźwi
społeczeństwo, sprawi, że pojawi się realny, skuteczny opór, zrozumienie
realiów ordynacji wyborczej, wsparcie opozycji. Nie wydaje się to możliwe bez
spełnienia kilku warunków.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Odzyskanie godności przez demokratów.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>Udało się to w USA, gdzie trumpizm był
wyjątkowo toksyczny, a zarazem bardzo spektakularny. Tam również popularność
Trumpa była „normą”, to on miał łatwo wygrać wybory, bo przecież tak dobrze
wyczuł „amerykańską duszę”. Był tak oczywisty i naturalny jak PiS w Polsce, a
znacznie bardziej sugestywny i medialny niż Kaczyński. Okazało się jednak, że
inne dusze, równie amerykańskie, przeciwstawiły się temu populistycznemu
tonowi. Na godność zwolenników Trumpa demokraci odpowiedzieli własną, nie
gorszą godnością, przerwali spektakl z „suszeniem waszyngtońskiego bagna”,
„wielką Ameryką” – i popsuli zabawę. Pytanie, czy taka reanimacja godności
demokratów jest możliwa w Polsce. Zależy to od kolejnego punktu.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Uodpornienie się na marketingowe przekazy
PiS.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>Obóz władzy
wybronił się z tylu zapaści, ponieważ od dawna korzysta z taryfy ulgowej,
ląduje na miękkiej poduszce własnych przekazów, tworzonych w zależności od grup
odbiorców: jesteśmy wyjątkowi, świetni, wystarczająco dobrzy, nie gorsi niż inni.
Gdyby przekazy opozycji o PiS były tak samo skuteczne jak te PiS o opozycji,
Kaczyński dawno straciłby nie tylko władzę w państwie, ale i na Nowogrodzkiej.
Ale ta skuteczność zależy też od odbiorców, ich nastawienia, odporności na
wrogie perswazje, od tego, czy wyrwą się z planu marketingowców rządzącego
obozu.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Umysłowe ogarnięcie się opozycji.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>To oczywiste, niestety, że partie są
też zwykłymi zakładami pracy, muszą dbać o dobrobyt działaczy i ich rodzin. Na
zasadzie: PiS może i jest zagrożeniem dla kraju, ale żyć jakoś trzeba. Jednak
trzecia kadencja bez władzy to dla partii opozycyjnych wyzwanie bez mała
śmiertelne, nawet PiS tego nie przechodził. Nie przetrzyma tego ani PO, ani
Lewica, ani ledwo dyszący PSL, ruch Hołowni także. Demokratyczni wyborcy mogą
więc mieć nadzieję, że sam egzystencjalny interes przetrwania spowoduje, że
mimo wzajemnych niechęci partie opozycyjne dojdą do jakiegoś porozumienia –
przeliczą głosy, pogodzą się z istnieniem ordynacji D’Hondta, wymyślą optymalną
koalicyjną formułę.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">•<span class="apple-converted-space"> </span><strong><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Polityczna świadomość wyborców.</span></strong><span class="apple-converted-space"> </span>Zdaje się, że właśnie mija czas
postpolityki. Ludzie widzą, że można sobie wybrać rządy wolnościowe, łagodne
lub autorytarne i brutalne. Władza, jak w kwestii aborcji, może wpływać wręcz
na egzystencję ludzi, ich losy, całe życie. Okazuje się, że bywają wybory
twarde, zero-jedynkowe. W USA szydzono, że Biden to tylko anty-Trump, ideowo
niewyrazisty, że jego wyborców nic nie łączy poza zwalczaniem republikańskiego
prezydenta, miliardera z ludu. Ale wyborcy przetrwali inwazję takich przekazów,
nie ulegli populistycznej retoryce. Nie obrazili się zwolennicy Berniego
Sandersa i innych, mocno różniących się programami pretendentów (także ze
środowisk LGBT), którzy odpadli w prawyborach Demokratów. W dużej mierze
poparli Bidena, tego „sleepy Joego”, z którego trumpowska połowa USA śmiała się
do rozpuku; w Polsce byłby potraktowany zapewne jak Komorowski w starciu z
Dudą. Jeśli Ameryka czymś ostatnio naprawdę zaimponowała, to właśnie polityczną
świadomością wyborców, bez czego nie poradzi sobie żadna opozycja w żadnym
kraju. To lekcja dla Polski, Węgier i innych.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><strong><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Przyrodzone pany wciąż dzielą
władzę, łupy, wpływy.</span></strong><span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;"> </span></span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Kłócą
się przy tym, podkopują, wyrzucają nawzajem z państwowych spółek, coraz
bardziej na widoku, bez skrępowania, bo uznali, że mogą. Przejęli setki tysięcy
intratnych posad, media, banki, szkoły, placówki kultury. Tworzą własną kastę
sędziowską, korpus wiernych prokuratorów i urzędników, grupę zaprzyjaźnionych
politycznie profesorów i biznesmenów. Ten proces stale postępuje. W cieniu
walki z „elitą III RP” kraj zarasta po cichu nowa elita, ta konkretna, z
koneksjami, pieniędzmi, odnogami we wszystkich instytucjach i środowiskach.</span></p>
<p style="margin-top: 0cm;"><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Dlatego rządzący nadal czują się bezpiecznie.
Wiedzą, że na ulicy władzy nie stracą, bo w Polsce nie ma tradycji zajmowania
rządowych gmachów, nie ma milionowych demonstracji i już raczej nie będzie.
Kaczyński może przegrać tylko w zwykłych, nudnych wyborach, a tu wierzy w swój
elektorat oraz w to, że wciąż kontroluje myślenie swoich przeciwników. Co
nakłada taką samą odpowiedzialność na partie opozycyjne, jak na ich wyborców.
Tylko oni mogą się przeciwstawić „oczywistej” władzy.</span></p><p style="margin-top: 0cm;"><b><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;"> <a href="https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2103139,1,pis-czyli-przyrodzone-pany.read" target="_blank">ŹRÓDŁO</a></span></b></p>
<p></p>Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-53762970124621487622020-07-09T06:51:00.002+02:002020-07-09T06:51:31.632+02:00Mariusz Groźny<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]--><span style="background: white; color: #a0a0a0; font-family: "DejaVu Sans";">Na
czele służb stoi człowiek, który zbudował swoją pozycję na naginaniu prawa.
Nowe fakty pokazują, jak Mariusz Kamiński i jego ludzie zdobyli władzę,
sabotując państwo. I jak teraz wspierają reelekcję Andrzeja Dudy.</span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 11.25pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><b><span style="background: white; color: #5a5a5a; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 9.0pt;">Grzegorz Rzeczkowski</span></b></i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Od czasów gen. Kiszczaka na czele służb nie było
osoby z tak dużą władzą. Jako minister-koordynator Mariusz Kamiński kontroluje
przede wszystkim Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencję Wywiadu oraz
swoje oczko w głowie – Centralne Biuro Antykorupcyjne. Jako minister spraw
wewnętrznych i administracji nadzoruje inne służby mundurowe – policję, straż
graniczną, Służbę Ochrony Państwa, a także straż pożarną. Podlegają mu również
przedstawiciele rządu w terenie – wojewodowie. Jest także wiceprezesem PiS,
zastępcą Jarosława Kaczyńskiego i szefem struktur partii w okręgu warszawskim.
Jeśli dodać do tego współdziałanie z prokuraturą Zbigniewa Ziobry, wpływy w
spółkach Skarbu Państwa obsadzonych przez byłych lub aktywnych funkcjonariuszy
CBA oraz bliskie relacje z Jackiem Kurskim, widać, że mamy do czynienia z jedną
z najpotężniejszych osób w państwie. Silniejszą nawet od premiera.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Biuro Ochrony Partii</span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Historie o tym, jak Mateusz Morawiecki jeździł na
Nowogrodzką z wnioskiem o odwołanie Kamińskiego (za specyficzny, choć nie tak
rzadki styl życia wśród ludzi służb), krążą po Warszawie od miesięcy.
Odpowiedzią było twarde „nie”. –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Morawiecki najwyraźniej nie był świadomy, jak
wiele Kaczyński zawdzięcza Kamińskiemu i jak bardzo mu ufa</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>– twierdzi osoba kiedyś bliska PiS.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Trudno się Kaczyńskiemu dziwić – bez Kamińskiego
PiS prawdopodobnie nie sięgnęłoby po władzę w 2015 r., a dziś byłoby jeszcze
bliższe jej utraty. To podległe Kamińskiemu służby, głównie CBA, nie kiwnęły
palcem, by tropić afery władzy, choćby przy zakupie 1,2 tys. respiratorów przez
Ministerstwo Zdrowia, na które budżet wydał ponad 200 mln zł.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">CBA długo stało na uboczu w aferze KNF, w sprawie
interesów braci Szumowskich czy majątku prezesa NIK Mariana Banasia (bliskiego
kolegi Kamińskiego). Działania podjęło dopiero po głośnym materiale o jego
kamienicy w TVN 24. Podobnych przykładów jest mnóstwo. –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">CBA
przestało być służbą od ujawniania afer, a stało się służbą od ich ukrywania,
szczególnie gdy dotyczą polityków PiS</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>– mówi Paweł Wojtunik, szef Biura w
latach 2009–15. Zamiatanie afer pod dywan albo ich niewykrywanie stało się
rzeczywiście specjalnością służb nadzorowanych przez Kamińskiego. Kto dziś
pamięta ujawnioną w 2018 r. przez media tzw. aferę radomską?</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Przypomnijmy: lokalni politycy PiS z ówczesnym
prezydentem miasta, dziś posłem PiS, Andrzejem Kosztowniakiem wraz z innym
prominentnym parlamentarzystą tej partii z tego miasta mieli przyjmować
łapówki, m.in. dom, mieszkania, działki i samochód. Sprawę rozpoczęło CBA za
szefostwa Wojtunika. Agenci byli już gotowi stawiać zarzuty uwikłanym
politykom, ale wtedy sprawie ukręcono łeb. Funkcjonariusz, który ją prowadził,
zamiast nagród i awansu, musiał odejść ze służby.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Sprawnie i szybko CBA działało za to tam, gdzie w
grę wchodziło osłabienie wrogów Kamińskiego lub poszerzenie jego wpływów. To
dowody zebrane przez CBA doprowadziły do odkrycia korupcyjnego układu w
otoczeniu Antoniego Macierewicza, z którym Kamiński od lat rywalizuje. Dzięki
temu udało mu się osłabić, a w konsekwencji odsunąć konkurenta i przejąć część
jego wpływów w wojskowych służbach. Agenci CBA mieli chodzić za ludźmi
Macierewicza – wśród których był m.in. Bartłomiej Misiewicz – już od 2016 r.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Nie za bardzo mogą się pochwalić służby wywiadu i
kontrwywiadu, które za kadencji Kamińskiego otrzymały narzędzia niemal
nieograniczonej inwigilacji obywateli. Służby wyczyszczone ze specjalistów,
których jedynym grzechem była służba pod innymi rządami, są dziś ślepe i
głuche. –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">On nigdy nie ufał kontrwywiadowi ani go nie
rozumiał. Ale gdy tworzył CBA 16 lat temu, twierdził przynajmniej, że będzie
walczył z korupcją nie tylko wśród swoich politycznych przeciwników, ale i we
własnym obozie. I tak rzeczywiście było. Do czasu, gdy zdał sobie sprawę, że
wykrywamy korupcję głównie u naszych, a to z kolei zagraża pozycji partii –</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>mówi były funkcjonariusz biura.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">PiS również w czasie kampanii prezydenckiej może
liczyć na zaangażowanie Kamińskiego i jego ludzi, z nieodstępującym go od lat
Maciejem Wąsikiem, obecnie wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji.
Przeprowadzona właśnie przez Wąsika akcja z przekazaniem wozów strażackich
gminom z najwyższą frekwencją (miała mobilizować wyborców Andrzeja Dudy) jest
głośnym, choć nie najważniejszym przykładem. Podobnie jak zaangażowanie
podległej resortowi Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW) w druk
kart w „niewyborach” 10 maja.</span></div>
<a name='more'></a><br />
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Tarcza i miecz</span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Szef MSWiA wspiera partię i prezydenta na różne
sposoby. Ostatnie jego decyzje oraz działania podległych mu służb pokazują, że
stał się nie tylko tarczą, ale i mieczem PiS. „W związku z tym, że głównym
kontrkandydatem Pana Prezydenta Andrzeja Dudy będzie Rafał Trzaskowski, zwracam
się w imieniu Prezesa Kamińskiego o przesłanie na niniejszego maila do czwartku
do godziny 12 na kartce A4 pomysłów (wraz z krótkim opisem), które moglibyśmy
poruszyć, aby wykazać złe zarządzanie miastem przez Trzaskowskiego” – taki mail
w imieniu Kamińskiego wysłał pod koniec maja do działaczy stołecznego PiS
Wiktor Klimiuk. To radny tej partii, ale przede wszystkim doradca szefa MSWiA
osadzony w jego gabinecie politycznym oraz członek rady nadzorczej PWPW, spółki
kontrolowanej przez innych ludzi Kamińskiego. Gdy mail ujrzał światło dzienne,
natychmiast pojawiły się komentarze, że Kamiński szuka haków na Trzaskowskiego.
Niebezpodstawne. Kilka dni po tym, jak kandydat PO ogłosił swój start w
wyborach, warszawska Prokuratura Regionalna nagle przekazała do CBA śledztwo w
sprawie awarii oczyszczalni Czajka.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Ale Kamiński również osobiście dał do
zrozumienia, że nie pozwoli na to, by jakiekolwiek antyprezydenckie
demonstracje czy przejawy niepokoju rozlały się na tyle mocno, by wyrwały ster
władzy z rąk PiS. Po rozpędzeniu przez policję demonstrujących przedsiębiorców
wystosował dwa oświadczenia, które nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do
jego nastawienia. „Jako Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji oceniam
działania Policji za w pełni profesjonalne i podjęte w ważnym interesie
publicznym. Zastosowane środki porządkowe były adekwatne do zaistniałej
sytuacji” – napisał dzień po zamieszkach. Kilka dni później, w
liście-przesłaniu adresowanym do policjantek i policjantów oskarżenia o
brutalność policji nazwał „narastającą kampanią oszczerstw i pomówień”. I
doprowadził do podwyższenia kar za napaść na funkcjonariusza na służbie.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Uchwalone ostatnio przepisy w tzw. Tarczy 4.0,
zdaniem niektórych prawników, m.in. dr. Mikołaja Małeckiego z Uniwersytetu
Jagiellońskiego, będą skłaniać sądy do tego, by orzekać bezwzględną karę
więzienia choćby za przepychankę z policjantem.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Policja zbroi się na skalę od dawna niespotykaną.
Jak informowało Radio Zet, Komenda Główna Policji kupiła pięć armatek wodnych,
zamówiła też ponad setkę specjalnych aut używanych podczas tłumienia
demonstracji (do przewożenia policjantów i zatrzymanych) oraz 30 mln sztuk
amunicji – dwa, trzy razy więcej niż do tej pory. –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Jakbyśmy
szykowali się na jakąś wojenkę. To strategia kupowania poparcia i mobilizacji
służb znana jeszcze z czasów PRL. Jak się robiło w kraju gorąco, służby zawsze
dostawały sprzęt i podwyżki. Nawet wtedy, gdy dla innych grup zawodowych nie
było –</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>mówi były
oficer policji. I dodaje: –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Kamiński przenosi wzorce z systemu, z którym
walczył. Gdyby doszło w Warszawie do Majdanu, powieka mu nie drgnie przy
podejmowaniu decyzji o użyciu siły. To pewne.</span></em></span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Najbardziej wyrazistym przykładem są szykany
stosowane przez policję. Ktoś, kto swoje niezadowolenie, np. z rządów Andrzeja
Dudy, chce wyrażać nieprzychylnymi mu hasłami czy happeningami, musi spodziewać
się poważnych nieprzyjemności, z mandatami, wielotysięcznymi grzywnami czy
zatrzymaniem nad ranem włącznie. Nawet jeśli jest parlamentarzystą, jak stało
się to w przypadku senatora KO Jacka Burego wepchniętego do radiowozu podczas
wspomnianej demonstracji przedsiębiorców. Jaskrawym przypadkiem
instrumentalizacji policji nadzorowanej przez wiceprezesa PiS jest to, co
dzieje się przed domem Jarosława Kaczyńskiego. Pilnuje go całą dobę kilkunastu
funkcjonariuszy. A gdy ktoś na dłużej zatrzyma się przed willą, jest
legitymowany.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Sami swoi</span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Tych podobieństw do PRL w działaniu Kamińskiego i
jego ludzi jest więcej. Sięgają też głębiej. Jako minister-koordynator
odtworzył choćby sieć tzw. oficerów obiektowych, którzy w czasach komunizmu
wywodzili się z SB. Ich zadaniem było dbanie o linię ideologiczną, czuwać nad
kontrwywiadowczym bezpieczeństwem przedsiębiorstw, a dopiero na końcu pilnować,
czy nie dochodzi do nadużyć. Po upadku PRL rolę tę przejęli funkcjonariusze
Urzędu Ochrony Państwa, a następnie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ale w
zupełnie inny sposób, a przede wszystkim w ograniczonym zakresie. Nigdy nie
było ich więcej niż kilkunastu, byli oddelegowani do najważniejszych spółek, do
pionów bezpieczeństwa, ochrony informacji niejawnych czy antyterrorystycznych.
W razie potrzeby – co było rzadkością – działali też pod przykrywką. Generalnie
jednak ochrona kontrwywiadowcza i antykorupcyjna ważnych dla państwa firm
odbywała się z pozycji delegatur regionalnych.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Gdy PiS w 2015 r. doszło do władzy, Kamiński
zaczął usuwać ludzi z „abwery” i zaczął ich zastępować swoimi. I to na skalę
niespotykaną. Jest 40–60 agentów, których najważniejszą kompetencją jest to, że
pracowali w CBA za czasów Kamińskiego. Znajdziemy ich w spółkach paliwowych
(Orlen, Lotos), energetycznych (PGE, Tauron), górniczych (KGHM, Polska Grupa
Górnicza), transportowych (PKP), w państwowych bankach (PKO BP), firmach
ubezpieczeniowych (PZU), a także w Poczcie Polskiej i Totalizatorze Sportowym.
–<em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Taka sytuacja jest irracjonalna i
z punktu widzenia interesu służb nie ma uzasadnienia</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>– komentuje gen. Janusz Nosek, były
szef Zarządu Ochrony Ekonomicznych Interesów Państwa UOP, czyli tej jednostki,
która odpowiadała za bezpieczeństwo firm należących do państwa.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Nowością jest to, że wiele z tych osób oficjalnie
ma status cywili, niezwiązanych ze służbą. W rzeczywistości zaś są
konsultantami CBA i mają podpisane specjalne umowy na przekazywanie informacji.
Jak wynika z naszych ustaleń, w Biurze miał powstać specjalny wydział
przeznaczony wyłącznie do obsługi „konsultantów” i kontaktów z nimi. Każdy z
nich oprócz zarobków sięgających 25–30 tys. zł miesięcznie, może liczyć na
dodatkowe wynagrodzenie z CBA. Nawet drugie tyle. –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Ten
model daje dużą swobodę w zatrudnianiu dowolnych osób, które zarekomenduje
Kamiński. Pozwala też na nieograniczone wynagradzanie takiego konsultanta, bo
pieniądze pochodzą z funduszu operacyjnego, który znajduje się poza kontrolą</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>– twierdzi Nosek.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Chłopcy z Zośki</span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Wśród związanych z CBA bezpieczniaków w spółkach
Skarbu Państwa znajdziemy wielu ważnych funkcjonariuszy z okresu „pierwszego
Kamińskiego”. Wśród nich uwagę zwracają ci związani wtedy z tzw. Zośką, czyli
elitarnym Zarządem Operacyjno-Śledczym, który w tamtym czasie prowadził
najważniejsze sprawy i zamieszany był w największe nadużycia tej formacji,
m.in. sprawę tzw. willi Kwaśniewskich czy aferę gruntową. Wielu z byłych
funkcjonariuszy weszło wtedy w konflikt z prawem – mają na koncie sprawy
prokuratorskie, a nawet sądowe wyroki – jak Kamiński. W Totalizatorze Sportowym
szefem pionu bezpieczeństwa jest Mirosław Gładysz, który w Zośce odpowiadał za
szkolenie i prowadzenie agentów przykrywkowców. Najsłynniejszym z nich był
późniejszy poseł PiS, dziś jeden z głównych wrogów Kamińskiego, Tomasz
Kaczmarek, czyli agent Tomek. Obaj znali się z policji, służyli we Wrocławiu.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Gładysz po odejściu z CBA współpracował z posłem
Tomaszem Kaczmarkiem, który zrobił go swoim asystentem. Innym asystentem agenta
Tomka był wówczas były policjant z Wrocławia Andrzej Skałecki, w czasach
pierwszego PiS funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego, dziś szef
bezpieczeństwa w KGHM. To na nim właśnie spoczywała odpowiedzialność za
zabezpieczenie transportu słynnych maseczek niespełniających norm, kupionych w
Chinach za 5 mln zł i pokazowo przewiezionych do Polski. Skałecki również był
podejrzewany o łamanie prawa, a konkretnie o to, że po odejściu z SKW (za
rządów PO) przekazywał Kaczmarkowi poufne informacje, które później były
wykorzystywane do pisania interpelacji przez posłów PiS.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Służbę w Zarządzie Operacyjno-Śledczym ma za sobą
również szef pionu bezpieczeństwa w Orlenie Zbigniew Lasek, niegdyś policjant
wywiadu kryminalnego, który zasłynął tym, że po odejściu z CBA został
ochroniarzem Jarosława Kaczyńskiego.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Jednak najważniejszą postacią spośród
bezpieczniaków – przynajmniej do pewnego czasu – był dla Kamińskiego sam szef
Zośki, czyli Grzegorz Postek, kolejny z wielu byłych policjantów, którzy
znaleźli się w CBA. Wyróżniony jeszcze w jeden sposób – za nielegalne działania
związane z aferą gruntową został skazany na 2,5 roku więzienia, a potem
ułaskawiony przez Andrzeja Dudę razem z Kamińskim, Maciejem Wąsikiem i kolejnym
funkcjonariuszem CBA Krzysztofem Brendelem. Postek ma na koncie jeszcze jeden
wyrok. Za ujawnienie swemu znajomemu tajnej informacji na temat działań służb
został w 2011 r. skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Postek
– jak mówi jedno z naszych źródeł – jako jedyny z dyrektorów bezpieczniaków
niemal codziennie osobiście stawiał się na dywaniku u Kamińskiego i Wąsika, by
zdać relacje i odebrać wskazówki.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans";">Pociągi do kolei</span><span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Po nastaniu „dobrej zmiany” trafił do PKP Cargo w
roli szefa biura bezpieczeństwa. Dostał również stanowisko członka rady
nadzorczej jej spółki-córki, PKP Cargo Connect. Na swojego zastępcę do biura
bezpieczeństwa spółki Postek ściągnął Mirosława Klepaczewskiego, byłego szefa
jednego z wydziałów w Zośce, wcześniej szeregowego policjanta kryminalnego w
Komendzie Stołecznej.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Klepaczewski przyszedł do PKP Cargo prosto z
wywiadowni gospodarczej BSA, gdzie był współwłaścicielem i wiceprezesem, i w
której pracował od odejścia z CBA. Jednym z jego klientów był m.in. rosyjski
gigant węglowy, firma KTK. Na zlecenie Rosjan szukał majątku głównego skazanego
w aferze podsłuchowej Marka Falenty, gdy ten przestał spłacać swoje
zobowiązania finansowe wobec węglowego KTK.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Dziś ani Postek, ani Klepaczewski już w PKP nie
pracują – prowadzą własną firmę doradczą. Kolej, na której rozwój idą
wielomiliardowe nakłady, to strefa pod specjalnym nadzorem Kamińskiego. Na
stanowisko wiceministra infrastruktury odpowiedzialnego za tę branżę Kamiński
przeforsował Andrzeja Bittela, byłego wiceszefa Zarządu Operacji Regionalnych w
CBA. W spółkach kolejowych pojawili się inni ludzie związani z Kamińskim.
Szefem bezpieczeństwa w PKP SA jest Piotr Kurcz, były szef szczecińskiego CBA,
odwołany w 2011 r. przez Pawła Wojtunika.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Do podległej PKP spółki telekomunikacyjnej Telkol
trafił Michał Zuchmantowicz, czyli obrońca Kamińskiego w sprawie dotyczącej
afery gruntowej. Dodaje to sprawie dodatkowego smaczku, bo to właśnie w
kancelarii Zuchmantowicza pracuje żona Kamińskiego Barbara Kierepka. –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Kamiński
nie tylko w podejściu do policji stosuje wzorce zapożyczone z PRL. Obstawianie
wszystkich spółek nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia poza finansowym, no i
politycznym</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>– mówi
jeden z policyjnych dowódców.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Wszystkich wymienionych dyrektorów byłych
funkcjonariuszy CBA łączy jeszcze jedno: przeszli próbę lojalności po odejściu
z biura. –<span class="apple-converted-space"> </span><em><span style="font-family: "DejaVu Sans";">Zarówno Gładysz, jak i Kaczmarek ze
Skałeckim, Postek z Klepaczewskim czy Lasek często gościli w biurze Kamińskiego
w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej, gdzie Kamiński pracował po odejściu z CBA
jako człowiek odpowiedzialny za bezpieczeństwo w partii</span></em><span class="apple-converted-space"> </span>– mówi jeden z naszych rozmówców. To
właśnie oni obok Macieja Wąsika stanowili zaplecze przyszłego szefa MSWiA, w
czasie gdy PiS odbywało – jak lubił powtarzać Kamiński – marsz w drodze do
odzyskania władzy.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "DejaVu Sans"; font-size: 13.5pt;">Tak oto człowiek, któremu jeszcze pięć lat temu
groziło kilkuletnie więzienie i zakaz pełnienia funkcji państwowych za
przekroczenie uprawnień w aferze gruntowej, dzięki wątpliwemu ułaskawieniu
przez Andrzeja Dudę, dziś zza kulis trzęsie państwem.</span></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-46598411934193729572020-06-19T06:28:00.001+02:002020-06-19T06:29:06.078+02:00Dmuchane obietnice<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<h1 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans";">Dmuchane obietnice</span></h1>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b>Pamiętacie plan Morawieckiego? Mieliśmy mknąć po szynach
polskimi luxtorpedami, jeździć autami elektrycznymi i e-busami, pływać
superpromami made in Poland. Gdzie się to wszystko podziało?</b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; color: #5a5a5a; font-family: "dejavu sans"; font-size: 9.0pt;"><br /></span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">„To jest nowy, wielki plac budowy. Tak jak cała
Polska wkrótce będzie wielkim placem budowy. (...) To nasza propozycja wyjścia
z kryzysu, w który wpadł świat” – mówił Mateusz Morawiecki na rozkopanym i
ogołoconym z drzew odcinku Mierzei Wiślanej, gdzie ma powstać słynny przekop,
czyli kanał łączący Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską. Budowa już się zaczęła,
choć nie zakończyły się jeszcze procedury związane z prowadzeniem prac na
terenie objętym przyrodniczą ochroną. Dlatego Komisja Europejska rozważa
skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Premierowi podczas wizyty towarzyszył prezydent
Andrzej Duda, bo obaj politycy ostatnio odwiedzają wielkie państwowe budowy,
wszystko w ramach prezydenckiej kampanii wyborczej. Premier tytułował
prezydenta „wielkim przywódcą” i przekonywał, że „nowy polski ład, który chcemy
zaproponować, to jest taki plan Dudy.” Sam prezydent na swoim wyborczym profilu
na FB zamieścił lakoniczny komentarz: „wielkie państwa stawiają na wielkie
inwestycje”.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">–<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Tylko dlaczego takie drogie i pozbawione
ekonomicznego sensu?</span></i><span class="apple-converted-space"> </span>–
zastanawia się prof. Włodzimierz Rydzkowski z Katedry Ekonomiki Transportu z
Uniwersytetu Gdańskiego. Inwestycja pierwotnie miała kosztować 880 mln zł,
teraz mówi się już o 2 mld zł i na tym się nie skończy. Bo kanał przecinający
mierzeję to tylko fragment inwestycji, która wymaga budowy toru wodnego w
płytkich wodach zalewu, by do Elbląga mogły pływać jednostki o zanurzeniu do 4 m. Znaczne roboty konieczne
są też w elbląskim porcie, który ma zyskać łatwy dostęp do otwartego morza i
pełnić funkcje pomocnicze dla Portu Gdynia. Gdyński port jako inwestor musi
teraz znaleźć na to pieniądze, choć ma własne spore potrzeby inwestycyjne w
Gdyni. –<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Zakładając optymistycznie, że port w Elblągu
dziesięciokrotnie zwiększy przeładunki, dochodząc do 1 mln ton rocznie, a
stawka portowa wzrośnie o 100 proc., to czas zwrotu tej inwestycji wyniesie...
1000 lat</span></i><span class="apple-converted-space"> </span>– wylicza
prof. Rydzkowski i powtarza: –<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Tysiąc lat, ja nie żartuję</span></i>.</span></div>
<a name='more'></a><br />
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans";">Topienie miliardów</span><span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Przekop Mierzei Wiślanej, będący dziś częścią
planu Dudy, czyli wielkich inwestycji infrastrukturalnych mających tworzyć
miejsca pracy i pomagać w wychodzeniu z kryzysu, jeszcze niedawno był elementem
planu Morawieckiego. Wtedy był przedstawiany jako część projektu wskrzeszenia
żeglugi śródlądowej i budowy drogi wodnej E40 Bałtyk–Morze Czarne. Między
Odessą a Elblągiem miały pływać barki z towarami. Konieczna była tylko
regulacja Wisły i budowa wielu zapór (tzw. kaskady dolnej Wisły) oraz kanału
przecinającego pół Polski i łączącego Wisłę z systemem dopływów Dniepru. Chodziło
o to, by ominąć Bug, który nie nadaje się na wodną autostradę. Problem
stanowiły nie tylko koszty, ale skąd wziąć wodę do wypełnienia tych szlaków
wodnych i towary do wypełnienia barek pływających z Odessy do Elbląga i
Gdańska?</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Dlatego zamówione w brytyjskiej firmie plany
drogi wodnej E40 odłożono na półkę i dziś Elbląg przedstawiany jest jako okno
na świat dla towarów masowych ze wschodniej Polski, które będą tamtędy wysyłane
i odbierane. –<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Tylko jakie towary masowe trzeba
przeładowywać w Elblągu, skoro można to zrobić w leżących 60 km dalej portach w Gdańsku
i Gdyni?</span></i><span class="apple-converted-space"> </span>– zastanawia
się Adrian Furgalski, ekspert transportowy, szef Zespołu Doradców Gospodarczych
TOR. –<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Może węgiel? Ale chyba rosyjski, przywożony
do Polski, bo już dziś Elbląg obsługuje importerów rosyjskiego węgla</span></i>.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Ponieważ sens ekonomiczny inwestycji nawet dla
autorów tych planów nie zawsze był zrozumiały, więc przekop prezentowano czasem
jako atrakcję turystyczną, a czasem jako obiekt o znaczeniu militarnym. Bo to,
co dziś prezentowane jest jako plan Dudy-Morawieckiego, w rzeczywistości jest
planem Kaczyńskiego. Prezes PiS na początku lat 90., będąc senatorem z
ówczesnego województwa elbląskiego, nabrał przekonania, że Elbląg rozkwitnie,
gdy zyska bezpośredni dostęp do morza z pominięciem rosyjskiej Cieśniny
Piławskiej. Budowę usiłował rozpocząć, gdy był premierem, ale nie zdążył.
Dlatego dziś musi dopiąć swego, niezależnie od okoliczności. Ponoć mamy w ten
sposób utrzeć nosa Rosjanom, którzy utrudniają nam żeglugę. A utarcie nosa Rosjanom
jest warte każdych pieniędzy.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans";">Airport Baranów</span><span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Kolejnym wielkim przedsięwzięciem prezentowanym
dziś jako element pakietu ratunkowego, a wcześniej jako część planu
Morawieckiego jest Centralny Port Komunikacyjny. Ten projektowany w Baranowie,
na mazowieckich piaskach w pobliżu rzeczki Pisia Tuczna (jest taka, naprawdę),
wielki port lotniczy zmienia się dość elastycznie w zależności od tego, kto o
nim opowiada. W wersji skromnej ma obsługiwać 30–45 mln pasażerów rocznie, ale
są i tacy, którzy dochodzą do 100 mln, co stawiałoby go w jednym szeregu z
największymi na świecie. Otwarcie ma nastąpić w 2027 r., ale dziś mówi się, że
raczej w 2030 r.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Na razie koszt inwestycji szybko rośnie i doszedł
już do 100 mld zł, które nie wiadomo skąd wziąć (może dadzą Chińczycy?). Na tym
się pewnie nie skończy, bo planowany port lotniczy rozrósł się do Centralnego
Portu Komunikacyjnego, do którego mają prowadzić wszystkie szlaki transportowe.
Z kraju i zagranicy mają tu zjeżdżać pasażerowie samochodami i kolejowymi
luxtorpedami polskiej produkcji, by odlecieć do najdalszych części świata.
Dlatego prezydent Duda podczas konferencji „Od słów do czynów” przedstawiał
Baranów jako drugi Frankfurt, choć pandemia wprowadziła biznes lotniczy w
trudne do przewidzenia turbulencje. Ruch lotniczy długo nie wróci do dawnego
poziomu, zwłaszcza jeśli pasażerowie zmienią swoje nawyki. Przed nadmiernym
optymizmem uprzedza nawet firma doradcza, która na zlecenie CPK sporządziła
analizę SWOT (mocnych i słabych stron projektu).</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Jednak największym wyzwaniem będzie kondycja PLL
Lot po pandemii. –<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Pytanie, jaka linia lotnicza zapewni taką
siatkę połączeń, by pasażerom opłacało się przyjeżdżać albo przylatywać do
Baranowa, by polecieć w daleką trasę? Bo z pewnością Lot temu zadaniu nie
podoła. Ostrzeżeniem dla nas powinien być port lotniczy w Berlinie, budowany z
podobnych pobudek, którego Niemcy od lat nie są w stanie skończyć, a Lufthansa
zapowiada, że nie ma zamiaru robić tam przesiadkowego hubu</span></i><span class="apple-converted-space"> </span>– wyjaśnia Adrian Furgalski, chwaląc
jednocześnie plan budowy nowych linii kolejowych, prowadzących do Baranowa,
których ma powstać 1800 km.
Nawet jeśli tyle nie powstanie, to kilka miast w Polsce zyska dostęp do kolei.
–<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Trudno jednak uznać CPK za inwestycję mogącą służyć wychodzeniu
gospodarki z kryzysu i tworzeniu nowych miejsc pracy, skoro pierwsza łopata ma
zostać wbita dopiero w 2023 r.</span></i><span class="apple-converted-space"> </span>–
dodaje ekspert.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans";">Nie czepiajcie się pociągów</span><span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Do Centralnego Portu Komunikacyjnego Solidarność
(<i><span style="font-family: "dejavu sans";">Solidarity Transport Hub Poland</span></i>)
w Baranowie, którego jeszcze nie ma, pasażerów mają wozić pociągi dużych
prędkości polskiej produkcji, których także nie ma. To kolejny punkt planu
Morawieckiego, zwany programem Luxtorpeda 2.0. Nazwa nawiązuje do
przedwojennych niewielkich luksusowych spalinowych szynobusów, produkowanych na
austriackiej licencji, które rozwijały prędkość do 130 km/godz. Założenie było
takie, że luxtorpedy 2.0 jeżdżące z prędkością 250 km/godz. wyprodukują
bydgoskie zakłady Pesa, które po dość niefortunnych interesach z PKP znalazły
się na skraju bankructwa i zostały zrenacjonalizowane.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Na razie jednak żadna luxtorpeda nie powstała i
na to się nie zanosi. Pesa borykała się ostatnio z realizacją zamówienia dla
PKP na pociągi Dart jeżdżące z prędkością do 160 km/godz., ale potem PKP miały
problemy z jakością dartów, więc nie palą się do zamawiania nowych,
zaawansowanych technologicznie pojazdów. Jeden z dyrektorów Pesy w rozmowie z
portalem Rynek Lotniczy narzekał ostatnio, że Polacy są nietolerancyjni wobec
krajowych producentów i czepiają się dartów o byle co. Różnica między
niemieckimi czy francuskimi producentami pociągów a polskimi jest taka –
wyjaśnił – że oni mają kapitał i wieloletnie doświadczenie, a my nie.
Zadeklarował jednak, że zrobienie pociągów dużej prędkości to nie problem i
jeśli Pesa kontrakt dostanie, to takie pociągi zbuduje. Już się do tego
przymierza.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">W podobnym tonie wypowiada się szef spółki
ElectroMobility Poland, powołanej przez cztery państwowe koncerny
elektroenergetyczne z zadaniem realizacji kolejnego projektu planu
Morawieckiego – budowy polskiego samochodu elektrycznego. Wiadomo,
elektromobilność to dziś ogólnoświatowy trend i Polska ma zająć należne jej
miejsce na rodzącym się rynku. Pięć lat temu padła już oficjalna zapowiedź, że
w 2025 r. będzie jeździło w Polsce milion aut elektrycznych. Na razie jeździ
ok. 4 tys.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Program zakłada zaprojektowanie rodziny
narodowych e-aut, budowę państwowej fabryki i wielkoseryjną produkcję 100 tys.
sztuk rocznie. Koszt inwestycji ok. 4,5 mld zł. Duża część produkcji trafi na
eksport, z czym ponoć nie będzie kłopotu, bo polskie e-auto (marka utrzymywana
jest w tajemnicy), w przeciwieństwie do konkurencji, będzie odznaczało się
umiarkowaną ceną i wysokimi osiągami.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Prace zaczęto od konkursu rysunkowego dla
amatorów, potem zorganizowano konkurs dla profesjonalistów na projekt nadwozia.
Skończyło się na tym, że do zaprojektowania wynajęto włoskich stylistów z
Torino Design, a samą konstrukcją zajmuje się niemiecka firma EDAG Engineering.
Trwają ponoć rozmowy na temat dostaw komponentów do produkcji oraz uruchomienia
produkcji seryjnej, która ma ruszyć w 2023 r. (Pierwsze seryjne e-auta miały
jeździć już w 2019 r.). Eksperci podchodzą do tego sceptycznie, bo zdobycie
rynku przez stworzoną od zera markę samochodów oznacza, że do interesu będzie
trzeba długo dokładać. Dziś nikt nie zarabia na autach elektrycznych, nawet
legendarna Tesla.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans";">Stracona e-okazja</span><span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Koncerny samochodowe budują elektryki, bo tylko
dzięki nim mogą zarabiać na spalinowych. E-auta obniżają średnią emisję spalin
całej floty, co chroni koncerny przed karami. Próby komercyjnej produkcji
wyłącznie elektryków, tak jak w przypadku niemieckiego e.GO, kończą się szybkim
bankructwem. Świadome tego państwowe spółki elektroenergetyczne, które w
narodowe e-auto zainwestowały już 70 mln zł, wycofują się rakiem. Prezes PGE
zadeklarował niedawno, że produkcji e-samochodu koncern nie sfinansuje, bo ma
pilniejsze wydatki.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Przy okazji dodał, że elektrowni atomowej też nie
zbuduje, choć to kolejny projekt planu Morawieckiego. Tauron, który jest w
dramatycznej sytuacji ekonomicznej, nie pali się do tracenia kolejnych milionów
na e-auta, dość utopił w kopalniach. Energa się zastanawia. Nie wiadomo, co
zrobi Enea, ale sama w tym interesie nie zostanie. Minister aktywów państwowych
Jacek Sasin zdradził ostatnio, że widział narodowe e-auto i uważa, że jest
doskonałe, więc państwowych spółek chętnych do produkcji nie zabraknie.
Zastanawia się tylko, czy w sytuacji ostrej konkurencji rynkowej produkcja ma
sens. Refleksja rychło w czas.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Nie powiódł się też na razie program e-bus,
zakładający produkcję przez państwową firmę elektrycznych autobusów. To branża
szybko rosnąca, dająca większe nadzieje na sukces. Państwo miało nawet szansę
ją wykorzystać, kiedy pojawiła się okazja kupienia Solaris Bus&Coach,
polskiej prywatnej firmy z rozpoznawalną marką, sprawdzoną technologią i mocną
pozycją na rynkach eksportowych. Ostatecznie jej właścicielem został hiszpański
koncern CAF, który jako mniejszościowego wspólnika przygarnął Polski Fundusz
Rozwoju stworzony do finansowania projektów z planu Morawieckiego.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Na razie jednak o pieniądze, które państwo gotowe
jest wydać na program e-bus, zabiegają firmy w poważnych ekonomicznych
tarapatach, czasem nawet niezwiązane z branżą autobusową. Po spółkach Autosan i
Ursus Bus pojawiła się ostatnio firma Rafako (producent kotłów dla energetyki),
która za pieniądze państwowej ARP ma wyprodukować 300 e-busów.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Widowiskową katastrofę zaliczył też program
Batory obiecujący uruchomienie w polskich stoczniach budowy pełnomorskich
promów i innych dużych jednostek. W 2017 r. w obecności premiera Morawieckiego
odbyło się w Szczecinie uroczyste położenie stępki pod budowę promu
osobowo-samochodowego dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. „Zakładam, że w
najbliższym czasie w polskich stoczniach powstanie 10 promów pasażersko-samochodowych
typu ro-pax” – zapowiedział minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej
Marek Gróbarczyk. Wkrótce wyszło na jaw, że ta stępka była dekoracją, bo prom
nie wszedł nawet w fazę projektowania. A to nie takie proste. W oczekiwaniu na
prom ze Szczecina PŻB wyczarterowała zastępczo prom Nova Star z Singapuru.
Ostatnio państwowy armator stracił cierpliwość i singapurską jednostkę odkupił.</span></div>
<h2 style="margin-bottom: 3.75pt;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans";">Plan wykonany</span><span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 18.0pt;"></span></h2>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Program Żwirko i Wigura zakładał „zaprojektowanie
i budowę pełnej gamy polskich dronów” oraz „osiągnięcie silnej pozycji na
szybko rosnącym rynku bezzałogowców”. W program zaangażował się PFR, powołano
Centralnoeuropejski Demonstrator Dronów, który nawet nie zajął się budową
polskich bezzałogowców, ale tworzeniem systemu kontroli dronów.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Nie powstał też polski robot medyczny, obiecywany
w planie Morawieckiego. –<span class="apple-converted-space"> </span><i><span style="font-family: "dejavu sans";">Działam na wszystkie sposoby, by
popularyzować roboty medyczne, o których zresztą każdy dziś mówi, i nie mam
żadnego wsparcia. Miałem wiele okazji, uczestnicząc w forach dyskusyjnych i
konferencjach, przypominać o tym różnym rządowym przedstawicielom i zawsze
życzliwe zainteresowanie trwało tyle co spotkanie. Gdyby słowo premiera
znaczyło to, co słowo człowieka na tym miejscu znaczyć może, dzisiaj bylibyśmy
na znakomitej pozycji w wyścigu o strategiczny kawał tortu unijnego rynku
zaawansowanych technologii –</span></i><span class="apple-converted-space"> </span>mówi
prof. Zbigniew Nawrat z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu pracującej
nad robotami medycznymi.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">I tak można ciągnąć. Albo nic nie powstało, albo
efekty są żałosne w stosunku do planów wymyślonych przez polityków i oderwanych
od realiów. Najpierw są hasła: „dogonimy, przegonimy”, „Polak potrafi”,
„Jesteśmy narodem zwycięzców”, a potem wychodzi jak zwykle. Tak jak w programie
Mieszkanie Plus: do końca 2019 r. miało zostać oddanych 100 tys. tanich
mieszkań, a oddano 1,9 tys.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Reguła jest przy tym taka, że niemal każdy punkt
planu Morawieckiego zrodził jakiś urzędniczy twór – spółkę, fundusz, agencję,
instytucję – bo wszystko musi być w rękach państwa lub pod jego kontrolą. Zasiedlone
przez polityków i ich znajomych czerpią pełnymi garściami z publicznej kasy,
dając utrzymanie zarządom, urzędnikom i firmom doradczym. I to niezłe
utrzymanie, bo np. prezes CPK zarabia 49 tys. zł miesięcznie, a członkowie
zarządu 44 tys. zł (brutto). Powstają tony dokumentów, analiz, odbywają się
narady i konferencje. A potem wszystko rozbija się o realia albo grzęźnie w
powszechnym imposybilizmie, by użyć ulubionego określenia prezesa Kaczyńskiego.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;">Najzabawniejsze jest to, że w październiku 2019
r. ówczesny minister finansów, inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński (dziś
prezes PGNiG) wyjaśnił, że plan Morawieckiego został zrealizowany... niemal w
całości. „SOR [Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju – oficjalna nazwa
planu Morawieckiego] jest z jednej strony tą maszyną, która pcha naszą
gospodarkę w okresie rozwoju, ale jej realizacja pozwala również na zapewnienie
buforów w sytuacji, kiedy takie spowolnienie może nastąpić” – wyjaśnił minister
z kamienną powagą.</span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;"><i><b><span style="background: white; color: #5a5a5a; font-family: "dejavu sans"; font-size: 9.0pt;">Adam Grzeszak</span></b></i></span></div>
<div style="margin-top: 0cm;">
<span style="background: white; color: black; font-family: "dejavu sans"; font-size: 13.5pt;"><a href="http://raboninco.com/12LYX" target="_blank"><i><b><span style="background: white; color: #5a5a5a; font-family: "dejavu sans"; font-size: 9.0pt;">ŹRÓDŁO </span></b></i></a> </span></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-66929762592278949432019-10-14T13:52:00.000+02:002019-10-14T13:52:08.438+02:00Kosztowne dzieła ojca Rydzyka<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Print</w:View>
<w:Zoom>FullPage</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:DrawingGridHorizontalSpacing>9,05 pt</w:DrawingGridHorizontalSpacing>
<w:DrawingGridVerticalSpacing>9,05 pt</w:DrawingGridVerticalSpacing>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Wykruszają się
słuchacze Radia Maryja, coraz mniej jest widzów TV Trwam. Ale w czasach rządów
PiS ojciec Tadeusz Rydzyk dostał miliony od państwowych instytucji. Nie tylko
na geotermię</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Małgorzata Święchowicz</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: #1a171c; font-size: 18.0pt;">O</span></b><span style="color: #1a171c;">jciec
Rydzyk jeszcze nie zaczął wydobywać gorącej wody z ziemi, a już wydobył
rekordową sumę pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #1a171c;">Gdy toruński redemptorysta
ogłaszał swoje plany związane z geotermią, zapewniał, że będzie to projekt
ekologiczny i wydajny.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Ł<span style="color: #1a171c;">apałem się za głowę - mówi dr Michał Wilczyński,
niezależny ekspert rynku paliw</span> i <span style="color: #1a171c;">energii,
były główny geolog kraju. Woda, którą ma z ziemi wyciągać spółka powiązana z
ojcem Rydzykiem, przypomina nie tyle wodę, ile oleistą ciecz. W każdym litrze
jest 150 g
soli mineralnych. - Jeżeli ktoś nie potrafi sobie wyobrazić, jaka to gęstość,
niech weźmie litr wody i rozpuści w nim 15 deko soli - podpowiada dr
Wilczyński. Oceniał wiele inwestycji w geotermię, ale tej ojca Rydzyka nie
zaopiniowałby pozytywnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Wcześniej wady inwestycji skrupulatnie wypunktował inż.
Piotr Sadowski, specjalista w zakresie inżynierii środowiska. Pierwsze, co go
zaniepokoiło, to temperatura. Solanka wydobywana w Toruniu będzie mieć nie
więcej niż 64 stopnie C. Aby móc ją wykorzystać, musi być podgrzana do 130
stopni. A to wymaga zbudowania ciepłowni z trzema kotłami gazowymi o tak dużej
mocy, że będą emitować do atmosfery 4,5 tony dwutlenku węgla na godzinę. To
tak, jakby w pobliżu w ciągu godziny przejechało 45 tysięcy samochodów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Ojciec Rydzyk, zbierając pieniądze na geotermię,
zapowiadał, że ogrzeje znaczną część mieszkań w Toruniu i szkoły. Tymczasem
już wiadomo, że ogrzeje przede wszystkim Wyższą Szkołę Kultury Społecznej</span>
i <span style="color: #1a171c;">Medialnej, a to, co przekaże dalej do sieci,</span><span style="color: #1a171c; mso-fareast-language: EN-US;"> </span><span style="color: #1a171c;">będzie stanowiło zaledwie 5 proc. tego, co w tej chwili
dostarcza mieszkańcom sieć miejska.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: #1a171c;">I to o ile nie będzie awarii - mówią eksperci. A
obawiają się, że mogą być częste. Tak jak było na początku z geotermią w
Stargardzie. Choć tam zasolenie wód jest mniejsze, a temperatura wyższa,
pierwsze lata były pasmem udręki, awarii, spadków temperatury. Trzeba było
wszystko zamknąć, gruntownie remontować, ponownie uruchamiać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: #1a171c;">Decyzja poprzedniego rządu, by nie wspierać finansowo
geotermii w Toruniu, nie była powodowana niczym innym niż zdrowym rozsądkiem -
tłumaczy dr Wilczyński. Liczono na to, że odmowa, poparta argumentami, jakoś
ojca Rydzyka otrzeźwi i przestanie on forsować inwestycję, która może okazać
się nie tylko nieopłacalna, ale wręcz groźna dla środowiska. Tymczasem od
kiedy rządzi PiS, już poszło na to 26,5 mln z Narodowego Funduszu Ochrony
Środowiska tytułem odszkodowania za to, że poprzedni rząd odmówił dotacji na odwierty
geotermalne. Ponadto blisko 19,5 mln zł z NFOŚ na budowę ciepłowni, która, ma
podgrzać solankę, do tego ponad 4 mln zł na to, by położyć ciepłociąg, który
połączy tę inwestycję z miejską siecią, i kolejne ponad 4 mln zł na to, by
doprowadzić ciepłociąg do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Ponieważ
potrzebny był wkład własny, to NFOŚ dał jeszcze niemal 8,5 mln zł pożyczki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">To, co tak wielkim kosztem powstaje w Toruniu, dr.
Wilczyńskiemu kojarzy się z wielkim kranem, przez który ciągle będą wypływać
pieniądze: na naprawy i nowe odwierty. To - jak szacuje</span> - <span style="color: #1a171c;">będą kolejne wydatki idące w dziesiątki milionów. Przy
czym cała inwestycja nie zmieni radykalnie sposobu ogrzewania mieszkań w
Toruniu. Natomiast zapewni ogrzewanie kolejnych dzieł o. Rydzyka, które
wyrastają całkiem niedaleko odwiertów geotermalnych oraz Wyższej Szkoły
Kultury Społecznej</span> i <span style="color: #1a171c;">Medialnej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Cały ten obszar jest zaledwie 5 km od Starego Miasta, między
brzegiem Wisły a trasą wylotową na Bydgoszcz. Nie sposób nie trafić - z drogi
widać i te dzieła, które ojciec Rydzyk już postawił, i te, które właśnie
powstają.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: #1a171c;">Cokolwiek zaczyna budować, to z założeniem, że buduje
swój pomnik i że to będzie przedsięwzięcie na miarę dwóch tysięcy lat
chrześcijaństwa - mówi Jacek Hołub, współautor „Imperatora”, biografii ojca
Rydzyka i historii jego biznesów. Pod koniec miesiąca ma wyjść kolejna część -
opis tego, co ojciec dyrektor robił przez ostatnie kilka lat. Lepszego czasu
na swoje inwestycje nie miał. Buduje z rozmachem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Szacuje się, że w sumie - odkąd rządzi PiS - do fundacji
i spółek związanych z o. Rydzykiem trafiło z rządowych instytucji od ok. 214
mln zł (to wyliczenia portalu OKO.press) do 217 mln zł (tak podaje firmowana
przez posła PO Sławomira Neumanna strona Dlugwdziecznosci.pl).</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Dla porównania: na zakup karetek w całym kraju rząd
przeznaczy 80 mln zł. A 373 najbiedniejsze szpitale dostaną finansowe kroplówki
w wysokości od 50 tys. zł do 3,4 mln zł, średnio - po 922 tys. zł na szpital.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: #1a171c;">Nie jestem pewien, czy te 200 mln zł, o których już
wiemy, że popłynęły do Torunia, to wszystko. Myślę, że możemy być zaskoczeni,
jeżeli kiedyś uda nam się odkryć wszystkie transfery - mówi Jacek Hołub.</span></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: #1a171c;">OJCZYZNA</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Jan Paweł II, jak żywy,</span></b><span style="color: #de001a;">
</span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: #1a171c;">klęczy
w prezbiterium,</span></b><span style="color: #1a171c;"> które jest kopią watykańskiej
kaplicy. Wierni modlą się za rządzących - niech spłynie na nich Duch Święty. A
później za tych, którzy przelali krew w obronie wiary i ojczyzny</span> - <span style="color: #1a171c;">niech spoczywają w pokoju. Przy ołtarzu godło państwowe,
flagi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Jak w każdy pierwszy wtorek miesiąca w sanktuarium pod
wezwaniem Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II odprawiana
jest msza za ojczyznę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Sanktuarium jest wysokie na 50 metrów, z kopułą, którą
wieńczy złocona korona. Ma dwie kondygnacje - równocześnie modlić się tu mogą
3 tysiące wiernych. Liczę, ilu przyszło na mszę za ojczyznę - jest 46 osób.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Nie ma ojca dyrektora ani nikogo z rządu. Głównie młodzi
ludzie, prowadzący mszę wita ich serdecznie - to studenci szkoły medialnej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Kościół, który o. Rydzyk zaczął stawiać jeszcze przed
przejęciem władzy przez PiS, ale skończył już za tych rządów, mógł kosztować -
jak szacowano - 100 mln zł, samo położenie dachu</span> - <span style="color: #1a171c;">4 mln. W środku marmury, mozaiki, poczet wielkich
Polaków. Wokół kościoła też kosztownie: rzeźby, fontanny, 20 kaplic
różańcowych. W 2016 roku</span> <span style="color: #1a171c;">była konsekracja, z
pompą. Przyjechał rząd i prezes Jarosław Kaczyński.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Po roku kościół ma już organy, spore, ale ojciec Rydzyk
mówi: „To tylko 3454 piszczałki”. I już myśli o nowej inwestycji. Prosi o
wpłaty.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Szybko przy kościele rośnie handlowe zaplecze.
Kawiarnia, sklep, w którym</span> - <span style="color: #1a171c;">poza Pismem
Świętym są np. poradniki o pożytkach z czosnku. A także: książka „Lech
Kaczyński - ostatni wywiad”, biografia Jarosława Kaczyńskiego, książka o
Andrzeju Dudzie, książka</span> o <span style="color: #1a171c;">rodzicach
Andrzeja Dudy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Nie wiadomo, jak się sprzedają, bo dużego ruchu tu nie
ma. - Pustki. Na ogół pustki - powie mi później Hołub. Tłumy są tylko w czasie
zjazdów Rodzin Radia Maryja. Na co dzień nie widać ani wielu wiernych, ani
turystów. Mimo że w przewodniku po Toruniu kościół zbudowany przez ojca
Rydzyka ma oznaczenie „warto zobaczyć”. Bo ogromny, bo jest tu obraz Matki
Bożej, który należał do papieża Polaka, jest też ampułka z jego krwią.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Pod koniec mszy za ojczyznę organista intonuje „Boże coś
Polskę”, studenci podchodzą do ołtarza i całują relikwię św. Andrzeja Boboli.
Potem udaje mi się zagadnąć jedną z dziewczyn. Nie powie, co studiuje. Tylko że
jest na pierwszym roku i wszystko jej się bardzo podoba. Reszta idzie szybkim
krokiem w stronę kampusu. Brama, otwierana elektronicznie, zamyka się ze
szczękiem. Na ogrodzeniu tabliczki: „Teren prywatny”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: #1a171c;">NAUKA</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Marek Jopp,</span></b><span style="color: #de001a;"> </span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: #1a171c;">działacz SLD i
radny Chełmży,</span></b><span style="color: #1a171c;"> próbował dostać się tu
na studia podyplomowe z zakresu ochrony środowiska. - Zapisałem się, otrzymałem
decyzję o przyjęciu, a gdy przyjechałem na pierwsze zajęcia, poprosiła mnie do
siebie pani dziekan. Powiedziała, że dopóki nie przyniosę opinii od księdza
proboszcza, to nie będę mógł studiować. Wykład inauguracyjny miał </span><span style="color: #1a171c; mso-fareast-language: EN-US;">prof. </span><span style="color: #1a171c;">Jan Szyszko, wówczas minister. Chciałem wysłuchać
wykładu. Pani dziekan poszła zapytać ministra, nie wyraził zgody - opowiada
Jopp. Pozwał uczelnię, w pierwszej instancji wygrał - mają mu zapłacić 5 tys.
zł, ale wyrok nie jest prawomocny. Podejrzewa, że będą się odwoływać.
Zdziwiło go, że nie pozwolono mu studiować, przecież kierunek, który wybrał,
jest dofinansowany z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Poza tym najpierw
powiadomili go, że został przyjęty, a później takie problemy. Nie zdążył nawet
się rozejrzeć, zorientować się choćby, ilu tam jest studentów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Wysyłam do uczelni pytanie o liczbę przyjętych na
pierwszy rok i liczbę studiujących ogółem na wszystkich kierunkach. Bez
odpowiedzi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Można znaleźć część danych w raportach Polskiej Komisji
Akredytacyjnej, która ocenia kierunki studiów. Komisja stwierdza, że
wyposażenie jest wysokiej klasy: w salach tablice multimedialne, kamery,
komputery z oprogramowaniem do montażu obrazu. W auli nawet kabiny do
symultanicznego tłumaczenia. Studenci po zajęciach nie muszą wychodzić ze
szkoły, mogą łącznikiem przejść do części hotelowej. Mają zimowe ogrody (z
widokiem na rzekę), bilard, salę fitness.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Jest wszystko. Tylko studiujących mało. Na przykład na
informatyce od 8 do 11 osób na roku. Na innych - niewiele więcej. Uczelnia -
jak zauważa PAK</span> - <span style="color: #1a171c;">ściśle współpracuje z
Radiem Maryja, Telewizją Trwam i „Naszym Dziennikiem”. Pracownicy łączą
obowiązki na uczelni z pracą w tych mediach. Studenci do niedawna byli w
zasadzie skazani na praktyki właśnie tam, bo nigdzie indziej nie chciano ich
przyjmować - nawet tych z informatyki, o których zwykle rynek bardzo zabiega.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: #1a171c;">WPŁYWY</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Gdy PiS dochodzi do władzy,</span></b><span style="color: #de001a;"> </span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: #1a171c;">udaje się załatwić studentom</span></b><span style="color: #1a171c;">
praktyki w ZUS, w Ministerstwie Sprawiedliwości. Stamtąd też do toruńskiej
uczelni zaczynają płynąć pieniądze na organizację szkoleń pracowników,
szczególnie hojny jest resort Zbigniewa Ziobry, który zleca szkolenia sędziów
mające podnieść „szeroko pojętą jakość komunikacji na sali sądowej”, szkolenia
medialne dla szefów oraz służb prasowych sądów i prokuratur. Poza tym uczelnia
oraz związana z ojcem Rydzykiem Fundacja </span><span style="color: #1a171c; mso-fareast-language: EN-US;">Lux Veritatis </span><span style="color: #1a171c;">dostaje
pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, na programy, które miałyby przeciwdziałać
przestępczości. Pieniądze płyną też z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Mniejsze i większe dzieła ojca Rydzyka wspierają MON (spoty o szczycie NATO),
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (promocja programu 500+),
Ministerstwo Gospodarki Morskiej (promowanie rybactwa). A także MSZ, które
przyznawało dotacje na zbieranie relacji o Polakach, którzy w czasie II wojny
ratowali Żydów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Relacje - spisane lub nagrane - są prezentowane w Kaplicy
Pamięci, wystarczy wejść w głąb toruńskiego sanktuarium. Czerń i złoto,
pusto. Nikogo</span> <span style="color: #1a171c;">poza mną. Na ścianie z
czarnego granitu nazwiska bohaterskich Polaków. Do dnia konsekracji Kaplicy
Pamięci uzbierano ponad 20 tysięcy świadectw, po czym szybko zaczęto mówić, że
jest już 40 tysięcy i ta liczba wciąż rośnie. To więcej ratujących niż przez
pół wieku udało się odnaleźć historykom z Yad </span><span style="color: #1a171c; mso-fareast-language: EN-US;">Vashem </span><span style="color: #1a171c;">- tytuł
Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata otrzymało dotąd 26 tysięcy osób, w tym
około 6,6 tys. Polaków.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Nagrania relacji świadków mają się znaleźć w zbiorach
muzeum, które powstaje niedaleko kaplicy. To nowe dzieło toruńskiego redemptorysty
oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Na Muzeum Pamięć i
Tożsamość resort przeznaczy 117 mln zł. A z kolei 5 mln z rezerwy budżetowej
pójdzie na budowany po drugiej stronie ulicy, mający kształt Polski, Park
Pamięci Narodowej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: #1a171c;">SPADKI</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">- Im bliżej wyborów, </span><span style="color: #1a171c;">tym
częściej w Radiu Maryja i </span></b><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: #1a171c; mso-fareast-language: EN-US;">TV </span><span style="color: #1a171c;">Trwam</span></b><span style="color: #1a171c;"> wychwala się
PiS. Zaprasza się ministrów, wiceministrów, reklamują się. Wciąż bardzo im na
tym zależy, choć zasięgi tych mediów są coraz mniejsze, Telewizji Trwam wręcz
symboliczne - mówi Rafał Maszkowski, informatyk, bloger, który od lat obserwuje
poczynania ojca Rydzyka. Zbiera dane dotyczące słuchalności</span><span style="color: #de001a;"> </span>i<span style="color: #de001a;"> </span><span style="color: #1a171c;">oglądalności. Wynika z nich, że to już nie te czasy, gdy
Radio Maryja miało nawet 1,7 mln słuchaczy. Teraz jego udział w rynku radiowym
to 1,5 proc. Dla porównania - najlepsze na rynku RMF FM ma 29 proc.</span><span style="color: #de001a;"></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c; mso-fareast-language: EN-US;">TV </span><span style="color: #1a171c;">Trwam w ostatnich latach też notuje spadki. - Przed
wejściem na multipleks, gdy nadawali tylko z satelity, mieli kilka tysięcy
widzów, później skoczyli do 50 tysięcy, teraz mają o połowę mniej</span> - <span style="color: #1a171c;">mówi Maszkowski.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Podwórkowe Koła Różańcowe potrafiły kiedyś na dziecięcy
zjazd Radia Maryja ściągnąć 20 tys. osób. A teraz? Z danych zebranych przez
Maszkowskiego wynika, że trzy lata temu było</span> 2 <span style="color: #1a171c;">tysiące,
rok temu - 600 osób, a w tym roku - 300. Na zjazdach młodzieży dawniej
stawiało się po kilkanaście tysięcy, teraz najwyżej kilkaset.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: #1a171c;">Pytam Maszkowskiego, jak to możliwe, że o. Rydzykowi
wciąż się udaje uchodzić za kogoś, za kim stoją potężne zastępy wiernych? I
utrzymywać wszystkich w przekonaniu, że każda władza powinna się z nim liczyć?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: #1a171c;">To pytanie dotyczy Kościoła w ogóle. Mając coraz mniej
wiernych, udaje mu się wywierać tak wielki wpływ na wszystko, co się dzieje w
państwie - mówi Maszkowski. - Ojciec dyrektor ma poparcie większości biskupów,
chwalą go, bywają w Toruniu, niewielu się od niego odcina. Radio Maryja to
jednak wciąż główna rozgłośnia Kościoła.</span></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-64299328692646738452019-09-02T14:01:00.002+02:002019-09-02T14:01:59.024+02:00Odloty Kuchcińskiego<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Od czasu buntu
opozycji w Sejmie Marek Kuchciński stał się innym człowiekiem.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">W PiS mówią, że
sprawia wrażenie, jakby był w innym wymiarze. Ale opozycję jak trzymał pod
butem, tak trzyma</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Renata Grochal</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">P</span></b><span style="color: black;">osiedzenie Sejmu
pod koniec lipca. Posłowie mają zdecydować, czy skieruj ą do pierwszego
czytania poselski projekt uchwały w sprawie ustawy </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">JUST Act </span><span style="color: black;">447 uchwalonej przez Kongres Stanów Zjednoczonych. Ustawa
dotyczy zwrotu mienia ofiar Holokaustu ich prawowitym właścicielom bądź spadkobiercom
i od kilku miesięcy jest jednym z głównych tematów w relacjach
polsko-amerykańskich. Prowadzący obrady marszałek Kuchciński sprawia jednak
wrażenie, jakby słyszał</span> o <span style="color: black;">niej pierwszy raz.
Nie potrafi nawet wymówić nazwy. Wyłącza mikrofon i zwraca się o pomoc do
pracownika Kancelarii Sejmu. Ten wyjaśnia, że pierwszy człon czyta się „dżast”.
Kuchcińskiemu udaje się wymówić poprawnie ten wyraz, ale z drugim jest gorzej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">A-C-T - literuje w końcu marszałek, ze zdziwioną miną
rozkładając ręce.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">To jest po angielsku - słychać w tle podpowiedź posła
Sławomira Nitrasa z PO, który umieścił filmik z nagraniem Kuchcińskiego w
internecie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">Czytamy po polsku - odpowiada zirytowany marszałek.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Posłowie opozycji nie mogą się nadziwić: - Przecież obsługa
kancelarii pisze mu dużymi literami wszystko, co ma mówić, łącznie z
przecinkami czy stwierdzeniami w stylu „a teraz przechodzimy do punktu
drugiego”, ale jego i tak to przerasta.</span></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">ZAKRĘCONY</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">W poprzedniej
kadencji był sympatycznym człowiekiem.<span style="color: black; font-variant: small-caps; mso-bidi-font-weight: bold;"> </span></b><span style="color: black;">Wicemarszałka
Sejmu lubili nawet politycy PO. Gdy PiS wygrało wybory i Jarosław Kaczyński
obsadził Kuchcińskiego w roli marszałka, już podczas pierwszego kryzysu nie
wytrzymał presji. W PiS mówią, że gdy posłowie opozycji przez kilka tygodni
blokowali sejmową mównicę, nie wiedział, jak wyjść z tej sytuacji i przeszedł
załamanie nerwowe.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">Czasem mam wrażenie, że jest w innym wymiarze. Przychodzimy
na posiedzenie prezydium Sejmu, a on opowiada zupełnie nie na temat. Chociaż
jest rano, to zamiast dzień dobry, mówi nam dobranoc. Jest kompletnie zakręcony
- opowiada jeden z wicemarszałków.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Najważniejsze decyzje podejmuje wicemarszałek Ryszard
Terlecki. Tak jak w ostatnią środę podczas prezydium Sejmu w gabinecie
Kuchcińskiego. Klub PO-Koalicja Obywatelska złożył wniosek o odwołanie
marszałka w związku z aferą samolotową. Powinien być rozpatrywany na
najbliższym posiedzeniu Sejmu - 30 sierpnia. Ale Terlecki mówi, że PiS chce,
by Sejm zajął się nim jak najszybciej. Kuchciński skwapliwie przytakuje. Wniosek
będzie rozpatrywany na dodatkowym posiedzeniu 9 sierpnia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">Schemat jest zawsze taki sam - bez względu na to, czy chodzi
o porządek obrad, czy o kary dla posłów. Kuchciński pyta Terleckiego, jakie
jest stanowisko największego klubu, i się z nim zgadza. Kiedyś potrafił podjąć
decyzję, że przekłada głosowanie, że jakaś ustawa pójdzie do lepszego
opracowania, a dziś jest kompletnie bierny i podporządkowany Terleckiemu i
Kaczyńskiemu. Sam decyduje tylko o tytułach książek w wydawnictwie sejmowym i o
tym, jakie będą w Sejmie wystawy - mówi mi wicemarszałek Małgorzata
Kidawa-Błońska (PO).</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">WNIEBOWZIĘTY</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ma 64 lata, żonę,
córkę i synów bliźniaków<span style="color: black; font-variant: small-caps; mso-bidi-font-weight: bold;">. </span></b><span style="color: black;">To oni mieli
mu towarzyszyć w podróżach rządowym samolotem z Warszawy do Rzeszowa. Lotów
było co najmniej 23. Jak napisał „Fakt”, aby odebrać marszałka z rodziną z
samolotu w Jasionce pod Rzeszowem, funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa
jeździli tam z Warszawy i spali w hotelu. Druga ekipa woziła marszałka na
Okęcie. </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">Tabloid </span><span style="color: black;">twierdzi, że marszałek wykorzystał także rządowy śmigłowiec,
by polecieć na ślub chrześnicy pod Przemyślem. Centrum Informacyjne Kancelarii
Sejmu na pytanie „Newsweeka”, czy to prawda, zaprzecza. Wcześniej zapewniało
dziennikarzy, że rodzina nie towarzyszyła marszałkowi w lotach rządowym jetem.
Dopiero gdy Radio Zet ujawniło dokumenty potwierdzające sześć lotów, służby
prasowe Sejmu zmieniły wersję, ale dalej brnęły, że każda podróż miała
charakter służbowy, a obecność rodziny nie wpłynęła na koszt przelotów. Trudno
uznać tę wersję za wiarygodną, gdyż po jednym z lotów marszałek sam zamieścił w
internecie zdjęcia z nart na połoninach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Jednak loty to nie wszystko. Jak ustalił „Newsweek”, Kancelaria
Sejmu wynajmuje specjalne mieszkanie dla marszałka, któremu - jak innym
parlamentarzystom - przysługuje pokój w hotelu sejmowym. Za to, że Kuchciński
woli mieszkać poza parlamentarnym kompleksem, podatnicy płacą prawie 50 tysięcy
złotych rocznie (4,1 tys. zł miesięcznie). Marszałek zarządził także remont
swojego gabinetu w Sejmie, choć kilka lat temu był remontowany. Jaki koszt?
Kancelaria Sejmu nie potrafi odpowiedzieć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Wiceszef PO Tomasz Siemoniak: - Deklaracje PiS z początku
kadencji o „pokorze, skromności i pracy” brzmią dziś jak ponury żart. Widać
kompletny brak zahamowań w korzystaniu z przywilejów władzy. Beata Szydło
latała wojskową casą co tydzień do domu, marszałek Senatu [Stanisław Karczewski
- red.] mieszka w rządowej willi przy ul. Parkowej, bo stała pusta. Kuchciński,
napatrzywszy się na to, też czerpie wielką chochlą z przywilejów władzy. A
ponieważ ma jakieś ogromne kompleksy, chodzi po Sejmie z liczną ochroną, swój
gabinet odgrodził od reszty Sejmu, no i prowadzi życie milionera na wakacjach
- loty na narty, loty z rodziną, dwie ekipy ochrony - dodaje Siemoniak. - Nie
znam innego kraju demokratycznego, w którym politycy rozbijaliby się w
prywatnych celach czterema samochodami SOP z ochroną, rządowymi jetami i
śmigłowcami - podsumowuje polityk PO.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">PERKUSISTA</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Kuchciński z
wykształcenia<span style="color: black; font-variant: small-caps; mso-bidi-font-weight: bold;"> </span></b><span style="color: black;">jest technikiem ogrodnikiem, chociaż
w sejmowych dokumentach w rubryce zawód wpisuje „parlamentarzysta”. Od końca
lat 70. do początku lat 90. prowadził rodzinne gospodarstwo ogrodnicze w
Przemyślu, gdzie się urodził. W latach 70. studiował historię sztuki na <span style="mso-bidi-font-weight: bold;">KUL<b>. </b></span>Jednak - jak opowiadał
przed laty „Gazecie Wyborczej” - studiów nie skończył, bo nie szła mu nauka
rosyjskiego. Mówił też wtedy o swojej hipisowskiej przeszłości i przygodach z
używkami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">Parę razy próbowałem, ale nie tak, żeby się miało skończyć
Kotańskim. Byłem ciekawy życia i różnych jego stron - opowiadał. Grał wtedy na
perkusji, nosił dzwony i długie włosy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Działał w Solidarności Rolników Indywidualnych. W stanie
wojennym drukował i kolportował podziemne wydawnictwa, współpracował ze
środowiskiem „Kultury Niezależnej” w Warszawie. Był aresztowany. Od 1987 roku
współredagował literacko-artystyczne pismo „Strych Kulturalny” oraz
współtworzył niezależny klub dyskusyjny.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Kaczyńskiego poznał osobiście w 1989 roku. Pojechał do niego
jako członek Komitetu Obywatelskiego. Rok później wstąpił do Porozumienia
Centrum, pierwszej partii prezesa PiS.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">W polityce wszystko zawdzięcza prezesowi. Z rekomendacji PC
był wicewojewodą. W 2004 roku został szefem PiS na Podkarpaciu, a dwa lata
później Kaczyński zrobił go szefem klubu parlamentarnego. Chociaż był
niemedialny i podczas spotkań z dziennikarzami dukał niemiłosiernie, prezes mu
ufał, bo członkowie „zakonu PC” mają u niego szczególne względy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Kuchciński od lat
należy do komitetu politycznego PiS, ale na posiedzeniach niespecjalnie się
udziela. Były polityk PiS Michał Kamiński pisze w swojej książce wprost, że to
nie jest „format odpowiedni do bycia partnerem Kaczyńskiego w dyskusji”.
Kamiński wspomina posiedzenie komitetu, na którym byli jeszcze Ludwik Dorn,
Kazimierz Michał Ujazdowski i Kazimierz Marcinkiewicz. Rozmawiano o tym, czy w
sytuacji, gdy Jan Maria Rokita promuje się na „premiera z Krakowa”, PiS powinno
promować jako swojego kandydata na szefa rządu Kaczyńskiego. Nieoczekiwanie
głos zabrał Kuchciński i powiedział, że „jechał wczoraj pociągiem z Przemyśla
i w wagonie ludzie powiedzieli, że politycy to powinni działać tak, żeby było
dobrze w Polsce”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">WIERNY <span style="color: red;">ŻOŁNIERZ</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Sam Kuchciński robi
wszystko,<span style="color: black; font-variant: small-caps; mso-bidi-font-weight: bold;"> </span></b><span style="color: black;">żeby było dobrze Kaczyńskiemu. Gdy
tylko został marszałkiem, przesunął godziny rozpoczęcia posiedzeń Sejmu z 9 na
11, żeby prezes, który nie lubi wcześnie wstawać, mógł się wyspać. Gdy
Kaczyński przyjeżdżał do Sejmu na początku kadencji, zdarzało się, że
urzędował w gabinecie Kuchcińskiego. Specjalnie dla prezesa zrobiono miejsce
parkingowe, na którym jego kierowca zostawiał auto. Lider PiS jako jedyny poseł
wchodził do Sejmu marszałkowskim wejściem tak, by - nieniepokojony przez
dziennikarzy</span> - <span style="color: black;">mógł pójść prosto do gabinetu
Kuchcińskiego. Nawet jeśli marszałka nie było w Sejmie, Kaczyński wchodził jak
do siebie, jadł śniadanie i przyjmował polityków.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">W PiS panuje przekonanie, że prezes zrobił Kuchcińskiego
marszałkiem, bo jest zupełnie niesamodzielny. Nawet posłowie PiS mają problem,
żeby się do niego dostać. Żartują, że „Marek nikogo nie przyjmuje, bo czeka na
telefon z Nowogrodzkiej”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">Kaczyński wie, że marszałek Sejmu ma wielką władzę i jak mu
się urwie, to może być problem. Widział, jak Marek Borowski urwał się
Millerowi, Płażyński Krzaklewskiemu, a Schetyna Tuskowi. Chciał mieć
marszałka, który mu się nie urwie, dlatego postawił na Kuchcińskiego. On jest
mu wierny i - cóż - orłem nie jest. Prezes ma pewność, że po czterech latach
mu nie odbije - mówi wprost polityk PiS.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Rzeczywiście, Kuchciński bez mrugnięcia okiem zarządził na
początku kadencji, by Sejm pod osłoną nocy zmienił swój regulamin i unieważnił
wybór sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, nie zważając na protesty opozycji.
Nie zgodził się nawet na przerwy w obradach, by posłowie mogli zapoznać się z
projektami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Chociaż prezes PiS obiecał opozycji „pakiet
demokratyczny”, Kuchciński nieustannie odbiera posłom głos, a najbardziej
aktywnych w krytyce PiS wielokrotnie karał obniżką wynagrodzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Gdy w Sejmie protestowali niepełnosprawni,
kazał ograniczyć im dostęp do toalet, ograniczył także liczbę przepustek do
Sejmu dla ekspertów, paraliżując prace sejmowych komisji.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Małgorzata Kidawa-Błońska próbuje bronić marszałka. Uważa,
że to w pewnym sensie postać tragiczna. - To nie jest zły człowiek. Ma swoje
zainteresowania, jego konikiem jest projekt Europa Karpat i współpraca
polsko-węgiersko-czesko-rumuńsko-słowacko-ukraińska. Chodzi do opery i na
koncerty jazzowe. On się w tej ostrej, konfrontacyjnej polityce PiS źle czuje.
Dlatego nie potrafi zapanować nad prowadzeniem obrad, to go przerasta i stąd
się bierze jego nerwowość - mówi posłanka PO. Dodaje, że raz Kuchciński
zachował się bardzo przyzwoicie. Gdy marszałkowie Sejmu i Senatu pojechali do
papieża, marszałek Senatu Stanisław Karczewski nie chciał, by jego zastępca
Bogdan Borusewicz, z którym jest skonfliktowany, siedział razem ze wszystkimi.
Kuchciński ostro wtedy zaprotestował, mówiąc, że Borusewicz zostaje. Czasem na</span>
<span style="color: black;">prezydiach Sejmu marszałek ma wątpliwości, czy kary
dla posłów nie są zbyt surowe. Wtedy do akcji wkracza Terlecki, który mówi,
że żadnej taryfy ulgowej nie będzie, i Kuchciński kapituluje.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">ODLUDEK</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Gdy został
marszałkiem,<span style="color: black; font-variant: small-caps; mso-bidi-font-weight: bold;"> </span></b><span style="color: black;">zrobił czystkę w Kancelarii Sejmu.
Doświadczonych urzędników zastąpił partyjnymi funkcjonariuszami. Szefową
kancelarii została była szefowa klubu parlamentarnego PiS. Wymienił też szefa
Straży Marszałkowskiej, bo ten nie zgodził się usunąć siłą posłów opozycji
podczas ich protestu w 2016 roku.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Dziennikarzy unika jak ognia, nie robi konferencji
prasowych. Gdy na jaw wyszły jego loty, znowu zapadł się pod ziemię.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- <span style="color: black;">On nie jest arogantem, jak Terlecki. Gdy odsyła
dziennikarzy do biura prasowego, to dlatego, że nie wie, co ma powiedzieć,
boi się konfrontacji. Jest na poziomie gościa, który powinien pracować w
ogródku i pielić grządki, a nie kierować Sejmem - mówi poseł Sławomir Nitras
(PO).</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Odkąd PiS doszło do władzy, dziennikarze nie mogą
swobodnie poruszać się po Sejmie, zamknięto im wstęp w kuluary, gdzie można
było porozmawiać z posłami w swobodniejszej atmosferze. W korytarzu, gdzie
urzędują marszałek i wicemarszałkowie, powieszono kotary, żeby nie było widać,
kto wchodzi i wychodzi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Gdy Sejm obraduje, dziennikarze nie mogą stać nawet przy
szatni obok sali plenarnej, gdzie kiedyś można było złapać polityków. Zakaz
wprowadzono, żeby - jak tłumaczyła kancelaria Kuchcińskiego - „ułatwić posłom
dostęp do szatni w okresie zimowym”. Ale gdy zima się skończyła i jeden z
reporterów spytał, czy zakaz już zdjęto, usłyszał, że nie, bo „posłowie
zostawiają bagaże w szatni i stojący tam dziennikarze będą im utrudniać
dostęp”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Po wybuchu afery samolotowej politycy PiS zaczęli mówić w
kuluarach, że Kuchciński zaczyna być obciążeniem. U progu kampanii wyborczej
wałkowanie w mediach jego podróży może zaszkodzić partii. W sejmowych kuluarach
krąży nawet scenariusz, że wniosek o odwołanie Kuchcińskiego zostanie odrzucony
jak najszybciej, zanim Polacy wrócą z wakacji i zaczną się na dobre interesować
polityką, a jesienią - jeszcze przed wyborami - marszałek sam poda się do
dymisji. Jednak ważny polityk PiS wątpi, czy Kaczyński zdecyduje się na taki
ruch. Musiałby przyznać się do błędu, a on tego bardzo nie lubi. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/3lVE">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-85646755836169996932019-09-01T13:50:00.000+02:002019-09-01T13:50:10.684+02:00Na prawo od Prawa<div class="MsoNormal">
<b>Prawo i
Sprawiedliwość nie jest jedyną prawicą idącą do wyborów. Choć prawicowy
plankton wygląda dość egzotycznie, zawsze może odebrać głosy partii Jarosława
Kaczyńskiego.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: 18.0pt;">W</span></b> wyborach europarlamentarnych PiS zdobył
ponad 45 proc. głosów, zaskakując niemal wszystkich i deklasując pozostałe
prawicowe komitety - Konfederację i Kukiz’15, które znalazły się pod
progiem wyborczym. Doszło więc po wyborach w „małej prawicy” do rozmaitych tarć
i przegrupowań, ale nie traci ona nadziei na przejście wyborczego progu w
październiku. Rola tych małych ugrupowań może nagle okazać się znacząca.</div>
<div class="MsoNormal">
Niewiele wskazuje na to, by zwycięstwu Jarosława
Kaczyńskiego miała zagrozić już-nie-zjednoczona opozycja pod wodzą Grzegorza
Schetyny. Jak sugerują sondaże, Koalicji Obywatelskiej do zdobycia sejmowej
większości raczej nie wystarczyłby też sojusz z bijącą się
o dwucyfrowy wynik Lewicą. Zatem, by opozycja miała szansę pokonać PiS,
partii rządzącej głosy musiałby odebrać inny komitet, znajdujący się między
mieniącym się „racjonalnym centrum” PSL a radykalną prawicą. Politycy
Platformy powtarzają, że najlepiej, aby te drobne inicjatywy zdobyły wszystkie
po 4,99 proc. głosów i nie weszły do Sejmu, ale uszczknęły poparcia
PiS-owi.</div>
<div class="MsoNormal">
A w niepisowskim
prawicowym światku dużo się ostatnio dzieje. Najważniejszą wiadomością
z tamtej strony było w ostatnim czasie ogłoszenie porozumienia między
Kukiz’15 a ludowcami. Politycy ruchu Pawła Kukiza wejdą na listy PSL,
a część z nich otworzą. „Nie mam ani czasu, ani środków, by zebrać
130 tysięcy podpisów, by stworzyć własne” - napisał Kukiz na Facebooku,
komentując swoje (nieoficjalne jeszcze wtedy) plany.</div>
<div class="MsoNormal">
Jego deklaracja
zdaje się oddawać sytuację w ruchu. Klub Poselski Kukiz’15 ma obecnie 16
członków. To o 26 mniej niż na początku kadencji i tylko o dwóch
od degradacji do statusu koła. Podawanie dokładnych liczb jest zresztą nieco
ryzykowne, bo tempo odpływu posłów jest ostatnio tak duże, że kolejni mogli
odejść już po oddaniu tego numeru POLITYKI do druku. 9 sierpnia, dzień po ogłoszeniu
sojuszu z PSL, klub Kukiza opuściło czworo parlamentarzystów, którzy
stworzyli koło Unii Polityki Realnej. Tego samego dnia inni dawni posłowie
Kukiz’15, na czele z Piotrem Liroyem-Marcem, stworzyli koło Przywrócić
Prawo. Wcześniej odejście ogłosili: Jerzy Kozłowski i Andrzej Maciejewski
(7 sierpnia), Tomasz Rzymkowski i Jerzy Jachnik (31 lipca), Norbert
Kaczmarczyk (25 lipca). Jak komentuje dawny działacz Kukiz’15, „erozja klubu to
tylko wierzchołek góry lodowej. Ludzi w regionach jest dziś nie więcej niż
10 proc. w porównaniu z 2015 r.”. - Nie każdy jest
w stanie znieść 4-5 lat działania bez wsparcia medialnego,
a właściwie obijania przez media bejsbolami. Nie jest dla mnie
zaskoczeniem, że ta liczba jest mniejsza i entuzjazm też jest mniejszy - mówi
natomiast wiceszef klubu Kukiza Grzegorz Długi.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Stan rewolucji<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jak to się stało, że Kukiz - sensacja wyborów prezydenckich
2015 r., zdobywca ponad 3 mln głosów w pierwszej turze - znalazł
się w takim położeniu? - Po pierwsze, niczego się nie nauczył przez
ostatnie cztery lata. Powtarza to samo, co w 2015 r. Po drugie, nie
przedstawił projektu nowej konstytucji. Jeśli ktoś tworzy Stowarzyszenie na
rzecz Nowej Konstytucji i jej nie pokazuje, to jest to w najwyższym
stopniu niepoważne. Po trzecie, chciał zaproponować alternatywny model życia
społecznego, dać świadectwo temu, że partyjność jest zarazą, która powoduje
wyłącznie patologie, i poniósł kompletne fiasko - uważa Artur
Zawisza, współpracownik Marka Jakubiaka i były poseł. Od byłych działaczy
usłyszeć można o arbitralnej władzy lidera i złej komunikacji ze
strony centrali. - Moja wiedza nie jest czerpana z informacji
klubowych, tylko z tego, co wyczytam w mediach - mówił zaś
POLITYCE tuż przed odejściem Kozłowski, wtedy jeszcze wiceszef klubu.</div>
<div class="MsoNormal">
W takiej sytuacji i przy krótkim
terminie na zebranie podpisów nie może dziwić, że Kukiz zaczął szukać
sojusznika. Znalazł go w PSL, które jeszcze w 2015 r. określał
jako „zorganizowaną grupę przestępczą”. - Realia są takie, że wymuszają
bolesne, czasem nieadekwatne do naszych pierwotnych celów, ale konieczne
decyzje. Rozmawialiśmy ze wszystkimi, począwszy od Platformy,
a skończywszy na PiS, i tylko PSL był otwarty na porozumienie
programowe. Uznał, że warto rozmawiać o ordynacji mieszanej, o dniu
referendalnym i ogólnym zwiększeniu roli referendów - mówi Długi
i przekonuje, że start z list ludowców to dobre rozwiązanie, bo
elektoraty obu formacji są różne i będą się dodawać.</div>
<div class="MsoNormal">
I rzeczywiście,
skoro alternatywą było niestartowanie, to trudno tej decyzji odmawiać
racjonalności. Pytanie jednak, ilu z wyborców antysystemowego
(przynajmniej deklaratywnie) Kukiz’15 będzie chciało zagłosować na listę jak
najbardziej systemowych ludowców. Niektórzy dali wyraz swojej niechęci, kiedy
11 lipca Paweł Kukiz zorganizował publiczną ankietę, pytając, z kim
powinien pójść do wyborów. Tego typu głosowania z reprezentatywnością nie
mają oczywiście nic wspólnego, ale trudno zignorować fakt, że PSL wskazało
zaledwie 3 proc. głosujących. 15 proc. wskazań zdobył Ruch Narodowy, 19 proc.
Bezpartyjni Samorządowcy, a 25 proc. Janusz Korwin-Mikke. Bezapelacyjnie,
z wynikiem 38 proc., wygrała najbardziej egzotyczna opcja: #R, czyli
#Revolution Mariusza Maxa Kolonki.</div>
<div class="MsoNormal">
Kolonko, dawny
amerykański korespondent TVP i TVN o charakterystycznie egzaltowanej
manierze, rozpoznawalność ma sporą. Jeszcze niedawno fani „mówienia, jak jest”
(jak brzmi slogan internetowej telewizji Kolonki) na facebookowym profilu
Kukiza gremialnie zagrzewali go do zawarcia koalicji z #R zamiast z PSL.
Problem w tym, że nic nie wskazuje na to, by Kolonko rzeczywiście zabrał
się za tworzenie partii. Wyrobić sobie zdanie na temat jego inicjatywy
najlepiej pomogą cytaty z jego nagrań. „Moi kochani rewolucjoniści!
Siostry i bracia! Przyjaciele! Rodacy! Kilka lat temu rozpoczęliśmy
rewolucję globalną »Mówię, jak jest«. Była to rewolucja, która rozpoczęła
wiosnę narodów europejskich, która trwa do dziś. Była to rewolucja, która
obaliła rządy lewackie w Polsce, a Ameryce dała nowego prezydenta -
Donalda Trumpa, lidera najpotężniejszego kraju na tej Ziemi, który mówi, jak
jest” - mówił Kolonko w opublikowanym w ostatnich dniach 2018 r.
„orędziu o stanie rewolucji”. „Naszym celem nie jest przekraczanie jakichś
progów, to jest dobre dla polityków. Naszym celem jest cel totalny: objęcie
władzy w Polsce. I tak się stanie, my to zrobimy, to kwestia czasu
i sposobu” - ogłosił z kolei 24 lipca w kolejnym orędziu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Taśmy Konfederacji<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obok budzącej mocno wschodnie skojarzenia Białej Róży
Angeliki Jarosławskiej-Sapiehy #R jest więc najdziwniejszym tworem
(około)politycznym sezonu przedwyborczego. Jarosławska, na której ostatnią
demonstrację przyszło w porywach do dziesięciu osób (trudno było
stwierdzić, kto demonstruje, a kto się przygląda), ogłosiła już zresztą,
że jednak nie stworzy partii, tylko „antypartię - prawdziwy ruch oporu”. Jej
inicjatywa miała się bowiem spotkać z „ogromnym protestem”. Według informacji
Onetu oznaczało to po prostu, że Jarosławska nie była w stanie zebrać
podpisów koniecznych do rejestracji partii.</div>
<div class="MsoNormal">
Choć oba twory są
raczej na poziomie anegdotycznym, to Kolonko przynajmniej spotkał się
z liderami środowisk, które uznał za potencjalnie sojusznicze - Pawłem
Kukizem, Markiem Jakubiakiem i Robertem Winnickim. Jak jednak słychać,
nawet na skrajnej prawicy nikt nie traktuje go poważnie. - Ja nie wiem,
czy Kolonko po to ma swój kanał, żeby robić akcję polityczną, czy po to imituje
akcję polityczną, żeby bardziej nakręcać oglądalność - mówi Zawisza.</div>
<div class="MsoNormal">
Poważniejszym bytem
jest bez wątpienia Konfederacja, która w wyborach europejskich startowała
jako sojusz narodowców, korwinistów i środowisk Grzegorza Brauna,
Jakubiaka, Kai Godek oraz Piotra Liroya-Marca. Konfederatom nie udało się
zdobyć mandatów europoselskich, choć w ostatnim tygodniu przed wyborami
sondaże dawały im nawet 7 proc. poparcia. „Nie chcemy Żydów, gejów, aborcji,
podatków i UE” - definiował program Konfederacji Sławomir Mentzen
wiceszef partii KORWiN. Choć nie była to wypowiedź oficjalna, to można
spodziewać się, że skrajnie prawicowy sojusz na tych samych tematach oprze
swoją kampanię parlamentarną.</div>
<div class="MsoNormal">
Między
koalicjantami jest wiele różnic programowych, a w maju wspólną -
antyunijną - narrację było łatwiej znaleźć. Dlatego dużym prezentem dla
Konfederacji jest list 88 amerykańskich senatorów, którzy domagają się od
sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, by „odważnie i pilnie pomógł
Polsce” w rozwiązaniu kwestii mienia pożydowskiego. - My to
wyciągniemy. Jak na rocznicę wybuchu II wojny światowej przyjedzie Trump, to
powitają go manifestacje w tej sprawie. [Ustawa] 447 wraca, bój
z tęczowymi, front wolności słowa w internecie. To są rzeczy, które
będziemy eksploatowali - słyszymy w Konfederacji.</div>
<div class="MsoNormal">
Choć skrajnie
prawicowy sojusz jest niewątpliwie głośny, a w sondażach zdarza mu się
przekraczać próg wyborczy, to podobnie jak Kukiz’15 ma on swoje problemy.
W Konfederacji, która przekształciła się w partię, nie ma już
Jakubiaka, Liroya-Marca i Godek. Z dwoma pierwszymi poszło przede
wszystkim o obsadę zarządu nowego ugrupowania. Zapowiedzieli oni tworzenie
wspólnej partii, co jednak szybko poszło w zapomnienie. Komitet swojej
własnej formacji Skuteczni zarejestrował natomiast sam Liroy-Marzec. Konflikt
ten zebrał na prawicy sporo uwagi, ale znacznie głośniejszym echem odbiła się
kłótnia Konfederacji z Kają Godek.</div>
<div class="MsoNormal">
W tym wypadku
głównym punktem spornym były listy, a przede wszystkim jedynka
w Lublinie. Zamiast najsłynniejszej polskiej antyaborcjonistce przypadła
ona bowiem Jakubowi Kuleszy, jednemu z zastępców Janusza Korwin-Mikkego (niektórzy
twierdzą, że od niego ważniejszemu). Napięcia wywołało też to, że Konfederacja -
czemu dziś zaprzecza - miała przymierzać się do wystawienia byłego oficera SB
gen. Tadeusza Wileckiego. Ostatecznie Godek połączyła siły z Markiem
Jurkiem i tworzą wspólny komitet o nieskomplikowanej nazwie Prawica.
Bez szans na mandaty, ale - pod warunkiem zebrania podpisów - z szansami
na odebranie głosów narodowcom i korwinistom.</div>
<div class="MsoNormal">
Prawą stronę
internetu od jakiegoś czasu rozgrzewa też sprawa „taśm Konfederacji”. Z plotek
wynika, że nieopublikowane na razie nagrania z udziałem Winnickiego,
Korwin-Mikkego i skarbnika narodowców Michała Wawera (być może nie tylko)
dotyczą możliwości transferowania subwencji na prywatne konta. Według
obiegowych informacji znajdują się one w posiadaniu PiS. - Jeśli te
taśmy istnieją, to zachęcamy do jak najszybszej ich publikacji - mówi
Winnicki. - Rozmowy, które toczę w Konfederacji, mógłbym publikować.
Może tam są jakieś skróty myślowe, które słabo brzmią, ale ja się ich nie
boję. Istnienie taśm potwierdziliśmy w kilku źródłach, według jednego
z nich nagrań jest ponad 11 godz.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Kłótnie
w Zgodzie<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Konfederacja, w której została zaledwie połowa liderów,
rozmawiała o sojuszu z Michałem Kołodziejczakiem - nazywanym „nowym
Lepperem”, liderem antyrządowych protestów rolniczych. Twórca AgroUnii, która
wcześniej nazywała się Unią Warzywno-Ziemniaczaną, 31 lipca zaprezentował swoją
nową partię - Zgodę, która wcześniej miała się nazywać Prawda, a powstała
na bazie PolEXITu. Było to jedno z trzech ugrupowań związanych ze
Stanisławem Żółtkiem, które w eurowyborach zdołało zarejestrować listy
w zaledwie dwóch okręgach. - Bierzemy segregator i całkowicie
zmieniamy jego zawartość. Traktuję to jako narzędzie, tak jak rolnik traktuje
traktor - mówił nam o przejęciu PolEXITu Kołodziejczak.
W kampanii Zgoda miała opierać się na zawierającym siedem obszarów
programie i poruszać takie kwestie, jak ceny, jakość i bezpieczeństwo
żywności, mieszkalnictwo czy „asertywna polityka zagraniczna” - zniesienie
sankcji wobec Rosji, lecz nie opuszczenie Unii.</div>
<div class="MsoNormal">
Miała, bo choć
Zgoda swój komitet zarejestrowała, to Kołodziejczaka na pokładzie ostatecznie
nie będzie. Dlaczego? Jak twierdzi Kołodziejczak, ze względu na Żółtka, który
nie wywiązywał się ze zobowiązań. - Ciężko współpracować z kimś, dla
kogo piwo, papierosy i spanie jest ważniejsze od idei -mówi. -
Chodziło mu tylko o zdobycie subwencji, a nie o dobry wynik. To
znana taktyka: brać w ciemno 3,5 proc. i nie musieć pokazywać się
w Sejmie. Być cichym komentatorem i uczyć ludzi, jak mają żyć,
a nie stawiać czoła wyzwaniom - dodaje. Choć projekt Kołodziejczaka
umarł, zanim właściwie się narodził, to on sam twierdzi, że sprawa wyborów nie
jest zamknięta, a on i jego ludzie dostają różne propozycje startu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Śmiali Samorządowcy<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Mimo negocjacji z Kukiz’15 i PSL decyzję
o samodzielnym starcie podjęli współrządzący z PiS
w województwie dolnośląskim Bezpartyjni Samorządowcy. Jak to często bywa
wśród małych sił politycznych, deklarują oni, że nie interesują ich
„ideologiczne spory, sztucznie wytworzone przez partie polityczne”. Chcą się
bowiem zająć „realną naprawą naszego Państwa, w którym każdy, bez względu
na swoje poglądy, znajdzie miejsce do godnego życia”. Naprawa ta ma obejmować
pięć obszarów: ekologię, bezpieczeństwo, sprawne państwo, zdrowie oraz
przedsiębiorczość. Bezpartyjni podkreślają, że nie interesuje ich walka
o subwencje. Startują więc jako komitet wyborczy wyborców, który do
pieniędzy z budżetu nie ma prawa nawet w razie przekroczenia progu. Jak
pokazały przykłady Kukiz’15 czy Nowoczesnej, funkcjonowanie bez subwencji jest
bardzo dużym wyzwaniem. Bezpartyjnym jednak śmiałości nie brakuje. „Jesteśmy
przekonani, że możemy zdobyć powyżej 12 proc.” - mówił ich lider Robert
Raczyński w odpowiedzi na pytania Polskiej Agencji Prasowej.</div>
<div class="MsoNormal">
Konkurencja na
prawej stronie sceny politycznej jest zacięta, a pretendenci do mandatów
liczni. Dla co słabszych z nich - choćby komitetu Marka Jurka i Kai
Godek czy Piotra Liroya-Marca - barierą będzie zapewne konieczność zebrania podpisów
pod listami. Do zarejestrowania listy w jednym okręgu potrzeba ich
5 tys. By wystawić się w całym kraju, trzeba zebrać podpisy w 21
okręgach - łącznie 105 tys. Przynajmniej formalnie - komitety zawsze
zbierają „z górką” ze względu na to, że PKW część podpisów zwykła
kwestionować.</div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli założymy, że
frekwencja wyniesie 60 proc. - co po rekordach w wyborach europejskich
i samorządowych wydaje się prawdopodobne - to do przekroczenia progu
potrzebne będzie mniej więcej 900 tys. głosów. Oprócz PiS na szeroko
pojętej prawej stronie w 2015 r. więcej (ponad 1,3 mln) mieli
jedynie kukizowcy. Choć ich potencjał jest dziś nieporównanie mniejszy niż
cztery lata temu, to PSL, na które głosowało wtedy niecałe 800 tys. osób,
zapewne zdobędzie dzięki nim mandaty. Kukiz’15 może zaś zyskać na tym
stosunkowo niewiele. Jeśli bowiem przyjmiemy mało kontrowersyjne założenie, że
struktury ludowców będą pracowały przede wszystkim na swoich ludzi, to możemy
spodziewać się, że niektórym z nich uda się przeskoczyć kukizowców. Szanse
na wejście do Sejmu ma też Konfederacja, choć po odejściu takich postaci jak
Godek czy Jakubiak będzie to trudniejsze.</div>
<div class="MsoNormal">
Obserwowanie
rozgrywek na prawej stronie sceny politycznej zazwyczaj jest przyjemnością
jedynie dla koneserów. Wyniki prawicowych komitetów mają jednak znaczenie
z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że to one mają szanse odbierać głosy
PiS. Po drugie dlatego, że jeśli partia Kaczyńskiego nie zdobędzie samodzielnej
większości, to może w nich szukać sojuszników. Trudno jednak wyobrazić
sobie koalicję PiS z radykalną Konfederacją, uczyniłaby ona bowiem
z partii rządzącej łatwy cel i spowodowała odpływ centrowych
wyborców. Również politycy PSL zapewniają, że sojusz z Kaczyńskim nie
wchodzi w grę. Warunki gry czasami się jednak zmieniają i nie takie
rzeczy polska polityka już widziała.</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Ryszard Łuczyn<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span class="apple-style-span"><b><span style="background: white; color: #5a5a5a;"><a href="http://tenteaea.com/3QxK">ŹRÓDŁO</a><o:p></o:p></span></b></span></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-59781960691363267312019-08-31T13:52:00.000+02:002019-08-31T13:52:08.271+02:00Szambo oblepiło Polskę,Ciemny lud wciąż to kupuje,To nic osobistego,Państwo równoległe,Wzrost zaufania,Nie śmiejcie się z Gosiewskiej,Bóg tylko wie,W służbie złej sprawy i Pożar w burdelu<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Szambo oblepiło Polskę </span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dobrych sędziów,
uczciwych i przyzwoitych, zastąpiły najgorsze szumowiny. Coś takiego polskiemu
wymiarowi sprawiedliwości nie wydarzyło się od niepamiętnych czasów.<br />
Sędzia chciał sypać, ale nagle zamilkł i zniknął z bytomskiej lecznicy. Ciarki
przechodzą, kiedy czytam w „Gazecie Wyborczej” słowa ojca sędziego Cichockiego:
„Ze względów bezpieczeństwa nie mogę zdradzić, w jakim jest mieście”.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Arkadiusz Cichocki był bardzo pomocny hejterce Emilii, razem
z nią szczuł na sędziów, teraz chyba chciał przejść na jasną stronę Mocy, ale w
nocy pojawiła się u niego policja. Gdzie my jesteśmy, gdzie my żyjemy!?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Co na to premier? W wywiadzie dla TVN 24 mówi, że rozmawiał
z ministrem Ziobrą i ten o niczym nie wiedział.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiedział, kto jest jego prawą ręką? Nie wiedział, że
Łukasz Piebiak stoi na czele grupy szczującej na sędziów przeciwstawiających
się dziwnej reformie sądownictwa? Tę prawą rękę Ziobry „Gazeta Polska” nazwała
„zepsutym i niezbyt rozgarniętym człowiekiem”.<br />
Tenże Zbigniew Ziobro jeszcze kilka lat temu domagał się dymisji ministra
sprawiedliwości Ćwiąkalskiego: „Jeżeli ma pan honor, proszę się podać do
dymisji”. A gdzie jest pana honor, panie Ziobro? Za kim pan się kryje? Za
Jarosławem Kaczyńskim, który boi się podjąć decyzję?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle się okazało, że dobrych sędziów, uczciwych i
przyzwoitych, zamieniono na najgorsze szumowiny. Coś takiego polskiemu
wymiarowi sprawiedliwości nie wydarzyło się od niepamiętnych czasów.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sędzia izby dyscyplinarnej SN Konrad Wytrykowski pisał do
„Małej Emi”: „Super robota, pracujesz ciężko, uważam, że MS ma politykę
medialną do dupy. Ty robisz więcej”. A ona na to: „MS nie może pozwolić sobie
na pewne teksty, ja mogę, najwyżej mnie wsadzą”. Sędzia Wytrykowski i jego
koledzy, chcąc zamknąć usta dziennikarzom, grożą im sądem, a jak cytuje „Gazeta
Wyborcza”, „Emi” nie boi się pana sędziego i pisze do niego: „Uda mi się
załatwić parę wywiadów tv, prasie, dogadać się z ambasadorem w Brukseli”. Pan
ambasador Andrzej Sadoś, tzw. złota rączka, własnoręcznie odkręcił w Brukseli
tablicę, na której widniało m.in. nazwisko Tuska. Ciekawe, czy rozmawiał z
hejterką.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pani „Emi” dostała z MSZ listę sędziów, którzy jeździli do
Brukseli i walczyli o uczciwy wymiar sprawiedliwości w Polsce.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
Jak się okazuje, trwa wojna między Mateuszem Morawieckim a
ministrem Ziobrą, donosi o tym prawicowa gazeta: „Panowie się nie znoszą. Od
czasu do czasu jeden płata drugiemu figla. W wypadku sprawy Piebiaka – pisze
„Gazeta Polska” – mieliśmy do czynienia z kolejną odsłoną tego sporu. To należy
głośno stwierdzić: panowie ta zabawa nie jest zdrowa”.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ciekawe, jakie jeszcze haki na siebie mają i kto jest
bardziej drogocenny dla Jarosława Kaczyńskiego.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pan prezes wybaczył Ziobrze, że ten znowelizował ustawę o
IPN tak, iż pojawiliśmy się na ustach całego świata. Że wysłał wniosek do TK w
sprawie niekonstytucyjności traktatu o funkcjonowaniu UE, czym zaszkodził PiS w
wyborach samorządowych, a teraz z kolei mamy najobrzydliwszy, ubecko-kibolski
przykład zachowań wybranków Zbigniewa Ziobry. Też wybaczy?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jarosław Kaczyński pewnie nie chce pamiętać, jak jeszcze
kilka lat temu Ziobro z niego kpił, mówiąc, że nie jest dla niego ani
politycznym ojcem, ani autorytetem, że dzieli PiS. „Nigdy nie wrócimy do PiS” –
zarzekał się Ziobro. Ale powrócił i sprawia kłopoty. Morawiecki nie może sobie
pozwolić na to, żeby zdymisjonować Ziobrę, bo przecież to nie on rządzi, rządzi
Nowogrodzka.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Premier Morawiecki wyraził swój hołd dla Jarosława
Kaczyńskiego, mówiąc w TVN 24 pytany o to, kto byłby lepszym premierem: „Najlepszym
i znakomitym premierem byłby Jarosław Kaczyński, lepszym ode mnie”. Skoro
lepszy od pana, to co pan robi na tym fotelu?<br />
Czy Polskę dalej będzie oblepiać to szambo?</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Monika Olejnik</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/3GbT">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Ciemny lud wciąż to kupuje </span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Obserwując to, co
mówią politycy PiS o aferze w resorcie sprawiedliwości, zastanawiam się, gdzie
leży granica wytrzymałości Polaków na nadużycia, przestępstwa i kłamstwa</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Politycy PiS uparcie powtarzają, że nie ma żadnej afery w
resorcie Zbigniewa Ziobry (powyżej na zdjęciu), a jedynie wewnętrzny konflikt w
środowisku sędziowskim</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przy okazji afery w Ministerstwie Sprawiedliwości PiS ćwiczy
wszystkie swoje strategie robienia opinii publicznej wody z mózgu. Choć muszę
przyznać, że najnowsza pod tytułem „zorganizowana grupa, być może przestępcza,
działająca w rządzie, to wewnętrzna sprawa środowiska sędziowskiego” jest
brawurowa i bezczelna, nawet jak na tę partię. I gdyby nie chodziło o mój kraj,
o Polskę, pewnie kupiłabym popcorn i zagryzając go, obserwowała z fascynacją,
czy ludzie kupią jeszcze i to, czy nie. I obstawiała u bukmacherów: gdzie leży
granica? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Bo to, co obserwujemy, to rozpaczliwe paradowanie posłów PiS
po mediach i bronienie tego, czego się obronić nie da: tezy, że Zbigniew Ziobro
powinien pozostać na stanowisku, jest tym właśnie – testowaniem, ile Polacy są
jeszcze w stanie znieść, gdzie leży ich granica wytrzymałości na nadużycia,
przestępstwa i jawne kłamstwa. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ku mojemu rozczarowaniu granica ta wydaje się niezwykle
daleko przesunięta, ale tym razem sytuacja jest wyjątkowa. Nie tylko w skali
polskiej, ale i europejskiej, ponieważ nie było jeszcze od 1989 roku w Polsce
sytuacji, żeby w rządzie działała grupa nękająca i niszcząca ludzi i ponieważ
aferą w ministerstwie Ziobry zajmie się Komisja Europejska. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W czasie rządów PiS ćwiczyliśmy to już wiele razy. Te
nieprawdopodobne kosmiczne narracje i opowieści rodem z „Czerwonego Kapturka”:
o niemych asystentkach Glapińskiego sprzedawanych społeczeństwu jako troskliwe
czułe matki i jako takie wyjętych spod odpowiedzialności za własne czyny. O
aferze szefa KNF Chrzanowskiego jako zemście biznesmena, który notabene miałby
za co się mścić, bo rząd regularnie nękał jego biznes i jego samego, czego
czynić mu nie wolno. O łamiących prawo lotach Kuchcińskiego jako czułych
rodzinnych wycieczkach. O nagrodach, które politykom PiS „się po prostu
należały”. O ubogim Rydzyku, który rozpaczliwie potrzebuje naszych kolejnych
milionów... </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Często zastanawiam się nad tym, dlaczego postępowanie PiS, w
wielu wymiarach szokujące i skandaliczne, rzadko skutkuje ostrym spadkiem w
sondażach. Wprawdzie po aferze w Ministerstwie Sprawiedliwości notowania PiS
spadły, ale nie wiadomo, czy ten efekt się utrzyma. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
I sądzę, że to dlatego (teraz będzie kawałek do studiowania
dla opozycji), że PiS zachowuje się, jakby chciał wygrać. Mało tego, jakby był
gotów wszystko podporządkować temu celowi! Wygląda na to, że to, co mówiły nam
babcie i co roztropniejsi rodzice, jest prawdą: cierpliwość i konsekwencja
popłaca dużo bardziej niż emocjonalny, husarski atak. Kto ma plan i umie
czekać, ten wygrywa. Tak w życiu, jak w polityce. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
I tę właśnie głęboką prawdę ćwiczymy teraz na własnych
grzbietach. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
PiS wie, czego chce. Chce złych, dewastujących Polskę rzeczy
– zniszczenia sądownictwa, trójpodziału władzy i podporządkowania sędziów
prokuraturze i rządowi. Demontażu mechanizmów demokratycznych i państwa, w
którym ludzie nie są równi wobec prawa, podzielonego na kastę lepszą
(członkowie i sympatycy PiS) i gorszą (opozycja i jej wyborcy) i
fundamentalistycznego religijnie (bo fundamentalizm religijny trzyma ludzi w
ryzach, okowach strachu i pozwala nad nimi panować, poza tym ogłupia i pozwala
łatwiej wmawiać różne rzeczy). Chce nieograniczonego, bez żadnej kontroli i
racjonalnych zasad dostępu do pieniędzy podatników. Nienawiści między ludźmi,
strachu i terroru, żeby łatwiej w ogólnym chaosie móc „ratować z opresji”. I w
końcu wyrzucenia z pracy wszystkich niewygodnych dziennikarzy, zastraszenia
prasy i uciszenia krytyki. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
I niemal każdy z tych celów udało się zrealizować, w dodatku
w czasie rekordowo krótkim, jeśli wziąć pod uwagę wielkość przedsięwzięcia. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego wciąż PiS utrzymuje poparcie (opozycjo, czytaj
dalej!)? Bo się nie cofa. Nie boi się chwilowego spadku w sondażach (jeśli jest
duży, i tak robi swoje, tylko inną metodą, na chwilę pozornie się wycofując, by
za moment wrócić z tym samym pomysłem pod inną postacią). Nie obchodzi go, co
kto o nim myśli, choćby chodziło o najwyższe władze UE, największe autorytety i
mędrców. PiS ma to gdzieś. PiS jest cierpliwy. Jeśli wie, że osobą, która
przeprowadzi coś najszybciej i najskuteczniej, jest Piotrowicz, zatrudnia
Piotrowicza, nie zważając na krzyki i płacze opozycji. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
PiS wie, co jest na końcu tej drogi: dyktatura. I wie, że
tylko cierpliwość i konsekwencja pozwolą ten cel osiągnąć. Wie, że kto się
cofa, przegrywa. PiS jest zdeterminowany. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ma swoją opowieść. Posłowie tej partii mówią to samo, zawsze
i wszędzie. Podejrzewam, że recytowaliby te formułki nawet gwałtownie wybudzeni
ze snu o północy. Mają tylko dwie zasady, których się trzymają: 1. Prosty,
mocny przekaz. 2. Powtarzać. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zdziwię państwa zapewne, kiedy napiszę, że „aferę u
Ziobry” uważam za znakomitą kolejną już możliwość dla opozycji: żeby zamiast
krytykować jak PiS, nauczyła się od niego paru przydatnych rzeczy i metod w
szczytnych, lepszych i praworządnych celach. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Bo to, że cel jest szczytny, nie oznacza, że metoda nie może
być twarda i skuteczna, prawda? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
A tymczasem obserwujmy dalej, gdzie leży ta granica… </div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Eliza Michalik </i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/1Ndq">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="https://www.blogger.com/null" name="bookmark0"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">To nic osobistego</span></b></a><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;"></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">D</span></b>onald Trump nie lubi ludzi „kolorowych” i
podsyca do nich niechęć białej Ameryki. Jarosław Kaczyński nie ma
„kolorowych”, więc używa tęczowych.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Trump rzeczywiście
jest rasistą, z kolei nic nie wskazuje na to, że Kaczyński nienawidzi osób
LGBT. Ale jedno i drugie jest bez znaczenia. Trump ciemnoskórych, najlepiej
ciemnoskórych muzułmanów, a Kaczyński gejów traktują czysto instrumentalnie.
Jedni i drudzy są celem ataków, ale tak naprawdę są wyłącznie narzędziem. Trump
czarnoskórym, a Kaczyński gejom mógłby nawet powiedzieć: nie bierzcie tego
osobiście. Nothing personal. Prezes PiS uderzał w rasistowskie tony w sprawie
imigrantów, ale wiadomo, że nic do nich nie ma. Jest wielce prawdopodobne, że
żadnego muzułmanina nigdy nawet nie widział, ale - co zrobić - z badań jasno
wynikało, iż opłaca się tą kartą zagrać. Gejów czy lesbijki też potraktował
użytkowo, podobnie jak dzieci, w których interesie rzekomo występował. Okazało
się przy okazji, że mamy dzieci pierwszego i drugiego sortu. Te, których będą
„seksualizować” geje, na ochronę zasługują; te krzywdzone przez księży - już
nie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Lider PiS zapewne
wcale nie chciał, by w Białymstoku kogokolwiek pobito, poza wszystkim pobicia
jego partii robią źle. Jemu wystarczy, żeby elektorat nienawidził i się bał.
Cała reszta to już efekt uboczny, skutek, raczej niechciany, ale - cóż zrobić -
akceptowany.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kampania w sprawie
LGBT sprawia, że oponenci PiS wpadają w zastawioną na nich pułapkę. Zwykły
odruch człowieczeństwa i solidarność z postponowanymi, a tym bardziej bitymi,
każą się oburzać i to oburzenie głośno wyrażać. Inaczej nie wypada, inaczej
nie można. Oburzając się jednak intensywnie, robimy dokładnie to, na czym PiS
i liderowi tej partii zależy. Przystępujemy de facto razem z nim do spychania
na dalszy plan wszystkich innych spraw z punktu widzenia władzy niewygodnych.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Oburzania się,
nawet jeśli jest politycznie doskonale bezproduktywne, nie da się więc uniknąć.
Jest ono w końcu kwestią moralnego odruchu, a nie cynicznej kalkulacji. Ale
skoro już mimowolnie spychamy na jakiś czas inne kwestie na drugi plan, to
przynajmniej ujawniajmy motywy PiS, pokazuj my kulisy zdarzeń oraz ich
kontekst. A motywy i kontekst są tu najważniejsze - absolutnie wszystko jest
podporządkowane wyborczemu zwycięstwu. To, że po drodze wielu dostanie po
głowie, wielu innych będzie miało poczucie upokorzenia, bardzo wielu innych
poczuje się w dzisiejszej Polsce źle, nie ma najmniejszego znaczenia. Wszyscy
geje i lesbijki, macie po prostu pomóc Kaczyńskiemu wygrać wybory. Jesteście
jego tajną bronią.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>We współczesnej
polityce silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej jest element zabawy. To nie
tylko polska przypadłość. Gdzieniegdzie bywa nawet gorzej. Prawie trzydzieści
lat temu przywódcami Ameryki, Wielkiej Brytanii i Polski byli - odpowiednio -
George Bush senior, Margaret Thatcher i Tadeusz Mazowiecki. Dzisiaj mamy oś
Trump - Johnson - Kaczyński. Trump zdobył władzę, bo zrobił show. Johnson
został premierem, bo jest zabawny. Z Kaczyńskim jest inaczej - zdobył ją i
jest na dobrej drodze do jej utrzymania nie dlatego, że kogokolwiek zabawił,
ale dlatego, że jakimś czterdziestu procentom wyborców dał dobre
samopoczucie, a może nawet poczucie, że są lepsi niż cała reszta. Mówił to
zresztą zupełnie otwarcie. Ale całą trójkę łączy jedno - nawet jeśli nie
wszyscy zabawę dają, to wszyscy ją mają. Trump bawi się doskonale. Nawet
wcześniej w swoim teleturnieju wystawiał przeciw sobie drużyny białych i
kolorowych, bo wiedział, że gwarantuje to prawdziwą rozrywkę. Johnson bawi się
doskonale i własnymi poglądami, które zmienia równie bezproblemowo, co radykalnie,
i publiką, której funduje kolejne kłamstwa, za co ta odwdzięcza mu się
sympatią. Jarosław Kaczyński musi mieć doskonały ubaw, patrząc, jak w sporym
europejskim kraju pełni wobec politycznej konkurencji, mediów i publiczności
funkcję zaklinacza węży. Podaje tylko melodię. Jego współtowarzysze w partii i
w mediach ją nagłaśniają, a cała reszta reaguje w sposób doskonale
przewidywalny. Czyli zwykle dokładnie tak, jak on chce i gra. I naprawdę
niewiele trzeba. Czasem wystarczą dwa rzucane przy okazji zdania. Lider PiS
gra tak prawie od dekady i doskonale to działa. Dlaczegóż miałby więc tę
metodę zmieniać? Mógłby to zrobić tylko wtedy, gdyby zobaczył, że to działać
przestało.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W piłce nożnej, jak
się mówi, bramki zdobyte na wyjeździe liczą się podwójnie. Ale w polityce tak
nie jest. Mecze wyjazdowe prawie zawsze są w niej przegrane. Wojna ideologiczna
to boisko Kaczyńskiego. Jeśli chce się z nim wygrać, trzeba z tego boiska
zejść. Wartości fundamentalnych trzeba bronić wszędzie, ale bitwę trzeba
toczyć na boisku wybranym przez siebie. Na swoich warunkach. </div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Tomasz Lis</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/9l1">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Państwo równoległe</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">Z</span></b> aferą w Ministerstwie Sprawiedliwości
(więcej w tekście „System kastowy”) PiS postępuje według schematu sprawdzonego
przy poprzednich publicznych skandalach. Jest więc dymisja jako dowód
najwyższych etycznych standardów. Jest zapowiedź wprowadzenia „jednoznacznych
regulacji”- tak jak napisano nową instrukcję prominenckich lotów, tak teraz ma
powstać Kodeks Etyki Sędziów, zabraniający im stosowania mowy nienawiści.
Zresztą to przecież po stronie opozycji są prawdziwe afery i hejt: określenie
„farma trolli” pojawia się w mediach narodowych wyłącznie w odniesieniu do
posła Brejzy i ratusza w Inowrocławiu. A w ogóle: jaka afera? TVP mówi o
„medialnych publikacjach na temat sędziów”, rzecznik rządu i sam Zbigniew
Ziobro powtarzają, że mamy do czynienia z jakimś konfliktem „wewnątrz
skłóconego środowiska sędziowskiego”, a minister jedynie ubolewa, że o niczym
nie wiedział i znów się zawiódł na sędziach. Poza tym - co podkreśla
nieustannie premier Morawiecki - nie zajmujmy się „kampanijnymi emocjami”, lecz
konkretami, jak np. obiecane dopłaty suszowe, gdyż dymisja pewnych osób
„ostatecznie kończy sprawę”. Tak to mielą piarowe młyny.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">F</span></b>akt, że na tę aferę rzucono jednocześnie
tyle przykrywek, wskazuje, że oceniono ją jako grubą i niebezpieczną. Wskutek
zdrady Emilii, osoby z wnętrza tajnej grupy operacyjnej, nagle odsłoniły się
ukryte mechanizmy państwa PiS. Zbieranie haków na przeciwników władzy, ich
gnojenie, szantażowanie, szykanowanie. Wykorzystywanie aparatu państwa,
rządowych mediów i służb specjalnych przeciw opozycji. Gwarancje dyskrecji,
bezkarności, ochrony i finansowych benefitów dla „żołnierzy herszta”. Kto ma
pamięć, wie, że to nie był - jak chciałaby władza - incydent, że to nie jest
afera Piebiaka, nawet Ziobry, ale jądro systemu konsekwentnie budowanego przez
Jarosława Kaczyńskiego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W POLITYCE piszemy
o tym może nawet do znudzenia, rozbierając ten system na cząstki elementarne,
pokazując, jak zaprojektowany i zestawiany jest „ciąg technologiczny”, który ma
zapewnić PiS trwałą dominację nad opozycją, także pełną kontrolę partii i jej
prezesa nad instytucjami i zasobami państwa. W tym numerze zapowiadamy nową
książkę Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki „Brat bez brata” (ukaże się wraz
z POLITYKĄ za tydzień), w całości poświęconą „systemowi PiS”. Dwójka naszych
publicystów, od kilkunastu lat obserwujących i opisujących fenomen PiS,
wnikliwie analizuje polityczną technologię Jarosława Kaczyńskiego, jego
ideologiczne kamuflaże i bezwzględne metody sprawowania władzy. (Janicki i
Władyka za teksty sprzed 2015 r. powinni otrzymać dyplom im. Kassandry).</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">J</span></b>edna ilustracja „systemu PiS” z
przeszłości, którą przypomniała nam sprawa Piebiaka. Otóż Janusz Kaczmarek,
były minister spraw wewnętrznych w pierwszym rządzie PiS - człowiek z samego
centrum układu władzy - też, jak pani Emilia, zraził się do swoich mocodawców i
„przeszedł na drugą stronę”. Opierając się na jego (i nie tylko jego)
zeznaniach, Bianka Mikołajewska w 2010 r. opisała w POLITYCE działającą w Ministerstwie
Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry „grupę hakową”. Miała ona gromadzić i
przekazywać zaprzyjaźnionym mediom materiały służące do kompromitowania
przeciwników PiS. M.in. pod adresem dwóch ważnych polityków lewicy
kolportowano, opartą na zeznaniach przestępcy, opowieść o rzekomym popełnionym
przez nich gwałcie homoseksualnym, a ważni politycy PO byli pomawiani o
posiadanie i zażywanie narkotyków. Zresztą wszystkie informacje z prokuratur,
gdzie pojawiały się nazwiska opozycyjnych polityków (choćby sprawa Barbary
Blidy), miały być przekazywane osobiście Zbigniewowi Ziobrze.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po publikacji
tekstu „Jak PiS zbierał haki” (dostępnego w polityce.pl) Zbigniew Ziobro i PiS
pozwali nas do sądu. Proces, w którym zeznawało kilkanaście osób, w tym sam
Jarosław Kaczyński (dziś to raczej niewyobrażalne), zakończył się w 2015 r.
oddaleniem wszystkich żądań pozwu i całkowitą wygraną POLITYKI. To à propos
tego, czy Ziobro, teraz już w pełni zalegalizowanej władzy i wiedzy
nadprokuratora, mógł „nie mieć pojęcia” o hakowo-trollowej działalności swojego
ministerstwa.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">W</span></b> latach 2005-07 system był jeszcze
amatorski, dość prymitywny, słabo obudowany prawnie, czego dowodem porażki
drugiej, najważniejszej obok Ziobry, postaci „ciemnego państwa PiS” - Mariusza
Kamińskiego. Ten twórca CBA za ewidentne przekroczenie uprawnień przy
zorganizowanych w 2007 r. prowokacjach został skazany na bezwzględną karę
więzienia (i potem ułaskawiony przez prezydenta Dudę). Piotr Pytlakowski pisze
w tym numerze, że awans Kamińskiego na superministra spraw wewnętrznych może
teraz zapowiadać (jak w 2007 r.) zaprzęgnięcie policji i tajnych służb do
kampanii wyborczej. Już mieliśmy wiele przykładów dętych akcji prokuratur i
CBA, służących przykryciu jakiejś partyjnej afery (w ostatnich dniach agenci
min. Kamińskiego zajęli się szczególnie posłem Brejzą i jego ojcem).</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tajne, równoległe
państwo PiS, składające się z - pozostających poza jakimkolwiek realnym
nadzorem - służb specjalnych, kontrolnych i skarbowych, dyspozycyjnej
prokuratury, mediów narodowych, internetowych trolli ma już niemal wszystko,
żeby publicznie zdyskredytować, zniszczyć każdego wskazanego przeciwnika. I
chronić swoich. Brakuje jeszcze tylko pełnej „demokratyzacji sądów” i
„repolonizacji mediów”, ale te wielkie reformy mają się domknąć po wyborach.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>A wybory? Do tej
pory dominowało przekonanie, że wyborcy PiS są niewzruszalni i każdy skandal
wokół partii wzmacnia tylko ich lojalność. Ale, jak pokazały ostatnie sondaże,
gdzieś na centrowych rubieżach elektorat się kruszy. Wizja utraty władzy i
ujawnienia choćby niektórych operacji „tajnego państwa” (taki sędzia Piebiak i
setki innych mogliby sobie coś przypomnieć) dramatycznie podbija dla PiS stawkę
nadchodzących wyborów. Można więc się spodziewać wszystkiego najgorszego: od kolejnych
niepohamowanych obietnic finansowych, nakręcania wojny religijnej („atak na
krzyż w cieniu tragedii na Giewoncie” - pasek w TVP) czy konfliktu z Niemcami o
odszkodowania, aż po aresztowania, rewizje, wypuszczanie „kompromatów” na
działaczy opozycji. Taki już mamy system, wraz z zapowiedziami jego - jak
mawiano w PRL - dalszego doskonalenia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po 13 października.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Jerzy Baczyński</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/1xUO">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Wzrost zaufania</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">K</span></b>olejny raz przekonałem się, że moja
wrażliwość nie pozwala mi na wyśmiewanie ludzkiego nieszczęścia. Kieruje mną
współczucie, robi mi się przykro i broń Boże z ludzkiego nieszczęścia się nie
wyśmiewam.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pewną dozą
współczucia otoczyłem w ubiegłym tygodniu pana Zapatę z Francji, który nie
doleciał na swoim wynalazku tam, gdzie miał dolecieć. Dobrze, że paliwa zabrakło
mu nad wodą, a nie na Polach Elizejskich przed prezydentem Macronem. Armia
francuska będzie musiała jeszcze poczekać z zastosowaniem oddziałów latających
żołnierzy, ale miejmy nadzieję, że już niedługo pan Zapata udoskonali swój
wynalazek i sprzeda go polskiej armii terytorialnej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Współczuciem
chciałbym również otoczyć polskiego policjanta, który w dziwnych okolicznościach
na posterunku w Toruniu tak rąbnął głową w przygodnie napotkaną skrzynkę, że
nie doczekał święta 100-lecia polskiej policji. Ten niefortunny wypadek
spowodował duże zmiany personalne na posterunku i w Toruniu święto policji
przyblakło. W czasie obchodów 100-lecia zgromadzono tak wielkie oddziały
świętujących, że nawet kibole postanowili ich nie atakować.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Współczuję też
autorom kolejnego odcinka filmu o przygotowaniach naszego Rambo, czyli ministra
Błaszczaka, do kolejnej defilady. Myślę sobie, że realizatorzy tego filmu będą
stanowili główną siłę polsko hollywoodzkich filmowych produkcji wojennych.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko to, o czym wspomniałem, to codzienne błahostki. W obliczu
wydarzeń w Białymstoku trudno nie mieć obaw z powodu ciągle rosnącego polskiego
troglodyctwa. Widziałem Jarosława Kaczyńskiego potępiającego wielokrotnie
poprzedninie rządy. Ani on, ani prezydent nie zająknęli się w sprawie haniebnych
białostockich wydarzeń. Na szczęście premier Morawiecki wysunął się na pierwsze
miejsce w rankingu społecznego zaufania. I panu, panie prezesie, i panu, panie
premierze, kibolscy bandyci ufają. </div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="color: red;">Krzysztof Materna</span> jest satyrykiem,
aktorem, reżyserem i producentem telewizyjnym</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/9lb">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Nie śmiejcie się z Gosiewskiej</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">M</span></b>ałgorzata Gosiewska z PiS odniosła się w
Polskim Radiu do wydarzeń w Białymstoku. Według niej „były to starania
przedstawienia Polski opinii publicznej państw zachodnich jako kraju zacofanego,
nacjonalistycznego i brutalnego w stosunku do niektórych środowisk. (...)
Dochodzi do wywołania konfliktu poprzez kwestie światopoglądowe i moralne po
to, by doprowadzić za wszelką cenę do konfrontacji, destabilizacji i chaosu
oraz oczernienia ugrupowania rządzącego”. I - tu dochodzimy do kluczowego
fragmentu - zdaniem Gosiewskiej marsze LGBT i negatywne reakcje na nie „to w
wielu miejscach skutek działania służb rosyjskich. W Mołdawii i Gruzji tworzy
się oraz finansuje ugrupowania, które mają w sposób brutalny reagować na
działania środowisk LGBT. Nie wiem, kto kierował agresją podczas zamieszek w
Białymstoku, ale niewykluczone, że to również tego typu działania”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po kolei. Najpierw
zwrócę się do Małgorzaty, z którą znamy się od lat, łączy nas ponad podziałami
miłość do Gruzji i wspieramy ten kraj, jak możemy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Małgosiu! Nie
byłoby „oczerniania ugrupowania rządzącego”, gdyby owo ugrupowanie rządzące od
wielu miesięcy nie szczuło na mniejszości seksualne. I nie tylko seksualne,
zaznaczmy ku pamięci. Zrobiliście sobie z gejów worek bokserski, walicie w
niego, jak popadnie, straszycie seksualizacją, masturbacją i innymi demonami,
bo liczycie, że między innymi dzięki temu wygracie wybory. Nie, nie oskarżam
Was, że biliście pokojowych demonstrantów, ale twierdzę, że mogli czynić to na
ulicach Białegostoku zwyczajni bandyci, psychopaci i sadyści, bo wiedzieli, bo
ja wiem, bo każdy wie, że mieli od „ugrupowania rządzącego” zielone światło na
rozprawę z „pedałami”. Na to, by wyryczeć: „Bóg Honor Ojczyzna Wypierdalać!” i
bić. Więc teraz Wasze krokodyle łzy z powodu agresji są zbyt krokodyle nawet
jak na krokodyle.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie chcesz, by
postrzegano nasz wspólny kraj Polskę jako „zacofany, nacjonalistyczny i
brutalny”? Super! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! To może stańcie po stronie
bitych, nie bijących, może przestańcie straszyć jednych Polaków innymi
Polakami tylko dlatego, że ci mają odmienne podejście do życia i seksu; może
Wasze gazety nie powinny dystrybuować nalepek wykluczających część obywateli z
przestrzeni publicznej; może po prostu uznacie, że nie wszyscy chcą żyć tak
jak Wy, ale wcale nie są przez to gorszymi Polakami i obywatelami? To chyba nie
jest takie trudne?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>A teraz zwrócę się
do tych wszystkich, którzy mieli totalną bekę z Gosiewskiej, że ta doszukuje
się tropów rosyjskich. Ha, ha, ha, te pisiory, no naprawdę, już mają tak zryte
berety i jak zwykle zdejmują z Polaków odpowiedzialność, jak zwykle „to nie
my”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Już po wydarzeniach
w Białymstoku obejrzałem na Netfliksie dopiero co opublikowany dokument „Hakowanie
świata” o tym, jak Cambridge Analytica z pomocą Facebooka zhakowała demokrację,
posługując się nielegalnie danymi milionów ludzi. Nawet jeśli słyszeliście
wiele o tej gigantycznej aferze, zobaczcie film i zastanówcie się, co dla
naszego świata oznacza fakt, że na własnych obywatelach w czasie kampanii
wyborczej stosuje się techniki, które testowano na wojnach w Afganistanie czy
Iraku. A opowieść o wyborach w Trynidadzie każe wam się kilka razy zastanowić,
gdy zobaczycie w sieci wesołą kampanię w duchu <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„pieprzyć politykę, wybieram siebie”, czy coś
w ten deseń.</div>
<div class="MsoNormal">
Bo to znaczy, że to was ktoś pieprzy na całego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W „Hakowaniu
świata” jednym z trzech bohaterów jest Carole Cadwalladr - reporterka
brytyjskiego (lewicowo-liberalnego, świadomie to podkreślam dla tych, co drą
łacha z Gosiewskiej) „Guardiana”. Z początku wyśmiewana, brutalnie atakowana
przez brexitową i skrajnie prawicową propagandę, demaskuje szwindle Cambridge
Analytiki i liczne rosyjskie tropy w kampaniach na rzecz wyjścia Wielkiej
Brytanii z Unii i wyborczej Trumpa. Są liczne i twarde dowody, że Rosjanie wspierają
w USA zarówno lewicę, w tym skrajną, ruchy praw człowieka i afroamerykańskie
protestujące przeciwko brutalności policji, szczególnie jej białych
funkcjonariuszy, a z drugiej strony białych nacjonalistów, rasistów,
neonazistów. Rosyjskie służby nie ograniczają się do mediów społecznościowych:
organizują w USA uliczne akcje oraz protesty lewicy i prawicy. Podkręcają
emocje i radykalizm z dwóch stron i nie chodzi im o to, by ktoś wygrał czy
zdobył przewagę. Carole Cadwalladr: „Chodzi o rozbudzenie strachu i nienawiści,
żeby zwrócić naród przeciwko sobie. Dziel i rządź”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Krótko mówiąc,
chodzi o destabilizację. Więc może nie śmiejmy się z Małgorzaty Gosiewskiej. </div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Marcin Meller</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/9mX">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Bóg tylko wie</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">M</span></b>łockarnia pracuje pełną parą. Jej siostra
sieczkarnia dzień w dzień wypluwa niezliczoną ilość sieczki, którą wypełnia
ludzkie głowy. Pierwsze owoce totalnej dezorientacji i pomylenia prawdy z
kłamstwem widać było kilka lat temu, teraz technika poszła dalej i skuteczność
jest większa. Możesz powiedzieć, że Mount Everest wcale nie jest najwyższą
górą świata, że to był wymysł lewaków, teraz zbadano i jest to zupełnie inna
góra, a Edmund Hillary był komunistycznym agentem. Naprawdę możesz. Załoga
Apollo 11, który 50 lat temu wysadził na powierzchni Księżyca pierwszego
człowieka, zostawiła tam żywego psa, żeby zbadać, jak długo pociągnie i czy
będzie kopał dołki. Wydajność propagandy kłamstwa i destrukcji jest tak
ogromna, że pan Robert Ailes, twórca telewizji amoku Fox News, byłby dziś
dumny z TVP. Kilku tu dostałoby od niego świadectwa z czerwonym paskiem za
wywracanie prawdy niczym szmaty w pralce. Bo dziś już prawda nie ma znaczenia,
jak mówi sam Ailes: „Ludzie nie muszą wiedzieć, muszą wierzyć”. „Trzeba im dostarczać
emocje i sugestie, a sami zniszczą miasto”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Internet zmienił
język rozmowy. Kiedyś za zdobycie informacji trzeba było słono zapłacić, by móc
ją podać dalej. Tak zwana końcówka Reutera, czyli rodzaj teleksu, który
wypluwał bez przerwy sprawdzone wiadomości z różnych dziedzin, kosztowała
1000-1700 dolarów miesięcznie, była to kwota ogromna. Teraz cwany osioł, troll,
propagandysta pisze na swoim portalu, że pani Dulkiewicz chce z miasta Gdańska
zrobić niemiecki Danzig, wrzuca zdjęcie sprzed II wojny światowej, na którym
stary tramwaj z tabliczką „Danzig” skręca po szynach, i już. Hejt przestał być
nienawiścią, jest monetą, wizytówką, narzędziem, przecinkiem. Zniszczenie
człowieka nie ma większego znaczenia, po prostu jest kopnięciem kamyczka na
drodze do celu. A celem jest zohydzenie drugiego człowieka. Dowolnego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Robert Ailes, co
widać w genialnym serialu „Na cały głos” w HBO (znakomita rola Russella
Crowe’a, przerażająca całość na udokumentowanych faktach), uczy, jak kłamać
już w chwili mówienia „dzień dobry”. Jak dzielić ludzi i zrywać delikatne
nici, które łączą społeczności w całość. Jak te nici zastępować zasiekami. Jak
ciąć naród na kosteczki, gdzie każdy kawałek ma pozostałe kawałki za wrogów.
Spienionym motłochem łatwiej sterować. Dziś, w czasach bez reguł, nie wiem, kto
był tu większym mistrzem destrukcji - Goebbels czy Ailes.</div>
<div class="MsoNormal">
I nie wiem, kto przywiózł ten model dewastacji do Polski.
Może Bielan, który jeździł oglądać amerykańskie kampanie wyborcze i na miejscu
studiował metody FOX, by przenieść ten wzór na grunt polski, czy może jacyś doradcy
z gotowym rozpisanym formatem. Bo teraz jedzie- my kalką kolportażu kłamstwa
jeden do jednego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Internet zmienił
ludzi. To w jakimś sensie nowy typ homo sapiens, który żyje wedle wytycznych ze
smartfona. Przebieg rozmów między ludźmi jest inny i klasyczni dziennikarze nie
są na to przygotowani. Ponoszą porażki jedna po drugiej. Najznakomitsi nawet
dziennikarze TVN nie potrafią rozmawiać z wyszkolonymi cynikami, królami
kłamstwa i manipulacji, których, jak się okazuje, w PiS są niezliczone
regimenty. Dobry dziennikarz może rozmawiać z każdym, kto posługuje się
faktami, spierać się z nim o nie, ale opadają mu ręce, gdy rozmówca mówi, że
Ziemia jest płaska, a ludzie nie potrzebują tlenu, „jak wykazały badania”.
Szczere oczy, pewność w głosie, uśmieszek, „czytałem te badania”, „powszechnie
wiadomo, jak było”, „dość lewackiej propagandy”, „osiem lat Platformy”, „Tusk
miał dziadka w Wehrmachcie” oraz „Rosiak zabił” prowadzą u nich do Dulkiewicz -
oto, skąd nadszedł faszyzm. Pani Kolenda i pan Kajdanowicz nie wiedzą, jak się
wobec czegoś takiego zachować. Wpadają w osłupienie. Opozycyjny polityk też
jest bezradny, miękkim głosem wygłasza subtelne argumenty, przeciwnik z
uśmiechem ścina je maczetą arogancji. Tak to wygląda od kilku lat. Tak to
widzi naród. Opozycja może polemizować z prof. Zollem, ale nie z książętami
chamstwa, Horałą czy Wójcikiem. PiS to jest Mike Tyson i Bóg tylko wie, jak to
się skończy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Na koniec małe
wyjaśnienie. Otóż obiecałem komuś, że niniejszy felieton będzie o muzyce, ale
poniosły mnie emocje. Przepraszam. Ten ktoś zadał mi pytanie, która ze
wszystkich piosenek na świecie, jakie znam, jest najpiękniejsza. Odpowiadam
bez wahania: właśnie „God Only Knows” (Bóg tylko wie) zespołu Beach Boys z 1966
roku. Absolutne arcydzieło genialnego Briana Wilsona. A teraz możecie się ze
mną nie zgadzać.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Zbigniew Hołdys</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/9hl">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">W służbie złej sprawy</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Wmawianie Polakom, że
odzyskanie niepodległości, stworzenie gospodarki rynkowej, wstąpienie do NATO i
UE to czas, w którym Polska pozostawała na kolanach i obracała się w ruinę, to
naprawdę osobliwa metoda budowania dumy narodowej.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">W</span></b> ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że
w rocznicę podpisania porozumienia gdańskiego z inicjatywy rządzących
i NSZZ Solidarność zostanie powołany Instytut Dziedzictwa Solidarności.
Pomysłodawcy nie ukrywają, że ma on być konkurencją dla Europejskiego Centrum
Solidarności, instytucji, która powstała dzięki Pawłowi Adamowiczowi i od
dłuższego czasu była szykanowana przez obecne władze państwowe (ostatnio np.
Ministerstwo Kultury obcięło jej dotację - o trzy miliony przez najbliższe trzy
lata).</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Mówiąc szczerze,
nie jestem zaskoczony tą decyzją. Wpisuje się ona w politykę PiS wobec
władz Gdańska oraz ECS i jest kolejnym, przewidywalnym posunięciem
w polityce historycznej tego ugrupowania. Co trzeba jednak wyraźnie
podkreślić: zarzuty stawiane wystawie stałej przez Ministerstwo Kultury, władze
NSZZ Solidarność i aparat propagandowy partii rządzącej są kłamliwe
i nierzetelne. Nie jest prawdą, że wystawa pomija lub pomniejsza rolę
odegraną w historycznych wydarzeniach przez antagonistów Lecha Wałęsy,
którzy w III Rzeczpospolitej związali się z obozem braci Kaczyńskich.
Rola Andrzeja Gwiazdy i Anny Walentynowicz jest wyeksponowana, zgodnie
z historyczną prawdą. Także zasługi Lecha Kaczyńskiego wcale nie zostały
pominięte. Nie odpowiada prawdzie także oskarżenie, że wystawa pomniejsza
zasługi Kościoła w zmaganiach o wolność Polski. O co więc chodzi
naprawdę?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">M</span></b>yślę, że dwie sprawy są najważniejsze.
Pierwsza to Lech Wałęsa. Wystawa stała dokumentuje jego rolę jako przywódcy
sierpniowego strajku i Solidarności. Władze i pracownicy ECS okazują
szacunek historycznemu przywódcy S. W gmachu Centrum mieści się jego
biuro.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>A przecież
wiadomo, że w polityce historycznej obecnych władz Lech Wałęsa traktowany
jest w najlepszym wypadku jako postać wysoce niejednoznaczna,
o bardzo wątpliwych zasługach, często zresztą przedstawia się go po prostu
jako agenta SB. Tej wizji historii rzeczywiście nie da się pogodzić z tym,
co zobaczą i usłyszą osoby zwiedzające Europejskie Centrum Solidarności.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Drugi powód ataku
rządzących na ECS jest konsekwencją ich niechęci, a nawet wrogości wobec
władz Gdańska. Paweł Adamowicz, tragicznie zmarły prezydent tego miasta,
zajmował jednoznaczne stanowisko wobec łamania konstytucji i niszczenia
niezależności władzy sądowniczej. Był w pierwszych szeregach ulicznych
protestów, co miało swoje konsekwencje. Był bezpardonowo atakowany przez aparat
propagandowy obozu „dobrej zmiany” i nękany przez prokuraturę. Za swą
postawę zapłacił najwyższą cenę. Następczyni prezydenta Adamowicza kontynuuje
jego linię. Władze państwowe poczuły się boleśnie dotknięte obchodami 30.
rocznicy wyborów czerwcowych, z sercem i rozmachem zorganizowanych
w Gdańsku przez środowisko samorządowe, ale przede wszystkim przez
Aleksandrę Dulkiewicz. Najważniejsze wydarzenia odbywały się w Europejskim
Centrum Solidarności.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Prezydent Gdańska
została uznana przez rządzących za niebezpiecznego przeciwnika. Jest
bezpardonowo atakowana przez ich machinę propagandową. Ostatnio - w sposób
haniebny - przez Krzysztofa Wyszkowskiego i Andrzeja Gwiazdę, ludzi,
którzy w przeszłości zasłużyli się Polsce, ale obecnie całkowicie
identyfikują się z obozem władzy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">Z</span></b>miana dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej,
wywłaszczenie Gdańska z Westerplatte, bojkotowanie przez władze
Europejskiego Centrum Solidarności, wreszcie - plan stworzenia alternatywnego
ośrodka upamiętniającego dzieło Solidarności, to konsekwentne działania
wymierzone nie tylko w samorządowe władze Gdańska, ale także w samo
miasto, o którym Paweł Adamowicz często mówił jako o mieście wolności
i solidarności. Trzeba pamiętać, że to miasto bardzo wyraźnie dawało
mandat zaufania Adamowiczowi w kolejnych wyborach prezydenckich,
a w tym roku - Aleksandrze Dulkiewicz. Polityczne wybory gdańszczan
nie podobają się obecnym władzom państwowym, stąd próbują one za nie karać
niepokorne miasto.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Niektórzy historycy
i publicyści uważają, że państwo w ogóle nie powinno prowadzić
polityki historycznej, a jedynie umożliwiać prowadzenie nieskrępowanych
badań i debat historycznych. Nie podzielam tej opinii. Zresztą państwa
z reguły taką politykę prowadzą.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ernest Renan miał
rację, pisząc pod koniec XIX w., że istnienie narodu jest codziennym
plebiscytem. Aby go wygrywać, naród potrzebuje pamięci historycznej. Narodowi
potrzebna jest duma z pięknych kart jego historii i czynów jego
bohaterów. Dojrzały naród, korzystający z wolności i żyjący we
własnym państwie, nie ma też dobrych powodów, aby pomijać i ukrywać trudne
czy wstydliwe wydarzenia z własnej historii. Ma ona przecież także uczyć
i stanowić przestrogę na przyszłość.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Moja pretensja do
obecnych polskich władz nie dotyczy prowadzenia przez nie polityki
historycznej, ale jej treści. Ramy tego tekstu nie pozwalają na jej pogłębioną
charakterystykę. Ograniczę się do paru uwag. Partia rządząca uważa, że należy
przede wszystkim eksponować historię polskiej chwały. Słusznie zalicza do niej
powstanie i działalność Solidarności. Jak jednak opowiedzieć historię
bohaterskiego ruchu, traktując jej przywódcę jako postać podejrzaną,
a nawet zdrajcę, i konsekwentnie pomniejszając zasługi wielu
bohaterów Solidarności?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">H</span></b>istoria Polski po przełomie 1989 r.
w opowieści polityków i publicystów partii rządzącej to historia
zmarnowanego zwycięstwa, niewykorzystanych szans i porażek. Nic więc
dziwnego, że w poprzedniej kampanii wyborczej do parlamentu pojawiło się
hasło „Polska w ruinie”. Wmawianie Polakom, że odzyskanie niepodległości,
stworzenie gospodarki rynkowej, wstąpienie do NATO i Unii Europejskiej to
czas, w którym Polska pozostawała na kolanach i obracała się
w ruinę, to naprawdę osobliwa metoda budowania dumy narodowej
i umacniania poczucia własnej wartości Polaków.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bywa i tak, że
polityka posługująca się patriotycznymi hasłami w praktyce dzieli
i skłóca wspólnotę narodową. Niestety, to właśnie przypadek Polski
w obecnym czasie.</div>
<div class="MsoNormal">
Ludzie i wydarzenia. Kraj</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">Aleksander Hall</span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/1xYW">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Pożar w burdelu</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">N</span></b>iektórym po prostu brak słów dla opisania
afery hejterskiej. Trudno się dziwić, skoro gangrena doszła aż pod drzwi
ministra sprawiedliwości, może nawet sam premier mógł o niej coś słyszeć
i przeprosi suwerena za chamstwo podsekretarzy stanu oraz rządowych pożal
się Boże sędziów. Premier Mateusz Morawiecki zapewne uważa temat za zamknięty.
Wszak zaledwie kilka dni temu przekonywał świat, że polskie sądownictwo roi się
od stalinowskich katów, a nie od resortowych oszustów. Działanie kasty
Ziobry, Piebiaka i innych bohaterów, mające dyskredytować sędziów
z Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzatą Gersdorf na czele, nie
jest żadnym zaskoczeniem, jest w pełni zgodne z polityką rozwalenia
sądownictwa i zastąpienia go własną służbą sędziowską, złożoną
z lokajów w togach. To tylko niektórzy piewcy Ziobry zaczynają
przeglądać na oczy i nie ukrywają zdumienia, że Zero równa się Zero. Chcąc
przyjść z pomocą tym, którym trudno „odpowiednie dać rzeczy słowo”,
przygotowaliśmy mały słowniczek hańby.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>KIEŁBASA. Ulubiony
przysmak polskich sędziów wygłodzonych w PRL. Najlepiej smakuje ukradziona
podwawelska sucha - przysmak sędziego Żurka i krakowskiej kasty
sędziowskiej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>CHINY. Kraj obok
Hongkongu. Ulubiony cel wycieczek członków najwyższych trybunałów polskich. Jak
wskazywał Zbigniew Ziobro - tam się lenili i uczyli demokracji,
a w kraju sprawy wlekły się latami.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>SPODNIE. Część
garderoby, którą sędzia odsłania, kiedy zdejmuje togę. Jednemu pasowały tak
dobrze, że zapomniał zapłacić. To nie znaczy, że na widok każdego sędziego
należy trzymać się za spodnie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>WIERTARKA.
Narzędzie, które składa się z części. Niektóre są tak drobne, że nie widać
ich przy kasie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>POTKNĄĆ SIĘ
O WŁASNE NOGI. Rozkręcić skandaliczną kampanię oszczerstw
w ministerstwie, a potem samemu paść jej ofiarą.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>SZUJA. Adam Strug:
„Szuja to zwyczajne bydlę, wyciruch, nicpoń, reporter szantażysta,
wykolejeniec, co się czepia każdego i wszystkiego, alfons, stręczyciel,
nabieracz, ordynarny złodziejaszek”. Określenie właściwe dla kogoś, kto
inicjuje pisanie kartek „Wypier…” do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>KANALIA. Zdaniem
Struga postać nie tak podła jak szuja, kanalia ma talent, spryt, bywa twórcza,
„ryzykuje aż do kryminału”. (Raczej do Trybunału Stanu!).</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ŻULIA. Grupa żuli,
cwaniaków, łobuzów.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>GANG, SZAJKA.
Zorganizowana grupa przestępcza. Banda.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>DOJEBAĆ. Uderzyć,
zaszkodzić. Sędzia (!) Jakub Iwaniec z ministerstwa Ziobry do Emi
o przewodniczącym Iustitii, profesorze Kordianie Markiewiczu: „Trzeba mu
mocno dojebać”. Sędzia J.I. był członkiem zespołu MS do spraw mowy nienawiści!
Je…ł, je…ł, aż się doje…ł.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>PRZESTĘPCA.
Człowiek, który „przestąpił”, przekroczył granice prawa. Oszczerca.</div>
<div class="MsoNormal">
SZUMOWINA. Brud, element zdemoralizowany. Przykład
z PRL: Generał Józef Baryła, zapytany przeze mnie, jak przebiega podróż
Jana Pawła II po Polsce, odpowiedział: „Pojechał do Krakowa, tam jest najwięcej
tej szumowiny”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>JUŻ NIKT NIGDY
przez tego pana życia pozbawiony nie będzie. Pogróżka, która może powrócić do
autora: Już nikt nigdy NIE ZROBI Z TEGO PANA MINISTRA.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>ZERO TOLERANCJI.
Deklarowana postawa władz wobec ludzi i praktyk kompromitujących. Zrzucamy
kogoś z sań (zero tolerancji), żebyśmy sami mogli nadal być ministrem. Od
swoich wymagamy najwięcej. Były marszałek Sejmu za kłamstwa i krętactwa
skazany został na… pierwsze miejsce na liście kandydatów do Sejmu w swoim
okręgu. Ciekawe, co dostali Piebiak i Iwaniec, bo im się należało.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>KOMPROMATY.
Informacje kompromitujące wskazane osoby, jakie hejterzy, np. Emi (patrz
niżej), zbierali i rozsyłali pod wskazanymi adresami. Usługa płatna.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>EMI, MALA EMI.
Wysoko ceniona hejterka, chwalona dostawczyni oraz kolporterka kompromatów
(patrz wyżej), która pewnego dnia zrozumiała swój błąd i chciałaby „cofnąć
czas”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>KRAJOWA RADA
SĄDOWNICTWA. Nieistniejąca instytucja, która zażądała wyjaśnień od tych jej
członków, którzy współdziałali z Piebiakiem, Iwańcem i S-ką.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>KASTA SĘDZIOWSKA.
Złodzieje, komuniści, postkomuniści, łapówkarze, lenie patentowane, którzy
tworzą kastę przeciwną jedynie słusznej „reformie”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>KASTA ZIOBRY.
Niezliczeni sędziowie awansowani na miejsca odwołanych (ok. 150 osób), przy
czynnej pomocy prezydenta Dudy, który ich mianuje. Błyskawicznie awansowani
ulubieńcy nowej Temidy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>SZEF (znany
z odwagi, na pewno się ujawni na konferencji prasowej), HERSZT (b.
wiceminister, kierownik grupy do walki z niepokornymi), RZEŹNIK (nazwisk
nie podajemy z litości).</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>DYLEMAT ZIOBRY.
Albo nie wiedział, co robili mu pod nosem - to wtedy jest skompromitowany jako
minister, albo wiedział - to jeszcze gorzej, grozi mu odpowiedzialność.
Gratulacje za dobór współpracowników.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>HAŃBA. Polsko!
„W schyłku sławy zbyt zapomniałaś, co jest obywatel prawy”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>DROBIAZGI DLA
DZIENNIKARZY. Upominki za pieniądze od byłego wiceministra, jakie Emi wręczała
zaprzyjaźnionym dziennikarzom prawicowym, którzy na pewno też się ujawnią, gdyż
są niezłomni. Niektórzy czują pismo nosem i zaczynają ustawiać się blisko
wyjścia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>POŻAR
W BURDELU. Klienci i personel czekają, aż przemówi bajzeltata.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kurtyna milczenia.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Daniel Passent</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://preofery.com/1xaW">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-3945499830457096602019-08-30T13:50:00.000+02:002019-08-30T13:50:02.287+02:00Superminister<div class="MsoNormal">
<b>Mariusz Kamiński,
kiedy odbierał z rąk Andrzeja Dudy powołanie na ministra spraw wewnętrznych i
administracji, bez mrugnięcia okiem wypowiedział formułkę: „Tak mi dopomóż
Bóg”.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: 18.0pt;">K</span></b>siądz Kazimierz Sowa skomentował:
„Wzruszają mnie ludzie niewierzący kończący swoje przysięgi słowami »tak mi
dopomóż Bóg«. Czego się nie robi dla kariery i dobrego samopoczucia
kolegów”. - A może się nawrócił?! - wyraził nadzieję inny
ksiądz.</div>
<div class="MsoNormal">
Nawrócenie w przypadku Kamińskiego jest możliwe. Mało
kto pamięta, że w 1985 r. pikietował sklepy monopolowe
z transparentem „Solidarni w trzeźwości”. Akcję organizowało Bractwo
Otrzeźwienia działające przy kościele św. Stanisława Kostki. Miał wtedy 20 lat
i być może wierzył, że tylko trzeźwość daje wolność. Wydaje się, że dzisiaj
już w tej kwestii nie jest ortodoksyjny.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Teczki Kamińskiego<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy w 1993 r. zakładał Ligę Republikańską,
rozczarowany partiami politycznymi krytykował wszystkie od prawa do lewa,
łącznie z Porozumieniem Centrum. Po latach dołączył do PiS, które kontynuuje
dzieło PC. Liga robiła happeningi zabawne i mniej zabawne, np. kiedy
sympatycy tej organizacji obrzucali jajkami prof. Jerzego Wiatra, wówczas
ministra edukacji narodowej, i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego
(w Paryżu). Kamiński przekonywał wtedy, że każdy ma prawo do wyrażania
poglądów na swój sposób. Teraz jako szef resortu siłowego będzie nadzorował
ściganie osób protestujących na ulicach - bo muszą panować porządek
i bezpieczeństwo.</div>
<div class="MsoNormal">
Od czasów
licealnych deklaruje swój pryncypialny antykomunizm, każdy były członek PZPR to
uwłaszczona nomenklatura, ale nie przeszkadza mu, że w jego własnej partii
byli pezetpeerowcy są blisko ucha prezesa.</div>
<div class="MsoNormal">
Mariusz Kamiński, kiedyś zaliczany do młodych niepokornych
z głowami pełnymi ideałów, dzisiaj 54-latek, który potrafi dogadać się
z każdym, aby osiągnąć cel. Na zewnątrz pryncypialny,
a w gruncie rzeczy już ułożony do politycznej gry. I takie gry od
pewnego czasu prowadzi.</div>
<div class="MsoNormal">
Przynajmniej od
momentu, kiedy decyzją oficjalnie ówczesnej premier Beaty Szydło, a de facto
prezesa Jarosława Kaczyńskiego, już 18 listopada 2015 r. jako
minister-koordynator ds. służb dostał specjalne niebywałe uprawnienia. Mało kto
o tym dzisiaj pamięta, ale Kamiński jako minister-koordynator sam może
decydować o prowadzeniu operacji specjalnych i nie informować o tym nikogo, ma
wyłączność na kontrolowanie przestrzegania prawa przez podległe mu służby oraz,
co czyni go osobą niemal stojącą ponad prawem, jego działań nie kontroluje
nikt.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiemy, jakie
operacje zlecał swoim służbom przez ostatnie prawie cztery lata, ale łatwo się
domyślić, że zgromadził niemałą wiedzę nie tylko o politykach opozycyjnych i,
to przecież jasne, o dziennikarzach krytycznych wobec PiS, ale też o
osobach z własnego obozu. Wiemy, że w resorcie sprawiedliwości
przechowywano zielone teczki z wrażliwymi informacjami o niepokornych sędziach.
Jaki kolor mają teczki Kamińskiego, na razie nie jest ujawnione, ale można być
pewnym, że ich zawartość stanowi dla właściciela znaczący kapitał. O takiej
sile rażenia, że pozycja Kamińskiego jest nie tylko niezagrożona, ale stale
wzrasta. Chociaż czasem przegrywa drobne potyczki z rywalami z PiS (czytaj: ze
Zbigniewem Ziobrą, Mariuszem Błaszczakiem i Antonim Macierewiczem), to nigdy
nie ponosi klęski i szybko się odradza.</div>
<div class="MsoNormal">
Ostro rywalizował z
Antonim Macierewiczem, kiedy ten był ministrem obrony narodowej. Kamiński miał
projekt utworzenia Ministerstwa Ochrony Państwa - resort skupiałby służby
specjalne zarówno cywilne, jak i wojskowe, a na czele stałby rzecz jasna
osobiście Mario (jak zwą go przyjaciele). Wtedy to nie przeszło, bo sprzeciwili
się zarówno Macierewicz, jak i Mariusz Błaszczak, kierujący wówczas MSWiA, bo
miał swoje ambicje. Ale teraz Kamiński dostał resort spraw wewnętrznych i może
twórczo rozwinąć projekt schowany do szuflady.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Symbol bezprawia<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po ułaskawieniu, jakim obdarzył go w 2015 r.
prezydent Andrzej Duda, oświadczył, że pozwie każdego, kto nazwie go
przestępcą. Nie pozwał jeszcze nikogo, bo sprawa nie jest łatwa do wygrania.
Skazano go na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz pełnienia funkcji
publicznych za nadużycie uprawnień, kiedy w latach 2006-09 był szefem CBA,
ale wyrok jest nieprawomocny, więc przestępcą nie można by go było nazywać, bo
w świetle prawa nadal pozostaje niewinny, gdyby nie prezydenckie koło
ratunkowe.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie czekając na
wyrok odwoławczy, prezydent Duda go ułaskawił, a niewinnych się nie
ułaskawia. W dniu powołania Kamińskiego na stołek szefa MSWiA przed
Komendą Główną Policji stanęli protestujący z banerem o treści:
„Przestępca na czele polskiej policji?”. Pytanie wydaje się zasadne.</div>
<div class="MsoNormal">
Ułaskawienie było
mykiem, aby Kamiński mógł objąć wymarzone stanowisko koordynatora ds. służb
specjalnych. Gdyby sprawa toczyła się zwykłym trybem przed sądami, obszedłby
się smakiem. Ta historia zapoczątkowała proceder łamania prawa
i konstytucji przez rządzący PiS, bo nikt nie miał wątpliwości, że
prezydent wykonuje wolę tej formacji i osobistą prezesa Jarosława
Kaczyńskiego.</div>
<div class="MsoNormal">
Traf chciał, że to
Mariusz Kamiński (tu do wyboru: ułaskawiony przestępca lub ułaskawiony
niewinny) stał się symbolem bezprawia. Czym się tak zasłużył, że dla ratowania
jego kariery poświęcono zasady? - Kaczyński mu ufa bezgranicznie -
uważa były działacz PiS. - Uważa go za gończego psa, który ruszy za
wskazaną zwierzyną i nie ustanie, zanim jej nie dopadnie. Tak było
z Andrzejem Lepperem, Beatą Sawicką i rzekomym domem Kwaśniewskich
w Kazimierzu. Wyczuł krew i już nie mógł się zatrzymać.</div>
<div class="MsoNormal">
Tropienie wrogów
to, jak zauważa nasz rozmówca, specjalność Maria. Od początku lat 90. marzył
o pracy w służbach specjalnych - interesował go kontrwywiad.
Aspirował do UOP, ale nie został przyjęty. Od tamtej pory miał obsesję
stworzenia własnej służby, wolnej od wpływów funkcjonariuszy starego systemu,
bowiem uważał, że to esbeckie wpływy odcięły mu drogę do posady w Urzędzie
Ochrony Państwa. Zanim to nastąpiło, zdobywał szlify w instytucjach
przypominających profilem kontrwywiad. Najpierw w departamencie zagrożeń
wewnętrznych Biura Bezpieczeństwa Narodowego, potem w Generalnym
Inspektoracie Celnym, czyli w nieformalnym kontrwywiadzie Głównego Urzędu
Celnego, wreszcie za prezesury Wiesława Walendziaka w Biurze Kontroli TVP.</div>
<div class="MsoNormal">
Do świata stricte
politycznego wchodzi w 1997 r., kiedy zostaje posłem z ramienia
AWS. Przedstawia wtedy projekt ustawy o powołaniu Urzędu Antykorupcyjnego,
ale nie znajduje wystarczającego poparcia. Do sprawy wraca kilka lat później,
tworząc ustawę o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Tym razem trafia
w punkt, bo dla PiS to sztandarowa instytucja. Nikogo nie dziwi, że to właśnie
Mariusz Kamiński staje na czele CBA.</div>
<div class="MsoNormal">
W licznych
wywiadach opowiada o swojej misji walki z patologiami trawiącymi
państwo. Przeciwnicy porównują go do Dzierżyńskiego naszych czasów, zwolennicy
do Robespierre’a. Ten drugi był znakomitym mówcą, Kamińskiemu tej cechy
brakuje. - To milczek - ocenia były kolega z partii. - Woli
słuchać.</div>
<div class="MsoNormal">
Dzisiaj Mariusz
Kamiński postrzegany jest jako ideowy człowiek prawicy, ale jeszcze niedawno
sam o sobie mówił, że w gruncie rzeczy jest lewicowcem.
W czasach transformacji sympatyzował z lewicowym ROAD (Ruch
Obywatelski Akcja Demokratyczna), a w wyborach prezydenckich
1990 r. popierał Tadeusza Mazowieckiego. Działał w Niezależnym
Zrzeszeniu Studentów.</div>
<div class="MsoNormal">
Ma niebanalny
życiorys frontowca, człowieka walki. Przyjaciele wystawiają mu laurkę:
bezwzględnie uczciwy, nieprzekupny, gotów wszystko poświęcić dla sprawy.
Świadczyć o tym ma zgromadzony przez niego majątek. W ostatnim
oświadczeniu majątkowym ten oficjalnie zarabiający prawie 20 tys. zł
miesięcznie urzędnik państwowy podał, że posiada 5 tys. zł oszczędności,
spłaca kredyt na mieszkanie o pow. <st1:metricconverter productid="39 m" w:st="on">39 m</st1:metricconverter> kw., nie ma żadnych działek, akcji,
a nawet auta. Politycy opozycji pytają, co w takim razie robi
z pieniędzmi? Wydaje się niemożliwe, aby ten skromnie wyglądający pan
w średnim wieku lekką ręką wydawał co miesiąc prawie 20 tys. zł. Kamiński
te pytania pomija milczeniem. W końcu nic dziwnego, skoro woli słuchać,
niż mówić.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Całowanie na dywanie<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Walcząc z patologiami, jednej, dziwnym trafem, nie
zauważył. Kiedy był szefem CBA, rozhulała się, jak twierdzi teraz PiS, afera
z VAT, którą dzisiaj bada sejmowa komisja śledcza, a jej szef Marcin
Horała (PiS) rozjeżdża służby specjalne z czasów rządu PO-PSL, że nie
dopilnowały. Członek tej komisji Zbigniew Konwiński (PO) złożył wniosek
o przesłuchanie Mariusza Kamińskiego, w końcu kierował jedną z tych
służb. Komisja przegłosowała na tak, ale przewodniczący Marcin Horała (PiS) nie
wyznaczył terminu wezwania świadka Kamińskiego. Poseł Konwiński wielokrotnie
monitował w tej sprawie, a poseł Horała odpowiadał, że wątek CBA
został już w miarę dokładnie zbadany i nie ma potrzeby słuchać
Kamińskiego. Na ostatnim posiedzeniu skwitował, że niebawem komisja zakończy
pracę i już nie ma żadnych wolnych terminów na dodatkowe przesłuchania.</div>
<div class="MsoNormal">
Zbigniew Konwiński
jest zdania, że szef komisji za wszelką cenę postanowił obronić Mariusz Kamińskiego
przed kompromitacją, bo jak inaczej skomentować fakt, iż jako szef CBA nie
zajął się z urzędu sprawą VAT.</div>
<div class="MsoNormal">
Kamińskiego koledzy
partyjni bronią i chronią, ale nie za każdym razem im się udaje. Przed
inną komisją, badającą wątki reprywatyzacyjne w Warszawie, stanął adwokat
Robert N. (wcześniej w areszcie jako podejrzany o niezgodne
z prawem skupowanie roszczeń do kamienic) i opowiedział, że podczas
jednej z zakrapianych imprez u Jakuba R., byłego wiceszefa warszawskiego
Biura Gospodarki Nieruchomościami (dzisiaj w areszcie pod zarzutem udziału
w aferze reprywatyzacyjnej), kompletnie pijany Mariusz Kamiński, łażąc na
czworakach po dywanie, całował się z suką rasy bokser. Potwierdził to
uczestnik zabawy, brat Jakuba R. Kamiński wydarzenia nie skomentował.</div>
<div class="MsoNormal">
Nieprzychylni
nowemu ministrowi spraw wewnętrznych rozpuszczają wieści, że delikatnie mówiąc,
nie wylewa za kołnierz i nawet na oficjalnych spotkaniach czuć od niego
alkohol. I to może być realny problem - bo przecież mamy do czynienia
z urzędnikiem od lat kierującym tajnymi służbami, a od niedawna
jednym z najważniejszych i największych resortów.</div>
<div class="MsoNormal">
Policjanci,
z którymi rozmawialiśmy, w kwestii alkoholu zdania nie zabierają,
wyrażają natomiast nadzieję, że ich nowy szef zadba o mundurowych podobnie
jak dbał o podwładnych w CBA. Da podwyżki i będzie sowicie
nagradzał. Grupa pracująca pod przykryciem podobno zaciera ręce, bo doskonale
wiedzą, iż przykrywkowcy to oczko w głowie nowego ministra. Zapowiadają
się nowe operacje, w tym męsko-damskie, jak u agenta Tomka. Na razie
minister Kamiński milczy, nic nie obiecuje.</div>
<div class="MsoNormal">
Od szefa resortu
siłowego oczekuje się sprawnego zarządzania. Piotr Niemczyk, ekspert
w sprawach służb, były wicedyrektor Biura Analiz UOP, mówi, że nie ufa
organizacyjnym zdolnościom Kamińskiego. Miał inklinacje do ręcznego sterowania
i osobistego wglądu w każdą prowadzoną przez CBA sprawę.
W liczącej 100 tys. funkcjonariuszy formacji tak się po prostu nie
da. Człowiek, któremu zarzucano przekroczenie uprawnień, nie powinien obejmować
funkcji ministra, szczególnie w tak wrażliwym resorcie. Niemczyk uważa, że
niebezpieczne w przypadku Kamińskiego jest łączenie funkcji koordynatora
służb i szefa resortu spraw wewnętrznych. Dostaje do ręki zbyt potężną
władzę.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jak agent wpływu<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
W połowie września ma wyjść książka o Mariuszu
Kamińskim autorstwa Jana Pińskiego, redaktora m.in. periodyku „Służby
specjalne”. Jak mówi autor, będzie tam poruszony wątek lustracyjny. Twierdzi,
że posiada dokumenty świadczące, że Kamiński jako student był zarejestrowany w
„Dzienniku rejestracyjnym sieci agenturalnej” skierniewickiego Wojewódzkiego
Urzędu Spraw Wewnętrznych. Wcześniej pojawiły się w mediach informacje
o bliskich relacjach łączących Kamińskiego z pułkownikiem rosyjskiego
MSW. Poproszono koordynatora ds. służb o komentarz, ale, jak pisze
dziennikarz Grzegorz Jakubowski, nie odpowiedział na zadane pytania.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiemy, czy
Kamiński, zwolennik lustracji, faktycznie został zarejestrowany przez SB
i czy było coś nagannego w jego znajomości z rosyjskim pułkownikiem.
Wiemy natomiast, że dla celów politycznych potrafił zmieniać się w agenta,
nazwijmy tak, wpływu i uprawiał propagandę w najgorszym stylu. Kiedy
ujawniał tuż przed wyborami 2007 r. sprawę Beaty Sawickiej, posłanki PO,
napominał wyborców, aby się też dobrze zastanowili, na kogo chcą głosować.
Kiedy indziej cytował zeznania świadka koronnego Piotra K., ps. Broda, chociaż
nie miał prawa ich znać, aby skompromitować polityka PO Mirosława
Drzewieckiego. Okazało się, że albo Broda kłamał, albo Kamiński mijał się
z prawdą, bo oskarżenia wobec Drzewieckiego były fałszywe.</div>
<div class="MsoNormal">
Zbliżają się
wybory, więc można być pewnym, że służby podległe Mariuszowi Kamińskiemu, a od
teraz dodatkowo policja, zostaną zaprzęgnięte do kampanii wyborczej. Zaczną
zatrzymywać, przeszukiwać i obrzucać błotem polityków opozycji, bo to już
sprawdzona metoda. W tej kategorii należy umieścić zarzuty, jakie CBA wysuwa
wobec prominentnego polityka PO Sławomira Neumanna, dotyczące jego oświadczenia
majątkowego - tuż przed wyborami, to przecież właściwy moment.</div>
<div class="MsoNormal">
Ostatnio CBA
zarekwirowało komputery i twarde dyski u współpracownika posła Krzysztofa
Brejzy i u jego ojca Ryszarda, prezydenta Inowrocławia. Haki na Brejzów, ojca i
syna, szukane są od dawna. Krzysztof Brejza swoją poselską dociekliwością
napsuł krwi rządzącemu PiS. Mówiąc językiem byłego wiceministra sprawiedliwości
Łukasza Piebiaka, „trzeba mu odpłacić”.</div>
<div class="MsoNormal">
Jak napisał Henning
Mankell, nic nie jest takie, jakie się wydaje. Mariusz Kamiński wydaje się
propaństwowcem, wyznawcą prawdy, nieposzlakowanym aż do bólu. A jaki jest
naprawdę? On sam na wszelki wypadek milczy.</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Piotr Pytlakowski<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b><a href="http://preofery.com/1yOn">ŹRÓDŁO<o:p></o:p></a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-21328995817654727002019-08-29T13:49:00.000+02:002019-08-29T13:49:07.939+02:00Jak można tak kłamać<div class="MsoNormal">
<b>Nie wybije się na
wielkość naród, którego jedna część jest deprecjonowana przez inną. Jak możemy
stać się wielcy na miarę naszych oczekiwań, jeśli sami kopiemy się po kostkach?
- mówi prof. Cezary Orracht-Prondzyński<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Rozmawia Aleksandra Pawlicka<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: red;">NEWSWEEK:</span><span style="color: #e51d28;"> </span>Prawo i Sprawiedliwość
ogłosiło wojnę Gdańska z Polską.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: red; mso-fareast-language: EN-US;">PROF. </span><span style="color: red;">CEZARY OBRACHT-PRONDZYŃSKI:</span><span style="color: #e51d28;">
</span></b>Raczej ją sobie uroiło, bo w Gdańsku
nastroju wojny nie ma. Natomiast to, że A myśli coś o B, nie świadczy o B,
tylko o A.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Co świadczy?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Mamy do czynienia z wielkim
uproszczeniem: najpierw sformatowaniem wizerunku miasta, stworzeniem
hipostazy wyimaginowanego, wrogiego bytu, a następnie podjęcie z nim walki. U Cervantesa też był taki, co walczył z wiatrakami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Gdańsk znalazł się właśnie w roli
takiego wiatraka. Na szczęście wielu ludzi, jak Sancho Pansa, dostrzega, że
złowrogich wiatraków wcale nie ma, nie ma zniemczonego Gdańska, który trzeba
nawrócić na polskość.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Po co więc ta zabawa?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Jak to zwykle w PiS - jeden musi
być zły, żeby drugi mógł być dobry. Cała opowieść jest o tym, że gdańszczanie
są wredni, a ci, którzy z nimi walczą, szlachetni. A przecież wystarczy
przespacerować się ulicami Gdańska, żeby zrozumieć, że nie ma tu żadnej
wrogiej inwazji. To w gruncie rzeczy jest śmieszne i można by potraktować
działania PiS jak marny żart, gdyby nie służyły za cep w politycznej
nawalance.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jakie mogą być jej skutki?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Gdańsk to złożone w swej
politycznej i społecznej historii miasto. Nie da się tu robić prostych cięć.
Dla prawicy świadectwem niemieckości jest to, że na dawnym budynku poczty jest
niemiecka na Postamt. No rzeczywiście – zgroza. W takim
razie ostrzegam wszystkich, których to oburza, żeby nie szli do gdańskich kościołów,
zwłaszcza starych, bo tam ogromna większość epitafiów jest napisana po
niemiecku. I co z tym zrobić? Przemalować, przekuć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Przeczekać.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Możemy zacząć opowiadanie
dziejów Gdańska od grodu piastowskiego. Ale zaraz pojawią się dziwne rzeczy,
które słabo pasują do stereotypowej historii Polski: książęta gdańscy,
Krzyżacy, po których tyle jest śladów w mieście, Rzeczpospolita, w której
Gdańsk był niepokorną republiką niekiedy walczącą z polskimi królami, a
niekiedy ich broniącą. Tymczasem w rozumieniu historii, jakie reprezentuje PiS,
można albo selekcjonować, wyrzucając niektóre rzeczy z pamięci, albo przepoczwarzać.
Tylko wtedy to, co było niemieckie, przekształca się w jakby niemieckie, trochę
niemieckie albo w ogóle nienie- mieckie. Jeśli jednak tak postąpimy, to zrobimy
dokładnie to, co robili Niemcy, gdy chcieli, aby polskie nie było całkiem
polskie,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
a w końcu przerabiali wszystko na
swoje kopyto. Bardzo się nam to nie podobało, więc dlaczego chcemy robić to
samo?</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b>„Każden ogień swój zapala,
każden swoją świętość święci...”</b> - <b>pisał
Wyspiański w „Weselu”.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Każdy, kto zajmuje się
genealogią, wie, że wchodząc w historie rodzinne, można się dowiedzieć rzeczy,
których byśmy się nie spodziewali i których byśmy nie chcieli. Z miejscami
jest identycznie. W Gdańsku pamięta się i o wielkich rzeczach, i o tych nikczemnych,
bo one składają się na złożoność tego miasta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Bada pan tożsamości gdańszczan.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Co z tych badań wynika?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Po pierwsze, to, że są bardzo
dumni ze swojego miasta. Ponad 90 proc. silnie identyfikuje się z miastem,
choć zdecydowana większość przybyła tu po wojnie. 30 proc. przyjechało z Pomorza - to Kaszubi, Kociewiacy, dla których
Gdańsk był ich miastem, bo najbliższym. 25 proc. to przesiedleńcy z Kresów,
głównie z Wileńszczyzny. Pozostałe 40 proc. przybyło z innych części Polski.
Potem następowały kolejne fale migracyjne - w latach 60. ogromny zaciąg do
stoczni i portu - to jest pokolenie Lecha Wałęsy. A następnie młodzi ludzie -
pragnący się w Gdańsku kształcić. Wielu dzisiejszych mieszkańców mieszka tu
krócej niż 20 lat, ale czuje się silnie związanych z miastem.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Mówią: jestem gdańszczaninem, a
dopiero w drugiej kolejności Polakiem?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Najpierw mówią: jestem Polakiem.
Dopiero potem mamy Gdańsk, Trójmiasto, Pomorze i tożsamość europejską.
Wszystkie powyżej czterech punktów w pięciostopniowej skali.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Z czego gdańszczanie są przede
wszystkim dumni?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Z historii. Stąd tak silna
reakcja na Westerplatte. Jaki szatan podpowiada, że w Gdańsku nie myśli się o
Westerplatte? Oczywiście ludzie nie jeżdżą tam codziennie, ale każdy, kto
znajdzie się na plaży, widzi Westerplatte. Jeżdżą tam szkoły. To jest część
naszej codzienności, naszego życia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>W wymienionym przez pana
składzie powojennych mieszkańców pozostało kilka procent, to autochtoni?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Danzigerzy, dawna Polonia
gdańska, której los był w powojennej Polsce dramatyczny. Tak dramatyczny, że
po 1956 roku z 22 tysięcy pozostałych na terenie byłego Wolnego Miasta Gdańsk
wyjechało do Niemiec 15 tysięcy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odbierano im majątek, ziemię,
mieszkania. Dostawali w zamian sutenery, piwnice, nie mieli żadnych zabezpieczeń
rentowych, nawet gdy członkowie ich rodzin zostali zamordowani przez
hitlerowców.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Uznawano ich za kolaborantów?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Za Niemców. Ich polskość była
permanentnie podważana, bo w najlepszym razie mówili po kaszubsku. Są relacje z
1947 roku ludzi okrutnie torturowanych. Owszem, torturowali ubecy, ale to byli
Polacy. Jeden z danzigerów pod koniec przesłuchania zapytał: „Dlaczego to
robicie?”. Odpowiedź brzmiała: „Polska jest biedna i potrzebuje waszych
majątków. Przychodzimy w imieniu Polski”. Ci, którzy przed wojną działali w
polonijnych organizacjach, w czasie wojny cierpieli za Polskę, po jej
zakończeniu dostali tak w kość, że ogromna większość podziękowała po 10 latach
życia w komunistycznej ojczyźnie. Dlatego gdy dziś słucham wzmożonych
patriotycznie, myślę: my już takich widzieliśmy i nie skończyło się to dobrze
dla Gdańska.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>W ciągu dwóch miesięcy jeden z
prawicowych portali opublikował 30 tekstów sugerujących zdradę Gdańska i to, że
nie jest on godny zarządzać Westerplatte.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Ciekawe, co powiedziałby red.
Tadeusz Jabłoński (pseudonim Paweł Dzianisz), który w tym roku kończy sto lat,
a był jednym z inicjatorów sprowadzenia prochów majora Sucharskiego na
Westerplatte. Kiedy przyjechały do Gdańska, wystawiono je w Dworze Artusa i
kilometrowe kolejki ciągnęły się, aby oddać mu pokłon. Problemem jest nie tylko
to, że ktoś próbuje przejąć dziś Westerplatte, ale przede wszystkim - po co to
robi? Jaką buduje wokół tego opowieść?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jaką?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Opowieść obecnej władzy jest
następująca: gdańszczanie są nielojalni wobec Polski, a przynajmniej ich
lojalność można podać w wątpliwość, więc należy im się kara. A wszystko po to,
aby uzasadnić twierdzenie, że nie mają prawa do własnej historii, więc władza
z tą historią zrobi im porządek. Przecież to jest aberracja. Czytam na
portalach internetowych: „Wystawi się trochę haubic i z tymi volksdeutschami się pojedzie”. Te wpisy nie są usuwane. <b>Słowa mogą
przerodzić się w czyny?</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Z punktu widzenia historii
narodowej to jest coś okropnego - władza wszczyna wojnę ideologiczną, która
prowadzi do kolejnego głębokiego tąpnięcia. Stygmatyzuje ludzi z powodów
patriotycznych. Dopuszcza do ideologicznego linczu, aby uzasadnić prawo do
wskazywania, kto jest prawdziwym Polakiem. To w sposób dramatyczny niszczy
wspólnotę. Przekonanie, że zdobycie władzy uzasadnia zawłaszczania państwa,
jest fałszywe. Państwo to coś więcej niż rząd. Państwo to my.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jak się bronić?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Aleksander Majkowski, lider
ruchu młodokaszubskiego, pisał w 1921 r.: „Państwo jest domem, który sobie
zbudowaliśmy, domem, który dla tego kochamy i gotowiśmy bronić do ostatka.
Obrońcą jego i budowniczym jest obywatel, wolny uświadomiony, szlachetny,
który wie dobrze, że część swobody osobistej ofiarować trzeba za pełnię
wolności obywatelskiej”. I dodawał, że im bardziej oświecony obywatel
identyfikujący się z państwem, tym to państwo jest silniejsze. Silne państwo
to jednocześnie państwo lojalne wobec obywatela. Nie wybije się na wielkość
naród, którego jedna część jest deprecjonowana przez inną. Jak możemy stać się
wielcy na miarę naszych oczekiwań, jeśli sami kopiemy się po kostkach?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Czyli edukacja i szukanie
prawdy historycznej?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Mamy w tym roku setną rocznicę
powstania Wolnego Miasta Gdańska. Prawicowe media piszą wyłącznie o
hitlerowskim Wolnym Mieście, a ono powstało na skutek decyzji zwycięskich
mocarstw w traktacie wersalskim. To nie była fanaberia Niemiec. Niemcy nie
chcieli się na to zgodzić. Polacy na Pomorzu też nie byli szczęśliwi, bo
uważali, że Piłsudski zamiast iść na Kijów, powinien iść na Gdańsk. A
gdańszczanie nie wyobrażali sobie życia poza państwem niemieckim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po 1945 r. Niemcy musieli stąd
wyjechać, a Polacy zasiedlili miasto. I ludzie chcą wiedzieć, kto żył na ich
ulicach i w ich domach, tak samo jak chcą wiedzieć, dlaczego są cerkwie w
Bieszczadach i synagogi w miastach bez Żydów. Przecież nie spadły z kosmosu.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Odkrywanie zakazanej historii w
dużej mierze udało się w III RP.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- To prawda, tylko teraz znów
próbuje się na siłę wszystko ujednolicić. Mieszkam w Bytowie, na zachodnich
Kaszubach. Jadąc do Gdańska, przejeżdżam dwie przedwojenne granice, których
ślady wciąż są zapisane w przestrzeni - w architekturze, budynkach celnych,
kamieniach granicznych. Jeszcze 80 lat temu te granice decydowały o tym, czy
było się niemieckim, gdańskim, czy polskim obywatelem i bywało, że spokrewnieni
sąsiedzi żyli w różnych państwach. W Wolnym Mieście po wybuchu wojny obywatele
z automatu stawali się Reichsdeutschami. W sąsiedniej Gdyni Niemcy pozwolili
zostać tylko tym, którzy mieszkali na Pomorzu do 1920 roku. Reszta musiała
wyjechać - 100 tys. wysiedlonych. To jest nasza historia, żaden kult, żadne
wytyczanie granic oddzielających od Polski. Kto tak mówi, powinien puknąć się
w łeb. <b>Przed gdańskim dworcem stoi pomnik Kindertransportów, żydowskich
dzieci wywiezionych tuż przed wojną, których rodzice nie mogli opuścić miasta.</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zaprojektował go Frank Meisler,
który jako 14-latek wyjechał ostatnim kindertransportem. Odsłaniał pomnik
razem z prezydentem Pawłem Adamowiczem. Czy Kacper Płażyński, idąc dziś na
dworzec, nie widzi tego pomnika? Nie zna historii jego twórcy, który wyrzucony
jako żydowskie dziecko ze szkoły publicznej, tzw. senackiej, Wolnego Miasta
Gdańsk, trafił do polskiego gimnazjum i dopiero tam spotkał się z prawdziwym,
ostrym antysemityzmem? A po wyjeździe z Polski wstąpił na ochotnika do Polskich
Sił Zbrojnych i na ich zlecenie podjął edukację w Londynie, ukrywając, że jest
członkiem polskiej armii, aby otrzymać stypendium. Tak oto niemiecki Żyd z
Gdańska w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie oszukiwał rząd Jej
Królewskiej Mości na polecenie legalnego polskiego rządu. Taka jest właśnie
nasza historia, wielopiętrowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Przerabiamy to od lat i nie wyciągamy
żadnych wniosków. Choćby z historią dziadka z Wehrmachtu.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Przypadek Józefa Tuska
odzwierciedla przekleństwo Gdańska. Działacz polonijny, pracownik polskich
kolei, uwięziony w pierwszych godzinach wojny. Miał sporo szczęścia, że od razu
go nie zamordowali, a „jedynie” uwięzili, skazali na roboty, m.in. przy budowie
obozu w Stutthofie. Po Stalingradzie, gdy trzeba było ludzi do armii, Józef
Tusk, wówczas już obywatel Rzeszy, został wcielony do Wehrmachtu. Alternatywą
była kulka w łeb i wysłanie całej rodziny do obozu. Poszedł więc do wojska jak
100 tys. innych na Pomorzu niechcących tego robić. Ci, którzy potem decydowali
się na dezercję, musieli zmieniać nazwisko, żeby nie skazywać rodziny na
zamordowanie przez hitlerowców. Ci, którzy zdołali po wojnie wrócić, milczeli.
W naszych domach nie opowiadało się o tym, co było przed wojną, w jej trakcie
i po. To było zbyt niebezpieczne. O tożsamości lepiej było milczeć, niż łżeć.</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Tygodnik „Sieci” opublikował
ostatnio okładkę z podobizną m.in. Donalda Tuska na tle flag ze swastykami.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Gdy przeczytałem towarzyszący
tej okładce tekst, pomyślałem, że powinien puścić ich z torbami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Autorzy twierdzą na przykład, że
Donald Tusk jest współautorem książki, która szkaluje imię żołnierzy Tajnej
Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski. Po pierwsze, nikt w tej książce ich nie
szkaluje, po drugie, Tusk zrobił do tej książki tylko indeks. To był rok 1984
i ludziom wyrzucanym z pracy w stanie wojennym szukano jakiejkolwiek
możliwości zarobku. Stąd trafił do Zrzeszenia Kaszubsko- -Pomorskiego, które
książkę wydało. Inne kłamstwo tego tekstu dotyczy wystąpienia Tuska na II
Kongresie Kaszubskim w 1992 roku. Według tygodnika miał on ogłosić autonomię
kaszubską z własnym wojskiem i polityką zagraniczną. Istnieje dokumentacja tego
zjazdu, można zobaczyć, co kto mówił. W sali siedziały wówczas setki osób, w
tym Maciej Płażyński, ówczesny wojewoda gdański, który gdyby usłyszał o
autonomii, to z pewnością nie siedziałby spokojnie. Jak można tak kłamać?</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Siłą rażenia tych kłamstw jest
strach przed obcym?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- W przypadku Gdańska mamy podsycanie
strachu przed Niemcami. Ale wcześniej mieliśmy strach antyukraiński,
antyromski, antyarabski, antyuchodżezy, an- ty-LGBT. Kaszubi mówią „le do se” -
do grupy, do siebie, bo w grupie łatwiej ochronić się przed obcymi. Tylko że
najgorsi wrogowie to ci, którzy są w środku. Jest znakomita książka Ivana Colovicia „Polityka symboli” o selekcjonowaniu w grupie. Rzecz
dotyczy konfliktu bałkańskiego i pokazuje, w jaki sposób stwierdzano, kto jest
wystarczająco i prawdziwie serbski, a kto nie. To najprostsza droga do
konfliktu, który może być różnie skanalizowany, ale zawsze jest niebezpieczny i
niszczy wspólnotę. I nie robi nam tego żaden wróg. Sami to sobie robimy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>W którym momencie tej drogi
jesteśmy?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Prezes mówi dziś: prawdziwi
Polacy idą pod biało-czerwoną, a nie pod tęczową flagą. A czemu nie można iść
pod jedną i drugą?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
No, chyba że wszystko zmierza ku
temu, aby tylko niektórzy mogli stanąć pod biało-czerwoną i wskaże ich rząd
lub Nowogrodzka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Dlaczego tak wielu daje się
uwieść takiemu myśleniu?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Bo polska dusza jest
zainfekowana nienawiścią. Nie potrafimy się lubić, akceptować i szanować. To
efekt życia w stale podsycanym konflikcie. Konflikcie nie tylko o rozdział
dóbr czy władzy, ale przede wszystkim w konflikcie o wartości i symbole. O ile
interesy są negocjowalne, o tyle symbole i tożsamości nie. O wiele trudniej
wychodzi się z konfliktów o wartości niż z konfliktów interesów. Dlatego są one
tak użyteczne dla władzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Jednak władza może stracić nad
nimi kontrolę.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Otóż to. Nie wiem, skąd pewność
PiS, że środowiska narodowo-nacjonalistyczne będą zawsze poddawać się
demokratycznej weryfikacji. Przecież logika takich zdarzeń wygląda zwykle tak:
jeden mówi: „Ja ich nie lubię”; drugi: „O! ty ich nie lubisz, a ja ich
nienawidzę”; trzeci stwierdzi: „To tylko słowa, a tu czynów trzeba” i ten
trzeci jeszcze na czyny się nie porwie, ale czwarty obwieści: „Ty gadasz o
czynach i nic nie robisz, a ja zrobię”. I co wtedy? Żadna władza, żadne przywileje
nie są tego warte. Każdy, kto dobrze życzy Polsce, powinien pamiętać, że nie
warto rozjątrzać konfliktów, w których jakieś miasto, region czy grupa zaczyna
być przez władzę stygmatyzowana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Prawicowe media zarzucają
gdańszczanom, że „nurzają historię Polski w szambie”.</b></div>
<div class="MsoNormal">
- To wręcz modelowa sytuacja. Pokazuje
się nas w kontekście powszechnie uznanym za negatywny: swastyki, Hitler,
zdrajcy, volksdeutsche.
Jawna dyskryminacja. Bo jeśli ktoś zarzuca
innemu czyny bądź cechy, które nie są prawdziwe, a które stawiają go w gorszej
pozycji, to dopuszcza się dyskryminacji. Dlatego twierdzę, że gdańszczanie
powinni iść do europejskich trybunałów, bo demokratyczne państwo nie może
dyskryminować żadnej z grup swoich obywateli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Awantura o Westerplatte jest do
wygrania?</b></div>
<div class="MsoNormal">
- Wielu ludzi będzie miało
poczucie, że władza użyła politycznego przymusu. Rząd może więc i wygra, ale
Polska i Polacy na pewno nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: red;">Prof. Cezary Obracht-Prondzyński</span> jest kierownikiem
Zakładu Antropologii Społecznej Uniwersytetu Gdańskiego. Socjologiem i
historykiem specjalizującym się w problematyce mniejszości narodowych,
współautorem badań dotyczących tożsamości gdańska<o:p></o:p></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b><a href="http://preofery.com/1y4J">ŹRÓDŁO</a><o:p></o:p></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-50323752306172239232019-08-28T13:48:00.002+02:002019-08-28T13:48:54.508+02:00System kastowy<div class="MsoNormal">
<b>Afera Piebiaka
ujawniła istnienie systemu tajnej w istocie władzy, która nie podlega żadnej
publicznej kontroli.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: 18.0pt;">Z</span></b>organizowana grupa sędziów hejterów, pod
wodzą wiceministra sprawiedliwości, rozpowszechniała pomówienia wobec sędziów
niepokornych, przeciwstawiających się „dobrej zmianie” w sądach, czyli tzw.
wymianie kadr, dyscyplinowaniu, podporządkowaniu ministrowi Ziobrze. Korzystali
z informacji z teczek personalnych sędziów w ministerstwie, u rzecznika
dyscyplinarnego, w sądach, gdzie prezesami są ludzie ministra Ziobry. Tak
wynika z doniesień Onetu, „Gazety Wyborczej”, OKO.press i innych mediów.</div>
<div class="MsoNormal">
Na aktywne
współdziałanie z tą grupą ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry nie ma
dowodów, choć są poszlaki. Niemniej odpowiedzialność polityczna szefa resortu
wydaje się niewątpliwa - to on stworzył system i kryteria doboru kadr, w wyniku
których na wysokie stanowiska trafili uczestnicy ostatniej afery, oni wydawali
się Ziobrze najlepszymi wykonawcami jego koncepcji. Urzędnicy MS czy sędziowie
z KRS najwidoczniej tak postrzegali zadania i wymagania, jakie stawiał przed
nimi Zbigniew Ziobro - wszelkimi metodami doprowadzić do przełamania oporu
wobec tzw. reformy sądownictwa. Działania „hejterów” wprost zatem wynikały z
systemu i atmosfery w kierownictwie resortu sprawiedliwości, a nie były
wypadkiem przy pracy.</div>
<div class="MsoNormal">
Strategia była
taka, by sędziów wykończyć rękami sędziów. Łukasz Piebiak, sędzia, były członek
zarządu stowarzyszenia Iustitia, zostając wiceministrem, dostał zadanie, by
przeciągnąć sędziów na stronę „dobrej zmiany” i by z tymi, co nie zechcą, nie
było problemów. Z zadania gorliwie się wywiązywał. Stąd narracja, jaką władza
nadała aferze „farmy trolli w ministerstwie”: że to wewnątrzkorporacyjne spory.</div>
<div class="MsoNormal">
A więc wygląda na
to, że oprócz jawnych prześladowań sędziów - m.in. postępowaniami
dyscyplinarnymi - państwo użyło też podziemnej partyzantki, łamiąc prawo. W grę
wchodzi stalking, pomocnictwo i podżeganie do stalkingu, zniesławienie, a także
nadużycie władzy przez złamanie ustawy o ochronie danych osobowych, które do
hejterów wyciekły z ministerstwa, sądu dyscyplinarnego i sądów. I naruszenie
tajemnicy służbowej. A może i nieprawidłowości w wydatkowaniu środków
publicznych, jeśli hejterka była opłacana z resortowych pieniędzy.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Farma trolli<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dowodów na istnienie zorganizowanej grupy hejterów
dostarczyła „odwrócona agentka” działająca pod nickiem MalaEmi - Emilia Szmidt,
żona sędziego Tomasza Szmidta, pracownika Biura Krajowej Rady Sądownictwa.
Emilia koordynowała rozpowszechnianie pomówień i zachęcała do pójścia ich
śladem dziennikarzy prorządowych mediów.</div>
<div class="MsoNormal">
Z ujawnionych przez
jej pełnomocników materiałów z konta KastaWatch na Twitterze i grupy
dyskusyjnej Kasta na WhatsAppie wyłania się ponury obraz nominatów „dobrej
zmiany”: używają wulgarnego języka, knują, jak zaszkodzić innym sędziom,
posługują się intrygą, donosem, zastraszeniem. Metody rodem z PRL: anonimowe
donosy rozpowszechniane w środowisku, najchętniej obyczajowe, żeby sędziom
walczącym z upolitycznianiem sądów odebrać wiarygodność i moralną legitymację.
A jednocześnie sędziowie z Kasty uważają swoją działalność za wyraz patriotyzmu
i poświęcenia dla sprawy. Nazywają się współczesnymi „żołnierzami wyklętymi”.</div>
<div class="MsoNormal">
Po wybuchu afery
nazwanej „farma trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości” na kilka dni przycichli
na Twitterze. Ale wrócili wpisem: „Jesteśmy !!! Jesteśmy solą w waszym
oku •@gazeta_wyborcza @onetpl @oko_press Jesteśmy jak tajne oddziały AK,
jak Wyklęci! Nie namierzycie nas, a jeśli tak oddamy konto, kontakty i całe
»Archiwum KASTY« swoim!! HONOR i OJCZYZNA• Niech żyje Polska!!
#ZapraszamyDoTanga”.</div>
<div class="MsoNormal">
Ci „wyklęci”,
przybierając kryptonim Kasta, mają jednocześnie świadomość, że są
uprzywilejowaną kastą. Wynagradzani przez władzę za poparcie dla „dobrej
zmiany” kierowniczymi stanowiskami, awansami, dodatkowymi wysokopłatnymi
funkcjami, np. jako członkowie neoKRS, komisarze wyborczy, wykładowcy w
Krajowej Szkole Sędziów i Prokuratorów, egzaminatorzy na aplikacje do zawodów
prawniczych itd. „Wyklęci” to sędziowie, którzy przez lata nie awansowali -
najczęściej z powodu złej oceny ich pracy, ale są przekonani, że odrzucał ich
„układ”: sędziowska elita promująca swoich. Obalenie tego „układu” było dla
nich misją moralną i wyrównaniem krzywd.</div>
<div class="MsoNormal">
Tymczasem sami
stworzyli nowy układ: układ Piebiaka. Od czterech lat wszelkie awanse
sędziowskie i obsadzanie kierowniczych funkcji zależą właśnie od niego:
zdymisjonowanego w zeszłym tygodniu wiceministra sprawiedliwości.
Zdymisjonowanego, bo czyjaś głowa musiała polecieć. Z tym że jego głowa nie
poleciała daleko: został w ministerstwie.</div>
<div class="MsoNormal">
„Dobra zmiana” w sądach powszechnych,
polegająca m.in. na wymianie kierownictw bez dochowania zasady kadencyjności,
wymagała znalezienia poparcia wśród sędziów. Ale ci nie przyłączyli się masowo
do „dobrej zmiany”. Przeciwnie: kontestowali działania władzy, począwszy od
niszczenia Trybunału Konstytucyjnego. Odbyła się więc medialna akcja przeciwko
sędziemu Waldemarowi Żurkowi, wówczas rzecznikowi Krajowej Rady Sądownictwa, i
Andrzejowi Rzeplińskiemu - prezesowi TK, a także sędziom wydającym wyroki nie
po myśli władzy, jak Wojciech Łączewski i Igor Tuleya. Sędziowie nie dali się
zastraszyć: we wrześniu 2016 r. odbył się w Pałacu Kultury Nadzwyczajny Kongres
Sędziów Polskich. Frekwencja przekroczyła wszelkie oczekiwania, były ostre
przemówienia, goście z zagranicy. Widać było, że plan grania na podziałach w
środowisku, by pozyskać znaczące siły dla „dobrej zmiany”, się nie powiódł.</div>
<div class="MsoNormal">
Wtedy na
szyfrowanym komunikatorze WhatsApp powstała grupa Kasta. Jej członkowie
nazywają Łukasza Piebiaka „hersztem”. Do Kasty - według dotychczasowych ustaleń
na podstawie danych z telefonu Emilii - należą: sędzia Łukasz Piebiak (podpisuje
się „MS II”); sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa Jakub Iwaniec,
najbliższy współpracownik Piebiaka w ministerstwie, ukarany dyscyplinarnie za
wulgarne zachowanie na stadionie, przez pewien czas członek ministerialnego
zespołu do zwalczania mowy nienawiści, po ujawnieniu afery z hejtowaniem
odwołany z delegacji do ministerstwa; Tomasz Szmidt, sędzia WSA w Warszawie,
delegowany przez „dobrą zmianę” do NSA, szef wydziału prawnego w nowej Krajowej
Radzie Sądownictwa; Przemysław Radzik (nazywany przez kolegów „Rzeźnikiem”),
były prokurator, prezes Sądu Rejonowego w Krośnie Odrzańskim, od stycznia 2019
r. delegowany do Sądu Okręgowego w Warszawie, zastępca rzecznika
dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i członek Zespołu ds. czynności
Ministra Sprawiedliwości podejmowanych w postępowaniu dyscyplinarnym sędziów i
asesorów sądowych; Michał Lasota, zastępca rzecznika dyscyplinarnego, prezes
Sądu Rejonowego w Nowym Mieście Lubawskim, członek ministerialnego zespołu
dyscyplinarnego; Dariusz Drajewicz, sędzia, wiceprzewodniczący neoKRS, w ciągu
roku awansował z sędziego sądu rejonowego na wiceprezesa Sądu Okręgowego w
Warszawie i dostał delegację do sądu apelacyjnego; Jarosław Dudzicz, członek
neoKRS, awansowany przez „dobrą zmianę” na prezesa Sądu Okręgowego w Gorzowie;
Maciej Nawacki, z nominacji „dobrej zmiany” prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie
i członek neoKRS; Konrad Wytrykowski, awansowany przez „dobrą zmianę” z Sądu
Okręgowego z Legnicy na prezesa Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, a potem do Izby
Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego; Arkadiusz Cichocki, były prezes Sądu
Okręgowego w Gliwicach delegowany do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, otrzymał
też funkcję komisarza wyborczego, z której kilka dni temu złożył rezygnację; Ireneusz
Wiliczkiewicz, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gliwicach; Rafał Stasikowski, były
prezes Sądu Okręgowego w Katowicach, dziś w NSA; Dariusz Kliś, prezes Sądu
Okręgowego w Jeleniej Górze. Na WhatsAppie występują pod własnymi nazwiskami i
warto je zapamiętać. Po ich awansach i funkcjach można zrozumieć, dlaczego
nazwali się Kastą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Groźby, fejki,
złośliwości<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
O istnieniu grupy Kasta na WhatsAppie nikt do czasu
ujawnienia Emi Gate nie wiedział. Teraz też nie wiemy, co konkretnie robiła.
Poza tym, że w jednym z wpisów sędzia Izby Dyscyplinarnej SN Konrad Wytrykowski
proponował wysyłanie do Pierwszej Prezes SN Małgorzaty Gersdorf pocztówek z
napisem „Wypie…j” (zaprzecza, że to on). Dziwnie rymuje się to z naziolskimi
okrzykami pod adresem uczestników marszów równości. A prezes Gersdorf
rzeczywiście dostała takie pocztówki.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiemy, czy
członkowie Kasty mieli coś wspólnego z hejtem, który dotknął jeszcze w 2016 r.
sędziów Waldemara Żurka, Igora Tuleyę czy Wojciecha Łączewskiego. Wszyscy
dostawali groźby i obraźliwe maile i esemesy, przeinaczone informacje z
prywatnego życia sędziego Żurka dostawały się do prorządowych mediów. Miał też
uszkadzane opony w samochodzie, dom jego rodziców obrzucono jajkami. W świetle
ujawnianych, dzięki Emilii, faktów inaczej też wygląda afera sędziego
Łączewskiego, który miał spiskować na twitterowym fejkowym koncie z Tomaszem
Lisem, jak obalić rząd PiS. Dziennikarzem, który najszerzej i najdłużej
podtrzymywał temat owej afery, jest Wojciech Biedroń z tygodnika „Sieci”,
udzielający się na twitterowej grupie KastaWatch.</div>
<div class="MsoNormal">
Sędziowie
podejrzewali, że inspiratorami niektórych akcji oczerniania mogą być ich
koledzy, bo przeinaczane informacje pochodziły z wewnątrz środowiska - np.
sądu, w którym orzekał konkretny sędzia. Stało się to oczywiste, gdy - niedługo
po jesiennych wyborach samorządowych - na Twitterze pojawiło się konto
KastaWatch. Na KastaWatch oprócz pomówień czy złośliwości pojawiały się też
dokumenty lub cytaty z dokumentów, które musiały pochodzić z teczek sędziów
będących w posiadaniu ministerstwa czy sądów albo akt dyscyplinarnych.</div>
<div class="MsoNormal">
Gdy znany sędzia
Jarosław Gwizdak złożył urząd sędziego, informacja o tym w kilka minut pojawiła
się na koncie KastaWatch, choć miał ją jedynie prezes jego sądu (oczywiście z
nominacji Piebiaka). Podobnie informacje z zeznań prezesa Iustitii Krystiana
Markiewicza i sędziego Bartłomieja Starosty przed rzecznikiem dyscyplinarnym
(członkami grupy Kasta są sędziowie Sądu Dyscyplinarnego Lasota i Radzik).
Natychmiast po sfotografowaniu się sędziów - nie tylko tych rozpoznawalnych -
na zeszłorocznym Kongresie Praw Obywatelskich w koszulkach, które razem
tworzyły napis „Konstytucja”, na KaścieWatch pojawiły się ich nazwiska z
obraźliwymi komentarzami.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Za dobro nie karzemy<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na KaścieWatch udzielała się też popularna twitterowiczka
hejterka MalaEmi. Promowała na swoim koncie np. konta sędziów Radzika i
Dudzicza. Jak wynika z udostępnionych przez jej pełnomocników wpisów, zgłosiła
się na ochotnika do ministra Piebiaka z ofertą, że będzie rozpowszechniać
treści mogące skompromitować sędziów i zachęcać do tego dziennikarzy.
Zaproponowała rozpowszechnienie informacji, że prezes Iustitii Krystian
Markiewicz namawiał swoją rzekomą kochankę do aborcji. Piebiak to zaaprobował i
podał jej prywatny adres Markiewicza i jego partnerki. Od sędziego Iwańca
dostała adres rzekomej kochanki i jej męża. A także informacje o dziecku
Markiewicza: wiek, płeć, gdzie mieszka. Iwaniec napisał, że trzeba „ostro
doje…ć Markiewiczowi, bo to główny rozgrywający kasty” (dla Kasty niekasta jest
kastą). Emilia rozesłała 2,5 tys. maili i listów z donosem. Także do sądów.
Piebiak ją pochwalił. Emilia spytała o podwyżkę, Piebiak obiecał, że pomyśli.</div>
<div class="MsoNormal">
Mamy też jej czat z
sędzią Arkadiuszem Cichockim podpisującym się „Arek Sędzia Gliwice”. Proponuje
jej przekazywanie własnych pieniędzy, dla niepoznaki, na konto jej męża. „Nie
zostawiamy śladów, a Ciebie przecież nie znam. Łukasz dał mi dodatkowe zadania.
Wchodzę w to. Z czasem, zaangażowaniem i portfelem. To żadne poświęcenie,
Polska jest tego warta. Dawaj znać co potrzeba i działamy”. Pieniądze są Emilii
potrzebne - jak pisze - na „drobiazgi dla dziennikarzy”. Jej pełnomocnicy mówią
dziś, że dostawała po sto - do tysiąca - złotych.</div>
<div class="MsoNormal">
Jak to się stało,
że Emilia zdradziła Kastę? Można przypuszczać, że wdała się w romans z sędzią
Cichockim. A gdy się pokłócili, wrzuciła na swoje konto zdjęcie nagiego
mężczyzny bez widocznej głowy i podpisała, że to Cichocki. Sędzia złożył
doniesienie do prokuratury. Ta zabezpieczyła jej telefon. Zaczęły się kłopoty.
Cichocki stracił stanowisko prezesa gliwickiego sądu i popadł w niełaskę. Kasta
odwróciła się od Emilii. Mąż wniósł o rozwód, kobieta straciła utrzymanie i
dach nad głową. Do tego sędzia Piotr Gąciarek wniósł przeciwko niej pozew o
naruszenie dóbr osobistych, za rozpowszechnianie zmanipulowanej informacji, że
z zemsty doprowadził do skazania kochanki. Emilia zwróciła się o pomoc do
Piebiaka, ale ten odmówił. A wcześniej na czacie z MaląEmi pisał: „Za dobro nie
karzemy”, co można zrozumieć jako obietnicę bezkarności.</div>
<div class="MsoNormal">
Pomocy Emilii
udzielili prawnicy działający na rzecz niezależności sądów, adwokaci Konrad
Pogoda i Ewa Stępniak. Emilia ukrywa się przed dziennikarzami, hejterami i
mężem, a jej prawnicy zapowiadają, że mają w zanadrzu jeszcze wiele materiałów
pozyskanych z jej kont na Facebooku i Twitterze oraz z jej telefonu i
komputera. W tym fragmenty z konwersacji grupy Kasta na WhatsAppie. Możemy się
spodziewać np. dowodów na to, że sędziowskie awanse były załatwiane pod stołem
w zamian za przysługi.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Tak działa układ<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pryncypialne stanowisko zajęło prezydium nowej Krajowej Rady
Sądownictwa, a szczególnie jej przewodniczący, sędzia Leszek Mazur. W wywiadzie
dla PAP powiedział: „Jeśli te informacje się potwierdzą, to sędziowie ci
powinni zrezygnować z członkostwa w Radzie. Jeżeli zostanie ustalony udział
sędziów w akcjach hejterskich, to moim zdaniem jest to tak sprzeczne z wymogiem
nieskazitelnego charakteru i etyki sędziowskiej, że nie mogą orzekać w sądach”.</div>
<div class="MsoNormal">
Niestety wszystkie
organy, które mają uprawnienie i obowiązek zbadać tę sprawę, są zależne od
władzy politycznej. Prokuratura, która ma zbadać, czy w Ministerstwie
Sprawiedliwości, któremu szefuje Zbigniew Ziobro, doszło do przestępstwa,
podlega Zbigniewowi Ziobrze. Dla bezpieczeństwa sprawę przeniesiono z rejonu do
Prokuratury Okręgowej w Warszawie, której szefuje zaufany człowiek
ministra-prokuratora Ziobry Paweł Blachowski. Prokuratorzy na wstępie zamknęli
sobie drogę do zabezpieczenia nośników elektronicznych należących do sędziów występujących
na KaścieWatch: zamiast wszcząć śledztwo, wszczęli „postępowanie wyjaśniające”,
w którym nie wolno im zabezpieczać dowodów, a jedynie przesłuchać składającego
doniesienie. Jeśli dowody przestępstw były na nośnikach sędziów - to już ich
nie ma. Albo nie ma samych nośników.</div>
<div class="MsoNormal">
Mając tylko nośniki
Emilii, może być trudno udowodnić, że wpisy pochodziły od konkretnych sędziów.
Ci już to wiedzą i zapowiadają pozwy przeciwko redakcjom, które publikują
materiały o Emi Gate. Zaprzeczają, że prowadzili korespondencje na WhatsAppie i
Twitterze. Sędzia Wytrykowski (ten od pocztówek do Pierwszej Prezes SN)
umieścił na Twitterze oświadczenie: „Nie ulega wątpliwości, że każdy użytkownik
aplikacji WhatsApp jest w stanie stworzyć fikcyjną konwersację grupową”. Taką
wybrał linię obrony.</div>
<div class="MsoNormal">
Rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie wyjaśniające,
ale nie tylko w sprawie hejtu. Ogłosił, że zbada też, czy sędzia Markiewicz nie
nakłaniał partnerki do aborcji.</div>
<div class="MsoNormal">
I wreszcie kwestia
ochrony danych osobowych: wyjaśni ją prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jan
Nowak, obsadzony na tym stanowisku przez swoich partyjnych kolegów.</div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy teraz mówią
o potrzebie wyjaśnienia sprawy do końca. Pytanie jednak, kto ma ją wyjaśnić,
gdyż wszędzie zasiadają nominaci PiS: w prokuraturze, KRS, w służbach, organach
dyscyplinarnych. Kontrolujący i kontrolowani wywodzą się z tego samego
politycznego środowiska. Przestępstwem jest to, co uznają za takie prokuratorzy
zależni od członka rządu. Na tym polega ten system.</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Ewa Siedlecka<o:p></o:p></i></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b><a href="http://preofery.com/1xyf">ŹRÓDŁO</a><o:p></o:p></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-27034460821366751202019-08-27T13:48:00.000+02:002019-08-27T13:48:01.073+02:00Pętla hojności<div class="MsoNormal">
<b>PiS to mistrz w
rozdawaniu prezentów, których koszty pokrywają obdarowani.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Tak będzie też
zapewne z obniżkami PIT, na czym miliony Polaków skorzystają jako podatnicy,
ale stracą jako mieszkańcy<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i>Miłosz Waglewski<o:p></o:p></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: 18.0pt;">Z</span></b>mniejszenie podstawowej stawki podatku
dochodowego z 18 do 17 proc., zerowy PIT dla pracujących do 26. roku życia,
ponaddwukrotny wzrost kwoty wolnej od podatku. Tymi ulgami PiS chce kupić
głosy wyborców, ale jednocześnie kręci bicz na samorządy, zwłaszcza dużych
miast, będących bastionem oporu wobec jego władzy. Bo wpływy z PIT to podstawa
ich budżetów.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>SPONSORZY <span style="color: red;">OBIETNIC PiS</span><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Pierwsza z ulg
podatkowych,</b> zapowiedzianych zimą w ramach „piątki Kaczyńskiego”, wejdzie
w życie 1 sierpnia. To zwolnienie z PIT dla tych, którzy nie ukończyli 26 lat,
pracują na etacie bądź na umowie-zleceniu, a ich zarobki nie przekraczają
drugiego progu podatkowego, czyli 85,5 tys. zł w skali roku. Jeśli od razu
złożą u pracodawcy wniosek o niepobieranie zaliczek i do końca tego roku nie
zarobią więcej niż 36,6 tys. zł, ich wynagrodzenie brutto zmieni się w netto
już od najbliższego miesiąca.</div>
<div class="MsoNormal">
To niebagatelne
korzyści dla ponad 2 mln młodych pracowników. Zarabiający w granicach płacy
minimalnej zyskają na tym ok. 130 zł miesięcznie, ci z wynagrodzeniem rzędu 7
tys. zł - prawie 600 zł.</div>
<div class="MsoNormal">
Koszty tej
wspaniałomyślności szacuje się na ok. 2,4 mld zł rocznie. Tyle że nie będzie to
tylko ubytek w budżecie państwa, bo 39,34 proc. dochodów z PIT inkasują gminy,
które go pobierają, 10,25 proc. trafia do powiatów, a symboliczne 1,6 proc. do
kas wojewódzkich.</div>
<div class="MsoNormal">
Zerowy PIT dla
młodych najbardziej uderzy w duże miasta. Warszawa może stracić ok. 130 mln zł
rocznie, inne aglomeracje po kilkadziesiąt milionów. Ale pogorszeniem ich
sytuacji partia Kaczyńskiego zupełnie się nie przejmuje. W końcu z 66 miast na
prawach powiatu swego prezydenta ma tylko w Chełmie i Zamościu, a w ostatnich
wyborach kilka miast „utraciła”, choćby Łomżę, Siedlce czy Nowy Sącz.</div>
<div class="MsoNormal">
Sam ubytek w dochodach z tytułu zniesienia PIT dla młodych samorządowcy mogliby jakoś przeboleć. Tyle że
wyrwa będzie o wiele większa, kiedy w styczniu
wejdą w życie dwie pozostałe obietnice Kaczyńskiego.</div>
<div class="MsoNormal">
Pierwsza to obniżenie podstawowej stawki podatku dochodowego
od osób fizycznych z 18 do 17 proc., druga - bezprecedensowe zwiększenie
kosztów uzyskania przychodu dla wszystkich pracujących. Oznacza to radykalny
wzrost kwoty wolnej, a tym samym obniżkę samego podatku, zwłaszcza u najmniej
zarabiających. Z mniejszymi wpływami muszą się też liczyć samorządy, dla
których wpływy z PIT
to zwykle 25-30 proc. dochodów.</div>
<div class="MsoNormal">
Zmiany objąć mają w sumie około 25 mln podatników. Według
wyliczeń Aleksandra Łaszka z balcerowiczowskiego Forum Obywatelskiego Rozwoju
po obniżce PIT z 18 do 17 proc. w kieszeni otrzymujących pensję minimalną
(2450 zł od przyszłego roku) zostanie dodatkowe 41 zł miesięcznie. W przypadku
wynagrodzeń na poziomie GUS-owskiej średniej w gospodarce (ok. 5200 zł brutto)
korzyść wzrośnie do 65 zł.</div>
<div class="MsoNormal">
Dodatkowe kilkadziesiąt złotych
można będzie zaoszczędzić dzięki radykalnemu wzrostowi kwoty wolnej od
podatku: koszty uzyskania przychodów wzrosną bowiem z obecnych 111 zł do 250 zł
miesięcznie, a w wypadku dojeżdżających do pracy - ze 139 zł do 300 zł.
Najwięcej skorzystają najmniej zarabiający: ich roczne dochody netto mogą
wzrosnąć o 800-1000 zł.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie w kij dmuchał.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>SAMORZĄDY <span style="color: red;">LICZĄ STRATY</span><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Ideę trudno więc
kwestionować:</b><span style="font-variant: small-caps; letter-spacing: 0.5pt;"> </span>to krok w kierunku wyrównywania różnic
w dochodach, których rozpiętością wyróżniamy się in minus
wśród krajów UE. Zmniejszy też nieco tzw. klin podatkowy, który oscyluje wokół
średniej w krajach OECD, ale najwyższy (37-38 proc.) jest w przypadku zarobków
poniżej przeciętnej.</div>
<div class="MsoNormal">
Krytyka wielu ekspertów i polityków opozycji dotyczy więc
nie sedna, ale terminu tych zmian. Bo wprowadzane są w trakcie widocznego już
coraz bardziej ochłodzenia koniunktury, które w kolejnych latach zapewne
przybierze na sile. Dla finansów publicznych mogą się więc okazać bombą z
opóźnionym zapłonem. A przecież budżet już trzeszczy w szwach pod ciężarem kolejnych
transferów socjalnych PiS, z rozszerzeniem programu 500+ i 13. emeryturą na
czele. A tylko skrajnie naiwni mogą nie widzieć związku między tym wysypem
prezentów podatkowych a jesiennymi wyborami.</div>
<div class="MsoNormal">
Samorządowców najbardziej jednak bulwersuje fakt, że władze
fundują je wyborcom w dużej mierze na ich koszt. W dodatku bez zająknięcia się
choćby o rekompensatach. - Samorządy nie powinny partycypować w kosztach reform
wprowadzanych na szczeblu centralnym, jeśli wcześniej nie było to z nimi
ustalone - twierdzi prezydent Płocka Andrzej Nowakowski. Wiceprezydent
Warszawy Michał Olszewski: - Prognozowane negatywne skutki zmian podatkowych to
mniej inwestycji w transport publiczny, infrastrukturę drogową, gorszej
jakości edukacja, pomoc społeczna, ochrona zdrowia i inne usługi.</div>
<div class="MsoNormal">
Warszawski ratusz szacuje, że na obniżeniu PIT do 17 proc. stołeczna aglomeracja może stracić w 2020 roku
ok. 600 mln zł. Ponad 300 mln zł na podwyższeniu kosztów uzyskania przychodu i
około 200 mln zł na zniesieniu PIT dla pracowników do 26 lat. W sumie
z górą miliard. Prezydent Krakowa mówi o ok. 200 mln zł, czyli jednej ósmej
zaplanowanych na przyszły rok dochodów z PIT. Łódź szacuje
straty na przynajmniej 150 mln zł, Poznań i Gdańsk na niewiele mniej, Bydgoszcz
przynajmniej na 70 mln zł.</div>
<div class="MsoNormal">
W skali wszystkich samorządów ubytki na tym podatku pójdą w
grube miliardy, choć rząd Morawieckiego wyliczył je optymistycznie na
niespełna 10 mld zł rocznie, z czego ok. 4,8 mld zł miałoby obciążyć budżety
lokalne. - Szacujemy, że w 2020 roku wspólnoty lokalne otrzymają ponad 7 mld
zł mniej na zadania ważne dla mieszkańców - zapowiada Zygmunt Frankiewicz,
prezydent Gliwic i zarazem prezes Związku Miast Polskich. Odpowiadałoby to
jednej ósmej wpływów samorządów z PIT w 2018 r. Wiele miast i gmin
znalazłoby się pod finansową ścianą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>WPŁYWY <span style="color: red;">W CIENIU KOSZTÓW</span><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Podczas
zorganizowanej w Gdańsku 4 czerwca sesji „Samorządna Rzeczpospolita”</b><span style="letter-spacing: 0.5pt;">, </span>z
udziałem ponad 400 samorządowców, przedstawiono 21 tez postulujących
zwiększenie decentralizacji kraju oraz kompetencji samorządów. Wystosowano też
do premiera Morawieckiego prośbę o niewielki choćby wzrost udziału gmin,
powiatów i miast w podziale wpływów z PIT.<b><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
Odpowiedzi do dziś nie otrzymano, ale trudno się dziwić,
skoro szef rządu, komentując owe 21 tez, mówił o zakusach na „rozbicie
dzielnicowe <st1:metricconverter productid="2.0”" w:st="on">2.0”</st1:metricconverter>.
- Przez cztery lata rządów PiS samorządy zarobiły na podatkach dwa razy więcej
niż podczas ośmioletniej kadencji PO-PSL. Od 2015 roku wpływy miast, gmin i województw
z podatku PIT wzrosły o 21-22 mld zł - przekonuje premier.</div>
<div class="MsoNormal">
Morawiecki nie mija się z prawdą, choć włodarze miast i
gmin nie przeceniają zasług jego rządu. To głównie efekt znakomitej
koniunktury. Owszem, PiS miało w tym swój udział, choćby z racji znaczącego
podniesienia płacy minimalnej, jednak głównym motorem wzrostu gospodarczego
uczynił konsumpcję, nakręcając ją transferami socjalnymi. A konsumpcja nie
zwiększa wpływów z PIT,
tylko z VAT, z którego
samorządy nie dostają nawet złotówki.</div>
<div class="MsoNormal">
Jeszcze w zeszłym roku większość z
nich bez większych problemów dopinała budżety. W 2018 r. samorządy otrzymały z
PIT o 12-13 proc., czyli o ok. 6 mld zł, więcej niż rok
wcześniej.</div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego więc tak mocno protestują przeciw podobnemu
drenażowi ich kas? Bo jeszcze szybciej niż wpływy z PIT rosną ostatnio wydatki samorządów. To także efekt świetnej
koniunktury gospodarczej, spiętrzenia inwestycji współfinansowanych z funduszy
unijnych i wzrostu kosztów pracy. - Wzrost kosztów jest wyższy niż to, co
zyskiwaliśmy w związku ze zwiększeniem wpływów z PIT -
twierdzi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.</div>
<div class="MsoNormal">
Wzrost kosztów inwestycji wynika z dwucyfrowej zwyżki cen
materiałów i usług budowlanych. Wyraźnie wzrosły też, choć mniej niż średnio w
gospodarce, wynagrodzenia miejskich i gminnych
urzędników. Dla samorządów, które są największym pracodawcą, zatrudniającym
prawie jedną czwartą Polaków, to jedna z głównych pozycji w budżetach. Drenuje
je także narzucony przez władze wzrost opłat, na przykład za wodę czy śmieci.</div>
<div class="MsoNormal">
No i drastyczny od końca zeszłego roku wzrost rachunków za
prąd, do czego przyczynia się oparta na węglu polityka klimatyczna PiS. W I
półroczu faktury wystawiane samorządom przez państwowe koncerny energetyczne
były o 50-70 proc. wyższe niż rok wcześniej. Skutki? Koleje Mazowieckie mówią
o wzroście rachunków za prąd o ponad 70 mln zł, czyli
o dwie trzecie.</div>
<div class="MsoNormal">
Wzrost tych kosztów ma być samorządom zrekompensowany już
po wakacjach. Ale w miastach i gminach mało kto wierzy, że będzie to pełna
rekompensata. A w przyszłym roku, gdy prąd zostanie „odmrożony”, obawiają się
eksplozji jego cen.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>WIDMO <span style="color: red;">ZAPAŚCI</span><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Nad samorządami
zbiera się zresztą coraz więcej ciemnych chmur.<span style="font-variant: small-caps; letter-spacing: 0.5pt;"> </span></b>Weźmy
niedawną ustawę o przekształceniu użytkowania wieczystego nieruchomości w
prawo własności.<b><o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal">
W pierwszym okresie samorządy
otrzymają spory zastrzyk pieniędzy z opłat za to przekształcenie. Ale w
kolejnych latach wyschnie im jedno z większych i stałych źródeł dochodów.
Stracą też na przesądzonej już przez rząd likwidacji OFE. Jeśli większość
Polaków zdecyduje się przenieść zgromadzone w nich środki na indywidualne konta
emerytalne, budżet państwa zainkasuje z jednorazowego opodatkowania takiej
operacji prawie 20 mld zł. Samorządy nie dostaną ani złotówki, stracą za to
przyszłe wpływy z PIT
od wypłacanych emerytur.</div>
<div class="MsoNormal">
Ale to wszystko nic wobec drastycznego wzrostu kosztów
funkcjonowania oświaty i szkolnictwa, wywindowanych przez szkolną „deformę”
minister Zalewskiej. Państwo powinno im rekompensować dużą część tych kosztów w
formie tzw. subwencji oświatowej. Ale to teoria. - Niedofinansowanie oświaty
jest chroniczne. Subwencja nie wystarcza i potrzebne są coraz większe dopłaty
ze strony samorządów - mówi Marta Tartanus-Oryszak, odpowiadająca za finanse
Gliwic. W 2018 r. miasto musiało dopłacić prawie 80 mln zł na oświatę. Wrocław
wydał w ubiegłym roku ok. 1,2 mld zł, a subwencja budżetowa pokryła niespełna
połowę tych wydatków.</div>
<div class="MsoNormal">
Rządowa subwencja rośnie nieporównanie wolniej niż koszty
oświaty. W Warszawie w ubiegłym roku wydatki na nią wzrosły o 530 mln zł
(sięgają już 4,5 mld zł), a dopłata z kasy państwa zwiększyła się o niespełna
180 mln zł. Na dostosowanie szkół do przyjęcia podwójnych roczników miasto już
w 2018 roku wydało ok. 60 mln zł. A od rządu, który zapowiadał pełną
rekompensatę dodatkowych kosztów, dostało... 3,5 mln zł. W 2014 r. samorządy
dołożyły do funkcjonowania oświaty niespełna 8 mld zł. W 2017 r. - prawie 13
mld zł, w tym może to być 16-17 mld zł. A przed nimi jeszcze koszt
sfinansowania od września podwyżek płac dla nauczycieli, wprowadzonych za
plecami samorządów. Ich koszt szacuje się przynajmniej na 1,3 mld zł. O
rekompensatach rząd nawet się nie zająknie.</div>
<div class="MsoNormal">
Nastroje są więc coraz bardziej ponure. - Wyniki stopniowo
się pogarszają, co przekłada się na zahamowanie rozwoju miast.</div>
<div class="MsoNormal">
I dzieje się to w trakcie
korzystnej koniunktury w gospodarce. A co będzie, gdy wystąpią w niej negatywne
zjawiska? - uważa Marta Tartanus-Oryszak z gliwickiego ratusza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wielu gminom grozi paraliż inwestycyjny. Nie będą nawet w
stanie pozyskać środków unijnych z braku wkładu własnego czy też zaciągnąć
kredytów - mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt Terespola i przewodniczący Związku Gmin
Wiejskich RP. A Eugeniusz Gołębiewski, burmistrz Kowala i wiceprezes Unii
Miasteczek Polskich, ostrzega: - Za suchymi liczbami stoi katastrofalna
sytuacja wielu małych gmin. W obliczu dodatkowych obciążeń budżetów kilkuset z
nich grozi bankructwo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Samorządy już trzymają się za kieszeń. Kraków wstrzymał do
odwołania zawieranie umów dotyczących wydatków bieżących i inwestycji, które
pociągną za sobą nowe zobowiązania. Sygnały o obostrzeniach płyną m.in. z
Częstochowy, Lublina i Białegostoku.</div>
<div class="MsoNormal">
Władze PiS nie kryją się nawet z dążeniem do centralizacji
państwa i ograniczenia roli samorządów. A w praktyce coraz bardziej podduszają
je finansowo. Ich polityczni rywale z PO chcą podążać drogą decentralizacji
oraz wzmocnienia samorządów. W swoim programie postulują pozostawianie im
całości wpływów z PIT,
przy równoczesnym stworzeniu funduszu solidarnościowego,
który wyrównywałby dysproporcje finansowe między gminami i miastami. Trafiałyby
do niego część wpływów państwa z VAT oraz wpłaty od bogatszych
samorządów.</div>
<div class="MsoNormal">
W jesiennych wyborach Polacy będą musieli opowiedzieć się
za jedną z tych opcji.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<b><a href="http://preofery.com/9XR">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-91848587517387687062019-08-26T13:49:00.000+02:002019-08-26T13:49:00.403+02:00PiS ma wroga na każde wybory<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Białystok nie był
wypadkiem przy pracy, ale konsekwencją przyjętej na zimno strategii. PiS chce
uzyskać w wyborach samodzielną większość dzięki atakom na Marsze Równości, tak
jak w wyborach 2015 roku zdobyło ją dzięki atakom na imigrantów</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">P</span></b><span style="color: black;">rzemoc w
Białymstoku nie wzięła się znikąd. Obecność białostockich działaczy PiS wśród
narodowców i kiboli przygotowujących się do „bicia dewiantów” czy naklejka</span>
o <span style="color: black;">„strefach wolnych od ideologii LGBT” kolportowana
przez „Gazetę Polską Codziennie” nie były wypadkiem przy pracy ale
konsekwencją przyjętej na zimno politycznej strategii. PiS chce uzyskać w
wyborach 2019 roku samodzielną większość dzięki atakom na Marsze Równości, tak
jak w wyborach 2015 roku zdobyło ją dzięki atakom na imigrantów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: black;">ZNISZCZYĆ POLITYCZNE CENTRUM</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Jarosław Kaczyński</span> jest przekonany<span style="color: black; font-variant: small-caps; letter-spacing: 0.5pt;">, </span></b><span style="color: black;">że najlepszym narzędziem do
utrzymania władzy i jej konsolidacji jest rozkręcenie w Polsce kulturowej i
religijnej wojny domowej. W tym przekonaniu umocniły go najpierw wybory 2015
roku, kiedy PiS udało się wygrać</span> i <span style="color: black;">uzyskać
samodzielną większość dzięki obietnicom transferów socjalnych, ale także
dzięki wprowadzeniu przez samego prezesa do centrum kampanii wyborczej lęku
przed imigrantami. Podobnej histerii nie udało się rozkręcić przed wyborami
samorządowymi, dlatego ich wyniki - szczególnie w miastach - były dla Prawa i
Sprawiedliwości fatalne. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Kaczyński
bardzo świadomie wystąpił zatem jako obrońca „zdrowej większości Polaków” przed
„patologiami ideologii LGBT”. A także jako obrońca Kościoła przed
antyklerykalizmem. W obu wypadkach przedstawiając jako politycznych
reprezentantów „ideologii LGBT” i wojującego antyklerykalizmu najbardziej
niebezpieczną dla swojej władzy formację, czyli Platformę Obywatelską i
Koalicję Europejską, które w rzeczywistości reprezentowały umiarkowane
liberalne centrum.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Także kampanię przed jesiennymi wyborami do polskiego
parlamentu Kaczyński bardzo świadomie zdefiniował w języku kulturowej wojny
Jako walkę sił dobra (Zjednoczona Prawica i Kościół Rydzyka) z siłami zła
(wrogami Kościoła, zwolennikami ideologii LGBT, których</span> <span style="color: black;">najważniejszą polityczną reprezentacją ma być Koalicja
Obywatelska).</span></div>
<a name='more'></a><div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Kaczyński wie doskonale, że rzucając hasła przeciwko
imigrantom czy wspólnocie LGBT, faktycznie ośmiela przemoc symboliczną i
ryzykuje przemoc fizyczną. Deklaracje części polityków PiS delikatnie
dystansujących się od aktów przemocy w Białymstoku są absolutną hipokryzją.
Szczególnie wobec faktu, że sam prezes nigdy się od własnych kampanii
nienawiści nie dystansował.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Kaczyński posługuje się mechanizmami kulturowej wojny, bo
wie, że towarzyszące jej żarliwe emocje najskuteczniej uderzają w liberalne
centrum. Polskie centrum, zorganizowane politycznie wokół Grzegorza Schetyny i
Platformy Obywatelskiej, jest wielonurtowe, sięga od konserwatystów w rodzaju
Pawła Zalewskiego czy Kazimierza Michała Ujazdowskiego po centrolewicę Barbary
Nowackiej czy Dariusza Jońskiego. Jedni są za liberalizacją ustawy antyaborcyjnej,
drudzy chcą bronić obecnego ustawodawstwa, które zostało przez rządzącą
prawicę faktycznie podeptane. Większość centrowego elektoratu i polityków
akceptuje konieczność wprowadzenia związków partnerskich dla osób hetero- i
homoseksualnych, jednocześnie centrowi wyborcy są bardzo podzieleni, jeśli
chodzi o akceptację pełnych praw małżeńskich dla par homoseksualnych,
połączonych z prawem do adopcji dzieci.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Ta sytuacja sprawia, że o ile prezes PiS zdecydował się na
zupełnie jednoznaczne użycie sztandaru i narzędzi kulturowej wojny, to szef
PO takiego sztandaru ani nie może, ani nie chce podnieść. Kaczyński wie, że w
ten sposób jego najgroźniejszy polityczny przeciwnik będzie miał kłopoty
Zostanie zaatakowany nie tylko przez ludzi prawicy chcących zniszczyć
liberalne centrum jako jedyną przeszkodę na drodze do Budapesztu w Warszawie,
ale także przez ludzi obyczajowej lewicy domagających się w Warszawie Nowego
Jorku, Paryża, Londynu - i to najlepiej już dzisiaj.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">W Wielkiej Brytanii to konserwatyści wprowadzili
małżeństwa gejów z prawem do adopcji w 2005 roku. Stało się to jednak
kilkadziesiąt lat po depenalizacji homoseksualizmu (rok 1982) i 20 lat po
wprowadzeniu związków partnerskich (rok 1996). Ostatnie cztery dekady w
Wielkiej Brytanii były epoką głębokiej zmiany społecznej, która pozwoliła
zmienić prawo dotyczące par homoseksualnych, bo akceptowała to większość
społeczeństwa i wszystkie liczące się siły polityczne. W Polsce mamy dzisiaj
większość za odrzuceniem małżeństw homoseksualnych połączonych z adopcją
dzieci i większościowy brak poparcia dla pełnej liberalizacji aborcji.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Środowiska gejowskie i feministyczne wciąż przegrywają
wojnę o rząd dusz z Kościołem i prawicą. Przegrywają szczególnie na wsi i na
prowincji. To dlatego PiS właśnie tam opowiada o najbardziej radykalnych
hasłach gejowskich, feministycznych czy antyklerykalnych. Robi to po to, aby
zmobilizować do głosowania na swoją partię ludzi, których te hasła przerażają,
prowokują do nienawiści czy nawet przemocy</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Kaczyński jest przekonany, że rozpętana przez niego wojna
kulturowa zamknie demokratyczne centrum w cęgach radykalnej prawicy i radykalnej
lewicy Z jednej strony sprowadzi na Schetynę i PO niechęć większości Kościoła
i tradycjonalistycznych katolików. Ale odetnie też polityczne centrum od
wsparcia liberalnych mediów, w których entuzjaści Nowego Jorku w Warszawie będą
atakować Koalicję Obywatelską jako siłę kunktatorską i konserwatywną. Dzięki
temu jak zwykle nieposkładana polska lewica, która nie ma żadnego pomysłu na
walkę z PiS o głosy elektoratu socjalnego czy wiejskiego, będzie mogła wyrwać
kilka procent wielkomiejskich liberalnych wyborców, tak jak zdołała to zrobić
Wiosna Biedronia w wyborach europejskich. A to znów przełoży się na zwycięstwo
PiS albo uczyni to zwycięstwo bardziej wyraźnym.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: black;">NIE STRACIĆ BIAŁEGOSTOKU</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Zachowanie lewicy</span> całkowicie wpisuje się<span style="color: black; font-variant: small-caps; letter-spacing: 0.5pt;"> </span></b><span style="color: black;">w scenariusz Kaczyńskiego. Przy
okazji kolejnych ataków PiS na ideologię LGBT przed eurowyborami Robert Biedroń
regularnie organizował konferencje prasowe, w czasie których atakował...
Schetynę i PO za konserwatyzm. Dzisiaj Biedroń, Czarzasty i Zandberg jadą do
Białegostoku (gdzie w czasie Marszu Równości ich zabrakło), by prowadzić
kampanię wyborczą i krytykować Platformę za kunktatorskie i kapitulanckie
stanowisko wobec praw homoseksualistów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Białystok jest miastem raczej konserwatywnym, co najwyżej
liberalno-konserwatywnym, ale niegłosującym na PiS. Prezydent Tadeusz
Truskolaski (bezpartyjny, wspierany przez PO), rządzi tam już czwartą
kadencję, a wybory 2018 roku wygrał w pierwszej turze. Dla wielu lewicowych
entuzjastów po ataku prawicowców na Marsz Równości Białystok stał się
emblematycznym miastem „łysych”, kiboli i nacjonalistów. Pod obraźliwymi dla
wszystkich mieszkańców tytułami (np. „Dewiacje se uprawiajcie w Warszawie,
czyli co Białystok mówi po Marszu Równości”), jako reprezentatywny głos
Białegostoku były przedstawiane wyłącznie wypowiedzi i zachowania kiboli i
narodowców. W rzeczywistości jest to miasto podzielone jak cała Polska.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Właśnie rozpoczął się tam coroczny festiwal „Podlaska
oktawa kultur”, w czasie którego od wielu lat praktycznie realizuje się
wielokulturowość tego</span> <span style="color: black;">regionu i miasta.
Katolicy świętują z prawosławnymi, Polacy z Białorusinami, Ukraińcami, Żydami.
Narodowcom</span> i <span style="color: black;">kibolom nigdy nie udało się tej
imprezy zakłócić. Zorganizowanie w dniu zakończenia festiwalu kampanijnej imprezy
wyborczej Czarzastego, Biedronia i Zandberga jest ryzykownym aktem politycznej
instrumentalizacji praw mniejszości czy losów samego miasta. Dlatego wielu
ludzi białostockiej lewicy, ruchów miejskich, w tym także osoby, które
współorganizowały pierwszy Marsz Równości w tym mieście, zaapelowali na
Facebooku i forach społecznościowych albo o odwołanie kolejnej manifestacji,
albo o wycofanie z niej partyjnych liderów i partyjnych sztandarów. Oni w Białymstoku
zostaną, kiedy Robert Biedroń elegancko oddali się do Parlamentu Europejskiego.
A kolejne akty przemocy w atmosferze radykalizującej się kulturowej wojny
oznaczają dla nich ryzyko kompletnego rozbicia lokalnej wspólnoty i
niebezpieczeństwo przesunięcia się całego miasta na prawo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark2;"><b><span style="color: black;">CENTRUM NIE MOŻE POZOSTAĆ NIEME</span></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Polityczne centrum</span> nie musi się ścigać<span style="color: black; font-variant: small-caps; letter-spacing: 0.5pt;"> </span></b><span style="color: black;">z lewicą w radykalizmie swoich
postulatów. Jego obowiązkiem jest przywrócenie pokoju społecznego, a nie zaostrzanie
kulturowej wojny. Nie znaczy</span> <span style="color: black;">to jednak, że
centrum może pozostać pasywne czy nieme. Albo że pod hasłem „braku dyscypliny
partyjnej w kwestiach światopoglądowych” może sobie pozwolić na zachowania
ewidentnie antyliberalne. Z tego punktu widzenia właściwie zachował się Tadeusz
Truskolaski, który najpierw wyraził zgodę na Marsz Równości, a później zgłosił
do prokuratury obecność działaczy PiS w czasie zgromadzeń atakujących marsz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Paleta sensownych zachowań samorządowców Platformy sięga
od prezydenta Płocka, który objął Marsz Równości w swoim mieście patronatem,
aż po Jacka Jaśkowiaka czy Rafała Trzaskowskiego, którzy nie tylko patronują
Marszom Równości, ale sami w nich uczestniczą. W tym liberalnym konsensusie
nie mieszczą się jednak wspierani przez PO prezydenci Lublina czy Gniezna,
którzy próbują Marszów Równości w swoich miastach zakazywać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Także sama PO czy Koalicja Obywatelska nie muszą się
ścigać z feministkami czy gejami na radykalne hasła. Ich obowiązkiem jest
walka o przywrócenie społecznego pokoju, o wygaszenie kulturowej wojny, a nie
o bycie jednym z jej radykalnych obozów. Centrowi politycy na pewno nie
wprowadzą w dzisiejszej Polsce adopcji dzieci dla homoseksualnych par. Ale
muszą zrealizować swoją obietnicę legalizacji związków partnerskich. PO nie
zliberalizuje ustawy antyaborcyjnej, ale musi obronić Polki przed faktycznym i
formalnym zaostrzeniem obecnych regulacji. Centrowi wyborcy oczekują
przywrócenia finansowania zabiegów </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">in vitro </span><span style="color: black;">na szczeblu krajowym, a także
używania całej siły państwa przeciwko nacjonalistycznej przemocy, a nie do jej
osłaniania czy nawet wspierania.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="color: black;">Jeśli centrowi
politycy się z tych obietnic wywiążą, będzie to dla ich wyborców wystarczająca
różnica w stosunku do PiS. Nawet jeśli część lewicowych, a nawet liberalnych
publicystów wciąż będzie krytykowała „kunktatorstwo PO”</span> i <span style="color: black;">propagowała zupełnie już absurdalny w dzisiejszej Polsce
symetryzm. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i><span style="color: black;">Cezary Michalski</span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: black; mso-bidi-font-style: italic;"><a href="http://preofery.com/9Z0">ŹRÓDŁO</a></span></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-69449159805844309312019-08-25T13:50:00.000+02:002019-08-25T13:50:19.454+02:00Rozwiedziona opozycja<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Oficjalnie
deklarowanym celem Koalicji Obywatelskiej pozostaje zwycięstwo nad PiS. W
scenariuszu bardziej realistycznym chodzi o to, żeby uniknąć Budapesztu w
Warszawie</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">K</span></b><span style="color: black;">ampania przed
jesiennymi wyborami do Sejmu rozpoczyna się w układzie, który wydaje się
marzeniem Jarosława Kaczyńskiego i koszmarem Grzegorza Schetyny. Kaczyński
swoich koalicjantów dawno już strawił, rusza więc do boju na czele zwartego
stada drapieżników, którym obiecał kolejne cztery lata bezkarnego żerowania na
instytucjach państwa i coraz bardziej zetatyzowanej gospodarce. Tymczasem
Schetyna nie miał narzędzi, aby utrzymać przy sobie PSL wystawione na szantaż i
korupcyjne oferty PiS. Nie przyjął też warunków Włodzimierza Czarzastego,
który żądał kilkudziesięciu procent miejsc na listach i kilkudziesięcio procentowego
udziału w budżecie kampanii w zamian za kilka procent poparcia, które resztki
SLD mogły koalicji dać w zamian.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Wspólne listy całej opozycji partyjnej dawały szansę na zwycięstwo nad
PiS, ale niosły też ze sobą ogromne ryzyko. Wybrani z nich działacze PSL,
którzy - tak jak Waldemar Pawlak,</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Marek Sawicki czy Eugeniusz
Kłopotek - faktycznie zostali już przejęci przez PiS, po dostaniu się do
Sejmu z list opozycji mogli przejść do swego faktycznego patrona, co zmieniłoby
zwycięstwo opozycji w kompromitującą porażkę. Tymczasem Koalicja Obywatelska
Schetyny chce ulokować w Sejmie klub, który będzie odporny na szantaż i
korupcyjne propozycje PiS. To, co szef Platformy nazwał „koalicją niepartyjną”,
to po raz pierwszy od roku 2015 zjednoczona polityczna reprezentacja całego
dawnego elektoratu Platformy Obywatelskiej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Wsparta przez samorządowców i
prezydentów miast z silnym</span> i <span style="color: black;">świeżym mandatem
wyborczym, a także wzmocniona przez działaczy „wolnych sądów” i innych ruchów
społecznych, które przez ostatnie cztery lata walczyły z PiS na ulicach, a
teraz do obrony polskiej demokracji mogą użyć kartki wyborczej.</span></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<a href="https://www.blogger.com/null" name="bookmark0"><b><span style="color: black; mso-font-width: 66%;"></span></b></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark0;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">DROGA DO<span style="color: red;"> ROZSTANIA</span></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Decyzja PSL, aby nie
iść do wyborów w bezpiecznej koalicji z Platformą,</b><span style="color: black; font-variant: small-caps;"> </span><span style="color: black;">nie była aktem
suwerenności ludowców, ale jednym z ostatnich etapów wchłaniania PSL przez PiS.
W 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość przejęło wszystkie znajdujące się w rękach
państwa i rządu centralnego instytucje, agencje, środki finansowe, które
przesądzały o zatrudnieniu na wsi tysięcy ludzi. W większości byli to
działacze i rodziny działaczy PSL, które albo znajdowało się w różnych
koalicjach rządzących Polską, albo nie było specjalnie przez żadną inną władzę
z tych instytucji wyrzucane, bo mogło się przydać w jakiejś kolejnej koalicji.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>PiS zachowało się wobec nich inaczej. Rozpoczęło masową czystkę
połączoną z twardym szantażem. Będąc PSL-owcem, można było zachować pracę w
agencjach rządowych na wsi, można było nadal uczestniczyć w redystrybucji
unijnych i budżetowych pieniędzy, ale za cenę faktycznego przejścia pod kuratelę
Prawa i Sprawiedliwości. W ten sposób przez trzy lata PiS przejęło znaczną
część terenowego aparatu PSL, czego efektem był tragiczny wynik stronnictwa w
wyborach samorządowych 2018 roku. A przecież nie startowało w nich w koalicji z
PO, co według przyjętej już dziś przez ludowców pisowskiej narracji, jest ponoć
przyczyną jego słabszych wyników.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>PSL straciło władzę w paru najważniejszych dla siebie województwach
ściany wschodniej, a więc następne setki posad i miliony złotych. To stało się
kolejnym narzędziem szantażu ze strony PiS. Nad przejmowaniem PSL pracował
kontaktujący się bezpośrednio z Jarosławem Kaczyńskim Artur Balazs. Ten dawny
działacz SKL, sprawnie łączący działalność polityczną z budowaniem prywatnej
potęgi biznesowej na wsi, już wcześniej pomagał Kaczyńskiemu przejmować ludzi
i struktury Samoobrony.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Kiedy Waldemar Pawlak i Marek Sawicki (nie licząc drobniejszych
działaczy, na których PiS oddziaływało pieniędzmi oraz groźbami zbadania umów
z czasów, kiedy ludowcy współrządzili Polską - w przypadku Waldemara Pawlaka
także umów z Rosją) zażądali od Władysława Kosiniaka-Kamysza wyjścia z koalicji
z PO, to, co było jeszcze w PSL suwerenne, próbowało stawiać opór, ale krótko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Schetyna do końca walczył o
utrzymanie PSL w koalicji. W rozmowach z ludowcami był bardziej miękki niż w
negocjacjach z Czarzastym z dwóch ważnych powodów. Po pierwsze, Platforma
wciąż nie nauczyła się walczyć o elektorat wiejski, zbyt długo pozostawiając
biznesowe i zawodowe elity polskiej wsi ludowcom. Po drugie, zwasalizowanie
PSL przez PiS to ryzyko utraty paru kolejnych województw, w których PO rządzi
dzięki koalicjom ze stronnictwem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Kiedy jednak PSL zostało faktycznie przejęte przez PiS, upadła cała
formuła szerokiej koalicji wszystkich partii opozycyjnych. Tym bardziej że
inni partyjni sojusznicy PO w Koalicji Europejskiej - SLD, a nawet bardzo
symbolicznie istniejący Zieloni - zażądali takiej liczby miejsc na listach i
takich pieniędzy z budżetu wyborczego, których nie uzasadniała ani ich
faktyczna siła, ani wkład w kampanię do Parlamentu Europejskiego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Koalicja nie miała żadnego politycznego zysku z pójścia do wyborów z
SLD. O ile jeszcze Leszek Miller faktycznie brał udział we własnej kampanii, to
już o Włodzimierzu Cimoszewiczu nie można tego powiedzieć. Liderów PO
rozsierdził też fakt, że wybrana ze wspólnych list KE piątka posłów wspieranych
przez SLD natychmiast zapisała się w Brukseli do frakcji socjalistów.
Tymczasem zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami miała pozostać w EPP i ustalać
wspólne stanowiska w głosowaniach przynajmniej przez cały okres wybierania
nowych władz Parlamentu Europejskiego i całej UE. Nie mówiąc już o tym, że
wielu dawnych wyborców PO miało wątpliwości co do obecności postkomunistów na
listach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Kiedy pyta się polityków PO o przyczyny rozstania z SLD, mówią o ryzyku
wciśnięcia przez Czarzastego na wspólne listy Jaskierni, Senyszyn, Dyducha i
innych kompromitujących lub zapomnianych dinozaurów Sojuszu. I dodają: „Równie
dobrze moglibyśmy mieć na listach ludzi umoczonych w aferę starachowicką”.
Czarzasty w najbardziej napiętych momentach negocjacji miał co prawda
obiecywać, że nie będzie takich kandydatów forsował, jednak nie dano mu wiary.
Po pierwsze dlatego, że wcześniej nie dotrzymywał podobnych ustaleń. A po
drugie dlatego, że sam jest całkowicie zależny od aparatu SLD, bo po transferach
do Inicjatywy Polska Barbary Nowackiej czy Wiosny Biedronia pozostały już tylko
partyjne dinozaury.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">UNIKNĄĆ LOSU <span style="color: red;">SZALUPY</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Oficjalnie
deklarowanym celem Koalicji Obywatelskiej</b><span style="color: black; font-variant: small-caps;"> </span><span style="color: black;">pozostaje zwycięstwo nad PiS w
jesiennych wyborach do Senatu i Sejmu. Tak „coachowani” są zarówno działacze PO
i Nowoczesnej, jak i samorządowcy oraz liderzy ruchów społecznych zapraszani
na listy KO. Ale w Platformie jest też rozważany scenariusz bardziej
realistyczny, nawet jeśli wciąż optymistyczny. PiS w nim nieznacznie wygrywa,
jednak nie zdobywa nie tylko większości konstytucyjnej, ale nawet większości
pozwalającej stworzyć rząd samodzielnie. Partia Kaczyńskiego zmuszona jest
zatem do koalicji z Kukiem lub Konfederacją, powtarzając niszczący wizerunkowo
i politycznie scenariusz swoich rządów w latach 2005-2007.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Koalicja Obywatelska otrzymuje w takim scenariuszu 30-40 procent, co
sprawia, że opozycja w Sejmie nie jest szalupą ratunkową dla garstki polityków,
ale faktycznym kontrolerem rządzących i potencjalnym zmiennikiem dla PiS
brnącego coraz głębiej <i>Z</i> w niewydolny, stagnacyjny etatyzm. Płacącego
cenę za chaos w szkole i w służbie zdrowia oraz kompletną impotencję w obszarze
inwestycji i modernizacji gospodarki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>W takim wariancie wciąż nie mamy w Polsce sytuacji węgierskiej - gdzie
opozycji faktycznie nie ma, nie pełni nawet wobec rządzącego Fideszu funkcji
kontrolnej, blokującej, opóźniającej niszczenie demokracji, praworządności,
wolnych mediów i społeczeństwa obywatelskiego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Aby ten optymistyczny scenariusz został zrealizowany, potrzebna jest
nie tylko nadzwyczajna mobilizacja polityków Koalicji Obywatelskiej, ale także
dojrzałe zachowanie wyborców całego politycznego centrum w Polsce. W wyborach
do Parlamentu Europejskiego zaledwie sześć procent głosów liberalnego centrum
skanibalizowane przez Roberta Biedronia, wyłącznie po to, aby zapewnić mu
wygodną posadę w Brukseli, dało zwycięstwo PiS i pozwoliło rozbić Koalicję
Europejską przed jesiennymi wyborami do Sejmu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Dziś jako alternatywę dla „duopolu” PiS i PO proponuje się wyborcom
demokratycznego centrum „zjednoczoną lewicę”. Lewica nie potrafiła się
zjednoczyć przeciwko PiS, wątpliwe zatem, aby wystarczającym paliwem jedności
stała się nienawiść do Grzegorza Schetyny. Nawet gdyby trójka faktycznych
grabarzy polskiej lewicy złożona z cynika Włodzimierza Czarzastego, fanatyka
Adriana Zandberga i Roberta Biedronia, który nie ma ani konkretnego politycznego
programu, ani wyrazistej ideowej tożsamości, poszła do wyborów wspólnie, nie
jest ona żadną nową nadzieją polskiej polityki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Symetryści w niepisowskich mediach lubią powtarzać, że „jesteśmy
skazani na duopol PiS i PO”. Wobec faktycznej stawki jesiennych wyborów należy
raczej powiedzieć, że wciąż mamy szansę na wybór pomiędzy PiS i PO, który jest
może naszą ostatnią okazją uniknięcia autorytaryzmu w Polsce.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Cezary Michalski</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black;"><a href="http://optitopt.com/3xns">ŹRÓDŁO</a></span></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-86223308422131885262019-08-24T13:49:00.000+02:002019-08-24T13:49:00.137+02:00Nazywam się Mateusz Morawiecki i powiem, cokolwiek chcecie, Ziobro, koszmar Kaczyńskiego,Trąd w Pałacu Sprawiedliwości,Za dobro nie wsadzają,Sierpień i młotek,Powrót D’Hondta ,Jak nagłośnić gejmczendżera,Paszport „New Yorkera”<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Nazywam się Mateusz Morawiecki i powiem, cokolwiek
chcecie </span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Populistyczne tricki
premiera Trzy zasady bycia Morawieckim: Mów to, co sądzisz, że ludzie w danej
chwili chcą usłyszeć. Nie przejmuj się, że to są rzeczy wzajemnie sprzeczne. O
trzeciej zasadzie już za chwilę...</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Święto Wojska Polskiego, Katowice. Jesteś na Górnym Śląsku,
więc mówisz, że wypełniasz „dziedzictwo i testament Wojciecha Korfantego,
wielkiego Polaka, wielkiego Ślązaka”. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zawracasz sobie głowy tym, że kilka miesięcy wcześniej z
okazji zakończenia prac budowlanych w muzeum w Sulejówku twierdziłeś, że
rozwijasz dziedzictwo Józefa Piłsudskiego, który „dał Polsce wolność, granice,
moc i szacunek”. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Rzeczywiście, miał w tym wszystkim ogromny udział, ale
przecież też prześladował Korfantego. </div>
<div class="MsoNormal">
W 1922 r. storpedował jego kandydaturę na premiera, a po
przewrocie majowym przy pomocy lojalnego wojewody Michała Grażyńskiego wycinał
jego wpływy na Śląsku, by w końcu kazać go uwięzić w twierdzy brzeskiej, gdzie
żandarmi pastwili się nad nim, przesłuchiwali w środku nocy, a nawet symulowali
jego rozstrzelanie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie ma dla ciebie znaczenia też fakt, że w obawie przed
człowiekiem, który „dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek”, „wielki Polak
i wielki Ślązak” musiał uciekać z kraju. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czcisz więc równocześnie lidera śląskiej chadecji i jego
prześladowcę, który wprowadził w Polsce rządy autorytarne, a jednocześnie
lewicę, bo niedawno w Siemianowicach Śląskich zapewniałeś, że PiS jest również
spadkobiercą PPS oraz „myśli socjalistycznej i robotniczej”. Gdy spotykasz się
z byłymi członkami Solidarności Walczącej, dziękujesz im za to, że bez nich
„nie byłoby dzisiejszej Polski”, i za to, że możesz tę Polskę naprawiać „w dużo
szczęśliwszych politycznie, geopolitycznie czasach”. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu nie zważasz na to, że Solidarność Walcząca nie
uznawała pertraktacji z władzami PRL, a jej założyciel, a twój ojciec, Kornel,
chciał z nimi walczyć zbrojnie. Pisał przecież w latach 80., że wystarczyłoby
mu 700800 tys. dyspozycyjnych ludzi (dwie Armie Krajowe), aby obalić reżim gen.
Wojciecha Jaruzelskiego. </div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
Gdy dziękujesz jemu i jego towarzyszom z Solidarności
Walczącej, masz nadzieję, że nikt już nie pamięta, iż w tym samym miesiącu
dziękowałeś stronie rządowej, w tym niewymienionym z nazwiska Jaruzelskiemu i
Kiszczakowi, że usiedli do Okrągłego Stołu i zgodzili się na stopniowy demontaż
dyktatury. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie ma dla ciebie żadnych barier. Gdy bierzesz udział w
przyznaniu odznaczeń im. Antoniny i Jana Żabińskich dla Polaków ratujących
Żydów, mówisz, że sam masz żydowskie korzenie, a twoja izraelska ciotka
przeżyła wojnę tylko dlatego, że znalazła się pod okupacją radziecką. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie myślisz o niej, kiedy podczas wizyty w Monachium
składałeś kwiaty na grobach żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, antysemitów,
mających żydowską krew na rękach, którzy w dodatku współpracowali z
hitlerowcami. Zamiast tego mówisz o „żydowskich sprawcach” Holokaustu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przed tobą niezmierzone możliwości. Być może już niedługo
założysz koszulkę z podobiznami Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego i
stwierdzisz, że kontynuujesz ich wspólne dzieło. Że wprawdzie byłeś w PiS, ale
zawsze miałeś wiele sympatii dla PO i doradzałeś premierowi z tej partii. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Bo jest jeszcze trzecia zasada bycia Mateuszem Morawieckim:
„Ludzie są tacy głupi, że to działa. Niesamowite!”. </div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Igor Rakowski-Kłos </i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://tenteaea.com/2Ejr">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Ziobro, koszmar Kaczyńskiego </span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">N</span></b>ie wiem, czy ktokolwiek wierzy w
rozpaczliwe próby odcięcia się Zbigniewa Ziobry od afery w kierowanym przez
niego Ministerstwie Sprawiedliwości. O działającym tam przez lata kombinacie
szerzenia nienawiści i pogardy dla sędziów przeciwnych łamaniu konstytucji
minister nazywany przez podwładnych „Szeryfem” po prostu nie mógł nie wiedzieć.
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Prorządowe media,
którym Ziobro chętnie udzielał wywiadów, publikowały sterowane z resortu przecieki
i zmanipulowane „kompromaty”. Minister o tym nie wiedział? Wolne żarty. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Stowarzyszenia
prawnicze alarmowały, że fala hejtu na sędziów uderza w praworządność i podważa
zaufanie obywateli do trzeciej władzy. Ziobro słyszał te głosy i nie reagował. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>A kampania
billboardowa „Sprawiedliwe sądy”, w której informowano Polaków o sędziach
kradnących kiełbasę albo dżinsy? Finansowała ją przecież założona przez rząd
Polska Fundacja Narodowa. Źródłem informacji o „przestępcach w togach” był
resort Ziobry. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wreszcie wpisy w
internetowych czatach hejterki „Emi” z Łukaszem Piebiakiem, wiceministrem i
prawą ręką Ziobry, w których po akcji zohydzania jednego z sędziów informował
on: „Super. Właśnie przesyłam Szefowi, by i on się ucieszył”. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Minister i
prokurator generalny w jednej osobie z ataków na sądy i sędziów uczynił swój
znak rozpoznawczy. To on albo jego zastępcy nazywali sędziów „mafią w togach”,
„kliką”, „patologią”. To Ziobro szczuł społeczeństwo na „sędziów krezusów”,
którzy „myśleli, że się wywiną”. Uznano, że sędziów należy zohydzić i
wyizolować. Wtedy łatwiej będzie ich złamać. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rozprawa z sądami
była w zamyśle PiS domknięciem systemu. Nigdy nie chodziło tu o żadną reformę
czy naprawę wymiaru sprawiedliwości. Celem było zniszczenie konstytucyjnej
niezależności sądów – jedynej władzy poza kontrolą partii Jarosława
Kaczyńskiego. W tym kontekście resortowy „kombinat nienawiści” był po prostu
jednym z frontów działań przeciwko niezawisłemu sądownictwu. Sygnał, że „można
i trzeba”, szedł z samej góry. Wykonawcy brudnej roboty czuli się bezkarni. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Teraz Ziobro się od
nich odcina. Czy za chwilę od Ziobry odetnie się Kaczyński? Nie wiadomo. Warto
jednak przypomnieć, że afera w resorcie Ziobry wybuchła niemal w rocznicę
innej, z 2007 r. Świętym Graalem poszukiwanym przez ówczesną władzę miał być
mityczny „układ”. Jego wykrycie Kaczyński powierzył Ziobrze. Prezes długo i
uporczywie domagał się efektów. Ofiarami walki z „układem” byli ścigani przez
Ziobrę lekarze i była posłanka SLD Barbara Blida, która zginęła po wejściu do
jej domu służb specjalnych. Ziobro nie mógł znaleźć „układu” tam, gdzie chciał
Kaczyński, więc znalazł go w sercu koalicji PiS-Samoobrona-LPR, a jego głównym
bohaterem miał być Andrzej Lepper. Nieudolne działania Ziobry pogrążyły rząd
Kaczyńskiego i na osiem lat odsunęły PiS od władzy. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dziś historia się
powtarza. Partia otrzymała cios z samego środka. Znów w głównej roli jest
Ziobro i „układ” – tym razem stworzony przez niego w jego ministerstwie. O
czymś takim Kaczyński mógł śnić w najgorszych koszmarach, choć należy zadać
jeszcze jedno pytanie: czy prezes PiS także wiedział o hejterskich akcjach
ludzi Ziobry? </div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wojciech Czuchnowski</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://tenteaea.com/3sgf">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Trąd w Pałacu Sprawiedliwości </span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Za czynienie dobra
nie wsadzamy” - tak do internetowej hejterki pisze Łukasz Piebiak, wiceminister
sprawiedliwości rządu Prawa i Sprawiedliwości. Wszystko wskazuje na to, że
wiceminister organizował akcję opluwania i zastraszania około 20 sędziów,
którym nie podobała się „reforma” sądownictwa. Robił to razem z innymi
urzędnikami ministerstwa, a także po to, by „ucieszyć” szefa, którym jest
minister Zbigniew Ziobro. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wiceminister
udostępniał dane personalne, koordynował kampanię niszczenia prawników z pomocą
funkcjonariuszy Telewizji Polskiej nazywających siebie dziennikarzami.
Konsultował, jak kompromitować sędziów plotkami o romansach, nałogach, pijaństwach
czy aborcjach dokonywanych przez ich partnerki. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Gdy po raz pierwszy
ze zdumieniem przeczytałem tekst Onetu, stanęły mi przed oczyma wspomnienia
działaczy Komitetu Obrony Robotników, niepokornych księży czy artystów z czasów
PRL. Służba Bezpieczeństwa rozsyłała na ich temat obrzydliwe plotki mające ich
skompromitować wśród najbliższych i przyjaciół. Było to dla niektórych bardziej
dotkliwe niźli więzienie. Nie ma już Służby Bezpieczeństwa, ale rząd PiS ma
Piebiaków i jego służby. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wiceminister
Piebiak złożył rezygnację „w poczuciu odpowiedzialności za powodzenie reform”.
PiS teraz twierdzi, że „zachował się w sposób odpowiedzialny”, ba, zasługuje na
pochwałę. Uprzedził premiera Mateusza Morawieckiego, dla którego ważniejsza od
rozwiązania sprawy była autobusowa kampania wyborcza w Sochaczewie. Dymisja
Piebiaka ma propagandowy związek z dymisją „marszałka lotnego” Marka Kuchcińskiego
- PiS przed wyborami zrzuca z sań najbardziej skompromitowanych. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Usunięcie Piebiaka
niewiele jednak zmienia. Wszak działał po to, by zadowolić swojego pryncypała –
ministra Ziobrę. Ten zaś czynił wszystko, by zadowolony był Jarosław Kaczyński.
Ziobro i Piebiak powinni już dawno zostać zdymisjonowani, nawet nie za hejt,
ale za spustoszenia w systemie sprawiedliwości czyniące z Polski kraj, gdzie
praworządność jest notorycznie łamana przez władzę. </div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Afera Piebiaka jest
istotna z innego powodu. Odsłania mechanizm władzy PiS polegający na
przekształcaniu Polski w państwo o charakterze mafijnym, którego rzeczywistym
celem jest nie dbanie o dobro obywateli i jego rozwój, ale utrzymanie gnijącej
władzy wszelkimi metodami, także metodami Piebiaka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>To jest „najwyższe
dobro”, o które PiS, wiceminister Piebiak i minister Ziobro dzielnie walczą.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Paweł Wroński</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://tenteaea.com/3Qsi">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Za dobro nie wsadzają. </span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Czy Polacy na wszystko pozwolą i dalej
będą łykać te kłamstwa?</b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><br />
</b>Gdzie my żyjemy? Czy to jest kraj demokratyczny, gdzie w skandaliczny
sposób niszczy się uczciwych sędziów?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Najpierw były billboardy szkalujące wymiar sprawiedliwości,
była kradzież spodni, kiełbas, wiertarek. Minister sprawiedliwości Zbigniew
Ziobro z wypiekami na twarzy grzmiał na sędziów, Morawiecki twierdził, że nie
rozliczyli się z przeszłością niczym kolaboranci za czasów Vichy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie pomogły billboardy, więc sięgnięto po gorsze metody. Oto
wybraniec Ziobry, wiceminister sprawiedliwości sędzia Łukasz Piebiak z
zaprzyjaźnionym sędzią i chętną hejterką postanowili zniszczyć szefa Iustiti.
Krystian Markiewicz krytykował rząd w „Gazecie Wyborczej”, na co Piebiak w
rozmowie z hejterką Emilią powiedział: „Za ten plugawy wywiad trzeba odpłacić”,
czy to jest język sędziego?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obiecywał hejterce podwyżkę, był usatysfakcjonowany, kiedy
telewizja publiczna za namową hejterki zrobiła materiał dyskredytujący
Krystiana Markiewicza. Mówił, że podeśle to szefowi, żeby się ucieszył.
Najbardziej wstrząsająca odpowiedź pana ministra padła, kiedy hejterka Emilia
zaczęła się martwić, że pójdzie do więzienia, pan minister stwierdził: „Za
dobro nie wsadzamy”.<br />
<br style="mso-special-character: line-break;" /></div>
<div class="MsoNormal">
Państwo polskie za czasów rządu Kaczyńskiego, Morawieckiego
to wstyd i hańba. Mamy Ministerstwo Sprawiedliwości, gdzie się pisze obcym
alfabetem, gdzie jest farma trolli, która będzie zwalczać niewygodnych za
wszelką cenę. Są prawicowi, niepokorni dziennikarze, którzy z chęcią w tym
uczestniczą, a kiedy sprawa wychodzi na jaw, udają, że nic się nie stało.<br />
Ci, którzy żyją w bańce rządowych mediów, nawet nie wiedzą, co się dzieje. Nie
zdają sobie sprawy, że jeśli się nie spodobasz, to mogą cię zniszczyć. Wszystko
jedno, czy jesteś rolnikiem, lekarzem, urzędnikiem. Jak widać, są doskonale
wypracowane metody.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jeden z polityków PiS, były wiceminister spraw zagranicznych
Jan Dziedziczak, mówi o Piebiaku: „Wdał się w dyskusję z jakąś internautką”.
Gdy minister podaje adres sędziego, to jest dyskusja z internautką? A nie
przestępstwo!?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czy można wierzyć, że zajmie się tym prokuratura, której
szefem jest Zbigniew Ziobro, gdzie sprawa srebrnych wież leży odłogiem i jakoś
Jarosław Kaczyński nie został przesłuchany?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Marek Falenta pisze listy, w których mówi, że służby
specjalne brały udział w nagrywaniu polityków PO, i co? Przenosi się go do
innego więzienia, nawet jego pełnomocnik nie wie do którego. Czy doktor prawa
Jarosław Kaczyński akceptuje to, co się dzieje!?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ziobro, który z wypiekami na twarzy wzywał ministra
Ćwiąkalskiego do dymisji, sam się nie poda do dymisji, a nikt go nie
zdymisjonuje, bo przecież zawaliłaby się „dobra zmiana”, Solidarna Polska jest
w tej układance, a on jest jej szefem.<br />
<br style="mso-special-character: line-break;" /></div>
<div class="MsoNormal">
Czy Polacy na wszystko pozwolą, będą łykać te kłamstwa?<br />
Premier Morawiecki mówi: „wiceminister podał się do dymisji, sprawa jest
załatwiona”. Co to znaczy „sprawa załatwiona”? A rzecznik dyscyplinarny
powołany przez Ziobro mówi „zajmę się tą sprawą”? Skandal w biały dzień.<br />
<br style="mso-special-character: line-break;" /></div>
<div class="MsoNormal">
Abp Gądecki przyrównał abp. Jędraszewskiego, obrońcę abp.
Pella, który siedzi w więzieniu o zaostrzonym rygorze, do księdza Popiełuszki
bestialsko zamordowanego przez ubeków. Może w jego wypowiedzi jest ziarnko
prawdy - rzeczywiście żyjemy w czasach ubeckich?<br />
<br style="mso-special-character: line-break;" /></div>
<div class="MsoNormal">
Czy takie są standardy władzy i Kościoła?</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Monika Olejnik</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://tenteaea.com/3S5h">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Sierpień i młotek</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">T</span></b>o króciutkie opowiadanko czytają Państwo
na własne ryzyko, ponieważ kracze ono o naszej najbliższej przyszłości.
Głównie o tym, jak zapytał kota pies: Co tam, bracie, z neoKRS?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pod koniec sierpnia
na polskim niebie pojawiła się chmurka brzęczących chrabąszczy. Tak,
przynajmniej na pierwszy rzut oka i ucha, się wydawało. Ale na drugi rzut
okazało się, że to wszystkie nasze samoloty leciały na wysokości 2019 m (precyzyjnie, dla
uhonorowania roku wyborczego) w szyderczym szyku „Rozpacz szpiega”, by
zademonstrować opozycji, zdrajcom, komunistom oraz „pomyłce antropologicznej”
LGBT, że ich węszenia i knowania są równowarte.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Samoloty zrzucały
tony ulotek. Oto ich treść: „Do polskich patriotów, do ciebie, narodzie
katolicki, piszemy te słowa prawdy o KRS. Otóż wszyscy jej członkowie,
czyli my, autorzy tej ulotki, otrzymaliśmy podpisy poparcia od elit polskiego
sądownictwa. Nazwisk nie podajemy ani naszych, ani elit, gdyż UE wymyśliła
RODO. My, prawnicy, musimy tych zasad unijnych strzec. Liczni są bowiem wciąż
polscy obywatele zainfekowani marksistowsko-bolszewicką bakterią (cholerismus
stalinismus), którzy chcą nam przeszkodzić w tym cudownym rejsie na wyspę
wolności. Uwierzcie nam: Niechaj od Tatr aż do morza/da nam szczęście łaska
Boża/Niech od Bugu aż do Odry/Płaszcz Maryjny gwiezdny modry/Prowadzi was bez
trosk i łez/Wasz KRS”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ulotki zbierano,
nalepiano gdzie się da, a największą frajdę mieli rybacy, którzy na
jeziorach łowili je sieciami. Ale zanim zdążyły wyschnąć, już następnego ranka -
a był to 1 września - samoloty rozrzuciły nowe: „Rodacy! Wygraliśmy drugą
wojnę, wygramy i tę trzecią, z LGBT. Wy będziecie tworzyć jutro, na
tej ziemi będziecie o tym jutrze decydować, nie oni tam gdzieś
w Brukseli czy w innych stolicach. My, niżej niepodpisani (RODO),
elita polskiego sądownictwa przysięgamy, że do KRS poparliśmy najwybitniejszych.
Samych kryształowych patriotów! Mówił nam o nich nasz patron marszałek
Kuchciński, mówił, kim są, bo listy poparcia podpisywaliśmy w ciemno,
z opaskami na oczach, aby nie było podejrzeń, że kogoś faworyzujemy.
Polska KRS jest zaszczytem Europy, a dopiero za tym szczytem jest wyspa
wolności. To polska wyspa, nie potrzeba nam wiz. KRS i PiS”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ludność zbierała
grzyby i ulotki, których jednak z dnia na dzień przybywało. Liczne
organizacje przyłączały się bowiem do obrony Krajowej Rady Sądownictwa. Na
wszystkich kartofliskach w Polsce, w bruzdach wśród ziemniaczanych
łodyg, pojawili się pełzający żołnierze. Ochraniała ich społeczność lokalna
terytorium, na którym się znaleźli - stąd nazwa Wojska Obrony Terytorialnej.
Wymyślił to jeden geniusz wojny (RODO). Wszystkie drużyny czołgały się teraz
razem, wiedzione przez miejscowych proboszczów w polowych sutannach.
Z entuzjazmem wciskali w kartoflaną nać ulotki z hasłem „KRS
dumą i chwałą narodu”. Co jakiś czas intonowano zaśpiew: Wy tam
w Brukseli belgijskie frytki żrecie/A my w ziemi polskiej
utytłani jak dzieci krecie/Tak będziemy pełzać do sił naszych kresu/dla chwały
Maryi, broniąc KRS-u. Późnym wieczorem w srebrzystym świetle księżyca
żołnierze przekonali się, że poeta Gałczyński miał rację - ukazał im się dzik
z głową Batorego i przemówił: Polacy, nigdy się nie dowiecie, co
kryje się na nieopublikowanych listach poparcia do KRS. PiS nie uzna
prawomocnego wyroku sądu i zarżnie nam wymiar sprawiedliwości. A UE
niech patrzy. Finis coronat opus. Pogrzeb trzeciej władzy odbędzie się
13 października.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Stanisław Tym</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="apple-style-span"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="background: white; color: #5a5a5a;"><a href="http://tenteaea.com/252E">ŹRÓDŁO</a></span></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Powrót D’Hondta</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">P</span></b>o wyborach europejskich wielu politycznych
komentatorów oraz przynajmniej jedno ugrupowanie, PSL, ostentacyjnie „odwołało”
metodę D’Hondta z polskiej ordynacji wyborczej. Pojawiły się opinie, że jeden
blok opozycyjny nie ma szans na wygraną z PiS, żeby tak nie demonizować reguły
D’Hondta (która faworyzuje najsilniejsze ugrupowania i premiuje jedność sił
politycznych), bo lepiej, aby opozycja wystartowała do wyborów parlamentarnych
w kilku blokach. Tak też się stało. Jaki jest efekt? Oto przykład. Uśredniając
kilka sierpniowych sondaży, znany ekspert od geografii wyborczej Marcin Palade
wyliczył liczbę miejsc w Sejmie dla poszczególnych partii. Okazuje się, że PiS,
mając poparcie zdecydowanych wyborców na poziomie 46,5 proc., dostaje 250 sejmowych
mandatów, Koalicja Obywatelska, Lewica (używając tej nieformalnej wciąż nazwy
dla porozumienia SLD, Wiosny i Razem) oraz PSL w sumie uzyskują w tym badaniu
dokładnie tyle samo, co PiS, czyli 46,5 proc., co przekłada się na jedynie 209
poselskich miejsc. Lewica, mając w tym zestawieniu około czterokrotnie mniejsze
poparcie procentowe niż PiS, uzyskuje w przeliczeniu ponad 6 razy mniej
mandatów.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Te wyniki mogą się
zmieniać w zależności od następnych sondaży, ale zasada, którą tu widać,
pozostaje niezmienna. Tak działa D’Hondt, który tym samym triumfalnie powrócił
do polskiej polityki. PiS nie ma żadnej miażdżącej przewagi nad niePiSem, a
jedynie góruje nad poszczególnymi partiami opozycji z osobna. Okazuje się
jednak, że remis, a nawet nie dość wyraźne zwycięstwo całego niePiSu nad partią
Kaczyńskiego w październiku wciąż zapewnia rządzącemu dzisiaj obozowi
samodzielną władzę, jeszcze wyraźniejszą niż teraz. Przy zjednoczonej opozycji
wystarczyłaby jednopunktowa przewaga, aby przy zawiązaniu następnie koalicji
rządzącej - tę władzę „dobrej zmianie” odebrać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">P</span></b>ojawia się argument, że przy jednej
opozycyjnej koalicji zbliżenie się wynikiem do PiS nie byłoby możliwe, że
podział opozycji i zróżnicowanie politycznych przekazów uruchomiły nowych
wyborców, którzy na jeden blok z niekonsekwentnym programem by nie zagłosowali.
Niewykluczone, że jest w tym jakaś prawda. Ale też widać, jak wysoko zawisła
teraz dla opozycji poprzeczka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Platforma, główny
składnik Koalicji Obywatelskiej, jak słychać, wciąż liczy na polaryzację sceny
politycznej, która będzie wzmacniać KO, ale i PiS rzecz jasna, kosztem
mniejszych formacji. Dochodzą stamtąd ostatnio głosy, że Lewica zostanie
zjedzona, a PSL dostanie nauczkę za odejście z „majowej” koalicji. Już pojawiły
się wezwania do „niemarnowania głosów” i popierania „największej siły
opozycyjnej”, czyli KO.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>To bardzo ryzykowna
kalkulacja. Sama Platforma, wraz z drobnymi przyległościami, nie wygra z PiS.
Podział opozycji, choć niepotrzebny i komplikujący sytuację, stał się nieodwracalnym
faktem. Rozsądek polityczny nakazuje teraz czerpać korzyści z nieuniknionego, a
nie stawiać na resentymenty i dawanie nauczek. Sukces może przynieść nie
wyciąganie wyborców innym opozycyjnym ugrupowaniom, ale przyrost poparcia - po
kilka procent - wszystkich niepisowskich formacji. Można pozyskiwać sympatyków
na różne wędki, odmiennymi, choć często komplementarnymi programami. Próby zaś
pozyskiwania cudzego elektoratu bywają, po pierwsze, nieskuteczne, bo zawsze
spora część po drodze się wykrusza, a po drugie, grożą tym, że jakieś
ugrupowanie spadnie poniżej wyborczego progu. Wtedy znaczna większość oddanych
na te formacje głosów przyniesie korzyści PiS-owi, jak w 2015 r. po porażce
lewicowej koalicji. Powtarzanie tej drogi byłoby dowodem na zupełną indolencję
i brak logiki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">D</span></b>otyczy to rzecz jasna całej opozycji. Bo
idą również ataki lewicowej koalicji na PO za niewyrazistość i kunktatorstwo;
także ludowcy stali się nagle, zapewne po wzięciu na listy Pawła Kukiza (o tym
więcej w artykule „Na prawo od Prawa”), bardzo antysystemowi i zwalczają „błędy
przeszłości”. Na sobotniej konwencji PSL i Kukiz’15 padły stwierdzenia, które
nie pomagają w budowaniu zaufania w niePiSie: że PSL jest de facto pośrodku
pomiędzy PiS a opozycją, że ma być „języczkiem u wagi”, który rozstrzygnie, kto
na jesieni sformułuje rząd. Słychać zatem, że nie można ufać kandydatom PSL, bo
oni mogą po wyborach przejść do obozu PiS.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ale mimo to
Koalicja Obywatelska, ludowcy i Lewica (o listach wyborczych tej ostatniej
więcej w komentarzu „Lewica pokazała jedynki”) nie mają wyjścia jak tylko grać
na trzy bloki, bez intencjonalnego osłabiania żadnego z nich. Tego w istocie
dzisiaj wymaga od opozycji zasada D’Hondta: aby powiększać tę trójpulę. Jeśli
PiS umiał zmobilizować w wyborach europejskich nowych sympatyków,
niewykluczone, że to samo może się udać opozycji. To nie musi być, a takie
często jest przekonanie, wciąż ten sam kawałek tortu do podziału. Przyszedł
czas na zdobycie lub odzyskanie własnych wyborców przekonanych do programów,
ideowych wizerunków ugrupowań, do liberalnych, lewicowych lub konserwatywnych
wartości.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">A</span></b> sytuacja wyborcza wciąż nie wydaje się
ostatecznie przesądzona, o czym świadczą także liczne analizy prawicowych
publicystów i blogerów. Jeden z nich, zaniepokojony, napisał ostatnio: „Dla
rządzących najbliższa kampania będzie (...) wyłącznie poruszaniem się po polu
minowym, podczas gdy opozycja może sobie pozwolić na poruszanie się ich
śladami. Dlatego przekonanie o pewnej wygranej PiS jest grubo przedwczesne i przesadzone”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kampania wyborcza
wchodzi w decydującą fazę. Jeżeli opozycyjne formacje zaczną się zaciekle
atakować, będzie to wyraźny sygnał, że nie wierzą w zwycięstwo nad PiS, że
rywalizują wyłącznie o pozycje startowe przed następnymi wyborami w 2023 r.
oraz o budżetowe subwencje. Wyborcy może i nie zwracają uwagi na wszystkie
polityczne niuanse, ale na pewno wyczują, kiedy ktoś walczy o rządzenie krajem,
a kiedy tylko o stanowisko szefa przegranych.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mariusz Janicki</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="apple-style-span"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="background: white; color: #5a5a5a;"><a href="http://tenteaea.com/24yU">ŹRÓDŁO</a></span></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Jak nagłośnić gejmczendżera</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Nawet przełomowe
wydarzenia docierają do opinii publicznej z pewnym opóźnieniem.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">C</span></b>o decyduje, że jakaś partia wygrywa
wybory? Odpowiedź na to pytanie, zwłaszcza gdyby miała być prawdziwa, warta
byłaby pokojowego, ekonomicznego i literackiego Nobla. Ale nikt tak
naprawdę jej nie zna. Albo mówiąc precyzyjniej - nie ma jednej trafnej
odpowiedzi.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dlaczego? Bo nie ma
jednego wyborcy, lecz są ich miliony, a nawet miliardy. I tak jak owe
miliony i miliardy różnią się w sprawach mody, wiary czy gustów
kulinarnych, tak samo różnią się tym, z jakich powodów głosują na takiego
czy innego kandydata. Oczywiście politologia i neurobiologia, których
połączeniem zajmuję się od pewnego czasu, znajdują pewne uogólniające
wyjaśnienia dla całego rodzaju ludzkiego, ale prawdą jest także i to, że
nawet jeśli znajdziemy jakieś szersze uwarunkowania, to i tak poszczególni
wyborcy różnić się będą w reakcjach na nie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">D</span></b>la pewnych grup elektoratu najważniejsze
są sprawy ekonomiczne i one rozstrzygają o tym, na kogo oddadzą swój
głos. Po prostu: patrzą na to, kto daje lub obiecuje dać więcej takim jak oni,
i w zgodzie z tym dokonują aktu wyborczego. Dla innych liczy się
aksjologia. Klasycznym przykładem tego typu rozumowania jest słynne już powiedzenie
wicepremiera Henryka Goryszewskiego, który na początku lat 90. zszokował opinię
publiczną stwierdzeniem, iż nieważne, czy Polska będzie bogata czy biedna,
ważne, by była katolicka. Tego typu myślenie wcale nie jest egzotyczne, bowiem
dla wielu wyborców sprawa moralności jest o wiele istotniejsza niż kwestie
ekonomiczne.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bez względu zresztą
na to, która ze sfer jest ważniejsza dla elektoratu - ekonomiczna czy
aksjologiczna - każdy z nas podlega także działaniom marketingu
politycznego i PR. Coraz bardziej precyzyjne narzędzia mikrotargetowania
i bezpośredniego dotarcia do konkretnego wyborcy czynią tego typu zabiegi
coraz skuteczniejszymi. Internet i media społecznościowe otworzyły nas na
ataki partyjnych speców od zdobywania głosów. Dziś nie uprawia się już
kampanii door to door, czyli „od drzwi do drzwi”, bowiem te drzwi sami
otworzyliśmy politycznym komiwojażerom za pomocą internetowych łączy.
O ile nasze realne „doors” są zamknięte na trzy spusty i każdy
osobnik pojawiający się przed nimi z garścią ulotek zostałby poszczuty
psami i zrzucony ze schodów, o tyle spece od politycznego PR weszli
do nas wirtualnymi oknami. W końcu nie przez przypadek wielu ma
w swoim komputerze zainstalowanego nowego… Windowsa (po angielsku „Okno”).</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">C</span></b>zy zatem jesteśmy bezbronnymi ofiarami
politycznych macherów, facebookowych algorytmów, fachowców od PR? Czy mając
o nas coraz potężniejszą wiedzę - której zresztą za darmo im dostarczamy,
zamieszczając na „soszjalach” nasze zdjęcia, lajkując fotki innych, biorąc udział
w internetowych dyskusjach i ankietach - są już na zawsze panami
naszych wrażeń i, co ważniejsze, decyzji politycznych? Nie do końca.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rzeczywiście jest
tak, że kampanie wyborcze w coraz większym stopniu przenoszą się do świata
wirtualnego, ale czasami świat realny upomina się o swoje prawa. Głównie
za pomocą tzw. game changers, czyli przełomowych wydarzeń, które zmieniają
reguły gry lub powodują na tyle duże zamieszanie w świadomości społecznej,
że mogą wpływać na dynamikę politycznej rywalizacji lub nawet na wynik wyborów.
Co może być takim gejmczendżerem, jak zwykło się to spolszczać? Wielka afera
gospodarcza, takaż afera obyczajowa, „taśmy prawdy”, katastrofa ekologiczna,
jakaś strasznie bulwersująca wypowiedź znaczącego polityka, sytuacja międzynarodowa.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Klasycznym
przykładem game changer w polskich warunkach było połączenie
klęski żywiołowej (powodzi z 1997 r.) z wypowiedzią premiera
Cimoszewicza („Trzeba było się ubezpieczyć”). Wszyscy komentatorzy są zgodni co
do tego, że to te dwa wydarzenia pozbawiły SLD władzy i pozwoliły na
zwycięstwo AWS. Śmierć Jana Pawła II wiosną 2005 r. na pewno wpłynęła na
ogólną atmosferę w kraju i przyczyniła się do sukcesu partii
Jarosława Kaczyńskiego kilka miesięcy później. Albo nagrania rozmów
w restauracji Sowa i Przyjaciele - w kapitalnym stopniu
umożliwiły PiS przejęcie władzy z rąk PO.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">C</span></b>zy afera samolotowa Marka Kuchcińskiego
jest takim gejmczendżerem, który zmieni wyniki październikowej elekcji? Na
razie sondaże tego nie potwierdzają, ale ważne jest to, że nawet przełomowe
wydarzenia docierają do opinii publicznej z pewnym opóźnieniem - czasami
liczonym w tygodniach, a czasami w miesiącach. Dla zajmujących
się polityką jakaś sprawa może wydawać się oczywista i przytłaczająca, ale
dla wyborców jest tylko jednym z elementów ich życia - obok pracy, spotkań
towarzyskich, zmartwień dnia codziennego. Do ich świadomości musi przebić się
przez inne, ważniejsze kwestie i wydarzenia. Dlatego politycy, którym
zależy na nagłośnieniu gejmczendżera, są tacy nudni - do upadłego i we
wszystkich mediach wciąż do niego nawiązują. Wiedzą, co robią, bo o ile
dla liderów opinii sprawa jest znana i już nawet lekko nużąca, to do
elektoratu dociera dopiero po powtórzeniu jej sto razy w stu różnych
miejscach. Politycy nie są tak głupi i ograniczeni, jak może się to na
pierwszy rzut oka wydawać. Doskonale rozumieją, że aby jakaś kwestia dla nich
korzystna dotarła do umysłu przeciętnego wyborcy, a potem została
w nim utrwalona, musi być wałkowana dziesiątki i setki razy we
wszystkich możliwych mediach. Dopiero wtedy z „bulwersującej kwestii” staje
się game changer.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czy tak będzie ze
sprawą „od-lotów” marszałka Kuchcińskiego? To zależy od sprawności polityków
opozycji. A także od tego, co w zapasie ma PiS lub… co przyniesie
życie. Bowiem zdarza się i tak, że jeden gejmczendżer, który wydawał się
kluczowy i przesądzający o wyniku wyborów, zostaje zastąpiony
i wyparty innym - jeszcze ciekawszym i jeszcze łatwiej trafiającym do
emocji i umysłów elektoratu. Wówczas ten pierwszy staje się nieistotnym
epizodem kampanii wyborczej, a ten drugi przechodzi do historii
politologii jako rozstrzygający element wyborów. Dlatego uważnie śledźmy
wydarzenia najbliższych dwóch miesięcy i z setek komunikatów, które
do nas będą docierać, postarajmy się wyłowić kluczowego gejmczendżera.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Marek Migalski</span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="apple-style-span"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="background: white; color: #5a5a5a;"><a href="http://tenteaea.com/2513"><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">ŹRÓDŁO</span></a></span></b></span><span class="apple-style-span"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="EN-US" style="background: white; color: #5a5a5a;"></span></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="EN-US" style="font-size: 26.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">Paszport „New Yorkera”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">G</span></b>dyby wszystkie nagrody i wyróżnienia,
jakie dostała Olga Tokarczuk, miały formę orderów i gdyby zechciała
założyć je na sobie, toby wyglądała jak marszałek Żukow podczas defilady na
placu Czerwonym. (Defilada to ulubiona zabawa tych, którzy ją przyjmują
i oglądają, pozostali muszą ćwiczyć i czyścić buty). Nie wszyscy
jednak wieszają na Tokarczuk ordery, a nawet wręcz przeciwnie. Minister kultury
(!) i wicepremier itd. Piotr Gliński zamiast pękać z dumy,
powiedział: „To dobrze, że Polka otrzymuje prestiżową nagrodę. Dobrze by było,
żeby była rozsądną polską pisarką, która by zrozumiała polskie społeczeństwo
i polską wspólnotę”. Przeczytajcie to jeszcze raz. Żeby Tokarczuk
„zrozumiała polskie społeczeństwo…”, czyli na razie polskiej wspólnoty nie
rozumie. W dwóch zdaniach Gliński zdołał trzykrotnie wcisnąć Polskę
i wbić szpilę naszej największej współczesnej pisarce. To cały minister
kultury, ale to także cały PiS. Elżbieta Witek, pierwsza dama tej partii,
obejmując stanowisko marszałka Sejmu, w ramach ocieplenia przedwyborczego
powiedziała, że jej nie może obrazić ktoś, kogo nie respektuje, z czyim
zdaniem się nie liczy (w domyśle - opozycja). Eleganckie wejście, udany
debiut.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wracając do Olgi
Tokarczuk, to warto ministrowi uzmysłowić, że czytelnicy polscy obdarzają ją
wielkim zaufaniem - wystarczy zbadać jej popularność i akceptację,
z jaką się spotyka. Dwie nagrody Nike (sześć nominacji), Międzynarodowa
Nagroda Bookera 2018 i nominacja, czyli dostanie się do ścisłego finału
w tym roku, nagroda roku za najlepszą książkę wydaną w języku
francuskim, Paszport POLITYKI zdobyty za 1996 r., nagrodę Fundacji
Kościelskich (1997), miasta Sztokholmu i wiele, wiele innych. Gdyby ten
rząd miał w głowie więcej oleju (choćby rzepakowego) i kultury
(choćby minister), toby wyszedł na lotnisko z większym bukietem niż wtedy,
kiedy witali Beatę Szydło po triumfalnym zwycięstwie 1:27.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Niedawno (5-12
sierpnia) Tokarczuk spotkało bardzo przyjemne wyróżnienie. Gdzie?
W tygodniku „New Yorker”, który jest niezwykle ceniony przez inteligencję
nie tylko amerykańską. Co? - Obszerny esej o życiu i twórczości
pisarki, na tle historii i kultury naszego kraju. Kto? - Ruth Franklin,
pisarka amerykańska, która w młodości spędziła pewien czas w Polsce,
poznała kraj i język. Tytuł? - „Past Master” („Terapeutka przeszłości”) -
„Powieści o polskiej tożsamości. Eksperymentująca pisarka i bitwa
o polską narrację narodową”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tu dygresja
o polskiej narracji narodowej. Pisarka ma na ten temat wyrobione zdanie.
„Zaczynam myśleć, że my śniliśmy własną historię. Wymyśliliśmy sobie historię
Polski jako kraju niezwykle tolerancyjnego, jako kraju, który nie splamił się
niczym złym w stosunku do swoich mniejszości” - powiedziała
w TVP Info. W relacji mediów (FRONDA) podkreśliła, że temat pogromów
z okresu II wojny światowej i późniejszego jako Polacy
zamietliśmy pod dywan, a zaczęliśmy sobie wyobrażać, że jesteśmy narodem,
który walczy „o wolność waszą i naszą”. Postuluje wręcz napisanie
historii Polski od nowa: „Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią
twarzą w twarz i spróbować ją napisać trochę od nowa, nie ukrywając
tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy,
większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jak właściciele niewolników czy
mordercy Żydów”. Przeciwko pisarce rozpętano nienawiść, zwaną nie wiadomo
dlaczego „hejtem”. „Ukraińska kurwa, żydowska szmata” i temu podobne.
Maciej Świrski, „obrońca dobrego imienia”, były zastępca szefa Polskiej
Fundacji Narodowej i doradca Glińskiego, powiedział, że Tokarczuk jest
„słaba na umyśle”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tu dygresja
o piśmie „New Yorker”. Zetknąłem się z nim po raz pierwszy
w roku 1962/63 na Uniwersytecie Princeton i od tamtego czasu czytam
je łapczywie, a obecnie nawet prenumeruję. Początkowo jego angielszczyzna
była dla mnie za trudna (z poezją nadal mam trudności), rysunki często
niezrozumiałe, ale często pełne wdzięku. Pamiętam jeden: Pokój hotelowy. Na łóżku
siedzi gość w piżamie, mówi przez telefon: - Recepcja? A gdzie jest
moja czekoladka?</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„New Yorker” początkowo mnie onieśmielał.
Vladimir Nabokov w swojej autobiografii wymienia wszystko, co opublikował
w tym piśmie, od lat 40., kiedy emigrował do Stanów, aż po połowę lat 50.,
kiedy „New Yorker” ogłosił kilkanaście rozdziałów jego wspomnień. Inna sprawa,
że pisarz znał twórcę i redaktora naczelnego, co na ogół pomaga. Co
natomiast mogło stwarzać problem, to styl Nabokova, jego tasiemcowe zdania
wysublimowane do najmniejszego szczegółu. Pamiętam Anię Kołyszko, przedwcześnie
zmarłą tłumaczkę Nabokova, jak się z nimi zmagała.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">N</span></b>owojorski tygodnik nie boi się nikogo,
a przyciąga wszystkich - od Hanny Arendt po Adama Zagajewskiego. Mieć
publikację w „New Yorkerze”, to jak startować w igrzyskach olimpijskich -
nigdy nie zaszkodzi, a czasem nawet może pomóc. Pewnego razu chciałem
wesprzeć znajomego rysownika - satyryka z Warszawy, więc udałem się na 44
Ulicę, do redakcji, która mieści się obok luksusowego hotelu Algonquin. Tam
redaktor naczelny jadał lunch codziennie z innym pracownikiem redakcji.
(Usiłowałem ten zwyczaj przenieść do naszej redakcji, ale przeszczep się nie
przyjął). Wszedłem więc do „New Yorkera”, „ściskając w ręku” portfolio
kolegi. Mimo że byłem umówiony telefonicznie, portfolio odebrał mi strażnik,
wskazując dyskretnym ruchem głowy ogłoszenie na ścianie: „Składanie rysunków
w poniedziałki - odbiór w czwartki”. Dni mogę dziś mylić, ale
w czwartek wszystko stało się jasne - za wysokie progi. Koniec dygresji.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Obszerny esej
o Oldze Tokarczuk (polecam wicepremierowi Glińskiemu, bo Sasin
i Suski na pewno już przeczytali) to w moich - wyznawcy „New Yorkera”
- oczach duże wyróżnienie. Jest to panorama polskiej polityki i kultury
oraz miejsca, jakie zajmuje w nich pisarka. Ona sama nie ukrywa, co myśli.
Niedawno w „New York Timesie” pisała: „Telewizja państwowa, z której
znaczna część Polaków czerpie wiadomości, nieustannie szkaluje, atakuje
i zniesławia opozycję polityczną oraz każdego, kto myśli inaczej niż partia
rządząca”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Do Paszportu
POLITYKI doszedł Paszport „New Yorkera”.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Daniel Passent</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="apple-style-span"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="background: white; color: #5a5a5a;"><a href="http://tenteaea.com/251i">ŹRÓDŁO</a></span></b></span></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-18282375492138381022019-08-23T13:51:00.002+02:002019-08-23T13:51:59.062+02:00Tajemnice spod celi<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Głośne samobójstwa
świadków w ważnych sprawach popełniane w więzieniach zwróciły uwagę na
bezpieczeństwo więźniów. Wzbudziły niepokój, czy zakłady karne nie stają się
miejscem, gdzie dochodzi do różnych przestępstw, a nawet zbrodni.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">T</span></b>o nie jest sprawa obyczajowa, to jest
sprawa bezpieczeństwa państwa - mówią posłowie PO o śmierci
w więziennej celi Dawida Kosteckiego, boksera i kryminalisty, który
ujawnił tzw. aferę podkarpacką. I żądają zwołania posiedzenia sejmowej
komisji sprawiedliwości i praw człowieka. W tle jest sprawa nagrań
z podkarpackich agencji towarzyskich, na których mają być znani politycy,
z byłym marszałkiem Sejmu korzystającym z usług nieletniej Ukrainki
zmuszanej do prostytucji przez braci R., właścicieli agencji.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Prokuratura Krajowa
zdementowała doniesienia, że Kostecki zamierzał zeznawać coś na temat
korzystania z usług podkarpackich agencji towarzyskich przez znanych
polityków i funkcjonariuszy państwa. I rzeczywiście: o tym mówił
nie on, a były agent CBA Wojciech Janik (sprawę nagłośniły wiosną tygodnik
„Nie” i Radio ZET). Kostecki mówił zaś o skorumpowanych
funkcjonariuszach CBŚ, którzy ochraniali podkarpackie agencje towarzyskie
i handel kobietami.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czy Kostecki zabił
się sam, czy ktoś mu „pomógł”? Może to porachunki więziennej podkultury? Może
chodziło o uciszenie świadka? Prokuratura i więziennictwo intensywnie
to wyjaśniają. Ale do czegokolwiek dojdą, opinia publiczna będzie miała prawo
temu nie ufać - po tym, jak organy państwa kłamały w sprawie lotów marszałka
Kuchcińskiego. I dlatego, że organy, które to wyjaśniają, są podległe
politycznie. I to temu samemu politykowi: ministrowi i prokuratorowi
generalnemu Zbigniewowi Ziobrze.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Co drugi dzień</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po Kosteckim 6 sierpnia we wrocławskim więzieniu zmarł na
udar Brunon Kwiecień, skazany za planowanie ataku terrorystycznego na Sejm. On
sam twierdził, że podżegało go do tego ABW (sąd przyznał, że funkcjonariusze
przekroczyli granicę prowokacji). Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar
wyjaśnia, czy nie zawiodła opieka lekarska, która w polskich więzieniach
jest fatalna.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Samobójstwo
Kosteckiego jest dla odpowiedzialnego za więziennictwo Zbigniewa Ziobry sprawą
niewygodną. Kiedy 10 lat temu samobójstwo w celi popełnił Robert Pazik,
skazany za zabójstwo Krzysztofa Olewnika, Ziobro wezwał do dymisji ówczesnego
ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego. I premier Donald Tusk tej dymisji
zażądał. Teraz minister Ziobro o swojej odpowiedzialności jakoś milczy…</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ale gdyby za każde
samobójstwo więźnia ministrowie mieli się podawać do dymisji, rocznie
mielibyśmy w Polsce ponad 20 zmian ministrów. W latach 2007-14
w więzieniach zabijało się średnio 26 skazanych. W tym roku było ich
już 14, więc do końca roku zapewne osiągniemy tę liczbę. Ale to zdecydowanie
mniej niż europejska średnia. Prób samobójczych, czyli samobójstw nieudanych,
jest około 200 rocznie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zdaniem Pawła
Moczydłowskiego, kryminologa, pierwszego po 1989 r. szefa więziennictwa
i członka Rady Polityki Penitencjarnej przy ministrze sprawiedliwości,
skłonność do samobójstw, a przede wszystkim liczbę samobójstw udanych,
ogranicza przeludnienie polskich więzień, bo samobójstwo wymaga intymności.
Poza tym liczba samobójstw zależy raczej od obyczajowości i religii,
a nie od więziennych warunków czy procedur bezpieczeństwa. - Liczba
samobójstw w krajach protestanckich jest ogólnie wyższa niż
w katolickich - mówi.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W polskich
więzieniach średnio co drugi dzień ktoś próbuje się zabić, ale opinia publiczna
o tym nie wie. Mieliśmy w ostatnich latach dwie głośne serie
samobójstw. Wyglądały na uciszanie. Pierwsza seria związana była
z zabójstwem ministra sportu Jacka Dębskiego, w 2001 r. według
tygodnika „Wprost” tajnego agenta UOP. W więzieniu powiesili się
zleceniodawca tego zabójstwa Jeremiasz Barański i wykonawca - Tadeusz Maziuk.
Mało kto wierzył, że zrobili to z własnej woli. I własnoręcznie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Druga sprawa to
porwanie, więzienie, torturowanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika.
W ciągu trzech lat trzej skazani za tę zbrodnię: Wojciech Franiewski,
Sławomir Kościuk i Robert Pazik kolejno popełniali samobójstwo. Dwa lata
po Franiewskim powiesił się strażnik więzienny, który go znalazł.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Bał się Warszawy</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czy śmierć Dawida Kosteckiego jest podejrzana? Podejrzane
jest to, że prokuratura chce jak najszybciej zamknąć sprawę, mimo że w osobie
Kosteckiego straciła ważnego świadka: miał zeznawać w procesie sprawców
porwania i torturowania mieszkańca Stalowej Woli. Kostecki został
znaleziony martwy przez dwóch współwięźniów w celi na warszawskiej
Białołęce. Miał się powiesić na leżąco, w łóżku, na pętli
z prześcieradła. Dwaj współosadzeni nic nie słyszeli. Na jego szyi lekarz
na miejscu dokonujący autopsji znalazł dwa ślady, które określił jako mogące
pochodzić od igły. Prokuratura uznała, że to ukąszenia owadów i - wbrew żądaniu
rodziny - nie godzi się na ponowną sekcję zwłok.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kilka dni po
śmierci Kosteckiego w więzieniu w Nowym Jorku znaleziono powieszonego
finansistę i miliardera Jeffreya Epsteina. Czekał na proces za handel
nieletnimi dziewczętami i zmuszanie ich do prostytucji. Z ich usług
mieli przed laty korzystać m.in. Donald Trump czy Bill Clinton, a także
kongresmeni i senatorowie. Jego rezydencja na Karaibach nazywana była
wyspą pedofili. Dużo wiedział, zapewne miał nagrania, zdjęcia. Historia podobna
do afery podkarpackiej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kostecki też mógł mieć wiedzę
o korzystaniu polityków z agencji towarzyskich, bo obracał się
w tamtejszym sutenerskim biznesie. Do Warszawy został przetransportowany
z Rzeszowa, na proces porywaczy mężczyzny ze Zduńskiej Woli. Rodzina mówi,
że bał się więzienia na Białołęce, prosił, by przesłuchano go w Rzeszowie.
Czego się bał? Może tego, że w tym samym więzieniu siedzi Tomasz G.,
przeciw któremu miał zeznawać (rozprawę odroczono)? Na Białołęce był na obcym
terenie, nie miał swoich układów. Moczydłowski zwraca też uwagę, że Kostecki
miał opinię „lecącego w sześćdziesiątki”, czyli współpracującego
z organami ścigania w zamian za skorzystanie z art. 60 kk
pozwalającego na złagodzenie kary. Podobno, by usatysfakcjonować prokuraturę,
zeznawał nawet to, czego nie wiedział. Mogło więc chodzić nie tylko
o uciszenie świadka, ale też o zemstę w ramach więziennej
podkultury. Podobno Kostecki za współpracę z prokuraturą został
z niej wykluczony. A w celi w Warszawie siedział z grypsującymi.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Samobójstwa przez
powieszenie się w łóżku nie są ewenementem. Ale Moczydłowski dziwi się, że
Kostecki wybrał tę skomplikowaną strategię, skoro mógł to zrobić w kąciku
sanitarnym. - Wieszanie się w łóżku pod kocem ma sens, gdy cela jest
monitorowana. A cela Kosteckiego nie była. Poza tym dlaczego zabił się
w obcym miejscu? Nie znał zwyczajów współwięźniów, nie wiedział, jak
czujnie śpią - mówi. Rzeczywiście, ze swoimi współwięźniami spędził
zaledwie kilka dni. Dziwne, że się nie obudzili. I to, że Kostecki, jako
cenny świadek w wielu sprawach, nie był lepiej pilnowany.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Droga do Gostynina</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sprawą zajęli się RPO i Helsińska Fundacja Praw
Człowieka, która w komunikacie przypomina orzecznictwo Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka, że to władze odpowiedzialne są za każdą śmierć osoby
pozbawionej wolności. Ich obowiązkiem jest wyjaśnić wszystkie okoliczności
i ukarać winnych, jeśli tacy się znajdą.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Samobójstwo
w więzieniu może być spowodowane depresją, prześladowaniem przez więzienną
podkulturę lub przez podkulturę wymuszone. Dr Moczydłowski potwierdza, że
więźniowie potrafią wywrzeć presję psychiczną na samobójstwo „honorowe” - np.
jeśli ktoś okaże się konfidentem służby więziennej czy organów ścigania. Albo
wobec pedofila czy zabójcy dziecka. Jakuba A., podejrzanego o okrutne
zabójstwo, w czerwcu, 10-letniej Kristiny z Mrowin, więźniowie
w świdnickim areszcie przywitali rykiem „wieszaj się!”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tomasz Komenda,
który za podobne przestępstwo przesiedział niewinnie 18 lat, próbował się zabić
w więzieniu, gdzie był przez współosadzonych bity, poniżany
i gwałcony. Innym powodem wymuszania samobójstwa mogą być np. groźby wobec
rodziny. Wreszcie na swoje życie mogą targnąć się osoby zaburzone psychicznie
i upośledzone. A także chore somatycznie: opieka lekarska jest w więzieniach
zła, brakuje lekarzy chętnych do pracy, leków.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Do samobójstwa mogą
pchnąć beznadzieja i bezczynność. W 2006 r. liczba samobójstw
skoczyła z trzydziestu paru do czterdziestu paru rocznie. Tomasz Głowik
i Andrzej Matyba w artykule zamieszczonym w „Przeglądzie
Więziennictwa Polskiego” z 2010 r. przypuszczają, że powodem mogła
być likwidacja pomieszczeń, które służyły do rekreacji i resocjalizacji.
Zlikwidowano 222 świetlice oraz 287 innych miejsc, w których realizowano
zajęcia terapeutyczne, spotkania AA, sale telewizyjne itp. Przerobiono je na
cele w związku ze wzrostem liczby więźniów za poprzednich rządów PiS, gdy
minister Ziobro utrzymywał, że „więzienie to nie sanatorium”, a „resocjalizacja
jest fikcją”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dr Sebastian
Lizińczyk ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach,
specjalista w Biurze Penitencjarnym Centralnego Zarządu Służby Więziennej,
w publikacji „Próby i Skuteczne Samobójstwa w Polskim Systemie
Penitencjarnym w latach 2010-2013”
stwierdza, że im więcej pracy indywidualnej z więźniem - tym mniejsze
ryzyko targnięcia się na własne życie. Dlatego samobójstwa prawie nie zdarzają
się na oddziałach terapeutycznych. Tyle że od czasu wprowadzenia ustawy
pozwalającej po skończeniu kary umieszczać przestępców w ośrodku
w Gostyninie więźniowie jak ognia unikają dostania się na ten oddział, bo
stamtąd prosta droga do Gostynina, skąd się nie wychodzi. Dr Ewa Dawidziuk,
szefowa zespołu zajmującego się więzieniami w Biurze RPO, potwierdza, że
więźniowie boją się tam trafić. A psychologowie więzienni mówią, że
sytuacja, gdy mają pracować z więźniem, a potem opiniować wniosek
dyrektora zakładu karnego o umieszczenie skazanego w Gostyninie,
narusza ich etykę zawodową.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Coraz więcej agresji</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Z badań dr. Lizińczyka wynika, że osoby grypsujące
zdecydowanie rzadziej popełniają samobójstwa. Prawdopodobnie przynależność do
podkultury daje poczucie bezpieczeństwa, więzi i wpływu na własny los. Nie
znalazł związku pomiędzy samobójstwami a długością kary. Ani
z posłuszeństwem więźnia: liczba nagan czy nagród nie miała znaczenia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Liczba samobójstw
w polskich więzieniach nie rośnie. Ale - według danych więziennictwa -
wzrasta liczba innych tzw. zdarzeń nadzwyczajnych. Ucieczek i tzw.
samowolnych oddaleń w 2015 r. było 176, a w 2018 r - 255.
Napaści na funkcjonariusza: w 2015 - 94, w 2018 - 148. Śmierci na
skutek działania funkcjonariuszy lub innych osób - w 2015 - 0, w 2018
- 2. Drastycznych przejawów podkultury więziennej: w 2015 - 30,
w 2018 - 42. Znęcania się: w 2015 - 29, w 2018 - 41.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Co jest przyczyną
większej agresji w więzieniach? Na pewno wzrost liczby więźniów: od końca
2015 r. o ponad 3735 (w lipcu 2019 r. siedziało 74 429
osób). Liczba miejsc zmniejszyła się o 8310, bo dwa lata temu zlikwidowano
14 najstarszych więzień, a budowa nowych się opóźnia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kolejny problem to
brak funkcjonariuszy. Ci, którzy są, mają nawet po 400-500 nadgodzin, za które
zresztą nie mogą doczekać się pieniędzy. Więziennictwo podaje, że średnia
nadgodzin na funkcjonariusza to 187. „Zdarza się, że mam pod opieką na raz
ponad 20 groźnych przestępców. Morderców, gwałcicieli, gangsterów. Wszyscy
rozkuci, z pełną swobodą ruchów. I ja sam” - mówił na początku
sierpnia funkcjonariusz Paweł w wywiadzie dla portalu NSZZ Funkcjonariuszy
i Pracowników Więziennictwa.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Paweł Moczydłowski
zauważa zamknięcie się więzień na kontrolę społeczną. Za czasów jego
kierownictwa (w latach 1990-94) do więzień szeroko wpuszczano dziennikarzy
i rozmaite organizacje społeczne i religijne, które prowadziły
zajęcia dla więźniów, szkoliły w ich prawach. Ich obecność łagodziła
napięcia, wpływała także na zachowanie funkcjonariuszy i ich podejście do
więźniów. - Teraz prawo wejścia dostają wybrani. Inna sprawa, że poznikały
organizacje zajmujące się więźniami, bo nie dostają publicznych dotacji -
mówi.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rzeczywiście:
finansowany m.in. z zarobków więźniów Fundusz Sprawiedliwości, którym
dysponuje minister Ziobro, wydał, według najnowszego raportu NIK, ponad
33 mln „niecelowo i niegospodarnie”. Finansował z nich
organizacje katolickie, jak Fundacja Lux Veritatis o. Tadeusza Rydzyka,
a także powstające dla pobrania dotacji organizacje powiązane personalnie
z Solidarną Polską, czyli partią Zbigniewa Ziobry, i z PiS.
Pieniądze poszły na działania, które nie mają nic wspólnego z pracą
z więźniami.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kolejna sprawa to
agentura w więzieniach, która wróciła do poziomu z czasów PRL. To
może wpływać na nastroje wśród więźniów. Konfidentów kaptuje służba więzienna -
żeby kontrolować, co dzieje się wśród więźniów, ale przede wszystkim policja
i prokuratura. -Więziennictwem dowodzi prokurator generalny. Dlatego
zamiast resocjalizacji mamy tam pracę operacyjną - mówi
dr Moczydłowski.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wielki problem to
więzienna służba zdrowia. Lekarze i pielęgniarki nie chcą pracować
z więźniami, bo więźniowie są trudnymi pacjentami: piszą skargi, donoszą
do prokuratury, dokonują samouszkodzeń. W ramach pozbywania się starych
więzień zlikwidowano to na warszawskim Mokotowie, gdzie był największy
w Polsce szpital więzienny ze specjalistycznymi oddziałami, w tym tak
potrzebny więziennictwu oddział psychiatryczny.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>RPO skierował do
ministra sprawiedliwości i szefa więziennictwa szereg wystąpień
w sprawie opieki zdrowotnej w więzieniach, wskazując na naruszanie
zasady humanitaryzmu. W ramach wizytacji, w lutym 2019 r.,
eksperci RPO znaleźli więźniów w stanie terminalnym, cierpiących na
głęboką demencję i wymagających specjalistycznego leczenia, np.
psychiatrycznego, onkologicznego czy paliatywnego. Jednym z przypadków
jest młody człowiek chory na chemoodpornego chłoniaka Hodgkina. Przebywał
w zwykłej celi, którą eksperci RPO opisują jako „zaniedbaną, brudną,
ciemną, o powierzchni tak niewielkiej, że nawet osoba sprawna fizycznie
nie jest w stanie swobodnie się poruszać”. Chory z trudem wstawał do
kącika sanitarnego. Osiwiał, nie dojadał, miewał halucynacje. Oddzielił się od
współosadzonych zasłoną z prześcieradła. Nie miał opieki psychiatrycznej,
nie kontrolowano przyjmowania leków, nie umożliwiono zleconej przez lekarza
codziennej kąpieli, nie przemywano ran, nie zmieniano częściej bielizny
i pościeli. Nie miał pomocy w codziennym funkcjonowaniu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Spuszczenie do
więzienia</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Na nastrój więźniów wpływają też notoryczne kontrole
osobiste, z rozbieraniem się do naga i sprawdzaniem, czy nie
przemycają czegoś „w otworach ciała”. Związane jest to z poważnym
problemem przemytu narkotyków i dopalaczy. Sprawdzane bywają także osoby
przychodzące na widzenia, a nawet dzieci. - Więźniowie skarżą się, że
są tak traktowani przy każdym opuszczaniu i powrocie do celi. Nawet gdy
wracają od dyrektora więzienia - mówi dyrektor Dawidziuk. Więźniowie
odczuwają taką praktykę jako psychiczne znęcanie się.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>RPO protestuje
przeciwko przechodzącej właśnie przez Sejm nowelizacji Kodeksu karnego
wykonawczego, gdzie przewidziano, że podczas kontroli osobistej dopuszczalne
będzie palpacyjne badanie „otworów ciała”, że mogą być przy tym obecne
dodatkowe osoby, także odmiennej płci.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jest w tym
obrazie polskiego więziennictwa jasny punkt: to wprowadzony przez wiceministra
Patryka Jakiego program „Praca dla więźnia”. Brak pracy był, po upadku PRL
i nierentownych przywięziennych zakładów produkcyjnych, dużym problemem.
Teraz, dzięki zmianie przepisów, budowie nowych zakładów przywięziennych
i braku pracowników na rynku pracy, udało się podnieść procent pracujących
więźniów z 35,5 proc. w 2015 r. do 53,4 proc.
w 2018 r. - Wielu pracuje nieodpłatnie lub na ćwiartki etatów,
zarabiają niewiele, ale ważne jest, że mają pracę, zamiast siedzieć bezczynnie
w celi - ocenia dyr. Ewa Dawidziuk.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Problemy
więziennictwa się spotęgują, jeśli wejdzie w życie ustawa PiS drastycznie
podnosząca kary za wiele przestępstw i wprowadzająca bezwzględne
dożywocie. Na razie leży w Trybunale Konstytucyjnym, gdzie posłał ją
prezydent Andrzej Duda. Nie ma lobby, które wymusiłoby dofinansowanie
więziennictwa i humanizację wykonania kary. A opinię publiczną
więziennictwo interesuje tylko przy okazji spektakularnych ucieczek, buntów czy
śmierci więźniów. Posłanie człowieka do więzienia traktuje - jak dosadnie
powiedział kiedyś Paweł Moczydłowski - jak spuszczenie wody w klozecie.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Ewa Siedlecka</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span class="apple-style-span"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="background: white; color: #5a5a5a;"><a href="http://tenteaea.com/24Uq">ŹRÓDŁO</a></span></b></span></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-23154838749274909822019-08-22T13:48:00.000+02:002019-08-22T13:48:08.335+02:00Stolica pedofilii<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Obraz narodu
polskiego, czyli jak tęczowa zaraza dotarła do licheńskiej stajenki.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Lichen. Największa
w Polsce świątynia. Cudowny obraz Matki Boskiej. Golgota. O wiosce aspirującej
do miana duchowej stolicy ostatnio zrobiło się głośno z dwóch powodów:</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>a) Daniel
Martyniuk, syn słynnego pieśniarza disco polo, przybył do Lichenia z małżonką
i błagał Zawsze Dziewicę, aby pomogła mu wytrwać w trzeźwości i wierności, choć
kilka tygodni wcześniej ogłosił, że się rozwodzi, gdyż żona nie potrafi używać
środków antykoncepcyjnych i zaciążyła;</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>b) po emisji filmu
„Tylko nie mów nikomu” sterczący u wrót licheńskiej bazyliki pomnik Jana Pawła
II i klęczącego mężczyzny w sutannie nakryto białą płachtą, bo przypuszczano,
że mężczyzna w sutannie to ks. Eugeniusz Makulski, marianin, twórca
lichenskiego sanktuarium i do 2004 r. proboszcz tamtejszej parafii, przez bohatera
dzieła Sekielskich oskarżony o pedofilię. Co się działo pod prześcieradłem -
nie wiadomo. Wiadomo, że księdza usunięto i odtąd wejścia do przybytku strzeże
osierocony papież i tylko nienaturalnie położona papieska prawica świadczy, że
przed aborcją spoczywała na księżej główce.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przerobiony pomnik
autorstwa Mariana Koniecznego, w III RP specjalizującego się w rzeźbieniu papieży,
a w czasach PRL Leninów, doczekał się egzegez.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<a href="https://www.blogger.com/null" name="bookmark1"></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark1;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Semickie rysy</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
Pan Jan stoi przy Toruńskiej i macha żółtą chorągiewką.
Żeby kierowców zachęcić do zajechania na przydomowy parking. Kasuje po 5 zł.
Jak pielgrzym chce przenocować u stóp Najświętszej Panienki, to proszę bardzo,
ma też pokoje do wynajęcia z osobną łazienką, 3 dychy za dobę od łebka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Tu psy szczekały
dupami, a wokół były tylko błoto i łąki - mówi. - Ks. Makulski nas dźwignął z
tego zacofania. I co dostał w zamian? Pedofila z niego zrobili. Z pomnika
usunęli. Medycy nogę mu odcięli. Mówią, że to cukrzyca, ale to zgryzota. Tęczowa
zaraza go dopadła i zabrała chęci do życia. Prawda, że spał ze swoim kierowcą.
Wszyscy o tym wiedzieli. Ale dzieci nie tykał. I o adopcję nie występował.
Dobry chłop był. A najśmieszniejsze jest to, że to nie on był na pomniku. Bo
klęczący ksiądz miał całkiem inne rysy, takie semickie bardziej. I był bez
okularów. A nasz proboszcz zawsze bryle nosił. Kapłan z pomnika trzymał w ręku
makietkę sanktuarium, ale to nie dowód, że to proboszcz, bo to scena symboliczna:
oto polscy duchowni ofiarowują papieżowi Polakowi piękną świątynię.
Niepotrzebnie rzeźbę niszczyli. A wszystko przez tego pedała ze Słupska.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pedał ze Słupska,
czyli Robert Biedroń, do Lichenia przyjechał nie po to, aby wzorem Martyniuka
juniora klęczeć przed cudownym obrazem i błagać o łaskę trzeźwości, lecz aby
przykryć rzeźbę Koniecznego. Ściślej: papieża kryć nie zamierzał, lecz jedynie
klęczącego księdza, bo jak na wściekłego sodomitę przystało, a priori uznał,
że przed Janem Pawłem II klęczy Makulski.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zawiadujący
licheńskim sanktuarium marianie, nie chcąc dopuścić do publicznego zgorszenia,
uprzedzili lidera Wiosny i pod osłoną nocy osobiście pokryli i Jana Pawła II,
i kapłana. I zarządzili aborcję.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark2;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dziecka nie ruszył</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
Pan Józef urodził się w Licheniu 75 lat temu. O wiosce wie
wszystko: że ma 4 ulice główne, 8 bocznych, klub piłkarski Strażak, który w
szranki staje z Płomieniem Nekla, i że gdy jakiś zbok spróbuje w Licheniu zorganizować
Marsz Równości, to z życiem nie ujdzie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jak ks. Makulski
budował sanktuarium, Józef kupił wywrotkę i żwir woził. Na 3 zmiany się
zapierdalało, nocki też, bo proboszcz specjalne reflektory sprowadził. Trochę
zarobił, dzięki czemu niedaleko świątyni kupił kawał placu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Pielgrzymi mogą zaparkować (tradycyjnie za piątaka) i skorzystać z
ubikacji (za złotówkę). Żeby pamiętali, że srają nie byle gdzie, tylko na
terytorium maryjnym, stolik przy wejściu do kibla ozdobił maryjną flagą.</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Skóry z pątników
nie zdziera, bo wierzący jest, ale gdyby Biedroń był w potrzebie, nie wpuściłby
nawet za stówę, choćby sraczka go dopadła.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Jak tylko tu
przyjechał, pielgrzymów wymiotło, jakby siekierą ich wyrąbał - wyjaśnia. -
Ale marianie też są winni. Bo zamiast trząść gaciami przed pedałem, trzeba było
nie wpuszczać. Co miał do szukania tu, w tym świętym miejscu? Jakby o pomoc poprosili,
znaleźliby się chętni, żeby go kłonicą pogonić, jak w Częstochowie. A co
zrobili zakonnicy? Golgotę proboszczowi Makulskiemu urządzili. Okryli pomnik,
a potem pozwolili sodomicie jakieś konferencje urządzać. Telewizja pokazała
ten jego bełkot, że nasz proboszcz to pedofil. I interes zepsuty. Bo kto
przyjedzie modlić się do sanktuarium zbudowanego przez gwałciciela dzieci? A
proboszcz dziecka nie ruszył. Do komunii przygotowywał, do bierzmowania, nikt
nigdy się nie skarżył. Teraz dopiero jacyś skrzywdzeni się znaleźli, bo chcą
pieniądze z kaleki wydusić. Pedofilia coś za bardzo zrobiła się modna. Ku czemu
to idzie?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark3;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Naród ginie</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
To, że raczej ku złemu, podejrzewa Krzysztof, właściciel
stoiska z Matkami Boskimi z odkręcanymi głowami (dycha za sztukę). Głowy się
odkręca, żeby nalać wody z cudownego źródełka. Jak przed nalaniem szczerze odmówisz
„Ojcze nasz” lub zdrowaśkę, po połyku woda leczy. Z wszystkiego. Gdyby nie
proboszcz Makulski, źródełka by nie było, bo to on je odkrył i instalację tam,
gdzie bije, zbudował. Ergo: gdyby nie ksiądz dobrodziej, Krzysztof byłby
bezrobotny, a że dzieci ma już dorosłe, nie załapałby się nawet na „500
plus”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Naród ginie i
gnije - ocenia. - 7 kolczyków w uchu, jeden na piździe, dupa i giry w
tatuażach... Kto to wyrucha? Tak nie wygląda kandydatka na matkę Polkę. Żeby
były dzieci i normalna rodzina, musi chłop z babą obcować. 2 byki dzieciaka nie
zrobią, choćby się kotłowały w wyrze dzień i noc przez 10 lat. Nie wiedziałem,
że nasz naród taki zgniły i głupi. Te parady zboczeńców z gołymi dupami, ataki
na Matkę Boską i na księży... Jakby proboszcz Makulski był takim zbereźnikiem,
jak go malują, to Hetmanka Polski nigdy by mu nie pomogła w budowie
sanktuarium. A bez jej wstawiennictwa w Licheniu nadal byłyby chaszcze. Tu
ludzie na PiS głosują, bo Kaczyński i Morawiecki widzą to wielkie zagrożenie
dla Polski i Polaków. I deprawacji się sprzeciwiają, zboczenie nazywają po
imieniu. Liczę, że wielebnego Makulskiego z fałszywych oskarżeń oczyszczą. Na
marianów liczyć nie można, bo nie tylko wywalili księdza z pomnika, myśląc, że
to nasz proboszcz, to jeszcze w bazylice folią zasłonili obraz z podobizną
Makulskiego. Jakby był trędowaty.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Folia pojawiła się
na dziele „Obraz narodu polskiego u stóp betlejemskiej stajenki”. Przedstawia
osła, Jezusa, Piasta Kołodzieja, Józefa Piłsudskiego, Lecha Wałęsę i inne
zasłużone dla ojczyzny postaci, w tym ks. Makulskiego. To on - tym razem nie
może być wątpliwości. Uśmiecha się jak święty, ma okulary i rysy arcypolskie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark4;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Powołanie i służba</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
Ks. Makulski, budując największą w Polsce i jedną z
większych na świecie świątynię, znajdował czas na pracę intelektualną i machnął
kilka książek. Spod pióra tego świętego męża wyszło m.in. wiekopomne dzieło
„Powołanie i służba”. Przed aborcją klęczącego księdza z pomnika można je było
kupić w Licheniu bez przeszkód.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pracownica
księgarni przy kościele św. Doroty: - Nie ma „Powołania</div>
<div class="MsoNormal">
służby”. Ani innej książki napisanej przez księdza
Makulskiego. Wszystkie na polecenie księży marianów wycofaliśmy ze sprzedaży.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- A przewodnik po
sanktuarium, uwzględniający zasługi Eugeniusza Makulskiego, dostanę? - pytam.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Też wycofano. Ale
słyszałam, że można kupić przy bazylice.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Sprzedawczyni w
księgarni przy bazylice: - Przykro mi. Nie ma ani jednej pozycji związanej z
ks. Makulskim.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Babcia klozetowa w
przybytku nieopodal bazyliki: - W kiblu pan pytasz o książki proboszcza?
Dzwonię na policję!</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Lecz nie wszystkie
ślady po księdzu budowniczym udało się usunąć.</div>
<div class="MsoNormal">
Książki kustosza i kopie „Obrazu narodu polskiego u stóp
betlejemskiej stajenki” w wersji nieocenzurowanej można kupić w internecie, a w
bazylice wciąż wali po oczach marmurowa tablica obwieszczająca, że gdyby nie
Eugeniusz Makulski, w Lickeniu wciąż byłyby chaszcze.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Rola ofiary</b></div>
<div class="MsoNormal">
Prokuratura nigdy nie prowadziła postępowania w sprawie
molestowania dzieci przez ks. Makulskiego, choć już w 2004 r. Watykan ze
względu na pojawiające się świadectwa zakazał mu kontaktów z wiernymi i odsunął
od wykonywania czynności duszpasterskich. Zgromadzenie Księży Marianów
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny pozbawiło go funkcji kustosza
sanktuarium w Licheniu, ale organów ścigania nie powiadomiło. Rzecznik
zgromadzenia twierdzi, że było to zgodne z obowiązującym wówczas prawem, mając
zapewne prawo kościelne na myśli, bo instrukcja Stolicy Apostolskiej nakazująca
zawiadamianie prokuratury weszła w życie dopiero w 2017.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Za to w 2004 r.
marianie poinformowali organy ścigania, że Bogdan C., konkubent ks. Makowskiego,
szantażował go w celu wyłudzenia pieniędzy. Prokuratura Okręgowa w Koninie
odmówiła wszczęcia postępowania.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po emisji „Tylko
nie mów nikomu” konińska prokuratura nie znalazła podstaw do wszczęcia
postępowania z urzędu.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>91-letni Eugeniusz
Makowski po amputacji nogi jeździ na wózku inwalidzkim i w roli ofiary
tęczowej zarazy wypada prawdziwie. Tytuł honorowego kustosza sanktuarium przysługuje
mu dożywotnio.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Maciej Mikołajczyk</i></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-32309995708283202252019-08-21T13:47:00.000+02:002019-08-21T13:47:01.393+02:00Ludzcy panowie<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Mało jest tak
demoralizujących politykę haseł jak to, które robi ostatnio karierę: „może
kradną, ale przynajmniej się dzielą”. W mniej dosłownej wersji zaczyna używać
jej także jako argumentu sam obóz władzy, zwłaszcza po tzw. aferze samolotowej.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">P</span></b>rzez wielomiliardowe transfery socjalne
stosowane po równo wobec uboższych i bogatych PiS otoczył się grubą
warstwą teflonu. Program 500 plus polega na przekonaniu społeczeństwa, że
władza „daje”, a nie „mniej zabiera” albo „zwraca”. Choć poza najmniej
zarabiającymi i niepracującymi chodzi w gruncie rzeczy o zwrot
części podatków, to w istocie podatkowa ulga na dziecko w wysokości
6 tys. rocznie lub zasiłek dla tych, którzy podatków nie płacą. Tak by
zapewne nazwała to Platforma, gdyby chciała wydać dokładnie te same pieniądze.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Partia Jarosława
Kaczyńskiego była sprytniejsza i zdobyła w ten sposób władzę, której
zakres i umocowanie wykraczają daleko poza zwyczajowe demokratyczne
standardy. Może sobie przez to pozwolić na znacznie więcej niż poprzednie
rządy. Wiele afer i dowodów nieudolności obozu rządzącego, które
w normalnej sytuacji powinny wpływać na partyjne rankingi, przechodzi bez
echa. Zdarzenia, które w czasach rządów poprzednich ekip demolowały scenę
polityczną, w przypadku PiS praktycznie nie mają znaczenia.
Charakterystyczne, że komentator „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński uważa
aferę samolotową byłego marszałka Kuchcińskiego za „najgorsze dwa tygodnie dla
PiS od 2015 r.”. Pisze to po rozprawie z Trybunałem Konstytucyjnym w 2016 r.,
walce o Sąd Najwyższy w 2017 r., po przejęciu mediów publicznych
i innych ekscesach obecnej władzy. Jednocześnie wielu speców od
politycznego PR od razu po ostatniej aferze (jak i po wielu poprzednich,
jak np. „wieże Kaczyńskiego”) stwierdziło, że to na pewno nie wpłynie na
notowania PiS. Że poparcie dla ugrupowania Kaczyńskiego jest z innego
porządku, nietykalne.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przypadek marszałka
Marka Kuchcińskiego potwierdza obserwację o kompletnym rozejściu się
prawdziwej hierarchii spraw państwa i punktów wyczulenia opinii
publicznej. Loty Kuchcińskiego do domu na Podkarpaciu w porównaniu
z tym, co PiS zrobił z systemem państwa prawa, są drugo- albo
trzeciorzędne. Ale PiS nie obawia się tego, co zrobił z praworządnością,
prokuraturą, państwowymi spółkami, edukacją, służbą zdrowia itd. Partia obawia
się tylko „przypadków Kuchcińskiego”. Publicysta tygodnika „Sieci” Stanisław
Janecki pisze wręcz o konieczności stworzenia programu zapobiegawczego.
Zauważa: „Żadna partia nie jest w stanie wyeliminować wszystkich patologii
związanych z pokusami wynikającymi z dostępu do różnych konfitur,
beneficjów i przywilejów. Dlatego od chwili przyjęcia rządów powinien
działać jakiś wewnętrzny partyjny kontrwywiad”.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Błędy mało istotne</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wyraźnie widać, że PiS zupełnie już nie myśli o tym, że
wyborcy ukarzą tę partię za to, co się działo z systemem prawnym państwa
i jego ustrojem przez ostatnie cztery lata, że gra toczy się tylko
o to, aby nikt nie pomyślał, że „za bardzo jednak kradną”. Zastosowano
więc sprawdzony mechanizm, który najlepiej wyraził premier Morawiecki, mówiąc:
„Nawet jak się potykamy, popełniamy błędy, chcemy się przyznawać do nich (…),
i żeby te drobne błędy nie przesłaniały tych wielkich naszych osiągnięć,
które się udały - 500 plus, wyprawka, fundusze dróg samorządowych”. Poseł
z klubu PiS Kamil Bortniczuk powiedział, że „z perspektywy tego
wszystkiego, co zrobiliśmy, ta sprawa jest mało istotna (…), należało zadziałać
szybko, aby ta mało istotna sprawa (…) nie przykryła tych wszystkich naszych
sukcesów”. Wicemarszałek Terlecki zaś stwierdził, że Polacy się takimi aferami
nie interesują: „Niech politycy opozycji wyjdą na ulice i zapytają, czym
żyją ludzie”. Podobnie europoseł PiS Ryszard Czarnecki: „to ludzi nie zajmuje”.
W innej kwestii poseł PiS Kazimierz Smoliński stwierdził, że Polaków nie
interesuje to, dlaczego PiS nie chce ujawnić obywatelom list poparcia do KRS.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Politycy PiS od
kilku lat przekonują, że Polaków nie zajmują ustrojowe abstrakcje, że na
Trybunale Konstytucyjnym nie da się ugotować zupy, z sądami mało kto ma
kontakt, że to wszystko są sprawy ważne tylko dla „rozgrzanych elit”. Krok po
kroku elektorat jest sprowadzany do masy wyborczej, której zainteresowania mają
być czysto materialne, a jej sprawy duchowe załatwia się kwestią tzw.
tożsamości, „atakiem na Kościół”, „wstawaniem z kolan” itp. Paradoks
polega na tym, że jednocześnie PiS najbardziej ze wszystkich partii uwzniośla
swój elektorat, nazywa „suwerenem”, podnosi jego patriotyzm. Ale żeby zasłużyć
na miano suwerena, trzeba spełniać jeden warunek: popierać obóz rządzący.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bo układ, jaki PiS
zawarł z wyborcami, albo tak się przynajmniej tej partii wydaje, wygląda
następująco: wyborcy konsumują socjal i ogólnie owoce dobrej koniunktury,
ale dają władzy wolną rękę w zmienianiu systemu państwa oraz - co jest
mniej dopowiedziane - w odpowiednio komfortowym piastowaniu stanowisk
politycznych i biznesowych. Wydaje się, że spora część elektoratu
najwyraźniej zgodziła się na tę zasadę, niekoniecznie do końca świadomie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W gruncie
rzeczy uniemożliwia to prowadzenie normalnej polityki. Unieważnia tradycyjne
kryteria oceny polityków i kondycji państwa, relatywizuje opinię
publiczną, osłabia rolę partyjnych programów, wizji przyszłości wykraczającej
poza najbliższe miesiące. Liczą się tylko marketingowe chwyty. Wszystko ponadto
- sugeruje się elektoratowi - w przypadku jakichkolwiek wątpliwości
i zawahania ma być przemnożone przez „czynnik 500 plus”, który rozstrzyga
każdą sprawę. PiS-owi, jako partii rzekomych surowych moralistów, udało się tym
samym wprowadzić reguły dalekie od etycznych standardów. „Prawdziwa
demokracja”, której nadejście obiecał niedawno podczas jednego
z wyborczych pikników Jarosław Kaczyński, ma być, jak można zrozumieć,
demokracją niejako praktyczną, opartą na „konkretach”, a nie pięknoduchowskich
ideach.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">To jest żywa
demokracja</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
PiS, uchodzący w niektórych opiniach za partię
z rysem romantycznym, jest do bólu pragmatyczny i przyziemny, co
maskuje górnolotną retoryką. Demokracja to tyleż prawdziwa, co transakcyjna.
Dobitnie wyraził się ostatnio również wicepremier Piotr Gliński, mówiąc:
„Kiedyś nie było w Polsce demokracji, a teraz jest żywa demokracja”.
Przekonanie, że ten „nowy” system podoba się wyborcom PiS, ma pewne podstawy.
W nie tak dawnym badaniu pracowni CBOS zadowolonych z „funkcjonowania
demokracji w Polsce” było 77 proc. wyborców PiS (dokładniej - Zjednoczonej
Prawicy), a tylko 18 proc. wyborców Platformy, elektoraty PSL i PiS -
w 50 proc.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>O przekonaniu
co do skuteczności tej metody świadczy także niedawny tekst Rafała Ziemkiewicza
w „Do Rzeczy”, gdzie pisze: „dzisiaj [PiS - red.] jest partią spokojnej
konsumpcji i zdrowego rozsądku, wybieraną w kontraście do partii
długich noży i rewolucji. A na ten wizerunek przyłapanie tego czy
innego PiS-owca na nadużyciach, nawet ważniejszego niż Kuchciński, i nawet
na większych, nie wpływa. »Może i kradną, ale się przynajmniej dzielą«,
jak odpaliła pani z bazaru agitującemu przeciwko »dojnej zmianie« posłowi
Arłukowiczowi, co zresztą PO w głupocie swej zamieściła w Internecie,
choć trudno o »mem« bardziej dla niej zabójczy”. U Ziemkiewicza widać
dokładnie całe rozumowanie: „kradnięcie” jest mniej ważne od „dzielenia się”.
Inaczej mem PO nie byłby przecież dla niej „zabójczy”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W ramach tej
pragmatycznej strategii powstała łagodniejsza wersja hasła o „kradnących”: nie
robimy niczego innego/gorszego niż poprzednia władza (np. „Tusk też latał”),
a jesteśmy lepsi, bo dajemy 500 plus. Wspomniany poseł Bortniczuk ujął to
następująco: „w najgorszym przypadku okaże się, że zachowaliśmy się jak
poprzednicy”. Przewaga polityków PiS ma zatem polegać głównie na tym, że
reprezentują siłę polityczną, która przekierowuje środki z budżetu
bezpośrednio do obywateli. Kaczyński co pewien czas „przywraca standardy
uczciwości”, ale to jest raczej wyjątkowe.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bo gorszące
zdarzenia i afery z udziałem ludzi PiS są oceniane w partii nie
z punktu widzenia realnych przewin, ale tylko przez pryzmat ewentualnych
strat wizerunkowych. Przeprosiny Kuchcińskiego wobec tych, „którzy poczuli się
urażeni”, są niemal dosłowną kopią przeprosin Kaczyńskiego po słynnej wizycie
Adama Lipińskiego w pokoju Renaty Beger w 2007 r. Wówczas
Kaczyński, podobnie jak niedawno Kuchciński w swoich podróżach do
Rzeszowa, nie widział w tych poczynaniach nic zdrożnego czy nielegalnego
i przeprosił jedynie „urażonych”, jak można mniemać z całej
wypowiedzi - urażonych bez powodu, ponad miarę.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zarówno wtedy, jak
w przypadku tzw. nagród dla ministrów rządu Beaty Szydło, jak i teraz
po aferze samolotowej - władze PiS dają do zrozumienia, że żadnych afer nie ma,
że wzburzenie jest nieuzasadnione, ale skoro jest i może wpłynąć na
sytuację wyborczą ugrupowania wśród mniej zorientowanych, trzeba coś zrobić,
nawet się ugiąć. Nie jest to jednak żadne przyznanie się do winy, do błędów,
o którym wspominał Morawiecki. To wzgląd na sondaże. Gdyby z badań
opinii wyszło, że ludzie nie widzą żadnego problemu, PiS nie tylko by się nie
cofnął, ale zaatakowałby z całą mocą, bo ogólnie jest przekonany
o marketingowej skuteczności demonstracji siły.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Potwierdzeniem jest
fakt, że Kuchciński otrzymał w nadchodzących wyborach „jedynkę”
w okręgu krośnieńskim, a Kaczyński stwierdził, że to wyborcy
zweryfikują byłego marszałka. Wyborcy to jednak szczególni, z Podkarpacia,
a więc wierni i niepoddający się histerii. Dymisja Kuchcińskiego była
dla tych mniej zaawansowanych, zaniepokojonych.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W takiej
sytuacji polityczne zdarzenia tracą jakiekolwiek samodzielne moralne znaki. Stają
się elementami wizerunkowej gry. To, jak liczą się słowa, a nie konkretne
czyny, widać było, kiedy po aferze samolotowej nawet liberalne media pisały, że
ważniejsze od meritum sprawy było to, że marszałek Sejmu i jego otoczenie
kłamali. A to, że kłamano także prezesowi Kaczyńskiemu, budziło największą
grozę i podobno zaważyło ostatecznie przy podejmowaniu decyzji
o dymisji Kuchcińskiego. Naruszenie procedur, nieprzyzwoite korzystanie
z możliwości finansowych i logistycznych państwa nie spowodowały
takiego protestu jak to, że marszałek mijał się z prawdą. Bo polityka już
dawno przeniosła się do sfery symbolicznej, na teren partyjnych narracji, tego,
jak co wygląda, a nie czym jest.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Należy się wam
i nam</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Hasło o „kradnących-dzielących się” jest tak politycznie
użyteczne, że mogłoby być wymyślone w sztabie PiS (a może było?).
Wiadomo, że słowo „kradną” należy traktować umownie; na podobnej zasadzie wielu
wyborców mówi rytualnie o wszystkich politykach: „złodzieje”. Oznacza to
po prostu korzystanie z profitów, które daje posiadanie władzy, co
oczywiście nie wyklucza dosłownego złodziejstwa. Ale takie określenie nie
przynosi rządzącym większych szkód, przeciwnie - dużej części elektoratu obecna
władza może się jawić jako specyficzne połączenie cwaniaków z ludzkimi
panami. Gdyby uchodziła za zbyt uczciwą, surową i rygorystyczną, budziłaby
zapewne mniej ciepłe uczucia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kluczowy jest drugi
człon hasła, czyli „ale się dzielą”. To oczywiście też metafora, bo nie dzielą
się dosłownie tym, co nakradli. Rozdają jedynie pieniądze, które wcześniej
wpłynęły do budżetu. Ale zwrot „dzielą się” ma pozytywne konotacje, jakby
dawali ze swojego, odstąpili suwerenowi część własnych łupów. Trochę na
zasadzie, że należy się wam i nam. Janosik, postać z pozytywnej przecież
legendy, też łupił i się dzielił, choć miał również własny skarbczyk,
którego nikt mu nie wypominał. Nigdy wcześniej w takim rozmiarze rządzący
nie traktowali państwa jako niemal prywatnej własności do politycznego
wykorzystania.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W tym
dzieleniu się łupami PiS zachowuje dużą konsekwencję także we własnym obozie.
W wielu państwowych spółkach przez cztery lata kadencji nastąpiło kilka
wymian zarządów i zmian na innych wysokich stanowiskach. Ci, którzy już
zarobili, ustępowali miejsca kolegom. Ta zasada jest ogólniejsza: za rządów PiS
państwo stało się zasobem pieniędzy i możliwości (do wyczerpania zapasów)
zarówno dla klasy rządzącej, jak i - w nieporównanie mniejszej skali - dla
wybranych grup ludności, czyli potencjalnego elektoratu władzy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie jest tak, że
Kaczyński czasami traci kontrolę nad strukturami, i zdarza się jakaś
„czarna owca”, która jest usuwana i wszystko wraca do uczciwej normy.
Kaczyński stworzył system, w którym takie przypadki muszą się zdarzać, bo
kryterium doboru ludzi stały się posłuszeństwo i lojalność wobec przywódcy
- zauważają to już ostatnio także niektórzy prawicowi publicyści. Kiedy nie
działają zwyczajowe procedury i zabezpieczenia, nie ma niezależnych
instytucji kontrolnych, w tym prokuratury, afery są kwestią czasu. Nie są
one wypadkami przy pracy i zaprzeczeniem systemu Kaczyńskiego, ale
z niego bezpośrednio wynikają.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W przypadku
sprawy z nagrodami dla rządu, a teraz samolotowej problemem nie było
to, że politycy władzy biorą pieniądze i korzyści, ale że w tym
przesadzają i stało się to jawne i głośne. Opinia publiczna łapie
takie przypadki punktowo, oburza się wybiórczo. Kilkadziesiąt tysięcy premii
dla ministra czy lot żony Kuchcińskiego uraziły, ale już milionowe pensje dla
polityków PiS odesłanych z partyjnego klucza do spółek nie obraziły, bo
nie weszły do medialnego obiegu, nie przemówiły do wyobraźni. Nauka jest taka,
że PiS może robić wiele, byle tylko nie „przegiąć”, a już na pewno nie dać
się na tym złapać.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Sprawy kraju mimo
socjalu?</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Z równie zgrabnym co cynicznym hasłem „kradną, ale się
dzielą” bardzo trudno walczyć i opozycja od dawna zmaga się z tym
wyzwaniem. W takiej optyce uchodzi za tą, która „kiedyś kradła, ale się
nie dzieliła”. Tu interpretacja jest zdecydowanie niekorzystna, bo znaczy to,
że „kradła” tylko dla siebie, sama jadła ośmiorniczki. W powszechnym
odbiorze „dzielenie się” utożsamiono zaś z wypłatami z państwowej
kasy. Nie dotyczy to rozwoju usług publicznych, infrastruktury czy jeszcze
bardziej skomplikowanych wartości, jak stan praworządności czy pozycja kraju
w Europie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przyzwolenie na
przewiny polityków w zamian za dostarczanie przez nich na koszt państwa
korzyści bytowych - gdyby miało stać się stałym trendem, zmienia warunki
polityczne. Polem rywalizacji przestają być koncepcje rozwoju czy naprawy
różnych dziedzin życia, lepsza organizacja, racjonalne rozwiązania
w polityce społecznej. Konkurencja polegałaby głównie na tym, kto
„bardziej kradnie” lub kto się „bardziej dzieli” i jakie są tu proporcje.
W takim ujęciu PiS rzeczywiście może przegrać tylko z powodu własnych
błędów: albo jeśli zacznie przesadzać z bizantyjskim stylem, albo schudnie
kasa do dzielenia i wyborcom przestanie się zgadzać rachunek.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Chyba że opisany
trend jeszcze się nie utrwalił tak mocno i wciąż jest miejsce na bardziej
rozbudowaną refleksję na temat państwa i jego ról, na powrót do klasycznej
demokratycznej gry. Jakimś sygnałem, że możliwa jest zmiana tendencji, jest
jeden z ostatnich sondaży, gdzie zapytano respondentów o priorytety
polskiej polityki: 55 proc. wymieniło ochronę zdrowia, a około jednej
trzeciej - socjal i edukację. Może to świadczyć, choć nie musi,
o postępującym w zbiorowej świadomości oswojeniu programów socjalnych
PiS i powolnym powrocie do polityki i hierarchii spraw kraju „mimo
socjalu”. Byłby to dla opozycji, choćby wciąż niewyraźny, punkt odbicia, znak,
że znowu będzie można prowadzić politykę na w miarę równych prawach.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Mariusz Janicki</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://tenteaea.com/24Ve">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-90568006457872750612019-08-20T13:49:00.000+02:002019-08-20T13:49:02.519+02:00Układ zamknięty<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">PKN Orlen i Grupa PZU
ogłosiły plan stworzenia wspólnego domu mediowego, który zajmie się kampaniami
reklamowymi obu wspólników. Autorzy ubezpieczeniowo-naftowej agencji reklamowej
liczą na zyski, eksperci widzą w tym kolejny skok na państwową kasę.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">I</span></b>nformacja o tym, że Orlen i PZU
złożyły do prezesa UOKiK wniosek o zgodę na stworzenie wspólnego domu
mediowego, wywołała w branży reklamowej konsternację. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Czemu ten pomysł ma służyć? To kosztowne posunięcie
i przyniesie więcej strat niż korzyści. Z całym szacunkiem dla Orlenu
i PZU, ale ich budżety reklamowe nie porażają wielkością</i> -
zastanawia się jeden z szefów agencji reklamowych. I prosi
o anonimowość, bo nie wiadomo, czy państwowe spółki doprowadzą swój
projekt do finału. Przecież Orlen właśnie zawarł nowy kontrakt z domem
mediowym Starcom, a Grupa PZU ogłosiła przetarg, szukając na rynku
najlepszej oferty.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dom mediowy to
produkt specjalizacji branży reklamowej, która, by przekonać konsumentów, musi
sięgać po coraz bardziej wyrafinowane metody. Dlatego dziś na rynku rządzą
wielkie międzynarodowe grupy reklamowe, w skład których wchodzą firmy
zajmujące się opracowaniem strategii reklamowych, projektowaniem kampanii,
wymyślaniem reklam, ich realizacją itd. Jednak wszystko kręci się zwykle wokół
domu mediowego. To od jego decyzji zależy, w jakich mediach umieszczone
zostaną reklamy firmy zlecającej kampanię.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Specjaliści domu
mediowego znają najskuteczniejsze sposoby dotarcia przekazu marketingowego do
tych grup konsumentów, na których klientowi szczególnie zależy. To oni
w praktyce decydują, jaka część budżetu pójdzie na reklamę w mediach
ogólnopolskich, a jaka w lokalnych, jaki będzie miała w tym
udział telewizja, a jaki internet, ile reklam zostanie nadanych
w radiu, ile trafi do prasy, na billboardy, do kin itd. Co, gdzie, kiedy,
o jakiej porze, przy jakim programie telewizyjnym, w której gazecie
lub magazynie, a nawet na której stronie. Potrafią to szczegółowo
analizować, badać, a potem ocenić, jaka była skuteczność dotarcia
przekazów reklamowych.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tego oczekują
reklamodawcy, którzy chcą widzieć, jak każda złotówka wydana na kampanię jest
pomnażana dzięki klientom skuszonym reklamami i jak rośnie im sprzedaż.
W ubiegłym roku, jak oszacowała firma Kantar, na polskim rynku na reklamę
w mediach firmy wydały grubo ponad 30 mld zł. Najwięcej pabianicka spółka
Aflofarm Farmacja Polska (1,8 mld zł). W pierwszej dziesiątce
dominują firmy farmaceutyczne, sieci handlowe, producenci produktów pierwszej
potrzeby. Nie ma wśród nich PZU i Orlenu ani też innej wielkiej spółki
kontrolowanej przez Skarb Państwa. Choć państwo ma ogromny i rosnący
udział w gospodarce, to jego udział w rynku reklamowym jest
nieproporcjonalnie mały.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Tajemnice rozliczeń</b></div>
<div class="MsoNormal">
Wydatki reklamowe są szacowane na podstawie oficjalnych
cenników stosowanych przez media i nie uwzględniają rabatów wywalczonych
przez domy mediowe, bo te są utrzymywane w ścisłej tajemnicy. Wiadomo
tylko, że są spore, bo media są pod rosnącą presją technologiczną
i rynkową, więc gotowe na bardzo daleko idące ustępstwa
w negocjacjach, by cokolwiek zarobić.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Liczących się domów
mediowych jest kilkadziesiąt. Im większy, tym większe budżety reklamowe
powierzają mu w zarządzanie klienci, dzięki czemu jego siła przetargowa
w negocjacjach z mediami rośnie. A im niższe ceny za
zamieszczanie reklam wywalczy w mediach, tym atrakcyjniejsze oferty można
składać w przetargach na obsługę reklamową, pozyskując kolejnych klientów.
Tu działa efekt skali.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Siła negocjacyjna
jest szczególnie ważna w przypadku rozmów ze stacjami TV, bo telewizja,
jako medium, ma wciąż największy udział w podziale budżetów reklamowych.
Supremacja TV dobiega jednak końca. Ponieważ coraz więcej czasu spędzamy nie
przed ekranem telewizora, lecz smartfona i komputera, rynkiem reklamy zaczyna
rządzić internet.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>System rozliczeń
w trójkącie reklamodawca-dom mediowy-media jest wyjątkowo nieprzejrzysty.
Bo dom mediowy, negocjując z mediami, uzyskuje dla swoich klientów
cennikowe obniżki, a jednocześnie sam jest przez nie wynagradzany. Media
dzielą się z nim określonym procentem budżetów reklamowych klientów, jakie
u nich lokuje. To rodzaj prowizji zwrotnej, w branży zwany
kickbackiem. Ponieważ nie zawsze reklamodawca wie, gdzie i jak duży
kickback zapewnił sobie dom mediowy, ma poczucie, że dwa razy płaci, a na
dodatek nie ma pewności, czy dobór mediów, w jakich pojawiają się jego
reklamy, nie został podyktowany wielkością kickbacków.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Skazani na sukces</b></div>
<div class="MsoNormal">
To nie jest polski wynalazek, tak działa branża reklamowa na
całym świecie i wszędzie budzi to krytykę. Wątpliwości wokół przepływów
finansowych w domach mediowych były jednym z argumentów, który skłonił
Orlen i PZU do samodzielnego zajęcia się swoimi kampaniami reklamowymi.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Wierzymy, że skorzystają na tym same
media</i> - wyjaśnia Adam Burak, dyrektor wykonawczy ds. komunikacji
korporacyjnej PKN Orlen.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Klienci oczekują przejrzystości,
dlatego informujemy ich, że mamy kickbacki. Te pieniądze do nich wracają,
jeżeli taki jest model wynagradzania, czyli to klient pokrywa całkowite koszty
funkcjonowania domu mediowego, a nie media z pieniędzy klienta</i> -
wyjaśnia Ewa Góralska dyrektor zarządzająca domu mediowego MullenLowe
MediaHub. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Abyśmy mogli
dostarczać konkurencyjny serwis, potrzebni są coraz wyższej klasy specjaliści,
badania, technologie, systemy do analizy danych - to kosztuje. Nie tracę
wiary, że klienci będą coraz bardziej skłonni płacić za to wszystko w pełni
transparentnym modelu i nie dojdzie do rozwiązania problemu metodą
węgierską, gdzie zakazano stosowania kickbacków, ustalając stałą prowizję
wysokości 15 proc.</i> - wyjaśnia Góralska.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wspólnicy tworzący
dom mediowy Orlen-PZU są dobrej myśli, pewni, że to będzie strzał
w dziesiątkę. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">-
W przygotowaniach do stworzenia domu mediowego biorą udział wysokiej klasy
specjaliści, w tym także z międzynarodowym doświadczeniem. Realizacja projektu
przyniesie nam wymierne korzyści dzięki eliminacji pośredników, a także zapewni
większą efektywność ponoszonych wydatków marketingowych. Dotyczy to szczególnie
naszej obecności w internecie, na której będziemy się coraz bardziej
koncentrować</i> - komentuje dyr. Adam Burak z PKN Orlen. Dodaje, że
nowy dom mediowy będzie działał na zasadach rynkowych, obsługując także
klientów zewnętrznych, niezależnie, czy to z sektora państwowego, czy
prywatnego. Zaprzecza jednak, by w charakterze wspólników miały się
pojawić kolejne spółki Skarbu Państwa. Uważa, że decyzja o stworzeniu domu
mediowego wpisuje się w światowy trend, bo coraz więcej dużych firm
decyduje się na obsługiwanie kampanii reklamowych przez własne zespoły.
Przykładem koncerny Procter&Gamble czy Bayer.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">TVN dobry, TVP lepsza</b></div>
<div class="MsoNormal">
Branża reklamowa nie wróży powodzenia nowemu domowi
mediowemu, bo obsługując własne kampanie, nie osiągnie skali dającej dużą siłę
przetargową, a koszty będą wysokie. </div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Chyba że jako
firma państwowa uzyska jakieś szczególne przywileje w mediach publicznych,
czego dziś nie można wykluczyć</i> - komentuje szef agencji reklamowej. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Dużych rabatów nie ma się co
spodziewać, a i kickbacki nie będą wielkie. A przecież nie
pozyska do obsługi innych liczących się firm z sektora prywatnego, bo duzi
reklamodawcy wymagają neutralnego planowania mediów, a spółki Skarbu
Państwa przy wyborze mediów kierują się dziś interesami politycznymi,
a nie biznesowymi</i> - komentuje ekspert. Powątpiewa też, by obu
spółkom udało się ściągnąć z rynku specjalistów gotowych, nawet za duże
pieniądze, zaryzykować własną reputację dla pracy daleko odbiegającej od
standardów.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W branży
reklamowej krąży masa opowieści, jak dziś wygląda współpraca na linii dział
marketingu państwowej spółki - dom mediowy. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Już
się nauczyłem, jak trzeba rozmawiać z ludźmi z państwowych spółek</i> -
opowiada jeden z pracowników domu mediowego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Robiąc dla nich prezentację
z planem wykorzystania mediów, z którego wynika, że korzystniej
byłoby ulokować reklamę w TVN, trzeba zawsze powiedzieć, że „TVN jest
wprawdzie dobry, ale TVP lepsza”. Już wiem, że muszę uwzględniać TV Trwam
i TV Republika, choć przy ich zasięgach to marnowanie pieniędzy.
Z prasą sprawa jest prostsza, bo wykaz „słusznych tytułów”, w których
muszą pojawić się reklamy, otrzymujemy zwykle od klienta i ma się on nijak
do tego, co wynika z naszych badań. Dlatego w POLITYCE, największym
tygodniku opinii, nie ma reklam spółek Skarbu Państwa, bo żaden szef marketingu
nie zatwierdziłby nam takiego mediaplanu. Czasem dowiadujemy się nawet, ile
należy za taką reklamę wybranemu wydawcy zapłacić i są to zwykle stawki
dalekie od rynkowych. Kiedyś próbowaliśmy zaprotestować, że to o kilka
razy więcej od stawek rynkowych, ale dostaliśmy krótkiego maila - „proszę
wykonać”. Dlatego dziś tylko wymagamy, by klient autoryzował wszystkie takie
decyzje, bo kiedyś może się tym zainteresować prokurator</i> - opowiada
nasz rozmówca.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zdaniem Piotra
Piętki, szefa agencji Publicis Media Poland, członka zarządu Stowarzyszenia
Komunikacji Marketingowej, jest co najmniej kilka argumentów przemawiających za
wyborem zewnętrznych agencji reklamowych i domów mediowych. </div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Podmioty
specjalizujące się w danej dziedzinie mają ogromną przewagę, jeśli chodzi
o poziom zgromadzonej i rozwijanej wiedzy. Niezwykle ważnym aspektem
działań jest też efektywność kosztowa, niższa niż zatrudnianie zespołu wewnątrz
firmy. Wynika to z prostej optymalizacji procesów i efektywnego
zarządzania skalą po stronie agencji. Zespół pracujący bezpośrednio
u klienta zawsze będzie po prostu droższy, nie mówiąc już o kosztach zarządzania,
motywacji, rotacji</i> - wylicza Piotr Piętka.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Polityczne kryteria</b></div>
<div class="MsoNormal">
Niektórzy eksperci przypuszczają jednak, że pomysł na własny
dom mediowy ma służyć nie tyle skuteczniejszemu i tańszemu marketingowi
wspólników, ile ukryciu przepływów w ramach budżetów reklamowych. Bo
jednak konieczność ręcznego sterowania domem mediowym „na podstawie decyzji
dyrektora”, jak to niedawno opisał NIK, kontrolując spółki Skarbu Państwa,
sprawia, że zachowanie tajemnicy jest trudne. I nie chodzi tu
o wielkie pieniądze, ale często o pojedyncze miliony, które trafiają
do rozmaitych firm, tytułów, wydawców. To rodzaj medialnego układu zamkniętego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Udział mediów kojarzonych z PiS
w wydatkach na reklamę państwowych firm gwałtownie wzrósł. Wydawnictwa
Fratria, Orle Pióro, Niezależne Wydawnictwo Polskie zaabsorbowały 25 mln
zł z reklam w 2016 r. (+ 525 proc.), 28 mln rok później
(+12 proc.) i aż 48 mln (kolejne +70 proc.) w ub.r. Stanowi to
33 proc. udziału w całości ich przychodów w 2018 r. To
blisko siedem razy więcej niż średnia rynkowa.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Najbardziej
drastyczny przykład symbiozy polityki i państwowego biznesu stanowi spółka
Fratria („Sieci”, wPolityce.pl). Wydatki na reklamę publicznych firm wzrosły
tam z 2,3 mln rocznie w 2015 r. do 28,2 mln
w 2018 r., czyli o 1143 proc. W efekcie publiczne pieniądze
stanowią 40 proc. całości jej przychodów (osiem razy więcej niż średnia
rynkowa). Podobnie sytuacja wygląda w pozostałych wydawnictwach: Orle
Pióro - 19 proc. (czterokrotnie więcej) i Niezależne Wydawnictwo
Polskie (»Gazeta Polska«) - 38 proc. (ośmiokrotność średniej)” - czytamy
na łamach „Rzeczpospolitej” w artykule „Polityczna dystrybucja budżetów
reklamowych” Jakuba Bierzyńskiego, szefa domu mediowego OMD, także komentatora
i doradcy Roberta Biedronia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zwraca on uwagę, że
„mechanizm politycznych kryteriów w dystrybucji budżetów reklamowych
działa też w drugą stronę. Media nieprzychylne władzy nie mogą liczyć na
państwowe pieniądze. Ich czytelnicy i widzowie zostali wykluczeni jako
potencjalni klienci Orlenu, PZU, Lotosu, LOT, PKO itp. Reklam tych firm nie
mają szans zobaczyć. POLITYKA i »Newsweek«, posiadając razem 25 proc. udziałów
w rynku czytelnictwa, mają jedynie 0,5 proc. udziału w wydatkach na
reklamę państwowych firm. TVN, mając 12,2 proc. oglądalności i 15,3 proc.
w rynku reklam, może liczyć jedynie na 0,4 proc. budżetów państwowych
spółek (dane za 2018 r.)”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dyrektor Adam Burak
z Orlenu nie zamierza dyskutować z opiniami Jakuba Bierzyńskiego.
Zapewnia jednak, że nowy dom mediowy Orlen-PZU będzie profesjonalnym podmiotem
na rynku reklamowym. I zastosuje się do zasad neutralności.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Adam Grzeszak</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/1VkA">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-71475791013167349862019-08-19T13:50:00.000+02:002019-08-19T13:50:02.439+02:00Złoty deszcz Glińskiego<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black;">Kościół, znajomi królika, faszyści, propagatorzy
naturalnej antykoncepcji. Komu PiS rozdaje miliony z naszych podatków?</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Narodowy Instytut Wolności (NIW) został utworzony przez rząd Beaty
Szydło w 2017 r. Do zadań NIW należy rozdzielanie pieniędzy dla organizacji
pozarządowych. Dysponuje budżetem (rozłożonym na lata 2017-2026) prawie 400
mln zł.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych (OFOP) zaapelowała do
prezydenta Andrzeja Dudy, aby zawetował ustawę o utworzeniu NIW. „Stwarza
zagrożenie dla niezależności społeczeństwa obywatelskiego, niszcząc
dotychczasowy system współpracy administracji publicznej z organizacjami pozarządowymi,
czyniąc go zarówno nieprzejrzystym, jak i obarczonym ryzykiem silnego
upolitycznienia” - alarmowała OFOP.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Główny zarzut wobec tworzonej instytucji był taki, że władza będzie finansować
jedynie słuszne organizacje politycznie. W preambule do ustawy zapisano bowiem
wizję społeczeństwa obywatelskiego jaką ma PiS: „Państwo polskie wspiera
wolnościowe i chrześcijańskie ideały obywateli i społeczności lokalnych, obejmujące
tradycję polskiej inteligencji, tradycję niepodległościową, narodową,
religijną, socjalistyczną oraz tradycję ruchu ludowego, dostrzegając w nich
kontynuację wielowiekowych tradycji Rzeczypospolitej Polskiej i tym samym
chroniąc bogate dziedzictwo wspólnoty jej wolnych obywateli”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Nadzór nad NIW sprawuje wicepremier, minister kultury i dziedzictwa
narodowego Piotr Gliński. Dyrektorem instytutu jest zaufany człowiek
Glińskiego - Wojciech Kaczmarczyk, były pełnomocnik rządu ds. równego
traktowania.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>W 11-osobowej radzie NIW zasiada m.in. Tymoteusz Zych, przedstawiciel
fundamentalistycznego katolickiego Instytutu Ordo Iuris, który przygotował
„czarną listę” kilkudziesięciu organizacji pozarządowych zagrażających
dzieciom. Znalazły się na niej te zajmujące się działalnością antydyskryminacyjną,
proobywatelską, profilaktyką prozdrowotną, w obronie praw człowieka, m.in.
Amnesty </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">International,</span><span style="color: black;"> Dajemy Dzieciom Siłę, Ponton.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Obce ideowo organizacje nie mają szans na dotacje. Za to władza hojnie
wspiera swoich.</span></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span></span><b><span style="color: red;">400 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">dostała związana z
PiS Fundacja Kongres Polska Wielki Projekt. Fundacja organizuje co roku zlot
pisowskich polityków, menedżerów spółek skarbu państwa, reżimowych naukowców i
twórców kultury. Honorowy patronat nad kongresem objął prezydent Andrzej Duda.
W 2019 r. nagrodę im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego „dla twórców prawych i
sprawiedliwych”, którzy „są dumnymi Polakami”, otrzymał prof. Andrzej Nowak,
jeden z głównych ideologów PiS, członek prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju i
członek kolegium IPN. Nagrodę laureatowi wręczył prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Prelegentami podczas kongresu byli m.in.: europosłowie </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">PiS </span><span style="color: black;">Ryszard Legutko i Zdzisław Krasnodębski, członek kolegium
IPN Bronisław Wildstein, szef MSZ Jacek Czaputowicz, prezydencki minister
Krzysztof Szczerski, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski,
eurodeputowany węgierskiej partii Fidesz Gyorgy Schopflin, posłanka PiS Józefina
Hrynkiewicz, pracownik </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">TVPiS </span><span style="color: black;">Damian Diaz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="color: red;">300 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">przytuliła Reduta
Dobrego Imienia - Polska Liga Przeciw Zniesławieniom. Reducie szefuje Maciej
Świrski, kumpel wicepremiera Glińskiego (był powołany do jego marionetkowego
rządu technicznego). Świrski zasiadał w zarządzie skompromitowanej Polskiej
Fundacji Narodowej. Znany jest głównie z pieniactwa, dzięki któremu zdobywa
rozgłos. Walczył m.in. z nagrodzonym Oscarem filmem „Ida”. Twierdził, że film
„może wywołać w widzach fałszywe przeświadczenie, że to Polacy wymordowali europejskich
Żydów”, a od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej domagał się umieszczenia w
czołówce filmu informacji o sytuacji Polaków podczas okupacji. Do prezydenta
Dudy Świrski skierował petycję z żądaniem pozbawienia historyka Jana Tomasza
Grossa Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Wywodził,
że „Gross to oszczerca wyjątkowo szkodliwy, który pod pozorem pracy naukowej
prowadzi kampanię zniesławień i zniewag przeciwko Polsce”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>W radzie fundacji Reduty Dobrego Imienia zasiadają równie oddani PiS
patrioci: prof. Andrzej Nowak, Jan Pietrzak, Marcin Wolski, Tadeusz Płużański.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Prawie </span><b><span style="color: red;">350 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">skapnęło Fundacji
im. Janusza Kurtyki. Fundację założył syn byłego prezesa IPN Paweł Kurtyka.
Choć młody Kurtyka ma 28 lat, to był już szefem rady nadzorczej Agencji Mienia
Wojskowego, a prezydent</span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;"> </span><span style="color: black;">Duda odznaczył go Brązowym Krzyżem
Zasługi za propagowanie wiedzy o tzw. żołnierzach wyklętych.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>W radzie programowej fundacji zasiada pisowska elita, m.in.: minister
Krzysztof Szczerski, eurodeputowany Zdzisław Krasnodębski, senator Jan Żaryn,
Bronisław Wildstein, </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">Krzysztof</span><span style="color: black;"> Skowroński, wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, Maciej
Świrski, prof. Andrzej Nowak, Sławomir Cenckiewicz, Tadeusz Płużański.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczpospolitej jest nieformalną przybudówką
partii rządzącej. Założył je Paweł Kurtyka, który jest jego honorowym
prezesem. „Deklarując wiarę w Boga, podnosimy sztandar wartości
chrześcijańskich towarzyszących nam Polakom od początku dziejów. To one są
źródłem prawdy, do której chcemy dążyć” - głoszą członkowie stowarzyszenia. PiS-studenci
mają się czym pochwalić. M.in. kultywują pamięć o tzw. żołnierzach wyklętych i
przygotowali oczerniającą gen. Wojciecha Jaruzelskiego „księgę zasług”.
Doceniając ich dokonania, władza przyznała stowarzyszeniu </span><b><span style="color: red;">250 tys. zł.</span></b><span style="color: red;"></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Fundacja Służba Niepodległej powstała w grudniu 2016 r., a zatem już po
dojściu do władzy Kaczyńskiego i spółki. Jej celem jest „promowanie polskiego
dziedzictwa narodowego opartego na chrześcijańskim fundamencie i wielowiekowej
historii”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Zaplecze kadrowe fundacji wywodzi
się ze skrajnie prawicowych środowisk wspierających PiS: Stowarzyszenia
KoLiber, Młodzi dla Polski, Studenci dla Rzeczypospolitej, Niezależnego</span>
<span style="color: black;">Zrzeszenia Studentów, Stowarzyszenia Polska Jest
Najważniejsza.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Fundacja zajmuje się głównie promowaniem przedstawicieli władzy. Na
stronie internetowej zamieszcza relacje z imprez, których jest organizatorem
lub w których uczestniczy. Np.: „Mieliśmy dziś przyjemność uczestniczyć w
spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim i wicepremierem Piotrem Glińskim,
podczas którego dyskutowaliśmy</span> o <span style="color: black;">polityce
rządu wobec młodych Polaków”; „Dziękujemy wszystkim, którzy przez ostatnie trzy
dni odwiedzili nasze stoisko na IX Kongresie »Polska Wielki Projekt«. Byli w
tej grupie m.in. premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Piotr Gliński”;
„Ponad 400 uczestników, a wśród prelegentów liderzy wielu spośród
najważniejszych organizacji społecznych w naszym kraju, wicepremier Piotr
Gliński oraz wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński - to podsumowanie
Pierwszego Kongresu Inicjatyw Pozarządowych”; „W Domu Polonii (...) odbył się
wernisaż wystawy pt. »Ignacy Jan Paderewski. Artysta. Ambasador polskości. Mąż
Stanu. Filantrop« (...). Honorowym gościem wydarzenia był Wicepremier,
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">prof. </span><span style="color: black;">Piotr
Gliński, który otworzył wystawę (...)”; „13 maja ulicami Warszawy, już po raz
ósmy, przeszedł Marsz Rotmistrza Witolda Pileckiego. (...) Uroczystość była
objęta honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">prof. </span><span style="color: black;">Piotra Glińskiego, który wziął udział w wydarzeniu”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Za promocję Glińskiego nadzorowany przez niego NIW wypłacił Fundacji
Służba Niepodległej ponad </span><b><span style="color: red;">340 tys. zł.</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Prawie </span><b><span style="color: red;">300 tys. zł </span></b><span style="color: black;">dostała Fundacja im. Kazimierza Wielkiego zajmująca się
sławieniem żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, w tym kolaborującej z nazistami
Brygady Świętokrzyskiej. Na czele fundacji stoi Karol Wołek (lat 36), który
jest też prezesem Związku Narodowych Sił Zbrojnych. Za „zasługi w upamiętnianiu
historii Polski” Wołek otrzymał od prezydenta Dudy Srebrny Krzyż Zasługi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Fundacja im. Kazimierza Wielkiego prowadzi w zakładach karnych</span> i
<span style="color: black;">aresztach śledczych na Lubelszczyźnie program
„Resocjalizacja poprzez patriotyzm”, którego celem jest propagowanie wśród
osadzonych „wzorców postaw obywatelskich i patriotycznych na podstawie
tradycji Żołnierzy Wyklętych i polskiego podziemia niepodległościowego”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Szefowie więziennictwa, którzy wydali na to zgodę, powinni puknąć się w
głowę. Zamiast resocjalizować, Wołek doprowadzi do jeszcze większej demoralizacji
skazańców. NSZ były partyjnym wojskiem przedwojennych polskich faszystów z
Obozu Narodowo-Radykalnego. Oenerowcy, którzy stosowali przemoc i podważali podstawy
prawne II RP, chcieli stworzyć wyznaniowe i rasistowskie państwo autorytarne.
Faszyści nie uznawali mniejszości narodowych, którym odmawiano praw. Zakładano
całkowitą eliminację ludności żydowskiej (poprzez wysiedlenie z Polski), którą
oskarżano o promowanie szkodliwych dla polskości idei komunizmu, socjalizmu,
liberalizmu i masonerii.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Partyzanci NSZ mordowali ludność
cywilną (m.in. Polaków, Ukraińców, Żydów), a także pojmanych jeńców
radzieckich. Do największej masakry doszło w czerwcu 1945 r. we wsi
Wierzchowiny. Oddział kpt. Mieczysława Pazderskiego „Szarego” dokonał masakry
196 mieszkańców wsi, głównie kobiet i dzieci. Najmłodsza ofiara miała zaledwie
2 tygodnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Ponad </span><b><span style="color: red;">220 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">trafiło do Instytutu
Naturalnego Planowania Rodziny według metody </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">prof. </span><span style="color: black;">Josefa
Rotzera. Austriacki lekarz i zagorzały katolik nieuznający środków antykoncepcyjnych
wymyślił w latach 50. XX w. naturalną metodę unikania poczęć polegającą na
obserwacji przez kobiety swojego ciała i wkładaniu do cipy termometru
rtęciowego. Środowisko lekarskie uznało Rotzera za szarlatana i otoczyło
ostracyzmem, ale otrzymał on wsparcie Kościoła, co zapewniło mu sławę i
licznych fanatycznych zwolenników na całym świecie, w tym także nad Wisłą.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Ponad </span><b><span style="color: red;">266 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">otrzymała Fundacja
„Rodzice Szkole”. Gdy </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">pseudoreforma</span><span style="color: black;"> oświaty w wykonaniu PiS
doprowadziła do chaosu podczas naboru do szkół średnich, szef fundacji
Wojciech Starzyński stanął po stronie władzy. „Z wielką przykrością należy
stwierdzić, że jedynym miastem, które nie potrafiło sprostać oczekiwaniom
uczniów i ich rodziców, jest Warszawa. Na podstawie docierających informacji
prasowych, radiowych i telewizyjnych oraz wielu rozmów przeprowadzonych z
osobami bezpośrednio tym procesem zainteresowanych nasuwa się pytanie, czy
nie jest to zamierzone działanie, prowadzące do paraliżu systemu edukacji i
wywołania, kosztem naszych dzieci, kolejnych napięć społecznych. Na szczęście
dzięki wielu dyrektorom, nauczycielom i części warszawskich radnych, te ukryte
cele nie zostaną zrealizowane, </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">ale </span><span style="color: black;">wstyd pozostanie” - stwierdził
Starzyński, który jest członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Z PiS są związani także inni ludzie fundacji. </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">Prof. </span><span style="color: black;">Antoni Kamiński również zasiada w Narodowej Radzie Rozwoju
przy Prezydencie RP, a prof. Andrzej Waśko jest doradcą Dudy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Około </span><b><span style="color: red;">1,3 mln zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">przypadło Podlaskiemu Instytutowi Polski Suwerennej,
którego członkowie działają</span> <span style="color: black;">„w oparciu o
wartości chrześcijańskie”. Instytut chce postawić w Białymstoku pomnik majora
Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, zbrodniarza odpowiedzialnego za śmierć
kilkudziesięciu osób, w tym kobiet i dzieci oraz organizuje coroczny Marsz
Niepodległości.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Członkowie instytutu pracują „na rzecz ochrony cywilizacji łacińskiej w
Polsce oraz Europie”. Jak to wygląda, można było zobaczyć w Białymstoku
podczas Marszu Równości, gdzie prawdziwi Polacy spuścili wpierdol pedałom,
lesbijkom i innym odmieńcom. Zamiast stanąć w obronie bitych, instytut wydał
oświadczenie, w którym wyraził protest „wobec coraz silniej postępujących prób
odarcia chrześcijan z przyrodzonej każdemu człowiekowi godności i innych
zagwarantowanych im praw konstytucyjnych, co ma miejsce w trakcie tzw. marszów
równości”.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Hojnie dotowane są przychylne </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">PiS <i>think </i></span><i><span style="color: black;">tanki.</span></i><span style="color: black;"> Prawie </span><b><span style="color: red;">800 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">otrzymała Fundacja
Republikańska, niecałe </span><b><span style="color: red;">700 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">Fundacja </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">Warsaw Institute,</span><span style="color: black;"> </span><b><span style="color: red;">400 tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">Instytut
Sobieskiego, Klub Jagielloński prawie </span><b><span style="color: red;">300
tys. zł</span><span style="color: #e30613;"> </span></b><span style="color: black;">i
</span><b><span style="color: red;">270 tys. zł</span><span style="color: #e30613;">
</span></b><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">Warsaw </span><span style="color: black;">Enterprise </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">Institute.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;"><span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Pisowska władza tak szasta pieniędzmi, że dochodzi do absurdalnych
sytuacji. Podległy Glińskiemu NIW przekazał polskiemu oddziałowi The </span><span style="color: black; mso-fareast-language: EN-US;">Explorers </span><span style="color: black;">Club forsę </span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">(8,5 tys. zł)</span></b><span style="color: black;">, aby ten
wynajął Salę Koncertową i Salę Wielką Skarbca na Zamku Królewskim w Warszawie,
żeby Gliński mógł wręczyć w podniosłej atmosferze nagrody im. Benedykta Polaka
ufundowane przez Ministerstwo Kultury</span> i <span style="color: black;">Dziedzictwa
Narodowego, czyli Glińskiego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark1;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black; font-size: 18.0pt;">Ile biorą swoi</span></b></span><span style="mso-bookmark: bookmark1;"></span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;"></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Lada dzień w NIW zapadnie decyzja
o wypłacie kolejnych pieniędzy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Fundacji im. Janusza Kurtyki</span>
- <b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black;">700 tys. zł</span></b><span style="color: black;">; </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Fundacji Służby Niepodległej - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">700 tys</b>.; </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Fundacji Rodzin Polskich im. św.
Jana Pawła II</span> - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black;">700 tys</span></b><span style="color: black;">.; </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Caritas Diecezji Kieleckiej</span>
- <b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black;">680 tys</span></b><span style="color: black;">.; Reducie Dobrego Imienia - 523 tys.; Podlaskiemu Instytutowi
Rzeczpospolitej Suwerennej</span> - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black;">700 tys</span></b><span style="color: black;">.; </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Diakonii Ruchu Światło-Życie - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">700 tys</b>.; </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Fundacji Klubu Ronina
(zrzeszającej pisowskich dziennikarzy) - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">700
tys. </b>zł.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-bookmark: bookmark0;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: black; font-size: 18.0pt;">Ile biorą katolicy</span></b></span><span style="mso-bookmark: bookmark0;"></span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;"></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Narodowy Instytut Wolności nie
żałuje też pieniędzy Kościołowi kat. i organizacjom z nim związanym. Oto
przykładowe dotacje (kwoty zostały podane w zaokrągleniu, w tysiącach złotych):</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Klub Inteligencji Katolickiej - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">453</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Federacja Organizacji Katolickich
- <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">360</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Parafia Rzymskokatolicka pw. Przemienienia
Pańskiego w Iławie - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">300</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Oratorium im. św. Jana Bosko w
Ełku - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">286</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Caritas Diecezji Kieleckiej - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">270</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Parafia Rzymskokatolicka św. Andrzeja
Apostoła w Suchedniowie - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">230</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Caritas Diecezji Radomskiej - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">226</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Diecezja Kielecka - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">200</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
Diecezji Rzeszowskiej - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">200</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Fundacja katolicka na rzecz nowej
ewangelizacji DEOmeo - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">193</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Fundacja Caritas Diecezji Bielsko-Żywieckiej
- <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">167</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Zgromadzenie Sióstr Albertynek
Posługującym Ubogim - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">160</b>;</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black;">Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
Diecezji Rzeszowskiej - <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">150</b>.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="color: black;">Andrzej Sikorski</span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/3URf">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-70926602218320864372019-08-18T13:50:00.000+02:002019-08-18T13:50:07.834+02:00Lubię go szarpać za uszy <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if !mso]><img src="https://img1.blogblog.com/img/video_object.png" style="background-color: #b2b2b2; " class="BLOGGER-object-element tr_noresize tr_placeholder" id="ieooui" data-original-id="ieooui" />
<style>
st1\:*{behavior:url(#ieooui) }
</style>
<![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dostałem od prezesa
książkę z dedykacją: „Dla pana Sławomira za pomoc w kampanii, Jarosław
Kaczyński”</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Ze Sławomirem Nitrasem, posłem Platformy Obywatelskiej, rozmawia Donata
Subbotko</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">DONATA SUBBOTKO: Pan
samolotem? </b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">SŁAWOMIR NITRAS: </b>Tak,
wczoraj przyleciałem, wracam dziś po południu. Żona i córki czekają w
Dubrowniku, bo tam jest lotnisko, ale urlop spędzamy w Bośni. W tym roku
odkryłem jezioro w malutkiej wsi Jablanica, w której urodził się Hasan
Salihamidžić - zna pani? Kiedyś był piłkarzem m.in. Bayernu, a dzisiaj jest
dyrektorem sportowym klubu. No, ale dziewczyny nie są szczęśliwe, te nasze
wymarzone wakacje trwają w tym roku ledwie siedem dni, a na dwa dni zostawiłem
je same i przyjechałem na debatę sejmową. Starsza córka, Natalia, interesuje
się polityką, ale młodsza, Kora, nie lubi, żona też nie. Nie wszyscy żyją
Kuchcińskim. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Na to liczy prezes. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Ale my ciągle czekamy na dokumenty o jego lotach w
poprzednich latach. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Mówią, że wyfrunęły. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Ci, którzy je zniszczyli, będą musieli za to kiedyś
odpowiedzieć. Dokumenty dotyczące np. wydatków na moje biuro poselskie - czy
kupowałem herbatę, książkę, czy jechałem taksówką - są trzymane osiem lat. A
loty pana marszałka niszczy się po roku? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Śni się panu
Kuchciński po nocach? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie no, bez przesady. Mnie się śni, że jestem piłkarzem i
wygrywam Ligę Mistrzów. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Z którym klubem? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Z Pogonią Szczecin. Nie ma innego klubu. „Jedno miasto,
jeden klub”, jak mawia Grzegorz Schetyna. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ma pan papiery na
granie? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Grałem amatorsko, ale wielkiego talentu Bozia nie dała.
Dzisiaj jestem po trzech rekonstrukcjach więzadeł krzyżowych i futbol już nie
dla mnie, ale biegam, jestem wysportowany. Chociaż nie tak jak mój ojciec,
kiedy był w moim wieku. On po czterdziestce potrafił zrobić poziomkę. Wie pani,
co to? Pompki z uniesionymi nogami w poziomie, człowiek opiera się tylko na
rękach. Dzisiaj ma 72 lata i ciągle jest w świetnej formie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Gratulował odpalenia
marszałka? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Zadzwonił po debacie i powiedział, że podobno mówiłem nie
na temat. Tak twierdzi TVP. On ciągle ciężko pracuje, ma sporą firmę i nie
ogląda telewizji, ale był już po rozmowie z kilkoma moimi wujkami. Oni wszyscy
mają inne poglądy niż ja, więc przeżywają dramat, że członek rodziny jest po
drugiej stronie barykady. Jak to - ich krew?! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">I co pan na to? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Tata jest dla mnie bardzo ważny, ale o politykę się
sprzeczamy. Jest religijnym człowiekiem. Ale nie głosuje na nich, tylko na mnie
- to jedyny pisowiec, który na mnie głosuje. </div>
<div class="MsoNormal">
Pochodzi z biednej, wielodzietnej chłopskiej rodziny,
rozkułaczonej. Zabrano im wszystko po wojnie. Urodził się w mazowieckiej wsi
pod Wyszkowem, gdzie chyba wszyscy nazywają się Nitras i głosują na PiS. Tata
zawsze mówi: „Szumin za PiS-em, ale całe Nadkole za tobą”. Bo z Nadkola,
sąsiedniej wsi, była moja babcia. Ojciec jest tworem niepokornej Polski, która
w komunie trzymała się wiary. Pryncypialny. Paradoks polega na tym, że ja
jestem taki jak on, tylko żyję w innym czasie. Mając 15 lat, uciekłem z domu,
do szkoły z internatem. Rodzice do mnie, że przecież w Połczynie jest liceum, a
ja, że wolę technikum - byleby wyjechać. W Połczynie było tylko ogrodnicze, do
takiego przecież nie pójdę. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dlaczego? Jak
udowodnił marszałek Kuchciński, po technikum ogrodniczym można sięgnąć nieba. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Wolałem samochodowe, najlepsze technikum w Koszalińskiem.
Lubię auta, ale męczyłem się, z natury jestem humanistą. Teoretycznie
rozumiałem, jak działa silnik, ale nie bardzo wierzyłem, żeby mógł działać w
praktyce. Poza tym żadnej dziewczyny w klasie. Wysoka cena wyrwania się z
Połczyna, chociaż to cudowne miejsce. </div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">ZAŁOŻYĆ KOMUŚ SIATKĘ </b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Czytałam, że w
Połczynie najfajniejsze są kąpiele błotne, bicze wodne i masaże perełkowe.
Korzystał pan? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nigdy w życiu, chociaż wiem, na czym to polega. Po co
15-latkowi bicze wodne? Złoża borowiny pomagają głównie na schorzenia
reumatyczne. Mama była pielęgniarką i pracowała w uzdrowisku, jak cała jej
rodzina, babcia, dziadek, brat. Taka miejscowość. Tylko 12 tys. ludzi, ale za
to 84-hektarowy park, w nim część francuska, część angielska. Slow motion,
życie trochę jak z „Czarodziejskiej góry”. W PRL to była enklawa. W sąsiednich
miasteczkach, jak Białogard czy Szczecinek, stacjonowały radzieckie wojska, a
do nas co turnus przyjeżdżało 2 tys. normalnych, otwartych ludzi. Życie towarzyskie
kwitło. Mówiono: „Chcesz mieć córkę albo syna, wyślij żonę do Połczyna”. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Skąd się tam
wzięliście?</b></div>
<div class="MsoNormal">
Mój ojciec dostał się bez egzaminów na Wojskową Akademię
Techniczną w Warszawie, ale przyjechali do babci na wieś smutni panowie i
wypytywali o rodzinę i stosunek do religii. Więc babcia - której siostra była
przełożoną zakonu loretanek w Polsce, a bratanek księdzem - zabroniła mojemu
ojcu pójść na taką komunistyczną uczelnię. Te studia były jego marzeniem, ale
posłuchał matki. Za karę wzięli go do karnej jednostki. Spędził dwa lata w
Orzyszu i Bemowie Piskim. W wojsku miał wypadek, który zakończył się
rehabilitacją w Połczynie. Tam poznał moją mamę. </div>
<div class="MsoNormal">
Mnie ciągnęło do świata. Koszalin, oddalony o 60 km, był dla mnie dużym
miastem. Tyle że nie zdawałem sobie sprawy, na co się rzucam. Dziecko byłem.
Przez pierwszy rok, wychodząc w poniedziałki z domu na autobus, który o szóstej
rano odjeżdżał do Koszalina, płakałem. Z domu, w którym była miłość,
przeniosłem się do koszmaru, jakim był męski internat, w którym przy 13
stopniach mrozu kaloryfery były zimne. Końcówka lat 80., PRL upadał, wszędzie
bieda. No i od razu zadarłem z najstarszymi, 19-letnimi chłopakami. Wie pani,
co to znaczy założyć komuś siatkę na boisku? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Pewnie nie zakłada
się jej na głowę? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To znaczy minąć kogoś, puszczając mu piłkę między nogami.
Największa zniewaga. Jednemu to robiłem, a oni mnie bili po prostu, a potem
zabrali mi magnetofon Grundig - wtedy to był skarb. Byłem maminsynek, ale nie
dałem się złamać, chociaż ciężko było. </div>
<div class="MsoNormal">
Mama dzwoniła do mnie codziennie o godz. 19 na recepcję - w
internacie i potem w akademiku. Kiedy zmarła, uświadomiłem sobie, że nigdy nie
miała pretensji, że mnie nie ma, bo jestem na koncercie czy meczu. Ale
wiedziałem, że zawsze dzwoni. Po jej śmierci wpadłem w depresję, chociaż wtedy
nie zdawałem sobie z tego sprawy. Ojciec, brat i ja nigdy się z jej śmiercią
nie pogodziliśmy. Mamy takie charaktery, że się nie skarżymy, tylko się
zacinamy i zamykamy w sobie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Kiedy umarła? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Miałem 23 lata, a ona 46 - tyle co ja teraz. Tętniak
mózgu. To było w piątek. Pojechała z tatą i moim młodszym bratem Krzyśkiem do
Koszalina kupić stół i krzesła. Ja zostałem w domu, byłem po pracy - zawsze w
wakacje z bratem pracowaliśmy. Powiedziałem, że jestem zmęczony i wolę
poczytać. Nie było komórek, trochę się niepokoiłem, długo nie wracali. Okazało
się, że mama, wysiadając z samochodu, powiedziała tylko: „O Jezus Maria” i
straciła przytomność. Do dzisiaj nie skończyłem tej książki, którą wtedy
czytałem - to była „Lolita”; nigdy nie wziąłem też żadnej innej książki
Nabokova. </div>
<div class="MsoNormal">
Nasza rodzina w jakimś sensie przestała istnieć. Mama
wszystko trzymała razem. Było nas trzech silnych facetów, ona jedna normalna:
kolacja, Wigilia, święta, dom. Jestem rodzinny. Pracuję w Warszawie, ale nie
wyobrażam sobie, że mógłbym tutaj spędzić sam wolny dzień. Uciekam natychmiast
po pracy do domu. Moje dziewczyny byłyby szczęśliwe, gdybym powiedział, że
kończę z polityką. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Chciał pan kiedyś to
rzucić? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Jeśli polityk o tym myśli, to raczej dlatego, że polityka
go wyrzuca. Nie mam łatwego charakteru i mnie czasem wyrzucała. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ostatnio w 2014 r.
Teraz odzyskuje pan pozycję? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- W 2014 moja partia nie wystawiła mnie na listy i
zrezygnowałem z kierowania szczecińską Platformą. Miałem konflikt z lokalnym
liderem PO. Liczyłem się z tym, że to już koniec. W listopadzie 2015 byłem na
lotnisku w jednym z krajów za naszą wschodnią granicą - miałem pracować jako
doradca tamtejszego rządu - kiedy zadzwoniła Ewa Kopacz. Zaproponowała, żebym
ją wsparł jako jej doradca. Nie wahałem się, nawet do żony nie zadzwoniłem,
mimo że zawsze pytam ją o zdanie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dlaczego Kopacz pana
wzięła, skoro stracił pan zaufanie i Tuska, i Schetyny? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To nie była kwestia utraty zaufania, tylko tego, że mam
swoje zdanie i staram się go bronić, a ona widać kogoś takiego potrzebowała.
Człowieka, który zna partię i ma świadomość także nie najlepszych rzeczy, które
się w niej dzieją. Mówiło się, że Platformą rządzą baronowie; chciała im się
przeciwstawić i potrzebowała kogoś, kto się nie boi. Dobry zespół wtedy
zbudowała. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">HAROWALIŚMY TE 30 LAT
</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Teraz młodszym
łatwiej się przepchać i zakładać starszym siatki?</b> </div>
<div class="MsoNormal">
- Ja staram się nie dać sobie założyć siatki. To kwestia
umiejętności, nie wieku. </div>
<div class="MsoNormal">
Ale chciał pan odejść z polityki w wyniku gierek prowadzonych
w Szczecinie przez </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Stanisława
Gawłowskiego, a akceptowanych przez Schetynę. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Mocno to odczułem, ale się nie zgiąłem. Stałem prosto. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Chyba się pan trochę
zgiął, pisząc list do Tuska, że w Platformie źle się dzieje, a on nazwał to
„demonstracją rozżalenia”. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To był prywatny list, żadna publiczna demonstracja.
Rozumiem mechanizmy partyjne, wiem, jak trudno zbudować między ludźmi
porozumienie. Jak u Herodota - ciągle się buduje,</div>
<div class="MsoNormal">
a to się rozpada. Trzeba budować, mając świadomość, że się
rozpadnie. Sztuką jest się nie poddawać. Ale są granice. Padłem wtedy ofiarą
manipulowania partyjnymi listami, dopisywania ludzi itd. Tusk jest za mądrym
człowiekiem, wiedział, że mam rację, ale uważał, że są sprawy ważniejsze. Błędy
w partii były jedną z praprzyczyn porażki w 2015 r. Poczytuję sobie za
zaszczyt, że potrafiłem o nich mówić. Jest choć jeden dzisiaj w PiS, który by
powiedział Kaczyńskiemu, że popełnia błędy? </div>
<div class="MsoNormal">
Tusk zajmował się państwem i nie przypilnował morale w
partii. Był dobrym premierem, ale szefem partii nieco gorszym. Jego lekceważący
ton wobec mnie był próbą zbagatelizowania problemu. Podczas debaty sejmowej o
Kuchcińskim podobny zabieg socjotechniczny wykonał marszałek Terlecki. Próbował
pomniejszyć znaczenie tego, co mówię. To nie oznacza lekceważenia. Wręcz
przeciwnie - to dowód, że zarzuty są celne. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Czyli jakie błędy
popełnił Tusk? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Zbyt wielu ludzi o silnych charakterach musiało odejść,
ich miejsce często zajmowali gorsi. Nie po to w wieku 16 lat krzyczałem: „Precz
z komuną!”, żeby jako dorosły facet akceptować nepotyzm czy klientelizm. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Pan krzyczał już w
1989 r.? Jaki pan wtedy był? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Bardzo antykomunistyczny. I religijny. Świat wydawał mi
się prosty. Komunizm to było zło, a przyszłość będzie świetlana. Byłem
dzieckiem szczęścia, że rosłem z wolną Polską. Nie było tak, że ktoś mi coś
dał, myśmy, nasze pokolenie, wszystko wydrapywali. </div>
<div class="MsoNormal">
W 1997 r. skończyłem studia i z moją dzisiejszą żoną Irminą,
wtedy sympatią, postanowiliśmy wziąć ślub, mieć dziecko i kredyt na mieszkanie
o wielkości 47 metrów.
Pierwszą córkę, Anię, straciliśmy, żyła krótko. Była poważnie chora. Jestem
wdzięczny żonie, że nasze córki wychowała tak, że pamiętają o siostrze. </div>
<div class="MsoNormal">
Kredyt na mieszkanie musieli nam poręczać tata i teściowie.
Wie pani, jakie odsetki płaciłem? 24 procent w skali roku! To był kredyt w
euro, złotowy byłby droższy. W ciągu czterech lat musieliśmy spłacić podwójnie
to, co wzięliśmy. Z dzisiejszej perspektywy nieprawdopodobne. </div>
<div class="MsoNormal">
My, moje pokolenie, harowaliśmy te 30 lat. Jesteśmy trochę
jak Wokulski z „Lalki” - romantyczni, ale pozytywiści. Nie dlatego, że
weszliśmy do Unii i machaliśmy niebieską flagą, tylko dlatego, że
wypracowaliśmy ekonomiczne podstawy nowej Polski. Jesteśmy nauczeni pracy po
kilkanaście godzin na dobę. Teraz w Bośni córka zauważyła wielką reklamę
polskich mebli. Te „polskie meble” brzmiały jak gwarancja jakości. A pamiętam,
jak w latach 90. jechało się na Ukrainę jako do bogatszego kraju, hrywna była
warta więcej niż złoty. Więc to myśmy tę nową Polskę zbudowali. Nikt
dzisiejszym 40- czy 50-latkom tego nie odbierze. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Są tacy, co chcą. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- E tam, jesteśmy za silni. Polacy są krnąbrni i lubią
przeszkadzać. Kaczyńskiemu też to pokażą. Wierzę, że już w październiku. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ale przecież lipcową
nocą PiS przegłosował zmiany w kodeksie wyborczym. Izba Kontroli Nadzwyczajnej
i Spraw Publicznych nie tylko będzie uznawać ważność wyborów, ale i wybór
każdego posła. Kuchciński jest jedynką w Krośnie - i może wrócić. A kto wie,
czy zatwierdzą Nitrasa? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To mnie ludzie tu przyniosą. Wkurzą się. Polacy są przekorni.
Ja też jestem. Jestem typowym Polakiem. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Do stolika, przy
którym siedzimy na zewnątrz baru, podchodzi obca kobieta: </i></div>
<div class="MsoNormal">
- Dzień dobry. Ja jestem po przeciwnej stronie, pan mnie na
pewno kojarzy, bo kiedyś się sprzeczaliśmy tu na Wiejskiej. Chciałam pogratulować.
To było dobre. Niestety. </div>
<div class="MsoNormal">
Sławomir Nitras: Co było dobre?<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"> </b></div>
<div class="MsoNormal">
Kobieta: Pana wystąpienie w Sejmie. O tym ich braku
skromności. Chodzi mi o to, że pycha kroczy przed upadkiem. Tyle chciałam
powiedzieć. Do widzenia. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Coś się kruszy po
tamtej stronie? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To taka pani od człowieka, który stoi od rana do wieczora
tu przed Czytelnikiem z tablicą „PO to zdrajcy”. I widzi pani, jak ją dotknęło,
że ci z PiS tacy są? Ludzie na nich głosujący tego nie wiedzą. To cios w samo
serce. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy Ewa Kopacz była premierem, zapytałem, dlaczego nie
przeprowadza się do willi na Parkowej, tylko mieszka w hotelu sejmowym.
Powiedziała: „Bo do takich rzeczy nie wolno się przyzwyczajać. Wszystko kiedyś
trzeba oddać. Po co mam się wprowadzać, jak będę musiała się wyprowadzić?”.
Schetyna też mieszka w hotelu sejmowym. Ja nie. Za dużo kurzu, jestem
alergikiem. Poza tym lubię spać wygodnie, a tam są łóżka jak dla
przedszkolaków. Sam mam dwumetrowe - ja po prostu muszę spać w poprzek. Ale
żeby żona marszałka latała sobie sama rządowym samolotem? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">WIDZĘ, ŻE TO GO
DRAŻNI </b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ile pan nad tymi
lotami pracował? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Przyszli do mnie ludzie i mi to dali. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Jacy ludzie? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie mogę powiedzieć. Uczciwi. Odważni. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Wiedzieli, do kogo
przyjść. Ile razy Kuchciński zmniejszył panu uposażenie poselskie za karę? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Niech sobie pani wygoogluje. Krępuje mnie to. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Wyszło mi, że
przynajmniej sześć razy, ale chyba więcej? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie pamiętam. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Bo znowu powiedzą, że
robi pan z siebie męczennika? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie muszą, bo nie robię. Ale w sierpniu zeszłego roku
złożyłem sprawę do sądu o nękanie i nieuzasadnione kary finansowe. 21
października jest pierwsza rozprawa. Rok czekałem na samo wyznaczenie terminu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Podobno Kaczyński
pana nie trawi i było jego przyzwolenie na to nękanie. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Musiałaby pani posiedzieć trochę na sali sejmowej,
obserwować jego gesty. Oni, Kuchciński czy Terlecki, naprawdę reagują na nie.
Jarosław Kaczyński robi gest ręką i natychmiast mam wyłączany mikrofon. Czasami
wystarczy grymas twarzy, taki śmieszny - marszczy nos i czoło. I oni już
wiedzą, co mają robić. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ale za co on tak pana
nie lubi? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie znosi, jak ktoś go krytykuje albo z niego kpi. A ja
lubię go szarpać za uszy, to przyjemne jest. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Aż tak? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Sejm to jest forma teatru, obrady powinny być dobrym
spektaklem. W senacie rzymskim wygłaszano mowy pamiętane do dziś. Dla takiego
intelektualisty jak Kaczyński to chyba powinno być jakimś wyzwaniem, prawda? </div>
<div class="MsoNormal">
Ale on woli sejm niemy, prowadzony przez ludzi
intelektualnie ograniczonych. Wszelka próba podjęcia ciekawej debaty kończy się
wyłączaniem mikrofonu. Nieważne, czy mowa o polityce zagranicznej, służbie
zdrowia czy edukacji. Charakterystyczne, że kiedy Kaczyński był w opozycji, to
Tusk próbował go wyciągać na poważne debaty, a on ich unikał. Nawet bojkotował.
On nie chce debat merytorycznych czy popisów oratorskich. Szuka rozstrzygnięć
na poziomie manipulacji i niskich emocji. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Pan często zwraca się
bezpośrednio do niego. Może tym czuje się urażony? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Robię to dlatego, że widzę, że to go drażni. Jesteśmy
facetami, każdy z nas ma testosteron, emocje. Ale przecież nie namawiam,
żebyśmy się okładali tępymi pałkami, tylko żeby mierzyć się i walczyć o
wartości, poglądy, idee. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Czepiał się pan nawet
jego prywatnego ochroniarza. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę pani, gdy na ulicy ktoś staje samochodem z
włączonym silnikiem, to podchodzę i proszę o wyłączenie. Jeżeli w kuluarach
Sejmu, gdzie zabrania się wchodzić nawet dziennikarzom, robi się wyjątek dla
ochroniarza Kaczyńskiego, to nie będę milczał. Taki mam charakter. Pokazałem,
że to obłuda - i ten pan już nie chodzi po kuluarach. </div>
<div class="MsoNormal">
Opowiem pani zabawną historię. Od Okrągłego Stołu byłem
zaangażowany politycznie. W 1991 r. miałem 18 lat i zorganizowałem grupę
młodych ludzi do pracy w kampanii. Uciekaliśmy w nocy z internatu przez okno i
rozklejaliśmy na mieście plakaty Porozumienia Centrum. Dla mnie to było
naturalne, bo w 1990 r. wspierałem Wałęsę w wyborach prezydenckich, a PC to
była wtedy partia prezydencka. Kiedy Kaczyński przyjechał do Koszalina, to mu mnie
przedstawiono. „Chłopak zbudował nam całą młodzieżówkę” - mówili. Dostałem od
niego książkę, wywiad rzekę „Odwrotna strona medalu” z dedykacją: „Dla pana
Sławomira za pomoc w kampanii, Jarosław Kaczyński”. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Piękne. A pan
Sławomir taki niewdzięczny. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Mam tę książkę. Może kiedyś dam na Wielką Orkiestrę
Świątecznej Pomocy. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ale do PC pan się
wtedy nie zapisał. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie. Zapisałem się chwilę później do Unii Polityki
Realnej. Gdy dzisiaj spotykam bardzo młodych chłopaków od Korwina, to czuję do
nich sympatię. Jakbym widział siebie sprzed lat. Zaczytują się w von Hayeku, w
Edmundzie Burke’u. Czegoś chcą, idą pod prąd. Kontestują rzeczywistość, a nie
ją akceptują <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- to w młodości ważne.
Często strasznie mnie atakują. Chętnie z nimi rozmawiam. Też taki byłem. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Ma pan na myśli tych
młodych od Korwina, którzy nabierają się na proste teorie o naprawie świata i
pochwałę dyskryminacji? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Mówię tylko, że ci młodzi skrajni - i z prawa, i z lewa -
są autentyczni. I ja to lubię. </div>
<div class="MsoNormal">
Po UPR przeszedłem do Stronnictwa Konserwatywno-Liberalnego,
czytałem dużo Aleksandra Halla i zaczarował mnie Jan Maria Rokita. W telewizji
oglądałem pierwsze obrady Sejmu - zobaczyłem faceta w czarnym golfie, który
kłócił się z komunistami w garniturach. Mówił to, co ja chciałbym mówić.
Pierwszy raz w życiu miałem poczucie, że ktoś w Sejmie mnie reprezentuje. W
1997 r. miał spotkanie w Kowalewie Pomorskim, pojechałem, przedstawiłem się i
powiedziałem, że kiedyś będę z nim współpracował. On pyta: „Ale gdzie?”. A ja:
„Gdzie pan będzie?”. On, że pewnie w Sejmie. No to ja też będę w Sejmie.
Jeszcze niedawno radziłem się go w sprawach politycznych. Coś pękło, kiedy
przekroczył granicę - poparł Jakiego przeciw Trzaskowskiemu. On,
intelektualista, stanął po stronie gościa, który z prostactwa uczynił atut.
Wysłałem mu wtedy SMS-a. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Co pan mu napisał? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Rokita jest zafascynowany Modiglianim. Więc napisałem:
„Wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale nie to, że poparłeś gościa, który nie
wie, kim jest Modigliani”. </div>
<div class="MsoNormal">
Ale może wie, co za owad ukąsił boksera Dawida Kosteckiego,
który w podejrzanych okolicznościach zmarł w areszcie, a wcześniej ujawniał
informacje o aferze obyczajowej z udziałem polityków PiS na Podkarpaciu. </div>
<div class="MsoNormal">
- Zbigniew Ćwiąkalski musiał podać się do dymisji, kiedy
znaleziono w celi martwego człowieka oskarżonego o porwanie Krzysztofa
Olewnika. A teraz nic się nie dzieje. Ziobro tkwi na stanowisku, jakby nic się
nie stało. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">BĘDĘ BRONIŁ
KUCHCIŃSKIEGO </b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Jeszcze Marek Falenta
siedzi - i pewnie się boi. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiem, czy się boi. Ale powinien mieć zapewnione
bezpieczeństwo i wyjaśnić wpływ służb na aferę podsłuchową. Obcych i naszych.
Bo wiele wskazuje na to, że funkcjonariusze polskich służb działali przeciwko
polskiemu rządowi. Niewykluczone, że nie są lojalni również wobec obecnego
rządu. </div>
<div class="MsoNormal">
Skoro PiS boi się wyjaśnienia tej sprawy, wyobrażam sobie,
że sam Kaczyński może być dzisiaj przez nich manipulowany. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Co pan ma na myśli? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Jarosław Kaczyński widzi świat oczami tych, którzy mu go
przedstawiają. W sprawach służb specjalnych jest to Mariusz Kamiński. Ale
również Antoni Macierewicz. A kto im świat przedstawia? Pod czyim są wpływem?
Czy nie mają związków z ludźmi zamieszanymi w aferę podsłuchową? Przecież są na
to dowody. </div>
<div class="MsoNormal">
Donald Tusk lekceważył znaczenie służb specjalnych i to się
na nas zemściło. Nie chodzi nawet o to, że zostawił Kamińskiego na stanowisku
szefa CBA, ale o to, że bagatelizował znaczenie służb, uważał, że lepiej się
nie wtrącać do tego, co robią. Dlatego one zaczęły rządzić nami. I rządzą.
Państwo musi służby kontrolować, a nie dawać im się sterować. Jeśli wygramy
wybory, musimy tu przywrócić równowagę. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Służby były wmieszane
w tę aferę podkarpacką. Były agent CBA mówi o nagraniu, na którym marszałek
Kuchciński miał uprawiać seks z 15-latką. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Zaskoczę panią, ale w tej sprawie będę bronił
Kuchcińskiego. Nie wolno rzucać takich oskarżeń wobec żadnego człowieka, dopóki
nie ma dowodów. On ma dzieci, rodzinę. Zarzuca mu się obrzydliwe przestępstwo,
a nikt nie przedstawił dowodów. Jeśli mam dzisiaj powiedzieć, czy wierzę w seks
Kuchcińskiego z 15-letnią Ukrainką, to nie wierzę. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dziewczynką, obojętne
skąd. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, to bez znaczenia. Mam nastoletnie córki, znają mnie
jak mało kto. Często muszą słuchać oskarżeń, że jestem wariatem czy ćpunem. PiS
się w takich insynuacjach lubuje. Wiem, jak to je dotyka. Jak mnie to boli,
chociaż mam grubą skórę. Nigdy nie używałem narkotyków. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Politycy PiS mówią,
że pan jest chuligan polityczny, pajac, i że musi się pan leczyć. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To tylko próba odbierania mi wiarygodności. Kiedy brak
merytorycznych argumentów, podważa się wiarygodność człowieka. </div>
<div class="MsoNormal">
O, przepraszam, muszę odpowiedzieć - córka do mnie napisała.
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Czy pan ma święty
obraz na odwrocie komórki? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To św. Irena - moja mama miała na imię Irena. Dostałem od
starszej córki. Kupiła, kiedy byliśmy na Świętej Górze Grabarce. Natalia jest
zafascynowana Koreą Płn. Chciałaby tam pojechać. To raczej niemożliwe, więc
wymyśliłem erzac - zabrałem córki na Białoruś. Przy okazji zaliczyliśmy
Nieśwież, pogadaliśmy o Piłsudskim, procesie brzeskim. Za tę wycieczkę obiecała
mi, że przeczyta „Dzieje głupoty w Polsce”. Wracając, pojechaliśmy do
Kruszynian, żeby córki zobaczyły, jak żyją polscy Tatarzy, a potem na
prawosławną Grabarkę. Tam Natalia znalazła dla mnie ten obrazek. Ładne, nie?
Córka coś takiego mi kupuje, chociaż uważa się za niewierzącą. Ja wierzę w
Boga, ale w Kościele czuję się coraz bardziej obco. Mój tata ma pretensje: „Ty
nie reformuj Kościoła”. A właśnie, że będę. Kościół jest dla mnie ważny i nie
spełnia moich oczekiwań. Czuję się z niego wykluczany. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">W czasie debaty nad
zaostrzeniem kar za pedofilię postawił pan dziecięce buciki przed Kaczyńskim. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Marszałek Terlecki rzucił nimi we mnie. Podniosłem je i
ponownie chciałem postawić przed Kaczyńskim. Ktoś rzuca, to podnoszę. Te buciki
to ważny symbol. Ja od Kościoła wymagam, skoro on mnie poucza. </div>
<div class="MsoNormal">
Z czym kojarzy się pani maj? Bo mnie z majowym. A czerwiec?
Mnie z czerwcowym. Październik? Mnie z różańcem. Przełom listopada i grudnia?
Mnie z adwentem. Marzec - z wielkim postem. Tak byłem wychowany. Dzieci grały w
piłkę, a ja przed godz. 17 do domu - i do kościoła. Rygor, ale nie przesadny.
Nie mogłem oglądać telewizji po „Dzienniku”, wyjątek tata robił dla sportu.
Bardzo sobie to cenię, bo dzięki temu wieczorami czytałem książki. A jak mnie
ojciec złapał na oglądaniu telewizji w sobotę, musiałem sprzątać piwnicę. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Za wesoło nie było. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Miałem kochany dom. Proszę pani, ja jestem z blokowiska.
Wakacje to było chodzenie na szczupakówkę - czyli na gliniankę. Byłem tam jakiś
czas temu i myślałem: że się w tym nie utopiłem, to cud. Dzieciaki siadały na
brzegu, pluły pestki słonecznika i czekały, co dzień przyniesie. A tata mnie z
tego wyrywał - do kościoła i książek. Nauczył systematyczności i
obowiązkowości. Uczył, żeby nie wierzyć komunistom, że Ruscy weszli 17 września,
że ulica Rokossowskiego to dawniej Roosevelta, nawet do harcerstwa zabronił mi
się zapisać, żebym nie biegał w czerwonej chustce. </div>
<div class="MsoNormal">
Był dyrektorem wczasów pracowniczych, ale wyrzucili go z
pracy w 1981 r. Współpracował z naszym proboszczem, zbudowali razem nielegalnie
kościół. Ten ksiądz, Bolesław Jewulski, głosił polityczne kazania. W takim
miasteczku jak nasze świadczyło to o odwadze - w okolicy stacjonowało 30 tys.
rosyjskich żołnierzy, mało kto słuchał Wolnej Europy, nie było u nas Kuronia
ani Michnika. Byłem ministrantem - niedługo, bo pobiłem się z kolegą i mnie
wyrzucono - ale pamiętam, jak esbecy przyszli po mszy do zakrystii i tego
księdza zabrali, dostał potem trzy lata. Dla mnie jako ośmiolatka najgorsze
było to, że wśród tych, którzy po niego przyszli, byli rodzice dzieci, które
znałem. </div>
<div class="MsoNormal">
Tata zaangażował się w obronę księdza, pisał listy, jeździł
z petycjami - i za to go wyrzucili z pracy. Wezwał go mój nauczyciel historii,
który był wysoko postawiony w PZPR, i powiedział, że cofają mu rekomendację
partyjną. Ojciec stwierdził, że nie wiedział nawet, że taką miał - i rozstał
się z pracą dla Polski Ludowej. Jeździł jako gastarbeiter do Niemiec, a w
wolnej Polsce został przedsiębiorcą. </div>
<div class="MsoNormal">
Dzisiaj też przyjaźni się z wieloma księżmi. Znam to środowisko.
Także ich słabości. Samotność to często ich główny problem, wielu nie
wytrzymuje nakazu celibatu. Jednak ich krytycy nie rozumieją siły, jaką dają
wierzącym wiara i sakramenty. Niech ktoś powie zakonnikom na górze Athos, że
stworzyli sobie piękny teatr, ale że to nie ma sensu. Przecież to ich
jestestwo. Nikt nie ma prawa kwestionować tej drogi. Stoją za nią 2 tys. lat.
Inna sprawa, że Kościół musi się nauczyć życia w społeczeństwie otwartym,
wielokulturowym. Zawsze muszę tłumaczyć ojcu, że prawo tworzy się dla
wszystkich, a nie tylko dla wierzących. Że jako poseł muszę myśleć o wszystkich
obywatelach i dlatego zagłosuję np. za związkami partnerskimi. Nie są łatwe te
rozmowy. </div>
<div class="MsoNormal">
Rozumiem potrzebę ludzi domagających się wyzwolenia spod
„katolickiej presji”, ale też wiem, skąd się wzięliśmy. Gdzie byśmy byli
dzisiaj, gdyby nie Kościół? Czechy są fascynującym krajem, ale 70 proc. Czechów
jest chowanych na koszt państwa w zbiorowych grobach. Dostawiają urny do
wspólnego dołu. Mało kto chodzi na pogrzeby. My jesteśmy inni. Jak byśmy
przetrwali komunizm, gdyby nie Kościół? Przecież nawet Adam Michnik pisał o tym
książki. Dzisiaj hierarchowie niszczą dorobek społeczny Kościoła w Polsce, ale
ich za chwilę nie będzie. Są agresywni, bo wiedzą, że wraz z nimi odejdzie ten
rodzaj wpływu na państwo. A Kościół zostanie. Pytanie, w jakiej formie.
Chciałbym, żeby w tej znanej z Niemiec bardziej niż z Irlandii. I czy będzie
pamiętał, że pierwsze przykazanie nakazuje miłość bliźniego? </div>
<div class="MsoNormal">
W każdym razie ja czuję się wytworem tej kultury. Tak jak te
wiejskie dziewczyny, które śpiewały w maju pod figurami Matki Boskiej:
„Chwalcie łąki umajone,/ Góry, doliny zielone...”. </div>
<div class="MsoNormal">
Co? Nie myślała pani, że się umawia na rozmowę z gościem,
który będzie żarliwie bronił polskiego katolicyzmu? Godzę chrześcijaństwo z
tolerancją i demokracją. To proste. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">TRZEBA, TO LECI </b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Zastanawiam się nad
tym, że mógłby pan teraz gdzieś w Szczecińskiem tolerancyjnie grillować z
prezesem rybki na brzozowym ogniu, jak to robi Joachim Brudziński. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Ale ja nigdy nie mógłbym być w PiS! </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Nie chcieli pana
ściągnąć? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- PiS nie. Namawiali mnie ludzie Jarosława Gowina, żebym
kandydował do europarlamentu - wtedy, kiedy nie wpuszczono mnie na listy
Platformy, mimo że wcześniej byłem europosłem. Gowinowi odpowiedziałem: „Przecież
ty, Jarek, skończysz w PiS. A czy wyobrażasz sobie tam mnie?!”. A on, że chyba
w tej Brukseli za bardzo się zliberalizowałem. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Może miał rację, bo
co z pana za konserwatysta, skoro pan chodzi na Marsze Równości, czarne marsze,
popiera in vitro i związki partnerskie? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Tylko że dla mnie konserwatyzm to ciągłość, dziedzictwo.
Wiem, skąd przyszedłem, gdzie są moje korzenie, mam świadomość procesu, którego
jestem tylko elementem. Ale nie jestem pisowcem, nacjonalistą, narodowcem. Nie
jestem z sekty. Cenię sobie wolność, swoją i innych. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Obiecał pan, że po
Kuchcińskim weźmie się za Kaczyńskiego, bo „lata na ministra”. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Bo lata. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Na którego ministra? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Z Brudzińskim lata, z Błaszczakiem. Wszystko sprawdzimy.
Przecież oni uważają go za przywódcę państwa. Gdy potrzebuje, to musi mieć
samolot. Trzeba, to leci. Zdumiewa skala używania przez nich samolotów. Nic
więcej nie mogę powiedzieć. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Przed wyborami będzie
z tego jakiś chleb? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, absolutnie. Ale te sensacyjne sprawy to nie jest coś,
co uwielbiam. Ja nie mam wobec nich złych uczuć, nawet wobec Terleckiego. Tylko
nogi nigdy nie odstawię. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Nazwał go pan
„dziadowskim marszałkiem”. Za co też polecieli panu po pensji. </b></div>
<div class="MsoNormal">
- To było kilka dni po tym, kiedy w Sejmie na pytanie
dziennikarki z TVN powiedział, że nie chce mu się gadać z taką dziadowską
telewizją. Zademonstrowałem sprzeciw wobec takiego zachowania. Z wykształcenia
jestem politologiem, miałem okazję uczyć studentów systemów politycznych. Marzę
o Sejmie, w którym w czasie debat ostro się spieramy, ale wychodzimy poza salę
i okazujemy sobie szacunek. Spieramy się z poglądami, nie ludźmi. Kiedy się
idzie np. na derby Rzymu, to na stadionie kibice Romy i Lazio są wobec siebie
agresywni, ale ze stadionu wychodzą już bez chęci zrobienia sobie krzywdy.
Koniec spektaklu. Widziałem też kiedyś derby Belgradu, gdzie wojna zaczynała
się po meczu. Wolę wzorce bardziej zachodnioeuropejskie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Spieranie się z PiS
na idee? </b></div>
<div class="MsoNormal">
- Tylko że gdzie PiS, a gdzie idee? Jakie idee? To są za
prości ludzie, działają na prostych instynktach. Ich potrzeby nie są wyszukane -
polatać sobie, popławić się w luksusie. Kasa, a nie idee. Tak to wygląda. A
szkoda. </div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">rozmawia Donata Subbotko</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/3UPH">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-83003978049712617502019-08-17T13:46:00.000+02:002019-08-17T13:46:03.935+02:00PiS tysięcy Kuchcińskich,Zła dobrem nie zwyciężysz,Smętne żarty,Świst kosy,Wyszarpywanie wyborcze i Życie na kredyt<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">PiS tysięcy Kuchcińskich</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">W</span></b>yciągając poniekąd racjonalne wnioski ze
swoich doświadczeń, w tym potknięć, Jarosław Kaczyński konsekwentnie zbudował
system jednowładztwa. Na krótką metę skuteczny, ale do cna zepsuty.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- To nie socjalizm,
ale wypaczenia socjalizmu - broniła się w momentach kryzysowych władza PRL. Aż
okazało się, że wypaczenia są tego socjalizmu istotą. Podobnie jest z państwem
PiS. To państwo zdegenerowane i źle zorganizowane, nietransparentne i
nieudolne. Charakteryzująca arywistów pazerność jest w nim normą, a uznawanie
przez funkcjonariuszy władzy publicznego za prywatne jest standardem. Kaczyński
dla swej władzy i wygody stworzył system, którego efektem musiała być moralna
degrengolada. Kuchciński, jego loty i kłamstwa nie są więc żadnym ekscesem ani
występkiem. Są nieuchronnym skutkiem. Takiego właśnie państwa chciał Kaczyński.
Takie też, unikając dawnych błędów, zbudował.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W swojej pierwszej
partii. Porozumieniu Centrum - jak sam przyznał - miał wielu ludzi „niezupełnie
zdrowych na umyśle”. PC de facto mu potem ukradziono. „Niezupełnie zdrowych na
umyśle” na kolejnym okrążeniu też nie unikał, ale wniosek wyciągnął inny. By
partii mu już nigdy nie ukradziono, tworząc PiS, napisał statut partii
prywatnej, która będzie jego własnością do śmierci.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Partii nikt mu już
zabrać nie mógł, ale Kaczyński zorientował się, że zbyt inteligentni lub
niezależni, a szczególnie wyposażeni w obie te cechy, często go zdradzają.
Marcinkiewicz, Dorn czy Ujazdowski mogli mu ulegać, ale nigdy całkowicie. Na
następnym okrążeniu zdecydował więc, że musi mieć wyłącznie miernych i
niesamodzielnych, dyspozycyjnych absolutnie - Dudów, Morawieckich, Kuchcińskich
czy Suskich. Od myślenia jest on. Reszta jest od nieprzeszkadzania i
popierania.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Po latach 2005-2007
Kaczyński wiedział także, że liberalizm nie działa. Nikt nie docenił obcięcia
przez niego podatków. Zrozumiał więc, że wybory wygrywa się socjalizmem, a nie
liberalizmem, i zamiast ciąć podatki, dał ludziom gotówkę. Proste. Do tego dał
im poczucie, że mogą się zemścić na elicie. 500 plus zemsta okazało się
formułą genialną.</div>
<div class="MsoNormal">
W czasie rządów PO Kaczyński pojął, że elektorat nie ma
żadnego apetytu na reformy. Co z tego, że podwyższenie wieku emerytalnego było
dla państwa niezbędne, skoro prowadziło do utraty władzy. Żadnych reform -
stało się jego credo.</div>
<a name='more'></a><div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zrozumiał, że
większość Polski może zignorować. Wystarczy skupić się na 40 proc. Polaków.
Zrozumiał i to, że pazerny Kościół najbardziej chce pieniędzy, a najbardziej
boi się liberalizmu. Dał mu więc pieniądze i podarował wojnę z liberalizmem.
Pojął także, że to jakiś dureń wymyślił zasadę „kto ma telewizje traci władzę”.
Władzę tracił ktoś, kto mając telewizję, miał też skrupuły. Należało się ich
pozbyć. Kurski był jak znalazł.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kaczyński zobaczy
również, że elektorat kocha siłę, a nawet pogardę, co bardzo było zbieżne z
jego inklinacjami. Wniosek byt prosty - żadnych sojuszników, trzeba mieć poddanych,
żadnych koalicjantów, żadnych debat, żadnego dialogu, żadnego kompromis.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W efekcie stworzył
system, w którym celem jest nie Polska, ale jego osobista władza, niezależnie
od tego, jak często twierdziłby, że jest odwrotnie. Niezbędnym elementem
systemu była redukcja rządów prawa, prymat państwa nad obywatelem i uczynienie
z państwa zakładnika oraz sługi rządzącej partii. Taki system nie potrzebuje
kadr kompetentnych. Potrzebuje wiernych. Nie potrzebuje ludzi celebrujących
swą godność, ale pionków gotowych na każde upokorzenie. Potrzebuje po prostu
armii Kuchcińskich. Kaczyński naprawdę wie, kim są ci ludzie. Zero złudzeń.
Jako mistrz castingu poszukiwał wyłącznie egzemplarzy uszkodzonych. Nie szukał
cnoty, lecz gotowości popełnienia występku, nie szukał ludzi z charakterem,
ale takich, którzy nie mieli go za grosz.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Oczywiście
doskonale wie, że rządzenie przy pomocy miernot ma swoje ograniczenia. To się
w końcu musi - przepraszam - rypnąć. Ale fastrygując, kombinując i sypiąc
gotówkę, dwie kadencje można przetrwać. Może nawet trzy. W jego wieku
wystarczy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kaczyński musiał
stworzyć państwo chore, bo tylko takie mogło w pełni zaspokajać jego osobiste
cele. I stworzył państwo prywatne. W tym teatrze jest jeden właściciel, jeden
dyrektor i jedna główna rola. Cała reszta to halabardnicy, tło, element
scenografii.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Partia to ja,
państwo to ja, Polska to ja. W takim państwie osobiste cechy wodza stają się
cechami i wadami państwa Nieprzejrzystość, nieprzewidywalność i brak szacunku
dla innych, traktowanych wyłącznie instrumentalnie</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Nie miejcie więc
pretensji do Kuchcińskiego Dudy Karczewskiego, Morawieckiego czy Szydło. To
tylko doskonale ołowiane żołnierzyki w planszowej grze, w którą Polskę za</div>
<div class="MsoNormal">
zgodą części i przy bierności większości Polaków, zmienił
Jarosław Kaczyński.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Tomasz Lis</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/2R7W">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<h1>
<span style="font-size: 26.0pt;">Zła dobrem nie zwyciężysz</span></h1>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="mso-bidi-font-style: italic;">To nieprawda, że zło można zwyciężyć dobrem,
zło się dobrem co najwyżej utuczy do niebotycznych rozmiarów, rozzuchwali,
uczyni potężnym i bezczelnym.</span></b><br />
<br />
Oglądaliście już na HBO serial „Na cały głos” z brawurowym Russellem Crowe'em w
roli Rogera Ailesa, twórcy i wieloletniego prezesa stacji Fox News? Nie?
Zobaczcie koniecznie. Znajdziecie w nim odpowiedzi na wszystkie pytanie, jakie
zadajecie sobie przed wyborami, a zwłaszcza na to jedno najważniejsze: dlaczego
zło wygrywa?<br />
<br />
Umieszczę tu teraz ostrzeżenie: ten felieton będzie tylko dla czytelników o
mocnych nerwach, jeśli ich nie macie, nie czytajcie dalej, a jeśli tak, to na
własną odpowiedzialność.<br />
<br />
Stawiam tezę, która z pewnością nie spodoba się wielu liberałom i ludziom
lewicy, wszystkim zacnym i przyzwoitym obrońcom demokracji i najlepszemu
rzecznikowi praw obywatelskich, jakiego kiedykolwiek mieliśmy, dr Adamowi
Bodnarowi (dlatego mam nadzieję, że nie przeczyta tego tekstu).<br />
<br />
Tezę, z którą sama do niedawna nie zgadzałam się fundamentalnie, ba! – z
zapałem obalałam, mając zresztą w zanadrzu wiele sensownych i wciąż słusznych
argumentów.<br />
Tezę, której jako wielbicielka Mahatmy Gandhiego i Jezusa z Nazaretu (jako
filozofa, nie bóstwa oczywiście) jestem wciąż moralnie przeciwna.<br />
<br />
A jednak muszę ją postawić, bo zmusza mnie do tego publicystyczna uczciwość
nakazująca bez ogródek, prosto i rzetelnie opisać to, co widzę w Polsce teraz,
w tym ważnym, historycznym czasie. I to, czego się w czasie obecnych rządów
nauczyłam.<br />
<br />
Brzmi ona: to nieprawda, że zło można zwyciężyć dobrem.<br />
<br />
Przeciwnie: przekonanie to, dobre dla poetów i pieśniarzy, w życiu społecznym
wyrządza straszne, olbrzymie i niepowetowane straty, będąc kosztownym dowodem
naiwności i niezrozumienia ważnej maksymy Terencjusza: „Gdy dwóch robi to samo,
to nie jest to samo”.<br />
<br />
Nigdy w życiu!<br />
<br />
<b>Trzeba sięgnąć po ich metody</b><br />
Zła nie zwycięży się dobrem, zło się dobrem co najwyżej utuczy do niebotycznych
rozmiarów, rozzuchwali, uczyni potężnym i bezczelnym.<br />
<br />
Jedyne dobro, które ma szansę zwyciężyć zło, to dobro podparte siłą,
propagandą, sprawnością techniczną, pijarową i organizacyjną, wielkimi
pieniędzmi i agencjami wpływania na opinię publiczną, dobro uzbrojone w pięść i
broń (polityczną, rzecz jasna), a nade wszystko, w bezwzględność, bo tak naprawdę
do niej wszystko się sprowadza.<br />
<br />
Jednym słowem: trzeba działać jak zło, pokonać je jego własnymi metodami, ale
nie być złym. Trzeba być jak oficerowie wywiadu (niegdyś, bo teraz polskiego
sprawnego wywiadu już nie ma), którzy popełniają przestępstwa, ale zawsze dla
dobra kraju i obywateli.<br />
<br />
Po kopaniu i biciu kobiet na marszu „niepodległości”, po zatrzymywaniu ludzi
chcących powstrzymać Międlara, po łamaniu i naginaniu prawa i śmianiu się w
twarz dziennikarzom i opinii publicznej, po marszu tej władzy do celu po
trupach (nie tylko w przenośni, ale i dosłownie) powiem wam jedno: kto chce
zatrzymać populistów, musi rozprawiać się z nimi na zimno, bezwzględnie,
konsekwentnie, wcale nie litościwie – stosując przeciw nim niektóre ich metody.<br />
<br />
Kto chce być skuteczny, nie może cofnąć się o krok.<br />
<br />
Czy to słuszne? Nie wiem. Czy moralne? Nie bardzo. Czy godne pochwały.
Absolutnie nie.<br />
<br />
<b>Idą na nas z siekierą</b><br />
Ale my, obywatele, patrząc na postępowanie władzy i jej akolitów, jak Kościół
katolicki, jesteśmy dziś w sytuacji człowieka, który widzi, jak włamywacz idzie
ku niemu z siekierą w ręku i mordem w oczach.<br />
<br />
Grzeczne mówienie: „Wiesz, że wszedłeś do mojego domu bez pozwolenia, czego nie
pochwala kodeks karny. Może wyjdziesz, a ja zapakuję ci na drogę ciasteczka i
zaparzę kawy?” – nie podziała, zapewniam.<br />
<br />
W takiej sytuacji trzeba wziąć, co się ma pod ręką, i uderzyć, bo wiadomo, że
jeśli my nie unieruchomimy włamywacza, to on unieruchomi nas. Być może na
zawsze. I jeśli nie chcemy umierać, a przeciwnie, obronić nasz dom, naszą
rodzinę, zdrowie i życie, musimy działać jak włamywacz – i bić się w obronie
własnej.<br />
<br />
W prawie są przepisy wyłączające odpowiedzialność za użycie przemocy, jeśli
działało się w obronie własnej lub w stanie wyższej konieczności, jeśli
zastosowaliśmy ostateczne środki, żeby przeżyć.<br />
<br />
Co jest ekwiwalentem obrony własnej w życiu społecznym i politycznym? Z
pewnością nie przemoc fizyczna, bo przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem, w
żadnej sytuacji. Jest jednak dość jasne, że białe róże i uśmiechy na pokojowych
demonstracjach – także nie.<br />
<br />
<b>Amerykanie mają to w konstytucji</b><br />
Mądrzy Amerykanie przewidzieli taką okoliczność i wymyślili rozwiązanie, które
zapisali w Deklaracji Niepodległości: „Uważamy następujące prawdy za oczywiste:
że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi
nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i
dążenia do szczęścia.<br />
<br />
Że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których
sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych.<br />
<br />
Że jeżeli kiedykolwiek jakakolwiek forma rządu uniemożliwiałaby osiągnięcie
tych celów, to naród ma prawo taki rząd zmienić lub obalić i powołać nowy,
którego podwalinami będą takie zasady i taka organizacja władzy, jakie wydadzą się
narodowi najbardziej sprzyjające dla ich szczęścia i bezpieczeństwa.
Roztropność, rzecz jasna, będzie dyktowała, że rządu trwałego nie należy
zmieniać dla przyczyn błahych i przemijających. Doświadczenie zaś wykazało też,
że ludzie wolą raczej ścierpieć wszelkie zło, które jest do zniesienia, aniżeli
prostować swoje ścieżki przez unicestwienie form, do których są przyzwyczajeni.
Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym
kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, wówczas
ich słusznym i ludzkim prawem, ich obowiązkiem staje się odrzucenie takiego
rządu oraz stworzenie nowej straży dla swego przyszłego bezpieczeństwa”.<br />
<br style="mso-special-character: line-break;" />
<br style="mso-special-character: line-break;" /></div>
<div class="MsoNormal">
My, Polacy, takiego rozwiązania nie mamy.<br />
<br />
<b>To nie jest wojna dla wrażliwców</b><br />
Potrzebujemy jednak przywódców, ostrych, pragmatycznych, myślących w
kategoriach interesu państwa, a nie interesu partii, mocnych i niewahających
się mówić i postępować ostro, nazywać rzeczy po imieniu. Odpowiedzialnych, ale
niedających zapędzać się populistom i nacjonalistom w kozi róg. Niebojących się
Kaczyńskiego, Brudzińskiego, Kamińskiego – nikogo.<br />
<br />
Potrzebujemy wyszczekania, zdecydowania, elokwencji i socjotechniki, dokładnie
takich samych, jakie mają populiści, tej samej bezczelności i bezwzględności. W
tej wojnie o Polskę nie ma miejsca dla wrażliwców.<br />
<br />
Mariusz Kamiński, minister koordynator służb specjalnych, został właśnie szefem
MSWiA, łącząc w swoich rękach niespotykaną dotąd i niezwykle groźną dla
obywateli władzę. Minister Ziobro rozszerza władzę prokuratury, nadając jej
uprawnienia sądów (prokuratura będzie zdecydować, że podejrzany nie może wyjść
za kaucją, co do tej pory leżało w gestii sądu i co da jej nieograniczone
możliwości trzymania ludzi w aresztach). Niezgodnie z prawem dwa miesiące przed
wyborami (łamiąc ciszę legislacyjną, do której zobowiązują władzę wyroki TK,
zgodnie z którą nie można wprowadzać istotnych zmian w prawie wyborczym później
niż sześć miesięcy przed wyborami) zmieniono prawo wyborcze tak, żeby stworzona
przez PiS Izba Kontroli Spraw Publicznych SN orzekała o ważności wyborów.<br />
<br />
Możecie myśleć, że to niewinne przypadki, ale ja widzę zaciskającą się na
naszej, obywateli, szyi pętlę. I moim zdaniem, jeśli Polska ma zwyciężyć to
bezprawne, autorytarne, rozrastające się zło, to bynajmniej nie uroczym,
romantycznym dobrem.</div>
<div class="MsoNormal">
<b><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Eliza Michalik</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/2R8C">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Smętne żarty</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">O</span></b>kładkowe skojarzenie gmachu sejmowego
z namiotem cyrkowym należy do kategorii smutnych żartów. Przykro, że
parlament Rzeczpospolitej został w ostatnich latach tak bardzo
spostponowany i ośmieszony. I sprawa lotów marszałka Kuchcińskiego,
a ściślej kłamstw, jakie jej towarzyszyły, jest tylko gorzką pointą.
Wysokie Izby oraz zasiadający w nich przedstawiciele narodu od czasu powrotu
do Polski wolnych wyborów nie cieszyli się jakimś bardzo wysokim autorytetem
i uznaniem. Dość szybko po przełomie 1989 r. utrwaliło się
przekonanie, że okrągły budynek na Wiejskiej to rodzaj teatru, „scena
polityczna”, na której przed wyborcami popisują się, wygłaszając swoje kwestie
i tocząc teatralne bitwy, posłowie i partie. Teatr, ale jednak nie
cyrk.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kończąca się
kadencja była pierwszą w historii III RP, w której większość nie
należała do jakiejś partyjnej koalicji, ale jednego zwartego ugrupowania.
Trzeba bardzo utrwalonych procedur i obyczajów demokratycznych, aby taki
parlament respektował prawa mniejszości i nie ześliznął się w stronę
jednopartyjnego dyktatu. U nas zabrakło i procedur,i jakiejkolwiek
dobrej woli. Do władzy doszła partia otwarcie antysystemowa, głodna władzy
i odwetu, przekonana, że wyborcze zwycięstwo daje jej monopol władzy
w państwie, znosi faktycznie konstytucyjny trójpodział władzy,
a opozycję - niejako z definicji - ustawia w roli przeciwników
demokracji i wrogów państwa. Sejm stał się jedną z pierwszych
naturalnych ofiar tego mentalnego i politycznego zamachu stanu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">O</span></b>bserwowaliśmy przez cztery lata, jak
parlament zmienia się w karykaturę, arenę dla sztuczek i błazenady.
Nocne obrady, odbieranie głosu opozycji, uchwalanie ustaw w godzinę,
odrzucanie wszelkich poprawek i projektów opozycji, wnoszenie rządowych
projektów jako poselskie, obrady w Sali Kolumnowej, izolowanie
dziennikarzy, zamiana straży sejmowej w operetkową gwardię marszałka,
odmowy udostępnienia informacji publicznych, arbitralne kary dla posłów - co
się stało z polskim Sejmem, opisujemy szerzej w tekście Rafała Kalukina.
Postać marszałka Kuchcińskiego jest w tej opowieści ważna
i symboliczna. Trzeciorzędny partyjny działacz, bez samodzielnej pozycji
politycznej, postawiony w roli „drugiej osoby w państwie”
i traktowany przez Jarosława Kaczyńskiego równie lekceważąco jak „pierwsza
osoba w państwie”. Kompensujący swoje upokorzenia arogancją
i napuszonym dygnitarstwem.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Parlamentarna
opozycja próbowała się w tej sytuacji jakoś odnaleźć, ale po tzw. kryzysie
grudniowym 2016 r. i realnym ryzyku powołania przez władzę
marionetkowego parlamentu poza salą sejmową przeszła w tryb miękkich
protestów, biernego uczestnictwa, rzadko objawiając jakąś legislacyjną czy choćby
polityczną inicjatywę. Parę razy się udało - głównie dzięki młodym posłom PO
Michałowi Szczerbie („marszałku kochany”), Krzysztofowi Brejzie (afera
premiowa) czy Sławomirowi Nitrasowi, który znakomicie merytorycznie
i retorycznie rozegrał sprawę AirKuchciński. Trzeba jednak zauważyć, że te
względne sukcesy opozycji dotyczyły spraw co prawda bulwersujących opinię
publiczną, ale marginalnych na tle naprawdę poważnych nadużyć, naruszeń prawa,
zaniechań, wpadek rządu PiS.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">R</span></b>ozbawił mnie ostatnio Ludwik Dorn, mówiąc
w wywiadzie dla gazeta.pl, że władza PiS kojarzy mu się
z pierwotniakiem, który „oblewa i wchłania wszystko, co napotka, ale
sam nie ma żadnej struktury poza jądrem komórkowym, którym jest Jarosław
Kaczyński”. Ten stwór dlatego właśnie jest groźny, że rozlewa się bez celu
i planu „jak glut”, a „państwo skolonizowane przez pierwotniaka też staje
się galaretą”. Właściwie wszystkie tzw. reformy czy plany PiS (poza czystym
rozdawaniem pieniędzy) utknęły w owej galarecie. Dorn przypomina, o czym
i my piszemy każdego tygodnia: jeśli popatrzeć na służbę zdrowia,
edukację, zapowiadane szumnie inwestycje, budowę dróg, sprawność sądownictwa,
program mieszkaniowy, obronność, administrację, energetykę, ochronę klimatu,
międzynarodową pozycję kraju i co jeszcze chcieć - nic się nie poprawiło,
generalnie jest gorzej, a na pewno nie lepiej, niż było. Istotą realnej
polityki są proste transfery socjalne i podgrzewanie konfliktów
światopoglądowych.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zgadzam się
z Ludwikiem Dornem w opisie ogólnej nieudolności, niepowagi
pisowskiego państwa, ale myślę, że nie docenia zarazem sprawności partii
w zagarnianiu i wyostrzaniu instrumentów władzy. Poprawa jakości
państwa - wymagająca jakiejś wiedzy, trudu, społecznych konsultacji,
wytrwałości, ponoszenia politycznego ryzyka - jest poza polem priorytetów tej
ekipy i jej szefa. Liczy się to, co daje i umacnia samą dominację:
pieniądze z budżetu i spółek Skarbu Państwa, telewizja, służby
specjalne i mundurowe, kontrola nad Trybunałem Konstytucyjnym, prokuraturą
i Kościołem, upychanie lojalnych kadr partii we wszystkich możliwych
instytucjach. Reszta jest propagandą, widowiskiem, cyrkiem właśnie. A tam -
co oglądamy każdego dnia - iluzjonistyczne popisy speców od manipulacji,
prawnicze sztuczki, straszenie publiczności rzekomymi potworami, błazeńskie
teksty i gesty.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">W</span></b> latach gierkowskich nadawano
w radiowej Trójce niesłychanie popularny kabaretowy serial Jacka
Fedorowicza pt. „Dyrekcja cyrku w budowie”, nawiązujący do faktycznie
trwającej przez kilkanaście lat budowy gmachu cyrku na Powiślu. Jeden
z autorów skeczów, Marcin Wolski (późniejszy nominat PiS w TVP),
mówił kiedyś, że istotą zgrywy było „budowanie czegoś, co nigdy nie mogło być
skończone”, bo po pierwsze z tą ekipą skończenie czegokolwiek było
niewykonalne, a po drugie, gdyby jakimś cudem coś ukończono, to ekipa nie
miałaby co robić i czym uzasadniać swojego istnienia. Więc stale odbywały
się zatroskane narady, tworzono plany dalszego doskonalenia, szukano szkodników
i wrogów, składając rytualne hołdy Panu Kierownikowi i sepleniącemu
Pierwszemu Spikerowi.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tym razem podniebne
akrobacje marszałka Kuchcińskiego zakończyły się upadkiem (co prawda na siatkę,
czyli listę wyborczą w Krośnie), ale show trwa, publiczność bije brawo,
dyrektor cyrku w budowie zapowiada kolejne porcje darmowego popcornu.
I może rzeczywiście kiedyś będziemy się z tego śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Jerzy Baczyński</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/1Vey">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Świst kosy</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">M</span></b>oże tak być, że za 50 lat o tym, kto
jest w Polsce marszałkiem Sejmu, będzie wiedziało tylko kilka osób. Dla
reszty podstawowe stanie się pytanie, skąd wziąć szklankę wody. Starzy ludzie
będą wtedy opowiadać, że widzieli jeszcze Wisłę - jako strumyk, ale widzieli.
Miarą patriotyzmu będzie zużywanie pół szklanki H2O. Dziś tą miarą jest liczba
poklepań po ramieniu Marka Kuchcińskiego. Wyrażają one szacunek i uznanie
dla prawie 900 ustaw, które jako marszałek w pięknym stylu przeprowadził
przez parlament. Tyle bezsennych nocy złożył na ołtarzu ojczyzny, że Gulfstream
mu się należał jak Piotrowiczowi stanowisko przewodniczącego sejmowej komisji
sprawiedliwości i praw człowieka.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">S</span></b>łońce od Ziemi jest oddalone
o 150 mln km. Wysyła do nas światło białe, ale gdy to światło puścić
przez szklany pryzmat, rozszczepia się ono na siedem kolorów tęczy.
W Polsce w niedługim czasie upaństwowi się wszystkie pryzmaty, aby
nie dopuścić do uczenia dzieci masturbacji. Dzieci muszą się nauczyć miłości do
Boga, święcenia dnia świętego i nienawiści do bliźniego, który jest
diabłem przebranym w tęczowe szaty. W ten sposób bp Dec podpisał się
pod „tęczową zarazą” abp. Jędraszewskiego. Nieszczęścia zwykle chodzą parami,
ale u nas batalionami. W stronę uczestników marszu równości
w Płocku - w minioną sobotę - nie poleciały kamienie jak
w Białymstoku, ale… Mali chłopcy idący z rodzicami
w kontrmanifestacji krzyczeli na widok tęczowych sztandarów: „J…. was,
pedały”, „Kut...y do buzi”. Ktoś ich tego nauczył. Na lekcjach katechizmu czy
w domu? Nie bądźmy drobiazgowi - takiej rzetelnej identyfikacji „wroga”
nauczyli się w dzisiejszej pisowskiej Polsce.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wyobrażam sobie,
jak Pan Bóg się z tego cieszy. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, prof.
humanistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, wznosił modły w intencji abp.
Jędraszewskiego na chodniku przed krakowską kurią. Ja uważam, że Terlecki ze
swoim wsparciem powinien objechać cały świat, a na końcu zrobić sobie
operację plastyczną twarzy (żeby nikt go nie poznał) i zniknąć
w interiorze nad Amazonką.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">S</span></b>koro Słońce jest odpowiedzialne za tęczę,
więc może powinno na zawsze zgasnąć. Że ciemno i strasznie zimno będzie?
Komu będzie, temu będzie. My mamy zagwarantowane dostawy rosyjskiego węgla
z ukraińskiego Donbasu. A wszechobecna ciemność (czyt. ciemnota) to
dla Jego Nowogrodzkości zwycięstwo. Wszystkie kolory będą czarne. Nad Polską da
się słyszeć tylko miarowy świst kosy - to Jarosław Gowin w czarnym
garniturze będzie kosił trawę. Wszystkie plusy totalnego blackoutu trudno
przewidzieć. Na pewno w aptekach wreszcie przestanie brakować leków -
kupując po ciemku, nie będziesz wiedział, co dostajesz. Za to w domu ci
się wyrówna - nie będziesz wiedział, co bierzesz. Nareszcie zamknie się
wszystkie szpitale i każdego pacjenta położy się gdziekolwiek
w czyimś mieszkaniu. Gdy właściciele zaczną protestować, powie się, że to
ich ciotka z Będzina, która zasłabła na dworcu i kazała się tu
przywieźć.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ciemność zbliża
ludzi - oto hasło najlepszej zmiany. Co w tym czasie będzie robił premier
Morawiecki? Ogłosi żałobę po milionie elektrycznych samochodów, dwudziestu
promach, lotniskach w Radomiu i Baranowie, przekopie Mierzei
Wiślanej, mieszkaniach+ itd., itp. Ale spokojnie. Znajdzie inne sposoby na
dogonienie Europy. Zorganizuje na przykład dla wszystkich emerytów półdarmowe
rehabilitacyjne wczasy w opuszczonych kopalniach.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jednego możemy być
pewni - Jego Nowogrodzkość jest jak czarna wdowa.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Stanisław Tym</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/1VhW">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Wyszarpywanie wyborcze</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Dla wszystkich partii
opozycyjnych przeciwnikiem symbolicznym i nominalnym będzie PiS, natomiast
przeciwnikiem realnym - inne partie opozycyjne.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">M</span></b>amy postanowienie prezydenta
o wyborach, wiemy, kto i z kim oraz bez kogo będzie tworzył
listy wyborcze. Przed nami kampania wyborcza, niewiele jednak ona zmieni
w układzie sił, który ujawnił się w wyborach do Parlamentu
Europejskiego (jeśli nie dojdzie do jakichś wydarzeń nadzwyczajnych, to suma
przesunięć między wszystkimi partiami nie przekroczy raczej 5-6 pkt proc.). Ale
może zmienić bardzo wiele, jeśli chodzi o najważniejszy politycznie
rezultat: uzyskanie lub nie przez PiS większości bezwzględnej w Sejmie,
czyli zdolności do powołania rządu.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Tu naprawdę nic nie
wiadomo, nie ma co zgadywać. Można natomiast przewidywać dynamikę kampanii
wyborczej po stronie zróżnicowanej opozycji. Wydaje mi się, że dla wszystkich
partii opozycyjnych przeciwnikiem symbolicznym i nominalnym będzie PiS,
natomiast przeciwnikiem realnym, czyli potencjalnym rezerwuarem dodatkowych
głosów do zdobycia - inne partie opozycyjne.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">Z</span></b>acznijmy od lewej strony. Jest oczywiste,
że to Sojusz Lewicy Demokratycznej zjednoczył na swoich warunkach rozproszoną
i obezwładnioną po brukselskiej emigracji Roberta Biedronia lewicę.
Istotne są dwie główne konsekwencje. Po pierwsze, realne kierownictwo
polityczne spoczywa w rękach postkomunistycznego mastodonta Włodzimierza
Czarzastego, co oznacza triumf pragmatyzmu i racjonalności celowo
instrumentalnej, a celem założonym jest powrót postkomunistycznego pod
względem kadrowym SLD do politycznego znaczenia - czyli minimum 11-12 proc.
w wyborach do Sejmu (tak, jak w 1991 r.), przy czym
w przyszłym klubie Lewicy przewagę mają mieć politycy z solidnym
pezetpeerowsko-eseldowskim rodowodem, tacy jak Robert Kwiatkowski, Jerzy
Jaskiernia, Marek Dyduch. Konsekwencja druga to oparcie przesłania w ten
sposób zjednoczonej lewicy na jadowitym antyklerykalizmie. Jeżeli przyjrzeć się
kwestiom podnoszonym przez segmenty zjednoczonej lewicy (SLD, Wiosna, Razem),
to już na pierwszy rzut oka niewiele się tu składa do kupy, poza jednym:
antyklerykalizmem i głębiej - antykatolicyzmem. Odwołanie się do tego
lepiszcza w celu uzyskania wyniku dwucyfrowego ma sens. Jak wynika
z różnych badań, w Polsce ok. 4 proc. obywateli (a są to
obywatele aktywni wyborczo) nienawidzi obsesyjnie Kościoła i katolicyzmu,
a ok. 8 proc. czuje do Kościoła głęboką niechęć, choć bez nienawiści.
Razem składa się to na wymarzone lewicowe 12 proc. Innego wspólnego motywu
lewica po prostu nie ma, więc musi się odwołać do tego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Łatwo zauważyć, że
w związku z tym najgroźniejszym wyborczym przeciwnikiem Lewicy nie
jest wcale PiS, którego zdeklarowani i potencjalni wyborcy są całkowicie
poza zasięgiem oddziaływania panów Czarzastego, Biedronia i Zandberga, ani
PSL (z takich samych powodów), ale Platforma Obywatelska z doczepką
w postaci resztówki po Nowoczesnej, czyli Koalicja Obywatelska.
W obszarze oddziaływania KO kryją się ci wyborcy, których Lewica może do
siebie przyciągnąć, osłabiając twór Grzegorza Schetyny. Są po temu całkiem
spore możliwości. Po pierwsze, jadowity antyklerykalizm najlepiej się ma
w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców, a poważną siłą jest
w pięciu polskich metropoliach. Są to zarazem te tereny wyborczej, na których
najsilniejsza jest Koalicja Obywatelska.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">P</span></b>o drugie, wobec antyklerykalnej
i wymierzonej de facto w KO ofensywy lewicy zaatakowana będzie
bezradna, co dobrze wróży atakującemu. Istotna jest tutaj ewolucja Platformy
Obywatelskiej, która w latach 2001-07 zaczynała jako partia wyraźnie
centroprawicowa z niewielką doczepką centrolewicową, a w latach
2007-19 zmieniła się w partię centrolewicową z niewielką doczepką
centroprawicową. Ta ewolucja widoczna była i na poziomie wyborców (wyraźny
spadek wyborców deklarujących co najmniej cotygodniowe praktyki religijne
i identyfikujących się z prawicą), jak i zorganizowanych
środowisk politycznych - czyli całkowita marginalizacja tzw. konserwatywnego
skrzydła PO, którego działaczy wyrzucano z partii. Po deklaracjach
poparcia dla ruchu LGBT ze strony tak istotnych dla PO polityków, jak Rafał
Trzaskowski, Aleksandra Dulkiewicz i Jacek Jaśkowiak, Koalicja może albo
antyklerykalne postulaty Lewicy poprzeć, określając się jako ogon, który jest
wleczony za korpusem, albo też bąkać: może oni chcą dobrze i w dobrą
stronę, ale nietaktycznie, za bardzo, nie uwzględniają tego, że miliony Polaków
jeszcze do słusznych idei nie dorosły, tak miękcej w tym temacie by
trzeba... A to oznacza kapitulację, przyznanie, że jest się bladą kopią
atrakcyjnego oryginału. Wyborczo zabójcze; Lewica dobrze sobie z tego
zdaje sprawę i to wykorzysta.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Będzie się starał
to wykorzystać też po prawej stronie opozycji PSL, wzbogacony o doczepkę
Pawła Kukiza i paru jego faworytów. O ile zjednoczenie lewicy
z pragmatycznego punktu widzenia jest naturalne (swój do swego i po
swoje), Koalicja Obywatelska też odwołuje się do formuły PO sprzed powstania
secesji Nowoczesnej, to wzięcie przez ludowców na swoją listę Pawła Kukiza jest
nader śmiałym eksperymentem i nie wiadomo, jaki będzie jego rezultat. Może
zakończyć się nie najlepiej, bo PSL to najbardziej establishmentowa partia III
RP (na 30 lat, 17 lat ludowcy współtworzyli rządy), natomiast Kukiz to
klasyczny polityk antyestablishmentowego protestu. Jego pojawienie się na liście
PSL może niewielu z kurczącej się grupy zwolenników zbuntowanego
szarpidruta przyciągnąć do solidnie poukładanego z rzeczywistością
Stronnictwa, z kolei część wyborców establishmentowych może się
przestraszyć, zwłaszcza jeśli pan Kukiz - a to wielce prawdopodobne - nie
da się peeselowcom okiełznać podczas kampanii wyborczej i będzie zadziwiał
swoją niekonwencjonalnością. To są - jak powiedziałby klasyk - plusy ujemne.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">A</span></b>le są też plusy dodatnie. Jak pokazały
badania prof. Piotra Radkiewicza, omawiane także w POLITYCE (nr 29),
wyborców PiS cechuje antyliberalny komunitaryzm i tym odróżniają się od
całej reszty politycznej Polski - wyborcy innych partii różnią się między sobą,
ale proporcjami, w jakich łączą przywiązanie do wspólnoty z wątkami
indywidualnych wolności. Otóż wyborcy Kukiz’15 i PSL lokują się, jeśli
chodzi o wspólnotowość i liberalizm, w połowie drogi między
wyborcami PiS a wyborcami PO i Nowoczesnej - co oznacza, że PSL może
uzyskać zdolność przyciągania niezdecydowanych wyborców z obrzeży silniejszych
partii, w tym antypisowskich miejskich konserwatystów zniesmaczonych
wymuszanym przez Lewicę antyklerykalnym dryfem Koalicji Obywatelskiej. PSL
będzie się jednak musiał w tym celu powysilać, bo inaczej to jego wyborcy
odpłyną na obrzeża PiS lub KO.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Ludwik Dorn</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/1VgI">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 26.0pt;">Życie na kredyt</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">J</span></b>eśli porównać życie do partii szachów, to
jestem długo po otwarciu i po gambicie, trwa końcówka. Jak ją przegrać
z fasonem, bo wygrać nie sposób? „W życiu dane mi było spotkać trzy
prawdziwe potęgi: Rosjan, Amerykanów i starość. Teraz odkrywam, że
ostatnia z nich jest przeraźliwie bezlitosna” - pisał Sándor Márai
w swoim „Dzienniku”(przekład Teresy Worowskiej). Był rok 1971, Márai,
kiedy to pisał, miał 71 lat - łatwo to obliczyć, bowiem urodził się
w 1900 r. Ja, kiedy to dzisiaj czytam, mam 10 lat więcej niż autor,
kiedy to pisał. Stary dziennikarz czyta starego pisarza.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Mam siedemdziesiąt lat, mój czas się
skończył. Ale możliwe, że wydostanę się z tego podświata i będę miał
jeszcze kilka nudnych, ascetycznych, dietetycznych, pozbawionych kawy, wina
i papierosów, ale pomimo to ekscytujących, gęstych, zmysłowych lat” -
pisał. Kiedy czytam, mam tę samą świadomość co Márai: „Według danych
statystycznych już od sześciu lat nie powinienem żyć, a jednak to robię:
overtime”. Żyję na kredyt.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">T</span></b>elefon dzwoni rzadko, listonoszka - jeśli
przychodzi - to po to, by doręczyć gazety, które uprzednio zaprenumerowałeś,
albo mandat, na który zasłużyłeś; dentysta - jeśli cię przyjmuje - to dlatego,
że się uprzednio zapisałeś. Jakoś nie słyszałem, żeby dentyści chodzili po
domach pacjentów. Odgłosy płynące ze świata trzeba wywoływać, spowodować, bo
świat wokół ciebie milczy. Telefon zadzwoni - bo zostawiłeś komuś wiadomość.
Świat nie zagaja, tylko odpowiada.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Dla większości ludzi starość jest pustką.
Zmieniają się warunki atmosferyczne życia jak u astronautów: starego
człowieka nic już nie wiąże z ziemią, wpada w stan nieważkości. Świat
pustoszeje: znajomi wymierają, więzi z ludźmi blakną, seks, praca,
wszystko fading” - pisze Márai. Ale dodaje, że chciałby jeszcze „zaiskrzyć”:
„Napisać jeszcze to i tamto… Przeczytać to i coś tam. To się jeszcze
zdarza. Ale przeżyć to czy coś innego - to mi już nigdy nie przychodzi do
głowy”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rytm otoczenia
zmienia się okrutnie. Niedawno wsiadłem do windy w POLITYCE.
W windzie było ciasnawo. Sama młodzież, wszyscy „20+”. W pierwszej
chwili myślałem, że to jedna z tych wycieczek, które od czasu do czasu
zwiedzają redakcję. Nie poznałem nikogo, choć to bractwo z Polityki
Insight. Ma rację Márai - otoczenie zmienia się barbarzyńsko. Choć nasza
redakcja jest zaprzeczeniem barbarzyństwa, umożliwia miękkie lądowanie - mam
pokój (i, niestety, spokój), biurko, telefon (dzwoni raz na rok), komputer,
zaproszenie na zebrania redakcyjne, dostęp do ambulatorium, a przede
wszystkim na łamy i, last but not least, do kasy. Muszę tylko jeszcze
zaproponować swoisty „room service”, żeby zamiast whisky przynosił „świat
realny i poznawalny”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Kiedyś,
w latach 70., odwiedziłem z Agnieszką i z Agatą Bułata
Okudżawę, który przeziębiony leżał w łóżku w Hotelu Europejskim. Obok
nocnej szafki stało kilka butelek coca-coli. Pukanie do drzwi. Kelner wnosi
kolejną coca-colę. - Bułat, co ty z tą coca-colą? - pytamy. A Bułat
na to: - Podnosisz słuchawkę, zamawiasz coca-colę, przychodzi kelner, dajesz mu
sto złotych i on jeszcze ci się kłania. A ja kiedyś przyjechałem
w nocy do hotelu w Leningradzie i zadzwoniłem do recepcji po
herbatę, to usłyszałem: „A tobie nogi z tyłka nie wyrosły, że nie
możesz się pofatygować sam?”. Taki tam był „room service”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„W starości - pisał Márai - jest jakiś
element cyrkowy, coś jak człowiek porośnięty sierścią czy kobieta z brodą.
Zjawisko wystawione na widok publiczny, na które oglądający patrzą ze szczyptą
obrzydzenia i mówią: »Coś takiego…«”. Kiedyś na Powązkach usłyszałem, jak
przewodnik, który oprowadzał wycieczkę nauczycieli ze Śląska, mówił: „Tu leży
Tuwim, a tam stoi redaktor Passent z telewizji”.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">M</span></b>yśli wspólne ludziom starym: „Przez cały
czas powracający maniacko niepokój: co zrobi L. [żona pisarza], kiedy któregoś
dnia mnie zabraknie? I co ja zrobię, kiedy jej przy mnie nie będzie? Ale
możliwe, że rzeczywistość okaże się prostsza?”. Dziwne uczucie: kiedy czytamy
„Dziennik” Máraiego, wiemy, jakie będzie zakończenie. I dlatego lepiej je
rozumiemy. „W nocy mała, licząca sto dziewięćdziesiąt stron książka
Motherlanta [pisarz francuski, 1895-1972]: notatki czynione przez niego podczas
czytania Plutarcha, Tacyta i Seneki. Ciekawiło go samobójstwo, zapiski
pisarza pochodzą z lat 1955-1970, wydał je od razu, a dwa lata
później dotrzymał słowa i zastrzelił się (…). W czasach starożytnych,
przed wynalezieniem broni palnej skutecznie popełnić samobójstwo wcale nie było
łatwo: truciznom nie można było dowierzać, miecz czy sztylet czasami zsuwał
się, niewolnik nie wypełniał na czas rozkazu itd. Dziś też nie jest to łatwe -
pisze Márai - nie sposób zdobyć cyjanku, kula rewolwerowa może nie trafić
w cel, jeśli samobójcy zadrży ręka. Poza tym strach, że samobójstwo
zostanie uznane za snobizm, a wręcz plagiat. W każdym razie
Montherlant jako jeden z niewielu na końcu swoich rozważań postawił kropkę
nabojem z pistoletu”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Márai znów pisze
o samobójstwie, tym razem dwóch wybitnych pisarzy japońskich.
Powieściopisarz Yukio Mishima (1925-70) pisał pod pseudonimem, by
w młodości ukryć swoje próby literackie przed ojcem, który przewidywał dla
niego inną karierę. Zakończył okrutne i bogate życie, popełniając
harakiri. Dwa lata później skończył ze sobą jego przyjaciel Yasunari
Kawabata, laureat Literackiej Nagrody Nobla. Uciekli w śmierć „przed
pustką nowoczesnego życia”: „w ustandaryzowanym życiu konsumpcyjnym nie ma
już nic bohaterskiego ani ludzkiego” - pisał Kawabata w swoim ostatnim
wyznaniu. Obaj odeszli, kiedy Márai był już po siedemdziesiątce, nie mając
blisko siebie nikogo poza ukochaną żoną. Lubił mówić, że ojczyzną pisarza jest
język. Ale kiedyś przypomniał w swoim dzienniku słowa francuskiego pisarza
Paula Léautauda: „Nie ma innej ojczyzny, tylko życie”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Z tej ojczyzny
Márai odszedł w 1989 r.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Daniel Passent</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/1Vgy">ŹRÓDŁO</a></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-64657038818186803002019-08-16T13:53:00.003+02:002019-08-16T13:53:35.643+02:00Władza patrzy na ręce<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Niektórzy mieszkańcy
zaczęli zadawać prezydentowi Stalowej Woli pytania o to, jak wydaje publiczne
pieniądze. Dziś mają na głowie policję, prokuraturę i skarbówkę.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">P</span></b>olicjanci przyszli do mieszkania Andrzeja
Bareły, skarbnika stowarzyszenia Nasze Miasto w Stalowej Woli (woj.
podkarpackie). Blok z lat 70., czwarte piętro bez windy. - Policjanci
spytali, czy to siedziba stowarzyszenia. Powiedziałem, że tak i zaprosiłem
do środka - opowiada Bareła. Nasze Miasto założyła w grudniu
2017 r. paczka przyjaciół. Uzyskali wsparcie merytoryczne od sieci
obywatelskiej watchdog - „Kontrolujemy rządzących” i ruszyli do akcji.
W ciągu półtora roku zadali prezydentowi miasta Lucjuszowi Nadbereżnemu
(PiS) i prezesom spółek miejskich ok. 70 pytań. Głównie w sprawie
wydatkowania publicznych pieniędzy.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W środku
policjanci natknęli się od razu na duży kosz zabawek (córka była
w przedszkolu) i kręcące się dwa wielkie kocury. - Powiedzieli,
że są z wydziału przestępczości gospodarczej i dostali zlecenie, żeby
sprawdzić, czym się zajmuje Nasze Miasto - relacjonuje wizytę Bareła.
Poprosili o dokumenty stowarzyszenia. Powiedział, że ma je prezes Łukasz
Banasik. Pytali, czyje to mieszkanie i na jakiej zasadzie jest
udostępniane stowarzyszeniu. „Na zasadzie użyczenia. Nie stać nas na wynajem
osobnego biura” - odpowiadał coraz bardziej skonfundowany Bareła. - <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Trochę mnie zaskoczyli tymi pytaniami, no bo
nasza działalność nie wiązała się z niczym takim, żeby nas aż w taki
sposób kontrolować</i> - mówi zaskoczony przebiegiem rozmowy. „To gdzie
się spotykacie?” - padło kolejne pytanie. „No, różnie” - odpowiedział
ostrożnie.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Pisanie</span> po zmianie</b></div>
<div class="MsoNormal">
Najbardziej zaangażowane są dwie osoby: Łukasz i Agata.
38-letni prezes Łukasz Banasik, kiedyś harcerz, dziś działacz społeczny, od lat
angażuje się w prace na rzecz dzieci. Pomaga przy Wielkiej Orkiestrze
Świątecznej Pomocy, Szlachetnej Paczce. W 2017 r. otrzymał tytuł
Wolontariusza Roku i tytuł Człowieka Roku w kategorii „samorządność
i społeczność lokalna w powiecie stalowowolskim”. O sobie mówi
niechętnie. Po studiach pedagogicznych na KUL jakiś czas pracował na zlecenie
MOPS z osobami uzależnionymi i jako streetworker z bezdomnymi,
ale ciągle nie było dla niego etatu. W końcu, żeby nie tracić kontaktu z zawodem,
zgłosił się do sądu jako społeczny kurator i poszedł do pracy do prywatnej
firmy jako pracownik fizyczny. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Jak
przychodzę po drugiej zmianie, to siadam w nocy i piszę wnioski
o informacje w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej
czy skargi do sądu na odmowę udzielania informacji - mówi. - Agata je
sprawdza pod kątem merytorycznym i stylistycznym.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Agata Linek,
wiceprezeska, to poetka, animatorka, osoba znana w Stalowej Woli.
Członkini Związku Literatów Polskich, absolwentka Wiedzy o Teatrze,
Kulturoznawstwa Międzynarodowego oraz Animacji Społeczno-Kulturowej na UJ.
W rodzinnej Stalowej Woli w 2016 r. otrzymała Nagrodę Kulturalną
Miasta Gałązka Sosny za tomik wierszy. Wymyśliła i prowadzi popularną
stronę na Facebooku Dzieje się w Stalowej Woli i okolicach.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Prezydent Stalowej
Woli Lucjusz Nadbereżny to niemal ich rówieśnik, z Agatą chodzili do
jednej szkoły, tylko on klasę wyżej. Już jako 21-latek, w 2006 r.
zapisał się do PiS. I całą swoją karierę związał z tą partią.
Zaczynał od dyrektora biura posła PiS, potem awansował na asystenta senator.
W 2014 r. jako 28-latek wygrał wybory na prezydenta Stalowej Woli.
Nazywany jest złotym dzieckiem PiS. Występuje na konwencjach, chwali go premier
Morawiecki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Trudne</span> pytania</b></div>
<div class="MsoNormal">
Ze stowarzyszeniem Nasze Miasto lekko nie ma. Zadają pytania
o koszty imprez, inwestycji czy promocji. Ustalili, że huczna
ubiegłoroczna feta na Dzień Flagi z udziałem premiera Morawieckiego,
z darmową watą cukrową dla wszystkich, popcornem i koncertem Piotra
Rubika, kosztowała budżet miasta ponad 260 tys. zł. Ustalili też, ile tak
naprawdę wydano publicznych pieniędzy w 2017 r. na trzydniowe huczne
obchody rocznicy Centralnego Okręgu Przemysłowego pod patronatem prezydenta
Dudy, z koncertami gwiazd (Bednarek, Rodowicz, orkiestra Krzesimira
Dębskiego, Modern Talking). Prezydent podał, że 746 tys. zł.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Z gestem, jak
na miasto, które ma większe wydatki niż wpływy, pobrane kredyty
i zadłużenie sięgające w 2018 r. 170 mln zł. Okazało się,
że to i tak nie wszystko. Stowarzyszenie dopytało jeszcze spółki miejskie
o ich wsad w imprezę. I wyszło, że m.in. Miejski Zakład
Komunalny (MZK), odpowiedzialny za komunikację, oczyszczanie miasta czy
wodociągi, dał 150 tys. zł. I to sam będąc pod kreską. Bo, co też
ustaliło stowarzyszenie - za rządów prezydenta Nadbereżnego spółka po raz
pierwszy odnotowała straty (ponad 3,5 mln zł).</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Stowarzyszenie
podliczyło, co podawały potem lokalne media, że w ostatnich dwóch latach
na imprezy miasto wydało w sumie co najmniej 2 mln 300 tys. zł.
A na pewno więcej, ale prezydent odmówił pokazania umowy, jaką zawarł
z TVP na imprezę z okazji otwarcia terenów rekreacyjnych na błoniach.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Ważne,</span> z kim grasz</b></div>
<div class="MsoNormal">
Ich działania przykuwały coraz większą uwagę mieszkańców. Na
początku na forach padały pytania: po co dociekają? I uwagi, że powinni
sami coś robić, a nie czepiać się prezydenta. Na 20 komentarzy 19 było
nieprzychylnych. To się z czasem zmieniło. Teraz na 25 może 5,
a reszta już ich popiera. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">-
Coraz więcej ludzi zastanawia się, co ile kosztuje. Gdy prezydent odmawia nam
informacji, dopytują, dlaczego to jest tajemnicą. Przecież powinno być
ogólnodostępne, jak w innych miastach</i> - mówi prezes.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W Stalowej
wcześniej nie było podobnych inicjatyw. Bywało, że niewygodne pytania zadawał
prezydentowi jako kandydat Lucjusz Nadbereżny, ale w ramach kampanii
wyborczej. Rok temu, walcząc o reelekcję, po tym, gdy podali informację
o rosnącej liczbie urzędników, napisał na profilu stowarzyszenia:
„Przyznajcie się, że jednym z waszych celów statutowych jest pozbawienie
mnie funkcji prezydenta i aktywne włączenie się w zmianę władzy
w Stalowej Woli”. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Jego intencją
było zdobycie władzy, a naszą jest kontrola władzy. My nie chcemy rządzić,
chcemy tylko rządzącym patrzeć na ręce</i> - mówi Banasik.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dziwne rzeczy wokół
ludzi stowarzyszenia zaczęły dziać się jesienią podczas kampanii. Łukasz
Banasik od lat wynajmuje z kolegami szkolną salę gimnastyczną na treningi
piłki nożnej. Dyrektorem szkoły jest przewodniczący rady powiatu z PiS.
Gdy podali informację o zadłużeniu MZK, Banasik dowiedział się, że na trening
przyjdzie dyrektor, bo chce z nim porozmawiać. Nigdy wcześniej tego nie
robił. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Wszedł, rozejrzał się, kto
jest. I poszedł. Jakby chciał sprawdzić, z kim gram, czy nie kumpluję
się z działaczami opozycji, a to są zwykłe chłopaki</i> -
wzrusza ramionami Banasik. Zaraz potem za wycieraczką samochodu znalazł kartkę:
„To był twój pierwszy i zarazem ostatni raz”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zderzenie
z lokalną polityką miała też Agata Linek. W ubiegłym roku otrzymała
staż unijny w domu kultury. W drugim tygodniu pracy została wezwana
„na dywanik”. Usłyszała, żeby nie wychylała się za bardzo z krytyką
prezydenta, bo „pan prezydent jest przecież naszym zwierzchnikiem, bo to on nam
daje pieniądze”. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Przecież nie
swoje pieniądze daje</i> - Agata złości się jeszcze dziś, gdy to opowiada.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W ubiegłorocznych
wyborach samorządowych Lucjusz Nadbereżny został ponownie prezydentem,
osiągając imponujący wynik ponad 73 proc. głosów, a PiS zdobył większość
w radzie miasta.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Stowarzyszenie
w kwietniu ruszyło z nową partią pytań do prezydenta. Wystąpili
o wykaz wszystkich umów. Odmówił. Odpowiedział, że zgromadzenie ich wymaga
zbyt dużo pracy. Poszli do sądu. Wystąpili też o wykaz organizacji
pozarządowych, które dostawały dotacje. Gdy go dostali, zauważyli, że nie ma
w nim organizacji, które na swoich stronach dziękują za wsparcie
prezydenta. Jak np. Stowarzyszenie Stalowych Patriotów.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Napisali w tej
sprawie do Regionalnej Izby Obrachunkowej, która kontroluje wydatkowanie
publicznych pieniędzy. Że przecież zasady udzielania dotacji są szczegółowo określone
przepisami, a naruszenie ich jest karane. Tymczasem, pisali, z ich
informacji wynika, że organizacje dostawały wsparcie „na podanie do
prezydenta”. A pieniądze szły w ten sposób, że faktury były
wypisywane na gminę. I ona pokrywała różne koszty ich działalności. Czy to
nie ominięcie procedury przyznawania dotacji? - pytali. Poprosili
o przeprowadzenie kontroli. Dostali odpowiedź, że nie są organem, który
może o nią wnioskować, ale ich spostrzeżenia zostaną wykorzystane, gdy
taka kontrola będzie przeprowadzana. Nie odpuścili, opisali temat rzecznikowi
praw obywatelskich. A ten wystąpił do prezesa Izby, by poinformował go
o działaniach podjętych w sprawie.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>No,
i w Naszym Mieście zaczęły się problemy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Możecie się</span> spodziewać</b></div>
<div class="MsoNormal">
Najpierw Agata Linek dostała wezwanie do skarbówki. Akurat
dzień wcześniej złożyli w Urzędzie Miasta skargę na bezczynność prezydenta
w sprawie udostępnienia umów. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Pani
naskoczyła na mnie, że nie rozliczyłam się z zeszłego roku. To dziwne, bo
to był dopiero początek kwietnia, więc na składanie PIT był czas. Ale po
drugie, ja w 2018 r. byłam jedynie na stażu unijnym, który jest
zwolniony z podatku. I to wszystko powinni mieć w systemie</i> -
opowiada Linek. Była odpytywana, gdzie mieszka, z kim, z czego żyje
oraz: czy za tysiąc złotych - bo tyle dostawała w ramach stażu - mogła
przeżyć? Pytano, jakich korepetycji udzielała i czy pisała prace
dyplomowe? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Nie, ale o co
chodzi?</i> - spytałam wreszcie. „Dostaliśmy informację zewnętrzną”. Tak
pani to określiła.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Linek jeszcze dwa
razy musiała stawiać się w urzędzie skarbowym. Z dokumentami stażu,
a potem jeszcze na podpisanie protokołu. Był obciążający, o innej
treści niż to, co mówiła, odmówiła, trzeba było poprawiać, wielokrotnie. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Miałam wrażenie, że ktoś chce mnie na
czymś złapać, w coś wrobić </i>- mówi dziś.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zaraz potem
policjanci weszli do skarbnika. Potem wezwali prezesa Banasika, żeby stawił się
na komendzie ze wszystkimi dokumentami. Policjant zaczął urzędowo. Kiedy było
zarejestrowane stowarzyszenie? Członkowie zarządu? Jakaś umowa na wynajem
lokalu jest? Banasik podawał kolejne dokumenty, policjant kserował. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Prosił też o dokumenty finansowe,
a nasz budżet to jakiś tysiąc złotych rocznie.</i> Gdy policjant
odprowadzał go do wyjścia, rzucił: „Jak się zajmujecie taką działalnością, to
możecie się takich rzeczy spodziewać”.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="color: red;">Quasi</span>-śledztwo</b></div>
<div class="MsoNormal">
Policja w Stalowej Woli zapytana przez POLITYKĘ
o powód tych wszystkich działań tłumaczy, że wykonywała czynności zlecone
przez Prokuraturę Rejonową w Stalowej Woli „w sprawie niejasności
w pozyskiwaniu środków pieniężnych przez stowarzyszenie Nasze Miasto
Stalowa Wola”. O śledztwo spytaliśmy więc prokuraturę. Jej szef, Adam
Cierpiatka, odpisał, że nie prowadzili takiego śledztwa. Co to zatem było? Już
w bezpośredniej rozmowie prokurator tłumaczy, że to było takie
quasi-śledztwo. Nawet nie postępowanie sprawdzające. Okazało się, że wpłynął
anonim. Zaadresowany był do samego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Stamtąd został przekazany do Prokuratury Krajowej, aż w końcu wylądował
w stalowowolskiej prokuraturze „celem jego stosownego wykorzystania”.
W urzędowej korespondencji dołączono pismo podpisane przez Jana Nowaka
i znalazła się adnotacja: „do wiadomości Pan Jan Nowak (dane w aktach
sprawy)”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Choć nietrudno
zgadnąć, że „Pan Jan Nowak” nie istnieje. Podpis to komputerowa czcionka,
podany w liście numer telefonu jest głuchy, a pod adresem, ul. KEN 12
w Stalowej Woli, jest pawilon handlowy. Pismo Nowaka zatytułowane jest
wprost: „donos na działalność stowarzyszenia widmo pozyskującego niejasno środki
publiczne, okradającego Skarb Państwa, a także próbę tworzenia
zorganizowanej grupy przestępczej”.</div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Po prostu wpłynął
anonim i zgodnie z regulaminem prokuratorskim zlecono policji
sprawdzenie okoliczności podnoszonych w anonimie</i> - mówi
prokurator Adam Cierpiatka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>A tam takie
informacje o przestępstwach: „Stowarzyszenie zastrasza jednostki samorządu
terytorialnego. Nie dostając publicznych pieniędzy wysyłają niewygodne
zapytania do prezydenta, które upubliczniają w mediach, stwarzając
nieklarowne zarzuty”. Oraz że członkowie stowarzyszenia to „wyłudzacze
i szantażyści w białych rękawiczkach”. I „tajemnicą poliszynela jest
to, że wszyscy działają w zemście na prezydencie”. Tyle konkretów. Pismo
kończy apel „Wzywam Pańską jednostkę do ścigania nieuczciwych i oszukujących
osób okradających Skarb Państwa”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Policja szybko
podjęła zdecydowane działania. Już w dniu wpłynięcia pisma do prokuratury
policjanci byli w mieszkaniu Andrzeja Bareły. Trzy dni później wypytywali
prezydenta Nadbereżnego, czy nie wywierano na nim nacisków ze strony członków
stowarzyszenia, czy nie był przez nich zastraszany? Zaprzeczył. O żadne
dotacje nie występowali. Potem wizyta u starosty. Też zaprzeczył szantażom
i naciskom ze strony Naszego Miasta. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">-
Policja sprawdziła i stwierdziła, że informacje z anonimu nie
potwierdziły się, stąd pismo to zostało pozostawione bez biegu</i> - mówi
prokurator Cierpiatka.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Dla mnie cały ten anonim to jest jakaś
żenada</i> - komentuje Agata Linek. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Staraliśmy
się o dotacje raptem dwa razy: 400 zł na konkurs recytatorski dla dzieci
i 500 zł na spotkanie z prof. Mikołejką.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Szukali czegoś, do czego można by się było
przyczepić. A na pewno utrudnić życie, zniechęcić, żeby nam się odechciało
działać</i> - uważa Łukasz Banasik. I dodaje: - Nie robimy nic
nielegalnego, nie jesteśmy anonimowi. Choć przyznaje, że do śmiechu im nie
było. Była w stowarzyszeniu dziewczyna, która pracowała w miejskim
przedszkolu. I stwierdziła, że nie będzie ryzykować, bo jej dyrektorka
zależy od miasta. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Wtedy wydawało
mi się, że przesadza</i> - wspomina prezes. Ludzie im pomagają, ale wolą
to robić anonimowo.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Niedawno skarbówka
poinformowała kancelarię, która prowadzi Naszemu Miastu księgowość, że wszczęto
wobec nich „czynności sprawdzające”. Pyta, dlaczego w marcu opłacono fakturę
za stronę na Facebooku prywatną kartą, a nie z konta stowarzyszenia?
I proszą o wyjaśnienie pod kątem podatkowym sprawy umowy użyczenia
stowarzyszeniu tych pięciu metrów w mieszkaniu Bareły. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Żona mówi, żeby dać spokój z tym
stowarzyszeniem, bo jeszcze nam 500+ zabiorą</i> - mówi Bareła.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">Violetta Krasnowska</span></i></b></div>
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Times New Roman"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><a href="http://thacorag.com/1VYf"><span lang="EN-US" style="mso-ansi-language: EN-US;">ŹRÓDŁO</span></a></span></b>Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-956167278003037862.post-45294539541690378112019-08-15T13:55:00.003+02:002019-08-15T13:55:17.814+02:00Co wolno wojewodzie<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
</w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156">
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Po kilku latach
wytężonej pracy dla partii i rządu wojewodowie wychodzą z cienia i idą po
więcej władzy.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 18.0pt;">K</span></b>ajowa uroczystość wręczenia dyplomów dla
samorządów walczących z „ideologią LGBT” w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim
była może skromna, ale wojewoda Przemysław Czarnek zgrabnie nadał jej właściwy
wymiar i uprzytomnił zgromadzonym, z jak groźnym przeciwnikiem
przyszło im się mierzyć. „Od dłuższego czasu w Polsce dochodzi do próby
rozbicia jedności narodu. To szatan. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Jeśli szatan
chce uderzyć w tę wspólnotę, to uderza w rodzinę. Jeśli zniszczy
rodzinę, zniszczy naród” - oznajmił tuż przed rozdaniem pamiątkowych medali
i dyplomów przedstawicielom najodważniejszych samorządów z Lubelszczyzny.
„Za podjęte działania w celu ochrony instytucji rodziny przed zagrożeniami
ze strony destrukcyjnych ideologii, poprzez włączenie się
w akcję Samorząd wolny od ideologii LGBT” - głosi uzasadnienie
zaszczytnego wyróżnienia.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Warto zaznaczyć, że
wojewoda Czarnek pierwszy medal powinien wręczyć samemu sobie, bo w walce
z szatanem LGBT należy do pionierów. Świat nie jest jednak sprawiedliwy
i zamiast medalu wojewoda miał proces za zniesławienie, tylko dlatego, że
uznał Paradę Równości w Lublinie za promocję „zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”.
W toku postępowania wystosował coś w rodzaju przeprosin, ale na
wszelki wypadek jego rzecznik doprecyzował, że Czarnek za nic nie przeprasza:
„Wobec stosunkowo licznych, nierzetelnych komentarzy, w tym również
prasowych, po wczorajszej ugodzie sądowej wojewoda lubelski podkreśla, że
w myśl treści ugody NIKOGO NIE PRZEPRASZA ZA ANI JEDNO SŁOWO WYPOWIEDZIANE
NA TEMAT MARSZU RÓWNOŚCI [pisownia oryginalna]. Z żadnego słowa się nie
wycofuje. Zgodnie z zawartą ugodą wyraża jedynie ubolewanie, że jego
intencje zostały źle zrozumiane przez niektórych odbiorców i przeprasza,
że z tego powodu poczuli się urażeni”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wojewoda -
z wykształcenia prawnik - lubi wskazywać związki między homoseksualizmem
a pedofilią. Boi się o kraj: „Jeżeli weźmiemy pod uwagę najgorszy
problem, z jakim się mierzymy w Polsce, czyli zapaść demograficzną,
to promowanie jednopłciowych związków, które nie są zdolne do wykonywania
funkcji prokreacyjnej, jest sprzeczne z interesem społeczeństwa”. Lęka się
nawet o siebie - podkreśla, że marsze równości wpływają nie tylko
demoralizująco na dzieci, lecz i na rozwój psychiczny wojewody.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czarnek - poglądami
bliski narodowcom - to postać reprezentatywna dla drugiego garnituru PiS
ulokowanego w urzędach wojewódzkich. Nieoficjalnie słychać, że
w jesiennych wyborach dostanie szansę, by wypłynąć na wody polityki
krajowej; ma wszelkie dane po temu, by w polskim parlamencie zastąpić
Krystynę Pawłowicz i Dominika Tarczyńskiego.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Obecnych wojewodów
na listach wyborczych PiS będzie więcej. Większość z tej szesnastki (14
mężczyzn i dwie kobiety, głównie z pokolenia
40- i 50-latków) tkwiła do tej pory na marginesie dużej polityki.
W ich biogramach powtarza się „przegrał wybory do Sejmu”, „przegrał wybory
do Parlamentu Europejskiego”, „przegrał wybory na burmistrza”; zanim zostali
reprezentantami rządu w terenie, przeważnie byli radnymi. Dziś trochę
o nich głośniej - opozycyjne środowiska samorządowe zgłaszają postulat
likwidacji tego urzędu, a PiS odpowiada, że pozycję ustrojową wojewody
należy wzmocnić.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wojewodowie
reprezentują rząd na terenie województw, ale w tej kadencji wydaje się, że
ich celem nadrzędnym jest przypodobanie się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wiadomo,
że choć formalnie powołuje ich premier, to wskazuje prezes. Od ponad trzech lat
wojewodowie wykazują aktywność w zawłaszczaniu kompetencji samorządów,
ścigają się na symboliczne, czasami groteskowe gesty, jak upamiętnianie
katastrofy smoleńskiej, brata prezesa, dekomunizację czy przeciwdziałanie
szerzeniu ideologii, z którymi walczy partia.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">PiS tak zmienił
przepisy, że wojewodowie nie muszą już wykazać się trzyletnim stażem
w zarządzaniu zespołami ludzkimi,</b> wystarczy, że „dają rękojmię
należytego wykonywania obowiązków wojewody”. „Kiedy padła propozycja, aby
został wojewodą, Tomasz Hinc zgodził się natychmiast. To pokazuje, jak
sformatowany - w dobrym tego słowa znaczeniu - jak propaństwowy jest
Tomasz Hinc” - zachwalał wojewodę zachodniopomorskiego wiceszef PiS Joachim
Brudziński. Hinc zastąpił w zeszłym roku Krzysztofa Kozłowskiego, który
poszedł na wiceministra w MSWiA. Brudziński dziękował tym bardziej, że
Hinc zrezygnował z fotela wiceprezesa Azotów i zamienił prawie
80 tys. zł pensji na zarobki wojewody (nieco ponad 10 tys.). <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- PiS go wstawił do Azotów
i partia miała go prawo odwołać. Hinc nie miał za bardzo wyjścia</i> -
wyjaśnia polityk PiS z Pomorza.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W każdej
ekipie rządzącej wojewodowie rekrutują się z grona najwierniejszych
partyjnych żołnierzy. Ale jak zauważa dr hab. Dawid Sześciło, kierownik
zakładu Nauki i Administracji na Wydziale Prawa UW i ekspert Fundacji
Batorego, obecni wojewodowie są najbardziej widoczni od reformy
administracyjnej z 1998 r. - <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Przypominają
się czasy sprzed reformy, kiedy wojewodowie to byli najważniejsi ludzie
w województwie. A przecież po reformie nadzór wojewodów powinien być
ograniczony do kryterium zgodności działań samorządu z prawem. Powinni
wykazywać aktywność w sytuacjach kryzysowych, kiedy mamy do czynienia
z klęską żywiołową i trzeba skoordynować współpracę służb ratunkowych
i porządkowych </i>- mówi Sześciło. Niestety i z tym bywa
nie najlepiej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pamiętamy, jak
pomorski wojewoda Dariusz Drelich po nawałnicy w zagrożonym powodzią Rytlu
stwierdził, że „do zbierania gałęzi i zamiatania liści nie będzie wzywać
wojska”. Nawet niektórzy lokalni działacze PiS są zdziwieni, że Drelich,
awansowany z radnego powiatowego na wojewodę, tak długo utrzymuje się na
stanowisku. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Ostatnio jak
u Barei Drelich uroczyście przecinał biało-czerwoną wstęgę, otwierając
zejście na plażę w Jantarze. Ale jest sąsiadem Hanny Foltyn-Kubickiej,
przyjaciółki prezesa, i choć czasami zachowuje się obciachowo, to jest
lojalny i nieusuwalny </i>- relacjonuje nasz rozmówca.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Pod koniec marca
Drelich zgodził się na organizowanie cyklicznych zgromadzeń na pl. Solidarności
przez Solidarność Stoczni Gdańskiej. To oznacza, że związek, któremu po drodze
z PiS, ma do dyspozycji, przez cały dzień, i to przez trzy lata,
historyczne miejsce w ważne rocznice. Drelich wspiera też rząd w walce
o Westerplatte.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Zbigniew Hoffmann,
wojewoda wielkopolski, z partią Jarosława Kaczyńskiego związany jest od
zawsze.</b> Już w 1991 r. był dyrektorem zarządu Porozumienia
Centrum w Poznaniu. Dwa razy chciał zostać posłem PiS, ale wyborcy go nie
chcieli. Teraz Kaczyński dał mu pierwsze miejsce na liście w Koninie i stanowisko
szefa poznańskich struktur, więc pewnie Hoffmann przejdzie do Sejmu. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- To nagroda za wyrazistość, bo jako
wojewoda nie boi się przywalić, gdy sytuacja tego wymaga.
A w Poznaniu często wymaga, bo prezydentem jest Jacek Jaśkowiak</i>
- tłumaczy polityk PiS z Wielkopolski.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wojewoda pouczał
prezydenta, że ten „nie rozumie, czym jest demokracja”, a przed
uroczystościami 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca chciał wymusić na Jaśkowiaku
wygłoszenie apelu smoleńskiego. Od innego polityka PiS słyszymy, że Hoffmann
zawdzięcza swoje awanse koneksjom rodzinnym - jego żona jest szefową kancelarii
Trybunału Konstytucyjnego i dobrą znajomą prezes Julii Przyłębskiej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dwa razy na liście
PiS do parlamentu znalazł się też Paweł Hreniak, od prawie 4 lat wojewoda
dolnośląski, wcześniej asystent polityków PiS. Jeśli chodzi o apel
smoleński, Hreniak okazał się bardziej skuteczny. Dwa lata temu podczas
wojewódzkich uroczystości 3 maja oprócz twórców konstytucji wymieniono niektóre
ofiary katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Raz Hreniak stracił jednak
orientację. Zarządził, że w dniu pogrzebu Pawła Adamowicza w całym
województwie dolnośląskim zawyją syreny. Ale przy Nowogrodzkiej uznano to za
przesadę i Hreniak wycofał się z takiego uczczenia pamięci
zamordowanego prezydenta Gdańska.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Sześciło zwraca
uwagę na wzmożoną aktywność wojewodów z PiS:<i style="mso-bidi-font-style: normal;"> - Wojewodowie mogą uchylać niezgodne z prawem, ich zdaniem,
uchwały samorządów. Liczba takich decyzji w ostatnich latach rośnie.
Samorządowcy skarżą się na nie do WSA, gdzie już prawie połowa tych
rozstrzygnięć jest przez sądy uchylana. Źle świadczy to o jakości decyzji
wydawanych przez wojewodów. </i>To dowód na to, że wojewodowie, uchylając
decyzje samorządów, bardziej kierują się polityką niż prawem.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Słusznie powiedział jeden z historyków,
że dziś trzecie pokolenie UB walczy z trzecim pokoleniem AK” - wołał pod
pomnikiem Państwa Podziemnego wojewoda wielkopolski. Hoffmannowi nie spodobała się
ul. 23 Lutego, którą przemianował na ulicę Janiny Lewandowskiej. Wywołał burzę,
bo dla wielu to data kojarzona z wyzwoleniem Poznania. Hoffmann
ostatecznie przegrał przed sądem administracyjnym, a miejscy radni razem
z prezydentem znaleźli dla uczczenia Lewandowskiej - ofiary zbrodni
katyńskiej - inną ulicę.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Z kolei
wojewodzie śląskiemu Jarosławowi Wieczorkowi (awansował na wojewodę
z fotela gliwickiego radnego) nie spodobało się uhonorowanie twórcy
i dyrektora Fabryki Samochodów Małolitrażowych Ryszarda Dziopaka nadaniem
jego imienia jednemu z rond w Bielsku-Białej. Wojewodzie chodziło
o przynależność Dziopaka do PZPR, choć świadkowie twierdzili, że dyrektor
fabryki sprzyjał Solidarności. Wieczorek przegrał przed sądem. Świętował za to,
kiedy po wielomiesięcznych bataliach Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał mu
rację, że zdekomunizował zgodnie z prawem plac Wilhelma Szewczyka przy
katowickim dworcu. To oznacza, że patronami placu już legalnie, od wiosny tego
roku, są Maria i Lech Kaczyńscy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Wojewoda
kujawsko-pomorski Mikołaj Bogdanowicz też zadbał o uhonorowanie brata
prezesa PiS.</b> Jako jeden z powodów nadania alei w Bydgoszczy
imienia Lecha Kaczyńskiego wymienił podpisanie przez niego ustawy
o przekształceniu Akademii Techniczno-Rolniczej w Uniwersytet.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Aby jeszcze
bardziej zapunktować w centrali przy Nowogrodzkiej, Bogdanowicz pierwszym
patronem sali w urzędzie wojewódzkim uczynił Lecha Kaczyńskiego.
O jego zaangażowaniu w sprawę upamiętnienia ofiar katastrofy
smoleńskiej świadczy też organizacja w urzędzie wojewódzkim wystawy ze
zdjęciami z miesięcznic z napisami na transparentach: „Reżim Tuska
i Komorowskiego boi się prawdy. Kłamie”; „To nie zamach. To egzekucja”.
- <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Bogdanowicz jest mocno ulokowany
u o. Rydzyka. Dlatego, choć zaliczył wpadki, to nie można go odwołać. Być
może będzie naszym kandydatem na senatora</i> - mówi polityk PiS.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Adrian Czubak,
niedoszły burmistrz Strzelec Opolskich, a od początku rządów PiS wojewoda
opolski, też postanowił wykazać się w sprawie upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego
i dwa lata temu nazwał jego imieniem największą salę w urzędzie
wojewódzkim. Za ten gest dziękował mu w liście prezes PiS. Zapewnił
wojewodę, że niedługo „opadną zasłony ukrywające prawdę o katastrofie
smoleńskiej”. W urzędzie Czubaka opadły na razie flagi unijne, których
mimo protestów mieszkańców nie zamierza przywrócić. Czubak w odpowiedzi na
zarzuty lokalnej opozycji, że jest na łańcuszku regionalnej szefowej partii,
oświadczył, że to „opozycja prowadzi się na krótkim łańcuchu Berlina-Brukseli,
stowarzyszeń homoseksualnych i antyklerykalnych”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W symbolicznych
gestach smoleńskich dorównuje Czubakowi wojewoda Drelich, który sali
w urzędzie nadał imię Lecha Kaczyńskiego i umieścił w niej
tablicę z inskrypcją „poległ w służbie ojczyzny 10 kwietnia 2010 r.”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Mikołaj
Bogdanowicz, by reprezentować rząd w województwie kujawsko-pomorskim,
zrezygnował z fotela zastępcy burmistrza Kruszwicy. Do tego awansu był
politykiem lokalnym, ale z ambicjami. W mediach społecznościowych
pokazywał memy porównujące dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, TVN i POLITYKI
ze wściekłymi psami atakującymi Andrzeja Dudę. Już jako wojewoda tłumaczył, że
„teraz bym sobie na to nie pozwolił, ale wtedy byłem osobą związaną z PiS,
która prowadziła kampanię wyborczą”. Kampanijnymi emocjami usprawiedliwiał się
też Drelich, który publikował na FB fotomontaże z Tuskiem
w kajdankach, o prezydencie Bronisławie Komorowskim pisał
„Bredzisław”, a o premier Kopacz „seryjny naciągacz”.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Bogdanowicz dba też
o dobre relacje z o. Rydzykiem. Wycenioną na 1,8 mln zł
działkę w Toruniu redemptoryści przejęli dzięki decyzji wojewody
Bogdanowicza w wieczyste użytkowanie za 100 tys. zł. Urząd wojewódzki
podpisał także umowę z fundacją o. Rydzyka na sfinansowanie (50 tys.
zł) występów zespołu Śląsk, a także wydał decyzję o zakazie
organizowania demonstracji pod siedzibą Radia Maryja (sąd ją uchylił).
O wszystkich poczynaniach wojewody Bogdanowicza informuje zaś jego
rzecznik Adrian Mól, były dziennikarz Telewizji Trwam.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Wojewodowie mocno
zaangażowali się po stronie rządu w walce z nielubianymi
samorządowcami,</b> ale są wyjątki. Dobre recenzje zbiera były senator Bohdan
Paszkowski, dziś wojewoda podlaski. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- To
najlepszy wojewoda z naszego punktu widzenia. Nie możemy go publicznie
chwalić, ale jest super, bo jest normalny. Działa zgodnie z prawem. Jako
były wieloletni sekretarz miasta Białegostoku nie zrobi niczego niezgodnego
z przepisami. Ma szacunek do prawa i do pracy urzędników. Osobiście
czyta wszystkie dokumenty. Radni PiS wielokrotnie starali się wpłynąć na
wojewodę, by rozstrzygnięciem nadzorczym uchylił uchwały podjęte przez
samorząd. Wojewoda nigdy im nie ulegał, nigdy nie nagiął prawa na czyjąś prośbę</i> -
opowiada jeden z samorządowców z Białegostoku. Paszkowski jesienią
prawdopodobnie będzie ponownie kandydował do Senatu.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wojewodowie
w ostatnich miesiącach mocno zaangażowali się w promocję rządowych
programów 500+ na pierwsze dziecko oraz modernizację i budowę dróg
lokalnych. Występują w lokalnych mediach i budują w ten sposób
popularność własną i PiS. W ramach funduszu na drogi gminne
i powiatowe dysponują dziesiątkami milionów złotych. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">- Mój znajomy z urzędu
wojewódzkiego opowiada, jak to wygląda. Wnioski starostów i wójtów
pisowskich mają dużo większe szanse. Jeden starosta z PiS wprawdzie
dofinansowania nie dostał, ale tylko dlatego, że jest z innej niż wojewoda
koterii</i> - opowiada nasz rozmówca z Polski południowej.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W przyszłej
kadencji - jeśli PiS wywalczy reelekcję - wojewodowie, już zapewne w innym
nieco składzie, wyjdą z cienia. Jednym z celów obozu władzy będzie
prawdopodobnie osłabienie samorządów pod hasłem walki z „decentralizacją”,
„federalizacją” czy wręcz obrony Polski przed utratą suwerenności. Wojewodowie
będą mieli ręce pełne roboty.</div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;">Anna Dąbrowska, Wojciech Szacki</i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><a href="http://thacorag.com/1VaG">ŹRÓDŁO</a></b></div>
Belgumhttp://www.blogger.com/profile/06108036774289623053noreply@blogger.com0