Wykruszają się
słuchacze Radia Maryja, coraz mniej jest widzów TV Trwam. Ale w czasach rządów
PiS ojciec Tadeusz Rydzyk dostał miliony od państwowych instytucji. Nie tylko
na geotermię
Małgorzata Święchowicz
Ojciec
Rydzyk jeszcze nie zaczął wydobywać gorącej wody z ziemi, a już wydobył
rekordową sumę pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Gdy toruński redemptorysta
ogłaszał swoje plany związane z geotermią, zapewniał, że będzie to projekt
ekologiczny i wydajny.
- Łapałem się za głowę - mówi dr Michał Wilczyński,
niezależny ekspert rynku paliw i energii,
były główny geolog kraju. Woda, którą ma z ziemi wyciągać spółka powiązana z
ojcem Rydzykiem, przypomina nie tyle wodę, ile oleistą ciecz. W każdym litrze
jest 150 g
soli mineralnych. - Jeżeli ktoś nie potrafi sobie wyobrazić, jaka to gęstość,
niech weźmie litr wody i rozpuści w nim 15 deko soli - podpowiada dr
Wilczyński. Oceniał wiele inwestycji w geotermię, ale tej ojca Rydzyka nie
zaopiniowałby pozytywnie.
Wcześniej wady inwestycji skrupulatnie wypunktował inż.
Piotr Sadowski, specjalista w zakresie inżynierii środowiska. Pierwsze, co go
zaniepokoiło, to temperatura. Solanka wydobywana w Toruniu będzie mieć nie
więcej niż 64 stopnie C. Aby móc ją wykorzystać, musi być podgrzana do 130
stopni. A to wymaga zbudowania ciepłowni z trzema kotłami gazowymi o tak dużej
mocy, że będą emitować do atmosfery 4,5 tony dwutlenku węgla na godzinę. To
tak, jakby w pobliżu w ciągu godziny przejechało 45 tysięcy samochodów.
Ojciec Rydzyk, zbierając pieniądze na geotermię,
zapowiadał, że ogrzeje znaczną część mieszkań w Toruniu i szkoły. Tymczasem
już wiadomo, że ogrzeje przede wszystkim Wyższą Szkołę Kultury Społecznej
i Medialnej, a to, co przekaże dalej do sieci, będzie stanowiło zaledwie 5 proc. tego, co w tej chwili
dostarcza mieszkańcom sieć miejska.
- I to o ile nie będzie awarii - mówią eksperci. A
obawiają się, że mogą być częste. Tak jak było na początku z geotermią w
Stargardzie. Choć tam zasolenie wód jest mniejsze, a temperatura wyższa,
pierwsze lata były pasmem udręki, awarii, spadków temperatury. Trzeba było
wszystko zamknąć, gruntownie remontować, ponownie uruchamiać.
- Decyzja poprzedniego rządu, by nie wspierać finansowo
geotermii w Toruniu, nie była powodowana niczym innym niż zdrowym rozsądkiem -
tłumaczy dr Wilczyński. Liczono na to, że odmowa, poparta argumentami, jakoś
ojca Rydzyka otrzeźwi i przestanie on forsować inwestycję, która może okazać
się nie tylko nieopłacalna, ale wręcz groźna dla środowiska. Tymczasem od
kiedy rządzi PiS, już poszło na to 26,5 mln z Narodowego Funduszu Ochrony
Środowiska tytułem odszkodowania za to, że poprzedni rząd odmówił dotacji na odwierty
geotermalne. Ponadto blisko 19,5 mln zł z NFOŚ na budowę ciepłowni, która, ma
podgrzać solankę, do tego ponad 4 mln zł na to, by położyć ciepłociąg, który
połączy tę inwestycję z miejską siecią, i kolejne ponad 4 mln zł na to, by
doprowadzić ciepłociąg do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Ponieważ
potrzebny był wkład własny, to NFOŚ dał jeszcze niemal 8,5 mln zł pożyczki.
To, co tak wielkim kosztem powstaje w Toruniu, dr.
Wilczyńskiemu kojarzy się z wielkim kranem, przez który ciągle będą wypływać
pieniądze: na naprawy i nowe odwierty. To - jak szacuje - będą kolejne wydatki idące w dziesiątki milionów. Przy
czym cała inwestycja nie zmieni radykalnie sposobu ogrzewania mieszkań w
Toruniu. Natomiast zapewni ogrzewanie kolejnych dzieł o. Rydzyka, które
wyrastają całkiem niedaleko odwiertów geotermalnych oraz Wyższej Szkoły
Kultury Społecznej i Medialnej.
Cały ten obszar jest zaledwie 5 km od Starego Miasta, między
brzegiem Wisły a trasą wylotową na Bydgoszcz. Nie sposób nie trafić - z drogi
widać i te dzieła, które ojciec Rydzyk już postawił, i te, które właśnie
powstają.
- Cokolwiek zaczyna budować, to z założeniem, że buduje
swój pomnik i że to będzie przedsięwzięcie na miarę dwóch tysięcy lat
chrześcijaństwa - mówi Jacek Hołub, współautor „Imperatora”, biografii ojca
Rydzyka i historii jego biznesów. Pod koniec miesiąca ma wyjść kolejna część -
opis tego, co ojciec dyrektor robił przez ostatnie kilka lat. Lepszego czasu
na swoje inwestycje nie miał. Buduje z rozmachem.
Szacuje się, że w sumie - odkąd rządzi PiS - do fundacji
i spółek związanych z o. Rydzykiem trafiło z rządowych instytucji od ok. 214
mln zł (to wyliczenia portalu OKO.press) do 217 mln zł (tak podaje firmowana
przez posła PO Sławomira Neumanna strona Dlugwdziecznosci.pl).
Dla porównania: na zakup karetek w całym kraju rząd
przeznaczy 80 mln zł. A 373 najbiedniejsze szpitale dostaną finansowe kroplówki
w wysokości od 50 tys. zł do 3,4 mln zł, średnio - po 922 tys. zł na szpital.
- Nie jestem pewien, czy te 200 mln zł, o których już
wiemy, że popłynęły do Torunia, to wszystko. Myślę, że możemy być zaskoczeni,
jeżeli kiedyś uda nam się odkryć wszystkie transfery - mówi Jacek Hołub.
OJCZYZNA
Jan Paweł II, jak żywy,
klęczy
w prezbiterium, które jest kopią watykańskiej
kaplicy. Wierni modlą się za rządzących - niech spłynie na nich Duch Święty. A
później za tych, którzy przelali krew w obronie wiary i ojczyzny - niech spoczywają w pokoju. Przy ołtarzu godło państwowe,
flagi.
Jak w każdy pierwszy wtorek miesiąca w sanktuarium pod
wezwaniem Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II odprawiana
jest msza za ojczyznę.
Sanktuarium jest wysokie na 50 metrów, z kopułą, którą
wieńczy złocona korona. Ma dwie kondygnacje - równocześnie modlić się tu mogą
3 tysiące wiernych. Liczę, ilu przyszło na mszę za ojczyznę - jest 46 osób.
Nie ma ojca dyrektora ani nikogo z rządu. Głównie młodzi
ludzie, prowadzący mszę wita ich serdecznie - to studenci szkoły medialnej.
Kościół, który o. Rydzyk zaczął stawiać jeszcze przed
przejęciem władzy przez PiS, ale skończył już za tych rządów, mógł kosztować -
jak szacowano - 100 mln zł, samo położenie dachu - 4 mln. W środku marmury, mozaiki, poczet wielkich
Polaków. Wokół kościoła też kosztownie: rzeźby, fontanny, 20 kaplic
różańcowych. W 2016 roku była konsekracja, z
pompą. Przyjechał rząd i prezes Jarosław Kaczyński.
Po roku kościół ma już organy, spore, ale ojciec Rydzyk
mówi: „To tylko 3454 piszczałki”. I już myśli o nowej inwestycji. Prosi o
wpłaty.
Szybko przy kościele rośnie handlowe zaplecze.
Kawiarnia, sklep, w którym - poza Pismem
Świętym są np. poradniki o pożytkach z czosnku. A także: książka „Lech
Kaczyński - ostatni wywiad”, biografia Jarosława Kaczyńskiego, książka o
Andrzeju Dudzie, książka o rodzicach
Andrzeja Dudy.
Nie wiadomo, jak się sprzedają, bo dużego ruchu tu nie
ma. - Pustki. Na ogół pustki - powie mi później Hołub. Tłumy są tylko w czasie
zjazdów Rodzin Radia Maryja. Na co dzień nie widać ani wielu wiernych, ani
turystów. Mimo że w przewodniku po Toruniu kościół zbudowany przez ojca
Rydzyka ma oznaczenie „warto zobaczyć”. Bo ogromny, bo jest tu obraz Matki
Bożej, który należał do papieża Polaka, jest też ampułka z jego krwią.
Pod koniec mszy za ojczyznę organista intonuje „Boże coś
Polskę”, studenci podchodzą do ołtarza i całują relikwię św. Andrzeja Boboli.
Potem udaje mi się zagadnąć jedną z dziewczyn. Nie powie, co studiuje. Tylko że
jest na pierwszym roku i wszystko jej się bardzo podoba. Reszta idzie szybkim
krokiem w stronę kampusu. Brama, otwierana elektronicznie, zamyka się ze
szczękiem. Na ogrodzeniu tabliczki: „Teren prywatny”.
NAUKA
Marek Jopp, działacz SLD i
radny Chełmży, próbował dostać się tu
na studia podyplomowe z zakresu ochrony środowiska. - Zapisałem się, otrzymałem
decyzję o przyjęciu, a gdy przyjechałem na pierwsze zajęcia, poprosiła mnie do
siebie pani dziekan. Powiedziała, że dopóki nie przyniosę opinii od księdza
proboszcza, to nie będę mógł studiować. Wykład inauguracyjny miał prof. Jan Szyszko, wówczas minister. Chciałem wysłuchać
wykładu. Pani dziekan poszła zapytać ministra, nie wyraził zgody - opowiada
Jopp. Pozwał uczelnię, w pierwszej instancji wygrał - mają mu zapłacić 5 tys.
zł, ale wyrok nie jest prawomocny. Podejrzewa, że będą się odwoływać.
Zdziwiło go, że nie pozwolono mu studiować, przecież kierunek, który wybrał,
jest dofinansowany z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Poza tym najpierw
powiadomili go, że został przyjęty, a później takie problemy. Nie zdążył nawet
się rozejrzeć, zorientować się choćby, ilu tam jest studentów.
Wysyłam do uczelni pytanie o liczbę przyjętych na
pierwszy rok i liczbę studiujących ogółem na wszystkich kierunkach. Bez
odpowiedzi.
Można znaleźć część danych w raportach Polskiej Komisji
Akredytacyjnej, która ocenia kierunki studiów. Komisja stwierdza, że
wyposażenie jest wysokiej klasy: w salach tablice multimedialne, kamery,
komputery z oprogramowaniem do montażu obrazu. W auli nawet kabiny do
symultanicznego tłumaczenia. Studenci po zajęciach nie muszą wychodzić ze
szkoły, mogą łącznikiem przejść do części hotelowej. Mają zimowe ogrody (z
widokiem na rzekę), bilard, salę fitness.
Jest wszystko. Tylko studiujących mało. Na przykład na
informatyce od 8 do 11 osób na roku. Na innych - niewiele więcej. Uczelnia -
jak zauważa PAK - ściśle współpracuje z
Radiem Maryja, Telewizją Trwam i „Naszym Dziennikiem”. Pracownicy łączą
obowiązki na uczelni z pracą w tych mediach. Studenci do niedawna byli w
zasadzie skazani na praktyki właśnie tam, bo nigdzie indziej nie chciano ich
przyjmować - nawet tych z informatyki, o których zwykle rynek bardzo zabiega.
WPŁYWY
Gdy PiS dochodzi do władzy, udaje się załatwić studentom
praktyki w ZUS, w Ministerstwie Sprawiedliwości. Stamtąd też do toruńskiej
uczelni zaczynają płynąć pieniądze na organizację szkoleń pracowników,
szczególnie hojny jest resort Zbigniewa Ziobry, który zleca szkolenia sędziów
mające podnieść „szeroko pojętą jakość komunikacji na sali sądowej”, szkolenia
medialne dla szefów oraz służb prasowych sądów i prokuratur. Poza tym uczelnia
oraz związana z ojcem Rydzykiem Fundacja Lux Veritatis dostaje
pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, na programy, które miałyby przeciwdziałać
przestępczości. Pieniądze płyną też z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Mniejsze i większe dzieła ojca Rydzyka wspierają MON (spoty o szczycie NATO),
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (promocja programu 500+),
Ministerstwo Gospodarki Morskiej (promowanie rybactwa). A także MSZ, które
przyznawało dotacje na zbieranie relacji o Polakach, którzy w czasie II wojny
ratowali Żydów.
Relacje - spisane lub nagrane - są prezentowane w Kaplicy
Pamięci, wystarczy wejść w głąb toruńskiego sanktuarium. Czerń i złoto,
pusto. Nikogo poza mną. Na ścianie z
czarnego granitu nazwiska bohaterskich Polaków. Do dnia konsekracji Kaplicy
Pamięci uzbierano ponad 20 tysięcy świadectw, po czym szybko zaczęto mówić, że
jest już 40 tysięcy i ta liczba wciąż rośnie. To więcej ratujących niż przez
pół wieku udało się odnaleźć historykom z Yad Vashem - tytuł
Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata otrzymało dotąd 26 tysięcy osób, w tym
około 6,6 tys. Polaków.
Nagrania relacji świadków mają się znaleźć w zbiorach
muzeum, które powstaje niedaleko kaplicy. To nowe dzieło toruńskiego redemptorysty
oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Na Muzeum Pamięć i
Tożsamość resort przeznaczy 117 mln zł. A z kolei 5 mln z rezerwy budżetowej
pójdzie na budowany po drugiej stronie ulicy, mający kształt Polski, Park
Pamięci Narodowej.
SPADKI
- Im bliżej wyborów, tym
częściej w Radiu Maryja i TV Trwam wychwala się
PiS. Zaprasza się ministrów, wiceministrów, reklamują się. Wciąż bardzo im na
tym zależy, choć zasięgi tych mediów są coraz mniejsze, Telewizji Trwam wręcz
symboliczne - mówi Rafał Maszkowski, informatyk, bloger, który od lat obserwuje
poczynania ojca Rydzyka. Zbiera dane dotyczące słuchalności i oglądalności. Wynika z nich, że to już nie te czasy, gdy
Radio Maryja miało nawet 1,7 mln słuchaczy. Teraz jego udział w rynku radiowym
to 1,5 proc. Dla porównania - najlepsze na rynku RMF FM ma 29 proc.
TV Trwam w ostatnich latach też notuje spadki. - Przed
wejściem na multipleks, gdy nadawali tylko z satelity, mieli kilka tysięcy
widzów, później skoczyli do 50 tysięcy, teraz mają o połowę mniej - mówi Maszkowski.
Podwórkowe Koła Różańcowe potrafiły kiedyś na dziecięcy
zjazd Radia Maryja ściągnąć 20 tys. osób. A teraz? Z danych zebranych przez
Maszkowskiego wynika, że trzy lata temu było 2 tysiące,
rok temu - 600 osób, a w tym roku - 300. Na zjazdach młodzieży dawniej
stawiało się po kilkanaście tysięcy, teraz najwyżej kilkaset.
Pytam Maszkowskiego, jak to możliwe, że o. Rydzykowi
wciąż się udaje uchodzić za kogoś, za kim stoją potężne zastępy wiernych? I
utrzymywać wszystkich w przekonaniu, że każda władza powinna się z nim liczyć?
- To pytanie dotyczy Kościoła w ogóle. Mając coraz mniej
wiernych, udaje mu się wywierać tak wielki wpływ na wszystko, co się dzieje w
państwie - mówi Maszkowski. - Ojciec dyrektor ma poparcie większości biskupów,
chwalą go, bywają w Toruniu, niewielu się od niego odcina. Radio Maryja to
jednak wciąż główna rozgłośnia Kościoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz