W jaki sposób
aresztowany w aferze podsłuchowe] biznesmen doszedł tak szybko do wielkich
pieniędzy? I co go łączy z tygodnikiem „Wprost”, który opublikował materiały z
afery podsłuchowej?
RADOSŁAW OMACHEL
Wiosna 2012 roku. Do Prokuratury
Okręgowej w Bydgoszczy przychodzi elegancka urzędowa koperta. Wewnątrz
zawiadomienie, że zajmująca się sprzedażą detaliczną węgla spółka
Skladywęgla.pl to pralnia pieniędzy na wielką skalę. Mechanizm przestępstwa
polega na sprzedawaniu byle jakiego węgla o niskiej wartości opałowej i
niewiadomego pochodzenia jako pochodzącego z polskich kopalń pełnowartościowego
paliwa. Według autora doniesienia firma legalizuje uzyskane z tego procederu
pieniądze, między innymi inwestując we własny rozwój. Niżej podpis
generalnego inspektora informacji finansowej, państwowego nadzorcy powołanego
do kontrolowania przepływów finansowych. W 2012 roku był nim wiceminister
finansów Andrzej Parafianowicz, dziś jeden z głównych bohaterów afery podsłuchowej.
Białe Błota
szarzeją
Białe Błota to urokliwa podmiejska
wieś - granicząca z Bydgoszczą sypialnia dla
co zamożniejszych mieszkańców miasta. I małe centrum biznesowe. W Białych
Błotach krzyżują się ważne drogi krajowe nr 5 i nr 10; na 16 tys. mieszkańców
przypada tu aż 4 tys. firm. W tym jedna, którą część mieszkańców od dwóch lat
próbuje z Białych Błot wykurzyć.
Latem 2011 roku nieznana szerzej
spółka MM Group, właściciel firmy Składywęgla.pl, kupiła od jednego z
lokalnych przedsiębiorstw duży plac. Stanęło na nim kilka potężnych maszyn do
kruszenia i sortowania węgla, a w niewielkim biurze powstała centrala
Sldadówwęgla.pl. Składy wkrótce stały się jednym z większych dystrybutorów
czarnego paliwa w Polsce. MM Group założył Marcin W., bydgoski karateka,
lokalny przedsiębiorca. Dekadę temu z hukiem upadła należąca do niego sieć
sklepów Super Price;
kontrahenci oskarżyli go wówczas o wyłudzenia
na sumę 8,5 mln zł. - Został skazany za oszustwa - mówi Jan Bednarek, rzecznik
Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
W okolicy stoi kilkadziesiąt
domów. Ich mieszkańcy twierdzą, że od węglowego pyłu ciemnieją im elewacje
domów i szarzeją trawniki. Katarzyna Kirstein-Piotrowska, wójt Białych Błot,
twierdzi, że firma Skladywęgla.pl zbudowała swoją bazę nielegalnie, bez
odpowiednich pozwoleń. A MM Group powtarza, że ma wszystkie niezbędne dokumenty.
- Mam nadzieję, że nie będę już
miała przyjemności się spotykać z tymi panami od węgla - mówi
Kirstein-Piotrowska.
- Z różnymi ludźmi muszę
rozmawiać, ale nikt mi nigdy tak nie naubliżał i nie groził - mówi gorzko.
Marna jakość
Dzięki rozwinięciu sieci sprzedaży
(350 punktów w całym kraju) i agresywnemu marketingowi przychody
Składówwęgla.pl rosły szybciej niż hałdy przy państwowych kopalniach. W2014 r.
firma liczyła, że utarguje pół miliarda złotych.
Składywęgla.pl mają dwa atuty:
sprzedają węgiel tanio, a na dodatek dowożą do domu gratis. W reklamach
informują, że firma jest w swej branży największa w kraju, że sprzedaje węgiel
o wysokiej wartości opałowej i że dostawcą węgla jest Krajowa Spółka Węglowa.
Nazwa ma sugerować klientom, że chodzi o duży państwowy podmiot, ale w rzeczywistości
Krajowa Spółka Węglowa zarejestrowana jest na przedmieściach Bydgoszczy i
nigdy nawet grama węgla z ziemi nie wykopała. Należy do Marcina W. i Arkadiusza
P., dyrektora generalnego Sldadówwęgla.pl.
Do powiatowych rzeczników praw konsumenta
zaczęły w ubiegłym roku trafiać skargi na Składywęgla.pl. W lutym Urząd Ochrony
Konkurencji i Konsumentów nałożył na firmę pół miliona złotych kary, po tym jak
przebadał sprzedawany przez nią surowiec. Okazało się, że jego marna jakość
nijak się ma do reklam. Węgiel najprawdopodobniej pochodzi z Rosji. Kilka
miesięcy temu w ukazującym się na Podlasiu „Kurierze Porannym” były pracownik
Składów przyznał, że miał obowiązek wmawiać klientom, że handluje surowcem z
polskich kopalń, chociaż sam miał co do tego poważne wątpliwości.
W tym samym czasie gdy UOKiK przygotowywał
się do nałożenia kary na Składywęgla.pl, 40 proc. udziałów w firmie kupił
inwestor giełdowy Marek Falenta.
Kariera
Falenta to obrotny człowiek. Syn
byłego menedżera związanego z KGHM (rodzina Falentów pochodzi z Dolnego Śląska)
zaczynał od pracy w miedziowym kombinacie. W 2000 roku założył spółkę Electus
handlującą wierzytelnościami publicznych szpitali i przychodni. Miał 23 lata i
ani grosza. Z tamtych czasów pochodzi jego pierwszy sądowy epizod. Falenta
pomógł w wyłudzeniu niewielkiego kredytu, za co kilka lat później dostał karę
więzienia w zawieszeniu.
Handel długami szpitali to ryzykowny
interes, bo egzekwowanie długów od publicznych lecznic może przynieść katastrofalne
skutki wizerunkowe. - Sztuka polega na tym, by kupić dług takiego szpitala, o
którym wiadomo, że w przyszłości będzie mógł go zwrócić - tłumaczy Adam
Kruszewski, menedżer związany z branżą ochrony zdrowia, twórca firmy
Magellan, największego podmiotu na tym rynku.
To z czasów działalności w
Electusie za Falentą ciągnie się oskarżenie, że korumpował radcę prawnego
jednego z zakładów energetycznych. - W zamian za pieniądze ujawnił on
Falencie, za jaką minimalną kwotę zakład sprzeda szpitalne długi - mówi
Liliana Lukasiewicz,
rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Sprawa trwa już prawie dziesięć lat.
- Sąd rejonowy w Częstochowie od
roku nie może przesłuchać ostatniego świadka - narzeka Zbigniew Ćwiąkalski,
pełnomocnik Marka Falenty w tej sprawie. Sam Falenta nie przyznaje się do
winy, odmówił składania zeznań i nie bywa na rozprawach.
Po sześciu latach działalności, w
2006 roku, Falenta sprzedał Electusa firmie IDM SA za prawie pół miliarda
złotych przynajmniej nominalnie, bo część
należności została opłacona akcjami IDM. Spółka Internetowy Dom Maklerski kiedyś
zajmowała się wprowadzaniem firm na giełdę, potem inwestowała w różne branże,
miała własne Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych Idea, próbowała rozkręcić
własny bank. Falenta wszedł do niej w dobrym momencie giełdowej hossy. Na GPW
co kilka dni debiutowała wtedy nowa spółka. Jednym z klientów IDM była
Platforma Mediowa Point Group Michała Lisieckiego - obecnie wydająca tygodnik
„Wprost”, który opublikował taśmy z afery podsłuchowej. Została wprowadzona na
giełdę dzięki wykupieniu akcji obecnej już tam spółki Arksteel. Tę zaś kontrolował
Związek Przemysłowy Donbasu, w 2009 roku przejęty przez rosyjskiego oligarchę.
Aleksandra Katunina.
Po wejściu na GPW Platforma Mediowa
była regularnym klientem IDM, który między innymi przygotowywał dla spółki
Michała Lisieckiego nowe emisje akcji. IDM i PMPG są współwłaścicielami
Internetowego Domu Handlowego, właściciela sklepów internetowych. Jeden z
członków rady nadzorczej PMPG - finansista
Mariusz Pawlak - zasiadał zaś do niedawna w radzie nadzorczej firmy Hawe, w
którą zaangażował się Marek Falenta po tym, jak pod koniec 2011 r. pozbył się
akcji popadającego w kłopoty IDM SA.
Kolega ze szkoły
Hawe to operator sieci
światłowodowej, z której korzystają głównie operatorzy telefonii stacjonarnej
i dostawcy internetu. Spółkę założył pod koniec lat 90. Piotr Mazurkiewicz,
ziomek Falenty z Dolnego Ślaska - obaj kończyli też tę samą uczelnię, Wyższą
Szkołę Menedżerską w Legnicy. W 2008 roku Mazurkiewicz pozbył się akcji Hawe,
za to został prezesem należącej do KGHM spółki Telefonia Dialog. Ta zaś - jak
twierdzą związkowcy z KGHM - w ciągu dekady dała Hawe zlecenia na ok. 100 min
zł.
Wśród nowych akcjonariuszy Hawe
znalazł się potem także Krzysztof Rybim (powiązany rodzinnie z Falentą, podejrzany
w aferze podsłuchowej). Dziś Falenta ma 8 proc. akcji, a Krzysztof Rybka 1,5
proc.
Falenta przygotowywał kolejne inwestycje,
przymierzał się m.in. do rozbudowy za ok. 300 min złotych sieci światłowodowej
wraz z państwową firmą Polskie Inwestycje Rozwojowe. To właśnie o PIR tak
sceptycznie i nieparlamentarnie wyrażał się rok temu minister Sienkiewicz w
podsłuchanej rozmowie.
Przede wszystkim jednak Falenta zaplanował
imponującą ofensywę swojej najnowszej spółki: Składywęgla.pl miały trafić na giełdę,
potem podbić rynki zagraniczne. - Zaskoczyła mnie ta inwestycja. Marek nie ma
pojęcia o górnictwie i węglu, jego branże to finanse i nowe technologie -
mówi były partner biznesowy Falenty.
Państwowy monopolista
5 czerwca Donald Tusk pojechał na
Śląsk. W urzędzie wojewódzkim pięciogodzinna nasiadówka z górnikami, na stole
woda mineralna, paluszki i kawa. Premier obiecuje przyjście na ratunek
dołującej Kompanii Węglowej, kadzi górnikom: „W Polsce węgiel to nie tylko
zysk, ale też kwestia strategii energetycznej, nie mówiąc o elementach
społecznych i kulturowych tu, na Śląsku”. Zapowiada, że nie będzie likwidacji
nierentownych kopalń, będą za to państwowe składy węgla.
Na całym świecie węgiel tanieje, a
u nas rośnie import taniego paliwa ze W schodu - tylko od stycznia do kwietnia
wwieziono do Polski 2,5 min ton surowca. To o 32 proc. więcej niż w tym samym
okresie 2013 roku. Kupują go przede wszystkim drobni odbiorcy i niewielkie
lokalne elektrociepłownie. Pogarsza to dramatyczną sytuację śląskich kopalń,
które są związane górniczymi przywilejami i nie są w stanie obniżyć kosztów
wydobycia. Przed upadkiem może je uratować jedynie zablokowanie importu
surowca.
Na początku maja rząd zlecił
firmie doradczej PwC przygotowanie koncepcji utworzenia państwowej sieci
sprzedaży węgla. Miałyby ją wspólnie utworzyć holdingi górnicze: Kompania
Węglowa, Katowicki Holding Węglowy i Węglokoks.
- To rozwiązanie rodem z
poprzedniego systemu - komentuje Janusz Steinhoff, wicepremier i minister
gospodarki w rządzie Buzka. - Taki centralny organ monopolizujący handel węglem
byłby niezgodny z krajowym i unijnym prawem. A nasz rząd ma lepsze narzędzia
do walki z rosyjskim dumpingiem, bo wobec uzasadnionych podejrzeń, że Rosjanie
udzielają swojemu górnictwu niedozwolonej pomocy publicznej, możemy za
pośrednictwem Komisji Europejskiej zwrócić się o pomoc do Światowej Organizacji
Handlu.
W tym samym dniu, w którym Donald
Tusk obiecywał górnikom pomoc, w fazę finałową weszło śledztwo uruchomione dwa
lata wcześniej przez list Andrzeja Parafianowicza. Pod zarzutem oszustw i prania
pieniędzy na wielką skalę CBŚ pod nadzorem prokuratury zatrzymało prawie całą
wierchuszkę Składówwęgla.pl, między innymi Marcina W. i Arkadiusza P.
Dla Falenty moment był fatalny.
Jego partner biznesowy w Składach, czyli MM Group, miał długi.
Dług wobec importera rosyjskiego
węgla, firmy Energo z Bielska Podlaskiego, Falenta wykupił, wykorzystując
doświadczenie z czasów Electusa: długiem spółki Energo kupionym od Rosjan.
Według firmy Energo w tej operacji posłużono się fałszywymi dokumentami, sprawą
zajmuje się prokuratura. Ale zostało wielomilionowe zobowiązanie wobec
rosyjskiego dostawcy węgla, firmy KTK. Według Falenty teraz, po jego zatrzymaniu
przez CBŚ, Rosjanie zażądali natychmiastowej spłaty, a nawet proponowali
przejęcie Składówwęgla.pl. Jednak Piotr Matuszak, prezes polskiej filii KTK,
zaprzecza: - To pan Falenta zaproponował przejęcie nam Składówwęgla.pl, ale
nie byliśmy i nie jesteśmy tym zainteresowani. Nie chcemy kupować w Polsce
aktywów, tylko sprzedawać węgiel.
Marek Falenta powiedział też
„Gazecie Wyborczej”, że wiceminister skarbu Rafał Baniak (jego żona także
przez kilka tygodni była w radzie nadzorczej Hawe) zaproponował mu sprzedaż
państwu Składówwęgla.pl. - Nigdy nie kontaktowałem się z panem Markiem Falentą
w celu podjęcia rozmów o nabyciu udziałów w spółce Składywęgla.pl. Możliwość
zakupu Składówwęgla.pl nigdy nie była analizowana na żadnym gremium
Ministerstwa Skarbu Państwa - zapewnia Baniak.
Marek Falenta nie znalazł czasu na
rozmowę z „Newsweekiem”.
Problem w tym, że rok temu wójt, która skarży się, że nikt jej tak nie naubliżał i nie groził, wywierała presję, żeby mieszkańcy zgodzili się na jej rozmowy z MM Group i na ugodę. Nie było widać, że kontakt z bossami sprawiał jej przykrość. Nie ukrywała negatywnych emocji, gdy mieszkańcy nie zgodzili się. Decyzje, które wydawała Kirstein-Piotrowska w tych sprawach były wadliwe, uchylane przez SKO, jako wydawane z naruszeniem prawa, co nie tylko przedłużyło postępowania, ale dawało spółce możliwość dalszego prowadzenia działalności na tym terenie. Do chwili obecnej sprawy nie doczekały się prawomocnego rozstrzygnięcia przez sądy administracyjne, a Kirstein-Piotrowska, która nieudolnie prowadziła postępowania i nie radziła sobie z problemem robi z siebie ofiarę i sprzymierzeńca mieszkańców. Kto w to uwierzy? Marzanna Kreja redaktor naczelna Białe Błota info
OdpowiedzUsuńZobaczymy, kto kupi akcje Falenty. Stawiam na Karkosika
OdpowiedzUsuń