Odkąd PiS doszedł do
władzy, dyplom toruńskiej uczelni Tadeusza Rydzyka jest więcej wart niż
najlepszych polskich i zagranicznych uniwersytetów.
W Gdańsku
prezes PiS dostawiał wolnościowego „plusa” do swojej piątki. Dokładnie w tym
czasie na uczelni o. Tadeusza Rydzyka, w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i
Medialnej, na konferencji „Przedsiębiorstwa w Polsce. Teraźniejszość i
przyszłość” wystąpiło pięciu ministrów. List do uczestników tej mało licznej
imprezy przysłał premier Morawiecki. O tym, że premier zdaje sobie sprawę, jak
ważna wśród dzieł o. Tadeusza jest to szkoła, świadczy fakt, że udał się do Torunia
następnego dnia po tym, jak został wskazany na premiera. Toruńskie dzieła
wspiera prawie cały rząd, bo stanowią ważny ośrodek na politycznej mapie
„dobrej zmiany”. A i tak niedawno o. Rydzyk żalił się: „Dlaczego pieniądze idą
na uniwersytety, które są przesiąknięte lewactwem, gender, a wykładowcy są często demoralizatorami przeciwko Bogu i
ojczyźnie? (...) Tam ministerstwo daje środki, pomimo tego, że rządzi prawica,
a tutaj nie”.
W rzeczywistości PiS bardzo
hojnie dorzuca się do działalności redemptorysty. Jak wyliczył portal OKO.Press, od początku rządów do spółek
i fundacji związanych z ks. Rydzykiem trafiło ponad 80 mln zł, z czego 10 mln
820 tys. zł tylko do WSKSiM (m.in. prawie 4 mln na organizację szkolenia z
komunikacji dla sędziów). Uczelnia jest własnością Fundacji Lux Veritatis, której prezesem jest o. Tadeusz Rydzyk. Szkoła powstała w
2001 r. Dziś kształci na czterech kierunkach studiów licencjackich, jednym
inżynierskim, dwóch magisterskich i dziewięciu podyplomowych. To m.in.
dziennikarstwo, politologia, informatyka, a
także ekologia, polityka gospodarcza i bankowość (pod patronatem NBP),
retoryka, logistyka. Nauka jest płatna od 1,3 tys. do 2 tys. zł za semestr.
Najbardziej chyba znany absolwent to Klaudiusz Pobudzin.
Karierę dziennikarską zaczynał w 2003 r. w TV Trwam. Prowadził
publicystyczny program „Polski punkt widzenia”. Zaraz na początku 2016 r. z
błogosławieństwem o. Rydzyka przyjechał do Warszawy robić polityczne materiały
dla „Wiadomości”: o KOD, Trybunale
Konstytucyjnym i tzw. wrogach prawicy, czyli o prof. Rzeplińskim
czy Mateuszu Kijowskim.
Jego transfer był symbolem transformacji flagowego programu
TVP. Pobudzin nie przejął się nawet tym, że kontrolowana przez
obóz władzy KRRiT zarzuciła mu nierzetelność w prezentowaniu materiałów o
polskiej drodze do NATO. Pominął w nich m.in. prof. Bronisława
Geremka oraz prezydentów Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. „Autor,
ignorując fakty historyczne, w sposób wybiórczy i jednostronny zaprezentował
wydarzenia związane z dążeniem Polski do członkostwa w NATO” - czytamy w
uzasadnieniu Rady. Pobudzin przez długi czas żył w doskonałych relacjach z
Jackiem Kurskim, który zrobił z niego redaktora naczelnego „Teleexpressu” (do czerwca 2017 r.), a potem awansował na szefa
Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Wtedy Pobudzin nadzorował wszystkie
programy informacyjne i publicystyczne TVP. Rok temu, w
styczniu, odszedł z telewizji, bo prezesowi nie podobało się, że protegowany
chce być bardziej samodzielny.
Ale „dobra zmiana” o nim nie zapomniała, bo po roku został
szefem biura prasowego państwowej Grupy Energa. Poproszony o rozmowę na temat
swojej nowej aktywności zawodowej, szef biura prasowego spółki odpowiedział
POLITYCE: „Nie przewiduję”. Energa to jedna z czterech największych grup energetycznych
w Polsce. Dostarcza prąd ponad 3 mln klientów, zarówno gospodarstwom domowym,
jak i przedsiębiorcom. Na stronie spółki czytamy, że „Zarząd Energa S.A.
planuje stworzenie nowoczesnego systemu komunikacji z mediami i klientami” i
zadanie to powierzył Pobudzinowi.
Ekonomista prof. Andrzej Koźmiński, specjalizujący
się w zarządzaniu, mówi, że etatami specjalistów od komunikacji i piaru w
państwowych spółkach często obdarowuje się ludzi, których chce się z jakiegoś
powodu wynagrodzić. - W wielu państwowych spółkach, które są faktycznym i
monopolistami, komunikacją zajmują się niefachowcy, ale polityczni nominaci.
Te stanowiska to polityczna danina.
W innej spółce energetycznej, Grupie TAURON, która dostarcza
energię do 5,5 mln klientowi jest największym dystrybutorem energii
elektrycznej w Polsce, odnajdujemy Paulinę Gretkę, specjalistkę ds. promocji.
Gretka w 2015 r. obroniła magisterkę w szkole ojca Rydzyka na dziennikarstwie
politycznym i kulturze medialnej. Najpierw do 2017 r. w dużych sieciówkach
kosmetycznych była kolejno makijażystką, „specjalistką ds. perfum” i ds.
pielęgnacji. Na szerokie wody w państwowej spółce wypłynęła w sierpniu zeszłego
roku. Najpierw obejmując posadę specjalistki ds. mediów, a trzy miesiące temu
awansowała na specjalistkę ds. promocji. Ostatnio organizowała dla spółki
konkurs promocyjny, w którym trzeba było odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego
hokej to śląska specjalność”. - Pan?
Paulina dość szybko i
spektakularnie awansuje w ramach grupy. Proszę zwrócić uwagę, że inni
członkowie zespołu, specjaliści od komunikacji, którzy ukończyli prestiżowe
studia, na awanse musieli długo i ciężko pracować - mówi osoba z Tauronu.
Kolejna firma energetyczna i kolejna kariera. „Wyższe wykształcenie
na kierunkach dziennikarstwo oraz politologia, ciągły rozwój zawodowy, blisko
10-letnie doświadczenie zawodowe (w tym PR-owe) zdobyte zarówno w Spółce, jak
i na rynku zewnętrznym, oraz posiadane przez nią kompetencje miękkie, myślenie
biznesowe i innowacyjność” - tak zarząd Polskiej Spółki Gazownictwa uzasadniał
powierzenie stanowiska dyrektora do spraw komunikacji Magdalenie Wiciak,
absolwentce szkoły o. Tadeusza Rydzyka. W 2011 r. dała się poznać jako kandydatka
PiS na posłankę. Nie dostała się do Sejmu, choć była promowana na plakatach
wyborczych PiS. Pozowała z innymi tzw. aniołkami Jarosława Kaczyńskiego.
Po nadejściu rządów PiS
przyspieszyła też kariera Elżbiety Kisił. Po
skończeniu „polityki społeczno-ekonomicznej” na toruńskiej uczelni pracowała w
Klubie Parlamentarnym PiS. Potem zauważył ją minister transportu i budownictwa
Andrzej Adamczyk i wziął na swoją rzeczniczkę prasową. To on nakazał podległym
resortowi prezesom m.in. PKP, GDDKiA czy GITD wysłać do Klaudiusza Pobudzina
(ówczesnego szefa TAI) podziękowania za pracę „na rzecz tego, aby polska
opinia publiczna była na bieżąco informowana o inwestycjach i inicjatywach”.
Leszek Kraskowski, były dziennikarz śledczy, dziś zajmujący się piarem, uważa,
że Kisił została rzeczniczką głównie dlatego, że jest żoną kierowcy Jarosława
Kaczyńskiego. Zwraca uwagę, że Elżbieta Kisił co jakiś czas wywoływała poważne
kryzysy medialne. Na przykład wiosną 2016 r. zakomunikowała, że od 1 stycznia
nowego roku wszyscy emeryci, studenci, uczniowie stracą prawa do ulgowych
przejazdów koleją i autobusami, co było nieprawdą. „Okazało się, że rzeczniczka
była nie do ruszenia, a obecna władza bije rekordy w zatrudnianiu na
stanowiskach rzeczników nieprofesjonalnych ludzi” - uważa Kraskowski. Na
początku 2017 r. Kisił, której zdjęcia publikowane przez nią na Facebooku
często przedrukowywały tabloidy, odeszła z ministerstwa. Pod koniec marca
znajdujemy w mediach społecznościowych jej zdjęcie z zarządem Centralnego Domu
Maklerskiego Pekao. - Wiemy, że przyszła tu z politycznego nadania. Ale CDM
Pekao to mała spółka, pracuję tu ludzie związani z firmę od lat i zadbają o to,
aby pani Kisił nie narobiła szkód - słyszymy od osoby z biura.
Idźmy dalej. Rzeczniczką prasową Ośrodka Rozwoju Edukacji (ORE), instytucji doskonalenia nauczycieli prowadzonej przez MEN,
jest Zuzanna Sikora. Jeszcze jako studentka przez rok, do 2015 r., zajmowała
samodzielne stanowisko ds. public relations radomskiego lotniska.
Promocja nie szła chyba najlepiej, więc przeniosła się do gabinetu minister
Anny Zalewskiej na jej doradczynię. Od 2016 r. jest już rzeczniczką ORE. W wydziale promocji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
odnalazła się Maria Magdalena Żukowska, która po dwumiesięcznym stażu, pół roku
temu, dostała tu pracę.
Poza funkcjami rzeczników i dyrektorów do spraw komunikacji
w państwowych spółkach wielu toruńskich absolwentów trafiło do TVP Nie tylko Klaudiusz Pobudzin. Michał Bąkowski politologię
skończył tu w 2015 r. i dobrze się dla niego złożyło, bo wtedy przecież PiS
przejął władzę i szukał ludzi do pracy. Najpierw Bąkowski na prawie dwa lata
zatrudnił się w MON. Wśród swoich obowiązków na stanowisku specjalisty ds.
promocji napisał na Linkedln (zawodowa sieć społecznościowa): zarządzanie
kilkumilionowym budżetem, planowanie i realizacja strategii promocyjnych, organizowanie
konferencji prasowych, spotkań wewnątrz i międzyresortowych, negocjacje z
oferentami. Duża odpowiedzialność jak na debiutanta na rynku pracy. A do swoich
osiągnięć zaliczył: „Szczyt NATO w Warszawie - planowanie i realizacja strategii
promocyjnej”. Teraz, od sierpnia 2017 r., jest specjalistą ds. piaru w TVP. Tu
zaś zajmuje go: „kształtowanie i promocja wizerunku marek programowych,
utrzymywanie relacji z dziennikarzami, aktorami, agencjami gwiazd i negocjacje
z oferentami”.
Do MON, podobnie jak Bąkowski,
trafił najbardziej znany absolwent WSKSiM Bartłomiej M., były rzecznik szefa
MON Antoniego Macierewicza. W 2018 r.
ukończył w szkole ojca dyrektora studia licencjackie i obronił pracę pt.
„Szczyt NATO 2016 w Warszawie i jego wpływ na bezpieczeństwo Polski”.
Następnie rozpoczął tu studia magisterskie na kierunku politologia. I studia, i
jego karierę przerwało aresztowanie. Bartłomiejowi M. prokuratura zarzuca
między innymi powoływanie się na wpływy i czerpanie z tego korzyści materialnych.
Został tymczasowo aresztowany do maja, czemu nie zapobiegło nawet poręczenie
o. Rydzyka o treści: „Z tego, co znam Pana Bartłomieja M., to zawsze zachowywał
się odpowiedzialnie, a przez ostatnie lata, jako student WSKSiM w Toruniu, nie
tylko bez zastrzeżeń, ale bardzo przykładnie”.
Poważne problemy prawne ma także Mariusz Olchowik. Olchowik
na pewno zaczynał dziennikarstwo w szkole o. Rydzyka, ale nie wiadomo, czy
skończył. Jest jednak protegowanym ważnej w Toruniu osoby. To Andrzej Jaworski,
były poseł PiS, po nastaniu „dobrej zmiany” został na rok prezesem PZU (zarobił
ok. 2 mln zł), potem był w zarządzie Krajowej Spółki Cukrowej. Nawet jego
zawieszenie w prawach członka PiS za to, że nie poparł Kacpra Płażyńskiego na
prezydenta Gdańska, było podobno trzymane w partii w tajemnicy - właśnie ze
względu na wpływy Jaworskiego w Toruniu. To on, odchodząc niedawno z funkcji
szefa związku curlingu, rekomendował na to miejsce Mariusza Olchowika. Na
stronie związku Olchowik pisze o sobie: „przedsiębiorca, specjalista ds.
restrukturyzacji i zarządzania zobowiązaniami, z doświadczeniem zarządzania
projektami ogólnopolskimi na rzecz organizacji społecznych i religijnych”.
Zasłynął jednak głównie tym, że był bliskim współpracownikiem ks. prałata Jankowskiego
i prezesem instytutu, który duchowny nazwał własnym imieniem.
Ostatnio mówił w „Rzeczpospolitej”, że wierzy w niewinność
prałata, i że kiedy z nim mieszkał, to nie zauważył żadnych anomalii. W roli
prezesa curlingu długo się raczej nie uchowa - zgodnie z ustawą o sporcie
członkiem zarządu polskiego związku sportowego nie może być osoba karana m.in.
za przestępstwo umyślne. A jak ustalili dziennikarze portalu OKO.press,
Olchowik był dwukrotnie skazany na karę więzienia w zawieszeniu oraz grzywnę za
„zabór pojazdu mechanicznego w celu krótkotrwałego użycia”. Trwa, wszczęte
przez Ministerstwo Sportu, postępowanie w sprawie odwołania Olchowika ze
stanowiska prezesa.
O. Rydzyk mówił niedawno:
„Mieliśmy w zamiarze, aby najpierw była to szkoła elitarna, nie masowa, wyższa
szkoła, uniwersytet. (...) Są różne
możliwości. Nie tylko chodzi nam o to, żeby ci ludzie byli wykształceni, ale
żeby oni kształcili innych, żeby oni mieli wpływ na społeczeństwo, na naród,
na właściwy rozwój, aby zyskali zawód”.
WSKMiS uplasowała się pod względem szans znalezienia pracy
dla absolwentów na 5. miejscu spośród 232 publicznych i niepublicznych uczelni
prowadzących studia uzupełniające magisterskie. Średni czas między obroną
dyplomu a podjęciem pierwszej pracy to niecałe trzy miesiące - mówił w
„Dzienniku Gazecie Prawnej” socjolog dr Mikołaj Jasiński, który na zlecenie
resortu nauki i szkolnictwa wyższego zebrał i opracował dane o 130 tys. absolwentów
studiów magisterskich z 2014 r. Odkąd PiS doszedł do władzy, te wyniki WSKSiM
są zapewne jeszcze korzystniejsze.
A jeszcze w 2007 r. Jarosław Gowin, dziś szef resortu
nauki, w „Tygodniku Powszechnym” współczuł studentom o. Rydzyka: „Będzie im
się trudno odnaleźć we współczesnym świecie. Jeżeli poważnie potraktują to,
czego są uczeni, będą czuli się wygnańcami. Niezależnie od tego, czy będą
wiernymi uczniami ojca Rydzyka, czy nie, będą mieli trudności ze zdobyciem
pracy. Przypuszczam, że bardzo wąska grupa pracodawców będzie chciała
zatrudniać u siebie absolwentów tej szkoły. I to nawet nie ze względu na
ideologiczną niechęć. Po prostu, nie będą chcieli przyjmować do pracy ludzi,
których tylko wdrażano do posłuszeństwa, a zamiast najnowszych teorii
socjologicznych uczono o wszechświatowym spisku żydostwa”.
PiS chętnie daje pracę absolwentom WSKSiM, bo czego się nie
robi dla dobrych relacji z o. Rydzykiem. A poza tym z punktu widzenia
rządzących wykształcenie, jakie daje toruńska uczelnia, nie jest wcale takie
złe.
Anna
Dąbrowska
Wyższa Szoła Zarządzania i Bankowości title="studia">www.wszib.poznan.pl? Jedna z najlepszych szkół wyższych w Poznaniu. Polecam!
OdpowiedzUsuńSłuchajcie, a może studia za granicą? trochę ostatnio czytałem na ten temat na przykład tutaj https://www.sp.edu.pl/studia-za-granica/ i szczerze mówiąc wydaje mi się, być to na prawdę ciekawym pomysłem. Powiedzcie mi co wy o tym sądzicie?
OdpowiedzUsuńWyższa Szoła Zarządzania i Bankowości www.wszib.poznan.pl – to nie tylko nauka, dzięki niej masz szansę na lepszy start w dorosłe życie. Polecam!
OdpowiedzUsuńWyższa Szkoła Zarządzania i Bankowości www.wszib.poznan.pl? Moje dzieci uczyły się w tej placówce i były zachwycone.
OdpowiedzUsuń