Beata Szydło, którą
elektorat PiS widzi jako zwykłą Polkę, swoją opiekunkę, dostała rekordową
liczbę głosów w eurowyborach. Co z nimi teraz zrobi?
Jarosław
Kaczyński podczas wieczoru wyborczego nie mógł dokończyć zdania: „Zaproszę
tutaj dwie osoby które wzięły na siebie ogromną część ciężaru tej kampanii -
panią premier Beatę Szydło i pana premiera...”. Przerwały mu gromkie brawa i
okrzyki: Beata!, Beata! - Widziałem to dokładnie, Mateusz wychodził na scenę
z nietęgą miną, bo po raz kolejny przekonał się, że to Beata jest dla partii i
elektoratu prawdziwą ikoną - mówi ważny polityk z otoczenia
Jarosława Kaczyńskiego. Przed północą Beata Szydło podziękowała na Facebooku
wszystkim, którzy „pracowali w mojej kampanii, obdarzyli mnie zaufaniem,
oddając na mnie głos” - za co zebrała prawie 10 tys. lajków. 524 951 - tyle
osób w wyborach do europarlamentu postawiło przy jej nazwisku krzyżyk. Szydło
zdobyła więcej głosów niż Kukiz’15 w skali całego kraju i prawie trzykrotnie
przebiła Lewicę Razem, którą poparło 166 tys. Gdyby Szydło była partią
polityczną, to przekładając jej wynik na procenty - 3,8 - w wyborach do Sejmu
otarłaby się o próg wyborczy, zdobyłaby też subwencję. To robi wrażenie.
- Przez ostatnie miesiące spotykały ją afronty, nosiła w
sercu zadrę za odwołanie z funkcji premiera, więc tym większą, ma dziś
satysfakcję. Ludzie z otoczenia Morawieckiego byli w Szoku, że zdobyła, aż
tyle. A jemu samemu głaz spadł z serca, bo nawet nasza minimalna przegrana
oznaczałaby, że Mateusz żegna się ze stanowiskiem, a Jarosław wchodzi za niego na szefa rządu. Tak było postanowione - mówi nasz rozmówca z otoczenia prezesa PiS. Dodaje, że
Szydło spełniła swoje największe marzenie - pobiła rekord Jerzego Buzka (254
tys. głosów w 2014r., a teraz 422 tys.).
Komuś miała się zwierzać, że to da
Kaczyńskiemu do myślenia, czy zabranie jej teki premiera było dobrym
posunięciem. Aby spełnić marzenie, jak lwica walczyła o jedynkę w okręgu małopolsko-świętokrzyskim,
tu zawsze cieszyła się poparciem.
Jej partyjni stronnicy też nie kryją satysfakcji. Witold
Waszczykowski, który do dziś nie pogodził się z faktem, że musiał pożegnać się
z MSZ, w wieczór wyborczy rozsyłał esemesy, w których wyrażał przekonanie, że
gdyby Szydło dalej była premierem, to PiS wygrałby te wybory z o wiele większą
przewagą. „My mamy wielką kandydatkę, która była premierem Polski i może
zawalczyć o stanowisko szefa PE. To moja kandydatka. Co zrobi rząd, nie wiem” -
powiedział Waszczykowski „Super Expressowi”.
Rozgrywki z Mateuszem
Między Szydło a Morawieckim od
zawsze wieje chłodem. Wiedziała, że
bez rodowodu w Porozumieniu Centrum nigdy nie stanie się polityczną
przyjaciółką prezesa. Kaczyński nie widział w niej też partnera do
metapolitycznych rozmów na temat przyszłości Polski, o polityce międzynarodowej
czy historii. - Nawet kiedy była premierem, to niezapraszano jej na debaty
do Instytutu Lecha Kaczyńskiego, na spotkania w
wąskim gronie, a Mateusza, owszem. Prezes byt zasłuchany w jego wizje i
obietnice wielkiej modernizacji - opowiada
bywalec spotkań.
Dobrze zorientowani w PiS twierdzą, że premier podpisała
na siebie wyrok, kiedy poszła na wojnę z Morawieckim. Ten skarżył się
Kaczyńskiemu, że Szydło blokuje jego ustawy mające rozkręcić inwestycje.
Roztaczał przed prezesem wizje, że jeśli nie ułatwią życia przedsiębiorcom, to
ich pieniądze zamiast pracować na rynku, będą leżeć na kontach bankowych.
Straszył, że gospodarka zacznie kuleć, zważą się nastroje, a od tego już
prosta droga do przegrania wyborów. Szydło nie pomogło też to, że chcąc zneutralizować
podległego jej, choć de facto znacznie bardziej od niej wpływowego,
wicepremiera Morawieckiego, w walce o władzę nad spółkami sprzymierzyła się z
Ziobrą. Do tego jeszcze UE wytykała nam kłopoty z praworządnością, przeciwko
Polsce uruchomiono artykuł 7, a
opozycja zaczęła mówić o polexicie.
Szef PiS chce wygrywać, a wie, że to ostatnie lata, kiedy
może przejść do historii. Jesienią 2017 r. Kaczyński zafascynowany jeszcze
Morawieckim zarządził reset, a Szydło nie pasowała już do nowej
koncepcji. Ważne stało się obycie Morawieckiego, europejskie znajomości i
cztery języki. „Niezwykle cenię zdolności Mateusza Morawieckiego. To
najzdolniejszy człowiek, który pojawił się w polityce po 1989 r. To nie kwestia
oczarowania, ale zmiany okoliczności” - tłumaczył wymianę premiera w TVP I dalej, że „Morawiecki przedstawia szeroką panoramę
polskich spraw, gdzie potrzebny jest wysiłek i inwencja”. - Mateusz miał nas
otworzyć na centrum, ale okazało się, że w Polsce nie ma. już żadnego centrum do
wzięcia. Dziś ewentualnie można mu przypisać zamknięcie tema tu polexitu, z którego opozycja, chciała, zrobić swoje paliwo wyborcze - mówi nasz rozmówca z PiS. To, co wyniosło Szydło na
szczyt - jej rodzinność, swojskość, uosobienie zwykłych Polaków i Polek - już
przestało wystarczać.
Poniżona, ale zahartowana
Przełknęła porażkę, trzymała nerwy
na wodzy, choć psychologicznie był to dla niej bardzo trudny czas. Rano w
Sejmie ją oklaskiwali i dali wotum zaufania, a wieczorem musiała uścisnąć dłoń
swojemu następcy. W tygodniku „Sieci” pięć miesięcy po tamtych wydarzeniach
wspominała dzień dymisji: „to jeden z trudniejszych dni w moim politycznym
życiu”. Żaliła się, że ataki na nią przybierały na sile, ale powiedziała
sobie: „nie złamią mnie”, choć brzmi to groteskowo w ustach osoby złamanej już
wiele miesięcy wcześniej. Ta polityczna zamiana miejsc bolała tak mocno, że
nawet nie chciała zająć miejsca Morawieckiego na posiedzeniach rządu. Dla
Szydło trzeba było przenosić fotele premierów Glińskiego i Gowina.
Poniżona hartowała w sobie psychiczną odporność. Kiedy jeszcze
była premierem, mówiła Robertowi Mazurkowi: „ja dopiero zaczynam karierę i
wiem, że za nic nie chciałabym skończyć jak Ewa Kopacz. Obserwowałam ją
niedawno w Sejmie, opuszczoną, samotną i bardzo smutną”. I dodała, że wyciągnie
wnioski z tego, co ją spotkało. Widziała, że dzięki funkcji w rządzie -
wicepremiera do spraw społecznych - łatwiej jej będzie utrzymać polityczną pozycję,
bywać w mediach i trwać w świadomości elektoratu. - Wielu mężczyzn, co
pokazuje historia PiS, obraziłoby się i poszło poskarżyć do mediów. Ona
wiedziała, że jak wycofa, się z rządu, to straci swój kapitał zaufania w
elektoracie - mówi poseł PiS. Zostawienie jej w pierwszym szeregu było też
na rękę Kaczyńskiemu. Szydło pozostała matką ludu PiS, który poczuł się trochę
zdezorientowany awansem technokratycznego bankiera, który miał się zająć
gospodarką i na którego postawił prezes.
Specjalnie dla premier powołano Komitet Społeczny Rady Ministrów,
ale Morawiecki nawet nie stworzył dla niej zakresu obowiązków Na jednym z
posiedzeń komitetu mówiła, że „będzie on rozwiązywał problemy zwykłych
Polaków”. A między wierszami
pobrzmiewało: takich jak ja, a nie
elit finansowych, z których wywodzi się jej następca. Nie zasypiała gruszek w
popiele i już kilka tygodni po rekonstrukcji zapowiedziała, że rząd rozszerzy
program 500+. Zrobiło się gorąco, jej słowa natychmiast zdementował szef
gabinetu politycznego premiera Marek Suski, twierdząc, że Morawiecki
dowiedział się o tym z mediów. Z pomocą nie przyszła jej nawet bliska
koleżanka, minister pracy Elżbieta Rafalska, która oddała pole w sprawie
prezentów socjalnych prezesowi PiS i Morawieckiemu.
Natomiast kiedy trzeba było brać odpowiedzialność za to, co
nie przynosi popularności, znikała. Choć naturalne było, że powinna przyjść do
protestujących w Sejmie rodziców osób niepełnosprawnych, ona spływała z
flisakami Dunajcem. - Beata lepiej by wypadła, niż korporacyjny Morawiecki,
ale nie chciała, przyjść, aby pokazać, jak bardzo on sobie w tej sytuacji nie
poradzi - opowiada o jej intencjach otoczenie. Choć nie bardzo miała
ochotę, to musiała zaistnieć w czasie niedawnego strajku nauczycieli. Mówiła o
szkodzie dzieci, niepokojach rodziców, których jako matka absolutnie rozumie.
Podpisała porozumienie z nauczycielską Solidarnością, partia była zadowolona,
a ZNP pod presją matur musiał zawiesić strajk. Jesienią Szydło już się tym nie
będzie musiała przejmować.
Nasza premier
Zaraz po degradacji na
wicepremiera Szydło zaczęła objazd po kraju. Najczęściej bywała w swoim okręgu
wyborczym, ale nie tylko. W zeszłym roku odbyła ponad 200 spotkań. Wyglądało
to na kampanię wyborczą. W terenie utwierdzała się, że jest uwielbiana. Becia!
Beatka! - witano ją familiarnie. „Sieci” w maju zeszłego roku pisały, że w
Boguchwale ludzie skandowali „nasza premier”. Szydło nie kryła przed
czytelnikami, że ma satysfakcję z tego, że „często nawet poza oficjalnymi
spotkaniami, gdy idę ulicą, podchodzą do mnie z dobrym słowem, dziękują”.
Dodała, że ludzie nie rozumieją i dopytują, dlaczego nie jest już premierem,
ale ona nie komentuje. Przyznała też, że nie ma charyzmy, ale „chyba potrafię
rozmawiać z ludźmi. Być może jest tak, że ludzie, których spotykam, widzą we
mnie samych siebie. Często żartuję, że jestem po prostu dziewczyną z prowincji
i nigdy nie będę celebrytką. (...) Najlepiej wypoczywam w domu”.
Wiadomo, że w tej roli nigdy nie wyręczy jej ani inteligent
z Żoliborza, ani premier milioner. Morawiecki się stara, ale jego wyuczone
dialogi z publiką wychodzą drętwo. Jest zimny, sztuczny i korporacyjny. A
Szydło to co innego. Córka górnika, po etnologii na UJ, była dyrektorka
gminnego ośrodka kultury, a potem burmistrz Brzeszcza. Kiedy tylko może, wraca
do Przecieszyna, gdzie czeka na nią wypielęgnowany przez męża Edwarda ogród i
matka, której dom stoi po sąsiedzku. W soboty upiecze ciasto dla synów, z
którymi ma dobry kontakt - Błażeja, lekarza, i Tymoteusza, księdza. Co
niedzielę siada w tej samej ławce w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej, a w
soboty robi zakupy w pobliskim sklepie Społem. Szydło czuje, że ma nad
Morawieckim przewagę normalsa. Tuż przed euro wyborami mówiła Wirtualnej
Polsce: „Autentyczność. To jest podstawa. Nie może być, mówiąc kolokwialnie,
ściemy. Tacy, jacy jesteśmy na co dzień, musimy być w polityce”.
Z sondażu dla OKO.press z końca 2017 r. wynika, że Szydło
najwięcej zwolenników ma na wsi (61 proc. popierało ją, a prezesa PiS - tylko
16 proc.). Wśród ludzi z wykształceniem podstawowym poparcie dla Kaczyńskiego
wyniosło 28 proc., wobec 56 proc. dla Szydło.
Na YouTubie można obejrzeć filmy z ostatnich tygodni eurokampanii
z udziałem Szydło. Wchodzi na spotkania w akompaniamencie wielkich braw,
ludzie robią sobie z nią zdjęcia, ona ich przytula. Na jednej konwencji pytała
tłum „Czy mnie jeszcze pamiętacie?”. „Nie robi niczego pod publiczkę, jest
normalna, naturalna” - mówiła o Szydło portalowi naTemat Elżbieta Wysowska,
sołtys Lipnicy Wielkiej w Małopolsce. Szefowa Koła Gospodyń Wiejskich w
małopolskiej wsi ma podobne odczucia: - Widać,
że jest kobietą stanowczą. Że to, co myśli, jest w stanie obronić. Robi też
wrażenie kobiety, której nie są obojętne losy ludzi.
Kimś tam będzie...
Beata Szydło - co już w najbliższym
otoczeniu prezesa zostało odnotowane - przez ostatnie dni dyskontuje swoje
rekordowe zwycięstwo. Chodzi do mediów, udziela wywiadów. Ktoś w PiS czyta
między wierszami, że uderza w Morawieckiego. Pytana przez Onet, czy książka o
karierze bankowej premiera i historia o działce
kupionej od Kościoła to dowody na to, że Morawiecki był częścią układu władzy
III RP, odpowiedziała: „Mateusz Morawiecki swoją pracą i zaangażowaniem
udowadnia każdego dnia, że jest członkiem PiS”. Ona nic nie musi udowadniać.
Kto jeszcze pamięta, że szkoła męża Szydło przez dekadę dostała 25 mln zł
unijnego wsparcia. Szydłowie też mają rozdzielność majątkową. Pytana o ustawkę
premiera z dziećmi w „SE”, ucina: „Nie chcę się na ten temat wypowiadać, bo nie
znam kulisów tej publikacji”. Doda tylko, że dla niej „prywatność rodziny to
rzecz święta”. Wie, że prezes był poirytowany ustawką, bał się, że zaszkodzi na
ostatniej prostej kampanii. - Prezes uważa., że można ocieplać wizerunek
zdjęciami z dziećmi, ale nie można wykorzystywać ich do ratowania się w
sytuacjach kryzysowych - słyszymy od polityka PiS.
Dodaje, że Szydło też musi uważać, by nie przeholować.
Prezes nie lubi takiej ostentacji, a tak można potraktować jej ostatnie występy
medialne. - Wolałby nawet trochę mniej wygrać, by utrzymać mobilizację w
elektoracie. Boi się, że partyjne doły spoczną na laurach - słyszymy z
Nowogrodzkiej. A przecież najważniejsze wybory dopiero przed nimi. Bardzo
będzie musiał się postarać Mateusz Morawiecki. Z naszych informacji wynika, że
dostanie miejsce na liście we Wrocławiu i to będzie jego pierwszy test w
elektoracie. Wiadomo, że to inne wybory i mniejsze okręgi, więc wyniku Beaty
Szydło nie dogoni, ale jak słychać w PiS, prezes oczekuje od premiera, że się
wykaże i wreszcie uwiarygodni w elektoracie PiS.
Zaledwie dwa dni po eurowyborach
pojawił się prezydencki sondaż, ale w nim najwięcej osób - 30,5 proc. -
wskazało na obecnego prezydenta Andrzeja Dudę, a na Szydło tylko 7 proc. Ona
szybko zareagowała, że zaangażuje się mocno w kampanię prezydenta.
Co dalej z Beatą Szydło? Będzie komisarzem unijnym? - pytamy
ważnego polityka PiS. - Wciąż jest w grze o to stanowisko, ale z naszych
wewnętrznych badań wynika, że ma ogromne możliwości mobilizujące nasz
elektorat, potrzebujemy jej w kampanii. Zarzucaliśmy Tuskowi, że nie potrafi
oderwać się od polskiej polityki, że łamie zasady apolityczności, więc Szydło
jako komisarz nie mogłaby wejść w jego buty. No i jeszcze sprawa języków i kontaktów.
Anna Fotyga ma tu nad Beatą przewagę. Szydło odnotowała, że portal POLITICO wymienia ją wśród 14 kobiet, które mają szansę na tę tekę,
ale ona w swoim stylu odpowiedziała: „To miłe. Jednak dla nas najważniejszym
jest to, aby dbać o polskie interesy. I do tego będziemy dobierać odpowiednie
narzędzia”. Raczej nie my, tylko prezes. A Beata Szydło wyćwiczyła się w byciu
narzędziem w rękach Kaczyńskiego.
W rozmowie z Onetem Szydło mówiła, że jeśli chodzi o polską
politykę, to na samym szczycie jest Kaczyński, a za nim długo, długo nikt. Nasz
rozmówca przewiduje (zastrzegając, że dalsze planowanie w polityce to
szaleństwo), że Duda będzie drugą kadencję prezydentem, Morawiecki przez
najbliższą premierem, a potem ma ambicje zostać prezydentem. I że partię
przejmie kiedyś Jarosław Brudziński. A Szydło? - Nasza. Beata będzie tam,
gdzie czuje się najlepiej, będzie matką i opiekunką dla naszego elektoratu.
Oczywiście jakieś stanowisko się jej dobierze.
Anna Dąbrowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz