Nie może być tak, że
skoro mam inne zdanie, to jestem, cytując internautów: „Bydlakiem, chamem i
cebulakiem, któremu wystaje z butów słoma” oburza się Marek
Jakubiak, prezes Grupy BRJ, produkującej między innymi piwo Ciechan. I dodaje: Nie jestem homofobem.
Rozmawiała IZABELA SMOLIŃSKA
Zamieszanie pan zrobił.
Przeczytałem nagłówek, że
Michalczewski wspiera adopcję dzieci przez pary homoseksualne, i to mnie
zdenerwowało. Popełniłem błąd, bo przeczytałem tylko tytuł i od razu wywaliłem
wszystko, co tylko mogłem, całe emocje na jedno złożone zdanie.
Które brzmiało: „Boks podobno
szkodzi i to jest niepodważalny dowód na to!
Wiem, że to już niemożliwe, ale
życzę ci, Dariuszu, mamusi z fujarką zamiast piersi, będziesz miał co ssać!”.
Napisałem to w emocji i sam się
opamiętałem.
Wysoki sądzie, działałem w
afekcie i wyrażam skruchę.
To jest bardzo podobne do
wyciągania wniosków z podsłuchów. Polityków podsłuchiwano, mnie skopiowano bez
mojej wiedzy.
I politycy tłumaczyli się dokładnie
jak i pan - że są prywatnymi osobami na § prywatnym spotkaniu. Tylko rachunek S
zapłacili za państwowe. Pan udaje, że 3 nie wiedział, że jest twarzą marki.
I zastosował pan język
rynsztokowy.
Chciałem jeszcze mocniej. Potem
przyszła refleksja. Jeszcze przed całą aferą medialną to zdanie z mojego
Facebooka wyrzuciłem. Trzeba też dodać, że napisałem to na prywatnym profilu i
do swoich znajomych.
I jest pan zaskoczony, że ktoś
tę wypowiedź znalazł i przytoczył? Prezes wielkiej firmy?
Ktoś nim musi być, padło na mnie.
Ale ja nie uczestniczę w dyskusjach światopoglądowych. Czasem powiem coś na
swoim prywatnym profilu. Tak było też teraz.
Przeprosił pan. A żałuje?
Przeprosiłem Dariusza
Michalczewskiego za formę, bo była niezręczna.
A za treść?
Nie. To kwestia moich poglądów.
Mam taki, a nie inny kanon. I proszę mi nie tłumaczyć, że nie mam racji, bo i
tak nie dam się przekonać. Zresztą Michalczewski nie oczekiwał przeprosin. To
była korespondencja mężczyzny do mężczyzny. Aż tu nagle wtrącili się inni.
Bo nie rozmawiał Nowak z
Kowalskim, tylko dwie rozpoznawalne osoby.
Bycie przedsiębiorcą nie może być
karą. I nie może być tak, że nie mam nic do
powiedzenia. Jakim autorytetem byłbym dla swoich
dzieci, gdybym bał się obstawać przy swoich poglądach? Jakim mężczyzną?
Otwarcie powiedziałem, co myślę. W odpowiedzi spotkałem się z falą agresji - co
ciekawe, odludzi, którzy sami mi ją zarzucili. Obrzucili mnie epitetami typu
„głupi Polaczek” albo „patriota”. Dlaczego?
Bo reprezentuje pan
nietolerancyjną część Polski.
Skończył się już rozbiór rosyjski.
Nie obowiązuje zasada „ciszej idziesz, dalej będziesz”. Dlaczego ja mam się bać
mówić? Oczywiście nie wszyscy mogą być zadowoleni z tego, co robię i mówię,
nie da się zadowolić każdego. Nie mam zamiaru być nijaki. I nie mam zamiaru tego ukrywać ani zmieniać. Mam
taki pogląd i koniec.
Jest pan homofobem.
Nigdzie nie powiedziałem, że nie
akceptuję homoseksualistów. Oni to jakoś opacznie zrozumieli. Albo chcieli tale
zrozumieć, żeby była znowu dyskusja na ten temat.
A ja uważam, że są ważniejsze
rzeczy w kraju. Homoseksualizm był, jest i będzie. Nie mam zamiaru o tym
dyskutować i nikt rozsądny nie musi, bo natura to sama załatwia.
To znaczy?
Że jest mężczyzna, kobieta,
drzewo, ogień, woda. I są homoseksualiści. Zgadzam się, że w Polsce powinna być
jakaś zmiana, uregulowania prawne pozwalające na legalizowanie związków
homoseksualnych, dziedziczenie itp.
Ale dzieci to już nie.
A pani sobie to wyobraża?
Tak.
A ja nie. Może dlatego, że
wychowałem dwóch synów i córkę. Wiem, co jest potrzebne do wychowania.
Niech zgadnę: matka i ojciec?
Tak, bo mają swoje role. I wujek
nie będzie matką. Wcześniej czy później to eksploduje.
Zakłada pan z góry, że w
homoseksualnej rodzinie dziecko będzie mieć gorzej.
Uważam, że do wychowania dzieci potrzebni
są oboje rodzice, a jeżeli ich brakuje, jest państwo. I w tym państwie dzieci
powinny być bezpieczne i szczęśliwe.
Tylko to państwo zawodzi.
To trzeba tu coś zaradzić.
Homoseksualiści nic tu nie pomogą. Poza tym mówimy o całej społeczności. Ile z tych par będzie wspaniałymi
rodzicami, a ile nie? Tu chodzi - dzieci,
ryzyko jest za poważne.
Tak samo jak w przypadku
związków dwupłciowych.
Dla mnie to wszystko jest bardzo
proste. Natura stworzyła do posiadania dzieci kobietę i mężczyznę. Mężczyzna
nie urodzi dziecka.
Ale może je wychować.
Czyli technologia musi iść w
kierunku zapładniania mężczyzny.
Nie przekonują pana przykłady
tęczowych rodzin, którym udaje się wychowywać dzieci?
Te przykłady są dwustronne. Jedne
mówią, że wszystko jest OK, drugie - że nie. Kto ma rację? To będzie wiadomo
dopiero za kilkadziesiąt lat. Nie zgadzam się na eksperymenty na dzieciach.
Zresztą ja się na tym nie znam, jestem specjalistą od warzenia piwa.
No i pan nawarzył.
- poniekąd jestem nawet
zadowolony. Wiem, że ryzykuję, ale w obronie dzieci mogę zrobić wszystko. I
zrobię.
Czyli w swoim mniemaniu jest
pan bohaterem?
Absolutnie się nim nie czuję.
Powiedziałem swoje zdanie i to zdanie zostało wmontowane w jakąś aferę.
Więc jest pan ofiarą?
Tak. Padłem ofiarą heterofobii. To
się fachowo nazywa homoterror i ja zostałem jego zakładnikiem. Nie może być
tak, że skoro mam inne zdanie, to jestem, cytując internautów, „bydlakiem,
chamem i cebulakiem, któremu wystaje z butów słoma” Żyjemy w kraju
demokratycznym, w którym każdy ma prawo do własnego zdania, tak samo
homoseksualiści, jak ja. Ale jak widzę porównanie: „Jakubiak: Nie zgadzam się
na adopcję dzieci przez pary homoseksualne” i „Tochman: Takie zdania grożą
budową obozów koncentracyjnych”, myślę sobie, że to już nie jest dyskusja
światopoglądowa, tylko jakiś absurd. Dom wariatów.
Sam pan do niego wszedł.
Zgoda. Ale dlaczego mogę z panią
polemizować, a ze środowiskiem LGBT nie mogłem?
Może ze względu na ton, w jakim
pan zaczął. Anna Grodzka panu w Sejmie przeszkadza?
A dlaczego ma mi przeszkadzać?
Przecież nie pytałem się pani na wstępie, czy jest pani kobietą, czy mężczyzną.
I pocałowałby pan Grodzką w
rękę na przywitanie?
Nie sądzę, bo nie witam tak
kobiet.
A kwiaty na imieniny?
Gdyby mnie zaprosiła, pewnie
przyszedłbym z kwiatami albo z piwem.
Czyli nie przeszkadza panu w
Sejmie reprezentacja osób homoseksualnych i transpłciowych?
Nie, bo widzę tam przyjemną twarz
posła Biedronia. I ja sobie tak wyobrażam homoseksualistów.
I poseł Biedroń nie byłby
dobrym ojcem?
Gdyby był, toby miał dzieci.
A gdyby chciał adoptować?
Jest posłem, niech działa.
Pan się czuje rozczarowany, że
środowisko LGBT walczy, bo poczuło się urażone.
Bo jak to wygląda? Oni mówią o
pokoju, cieple, o tym, że jestem homofobem. A kim są ci, którzy protestując
przeciw mnie, wylewali piwo? Warzy je kilkaset osób, być może wśród nich
homoseksualiści. Pracują przy nim celnicy, transportowcy, firmy outsourcingowe.
A dzisiaj pada hasło „bojkotujemy Ciechana” Ich bojkotujecie czy mnie?
Bierze pan teraz na litość.
Nie. Chcecie, bojkotujcie Marka
Jakubiaka. Nie podawajcie mi ręki, nie rozmawiajcie ze mną. Ale bojkotować
czyjąś pracę? Gdzie szacunek dla niej? Piszą do mnie ludzie. Jeden, że chciał
wykupić piwo od Wojciecha Tochmana [współtwórca kawiarni Wrzenie Świata, która
jako pierwsza ogłosiła bojkot piwa Ciechan - red.], ale się nie zgodził.
Dla mnie ta cała akcja wylewania
ciechana przed Wrzeniem Świata to happening i reklama kawiarni, nic więcej.
Rozmawiał pan z Tochmanem?
Nie. Ale go przeprosiłem.
Powiedziałem, że przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni moją
wypowiedzią, a w szczególności jej emocjonalną formą, nie chciałem krytykować nikogo tak ostro. I co?
Po tych słowach powinni dalej wylewać piwo?
Zabolało to pana.
A jak czułby się Mariusz Szczygieł
[reportażysta, także współtwórca Wrzenia Świata - red.], gdyby ktoś wziął jego
książki i ostentacyjnie je wszystkie spalił?
Do czego miałoby to prowadzić? Miałaby być akcja-reakcja? Chcą mnie
sprowokować? Nie sprowokują mnie!
Jest pan narodowcem?
I to są właśnie stereotypy. Ja
byłem w wojsku, wychowałem w swojej karierze kilkuset żołnierzy. Wzór
narodowca jest bardzo bliski wzorowi żołnierza. Jestem ciekawy, jak by się
zachowały osoby homoseksualne, gdyby trzeba było iść na wojnę.
No tak, bo homoseksualista musi
być pacyfistą. Nie poszedłby walczyć.
A poszedłby?
Jeden by poszedł, drugi nie.
Tak samo jak hetero...
A ja przypuszczam, że nie. O ile
dobrze pamiętam, homoseksualiści byli zwalniani z armii.
Może żeby pozbyć się problemu.
W wojsku, jak w sporcie, uważa się, że homoseksualistów nie ma. A przecież
są.
Nie ma. Do wojska po prostu nie
przyjmowało się homoseksualistów. Z punktu widzenia wojskowości, z braku
predyspozycji do brutalności.
Teraz pan powtarza stereotypy.
W pana otoczeniu też są geje. Tylko pan o nich nie wie, bo boją się ujawnić.
No tak. Darek Michalczewski mówi,
że na jego podwórku byli geje. Na moim też. Tylko że on zapomina, że wtedy
byli w ukryciu, że tak się nie udzielali.
Czyli to jest ta pana
tolerancja. Niech sobie będą, byle niewidoczni.
Po prostu nie chcę ciągłego
epatowania tym problemem. Polacy chcą żyć i pracować, a nie ciągle obracać się
wokół tego, że jakaś grupa czuje się pokrzywdzona i gorsza. Nowoczesność nie
polega na tym, że wszystko akceptujemy i że jak mniejszość chce, to większość
musi. Ale tolerancja jest. Jest przestrzeń, żeby żyć obok siebie.
Czyli sprzedałby pan ciechana
na imprezę homoseksualną?
Dystrybucją zajmują się u mnie handlowcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz