W marszu towarzyszą
mu polityczni naturszczycy i doradcy do spraw wizerunku. Celem jest
premierostwo. Główny problem? Własne ego.
Michał Krzymowski
Poseł: - Ryszard ma nieprawdopodobne ambicje.
Ostatnie sondaże, według których Nowoczesna jest liderem opozycji, tylko go
rozochociły. Jego plan na najbliższe miesiące to dobić Grzegorza Schetynę.
Człowiek zbliżony
do Nowoczesnej: - Otoczenie Ryśka? Głównie to byli działacze młodzieżówki
Unii Wolności, których zachwyt nad przewodniczącym graniczy z groteską. Do tego
grupa profesjonalnych doradców do spraw wizerunku. Najważniejszy z nich jest
Jakub Bierzyński, weteran reklamy i osobisty spin doktor Ryszarda.
TO NIE JA, TO PAN PRZEWODNICZĄCY
Bierzyński to jeden z
założycieli pracowni badań opinii publicznej SMG/KRC i prezes dużego domu mediowego
OMD. Prywatnie - przeciwnik dobrej zmiany. Na swoim blogu w serwisie
naTemat.pl wyznał kilka tygodni temu, że już nawet nie staje do przetargów w
spółkach skarbu państwa, bo wie, że jako zdeklarowany „wróg ustroju” nie
miałby szans na zlecenie.
Bierzyński - słyszę
od ludzi z Nowoczesnej - ma wielki wpływ na przewodniczącego.
Podpowiada mu polityczne posunięcia i przygotowuje tezy
wystąpień. Wyliczają: to Bierzyński pisał noworoczne orędzie Petru. To
Bierzyński podsunął Petru bon mot o „światełku w tunelu”, które miało się
pojawić po spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim w sprawie Trybunału
Konstytucyjnego. Chodziło o odróżnienie się od PO i - w dalszej perspektywie -
wykazanie, że prezes PiS oszukał opozycję. To on sformułował przekaz o
sportowej konkurencji toczącej się między Nowoczesną a Platformą. To także on
miał wymyślić hashtag #misiewicze, którym ludzie oznaczają na Twitterze
PiS-owskich nominatów w spółkach skarbu.
O to, jak dokładnie
zrodził się pomysł akcji z „misiewiczami”, pytam ludzi z Nowoczesnej.
Mówi poseł Michał
Jaros (założył stronę internetową z mapą kolesiostwa i skrzynką kontaktową,
na którą ludzie z całej Polski mogą zgłaszać kolejne przypadki partyjnych nominacji):
- Pomysł zarezerwowania domeny misiewicze.pl zgłosiłem Ryszardowi Petru
esemesem. Po 15 minutach dostałem odpowiedź: „Dobre, rób”, a po trzech dniach
strona była gotowa. Tyle że hashtag hulał na Twitterze już wcześniej.
Rozpowszechnił go asystent przewodniczącego Adam Kądziela. Kto go wymyślił?
Nie wiem, ale pierwszy to powiedział Ryszard Petru.
Kądziela: - W
sensie technicznym hashtag stworzyłem ja, ale wymyślił go pan przewodniczący.
Najpierw kazał mi sprawdzić, czy zjawisko rzeczywiście jest tak powszechne, jak
podają media, a potem polecił zrobienie oznaczenia.
Poseł proszący o
anonimowość: - Adam rzeczywiście mógł dostać polecenie od szefa, ale Rysiek
nie wpadł na to sam. Pomysł wyszedł od Jakuba. Wiem, bo sam mi się tym chwalił!
NÓŻ POD ŻEBRO
Bierzyński bez
problemu zgadza się na rozmowę. Spotykamy się w jego biurze na obrzeżach
miasta, 15 minut drogi od warszawskiego Mordoru, w którym mieszczą się
siedziby większości dużych domów mediowych. Bierzyński na wstępie zaznacza,
że wiąże go kontrakt z partią Ryszarda Petru (z dokumentów złożonych w
Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że w czasie kampanii wyborczej Nowoczesna
przelała jednej z jego spółek 661 tys. zł na tzw. zakup mediów i doradztwo).
Współpraca, jak słyszę, jest ścisła, ale objęta tajemnicą handlową, w związku z
czym wszystkie jego wypowiedzi należy traktować jako prywatne opinie
sympatyka. Bierzyński mówi, że poznał Petru w zeszłym roku, tuż przed
rozpoczęciem kampanii. Skontaktował ich wspólny znajomy. Który? Nieważne.
- Jak pan ocenia
manifest Katarzyny Lubnauer i Pawła Rabieja? - pytam o tekst, w którym politycy
Nowoczesnej piszą, że ich ugrupowanie zamierza konkurować z Platformą, zamiast
budować „fałszywą jedność”. I że obie partie powinny ze sobą współpracować
tylko tam, gdzie wymagają tego „racja stanu i obrona państwa przed destrukcją
obecnego rządu”.
- Bardzo potrzebna
i ciekawa inicjatywa. Tym bardziej że Grzegorz Schetyna na każdym kroku
próbuje traktować Ryszarda Petru z pobłażaniem i fałszywą troską. Zachowuje się
tak, jakby go przytulał i jednocześnie wciskał mu nóż w bok. Zdecydowanie
bardziej odpowiada mi podejście Ryszarda Petru, który już kilka tygodni temu
mówił o konkurencji lekkoatletycznej między partiami.
- Podobno to pan
podpowiedział mu to porównanie.
- Nie, nie. To
licentia poetica przewodniczącego, chociaż podoba mi się ta metafora. A
wracając, gdyby nie ta konkurencja, to czy powstaliby #misiewicze i #pisiewicze
[tę drugą akcję prowadzi PO - przyp. red.]? Szczerze wątpię.
- Wie pan, kto
wymyślił hashtag #misiewicze?
- Nie.
- Czyli nie pan?
- Nie odpowiem na
to pytanie.
- A znał pan tekst
Lubnauer i Rabieja przed publikacją?
- Na to też nie
odpowiem.
- Czy nie wygląda
to dziwnie, że pod tak ważną deklaracją nie podpisał się lider ugrupowania?
- Nie, bo
przewodniczący formułował podobne tezy już kilka tygodni temu. A gdy
publikowano tekst, akurat był na urlopie - mówi Bierzyński. Zza jego fotela
wyłupiastymi oczami spogląda na mnie hebanowa figurka. Bierzyński to znany
kolekcjoner egzotycznej sztuki ludowej.
Gdy pytam o
najlepsze akcje Nowoczesnej, wymienia bez namysłu: pozostanie na sali
sejmowej podczas pierwszej awantury o Trybunał Konstytucyjny (posłowie PO w ramach
protestu wyszli wtedy w kuluary), noworoczne przemówienie przewodniczącego,
„światełko w tunelu”, wejście posłanek Nowoczesnej na spotkanie PiS z Komisją
Wenecką i #misiewicze.
STATUSY, FEEDBACKI
Człowiek z otoczenia
Petru: - Ryszard od początku obstawił się fachowcami w dziedzinie komunikacji,
wizerunku i mediów. W jego otoczeniu pojawiali się Rafał Szymczak (były
prezes Związku Firm PR, członek zarządu agencji Profile), Paweł Ciacek
(dyrektor w SMG/KRC Millward Brown), ludzie z grupy producenckiej ATM.
W czasie kampanii Nowoczesna
rzeczywiście nie szczędziła pieniędzy na komunikację. W sprawozdaniu
finansowym trafiamy na kilkanaście przelewów dla doradców do spraw PR. 292
tys. zł dla firmy eventowej Walk, 431 tysięcy dla agencji Brain (w poprzednich
kampaniach pracowała dla PO), 60 tysięcy dla doradcy Szymona Walkiewicza i 168
tysięcy dla wrocławskiej grupy ATM. Co ciekawe, członkowie władz tej ostatniej
spółki prywatnie wpłacili na kampanię Nowoczesnej ok. 95 tys. zł.
Dziś, jak słyszymy,
związki ludzi z ATM i Petru nieco się rozluźniły. - Jeden z właścicieli
opowiadał mi, że Rysiek wziął pieniądze na kampanię, a po wyborach przestał
odbierać telefony - śmieje się biznesmen z Dolnego Śląska, znajomy szefów ATM.
Inny dodaje: - W branży producenckiej, w której liczą się układy w TVP Polskim
Instytucie Sztuki Filmowej, trudno gorszą rekomendację niż przyjaźń z Ryśkiem.
ATM za czasów „dobrej zmiany” stracił wiele zleceń.
Menedżer
zatrudniony we wrocławskiej firmie potwierdza: - Mieliśmy taki projekt „ORP
Orzeł”, serial o zaginięciu polskiego okrętu podwodnego, który miała pokazać
TVP. Dostaliśmy za rządów PO patronat Ministerstwa Obrony Narodowej i pracowaliśmy
nad tym półtora roku. Dla „dobrej zmiany”, sądziliśmy, temat jak znalazł.
Niestety, jeden ze współpracowników szefa telewizji, Jacka Kurskiego, na dzień
dobry powiedział nam, że to nie czas, by opowiadać o klęskach. Życzliwi
oczywiście wyjaśnili nam, że problemem jest nie temat, ale my, czyli ATM.
Przenieśliśmy więc produkcję do FM PRO, spółki zależnej grupy, i zaczęliśmy tańce
wokół nowej władzy. Ktoś nam poradził, żeby stworzyć kapitułę filmu i zaprosić
do niej wdowę po prezydencie Kaczorowskim, bo ona da nam dojście do senator PiS
Anny Anders, a ta z kolei doprowadzi nas do MON i Kancelarii Prezydenta. Tak
zrobiliśmy. I nawet dostaliśmy nowy list intencyjny, ale z serialu i tak
nici. Robimy sam film fabularny.
Członek
Nowoczesnej: - Część doradców zraził sposób bycia Ryszarda. Nieodbieranie
telefonów, odwoływanie spotkań, uniki. Nikt się na nikogo nie obraził, ale
drogi po prostu się rozeszły. Mówiąc korporacyjnym językiem, zresztą bardzo
popularnym w Nowoczesnej, gdy przewodniczący przestał dawać feedback,
codzienne narady zamieniły się w comiesięczne spotkania statusowe.
DESANT Z KANCELARII PREZYDENTA
PR-owców z czasem
zaczęli wypierać parlamentarzyści i partyjni działacze.
W otoczeniu Petru silną grupę stanowią byli pracownicy
Kancelarii Prezydenta z czasów Bronisława Komorowskiego: posłowie Adam Szłapka
i Monika Rosa, doradca do spraw wizerunku Dorota Drozd i fotograf Łukasz
Kamiński.
- Bronisław
Komorowski nie miał nic przeciwko temu transferowi, ale trudno tu mówić o
jakimś tajnym porozumieniu byłego prezydenta z Petru. Powiedziałbym raczej, że
obaj po prostu czerpali z tego samego środowiska byłych działaczy młodzieżówki
Unii Wolności i stowarzyszenia Projekt: Polska. Taką drogę ma za sobą Monika
Rosa - twierdzi były członek UW.
Z tego samego
klucza co Rosa do Nowoczesnej trafiła też posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz,
która kilka dni temu ustąpiła z funkcji rzecznika prasowego partii. Wcześniej
ze stanowiskiem skarbnika pożegnał się jej mąż Michał, który jako pełnomocnik
finansowy komitetu odpowiada za błędne rozliczenie kampanii. Dla Nowoczesnej,
która zaciągnęła na wybory dwa miliony kredytu w państwowym banku PKO BP, to
niewyobrażalny kłopot: partia w konsekwencji utraciła budżetową subwencję i
musiała wystąpić o ustanowienie nowego harmonogramu spłaty. Według informacji
„Newsweeka” bank poszedł Nowoczesnej na rękę podpisał z nią aneks do umowy
kredytowej.
- Pihowiczowie
mocno przeżyli tę sprawę. Pełnomocnik finansowy za wszystko odpowiada własnym
majątkiem, więc na wszelki wypadek zrobili rozdzielność majątkową. Być może
niepotrzebnie, bo Petru zachował się fair i kazał partii przejąć wszystkie zobowiązania
komitetu - twierdzi jeden z naszych rozmówców. Michał Pihowicz, zapytany o tę
decyzję, przesyła uchwałę zarządu Nowoczesnej, zobowiązującą partię do
przejęcia wszystkich zobowiązań komitetu wyborczego.
Grono
współpracowników Petru uzupełnia jeszcze dyrektor biura krajowego partii Sławomir
Potapowicz, dawny sekretarz mazowieckiej Platformy. - Paradoksalnie to jedyna
osoba w otoczeniu przewodniczącego z polityczno-partyjnym doświadczeniem. Przez
wiele lat współpracował z byłym prezydentem Warszawy Pawłem Piskorskim, więc
trochę się napatrzył na to, jak wygląda brutalna polityka - mówi jeden z
posłów.
SZKŁO
Politycy Nowoczesnej,
których proszę o wskazanie największej słabości Ryszarda Petru, mówią zgodnie:
parcie na szkło. - Ryszard powinien przystopować z tymi występami. Chodzi
od programu do programu, przez co nie ma czasu, żeby się dobrze przygotować. I
potem zalicza gafy, myli nazwy, plącze daty - wylicza jeden z rozmówców,
oczywiście anonimowo.
Gabinet prezesa OMD.
Bierzyński na koniec spotkania rozpiera się w fotelu. Zdejmuje okulary i
niepytany wygłasza pean na cześć przywództwa Ryszarda Petru: - Proszę zwrócić
uwagę, że w Nowoczesnej w przeciwieństwie do wszystkich innych partii nie toczą
się żadne walki frakcyjne. Ryszard Petru ma tu nieograniczoną władzę. To
znaczy: może tyle, na ile pozwala mu statut. Aten jest tak skonstruowany, że w
partii właściwie nie dzieje się nic bez jego zgody On wprowadził tę partię do
Sejmu, on dał swoje nazwisko do nazwy i on rządzi. Nikt tego nie kwestionuje.
- Moi rozmówcy
twierdzą, że za dużo chodzi po mediach.
- Zgadzam się z tą
sugestią. Ale z drugiej strony teraz był na dwutygodniowym urlopie i partia
sobie świetnie poradziła, czego przykładem jest tekst Katarzyny Lubnauer i
Pawła Rabieja.
- To teraz pewnie
będzie chciał to nadrobić i urządzi tour po wszystkich stacjach.
Bierzyński się
uśmiecha.
- Wrócił w świetnej
formie, więc nie można tego wykluczyć. Ale oby nie.
Petru, podobnie jak cała .Nowoczesna, to pajac. To są ludzie pozbawieni inteligencji, którym tylko kariery w głowach i trzepanie kasy na ludzkiej głupocie.
OdpowiedzUsuńWyczuwam poważne kłamstwo w tym tekście, a mianowicie stwierdzenie, że Petru otoczył się specjalistami od wizerunku. Jeśli byłaby to prawda, to nigdy nie dowiedzielibyśmy się np. o "6 królach" :D
OdpowiedzUsuń