W PiS nie ma drugiego
polityka, któremu tyle uchodziłoby na sucho. To się nie zmieni, bo Jarosław
Kaczyński i Antoni Macierewicz wzajemnie trzymają się w szachu
Michał Krzymowski
Współpracownik prezesa PiS: - To nie jest
prosta relacja podległości. Jarosław często powtarza, że Antoni uznaje jego
przewodnictwo w partii, ale wciąż patrzy na niego jak na młodszego kolegę z
podziemia, który biegał po mieście z bibułą.
Znajomy
Macierewicza: - Antoni kiedyś mi powiedział, że na dziś jego pomysł na prawicę
przegrał, a Jarosława wygrał. Na dziś.
PREZES SIĘ MITYGUJE
Sala sejmowa, chwilę po głosowaniach. Antoni
Macierewicz schodzi do ławy zajmowanej przez prezesa PiS. Kaczyński przerywa rozmowę z innym posłem, ale nie
podaje ministrowi ręki. Zamiast tego udziela mu reprymendy. - Siedziałem za
prezesem i widziałem, jak z twarzy Macierewicza w jednej chwili znika uśmiech.
Nawet się nie odezwał, tylko stał i słuchał. Sądzę, że Jarosław go zrugał za
sprawę Misiewicza - mówi jeden z posłów.
Bartłomiej
Misiewicz od kilkunastu tygodni pojawia się w mediach jako symbol kolesiostwa
i arogancji rządów PiS. 26-latekbez skończonych studiów, którego jedynym
pozapolitycznym doświadczeniem zawodowym była praca w podwarszawskiej aptece
Aronia, zrobił przy Antonim Macierewiczu oszałamiającą karierę.
W ciągu 10 miesięcy
został rzecznikiem prasowym MON, objął kierowniczą posadę w gabinecie
politycznym ministra i otrzymał Złoty Medal za Zasługi dla Obronności Kraju.
Od Żandarmerii Wojskowej dostał oficera ochrony oraz czarne bmw do podróży po Polsce. A na początku września
objął posadę w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Żeby tam
trafić, spółka musiała zmienić statut, usuwając z niego wymóg wyższego
wykształcenia.
- Prezes był na to
wściekły. Polecił pani premier zdyscyplinowanie Macierewicza, ale minister nic
sobie z tego nie robił. Wreszcie po tekście „Newsweeka” sam wezwał Antoniego i
nakazał mu zakończenie tego żenującego spektaklu opowiada człowiek z
Nowogrodzkiej.
Chodzi o tekst, w
którym opisaliśmy, jak współpracownik ministra namawiał bełchatowskich radnych
Platformy do zmiany barw i zawarcia koalicji z PiS. Sugerował, że w zamian
zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce. Po publikacji artykułu Misiewicz
sam wystąpił o zawieszenie go w funkcjach pełnionych w MON i zrezygnował z
członkostwa we władzach PGZ.
Nie minęło jednak
kilka tygodni ponownie objawił się w ministerstwie: tym razem jako specjalista
do spraw „dezinformacji medialnych wymierzonych w bezpieczeństwo państwa”,
prowadzący odprawy dla oficerów. Przywrócono go kilka dni po tym, jak Kaczyński
w wywiadzie dla Onetu stwierdził, że kariera „nieszczęsnego Misiewicza” „nie
powinna była się zdarzyć”.
Co działo się
tymczasem z byłym rzecznikiem MON? Jak rozumieć to, że był zawieszony? Czy
cały czas miał umowę o pracę? Pobierał wynagrodzenie czynie?
Biuro prasowe
ministerstwa, do którego wysłaliśmy w tej sprawie pytania, milczy. - Z tego,
co wiem, to Bartek zrobił sobie nieplanowane wakacje. Wykorzystał zamieszanie
i wyjechał odpocząć.
Czy zabiegał o powrót do pracy? Nie sądzę. Dla wszystkich
było jasne, że po urlopie będzie mógł wrócić do ministerstwa - twierdzi
znajomy Misiewicza.
Człowiek z
Nowogrodzkiej: - Przywrócenie Misiewicza po wywiadzie Kaczyńskiego wyglądało
jak rzucenie rękawicy prezesowi. Ale Macierewicz musiał jakoś załagodzić
sytuację, bo gdy kilka dni później spotkałem się z Jarosławem, nie widziałem u
niego złości. Wręcz przeciwnie, chwalił Antoniego.
Nowa atmosfera wokół
Misiewicza niemal natychmiast udzieliła się bywalcom partyjnej siedziby PiS. W
jego obronie niespodziewanie wystąpił w „Rzeczpospolitej” wicemarszałek Senatu
Adam Bielan, apelując, by „nie zaszczuwać tego młodego człowieka”, który
przecież „zna się na świecie mediów” i „jest przygotowany do swoich
obowiązków”. Po kilku dniach publicznie zmitygował się też sam Kaczyński.
Biedny młody człowiek. Stał się symbolem czegoś, czego nie
powinien być symbolem - stwierdził prezes PiS w wywiadzie dla TVP Olsztyn.
POZIOM PIASKOWNICY
W całym rządzie Beaty Szydło nie ma drugiego polityka,
który przysparzałby Prawu i Sprawiedliwości tyle problemów co Antoni
Macierewicz. Ale nie ma też drugiego polityka, któremu wszystko
uchodziłoby na sucho.
Pięć miesięcy temu
szef MON rozsyła do jednostek polecenie odczytywania tak zwanego apelu
smoleńskiego podczas wszystkich uroczystości z udziałem asysty wojskowej.
Pomysłowi sprzeciwią się między innymi powstańcy warszawscy i kombatanci z
pomorskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Skrytykuje
go też Marta Kaczyńska - córka nieżyjącego prezydenta.
- Jarosław odbył w tej sprawie rozmowę z Macierewiczem,
który przekonał go, że apele przynoszą więcej korzyści niż strat Że jest z nimi
tak jak z pogrzebem na Wawelu: pokrzyczą, pokrzyczą, ale apel zostanie ludziom
w głowach na lata - argumentuje jeden z posłów.
Inny przykład:
Antoni Macierewicz mówi z trybuny sejmowej, że Egipt potajemnie, za jednego
dolara, sprzedał Rosji francuskie okręty typu Mistral - te same, których
dostarczenia Moskwie Paryż wcześniej odmówił, m.in. po polskich naciskach.
Dopytywany na korytarzu przez dziennikarzy rzuca, że informacje pochodzą z
„bardzo dobrego źródła”. Jakiego? - Zapewne z tego samego, z którego ja je
miałem, z portalu niezalezna.pl! Czytaliśmy ten sam artykuł - śmieje się jeden
z posłów.
Rewelacje ministra
dementują Moskwa i Kair, tekst niebawem znika też ze strony polskiego portalu.
Mimo to w PiS próżno szukać polityków, którzy skrytykowaliby szefa MON. W jego
obronie najdalej posuwa się minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak,
który twierdzi, że właśnie swoim wystąpieniem Macierewicz powstrzymał groźną
transakcję. - Kto zna Mariusza, wie, że on nigdy nie wypowiada się własnym
głosem. Mówi tylko wtedy, gdy zna stanowisko prezesa. Kiedy nie ma pewności, po
prostu nie rozmawia z dziennikarzami. Nie ma takiej możliwości, żeby sam
wymyślił g teorię dotyczącą Mistrali. Musiał ją usłyszeć na Nowogrodzkiej -
mówi poseł PiS.
Od wpadki odcina
się jedynie Beata Szydło, ale jej reakcja paradoksalnie świadczy o sile
Macierewicza, Szefowa rządu, która kilka tygodni wcześniej wezwała na dywanik
ministra Witolda Waszczykowskiego za niefortunną wypowiedź o uczestniczkach
czarnego protestu, nie dyscyplinuje szefa MON. Jedyne, na co ją stać, to
odesłanie dziennikarzy do Ministerstwa Obrony.
Polityk PiS: -
Beata nie jest dla Macierewicza żadnym partnerem. Zresztą podobnie jak
prezydent. Dla Antoniego to poziom piaskownicy. Jedyną osobą, z którą
Macierewicz się liczy, jest Kaczyński.
KLUB DLA
WTAJEMNICZONYCH
Prezes PiS i minister obrony narodowej znają się
prawie 40 lat. Gdy w 1977 roku Jarosław Kaczyński po raz pierwszy spotyka
Antoniego Macierewicza na zebraniu Komitetu Obrony Robotników, ten ma już za
sobą jedną odsiadkę i niemal 10 lat działalności w opozycji. Jeszcze przed
sierpniem 1980 roku Jarosław zbliża się do prawicowego środowiska „Głosu”,
któremu przewodzi Macierewicz. Podczas jednej z narad z żalem odkrywa, że
drugoobiegowy miesięcznik ma swoją radę, o istnieniu której wcześniej nie
wiedział. Macierewicz przyznaje mu status stałego współpracownika, dopisuje go
do stopki redakcyjnej, ale Kaczyński widzi, że to hermetyczny krąg, raczej
niedostępny dla takich jak on - bez przeszłości w harcerstwie, bez własnych
kontaktów. W „Alfabecie braci Kaczyńskich” z goryczą nazwie pismo „klubem dla
wtajemniczonych przyjaciół z młodości”, a do Macierewicza będzie mieć żal, że
tak późno się do niego odezwał po ucieczce z internowania.
W III RP role
zaczynają się odwracać. Jarosław Kaczyński szybko wyrasta na jednego z liderów
prawicy, a Antoni Macierewicz przechodzi przez kolejne partie: ZChN, ROP,
LPR. O współpracy nie ma jednak mowy. - Prezes często wspomina proces
inwigilacji prawicy, podczas którego zaczęły wychodzić na jaw analizy Urzędu
Ochrony Państwa. Jarosław był w nich przedstawiany jako typ o zdolnościach
przywódczych, a Antoni jako, powiedzmy, „niestabilny”. Kaczyński zawsze się
śmiał, że Macierewicz był o tę charakterystykę zazdrosny i cały czas chciał z nim
rywalizować - opowiada współpracownik Kaczyńskiego. Prezes PiS jeszcze w 2006
roku w swoim „Alfabecie” przedstawia Macierewicza jako polityka kłótliwego,
zbytnio skoncentrowanego na własnych ambicjach.
Ich relacje na
dobre zmieni dopiero Smoleńsk. Macierewicz jako główny badacz śmierci
prezydenta Lecha Kaczyńskiego zyskuje bezpośredni dostęp do jego brata. Bodaj
jako jedyny polityk PiS ma równie dobre notowania w środowisku Radia Maryja i
„Gazety Polskiej” (jest ojcem chrzestnym dziecka szefa „GP” Tomasza
Sakiewicza). Jego pozycja szybko rośnie w elektoracie na partyjnym dworze.
BOŻE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO
- Kaczyński wie, że Macierewicz jest niesterowalny,
umie schować go na czas kampanii, ale generalnie ma do niego słabość.
Więcej mu wybacza, częściej mu ulega, łatwiej daje się rozmasować po wpadkach.
Dlaczego? Na pewno kluczem są tu zasługi w sprawie Smoleńska, ale ważny jest
też respekt wyniesiony z podziemia - twierdzi rozmówca z PiS.
Zresztą od czasu
Smoleńska Macierewicz właściwie nie daje Kaczyńskiemu powodów do nieufności.
Nawet w sprawach ideologicznych nie zbacza z kursu wytyczonego przez prezesa.
Chce płynąć w głównym nurcie, nawet jeśli ceną ma być rezygnacja z pryncypiów.
Poranne posiedzenie
klubu parlamentarnego PiS przed niedawnym głosowaniem w sprawie projektu antyaborcyjnego
autorstwa Ordo Iuris. Jarosław Kaczyński domaga się odrzucenia dokumentu,
zalecając posłom dyscyplinę moralną. Czyli nie ma przymusu, ale kto się
sprzeciwi, może się spodziewać kłopotów. Prezes tłumaczy, że za projektem
stoją osoby wrogo nastawione do PiS. Poza tym - ciągnie - zaostrzenie prawa
ostatecznie może doprowadzić do jego liberalizacji, w myśl zasady wahadła.
Podczas dyskusji
głos zabiera posłanka Anna Sobecka, była spikerka Radia Maryja. Nie podoba jej
się zarządzenie naczelnika. - Takie głosowanie bożego błogosławieństwa mieć
nie będzie - przestrzega.
W sprawach ideologicznych
Antoni Macierewicz do tej pory mówił z Sobecką jednym głosem, ale tym razem
twardo staje po stronie prezesa. Apeluje, by posłowie nie dali się podzielić,
bo nieprzyjaciele tylko na to czekają. A w Telewizji Trwam podczas cyklicznego
felietonu „Głos Polski” argumentuje: - Cała wiedza polityczna mówiła nam, że
podniesienie ręki za tą ustawą jest działaniem przeciwko życiu. Bo jest
działaniem, które rozpęta takie emocje, jakich zatrzymać nie będzie można. A
ludzie wplątani w tę emocję, zwłaszcza kobiety - nie będą zdolne się przez
długie lata wyplątać z posiewu nienawiści, jakim zostały zatrute.
Poseł PiS: - W
sprawie projektu Ordo Iuris była narada na Nowogrodzkiej. Jarosław kazał
wszystkim współpracownikom iść do swoich środowisk i tłumaczyć stanowisko
partii. Macierewicz wykonał zadanie.
Inny dodaje: - Oni
wzajemnie trzymają się w szachu. Antoni jest za ważny dla elektoratu, by można
było go wyrzucić. Z kolei przywództwo Jarosława nierozerwalnie wiąże się ze
Smoleńskiem, czyli z punktu widzenia Macierewicza jest nie do podważenia.
Other than the benefits of Muscle XTX jumping on the trampoline to your cardiovascular machine, it could enhance coordination, balance as well as muscle tone. alternatively, in comparison to strolling or on foot, jumping on a trampoline burns fewer energy. strolling for half of an hour burns round 238 energy.For more ==== >>>>>> http://purenitrateadvice.com/muscle-xtx/
OdpowiedzUsuń