Jesteśmy konkurencją
Kaczyńskiego na prawej flance. I nie damy się zjeść jak Kukiz. Jesienią pisowcy
będą tańczyć tak, jak im zagramy mówią konfederaci
Wojciech Cieśla
Nie będą
zboczeńcy wychowywać naszych dzieci, nie będą Żydzi i Niemcy uczyć nas historii, Beżowym kierowcom Ubera w
turbanach, sprzedawcom z Ukrainy i sługusom USA mówimy twarde „nie”.
Tak da się streścić kredo Konfederacji - ruchu
skrajnej prawicy, który startuje w wyborach do europarlamentu. - Są jak
egzotyczny koktajl - przekonuje jeden z twórców kampanii Konfederacji.
- Janusz Korwin-Mikke i Liroy to
część festyniarska, Grzegorz Braun i Kaja Godek to radykałowie i
fundamentaliści, Krzysztof Bosak i Robert Winnicki to narodowcy. Marek Jakubiak
to oferta dla tych, którym bliski jest wąsaty wujo, pogromca grilla.
Pomysł na koktajl powstał zimą,
gdy stało się jasne, że partia Kukiza obumiera, a po prawej stronie zwalnia
się miejsce. Robocza nazwa dzisiejszej Konfederacji brzmiała wtedy:
gównoprojekt.
I
Jeden z rozmówców
„Newsweeka”: - Gównoprojekty mają dziś powodzenie
w Europie. Oddałby pan głos na Ruch Pięciu Gwiazd? A on zbiera w wyborach 30
procent.
Pomysł był prosty: projekt typu hardcore, wstawienie
na liderów list kompletnych freaków - opowiada jeden z polityków Korwina: -
Najważniejszy jest Korwin, bo to jego partia ma kilka milionów państwowej
subwencji. Jakubiak miał wejść głęboko w elektorat PiS, jako husarz patriota.
Co z tego, że Braun startuje z niebiorącego okręgu [Podkarpacie - red.]? Widział
pan film, na którym streszcza „Gwiezdne wojny”? Rycerze Jedi to ubecy, Lord Vader to płk Kukliński, a Yoda może był Żydem. Wszyscy w
Konfederacji są medialni, kontrowersyjni. Korwin opowiada, że Hitler nie
wiedział o Holokauście, ale za to ustanawiał niskie podatki. Projekt idzie po
bandzie i o to chodzi.
Konfederacja KORWiN, Braun, Liroy, Narodowcy w niektórych sondażach
zdobywa więcej głosów niż Kukiz’15. Źródło pieniędzy na kampanię? Rozprowadzona
poprzez umowy z działaczami Konfederacji dotacja partii Korwin.
II
W grze Konfederacji
partia Pawła Kukiza
to ważny element. Opowiada jeden z doradców medialnych Konfederacji: - Kukiz
jest osłabiony. W krótkim czasie odeszło od niego kilku posłów i tłum działaczy. Wiemy, że w paru miejscach nie był w
stanie zebrać podpisów poparcia dla kandydatów do europarlamentu, pomagali im
pisowcy.
- Dlaczego?
- PiS robi sondaże, których wyniki nie wychodzą poza Nowogrodzką. Gdy
zbadali poziom determinacji wyborców, okazało się, że siłą Konfederacji są
młodzi prawicowcy, rozczarowani PiS. W tym badaniu mieliśmy 8 procent, Wiosna -
6, Kukiz balansował na 5-procentowym progu. Dla nas poparcie między 4 a 6 procent, przy zdeterminowanym
elektoracie i niskiej frekwencji może zadziałać.
Działacz Ruchu Narodowego: - Na scenie politycznej pojawia się gracz,
który obejdzie PiS z prawej flanki - to czarny
sen prezesa, obsesja, o której sam wielokrotnie wspominał. Dlatego tak
zaczęli pompować Kukiza, przepychają w Sejmie jakieś ich zamrożone projekty.
Jeśli wygrają wybory jesienią, nie będą w stanie utworzyć samodzielnego rządu.
Dlatego chuchają na Kukiza. Szukają części zamiennych.
I dobrze, bo to odbiera mu
wiarygodność. Zresztą: co to za dowódca, który sam nie staje w bitwie, tylko
do wyborów wystawia nołnejmów?
Inny działacz: - Pomocna dłoń z Nowogrodzkiej go wykończy. Już widać,
że to my jesteśmy antysystemowi, a Kukiz to przystawka. Nie ma bojowych i rozpoznawalnych
kandydatów, może poza Markiem Jurkiem, i zupełnie odsłonił lewe skrzydło, czyli
Dolny Śląsk, Lubuskie i Pomorze Zachodnie. Tam najsilniejsi są niezależni
samorządowcy. To do nich pielgrzymuje Michał Dworczyk z PiS, żeby popierali
Kukiza. Według mnie PiS próbuje ożywić zombi, to
standardowe zabiegi reanimacyjne. Kukizowi brak nowych ludzi i pomysłów. Dopala
się, chłopina.
Medialny doradca Konfederacji: - LPR
też kiedyś nie dawano szans, a wykręciła 17 procent do europarlamentu. My mamy
zdolność odbierania PiS wyborców i harcowania w miejscach, które dla nich są
niedostępne. Pompujemy mit rozsądnego libertarianina, który wciąż czeka na prawdziwą
wolność i wolny rynek. Możemy PiS łomotać tematami, których na pewno nie
podchwyci ani partia Kaczyńskiego, ani PO.
III
Tematów do łomotania
jest kilka: - Ciśniemy
ich służalczością wobec Stanów Zjednoczonych i NATO - wylicza jeden z
działaczy. - Sześciu-siedmiu procentom wyborców podoba się kierunek anty-NATO.
To byli wyborcy Samoobrony, radykalni wyborcy PSL i LPR. Wśród młodych
dochodzimy do 20 procent poparcia. To powtórka z Korwina, którego pięć lat
temu popierało 30 proc. młodych. Wśród młodych mężczyzn mamy dziś tyle głosów,
ile kiedyś PiS wśród kibiców.
Doradca Konfederacji: - Kolejny temat to walka z tępą rusofobią i imigracją. Z hasłami antyrosyjskimi na sztandarach PiS ma taką
samą agendę jak PO. Potrafią zaatakować Kukiza za to, że jeździł na ukraiński
Majdan. Z drugiej strony chowają głowy w piasek przed problemem ukraińskim. A
wtedy wychodzimy my, cali na biało, i mówimy: głos na PiS oznacza trzy miliony
nielegalnych imigrantów z Ukrainy!
- Nie ma ich aż tylu i większość jest w Polsce legalnie.
- I co z tego? Każdy dziś pracuje obok Ukraińca. Albo Pakistańczyka.
Beżowy w turbanie, jeżdżący jako kierowca Uber X, dla naszych wyborców ma być
symbolem rządów PiS.
Kolejny powód do łomotu to roszczenia żydowskie. Kongres USA uchwalił
ustawę 447, dzięki której można będzie sprawdzić, czy i na jakiej podstawie
obywatele amerykańscy pochodzenia żydowskiego mogą ubiegać się o odszkodowania
za Holokaust.Weryfikacji będzie podlegać też Polska.
IV
- Roszczenia? Musimy
się czepiać tego, co rusza ludzi - działacz Ruchu Narodowego lekko się
uśmiecha. - Nikt nam nie zarzuci antysemityzmu, bo to przecież sprawa
ekonomiczna. Jeśli roszczenia dojdą do skutku, każda polska rodzina zapłaci za
nie 120 tys. zł. To działa również na pisowców, ale PiS nie chce wkurzać USA i
Izraela przed wyborami, więc gryzą się w język. Świadomie podbieramy wyborców
PiS.
PiS nie udaje, że nie zauważyło Konfederacji. Media związane z rządem
zaczynają ją atakować. „Gazeta Polska” pisze, że kandydaci Konfederacji,
Włodzimierz Osadczy i Andrzej Zapałowski, to publicyści „Sputnika”, propagandowej
tuby Kremla. „Może by tak kontrwywiad sprawdził, dlaczego w tej Konfederacji Putin układa listy kandydatów?” - niepokoją się czytelnicy.
Kolejna sensacja: zdjęcie Grzegorza Brauna z rosyjskim dziennikarzem wydalonym
z Polski. Jeszcze inna: Osadczy, który urodził się we Lwowie w czasach ZSRR, służył
w Armii Czerwonej. Lilija Moshechkova, kandydatka w okręgu
warmińsko-mazurskim, robiła sobie zdjęcia z rosyjskimi Nocnymi Wilkami i
jeździła na okupowany przez Rosjan Krym.
Publicznie ubolewała po śmierci lidera separatystów z Donbasu.
V
Obrzucanie narodowców
rosyjską onucą boli. W ataku propisowskich mediów dopatrują się spisku.
- Już w czasie wyborów
samorządowych mieliśmy informację, że Ruchem Narodowym zajmuje się jakiś
ośrodek analityczny wynajęty przez PiS - zdradza jeden z najważniejszych
działaczy Ruchu. - Skąd to wiem? Trolle pisowskie wrzucały do sieci historie,
które nie były wcześniej znane publiczne. Nie podam panu przykładów, bo to nie
były rzeczy dla nas korzystne.
Inny działacz: - Najpierw atakuje „Gazeta Polska”, potem przeklejają to
samo na TV Republika i w portalu TVP Info. Na
portalu TV Republika o związki z Rosją oskarża nas jakiś anonimowy
Zespół Dobrodziej. „GP” sięgnęła nawet po tekst „Newsweeka” sprzed kilku lat o
Vivusie. To duża firma od chwilówek, jej właścicielem jest Oleg
Bojko, a w Polsce rzecznikiem Marek Bosak, brat Krzyśka [działacza RN - red.].
„Newsweek” kiedyś to opisał, ale teraz wygrzebali jeszcze raz, żeby grzmotnąć
w Krzyśka.
Jeden z działaczy: - W Krynicy na imprezie za pieniądze Bojki chlali
szef kluczowego programu Polskiego Radia i tłum
pisowców. To samo na kongresie 590 w Rzeszowie, Bojko był jednym ze sponsorów
imprezy.
Narodowcy nie pozostają dłużni. Wyciągają, że szef klubu „Gazety
Polskiej” w Wilnie też służył w Armii Czerwonej. Pytają, dlaczego za rządów PiS
Polska bije rekordy w imporcie węgla z Rosji?
Jeden z przywódców Konfederacji: - Tylko
siostry Karnowskie [złośliwe przezwisko szefów pisma „Sieci” - red.] nas
oszczędzają. Chodzę do tej ich niszowej telewizji.
VI
Poza obrzucaniem
onucą media i prawicowe, i lewicowe - najczęściej
jednak milczą na temat ugrupowania. Na konwencję wyborczą przyszło zaledwie
kilku prawicowych youtuberów.
- Większość ludzi o nas nie
słyszała - żalą się działacze. Do agitacji pozostaje sieć. - Kiedyś musiałeś
dymać z pędzlem i wiaderkiem i kleić ulotki. Dziś wystarczy puścić ogień po
internetach. Sam Korwin ma 700 tysięcy followersów - przechwala się jeden z
działaczy.
- Były rzecznik klubu Kukiz,
Marcin Rola, wykręca nam dwie trzecie tej oglądalności co ma portal wPolityce.pl. Kręci kontent, robi hejt. To daje efekty. Wie pan, jakie
poparcie rodaków z Chicago ma Stanisław Michalkiewicz za swoje antysemickie
felietony? To, co produkuje dziś w sieci Konfederacja, w porównaniu z tym, co
robiła w wyborach samorządowych, to przepaść.
Poza Grzegorzem Braunem („Nie będą zboczeńcy wychowywać naszych dzieci,
nie będą Żydzi i Niemcy uczyć nas historii”) w kampanii większość konfederatów
się pilnuje. Jeśli straszą Żydami, to ostrożnie - wyłącznie w kontekście ustawy
447.
Tylko Sławomir Mentzen, jedynka Konfederacji na Pomorzu, pozwala sobie
w czasie spotkania z wyborcami na szczerość: - Trzeba mówić ludziom, że Żydzi
dostaną naszą polską ziemię, założą Polakom chomąto i będą uprawiać nimi pole.
To chwyci. Jak Braun opowiada o batożeniu homoseksualistów, to nam poparcie
rośnie!
VII
Narodowcy robią
dziarskie miny w
kampanii, ale Konfederacja to zlepek przypadkowych ludzi i pomysłów. -
Jakubiak po cichu napieprza się z Korwinem, Braun z Arturem Zawiszą i Korwinem. O co? O wszystko. Korwin z Braunem rywalizują,
który z nich jest większym freakiem. Zawiszy mało kto ufa, bo zbyt długo jest w
polityce, zbyt wielu zna dziennikarzy po lewej stronie. Element niepewny.
Wszyscy - od Jakubiaka po Brauna - wiedzą,
że Konfederacja nie ugra dużo w wyborach do europarlamentu. Szczyt marzeń to
trzy mandaty. Ale nie chodzi o Brukselę. Celem jest Sejm jesienią. Majowe
wybory to tylko test, mobilizacja.
- Pracujemy na dobrą pozycję
wyjściową - mówi jeden z doradców Konfederacji.
- Chodzi o to, żeby przed
wakacjami złapać ruch w górę, bo kto zaliczy równię pochyłą, poleci na pysk.
Dziś mamy lepsze sondaże niż w analogicznym czasie Korwin pięć lat temu. Przy
dobrych wiatrach jesteśmy w stanie strzelić wynik koło dychy.
- A potem? Koalicja z PiS?
- Każdy wybór będzie zły. Tak jak z LPR w 2005 r. Aparat LPR miał parcie
na rząd i koalicję, a w efekcie rozmyła im się tożsamość, partia rozsypała. Narodowcy
nie są przygotowani do rządzenia. Nie mają takich kadr. Są sprawni na
Twitterze, a to nie to samo.
VIII
Centrum propagandy
konfederatów to
telewizja wRealu24 Marcina Roli. Rola jest znany z wulgarnych ataków na
imigrantów, muzułmanów, feministki i lewicę. W kampanię włączył się z dużą
energią.
Od niedawna wRealu nadaje z historycznego budynku PAST-y przy Zielnej.
W tym samym symbolicznym miejscu ulokowali się sojusznicy Kai Godek - ultrakatolicy
z organizacji Ordo Iuris.
Plan narodowców i ich kolegów na najbliższe pół roku jest prosty: „kręcić
zasięgi”, zjeść na prawicy wszystkich, którzy zawiedli się na PiS.
Poseł Ruchu Narodowego: - Jest dobrze, gdy nożyce sondażowe - w naszym
wypadku notowań Kukiza i Konfederacji - przecinają się przed majówką, kiedy
ludzie siedzą i gadają o polityce. W tym roku tuż przed majówką Konfederacja
zaczęła zdobywać przewagę nad Kukizem. Jeśli nic się nie wydarzy, możemy
jesienią wykręcić 10 procent.
- Kto będzie wtedy rządzić Polską?
- Jak to kto? My!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz