W drewnianej twierdzy
na górce ksiądz Piotr naucza, że papież Franciszek ma konszachty z diabłem
Czternaście
lat temu Polska świętowała wejście do Unii, a wraz z Polską świętował ksiądz
Piotr Natanek. Krępy, siwiejący duszpasterz jako pierwszy w historii odprawił
katolicką mszę w budynku europarlamentu.
Świętował, ale się nie cieszył - od razu w Brukseli zaproponował, żeby w
unijne gwiazdki wpisać wizerunek Maryi. Potem pożeglował w odległe rejony:
odprawiał rekolekcje w intencji nawrócenia Żydów, opowiadał o masonach we władzach
Kościoła, chciał intronizacji Jezusa na króla Polski. Mówił głośno to, co
wielu myślało - o masonach, Żydach i układach w Kościele.
Potem jak partyzant prawdy, wyklęty przez kardynała, przepadł w podhalańskich
lasach.
Grzechynia pod
Makowem Podhalańskim, rzut beretem od granicy ze Słowacją. Piękny widok na Babią
Górę. Żeby dojść do pustelni, trzeba się wspiąć krętą drogą. Na wzgórzu, wśród
dorodnych świerków, kompleks budynków - za
bramą coś na kształt strzelistej góralskiej agroturystyki, upstrzonej basztami.
Rzeźby Maryi, ojca Pio i wizerunki Chrystusa Króla. Królestwo Piotra Natanka:
drewniana warownia z kościółkiem. Jak to na Podhalu - samowola budowlana.
W Grzechyni (dwa i pół tysiąca mieszkańców) mało kto pamięta, jak w
połowie lat 80. Piotrek Natanek, syn Anastazji i Antoniego, zostawał księdzem
- kształcił się w elitarnej Papieskiej Akademii Teologicznej, był wybitnym
studentem. We wsi bardziej pamięta się innego miejscowego księdza, Kazimierza
Jancarza, w latach 80. kapelana krakowskiej Solidarności.
Po święceniach Piotr rzadziej bywał w Grzechyni, przez 22 lata urzędował
w parafii św. Antoniego w Bronowicach pod Krakowem, wykładał teologię.
O siedlisku na wsi nie zapomniał -
systematycznie, bez rozgłosu, rodzinna ziemia powiększała się o działki
skupowane od sąsiadów.
Razem z rodzicami zbudował twierdzę na wzgórzu - wkrótce zaczęto nazywać
ją pustelnią, a sam Natanek ochrzcił ją Pustelnią Niepokalanów. Oficjalnie
nazwa ośrodka to Gospodarstwo agroturystyczne Anastazji i Antoniego Natanków.
W agroturystyce odbywały się rekolekcje. Nikt się nie dziwił, bo podobnych
oazowych ośrodków jest w okolicy kilka.
Mówi jeden z
duchownych, też absolwent Papieskiej Akademii Teologicznej: - Znałem księdza Piotra w czasach bronowickich. Nie usłyszy
pan ode mnie prostych diagnoz. Wybitna osobowość. Silna. Góralski syn, ale
wykształcony, inteligentny, żarliwy, zdolny. Nie porównałbym go do młodego
Wojtyły, ale wielu innych porównywało. Świetny kontakt z młodymi, oczytany
erudyta. Opowieść o Natanku to nie opowieść o prostym manipulatorze w rodzaju
oj ca Tadeusza. Inny kaliber. Wydawało się, że to typ naukowca, mógł zajść
wysoko na uczelni. O tym, co się zadziało później, wolę nie rozmawiać.
Rok po święceniach Piotr Natanek zostaje wykładowcą. Jest jednym ze
zdolniejszych doktorantów Papieskiej Akademii Teologicznej, specjalizuje się w
historii Kościoła XIX i XX wieku. Często bywa w Watykanie.
W tym samym czasie zaczyna budować Pustelnię Niepokalanów.
Opowiada jeden z krakowskich duchownych: - Nikt się temu nie dziwił
- góralski synek, ksiądz, normalnie, że powiększa
areał. Dzisiaj widać, że to była jego arka. Jakby szykował się na niespodziewane
wypadki. Kiedy skończył stawiać pustelnię, zaczął się radykalizować.
Natanek na uczelni wypala o masonach kryjących się pod biskupią purpurą.
Znajomi się dziwią: skąd to się w nim wzięło?
III
Po raz pierwszy
krakowska kuria upomina księdza Natanka w 2007
r., gdy opowiada publicznie, że zło płynie z biskup ich pałaców. Że biskupi
uwikłani są w ruchy masońskie. Upomnienie to znacząca kara, ale ksiądz nie
milknie.
W 2008 r. do kurii płyną kolejne donosy - kazania księdza Natanka
obfitują w dziwne przepowiednie, kłócą się z nauczaniem Kościoła. Kto donosi?
Wierni, ale i duchowni związani z metropolitą krakowskim Stanisławem Dziwiszem.
Kardynał Dziwisz podobno i bez tego nie przepada za proboszczem z Bronowie
- tym razem do pustelni w Grzechyni wysyła kościelną
komisję. Właściwie dwie komisje - oprócz kontroli teologicznej urzędnicy kurii
mają zbadać działalność gospodarczą ośrodka rekolekcyjnego.
Obie komisje znajdują nieprawidłowości, m.in. „błędy teologiczne"
w działalności Natanka. Traci zgodę na pracę naukową na uczelniach i
wydziałach katolickich. Do tego ma szlaban na publiczne wystąpienia, nie
wolno: mu publikować, musi „przeprosić za to, że dotychczasowa jego działalność
mogła wyrządzić szkody tak poszczególnym osobom, jak i społeczności wierzących”.
Ląduje na dywaniku u Dziwisza, obiecuje poprawę. Ale się nie poprawia.
Kardynał traci cierpliwość, gdy kapłan opowiada w czasie kazania, że nieżyjący
arcybiskup Józef Życiński „wyje w pieklę”.
Kardynał Dziwisz wydaje oświadczenie: „(...) Swoje specyficzne głoszenie kultu Matki Bożej, aniołów i świętych
miesza z magicznie pojmowaną wiarą, co prowadzi do ośmieszania wyznania Kościoła
podważa autorytet biskupów i kapłanów, pomawiając ich o niewiarę i
współdziałanie z wrogami Kościoła”,
Za zniekształcanie nauk Kościoła Natanek zostaje zawieszony w prawach
duchownego - ale ma to w nosie. Wytyka kurii błędy merytoryczne w decyzji. Co
wieczór odprawia mszę, wygłasza kazania.
Kilkuset wiernych pisze do kardynała z prośbą o uchylenie kary. Bez
skutku. Sprawą krnąbrnego księdza zajmuje się w końcu Episkopat. Wydaje
oświadczenie, potępia Natanka. Pisze, że jego msze to świętokradztwo.
IV
Mimo suspensy ksiądz
Natanek działa jak każdy inny ksiądz. Mówi: do Dziwisza nic nie mam, lecz
Dziwisz ulega podszeptom masonerii. Na stałe
przenosi się do Grzechyni. W kazaniach ogłasza, że będzie walczył o
intronizację Jezusa Chrystusa na króla Polski. Wydaje książki, pisze
manifesty. Prosi o wsparcie; darczyńców nagradza „niemąsońskim Cudownym Medalikiem
Matki Bożej” i zaproszeniem na rekolekcje.
O Natanku piszą wszystkie gazety. Gdy do pustelni przyjeżdża ekipa TVN, rzuca na dziennikarzy klątwę: - Niech przekleństwo Boga
zstąpi na was teraz i na wieki wieków, amen!
Wrzawa jest tak wielka, że rodzina księdza zamyka bramę ośrodka. Wejść
mogą tylko uczestnicy rekolekcji. Porządku przy bramie pilnuje ojciec ks.
Natanka.
Jego przemowy robią furorę w internecie. W jednym z najsłynniejszych
kazań przestrzega rodziców przed oddziaływaniem szatana na dzieci: „Bo jeśli
na głowie twojego syna jawi się żel, potem irokezy, to wiedz, że tam się coś
burzy. Jeżeli twoje dziecko, córka dorastająca, używa jaskrawych kolorów do
paznokci: czarny jak piekło, czerwony jak ogień, wiedz, że coś się dzieje”.
Inne kazanie; „Zamyka się bramy kościołów, zamyka się bramy serc i mówi
się, że Harry Potter wam pomoże, joga wam pomoże,
woodoo wam pomoże. Drogie matki, wasze córki stają się nałożnicami Arabów,
Francuzów, protestantów! Oni mają radość, pulchne młode ciała”.
Sława księdza dociera za granicę. Rozłamowca z Grzechyni wspiera
fundacja Społeczny Ruch Zapotrzebowania Wiary - nacjonalistyczna organizacja
polonijna z Oslo. To ona zarządza stroną internetową Regnum Christi, przez którą
transmitowane są kazania księdza.
Szefem Ruchu Zapotrzebowania Wiary jest Bogdan Eugeniusz Kulas, wiceprezes
Związku Polaków w Norwegii, narodowiec. Na prawo ód Kulasa tylko ściana: domaga
się delegalizacji Fundacji Batorego i organizacji HejtStop, bo są finansowane
przez Sorosa. Według „Gazety Wyborczej” krytykował rządy PO i PiS za
wspieranie Ukrainy, wychwalał Putina, wskazywał na Żydów jako
popleczników Stalina. Gdy w 2016 r. Kulasa odznacza prezydent Andrzej Duda,
wybucha skandal, MSZ wszczyna wewnętrzne śledztwa w sprawie odznaczenia.
Czy Kulas wciąż wspiera księdza Natanka? Nie wiadomo. W listopadzie
tego roku emigrant został jednym z założycieli kolejnej organizacji, tym razem
w Polsce - Chrześcijańskiego Odrodzenia Europy
V
Codzienne kazania
księdza Natanka można znaleźć w sieci: drewniana kaplica w Grzechyni pełna jest Czerwonych płaszczy To członkowie
ruchu intronizacyjnego, Rycerze Chrystusa. Cel Rycerzy: koronowanie Jezusa na
króla Polski. Wszyscy są posłuszni twórcy bractwa.
Sam ksiądz Natanek rzadko wyjeżdża z Grzechyni, ale Rycerze pojawiają
się na demonstracjach w całym kraju, występuj ą na Marszu Niepodległości, modlą
się pod siedzibą Komisji Europejskiej, gdy trzeba, bronią Telewizji Trwam. W
Polsce jest ich około trzech tysięcy, półtora tysiąca za granicą. Pasowanie na
rycerza jest uroczyste - robi to karabelą sam Natanek, na spotkaniach z Rycerzami
pojawia się z olbrzymimi ryngrafami na piersi. Przy okazji 600. rocznicy bitwy
pod Grunwaldem na czas pasowania wynajmuje póle bitwy, a do Polaków pisze list
„Narodowa Intronizacja Owiec Jezusa Chrystusa na Króla Polski pod Grunwaldem”.
W 2017 r. Rycerze organizują manifestację „wiary i modlitwy” pod Sejmem
- na modłach pojawia się kilkaset osób. Chcą
przekazać marszałkowi Sejmu obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, żeby zawisł na
ścianie w sali obrad. Marszałek pozostaje głuchy na modlitwy.
Natanek jest święcie przekonany, że intronizacja Chrystusa to ratunek
dla zepsutego świata. W 2016 r. wreszcie triumfuje: w sanktuarium w Łagiewnikach
Chrystus zostaje intronizowany na króla Polski. Na mszy - wierchuszka PiS,
prezydent Duda, Episkopat. Biskupi się wiją: to nie intronizacja Chrystusa na
króla Polski, ale uznanie j ego panowania nad całym światem. Nieoficjalnie wiadomo,
że godzą się na uroczystość, żeby ułagodzić rozłamowców z Rycerzy Chrystusa.
Przed uroczystością Natanka sonduje sam kardynał Dziwisz.
Ksiądz, oficjalnie suspendowanyprzez Kościół, na uroczystości modli się
razem z biskupami. - Matka Boża w Fatimie kazała mi jechać na tę uroczystość
- tłumaczy Rycerzom wspólne modły z masonami.
Do swoich wiernych mówi łagodnie: „moje dzieci”.
VI
Księdza Natanka można
słuchać godzinami. Siwy, uważny, skupiony. Wie, jak utrzymać uwagę słuchaczy,
wie, o czym mówi. Góralski dowcip, gorliwość, wiedza.
Tych, którzy do Grzechyni trafiają przypadkiem, uderzają wizje księdza.
To, jak mieszają mu się fakty, objawienia, anioły, masoni i Harry Potter. To,
jak często mówi o bezpośrednich kontaktach z Bogiem („Otrzymałem od Jezusa możliwość
telefonu do nieba. Ja was muszę doprowadzić do nieba. Choćbyście nie chcieli,
to was chwycę za kark i wepcham, jak będę miał tyle siły”). Dziwi własny
„grzechyński” kalendarz liturgiczny i wprowadzane do niego święta. I że
opowiada o papieżu Franciszku, iż ten zaprosił szatana do Kościoła.
Od kilku lat księdza Piotra w Grzechyni nie odstępuje „pani Agnieszka”.
Agnieszka Jezierska z rodzinnej Ostrołęki do Grzechyni wyprowadziła się wiele
lat temu. Drobna, w szarej sukience, w czasie nauk zawsze gdzieś obok księdza.
Ona też ma prywatne łącze z Bogiem: od kilku lat spisuje kolejne tomy swoich objawień
(spisała już kilkanaście tomów i kilka „Orędzi
na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły”). Objawieniami „pani Agnieszki”
posiłkuje się w kazaniach ksiądz Natanek: - Kto jej jeszcze nie przeczytał, to
jest dziadziarz skończony, nic nie zrozumie!
Według teologów rzekoma mistyczka zmyśla. Krakowska kuria opublikowała
analizę wizji Jezierskiej. Wynika z niej, że „(...) Wizje pani Agnieszki pojawiają
się natychmiast po wypadkach związanych z wydarzeniami w życiu ks. Natanka.
(...) Agnieszka się pyta, a niebo natychmiast odpowiada, zaś ks. Piotr Natanek
ogłasza to publicznie jako podstawowe wskazanie dla dalszego postępowania. Sam
ks. Piotr Natanek ten rodzaj komunikacji nazwał internetowym połączeniem z
niebem”.
Teologowie uważają, że mówienie o „czasach ostatecznych” to nadużycie.
VII
Lipiec 2018 r. Ksiądz
Natanek przestrzega przed chodzeniem do sklepów sieci Lewiatan: - Wiecie, ile
macie firm, które noszą imiona demonów? Mefistofeles, Belzebub. Jest jeszcze
taka spożywcza firma Lewiatan! (...) Dzieci, mając tę świadomość, do tych
instytucji nie wolno wam wchodzić. One są oddane pod patronat, choćby nawet
nieświadomie* złego ducha. To nie jest zabawa!
Choć nie wolno mu tego robić, Natanek chrzci dzieci, spowiada, udziela
komunii. W Grzechyni wciąż otaczają go wierni. Rycerstwo, obwieszone
portretami Jezusa, działa jak osławiona Fundacja Piotra Skargi - na pozór do
imentu katolicko, ale poza oficjalnymi strukturami Kościoła i często wbrew
Kościołowi.
Władze Kościoła nie wiedzą, co zrobić z księdzem Natankiem.
Kazania z drewnianej kaplicy ogląda wielu widzów. Te codzienne - po
kilkanaście tysięcy. Te głośne - po kilkaset tysięcy.
Grzechynia promieniuje orędziami siwego księdza na czasy ostateczne,
które właśnie nadeszły.
BYLO JUZ KILKU "TAKICH" SMIALKOW W SUBTELNYM Z AMBONY OPLUWANIU NATANKA W RZEKOME "IMIE BOZE":
OdpowiedzUsuńJeden z nich na tej ambonie ZANIEMOWIL stracil owe i stal sie NIEMOWA! Drugi OSLEPL i po dwuch latach cierpien pozegnali sie z tym swiatem i DZISIAJ JUZ OBYDWOJE NIEZYJA !
PROSZE SPRAWDZIC TA INFORMACJE ZANIM NAPISZE COKOLWIEK BO MOZE SIE OKAZAC ZE BEDZIE "TYM" NASTEPNYM !Amen.
Tak samo jak z premierem Milerem. Natanek go przeklął, a Miler został eurodeputowanym i ma się bardzo dobrze.
UsuńPrzepraszam za bledy wiem ze nie pisze za dobrze po Polsku
OdpowiedzUsuńCześć Agnieszka
OdpowiedzUsuńKs. Natanek mowi Wam prawdę. Ja juz do Boga doszłam. Wiem co mówię. Byłam w Grzechyni niedawno. Jestem duchowo uniesiona po mszy. Dzieci powiedziały ze nie czuły ze tak długo. Dla mnie niebo. Sama miałam obiawienie to wiem z czym walczy ks. Natanek i p. Agnieszka.
OdpowiedzUsuńIntronizacja p. Jezusa bo tylko Jezus pokonał zło i teraz masonerii by tez dał radę. Prezydent powinien postawić na Intronizacje i byłby wielki kłanialiby sie mu wszyscy i uczyli od nas. Bo Jezus by Go bronił mowiłby przez niego i dlatego byłby Wielki.
Doswiadczyłam tego w sądzie jak Duch sw. Mnie bronił wszyscy spuscili nosy.
A ja chodzę twardo stąpając po ziemi jak ks Natanek i p. Agnieszka widziałam
Ducha Boga w nich choć kapłani limanowscy obronili Mszę i nie dajemy się. U nas też Siła i uniesienie.
I tak powinna wyglądać prawdziwa wiara a nie tak jak ta episkopalna. Albo jak tego pastora z bazyliki mariackiej w gdansku, ktory 300 letnie plyty nagrobne kazal pociąc na kawalki i wyrzucic, razem z całym sakrum światyni, w której wynióśl na ołtarze jakiegoś skorumpowanego polityka...
OdpowiedzUsuńTo prawda,mówić o tym trzeba A nie siedzieć cicho i patrzeć jak zło się panoszy na naszej ziemi Odwagi trzeba aby się temu zły przeciwstawiać jak ksiądz Natanek to robi
UsuńTak samo jak z premierem Milerem. Natanek go przeklął, a Miler został eurodeputowanym i ma się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuń