Tomasz Poręba mówi,
że prawie wszystko zawdzięcza Jarosławowi Kaczyńskiemu. Teraz ma poprowadzić
PiS do wyborczego zwycięstwa.
Anna Dąbrowska
Jestem
w stałym kontakcie z Jarosławem Kaczyńskim, uzgadniamy
wszystkie działania, jakie będziemy podejmować w tej kampanii. Wiemy, że nie
wygramy tych wyborów bez prezesa Kaczyńskiego,
i cieszę się, że jego aktywność będzie tak
duża” - zapewniał czytelników tygodnika „Sieci” Tomasz Poręba, szef sztabu
wyborczego PiS. Dodał, że oprócz prezesa naturalną twarzą tej kampanii będzie
oczywiście premier Mateusz Morawiecki. - Mateusz i Tomek są do siebie
podobni, i to nie tylko fizycznie, myślą podobnie, obaj orientują się na
prezesa, bo to jemu zawdzięczają wszystko i od niego zależy ich polityczna
przyszłość. Ich siłą jest też to, że nie budują swoich frakcji - mówi osoba
dobrze zorientowana w partyjnej sytuacji.
I trzeba dodać, że obaj na liście
faworytów prezesa trzymają się wysoko. Ostatnio Poręba zapunktował też
potajemnymi negocjacjami z Izraelem, które pomogły odwrócić fatalne skutki
ustawy o IPN. Publicznie zaprzecza, że przysłużył się sprawie.
Poręba wygląda na dobrze ułożonego, w porządnym garniturze,
z kulturą osobistą. Żona jednego z europosłów PiS mówiła, że to typ wymarzonego
kandydata na zięcia. - Ale to tylko pozory - zwraca uwagę jego polityczny znajomy. - Tomek to
baby-face killer
- „zabójca” o twarzy dziecka - którego
Jarosław Kaczyński sprawdził w partyjnych bojach i którego rękami wycinał
nielojalnych. Ma dostęp do tajemnic.