Podwarszawska działka
z domem, w którym mieszka minister Jan Szyszko, ma być warta około 300 tysięcy.
Ale to jedynie część leśnej rodzinnej posiadłości, w której żyją pokolenia
Szyszków
Wojciech Cieśla, Jakub Korus
Drewniany
dom w Starej Miłosnej wygląda jak siedem nieszczęść. Stary, pociągnięty
szpetną farbą. Tu mieszka minister środowiska Jan Szyszko z żoną Krystyną,
radną PiS dzielnicy Wesoła. Przy wartej kilkaset tysięcy daczy ministra, którą
odrestaurował w zachodniopomorskim Tucznie (o tej posiadłości pisaliśmy
prawie trzy miesiące temu w„Newsweeku”), rodzinny dom na papierze wygląda nad
wyraz skromnie. W oświadczeniach majątkowych podwarszawski dom i działkę (0,17 ha) Jan Szyszko
wycenia na 350 tys. zł.
Podobne nieruchomości w okolicy są droższe o 150-200 tys. zł. Wystarczy
jednak spacer wzdłuż płotu, żeby się przekonać, że ustronna, ogrodzona i
zadrzewiona parcela jest z pewnością o wiele
większa i cenniejsza niż opisana w oświadczeniach majątkowych działka. Stoją na
niej trzy budynki - w tym nowy, piętrowy dom z drewna.
- Mieszkają tam wszyscy - mówi „Newsweekowi” Krzysztof Kacprzak, wiceburmistrz
dzielnicy Wesoła. - Pan Jan z żoną, jedna z jego córek, mąż córki i ich dzieci.
Widuję tam też brata ministra. I jego syna. I drugą córkę ministra. Który
kawałek ziemi należy do kogo, czyje są te domy? Nigdy się w to nie wgłębiałem.
O posiadłości Szyszków sąsiedzi mówią „leśna działka”.
ORZEŁ, CZYLI TĘCZA
Parcela, dwadzieścia minut samochodem od centrum stolicy, jest
jak rodzinna reduta. Przed każdym z trzech budynków powiewa polska flaga. Stąd
wyszli i do tego miejsca wracają Szyszkowie.
Dziadkowie ministra wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Dziadek pracował
w fabryce Forda, potem pływał we flocie amerykańskiej na Pacyfiku. Po 1918 roku
wrócił do kraju, kupił majątek pod Warszawą. Za sąsiadów państwo Szyszkowie
mieli rodzinę Macieja Rataja. Nieco dalej był dworek Józefa Piłsudskiego i
posiadłości Władysława Grabskiego oraz Ignacego Mościckiego.
Po wojnie ojciec ministra został
badylarzem - uprawiał kwiaty na rodzinnej działce. W Starej Miłosnej wychował
się Andrzej Szyszko, starszy brat ministra, rocznik 1938. W młodości lekkoduch,
birbant (twierdzi, że jako bikiniarz czesał się w kaczy kuper), ekonomista i
lekkoatleta. Władze PRL zgodziły się, żeby przez niemal sześć lat pracował na
nigeryjskim uniwersytecie w Jos w katedrze wychowania fizycznego i sportu oraz
jako główny trener.
W latach 90. Andrzej jako pierwszy z rodziny angażuje się w politykę.
Jest przewodniczącym rady Warszawy z ramienia ZChN i PC. Warszawscy politycy
do dziś mu pamiętają, że na wyborcze listy zaprosił Jerzego Nowaka, publicystę
„Naszego Dziennika” i Radia Maryja.
Ale prawdziwa pasja Andrzeja Szyszki to KS Orzeł. Klub, założony niemal
sto lat temu, ma niewielki stadion w okolicach Olszynki Grochowskiej. To
właśnie Orzeł zagrał filmowy klub Tęcza w kultowym „Misiu” Barei. Kiedyś
trenował kolarzy i lekkoatletów, dziś głównie tych drugich.
Początkowo Andrzej Szyszko działa w klubie społecznie, potem zostaje
etatowym prezesem. Jest nim do dziś. Na każdym walnym zebraniu przypomina, że
z Orłem związany jest od 50 lat.
Szyszko żyje sportem i ze sportu, ale w karierze zdarzył mu się krótki
ekonomiczny epizod: za pierwszego PiS trafił do rad nadzorczych dwóch spółek
skarbu państwa.
DZIAŁACZ W PRL I W PC
Jan Szyszko też wychowuje się na „leśnej działce” w
Starej Miłosnej. Młodszy od
brata o osiem lat, absolwent Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, zajmuje
się chrząszczami, zwłaszcza z rodziny biegaczowatych. Poznaje Krystynę,
nauczycielkę wuefu. Ta jest trochę zdziwiona - młody mężczyzna zafascynowany
robakami?
Podobno Janowi Szyszce do dziś trudno sprawić większą frajdę, niż powiedzieć
przy nim coś o robakach. Recytuje wtedy: „Biegaczowate to nie są robaki. Robaki
są obłe i płaskie oraz mieszkają w przewodzie pokarmowym”. Krystynie też
recytuje. Potem zabiera na randkę do pracowni.
W 1987 r. Jan Szyszko trafia do polityki. Nie roznosi jednak bibuły,
nie chodzi na manifestacje przed kościołem Świętej Anny. Zasiada w
peerelowskiej Radzie Narodowej w Wesołej, która finansuje jego badania nad
populacją owadów. W1990 r. powtórnie zostaje radnym. Rok później, organizując
protesty przeciwko budowie osiedla w Starej Miłosnej, poznaje braci
Kaczyńskich. Trafia do Porozumienia Centrum. W 1995 r. jest już szefem sztabu
wyborczego Lecha Kaczyńskiego. Rok później - wiceprzewodniczącym PC. W
rządzie AWS zostanie po raz pierwszy ministrem.
- To tłumaczy status Janka w PiS i stosunki z prezesem - uważa jeden z
młodszych działaczy partii. - To nawet nie jest zakon PC. To coś więcej.
Krystynę Szyszko też ciągnie do polityki. Zostaje radną z ramienia PiS.
Szybko zdobywa popularność w okolicy. Jak lwica walczy przeciwko zmianom w planie
zagospodarowania przestrzennego, które mogłyby naruszyć zielone okolice
rodzinnej działki. Wygrywa w każdych wyborach.
CÓRKA W LIDZE
Powiedzieć, że Szyszków ciągnie do natury, życia
publicznego i działalności społecznej, to nie powiedzieć nic. Jedna z córek
ministra, Katarzyna, startowała w wyborach samorządowych z list PiS. Jest
absolwentką SGGW, na której wykładał Jan Szyszko, zajmuje się m.in. projektowaniem
krajobrazu.
Życie zawodowe Katarzyny Szyszko przeplata się z życiem ojca. Razem publikują
w periodykach naukowych. Według przyjaciół Jana Szyszki to Katarzyna dba o
publikacje na stronie Stowarzyszenia na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski,
które tata założył i zarejestrował na „leśnej działce”. Katarzyna, podobnie jak
ojciec, związana jest z toruńską szkołą ojca Rydzyka.
Córka ministra na co dzień pojawia się w warszawskiej centrali Ligi
Ochrony Przyrody. W styczniu tego roku LOP wydała oświadczenie, w którym
przychyla się do pomysłu wycinki Puszczy Białowieskiej. W maju Jan Szyszko
powołał szefa LOP do Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
- To Kasia mieszka z rodzicami na „leśnej działce” - zdradza jeden z
sąsiadów.
- Z Karolem.
Karol Podgórski, zięć ministra, to leśnik, dyrektor Lasów Warszawskich,
które sięgają aż pod płot rodzinnego gospodarstwa. Podgórski to leśnik
specyficzny, nie podlega bowiem dyrekcji Lasów Państwowych, ale Hannie
Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy.
Katarzyna Szyszko redaguje „Przyrodę Polską”, pismo Ligi Ochrony
Przyrody - dofinansowane z NFOŚiGW (Narodowy
Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej), który podlega jej tacie. Gdy
pytamy ją o pracę w LOP, odpisuje e-mailem: nie jest zainteresowana rozmową, a
dziennikarze „Newsweeka” są jej wyjątkowo niemili.
CÓRKA W FUNDUSZU
Drugą córkę, Patrycję Szyszko, też ciągnie do natury. Choć kończyła SGH, od lat ma do czynienia z ochroną
środowiska. W artykule na temat lasów opublikowanym szesnaście lat temu
chwali się, że „kupiła sobie las”. Patrycja od lat pracuje w NFOŚiGW. W mediach
społecznościowych wspiera PiS, walczy z obrażaniem uczuć religijnych i
ośmieszaniem patriotyzmu. Dowodzi, że w Smoleńsku doszło do zamachu: „Czasami
ludzie nie chcą znać prawdy bo ona przeraża i bez niej śpi się spokojniej.
Wyrzuć telewizor a ujrzysz rzeczywistość! Pod warunkiem że wyrzucisz także
gazetę wybiórczą. Jednak już coraz trudniej ukryć prawdę.
Polecam Nasz Dziennik i TV Trwam”.
Dekadę temu, za pierwszego PiS, gdy jej tata był ministrem środowiska,
Patrycja pełniła obowiązki zastępcy dyrektora jednego z departamentów NFOSiGW.
Prasa pisała wtedy o jej związku z Arturem Michalskim, szefem gabinetu
politycznego Szyszki. Dziennikarze wskazywali, że tata Patrycji mianował Artura
wiceprzewodniczącym rady nadzorczej, a potem wiceprezesem NFOSiGW. Że to
nepotyzm.
„Dziennik” i „Gazeta Wyborcza”
opisywały, jak tuż po przegranych w 2007 roku przez PiS wyborach podjęto próbę
wyciągnięcia z Funduszu pieniędzy dla szkoły Tadeusza Rydzyka. Wniosek rekomendowany
przez ministra Szyszkę podpisał wiceprezes NFOS Artur Michalski. Wśród
wykładowców znalazł się między innymi sam Jan Szyszko. Dotacje wstrzymały
jednak nowe władze NFOS.
Gdy w 2007 r. do władzy idzie PO, Patrycja Szyszko (w firmie nazywana
„Pati”) wraz z innymi pracownikami zakłada w Funduszu związek zawodowy. Jest
jego wiceprzewodniczącą. - Jako funkcyjna od tamtej pory jest nieusuwalna -
zauważa jeden z naszych rozmówców.
ARTUROWI NA GWIAZDKĘ
Artur Michalski - jako zaufany człowiek Szyszki - jest działaczem stowarzyszenia zarejestrowanego na
rodzinnej „leśnej działce”. Razem organizują konferencje w posiadłości
ministra w Tucznie i występują w Sejmie. Razem uczestniczą w konferencjach na
uczelni, na których zachwycają się geotermią (w którą inwestuje Rydzyk), a
krytykują energetykę wiatrową. Michalski jest zapalonym rolnikiem - inwestuje
w ziemię, ma gospodarstwo warte 2 mln zł, jeszcze w 2015 r. miał trzy
samochody.
Gdy wiosną tego roku dziennik „Fakt” napisał, że NFOSiGW współrządzi nieformalny
zięć ministra, Szyszko zarzucił gazecie kłamstwo i zagroził pozwem. Ale nigdy
tego pozwu nie złożył.
NFOSiGW to instytucja, która finansuje ochronę środowiska i gospodarki
wodnej, wspiera inicjatywy, instytucje, organizacje społeczne i gospodarcze służące
ochronie środowiska. Rozdziela pieniądze pochodzące z Unii Europejskiej, ze
skarbu państwa oraz z tytułu opłat i kar pieniężnych, jakie płacą zatruwające
środowisko przedsiębiorstwa. Dotuje Ligę Ochrony Przyrody (w której pracuje Katarzyna
Szyszko-Podgórska). Nadzoruje ją minister środowiska.
Przed Wigilią w 2015 r. wiceprezesem NFOSiGW ponownie zostaje Artur Michalski.
Mianuje go tata Patrycji.
Chcieliśmy porozmawiać z Patrycją Szyszko i Arturem Michalskim. Wysłaliśmy
im pytania przez rzecznika prasowego. Nie odpowiedzieli.
BRATANEK W SPORCIE
Piotr Szyszko, warszawski radny PiS, tak jak pół
rodziny wykształcił się w SGGW. Skończył też
warszawską AWF i studiował u Rydzyka. Podobnie jak jego stryjeczne siostry
poszedł w kierunku troski o środowisko. Karierę zaczął za czasów, gdy w
stołecznym ratuszu rządził Lech Kaczyński. Zajął się wtedy sprawami Gminnego i
Powiatowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dziś jako radny uczestniczy
między innymi w pracach komisji sportu, ochrony środowiska.
Od lat Piotr Szyszko działa w klubie KS Orzeł – tak jak jego tata,
prezes. Jest szefem sądu koleżeńskiego.
Orzeł od lat cienko przędzie. Zawodnicy nie mają wielkich sukcesów. Niszczeją
budynki i stary stadion kolarski, klub spiera się z miastem o własność gruntów.
Z bilansów klubu wynika, że od niepamiętnych czasów tylko dwa razy, za rządów
pierwszego PiS, udało mu się stanąć na nogi. Dzięki dotacjom i sponsorom budżet
Orła znienacka rozdął się wówczas aż dziesięciokrotnie.
Pod koniec pierwszych rządów PiS na stadionie malutkiego Orła dochodzi
do niezwykłego zdarzenia. Odbywa się tam profesjonalny mityng lekkoatletyczny Pedro’s Cup, impreza za parę milionów złotych; wśród gości jest
kilku znanych sportowców. - Specjalny list od premiera Jarosława Kaczyńskiego
przeczytał minister środowiska Jan Szyszko - wspomina jeden z działaczy
sportowych z Grochowa. - Niektórych patronów przyjęto gwizdami, ale impreza
była wspaniała.
Mityng kończy się dla Szyszków nieprzyjemnie, ratusz przekazuje do prokuratury
sprawę rozliczeń niemal półmilionowej dotacji na turniej. Prezes bowiem,
biorąc dotację, oświadczył, że Orzeł nie ma zobowiązań wobec ZUS i urzędu
skarbowego. A miał, i to duże.
Piotr Szyszko działa też w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Z wywiadu,
jakiego udzielił radiu RDC w 2014 r.: - Warszawski sport powinien skupiać się
wokół klubów sportowych, klubów, które powinny mieć środki na to, żeby szkolić
młodzież do późniejszych profesjonalnych startów.
DOM NA UBOCZU
Sąsiedzi nie wiedzą do końca, którzy z klanu Szyszków zajmują
które nieruchomości na posesji. Spytaliśmy o to Jana Szyszkę - nie
odpowiedział.
Sąsiedzi gubią się w Szyszkach, ale wiedzą, że w Starej Miłosnej
legendarne są imieniny ministra. Bywa na nich i po sto osób; znajomi i studenci
Szyszki, a także politycy, wśród nich Jarosław Kaczyński.
Wiedzą też, że do imienin Szyszkowie przygotowują się dwa dni.
Sąsiedzi do dziś są wdzięczni Janowi Szyszce za to, że dekadę temu jako
minister poświęcił sporo energii, żeby odsunąć od Starej Miłosnej przebieg
wschodniej obwodnicy Warszawy.
Ostatnio rodzinne siedliska ministra mają pecha. W lipcu złodzieje
ukradli z letniego domu ministra w Tucznie cenne poroże. Choć było warte
kilkanaście tysięcy złotych, nie było go w oświadczeniach majątkowych
ministra.
Kilka lat temu Jan Szyszko zamierzał otworzyć na „leśnej działce” w
Starej Miłosnej muzeum historii naturalnej. Chciał pokazywać swój gromadzony
przez 30 lat pięciotysięczny zbiór, głównie chrząszczy i żuków. Wtedy podawał,
że niektóre okazy mają wartość mercedesa.
Spytaliśmy ministra, na ile
wycenia swoje zbiory i dlaczego nie wpisał ich do oświadczeń majątkowych. Nie
odpowiedział. Od dwóch miesięcy wartość majątku ministra Szyszki sprawdza
CBA.
To pełnienie obowiązków to standard. Karol Podgórski , zięciunio , jako student leśnictwa za pierwszego pisu zostaje p/o dyrektorem Lasów Miejskich (stary dyrektor dostaje kopa za darmo) , a ponieważ stanowisko wymaga wieloletnich referencji , dopiero po kilku latach organizuje się wymagany konkurs , który wygrywa oczywiście Karolek
OdpowiedzUsuńDr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.
OdpowiedzUsuń