Na
podwyżki, premie, samochody i dotacje dla zaprzyjaźnionych fundacji ludzie
władzy wydają setki milionów. Nie przejmują się - w końcu to tylko pieniądze
podatników
Wojciech Cieśla, Radosław Omachel
Na zewnątrz dbają o pozory. Błędy Platformy
czegoś ich nauczyły. Nawet pan me wie, jak bardzo dużą wagę przywiązują do
tego, żeby nie mieć zegarka - opowiada jeden z urzędników pracujących w biurze
PiS.
Ale luksusy kuszą.
Minister Beata Kempa osobiście poleciała do USA, żeby dobrać kolor tapicerki i
dywaników w samolocie Gulfstream G550 dla VIP-ów (wybrała szare obicia, wykładzinę
w kolorze cieplejszym).
Samoloty dla VIP-ów
należało kupić już dawno przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo. Ale
rząd PO PSI bał się opinii publicznej, latał boeingami wynajętymi od LOT Nowa
władza poszła na całość: oprócz dwóch gulfstreamów za 440 mln zł kupiła też
trzy boeingi 737-800. Te ostatnie bez przetargu - za 2,5 mld zł. Pieniądze dało
Ministerstwo Obrony Narodowej - choć nie udało mu się kupić śmigłowców dla żołnierzy.
I
„Jak to się niektórzy
śmieją »ojczyznę dojną racz nam wrócić panie«”
(prezydent Andrzej Duda w
Otwocku, marzec 2016 r.)
Była premier Beata Szydło w 2016
r. zarobiła jako prezes Rady Ministrów 230 tys. zł, rok później ok. 265 tys.
zł. W 2017 r. Szydło przyznała sobie i wszystkim ministrom od 65 tys. zł do 82
tys. zł nagród. Nagrody dostali także ci ministrowie, którzy w grudniu 2017 r.
mieli stracić pracę (Antoni Macierewicz aż 70 tys. zł). Prymusami byli też
Mariusz Błaszczak, Mateusz Morawiecki i Anna Zalewska.
W 2013 r. Solidarna Polska ministra Ziobry chciała zakazać
nagród dla polityków ministrów. Cztery lata później Ziobro przyjął 75 tys. zł
nagrody, a jego związani z partią wiceministrowie od 21 do 36 tys. zł. W sumie
w ciągu dwóch lat na premie i nagrody dla urzędników z rządowej centrali i jej
agend podatnicy wydali ok. 200 mln zł.
Od kilkunastu do kilkudziesięciu
tysięcy złotych premii dostali też prawie wszyscy wojewodowie i
wicewojewodowie. Nawet Dariusz Drelich z Pomorza, który po sierpniowych
nawałnicach nie zwołał sztabu kryzysowego i nic wystąpił o ogłoszenie stanu
klęski żywiołowej.
II
„Koniec z arogancją
władzy i koniec z pychą”
(premier Beata Szydło w expose, listopad 2015 r.)
Symbolem rozpasania poprzedniej władzy stały się ośmiorniczki,
zamówione w restauracji Sowa & Przyjaciele przez szefa NBP Marka
Belkę i ministra Bartłomieja Sienkiewicza.
Ale dziś władza też nie zaciska pasa. Minister infrastruktury
Andrzej Adamczyk chce kupić swoim ludziom iPhone'y 8 po ok.
3,5 tys. zł. Z kolei resort finansów szuka dla urzędników luksusowych
tabletów. Byłemu ministrowi środowiska Janowi Szyszce zarzucano, że wydał
urzędnikom 116 kart płatniczych. W rzeczywistości aktywnych kart było 10, ale
wydatki na nich sięgały 100 tys. zł (w tym po kilkaset złotych za tajemniczą
„usługę saloniku”).
Pięciu czołowych ministrów rządu PiS tylko przez pierwsze
półtora roku sprawowania władzy przez PiS ponad sto razy korzystało z lotów
wojskowymi casami. Te kilkaset godzin lotów kosztowało grubo ponad 8 mln zł.
Połowę kwoty wylatał Antoni Macierewicz. Mateusz Morawiecki wojskowymi casami
latał z Warszawy do rodzinnego Wrocławia, a także do Hanoweru i Brukseli.
A jak władza porusza się, gdy zejdzie na ziemię? Rząd i
ministerstwa mają w sumie 505 pojazdów. Urzędnicy PiS mówią z zazdrością, że
najlepsze samochody ma MSZ, bo przejmuje auta po zagranicznych placówkach
(„Mercedesem S klasy jeździ tam byle dyrektor” opowiada nam jeden z rozmówców).
Z samochodów służbowych do celów prywatnych korzysta oficjalnie jedynie 21
urzędników.
Według oficjalnych danych z lata ubiegłego roku, za rządów
PiS ministerstwa kupiły 23 pojazdy służbowe za 2.6 mln zł. Czy to faktycznie
wszystko? Przecież samo MON przed szczytem NATO w Warszawie w 2016 r. kupiło 13
bmw i 2 audi za 5 mln zł! MON stać nawet na zakupy w Ameryce: w ostatnich
miesiącach ministerstwo kupiło „dwa samochody osobowe o nadwoziu typu SUV” za pół miliona złotych od dealera w USA.
A przy tym wszystkim dopiero po wypadku Beaty Szydło w Oświęcimiu wyszło
na jaw, że drogie (warte 2,5 mln zł) audi wożące premier nie miało wykupionej
polisy AC!
III
„Za naszych rządów
skończymy z tym bizancjum, z tymi dworami, które miały miejsce w spółkach
skarbu Państwa!”
(minister skarbu Dawid Jackiewicz
w Sejmie, kwiecień 2016 r.)
Po przejęciu władzy przez PiS odbył się zbiorowy wyścig do dobrze
płatnych stanowisk. Zdzisław Filip, szkolny kolega premier Beaty Szydło,
został szefem dwóch spółek z grupy Tauron. Premier, pytana o nepotyzm, odpowiadała
- niby żartem - że ma wielu znajomych. Na
przykład Daniela Obajtka, który zrobił spektakularną karierę - od wójta Pcimia,
przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Energę aż po fotel
prezesa PKN Orlen.
Małgorzata Sadurska, była urzędniczka Kancelarii Prezydenta, trafiła do
zarządu PZU. Miała zarabiać przeszło 90 tys. zł. Gdy wybuchł skandal, przez
pierwsze tygodnie nie pobierała pensji - ale
potem dostała za ten okres 100 tys. zł wyrównania.
Ale pieniądze ze spółek skarbu idą nie tylko na wysokie pensje.
Zasilają też np. kasę Grom Group, firmy ochroniarskiej, która od lat kooperuje
z PiS. To Grom Group miał być podwykonawcą umowy
na ochronę dworców kolejowych w czasie Światowych Dni Młodzieży, jaką zawarły
PKP i firma Sensus Group, powiązana z kolei z szychami z Agencji Wywiadu i
Biura Ochrony Rządu. Wcześniej Grom dostawał też zlecenia od Polskiej Grupy
Energetycznej i jednej ze spółek z grupy PGNiG. W ubiegłym roku, jak
informował wicepremier Piotr Gliński, firma zainkasowała 45 tys. zł za ochronę
siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej.
Spółki skarbu finansują też pisowski Kongres 590, organizowany od dwóch
lat w Jasionce pod Rzeszowem na wzór forum ekonomicznego w Krynicy. Na liście
mecenasów kilkanaście państwowych podmiotów - od PKN Orlen, przez PKO BP po Grupę
Azoty. Organizator zgarnia od nich co roku 3-5 mln zł. Tym organizatorem jest
Fundacja im. Sławomira Skrzypka, założona kilka lat temu przez Adama
Glapińskiego, dziś prezesa NBP. W jej władzach zasiadają kojarzeni z PiS młodzi
działacze - Mariusz Chłopik, niedoszły prezes spółki zarządzającej Stadionem
Narodowym, i Łukasz Oprawski, były asystent posła Marka Suskiego.
IV
„Dzięki Polskiej
Fundacji Narodowej o Polsce będzie mówiło się jeszcze lepiej, jeszcze więcej”
(premier Beata Szydło podczas
powołania PFN. lipiec 2016 r.)
Polska Fundacja Narodowa (PFN) została powołana po to. by promować
Polskę za granicą. Dostała już ponad 240 min zł od Totalizatora Sportowego,
Energi, PKO BP. Lotosu, PGE, Polskiego Holdingu Nieruchomości, PWPW, PGNiG,
Grupy Azoty. PKP, KG11M, Enei, Orlenu i Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Wpłaty PFN
ma zagwarantowane aż na 10 lat - to oznacza w sumie pół miliarda złotych
transferów państwowych pieniędzy.
- W PFN pracuje kilkanaście osób, z tego osiem zarządzających mówi nam
rozmówca z PiS. Członkowie zarządu zarabiają od niemal 17 tys. zł do 18 tys.
zł. Fundacja twierdzi, że wspiera produkcję dwóch pełnometrażowych filmów - o
rodzinie Ulmów i rotmistrzu Pileckim. Ale szczegółów na ten temat brak.
Na razie PFN zalicza serię wpadek: w jej wpisach na Twitterze roi się od
błędów, w zeszłym roku zaangażowała się w PiS-owską kampanię „Sprawiedliwe
sądy” (piętnowała np. za kradzież kiełbasy sędziego, który od ponad dwóch lat
nie żyje).
Jedną z najważniejszych osób w PFN jest Maciej Świrski, uważany za
człowieka ministra Glińskiego. Jednak osoba związana z centrala PiS na Nowogrodzkiej
podaje inną wersję: - Świrski to postać przypadkowa.
W PFN pilnują porządku ludzie
Mariusza Kamińskiego, szefa CBA. To kupka pieniędzy na gorsze czasy albo na
kampanię wyborczą.
NIK już zapowiedziała kontrolę w Fundacji, a warszawski ratusz domaga
się ujawnienia uchwał o przeprowadzeniu kampanii przeciwko sędziom, by
porównać ją z celami statutowymi fundacji.
V
„Opatrzność postawiła na drodze naszego życia
ojca Tadeusza Rydzyka”
(Jarosław Kaczyński w liście na
26. rocznicę powstania Radia Maryja, grudzień 2016 r.)
- Prawdziwy rekiet urządza środowisko Rydzyka - opowiada jeden z
dziennikarzy z mediów rządowych. - Płacą im wszystkie większe spółki skarbu, w
Toruniu w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej odbywają się jakieś
żenujące konferencje, za które płacą ministerstwa, państwowe firmy i spółki
skarbu. Kilka dni temu odbyła się tam antyalkoholowa konferencja „Wolni w
Chrystusie”. Kto był sponsorem? PZU.
Pracownik Lasów Państwowych: - Za
czasów ministra Szyszki w Toruniu odbył się spęd leśników z całej Polski - na
8 tys. ludzi. Konferencja kosztowała 120 tys. zł, leśnicy robili zrzutki do
koperty na datki dla redemptorystów.
Na stronie www.dlugwdziecznosci.pl opozycja podsumowuje dary z
państwowych funduszów, spółek, ministerstw dla imperium ojca Rydzyka: w ciągu
dwóch lat uzbierało się ponad 85 mln zł.
Główny strumień (ponad 58 mln zł) to dotacje na Geotermię Toruńską z
Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ale Rydzyk wciąż jest niezadowolony. Kilka dni temu na jednej z
licznych konferencji w swojej szkole żalił się: Mimo że rządzi PiS, to wcale
nie jest nam łatwiej. Dlatego mam zaufanie do rządzących bardzo ograniczono. To
wszystko powinno już być i działać.
Strumień boczny to sponsoring spółek skarbu i opłaty od instytucji
rządowych. Przykład? 120 tys. zł zapłaciło Ministerstwo Gospodarki Morskiej za
stoisko na pikniku w szkole medialnej Rydzyka, by promować unijny program o
nazwie „Ryby”.
Do szkoły o. Tadeusza Rydzyka wysyłani są na szkolenia urzędnicy Zakładu
Ubezpieczeń Społecznych (ZUS opłaca udział i nocleg w Toruniu, choć ma własne
ośrodki szkoleniowe). Pracownicy prokuratur i sądów też wezmą tam udział w szkoleniach
medialnych - za 3 miliony złotych z Unii Europejskiej.
Od kilku tygodni sprawą ojca Tadeusza zajmuje się Centralne Biuro
Antykorupcyjne. Po tym, jak w telewizji przypomniano jego wywiad z 2016 r., w
którym mówił, że dostał dwa volkswageny od bezdomnego pana
Stanisława z Warszawy, który wygrał pieniądze w totolotka, a później zmarł,
poseł Adam Szłapka z Nowoczesnej poprosił Biuro o sprawdzenie, czy redemptorysta
zapłacił podatek od darowizny.
VI
„Jeśli media
publiczne wyobrażają sobie, że będą zajmować polaków krytyką naszych zmian, to
trzeba to przerwać”
(wicemarszałek Sejmu Ryszard
Terlecki, grudzień 2015 r.)
W przejętej przez PiS Telewizji Polskiej stanowiska dyrektorów lub
wicedyrektorów piastuje 86 osób o kilkanaście więcej, niż gdy Jacek Kurski
zaczynał kierować TVP.
Ich zarobki oscylują między 10 a 25 tys. zł brutto. Z
trzech do dziewięciu wzrosła też liczba doradców prezesa TVP. Jest wśród nich Marzena Paczuska, była szefowa propagandowych
„Wiadomości”.
Na wynagrodzenia i nagrody jest skąd brać: latem 2017 r. TVP dostała 800 mln zł pożyczki od skarbu państwa na „poprawę
jakości oferty programowej”. Pod koniec 2017 r. Sejm znalazł jeszcze w
budżecie 980 mln zł dla TVP (przepadł wniosek opozycji, żeby te
pieniądze dać na służbę zdrowia).
Ale TVP to nie jedyne medium wspierane przez PiS. Mówi jeden z
rozmówców „Newsweeka”: - Pieniądze „dobrej zmiany” płyną silnym strumieniem ze
spółek skarbu do mediów. Są trzy nurty - Michał Lisiecki (wydawca „Do rzeczy” -
red.], Tomasz Sakiewicz z „Gazety Polskiej” i bracia Karnowscy.
Płyną zresztą nie tylko ze spółek. Na liście beneficjentów programów
edukacyjnych NBP można odnaleźć m.in. prawicowe tygodniki „Do Rzeczy” i „Sieci
prawdy”. Od półtora roku prezesem banku centralnego jest Adam Glapiński, stary
znajomy Jarosława Kaczyńskiego.
Prorządowe media rosną w siłę. We wrześniu 2017 r., mimo trudnej
sytuacji na rynku prasy, wydawca „Gazety Polskiej Codziennie” zanotował aż 731
proc. wzrostu zysku, z niemal 15 mln zł przychodów. Większość z reklam. Z kolei
Fratria, spółka braci Karnowskich i senatora Grzegorza Biereckiego, wydawca
pisma „Sieci prawdy”, zanotowała 34 mln zł wpływów i 2,9 mln zł zysku netto.
Jej przedstawiciele zarzekają się, że przychody z sektora publicznego nie
stanowiły i nie stanowią kluczowej części zysków firmy, ale „przekształcenia
społeczno-gospodarcze w kraju w 2016 roku miały wpływ na zwiększenie potencjału
(...) w prowadzeniu działalności wydawniczej opartej o tradycyjne,
konserwatywne wartości”.
Sponsorowane prawicowe media odwdzięczają się politykom, przyznając im
nagrody. Tytuł Człowieka Wolności od tygodnika „Sieci Prawdy” otrzymała w tym
roku prezes spacyfikowanego Trybunału Konstytucyjnego .Julia Przyłębska. Gałę
sponsorowały spółki skarbu: Orlen, Pekao SA. Alior Bank, PZU, Energa, PGNiG,
PKO BP, Synthos, Tauron, PKP i Poczta Polska.
VII
„Odzyskanik przez
Polskę niepodległości (...) dziś powinno być dla nas okazją do radości i
celebrowania wspólnoty”
(wiceminister kultury Jarosław
Sellin po zatwierdzeniu rządowego programu obchodów 100-lecia. maj 2017r)
Kancelaria Prezydenta od kilku lat zadowalała się kwotą 168 mln zł
rocznie. W tym roku potrzebuje ponad 210 mln zł - m.in. na organizację obchodów
stulecia niepodległości. Apetyty wzrosły także w parlamencie. Do 2015 r.
budżety kancelarii Sejmu i Senatu wynosiły 550 mln zł. W 2018 roku wydatki
samego Sejmu wzrosną do prawie 600 mln zł, budżet Senatu to kolejne 211 mln
zł. Potrzeba pieniędzy na coraz droższe wyjazdy zagraniczne, wzmocnienie
Straży Marszałkowskiej. No, i na obchody stulecia niepodległości.
W finansowanie kosztującego aż 28 mln zł filmu o Legionach Piłsudskiego
zaangażowały się fundacja Obchodów 100. Bocznicy Odzyskania przez Polskę
Niepodległości i Filmoteka Narodowa Instytut Audiowizualny. Dotację przydzielił
też minister kultury Piotr Gliński. Współproducentem filmu jest Maciej
Pawlicki, prawicowy publicysta i producent „Smoleńska”.
Patriotyczne święta to jedna z furtek, przez które ekipa rządząca
regularnie transferuje pieniądze do zaprzyjaźnionych podmiotów. 5 listopada,
luksusowy hotel Regent w Warszawie. Gospodarzem koncertu z okazji Święta
Niepodległości jest Jan Pietrzak, który wręcza nagrody „Żeby Polska była Polską”.
Na scenę wchodzi Antoni Macierewicz, nagrodzony za „niezłomną wiarę w Polskę i
wytrwałą pracę dla dobra Polaków”. Organizatorem koncertu jest fundacja
Pietrzaka Towarzystwo Patriotyczne. Z dokumentów TP wynika, że imprezę
finansowało Narodowe Centrum Kultury, podlegające resortowi kultury. NCK
regularnie zasila fundację Pietrzaka. W 2016 r. dostała ona 177 tys. zł na organizację
koncertu z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej. Potem 170 tys. zł na koncert z
okazji Święta Niepodległości. I jeszcze 135 tys. zł na projekt artystyczny
„Czas Poloneza". Ostatnio do listy darczyńców TP dołączyła fundacja
powiązana z PZU.
Z kolei prawicowe Radio Wnet dostało od NCK 300 tys. zł na cykl audycji
o polskich świętych czy cichociemnych. Na liście beneficjentów Centrum można też odnaleźć podmioty powiązane z „Gazetą
Polską”. Wydawca tego pisma - spółka Niezależne Media Polskie - dostał ok. 70
tys. zł na wkładki o tematyce historycznej i śpiewnik kolęd. Zaś fundacja
Niezależne Media ponad 300 tys. zł na organizację koncertu i festynu.
VIII
„Dzięki temu
działaniu nasza demokracja będzie lepiej funkcjonowała”
(wicepremier Gliński podczas
powołania rady Narodowego Instytutu Wolności, luty 2018 r.)
Do tej pory budżetowe pieniądze dla organizacji pozarządowych przechodziły
głównie przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To jemu
podlegał Fundusz Inicjatyw Obywatelskich z pulą około 60 min zł. Żeby dostać
pieniądze z FIO, fundacje i stowarzyszenia pisały wnioski, a eksperci je
oceniali. Ale w jednym z ostatnich konkursów projektowi proeuropejskiej
Polskiej Fundacji im. Schumana nie przyznano pieniędzy mimo wysokich ocen
ekspertów. Środki z FIO dostawały natomiast organizacje o charakterze
patriotycznym, chrześcijańskim czy nawet religijnym.
NGO-sy
mogły też ubiegać się o fundusze w MSZ, na tak zwane regionalne ośrodki debaty
międzynarodowej. W Kielcach wniosek złożyła Fundacja Rozwoju Demokracji
Lokalnej, związana z byłym prezesem TK Jerzym Stępniem. Była jedynym
wnioskującym, więc MSZ konkurs unieważniło. Przy drugim podejściu pieniądze
przyznano stowarzyszeniu Civis kojarzonemu z „Gazetą Polską”. -
Promocję integracji europejskiej zastąpiły wykłady przestrzegające przed
imigrantami i unijną dominacją - mówi Michał Braun, związany z PO członek
Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.
Resort sprawiedliwości zarządza wartym rocznie 385 mln zł Funduszem
Pomocy Pokrzywdzonym, przemianowanym niedawno na Fundusz Sprawiedliwości. W
ostatnim konkursie o profilu „przeciwdziałanie
przestępczości” na 36 instytucji, którym FS przyznał dofinansowanie, dwie
trzecie nie miało wcześniej nic wspólnego z tą tematyką. Głównym beneficjentem
konkursu została Fundacja im św. Cyryla i Metodego, która zajmuje się
„edukacją społeczną i moralną, czerpiąc z Cyrylo-Metodiańskiej spuścizny
kulturowej”. Pieniądze z tej puli trafiły też m.in. do podmiotów powiązanych z
o. Rydzykiem.
System rozdzielania publicznych środków dla organizacji pozarządowych
wkrótce zostanie „ulepszony”. W ubiegłym tygodniu premier Morawiecki powołał
Narodowy Instytut Wolności, do którego przekierowane zostaną środki z FIO,
ustawy hazardowej i kilku innych źródeł - w sumie 130 mln zł rocznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz