O Jarosławie
Kaczyńskim mówi: brat” albo „cesarz”. Gdy PiS dochodzi do władzy, zostaje
doradcą w TVP, a jego partnerka znienacka otrzymuje rolę w serialu
Michał Krzymowski
Na stole kieliszki z resztką czerwonego
wina, na sztalugach erotyk. Naga kobieta zadziera nogi, a między nie nurkuje
długowłosy mężczyzna. Gdy padnie pytanie, co autor obrazu chciałby zostawić
potomnym, nastąpi nieoczekiwana autoprezentacja: - Jestem tradycjonalistą i
nacjonalistą. Jestem Polakiem, a nie żadnym Europejczykiem. I jestem homofobem!
Bo wolę kobiety.
- Czyli miłośnik
kobiet, Janek Tomaszewski - puentuje Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny
„Gazety Polskiej”.
Tak krewnego
prezesa PiS przedstawiła trzy lata temu w internetowym nagraniu „Gazeta Polska”.
Jan Maria
Tomaszewski - energiczny 66-latek o falujących włosach i podkowiastej brodzie -
to syn starszej siostry Jadwigi Kaczyńskiej. Najbliższa rodzina Jarosława
Kaczyńskiego, obok córki nieżyjącego brata. Bywa w jego partyjnym gabinecie na
Nowogrodzkiej i prywatnie, na Żoliborzu. Jego dom na Saskiej Kępie to ważne
miejsce w życiu Jarosława. W młodości bracia Kaczyńscy chętnie odwiedzają
wujostwo z drugiej strony Wisły: dokazują z rok młodszym Jankiem i słuchają
wojennych opowieści jego ojca, słynnego rysownika z Armii Krajowej. Po śmierci
Lecha Jarosław spędza święta na Saskiej Kępie.
Jan Maria
Tomaszewski od kilkunastu lat plącze się przy PiS. Gdy ludzie partii przejmują
stołeczne wodociągi, Orlen i TVP, kuzyn trafia tam na listę płac. Pracuje przy
jednym ze spotów Lecha Kaczyńskiego i pomaga w kampaniach PiS. W jego domu powstaje
film „Lider” poświęcony szefowi PiS.
Ugrupowanie wykorzystało go przed wyborami parlamentarnymi
w 2011 roku. W partii rządzącej Tomaszewski to postać znana i ważna. Mówi się
tu o nim krótko: „kuzyn”.
SERCE TELEWIZJI
Jan Maria Tomaszewski
po raz pierwszy przestępuje próg budynku TVP na Woronicza w czerwcu 2007 r.,
wkrótce po objęciu prezesury przez Andrzeja Urbańskiego, wcześniej szefa
Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dostaje etat w dziale kadr: 8 tys.
pensji i premię motywacyjną. Gdy dwa lata później TVP skontroluje Państwowa
Inspekcja Pracy, okaże się, że Tomaszewski nie ma wyznaczonych obowiązków, a w
firmie pojawia się z rzadka. Kiedy rada nadzorcza zawiesza Urbańskiego, idzie
na zwolnienie lekarskie, na którym spędza 182 dni. Po powrocie trafia do
redakcji rozrywki. Przez lata rządów PO pracownicy widują go w telewizyjnej
stołówce Kaprys. Tomaszewski jest miły i uśmiechnięty, na przywitanie całuje
kobiety w rękę.
Gdy na czele TVP
staje Jacek Kurski, kuzyn idzie w górę. Dostaje stanowisko doradcy zarządu,
gabinet po byłym wiceprezesie i służbowe auto z kierowcą. Na korytarzach mówi
się, że ma 20 tys. pensji (biuro prasowe TVP temu nie zaprzecza) i patrzy
szefowi TVP na ręce. Zaraz po nim na kluczowych stanowiskach w telewizji
publicznej lądują ludzie z jego kręgu towarzyskiego. Najważniejszą funkcję -
dyrektora Agencji Produkcji Telewizyjnej i Filmowej - obejmuje Wojciech Hoflik.
- To przyjaciele, odwiedzają się w domach. Janek kilka lat temu był na
chrzcinach córki Wojtka - opowiada były współpracownik Hoflika.
Agencja jest sercem
telewizji, to tu ważą się losy seriali i programów. W grę wchodzą duże
pieniądze. Na przykład: wyprodukowanie odcinka telenoweli kosztuje od 120 do
150 tys. złotych, co oznacza, że miesiąc emisji to dla telewizji wydatek 2,4
min, rok - 29 min.
Zastępcą Hoflika w
agencji zostaje Krzysztof Lenarczyk. To wieloletni pracownik telewizji. Kilka
lat temu zakłada z Tomaszewskim Fundację Misji Publicznej, która usadawia się
na Żoliborzu, płot w płot z domem Kaczyńskiego. Wiosną 2014 r. firma
Lenarczyka sprzedaje PiS oprogramowanie, dzięki któremu partia ma wykryć
fałszerstwa podczas wyborów do PE. Tomaszewski w tym czasie często bywa w
siedzibie partii.
Etat w biurze
zarządu otrzymuje też życiowa partnerka kuzyna Beata Fido, aktorka z filmu
„Smoleńsk” (Tomaszewski publicznie nazywają „przyjaciółką”), a kierowniczą
posadę w Akademii Telewizyjnej dostaje Krzysztof Wawrzyniak - według branżowego
miesięcznika „Press” to (przynajmniej formalnie) mąż Fido. Dyrektorem TVP
Polonia zostaje dziennikarka Magdalena Tadeusiak, prywatnie żona Piotra Mikołajczaka,
producenta zaprzyjaźnionego z Tomaszewskim i Hoflikiem. Na czele Jedynki staje
zaś Jan Pawlicki, bratanek Macieja, producenta „Smoleńska”, przy którym prezesowski
kuzyn był konsultantem do spraw obyczajowych.
ODSIECZ DORADCY
Jedną z pierwszych
decyzji nowej ekipy jest przywrócenie do ramówki zdjętego za rządów
Platformy serialu „Komisarz Alex”.
Z roku na rok jego widownia topniała. Nie było sensu tego
ciągnąć - wspomina jeden z byłych dyrektorów TVP. Sprawdzam słupki
oglądalności i rzeczywiście: premierowy odcinek w 2012 r. ogląda 4,7 min widzów,
a dwa i pół roku później wynik zjeżdża poniżej dwóch milionów.
Z decyzji TVP
cieszy się producent „Aleksa” Sławomir Jóźwik - znajomy Tomaszewskiego i
Hoflika. Kto zdecydował o przywróceniu serialu? Z informacji przekazanych nam
przez TVP wynika, że „zainteresowanie” produkcją wyraził dyrektor Jedynki Jan
Pawlicki.
Zanim „Alex” z powrotem trafi na antenę, zachodzą zmiany w
obsadzie. Miejsce Magdaleny Wałach zajmuje Agnieszka Więdłocha, narzeczona
Antoniego Pawlickiego, głównego bohatera serialu, a prywatnie brata szefa
Jedynki. W scenariuszu nieoczekiwanie pojawia się też nowa postać: policjantka
ze Stanów, w której rolę wciela się Beata Fido.
W jaki sposób
nieznana szerzej aktorka dostaje angaż w serialu na dużej antenie? Może
odpowiedź zna Tomaszewski, jej partner? Gdy wysyłam mu prośbę o spotkanie,
jego prawnik prosi o pytania na piśmie. Zamiast odpowiedzi dostaję pismo
grożące procesem. Wynika z niego, że Tomaszewski jest osobą prywatną
i nie wolno o nim pisać bez j ego zgody.
Dzwonię do Jóźwika.
Najpierw chętnie zgadza się na spotkanie, ale nazajutrz je odwołuje. Pisze, że
jest chory i prosi e-maila. Na pytania nie odpowiada.
Kontakt z Hoflikiem
wygląda podobnie: rozmowa telefoniczna, pytania na piśmie i cisza. To może
Beata Fido? Prośbę o kontakt przekazuję jej za pośrednictwem biura prasowego
TVP, bez odzewu. Ostatnia szansa to telefon do Krzysztofa Wawrzyniaka, ale
zdążę się tylko przedstawić. Odpowie mi ciężkie westchnienie i trzask
słuchawki.
Koniec września.
Kurski, Tomaszewski i Hoflikbawią na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Późnym
wieczorem z radarów rozbawionego towarzystwa nagle znika prezes TVP. Grupka
stojących obok filmowców obserwuje, jak z odsieczą szefowi rusza długowłosy
doradca. - Muszę pilnować Jacka, bo jeszcze narozrabia! - pokrzykuje. W scenie
biernie uczestniczy też Jóźwik, towarzyszy Tomaszewskiemu i Hoflikowi. W Gdyni
Kurski ogłosił kilka projektów, nad którymi w najbliższym czasie będzie
pracować TVP. Wśród nich jest reżyserowany przez Jóźwika serial o żołnierzach
AK wykonujących egzekucje na konfidentach.
Wybór Jóźwika
wywołuje kontrowersje, bo kilka lat temu reżyser „Historii Roja” Jerzy
Zalewski zarzucił mu współpracę z SB. W liście otwartym podał jego agenturalny
pseudonim okres, w którym miał donosić na kolegów ze studium aktorskiego.
Jóźwik nie odpowiada na te zarzuty. Jerzy Zalewski pytany, czy wytoczył mu
proces: - Oczywiście, że nie, przecież napisałem prawdę. To, że taki serial ma
reżyserować były tajny współpracownik, wygląda fatalnie. Ale w TVP jest więcej
spraw zasługujących na krytykę. Choćby obecność tego idioty Tomaszewskiego i
Hoflika patronującego starym układom,
JAK KUZYN Z KUZYNEM
Na początku września
Tomaszewski pojawia się na Forum Ekonomicznym w Krynicy, towarzyszy mu
Fido. Za pobyt obojga płaci telewizja. Z informacji przekazanych przez biuro
prasowe TVP wynika, że Tomaszewski występował w Krynicy w kilku rolach jednocześnie:
uczestnika Forum, współorganizatora części imprez i autora transmisji.
Rozmówcy „Newsweeka” wspominają, że mimo nawału pracy kuzyn Kaczyńskiego znajduje
w Krynicy czas na rozmowy z prezesami państwowych spółek. U jego boku widziani
są szef Lotosu Robert Pietryszyn, szef PGE Henryk Baranowski i jeden z
menedżerów PKP. Opowiada gość Forum: - Dzień po bankiecie Lotosu widziałem,
jak Pietryszyn podczas śniadania w hotelu donosi kuzynowi kawę do stolika.
Potem dosiadł się jeszcze do nich minister w Kancelarii Premiera Adam Lipiński.
Czego dotyczy
rozmowa? Trudno powiedzieć, bo biuro prasowe Lotosu nie odpowiedziało na
pytanie o kontakty prezesa firmy z Tomaszewskim. Podobnie jak PGE. Wiadomo za
to, że zaraz po zakończeniu Forum wśród państwowych menedżerów zaczyna krążyć
anegdota o spotkaniu Tomaszewskiego z jednym z prezesów. Jeśli jej wierzyć, to
rozmowa brzmiała tak: - Potrzeba pieniędzy na film. - Ile? - 50 milionów. -
Janek, jak ja bym na coś dal 50 milionów, to następnego dnia straciłbym pracę.
- Dobra, to daj chociaż trzy na festiwal.
Producent
współpracujący z TVP, obecnie na bocznym torze: - Janek nie jest człowiekiem z
mojej bajki, ale takie rozmowy w branży to norma. Wszyscy kolędujemy po
spółkach z pytaniami o pieniądze. To legalne.
Gdzie „kolęduje”
Tomaszewski? W styczniu udaje się do dyrekcji Lasów Państwowych, którym od
niedawna szefuje jego kuzyn Konrad. Jak przyznaje rzeczniczka Lasów, w trakcie
rozmowy Jan przedstawia Konradowi „kilka luźnych pomysłów na programy
telewizyjne, które mogłyby służyć edukacji leśnej”. Jednym z nich jest
nakręcenie serialu o leśnikach. Ze współpracy nici, bo Lasów nie stać na
finansowanie tak kosztownych produkcji. - To nie nasza skala. Możemy dołożyć
się do programu edukacyjnego w ośrodku regionalnym, ale sfinansowanie serialu
w Jedynce to za wysokie progi śmieje się rozmówca z Lasów. Projekt, z którym przychodzi
Jan Tomaszewski, rzeczywiście nie jest tani. To „Leśniczówka”, telenowela,
która ma zastąpić w ramówce „Klan” (jej powstanie Kurski zapowiedział w Gdyni).
Pytam o odwiedziny
Tomaszewskiego w największych państwowych spółkach.
Ile razy był? Z kim rozmawiał? I czego chciał? Przychodzą
oszczędne odpowiedzi. PZU: Bez komentarza. Orlen: Koncern nie informuje o
takich spotkaniach.
PGNiG nie odpowiada wcale, ale w kwietniu prezes Piotr
Woźniak ogłasza, że naftowa spółka obejmie mecenatem Teatr Telewizji. Wartość
umowy: 5,7 min zł.
ŚLIZG NA OJCU MATEUSZU
Styczeń 2012 roku.
PiS jest w głębokiej opozycji, telewizją rządzi Platforma. Wojciech Hoflik
i Piotr Mikołajczak zakładają spółkę producencką Ursa Major. - Firma została
powołana w konkretnym celu; żeby kręcić reklamówki dla SKOK-ów - wspomina były
pracownik firmy. W spotach gra Artur Żmijewski, znany z popularnego serialu TVP
„Ojciec Mateusz”. Z badań wynika, że widzowie przygód księdza-detektywa
idealnie pokrywają się z klientelą Kas - to głównie kobiety z mniejszych
miejscowości, po 50. roku życia i ze średnim wykształceniem. Pomysł na spoty
jest bardzo sprytny: Żmijewski występuje w nich w stroju podobnym do tego,
który w serialu nosi ojciec Mateusz (jedyną różnicą jest brak koloratki), a
SKOK-i wykupują czas antenowy tuż przed serialem. Nawet ujęcia do reklam
powstają w Sandomierzu, gdzie toczy się fabuła serialu.
Człowiek związany z
„Ojcem Mateuszem”: - Ślizgali się na naszej popularności. Byliśmy wściekli,
próbowaliśmy zainteresować sprawą TVP, ale to było walenie głową w mur.
Telewizja sprzedała SKOK-om czas reklamowy i nie widziała problemu. Sprawa była
dyskusyjna etycznie, ale od strony prawnej nie mogliśmy się przyczepić.
Dla Hoflika i
Mikołajczaka zlecenie od Kas jest żyłą złota, SKOK-i też są zadowolone. – W kolaudacjach
reklam uczestniczył sam senator Bierecki, twórca systemu Kas - wspomina były
pracownik Ursa Major. Tomaszewski w tym czasie cały czas jest na etacie w TVP,
utrzymuje towarzyskie relacje z Hoflikiem. W reklamy się nie angażuje, ale
kręci się wokół środowiska Grzegorza Bie reckiego. Wkrótce zbliży się do
kojarzonego z nim senatora PiS Grzegorza Czeleja.
Miesiąc po
zarejestrowaniu Ursa Major Hoflik niespodziewanie odsprzedaje udziały
Mikołajczakowi i obejmuje kierownicze stanowisko w Polskim Instytucie Sztuki
Filmowej, gdzie od lat pracuje jego żona. Mikołajczak dalej pracuje ze
SKOK-ami, ale rozpoczyna też produkcję dwóch dokumentów „Jeżeli zapomnimy o
nich...” (to film o Wołyniu; powstaje dzięki pieniądzom otrzymanym z fundacji
związanej ze SKOK-ami) i „Danusi” (to historia pierwszego przeszczepu nerki w
Polsce, producentem jest firma Rock and Roli Production, także należąca do
Mikołajczaka; na liście płac filmu pojawia się Beata Fido) oraz fabuły „Syn
Królowej Śniegu”. Żadnej z produkcji nie udaje się dostać dofinansowania z
PISF. Mikołajczak za każdym razem odwołuje się do szefowej instytutu, za
każdym razem skutecznie. Na kolejne filmy dostaje 200 tys., 185 tys. i 1,5 min
zł. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem, a rzecznik prasowy instytutu
zapewnia, że Hoflik (czyli były wspólnik Mikołajczaka), nie miał z tymi
decyzjami nic wspólnego.
W 2016 r. Hoflik i
żona Mikołajczaka Magdalena Tadeusiak pracują już na kierowniczych stanowiskach
w opanowanej przez PiS TVP. On kieruje agencją, ona kanałem TVP Polonia. W lutym, czyli zaraz po obsadzeniu tych
posad, telewizja postanawia puścić wspomnianą „Danusię” Mikołajczaka. Kto
zarabia na sprzedaży licencji? Firma Mikołajczaka. A kto pokazuje dokument?
Kanał kierowany przez jego żonę, i to trzykrotnie. Do tego dochodzą dwie emisje
w TVP1 (kolejna jest planowana w lutym 2017 roku). TVP Polonia za kadencji
Tadeusiak dwukrotnie pokazuje też dokument jej męża poświęcony rzezi
wołyńskiej.
Czy Mikołajczak
zarabia na tych emisjach? Gdy o to spytam, producent - podobnie jak Tomaszewski
- naśle na mnie prawnika i postraszy pozwem. Sprawę wyjaśnia rzeczniczka ZAIKS:
autorzy filmu otrzymają wynagrodzenie po zakończeniu roku. ZAIKS zapłaci
Mikołajczakowi za współautorstwo muzyki w jednym z filmów. Pieniądze za oba
dokumenty najprawdopodobniej wypłaci mu ZAPA, zrzeszenie producentów.
Miesiąc po
sprzedaży praw do „Danusi” Mikołajczak wypuszcza kolejną reklamówkę Kasy. Tym
razem już bez Żmijewskiego. Spot imituje prognozę pogody, a prezenterkę gra w
nim Beata Fido. Oprócz tego firma Mikołajczaka pracuje jeszcze przy
teleturnieju „Ja to znam” emitowanym w TVP.
AUTOPORTRET Z WIEPRZEM
Tomaszewski pokazuje
swoją twórczość malarską raz - w grudniu 2014 R. na zamku w Pułtusku.
Wystawa to głównie autoportrety w różnych odsłonach - kuzyn jako błazen, kuzyn
w afro, w towarzystwie rogatego wieprza, z krukiem, ze zjawą, na tle
galopujących koni. Są także erotyki i rysunki polityczne. Satyryk Tomaszewski
nie uznaje niedopowiedzeń. Na jednym z rysunków tłusty baran w kobiecych
szpilkach siedzi za telewizyjnym stołem. Na górze napis dla mniej domyślnych:
TVN24. Na innym szkicu zatytułowanym „Stracone głosy” ręka z napisem „Wybory
do PE” wrzuca worek do kubła na śmieci. Albo to: koślawe litery układają się w
napis „III RP”, z którego wyłażą trzy postacie o spiczastych uszach i nosach
jak u Pinokia. Artysta przezornie je podpisuje - Donald Tusk, Radosław
Sikorski i Bartłomiej Sienkiewicz - a całe dzieło wieńczy hasłem: „polski
wstyd”.
Główną atrakcją
wernisażu jest obecność Jarosława Kaczyńskiego, którego Tomaszewski w swoim
wystąpieniu nazywa „bratem”, „generalissimusem” i „cesarzem”.
Polityk PiS: -
Janek ma niezwykły wpływ na prezesa. Pamięta pan, jak w sierpniu ogłoszono
odwołanie Jacka Kurskiego po kilkudziesięciu godzinach trzeba było wszystko odkręcać?
To zadziałała interwencja Tomaszewskiego.
Kilka dni temu
doszło do podobnej sytuacji. Gdy „Newsweek” wysłał pytania do TVP o
Tomaszewskiego, Hoflika, Tadeusiak i Lenarczyka, branżowy portal
wirtualnemedia.pl podał, że cała czwórka straciła pracę. Minęło jednak kilka
dni i na Woronicza gruchnęło, że kuzyn jest już z powrotem. Tyle że już nie
jako doradca zarządu, lecz pracownik redakcji Teatru Telewizji, tego samego,
który sponsoruje dziś PGNiG. - Został dyrektorem precyzuje reżyser Jerzy Zalewski.
Czy w takim razie
kuzyna w ogóle zwolniono? Biuro prasowe odpowiada wymijająco, że „Jan
Tomaszewski przebywa na urlopie wypoczynkowym”. Człowiek z Woronicza: - Na
jakim urlopie? Przecież kolega widział go dzisiaj w Kaprysie.
Co za koszmarny potok bzdur i plotek! Gdzie my żyjemy? Jakaś prowincja i małe miasteczko! Dulszczyzna w czystym wydaniu. A podobno Europa.
OdpowiedzUsuń