Mistrzowie
marketingu zdołali zawrócić reformę oświaty. Teraz państwo Elbanowscy czekają
na wypłatę 395 tys. zł. Na razie bez skutku
Wojciech Staszewski
Kiedy PiS wygrywa wybory, Karolina i Tomasz
Elbanowscy są pierwszymi gośćmi przyjętymi przez minister edukacji Annę
Zalewską. A ustawa cofająca sześciolatki do zerówek to jedna z pierwszych
kontr- reform PiS.
W lutym MEN, szykując się do kolejnych zmian, zapowiada wielkie
konsultacje społeczne. W budżecie kancelarii premiera jest na to zarezerwowane
7 min zł z UE. Konkurs wygrywa Federacja Inicjatyw Oświatowych, wnioskuje o 2
min zł, podpisuje z ministerstwem list intencyjny. I nagle konkurs zostaje
unieważniony.
SZKOŁA W JASYR
Od wiceprezes FIO Aliny Kozińskiej-Bałdygi nie usłyszy
się jednak
złego słowa pod
adresem ministerstwa. Federacja wystartowała w powtórnym konkursie, tym
razem wzięli w nim udział także Elbanowscy, konkurs wygrali, a FIO wysłała do
MEN i fundacji Elbanowskich e-mail z propozycją, że mogą pomóc w przeprowadzeniu
konsultacji.
Na kłamstwie przyłapała resort
Iga Kazimierczyk z fundacji Przestrzeń dla Edukacji: - Zwróciliśmy się 9 marca
w trybie informacji publicznej o przedstawienie harmonogramu konsultacji i
dowiedzieliśmy się, że harmonogramu jeszcze nie ma. A 25 lutego FIO otrzymała
z ministerstwa informację, że resort zrywa współpracę, bo harmonogram
konsultacji zaproponowany przez FIO jest niespójny z harmonogramem MEN. Jak
mógł być niespójny z harmonogramem, którego nie było?
Nieoficjalnie mówi się, że powodem zerwania tamtej umowy był Facebook
ówczesnej prezes FIO Elżbiety Tołwińskiej-Królikowskiej, na której prywatnym
profilu pełno KOD-owskich treści. FIO zaś położyła uszy po sobie, zmieniła
prezeskę i liczy, że będzie podwykonawcą konsultacji.
Iga Kazimierczyk jest zdumiona, że do kancelarii premiera nie wpłynął nawet
wniosek - powinny go złożyć razem MEN i fundacja Elbanowskich - o podpisanie
umowy i wypłatę pieniędzy. MEN nie odpowiada na pytania w tej sprawie. A
Elbanowscy robią dobrą minę.
Tomasz Elbanowski: - Wciąż czekamy na formalną kontynuację działań ze
strony kancelarii, podpisanie umowy itd. Środki, o które wnioskowaliśmy, nie są
liczone w milionach, jak podały niektóre media. Środki, jakie możemy dostać,
nie mogą przekroczyć sumy, którą dysponowała fundacja w ostatnim roku, czyli
395 tys. zł. O takiego rzędu kwoty wnioskowaliśmy na kolejne trzy lata.
Była szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska z PO komentuje: - Nowa
minister zastawiła na siebie pułapkę. Powierzyć Elbanowskim takie konsultacje
to jakby organizacji walczącej o całkowitą swobodę aborcji albo ojej całkowity
zakaz zlecić „obiektywny” raport. MEN, nie mając wpływu na konsultacje, będzie
musiało uznać ich wynik. To oddanie polskiej szkoły Elbanowskim w jasyr.
JOACHIMEK PRZED
OCZAMI
Szkolna kontrrewolucja zaczęła się osiem lat temu - 7 lipca 2008 r. Tomek z
Karoliną podczas konferencji prasowej nieśmiało podchodzą do ówczesnej
minister edukacji Katarzyny Hall. Wręczają jej pudło pełne pluszaków. Jest tam
np. renifer Rudolf, którym żadne z ich czwórki dzieci nie chce się już bawić.
Przekaz: jak pani minister chce się bawić, to lepiej tymi pluszakami, a nie
losem „naszych biednych dzieci”.
Fotografowie robią zdjęcia, które nazajutrz trafią do gazet.
W redakcji tygodnika „Mazowieckie To i Owo” wydawanego w podwarszawskim
Legionowie pamiętają Elbanowskich do dziś. Tomek na dziennikarza uczył się już
w liceum (znany warszawski Lelewel), w klasie o profilu dziennikarsko-językowym.
Justyna, koleżanka z klasy, pamięta, że był uczynny i spokojny - kiedy pewnego razu na wigilii klasowej zapaliła się
serwetka, wszyscy wpadli w panikę, a on podszedł i ją zgasił.
W legionowskim tygodniku jest wtedy gwiazdą, większość tekstów na
pierwszych dwóch stronach jest jego autorstwa. Wymyśla akcje społeczne, np.
„Legionowo bez barier”, w którym przyznają punkty sklepom przystosowanym dla
niepełnosprawnych i obwożą miejskich urzędników na wózkach po ulicach. Miasto
zastępuje potem krawężniki na przejściach dla pieszych podjazdami.
Po pracy pędzi do domu, do żony i dzieci. A kiedy rozkręcają akcję
„Ratujmy maluchy”, zdarza się, że i w środku dnia podjeżdża Karolina i
komenderuje: - Elbanowski, do samochodu!
Karolina zbuntowała się przeciwko polskiej
szkole jako ośmiolatka. Pierwszą klasę kończyła w Hamburgu, gdzie jej ojciec,
inżynier, dostał roczny kontrakt. Pół sali zajmował dywanik, a na przerwach
dzieci grały szklanymi kulkami. Później już żadna szkoła w Polsce - z ponurą
szatnią, kapciami, mundurkami - nie umywała się do tamtej.
Karolina nie tylko pracuje w redakcji
„Mazowieckiego To i Owo”, lecz także uczy niemieckiego w szkole językowej.
Szybko jednak przechodzi na macierzyński i zanim urlop się kończy, jest w
kolejnej ciąży. Kiedy zaczynają akcję, ma czworo dzieci.
W książce „Ratujmy maluchy” opisuje, jak usłyszała w radiu informację,
że za rok sześciolatki pójdą do I klas razem z siedmiolatkami: -
Przed oczami stanął mi nasz synek Joachim, urodzony w grudniu, którego
wyobraziłam sobie w klasie pierwszej, razem ze starszą siostrą. Zobaczyłam go,
uroczego małego chłopaczka, na tle warunków panujących w okolicznych szkołach.
NOEMI U
FUNKCJONARIUSZKI
Elbanowska w ciąży, Elbanowscy z dziećmi. Kiedy przychodzą tak do MEN,
ministerstwo jest zaskoczone. - Ale szybko zorganizowaliśmy im opiekę - opowiada
Ligia Krajewska, wówczas szefowa gabinetu politycznego minister Katarzyny Hall.
Uważa, że są mistrzami marketingu: - Zarejestrowali
fundację, którą nazwali Rzecznik Praw Rodziców. Dla ludzi to jak instytucja
publiczna, jakiś rzecznik praw obywatelskich albo praw dziecka.
Pierwszą stronę internetową pomagają im założyć znajomi. Ale uczą się
błyskawicznie. Już pod koniec 2008 r. dowiadują się, że w Krakowie powstaje
wspierający MEN ruch Daj Dziecku Szansę. Rejestrują domenę dajdzieckuszanse.org i podłączają ją do swojej strony - kto szuka nowego ruchu
w wyszukiwarce, trafia do Elbanowskich. Ruch Daj Dziecku Szansę szybko gaśnie.
Szukają dojścia do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Okazuje się, że
ojciec chrzestny ich najmłodszej wtedy córeczki Noemi - Maciej - jest zięciem
szefa Kancelarii Prezydenta. Idą na spotkanie, BOR nie chce ich wpuścić z
Noemi, Elbanowska wciska dziecko zdezorientowanej funkcjonariuszce, daje jej
swój numer telefonu i pędzi do prezydenta. W efekcie prezydent wetuje reformę i
wprawdzie Sejm odrzuca weto, ale PiS zmienia front. A jeszcze w 2007 r. był za
posłaniem sześciolatków do szkół.
PREMIER SKOŃCZYŁ 18
LAT
- Spotykałam się z wieloma organizacjami pozarządowymi, które są nastawione
na szukanie wyjścia - opowiada była minister edukacji Joanna
Kluzik-Rostkowska. - A oni są ideologiczni. Nie szukają wspólnych punktów,
tylko żeby wyszło na ich. Jak partia polityczna działająca pod szyldem organizacji
pozarządowej.
- Z panem Elbanowskim była jakaś rozmowa. Ale pani Elbanowska mówiła
jak zza szyby. Nie rozmawiała, tylko wygłaszała swoją mantrę - mówi była
szefowa MEN Katarzyna Hall.
- Są zabarykadowani w swoich poglądach - dodaje Grzegorz Żurawski, były
rzecznik MEN. - Na spotkania przychodzili tylko po to, żeby wykrzyczeć swoje
postulaty i frustracje, a potem powiedzieć dziennikarzom, że ich nie
wysłuchano.
W 2011 r. Elbanowscy ogłaszają raport o nieprzygotowaniu szkół na
przyjęcie sześciolatków. W Żorach buty chowa się do worków, w których wcześniej
wisiały kapcie. W Dzierżoniowie wf. jest na korytarzu. W Dziekanowie Leśnym
rodzice przegrali roczną walkę o dywan z dyrekcją.
- Zebrali anonimowe donosy od siebie z Facebooka albo z telefonów -
opowiada Żurawski. - Minister Krystyna Szumilas poleciła kuratorom sprawdzić
te szkoły. Okazało się, że tam były kłamstwa typu: opis strasznie wyglądającej
stołówki w jakiejś szkole, a tam w ogóle stołówki nie było.
Media chętnie zapraszają Elbanowskich - mają konkrety barwniejsze niż
ględzenie ekspertów o „gotowości sześciolatków do nauki”. Elbanowskiej boją
się politycy, nie chcą z nią występować na żywo w telewizji. - Już podczas makijażu
nokautowała innych gości - opowiada mój rozmówca. - Od razu atakowała:
„Dlaczego pan odbiera mojemu dziecku dzieciństwo? Wie pan, jakie te ławki są
wysokie? A jaka zimna woda jest w kranach?”. Jeszcze przed wejściem na wizję
gość przyznawał jej rację.
W internecie można znaleźć nagranie „Elbanowska masakruje Tuska jednym
słowem: dlaczego?”. To zapis spotkania,
na które premier Donald Tusk
zaprosił Elbanowskich w grudniu 2013 r.:
- Dlaczego tę reformę, panie premierze, robicie?
- Mówiliśmy o tym wiele razy już na poprzednim spotkaniu.
- Nie, właśnie nie powiedział pan o tym.
- Pięć lat o tym rozmawiamy...
- No niech pan powie, panie premierze.
- To jest dla mnie upokarzające, ten sposób prowadzenia rozmowy. Ja skończyłem
18 lat wieki temu i proponowałbym, żebyśmy się poważnie traktowali.
Ligia Krajewska podsumowuje: - Są szkodnikami polskiej edukacji. Eksperci
nie umieli z nimi rozmawiać, bo oni nie mieli żadnej wiedzy merytorycznej. Tylko
wystraszyli rodziców, że toalety są za wysokie, a świetlice za ciasne.
PAN W PODKOSZULKU
W 2013 r. Elbanowscy poszerzają front. Zbierają
podpisy pod wnioskiem o referendum -
już nie tylko w sprawie sześciolatków, lecz także m.in. likwidacji gimnazjów,
przywrócenia ośmioletniej podstawówki i zniesienia obowiązku przedszkolnego
dla pięciolatków.
- Gdyby chodziło tylko o
sześciolatki, to Platforma pewnie by się zgodziła na referendum. Ale oni
chcieli odwrócić całą reformę - komentuje Krajewska.
Kiedy w 2015 r. walczący o reelekcję prezydent Bronisław Komorowski składa
wniosek o referendum w sprawie ordynacji wyborczej, Elbanowscy walczą w
parlamencie o dopisanie pytania o sześciolatki. - Patrzymy, co państwo zadecydują
i na pewno będziemy o tym pamiętać - straszy
senatorów z komisji edukacji Tomasz Elbanowski.
- Jako legalnie wybrany senator bardzo źle się poczułem, jeśli chodzi o
treść wypowiedzi siedzącego tutaj pana w podkoszulku - odpowiada senator
Józef Zając.
Joachim - ten, przez którego Karolina Elbanowska poczuła zew do bronienia
maluchów - jest teraz w VI klasie. Nie wiadomo, czy za rok pójdzie do gimnazjum,
czy do klasy VII. Zależy to w dużej mierze od wyniku konsultacji, które mają
przeprowadzić Elbanowscy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz