Oglądalność
i wpływy abonamentowe w dół. Zatrudnienie i zadłużenie w górę. Oto dołujący
bilans rocznych rządów PiS na Woronicza
Radosław Omachel
Sylwestrowa noc. Telewizyjna Dwójka bawi
widzów relacją z koncertu w Zakopanem. Pod scenę ustawioną na Równi Krupowej
ściąga kilkadziesiąt tysięcy osób, przed telewizorami zasiada kolejne 3,5 min.
Gdy na scenę wchodzi weteran disco polo Zenon Martyniuk, widownia dobija do 5
min. W prestiżowym pojedynku z Polsatem na sylwestrową widownię TVP wygrywa o
700 tys. widzów. Pomiarem widowni zajmuje się firma Nielsen Audience
Measurement. Ta sama, której prezes TVP zarzucał nierzetelne metody badawcze,
gdy wykazała spadek oglądalności państwowej telewizji. W „Wiadomościach” pojawiły
się wtedy paszkwile atakujące szefową firmy. Teraz jednak prezes TVP o
pretensjach zapomniał. W Nowy Rok triumfował: - To najlepszy wynik
oglądalności koncertu sylwestrowego od siedmiu lat - ogłosił. W telewizji
można usłyszeć anegdotę o tym, jak Jacek Kurski angażował się w organizację
„Sylwestra z Dwójką”. - Ktoś od prezesa dopytywał, czy mamy techniczne
możliwości podświetlenia Giewontu - mówi jeden z pracowników technicznych TVP. –
Na wszelki wypadek wytłumaczyliśmy, że tak, ale że telewizja nie ma takich
pieniędzy. Dali się zniechęcić.
Dobry wynik w
badaniach Nielsena miał jednak swoją cenę. Według Juliusza Brauna, członka Rady
Mediów Narodowych i byłego prezesa TVP, organizacja ostatniego noworocznego
koncertu kosztowała ponad 6 min zł. (TVP temu zaprzecza). - To dwa razy więcej
niż za moich czasów - podkreśla. Zanim ekipa TVP trafiła do Zakopanego, badała
możliwości organizacji koncertu w Toruniu, potem we Wrocławiu. - Jeszcze zanim
zapadła ostateczna decyzja, w każdym z miast TYP musiała płacić za sprawy
techniczne,
rezerwacje, logistykę. W takim stylu to się odbywało - mówi
pracownik techniczny TVP.
TVP potraktowała
sylwestra ambicjonalnie, bo firma potrzebuje wymiernego sukcesu. Jesienią szef
Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański, zazdrosny o notowania Kurskiego u
Jarosława Kaczyńskiego, zapowiadał, że szef TVP zostanie rozliczony po roku
urzędowania. Ten okres próbny właśnie minął. Z dokumentów, jakie TVP
udostępniła Radzie, wynika, że jeszcze w styczniu 2016 r. na kontach spółki leżało
ponad 110 min zł gotówki. W czerwcu, po pięciu miesiącach rządów Jacka
Kurskiego, było 40 min zł - ale na minusie. A jesienią prognozowany na koniec
roku niedobór miał wynieść ponad 160 min zł! Z tych samych dokumentów wynika,
że od stycznia do sierpnia przychody spadły o ok. 8 proc., a koszty wzrosły o
ok. 7 proc. Kilkanaście dni temu prezes Telewizji Polskiej przyznał, że
zadłużył firmę na 155 min zł i zaapelował do polityków o poważne wsparcie
finansowe. - Nie ma co ukrywać, doszliśmy do ściany - mówił.
PREZES Z TECZKI UTKNĄŁ W WINDZIE
Równo rok temu do
Janusza Daszczyńskiego, poprzedniego prezesa TVP, zadzwonił ówczesny
minister skarbu Dawid Jackiewicz. Przekazał, że wiezie na Woronicza jego
następcę, Jacka Kurskiego, i prosił o przygotowanie się. Chwilę później do
Daszczyńskiego zadzwonił sam Kurski, pytając, gdzie zaparkować limuzyny. Ale
kierowcy pobłądzili, więc Kurskiego i Jackiewicza trzeba było szukać na
rozległych parkingach przy Woronicza. Gdy w końcu weszli do budynku,
posłuszeństwa odmówiła winda.
- Przeciążenie intelektualne - ironizuje świadek zdarzenia.
Od ustępującego
prezesa Kurs ki dostał na „do widzenia” listę spraw do załatwienia. W notatce
było wyraźne ostrzeżenie, że wielomilionowe rezerwy finansowe na kontach TVP są
już w dużej mierze zagospodarowane. Nowe przepisy podatkowe, uchwalone
jeszcze za czasów PO, odebrały mediom publicznym prawo do zwrotu VAT od
nabywanych towarów, co dla TVP oznacza uszczerbek ponad 60 min zł rocznie.
Janusz Daszczyński próbował te przepisy podważać w sądzie. Kurski z kolei
robił umizgi do ówczesnego szefa resortu finansów Pawła Szałamachy, ale ten
pozostał nieugięty. - On też musiał się wykazać. Udowadniał, że potrafi
podkręcić dochody z VAT - mówi były menedżer TVP.
Wkrótce potem się
okazało, że TVP dostanie mniej pieniędzy z abonamentu. W 2015 r. wpływy z tego
tytułu wyniosły pokaźne 404 min zł, ale po objęciu władzy przez PiS
ściągalność daniny znów spadła. - Młodzi ludzie nie płacą abonamentu z zasady.
Można też założyć, że po wyborach parlamentarnych część
starszej widowni, która nie podziela poglądów lansowanych na antenach TVP,
poszła wyrejestrować odbiorniki - mówi Tomasz Bruss, szef agencji Mediafarm,
zajmującej się reklamą internetową, znawca rynku mediów.
Jak podaje Krajowa
Rada Radiofonii i Telewizji, przychody abonamentowe TVP w 2016 roku wyniosły
350 min zł, czyli spadły rok do roku o 54 min zł. - Kurski od dawna chodzi i
płacze, że bez przykręcenia śruby z abonamentem telewizja nie będzie mogła
realizować misji, że trzeba ją będzie wygaszać - mówi pracownik stacji.
Wygląda na to, że
prośby Kurskiego zostały wysłuchane. W zeszłym tygodniu Jarosław Kaczyński
ogłosił, że sprawa będzie załatwiona w trybie pilnym. Stawka abonamentu ma
spaść o połowę (dziś za posiadanie odbiornika TV trzeba zapłacić 23 zł), a
opornych będą ścigać urzędy skarbowe. Sęk w tym, że abonament to mniej więcej
jedna czwarta przychodów TVP. Dużo więcej telewizja państwowa ma ze sprzedaży
czasu reklamowego. - A walutą, którą telewizje rozliczają się z reklamodawcami, są wyniki badań telemetrycznych - mówi Piotr Bieńko, prezes domu
mediowego Codemedia. Chodzi o oglądalność.
Po przejęciu władzy
przez PiS domy mediowe i reklamodawcy bali się, że nowa władza wdroży pomysł PO
i zastąpi abonament RTV opłatą audiowizualną. Media publiczne zyskałyby dostęp
do stałego, gwarantowanego przez państwo strumienia pieniędzy w zamian za
rezygnację z reklam. Jednak szybko się okazało, że nic takiego nie grozi,
wprowadzenie opłaty audiowizualnej wymagałoby notyfikacji w UE, na co potrzeba
przynajmniej półtora roku.
Zamiast tego TVP
zwiększyła czas przeznaczony na reklamę w tzw. prime time, wyrzucając z ramówki
część filmów pełnometrażowych na rzecz produkcji krótszych niż godzina. - Kurski
uspokajał podczas spotkania z branżą, że w biurze reklamy nie będzie ani
rewolucji kadrowej, ani handlowej - mówi szef jednego z domów mediowych. - Ale
na kilkukrotne pytania z sali, czy dotrzyma tych obietnic, nie udzielił
klarownej odpowiedzi.
Parę dni po tym
spotkaniu z TVP odszedł szef biura reklamy. Jego następca wytrzymał na
stanowisku cztery miesiące. Szefowie sprzedaży też za prezesury Kurskiego
zmieniali się już kilka razy.
PROGRAMY DLA INŻYNIERA MAMONIA
Kurski od początku
zapowiadał, że ukróci zlecanie produkcji firmom zewnętrznym. I faktycznie,
zdecydowaną większość nowych audycji telewizja przygotowuje własnymi siłami.
Ale ani „Magazyn śledczy Anity Gargas”, ani quasi-satyryczny program „W tyle
wizji” czy publicystyczny „Południk Wildsteina” serc telewidzów nie podbiły.
„W tyle Wizji” TVP Info wyraźnie przegrywa z nadawanym o podobnej porze „Szkłem
kontaktowym” TVN24. Nieliczne programy, które zlecono firmom zewnętrznym, też
nie pompują oglądalności. W produkcję ostatniego koncertu sylwestrowego TVP po
raz pierwszy od lat zaangażowała firmę z zewnątrz, Festival Group Marcina Perzyny.
Perzyna to twórca cenionego polsatowskiego festiwalu Top Trendy, na Woronicza
przeniósł się w ubiegłym roku. Pracownik TVP: - Ściągnęła go Joanna Klimek,
partnerka Kurskiego, która w ubiegłym roku kierowała biurem programowym TVP.
Ona też wcześniej pracowała w Polsacie.
Perzyna został
zaangażowany do produkcji dwóch innych programów. Ale nadawany w środowe
wieczory w Jedynce talent show dla dzieci „Hit, hit hurra” oglądało jesienią
średnio milion widzów, mniej niż konkurencyjne stacje. Wątpliwe, by wrócił
wiosną na antenę w prime time. Także nadawany od grudnia w piątkowe wieczory
„Mów mi mistrzu” rozczarowuje: widownia oscyluje wokół pół miliona. - Wyniki
TVP ciągną nadawane od lat programy: „M jak miłość”, tureckie seriale i sport,
choćby skoki narciarskie - mówi Tomasz Bruss z Mediafarm. Poseł PiS: -
Telewizja stoi starymi produkcjami. Nowe nie wypaliły.
Zgodnie z zasadą
inżyniera Mamonia, który najbardziej lubił te piosenki, które już kiedyś
słyszał, ekipa Kurskiego wskrzesiła audycje znane z czasów Radiokomitetu,
takie jak „Sonda” czy „Teleranek”. Jednak z racji słabych wyników część z nich
szybko spadła z anteny. Mało tego - stacja sama pozbyła się atrakcyjnych
pozycji. Rok temu kontrakty z TVP stracili (albo sami z nich zrezygnowali)
kabareciarze, jeden z filarów ramówki TVP2. - Kabarety przygarnął Polsat i
dobrze na tym wyszedł - zauważa Piotr Bieńko, prezes domu mediowego Codemedia.
Sukces ma też Kabaret Moralnego Niepokoju, który publikuje w serwisie YouTube
obśmiewający PiS serial „Ucho prezesa”. Każdy odcinek ma po 5-6 min wyświetleń.
Jednak najbardziej
efektownym strzałem w stopę była rezygnacja TVP ze współpracy z Wielką
Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Tu telewizję publiczną doskonale zastąpił TVN.
Efekty programowych
manewrów widać w badaniach Nielsena. Kanały TVP, które w ubiegłym roku nie
przeszły rewolucji kadrowo-programowych, jak TVP Seriale czy kierowany do
dzieci TVP ABC, pozostają liderami w swych kategoriach. Spada oglądalność
głównych anten telewizji publicznej. W grudniu udział Dwójki w rynku
telewizyjnym był o 4 proc. niższy niż rok wcześniej, Jedynka straciła aż 13,7
proc. (dla porównania udziały Polsatu w rynku wzrosły o 3,6 proc., a TVN24 o
18 proc.). To siłą rzeczy odbija się na przychodach z reklam i wynikach
finansowych.
Kurskiemu udało się
w ubiegłym roku zbić koszty o ok. 30 min zł. Ale z drugiej strony nie żałował
pieniędzy na sylwestra czy prawa telewizyjne do wydarzeń sportowych. Euro 2016
we Francji pokazywał Polsat, najważniejsze spotkania także w kanale otwartym,
mimo to TVP wydała 40 min zł na zakup licencji i pokazywała je równolegle z
Polsatem. - Założenie było takie, że na reklamach zarobimy 20 min zł. Z tego,
co wiem, tego celu nie udało się zrealizować - mówi były menedżer TVP. Koszty
puchły też z powodu czystek. Z widzami pożegnały się m.in. najbardziej
rozpoznawalne twarze programów informacyjnych - Piotr Kraś- ko, Beata Tadla czy
Maciej Orłoś. Zrezygnowała Grażyna Torbicka. - Wyrzucanym pracownikom trzeba
wypłacić odprawy.
Przy tej skali zwolnień koszty musiały być niemałe - mówi
Janusz Daszczyński.
Wakaty szybko
zresztą zapełniono. Zwalnianych ławą dziennikarzy zastąpił nowy zaciąg,
głównie z prawicowej TV Republika, w mniejszej mierze z TV Trwam ojca Tadeusza
Rydzyka. Pod rządami nowego prezesa w programach informacyjnych TVP nastąpił
radykalny zwrot. Poseł PiS: - Jacek dzielnie stanął na polu propagandy. Za to,
co zrobił w „Wiadomościach” i TVP Info, pełen szacun. Podobno od czasu do czasu
sam pisze redakcyjne teksty. Poza tym, niestety, nie jest najlepiej.
W PiS już wiedzą,
że przychody stacji nie są wyższe niż za PO.
MNIEJ Z ABONAMENTU, MNIEJ Z REKLAM
- Po ośmiu miesiącach
2016 roku liczona rok do roku liczba etatów wzrosła o 80 - mówi Juliusz
Braun. - Za moich czasów dyrektor biura zarządu miał jednego zastępcę, teraz
jest ich kilku.
Jednak TVP podaje,
że na koniec roku zatrudnienie zmniejszyło się o 6,4 proc.
Kontrola kosztów,
także inwestycyjnych, która jeszcze przed erą Kurskiego budziła wątpliwości,
nadal wydaje się iluzoryczna. Pracownik działu technicznego TVP: - Jednym z
priorytetów jest przejście na produkcję i emisję w Full HD. Telewizja „dobrej
zmiany” musi być uzbrojona po zęby we wszystko co najdroższe i najlepsze. Na
nowe technologie idą grube miliony.
Inna sprawa, że
zawsze szły. W 2015 r. roku na Woronicza zawitała ekipa z CBŚ. Agenci
zabezpieczyli dokumenty Biura Technologii i Inwestycji, dotyczące m.in. spółki
X, która wygrała w TVP przetargi na ponad 50 min zł, bijąc na głowę
konkurencję. Prokuratura podejrzewała, że w TVP dochodzi do zmowy
przetargowej.
Pracownik działu
technicznego TVP: - Za „dobrej zmiany” firma X dalej jest głównym dostawcą
technologicznym. Dostarczyła sprzętu za ok. 20 min zł. Za 14 min wydzierżawiła
TVP transponder satelitarny, czyli połączenie wozów technologicznych z
satelitą krążącym wokół Ziemi. Taką usługę świadczą tylko wyspecjalizowane
spółki, które mają własne satelity w kosmosie. W Polsce nie ma takich, więc X
musiała wystąpić w roli pośrednika. Teoretycznie mogła to zrobić dowolna firma
w kraju, ale zrobiła X.
Dyrektorem
handlowym w firmie X jest były wiceszef biura zakupów TVP. Spytaliśmy
Prokuraturę Regionalną w Warszawie, co stało się ze śledztwem w sprawie
domniemanej zmowy przetargowej. Nie dostaliśmy odpowiedzi.
W lipcu ub. roku,
po alarmujących wynikach oglądalności, Kurski wymienił szefów TVP1 i TVP2.
Miesiąc później Rada Mediów Narodowych odwołała jego samego. Wniosek złożyła
posłanka PiS związana ze środowiskiem „Gazety Polskiej”, Joanna Lichocka.
Prezes TVP formalnie stracił stanowisko, ale zaraz potem wygrał rozpisany
naprędce konkurs i wrócił. Wyniki konkursu były znane jeszcze przed jego
rozpisaniem, bo za Kurskim wstawił się Jarosław Kaczyński (ta partyjna rozgrywka
została sparodiowana w drugim odcinku wspomnianego „Ucha prezesa”).
Poseł PiS: - Na
pewno zasługą Kurskiego jest dobry sport, ale sport nie gwarantuje mu spokoju w
partii. Lichocka, którą prezes upokorzył latem w czasie wojenki o TVP, szuka
okazji do zemsty. Na szczęście Jacek przez te pół roku okrzepł, pojednał się
ze Zbyszkiem Ziobrą, który znów ma mocną pozycję u prezesa.
Jeszcze latem 2014
r. Kurski nie szczędził Ziobrze złośliwości, nazywając go pozbawionym wizji
„leszczem (...), wyposażonym w charyzmę trzęsącej się galarety”, któremu „co
chwilę trzeba zmieniać pieluchę”. Poseł PiS: - Teraz Ziobro z Kurskim zawarli
rozejm. Częstym gościem w TVP jest od niedawna Witold Ziobro, brat Zbigniewa i
przyjaciel szefa PZU Michała Krupińskiego. Sam minister sprawiedliwości pojawia
się w willi prezesa na Żoliborzu. Ten alians wzmacnia pozycję szefa telewizji.
* * *
Na grudniowym walnym zgromadzeniu TVP SA przedstawiciele
skarbu państwa przegłosowali zmianę limitów wynagrodzenia zarządu. Górny pułap
pensji szefa TVP wzrósł z ok. 26 tys. zł do ok. 52 tys. zł. Ofiarna praca
wymaga adekwatnego uposażenia. Jacek Kurski nie znalazł czasu na rozmowę z
„Newsweekiem”.
Współpraca Wojciech Cieśla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz