Ojciec milioner
„Wprost” dotarł do sprawozdań
finansowych. O. Rydzyk dysponuje majątkiem, plasującym go na 83. miejscu
listy najbogatszych Polaków
Szymon Krawiec
Imperium
o. Tadeusza Rydzyka wyceniliśmy według tej samej metodologii, którą stosujemy
przy opracowywaniu corocznego rankingu 100 najbogatszych Polaków. Bazowaliśmy
na wynikach finansowych, które spółki i fundacje związane z toruńskim
redemptorystą wypracowały za 2015 r. Po podliczeniu wszystkiego wychodzi, że
za 2015 r. o. Rydzyk zainkasował ok. 56 mln zł przychodów. To absolutny rekord
w dziejach funkcjonowania biznesów toruńskiego redemptorysty.
Gdyby 11 mln zł zysku netto wypracowanego przez biznesy o. Tadeusza
zestawić z wynikami spółek z podobnej branży, majątek zakonnika wyniósłby ok.
339 mln zł. Redemptorysta trafiłby wtedy na 83. miejsce listy 100 najbogatszych
„Wprost”. Tuż za założycielem Optimusa Romanem Kluską, a przed twórcą
„Wiedźmina” Michałem Kicińskim.
Teoretycznie o. Rydzyk nie ma żadnego majątku. Jako zakonnik, który złożył
śluby ubóstwa, może posiadać jedynie rzeczy osobiste. Ale de facto to on
zarządza wszystkimi stworzonymi przez siebie instytucjami. Radio Maryja, jego
pierwsze i najważniejsze przedsięwzięcie, formalnie należy do zakonu
redemptorystów. Ale inne biznesy już nie. W praktyce większość majątku, którym
zarządza duchowny, należy do instytucji pozakościelnych. Głównie do dwóch
fundacji: Lux
Veritatis, której o. Rydzyk jest prezesem,
oraz Nasza Przyszłość, gdzie zasiada w radzie programowej. A także pięciu spółek:
Bonum (należy do o. Jana Króla, prawej ręki Tadeusza Rydzyka), Scala (należy
do zakonu), Geotermia Toruń, Uzdrowisko Termy Toruńskie oraz Polskie Sieci
Cyfrowe (w tych ostatnich prezesem lub wiceprezesem jest o. Król). Firmy
zarejestrowane są w Warszawie i Toruniu.
WIZYTÓWKA
ZAKONU
Jak to możliwe, że o. Rydzyk,
który formalnie jest szeregowym zakonnikiem, de facto uzależnił od siebie cały
zakon?
Polska prowincja redemptorystów, której władze znajdują się w Warszawie,
w 2015 r. liczyła 391 współbraci. Na jej czele stoi o. Janusz Sok. Jest
prowincjałem od sześciu lat. Ma czuwać nad formacją zakonną, dbać o
przestrzeganie prawa, wizytować zakony. Ale tak naprawdę to dobry kolega o.
Tadeusza Rydzyka, który jest dumny z jego biznesowych inicjatyw. „Gratuluję
dotychczasowych osiągnięć oraz odważnej i klarownej postawy zawsze wiernej
Kościołowi. Dziękuję także za wspieranie spraw Radia Maryja i TV Trwam” - pisał kilka lat temu w liście do ojca dyrektora o.
Janusz Sok.
Redemptoryści prowadzą w Polsce 16 parafii i opiekują się kilkoma
sanktuariami. - Tak naprawdę to biedny zakon. Mają trochę majątku kościelnego,
ale żywą gotówkę potrafi wypracować tylko o. Rydzyk. Kiedy jest potrzebna, to
pożyczy. I tak uzależnia finansowo od siebie innych ojców - mówi Piotr Głuchowski,
współautor wraz z Jackiem Hołubem biografii o. Tadeusza Rydzyka pt. „Ojciec
Tadeusz Rydzyk. Imperator”.
Dzięki swoim biznesowym, społecznym i politycznym sukcesom o. Rydzyk
stał się wizytówką redemptorystów. Przed nim o zakonie mało kto w Polsce w
ogóle słyszał. - Zakonnicy są wpatrzeni w niego jak w obrazek. Jest żyjącym
dowodem na
sukces. Widzą, że jest skuteczny w
tym, co robi, i potrafi pomnożyć majątek, więc całkowicie mu się powierzają -
tłumaczy Głuchowski.
POWSTRZYMAĆ
WALEC
Najnowszym biznesowym dziełem o.
Rydzyka jest produkcja filmowa. Na ekrany kin w całej Polsce wszedł właśnie
„Zerwany kłos”. Obraz opowiada historię bł. Karoliny Kózkówny. Szesnastolatka
poniosła męczeńską śmierć na początku pierwszej wojny światowej. Na ołtarze
wyniósł ją w latach 80. Jan Paweł II. „Zerwany kłos” przedstawia historię
ostatnich dni jej życia. Na krześle reżysera Witold Ludwig, absolutny debiutant
i absolwent uczelni o. Tadeusza Rydzyka. Jako producent sam zakonnik, a
konkretniej prowadzona przez niego fundacja Lux Veritatis i
Telewizja Trwam.
Film wszedł do kin w zeszły piątek, ale już narobił zamieszania. Na 15
przedpremierowych pokazów wszędzie brakowało miejsc. - W warszawskim kinie
Praha kolejka wychodziła na ulice. Ludzie przychodzili na pokaz nawet bez zaproszeń,
licząc na to, że znajdzie się jakieś wolne miejsce na sali - opowiada Michał
Kondrat, dystrybutor filmu.
Jego życiowy rekord to produkcja opowiadająca o losach rtm. Witolda
Pileckiego. Dała zarobić 2 mln zł. Mówi, że z
filmem o. Tadeusza Rydzyka na pewno uda się zdecydowanie tamten rekord pobić. -
Mamy potężne zainteresowanie - dodaje.
„Zerwany kłos” miał na początku
kosztować o. Rydzyka 4 mln zł. Ale wydatki udało się ściąć do 550 tys. zł.
„Trzeba być gospodarnym i oszczędnym. Wtedy do czegoś dojdziemy” - cieszył się
na łamach „Naszego Dziennika” o. Rydzyk. Film zrealizowali głównie absolwenci
toruńskiej uczelni redemptorysty. Choć recenzje profesjonalnych krytyków nie są
dobre, o. Rydzyk na pewno na nim zarobi. Promocją filmu zajmują się bowiem
katolickie media, parafie i koła Radia Maryja. Michał Kondrat przewiduje, że
film wpadnie od razu do top 10 w polskich kinach. Szacuje, że przez kilka
tygodni może zainkasować parę milionów złotych. Połowa z tego trafi do
kiniarzy. Resztą podzielą się między sobą dystrybutor z producentem. - Koszty
produkcji na pewno o. Rydzykowi się zwrócą - zapewnia Kondrat i wróży zakonnikowi
świetlaną przyszłość w polskim kinie. - Jeżeli robili tę pierwszą produkcję
amatorsko, a kolejny film wykonają już profesjonalnym sprzętem, to mogą nieźle
namieszać na rynku - podsumowuje.
To całkiem prawdopodobne, bo dla o. Rydzyka filmowa partyzantka to za
mało. Marzy się mu bowiem katolicka wytwórnia filmowa. „Myślę, że trzeba się bardzo spieszyć. Bo ten walec
niszczenia kultury i duszy narodu przychodzi do Polski bardzo szybko” -
tłumaczył sens jej tworzenia. Gdyby się powiodło, Rydzyk mógłby zagospodarować
sporą niszę. Grupę osób, które do kina nie chodzą, bo komercyjne produkcje to
dla nich nieinteresująca rozrywka. „Mam nadzieję, że to nie będzie tylko taki
jeden wybuch, tylko to pewne crescendo” - mówił po ukończeniu produkcji
„Zerwanego kłosa” o. Rydzyk. Crescendo - czyli włoskie „coraz silniej”, „coraz
głośniej” - to idealne określenie na rozwój biznesów redemptorysty.
SPADAJĄCA
SŁUCHALNOŚĆ
Pod względem ideowym
najważniejszym i historycznie pierwszym dziełem o. Rydzyka jest Radio Maryja.
Biznesowo już nie. Słuchalność Radia Maryja od kilku lat systematycznie spada.
Chociaż radio pozostaje największą rozgłośnią katolicką w Polsce, to w
zeszłym roku przegoniło ją Tok FM, które wskoczyło na szóstą pozycję w
rankingu słuchalności. Radio Maryja ma status nadawcy społecznego, co oznacza,
że nie może nadawać reklam. Utrzymuje się więc z ofiar od słuchaczy. Na filmach
z urodzin Radia Maryja widać, jak wierni całują o. Rydzyka w dłoń, a zaraz
potem wrzucają do koszyka koperty z pieniędzmi. Tysiące wiernych przesyła też
swoje datki pocztą. Dlatego nie sposób ustalić, ile wpływów radio osiąga z tego
tytułu. Eksperci szacują je różnie - od 2,5 mln zł do kilkunastu milionów
rocznie. Zdarzają się też jednorazowe zastrzyki gotówki, jak na przykład
przelew od polonijnego biznesmena z Argentyny. Jan Kobylański jakiś czas temu
zasilił konta Radia Maryja kwotą 130 tys. dolarów.
Ojciec Rydzyk mówi, że koszty utrzymania Radia Maryja i Telewizji Trwam
miesięcznie przekraczają 2,5 mln zł. Według najnowszego raportu KRRiT wśród
programów telewizji naziemnej średnia widownia TV Trwam wynosi
lekko ponad 46,7 tys. widzów. Stacja ma 0,8 proc. udziałów w rynku z lekkim
trendem spadkowym.
Redemptorysta tym badaniom nie ufa. Dysponuje własnymi. Europejski
Instytut Studiów i Analiz z Lublina (to stowarzyszenie, którym kieruje
europoseł z list PiS Mirosław Piotrowski) stwierdził, że TV Trwam ogląda codziennie lub prawie codziennie ponad 3,4
mln osób.
W przeciwieństwie do radia telewizja może emitować reklamy. Ruszyła z
emisją w 2003 r. W pierwszym roku jej istnienia widzowie byli hojni, ofiarowali
4,8 mln zł. Później wpłacali już o połowę mniej. Sprzedaż zestawów
satelitarnych też nie zaskoczyła. Przynosiła rocznie 2-3 mln zł wpływów.
Dlatego o. Rydzyk przywiązuje dużą wagę do datków.
„Prosimy każdego o systematyczną
pomoc. Choćby nawet odmawiając sobie miesięcznie paczki papierosów czy czegoś
innego. Wtedy damy radę, jeśli chociaż tylko taką ofiarę złożycie na te dzieła.
Sprawa jest bardzo poważna. Liczymy na zrozumienie” - w ten sposób o. Tadeusz
Rydzyk zachęcał w 2015 r. słuchaczy Radia Maryja do zwiększenia swoich ofiar.
Już wtedy miał na biurku świeżutkie sprawozdanie finansowe jego fundacji za
2014 r. A w nim informacja o 49 mln zł rocznych wpływów. Kilkakrotnie więcej
niż w poprzednich latach.
Bo właśnie w ostatnich latach biznesowa machina, którą o. Rydzyk budował
latami, zaczyna hulać na pełnych obrotach. Do Telewizji Trwam, Radia Maryja,
gazety „Nasz Dziennik”, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, sieci
komórkowej W Naszej Rodzinie i wydawnictwa dochodzą kolejne biznesy.
SPÓR O
DOTACJĘ
Po dojściu PiS do władzy do
instytucji związanych z o. Rydzykiem płyną też szerokim strumieniem środki
publiczne. O. Rydzyk zresztą tego nie kryje.
Tłumaczy jednak, że to jedynie
powrót do normalności po okresie złośliwego obcinania pieniędzy w czasach
rządów Platformy Obywatelskiej.„Zaraz po objęciu rządów przez ekipę premiera
Donalda Tuska rozpoczęła się potężna fala dyskryminacji wobec fundacji, Radia
Maryja, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Wbrew prawu odbierano
nam dotacje” - wyjaśniał zakonnik na falach swego radia. I dodawał, że wszystkie
jego inwestycje służą państwu. „Tego nie zabierzemy do grobu. To wszystko jest
nie dla nas, ale na chwałę Bożą i dla dobra ojczyzny i ludzi” - tłumaczył.
UZDROWICIEL
Z TORUNIA
Pieniądze, które dostał z budżetu,
nie są małe. W lutym zeszłego roku okazało się, że fundacja Lux Veritatis otrzyma ponad 26 mln zł odszkodowania wraz z odsetkami za
cofnięcie dofinansowania dla projektu geotermii toruńskiej. To decyzja
warszawskiego sądu okręgowego, który zaakceptował ugodę między fundacją a
Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ojciec Rydzyk miał zresztą dotację otrzymać już dziesięć lat temu, ale
decyzja o jej przyznaniu zapadła tuż
przed utratą władzy przez PiS w
2007 r. Nowe kierownictwo NFOŚiGW szybko pieniądze cofnęło, argumentując, że są
wątpliwości dotyczące praw własności nieruchomości stanowiących zabezpieczenie
dla wypłaty dotacji. Fundacja redemptorystów pozwała więc fundusz. Proces w
sprawie cofnięcia decyzji ruszył pod koniec 2009 r.
Wraz z dojściem do władzy PiS na fotel prezesa funduszu wrócił Kazimierz
Kujda, który kierował tą instytucją w czasach, kiedy dotację przyznano fundacji
o. Rydzyka. Trzy miesiące później doszło do ugody między fundacją a funduszem.
Zaakceptował ją sąd, który argumentował, że fundusz nie miał merytorycznych powodów
do wypowiedzenia umowy dotacji, a wypowiedzenie miało charakter stricte
pozamerytoryczny.
Obecna władza niewątpliwie sprzyja geotermalnym inwestycjom o. Rydzyka.
- Chcemy pokazać toruńską
geotermię jako sukces na skalę światową. Geotermia będzie mogła liczyć na duże
państwowe wsparcie - chwalił biznesowy pomysł ojca dyrektora minister
środowiska Jan Szyszko na szczycie klimatycznym w Paryżu pod koniec 2015 r.
Budowa Term Toruńskich chodzi o. Rydzykowi po głowie już od kilkunastu
lat. W skład kompleksu ma wchodzić spa z 25 basenami i nieckami z gorącą wodą
termalną. Do tego sauny, gabinety odnowy biologicznej, restauracje i hotel na
1400 miejsc. Podobne termy funkcjonują na przykład w Bukowinie Tatrzańskiej.
Właściciele sami pozaciągali kredyty i postawili kompleks za 170 mln zł. Zakonnik
zabiega, by toruńskie termy zyskały status uzdrowiska. Wtedy wykonywane tam
zabiegi byłyby finansowane z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Z SLD DO
RADIA MARYJA
W dobrych relacjach z o. Rydzykiem
są też władze Torunia. Rządzący miastem już czwartą kadencję prezydent Michał
Zaleski, choć niegdyś działacz PZPR, SLD i Stowarzyszenia Ordynacka, dziś
deklaruje konserwatywne poglądy. „Tu, w tym miejscu, w Toruniu, jest Polska.
Prawdziwa. Biało-czerwona. Pobożna i patriotyczna” - mówił podczas obchodów
jubileuszu stacji. O. Rydzyk poparł go zresztą w wyborach samorządowych. Biuro
prasowe miasta zapewnia jednak, że zarzuty o faworyzowanie o. Rydzyka przez
miasto są nadużyciem. Przykład? „Super Express” pisał, że
miasto za 1,7 mln zł kładzie nową drogę do toruńskiego kościoła Rydzyka.
Sylwia Derengowska z urzędu wyjaśnia, że tą drogą dojeżdża codziennie około
tysiąca pracowników przedsiębiorstw i zakładów produkcyjnych znajdujących się
w tej części miasta. - Miasto nigdy nie wsparło o. Rydzyka żadną dotacją. Nigdy
nie darowało mu żadnych gruntów. Jedyną pomocą finansową było zorganizowanie
bezpłatnej komunikacji miejskiej na obchody „Dziękczynienia w rodzinie”, kolejnej edycji
imprezy Radia Maryja zorganizowanej we wrześniu ubiegłego roku - mówi. Koszt
miejskiego wsparcia wyniósł 540 zł brutto.
WSZYSTKO
NA DZIEŁA
Chociaż wszystkie biznesy o.
Rydzyka są zyskowne, to wiele wskazuje na to, że złote lata w biznesie jeszcze
przed nim. Za kilka miesięcy fundacje i spółki redemptorysty powinny złożyć
kolejną serię sprawozdań za ubiegły rok, w których poznamy siłę rządowego
wsparcia. Niewykluczone, że po zastrzyku publicznych pieniędzy, które
popłynęły do Torunia w ostatnich miesiącach, majątek ojca dyrektora spuchnie jeszcze
bardziej, windując go na liście najbogatszych Polaków wyżej.
Jedno wszakże trzeba przyznać -
nie jest tak, że to, co o. Rydzyk zarobi poprzez prowadzone przez niego spółki
czy fundacje, wpycha sobie do własnej kieszeni. Redemptorysta żyje bowiem
skromnie. Mieszka niezmiennie w klasztornej celi w domu zakonnym na ulicy św.
Józefa w Toruniu. Skromnie się ubiera, skromnie odżywia. Nie ma żadnego
maybacha ani helikoptera, o czym pisały kiedyś złośliwie media. Wszystko, co
uzbiera od wiernych, idzie na jego dzieła.
Bronię ojca Rydzyka
Ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk był
jednym z pierwszych ludzi, o których usłyszałem po przyjeździe do Polski.
Opinie były skrajnie różne. Jedni uważali go za obrońcę chrześcijańskich
wartości, inni -za emanację wszystkiego, co najgorsze w Polsce.
Ojciec Rydzyk jest bystrym i błyskotliwym rozmówcą, a jego rzekomy
antysemityzm jest mitem. Przeciwnie, to człowiek głęboko zainteresowany
podtrzymywaniem więzi judeochrześcijańskich. Przekonałem się o tym podczas
wielu spotkań, także wtedy, gdy kilka miesięcy temu zaprosiłem go na szabasową
kolację w moim domu, na której był m.in. wiceprzewodniczący
izraelskiego Knesetu. Ojciec Rydzyk okazał się wyjątkowo otwartym i ciepłym
człowiekiem. Wielu moich znajomych było oburzonych, że zapraszam Rydzyka do
domu. Byli to tzw. liberałowie, którzy wiele mówią o tolerancji, dialogu i
otwartości, ale tylko wobec tych, których uważają za swoich. Pewnie wielu z
nich będzie oburzonych moimi słowami, ale mogę im powiedzieć tylko jedno:
powinni w ramach swojej rzekomo otwartej liberalnej ideologii wyjść ze swoich
okopów i posłuchać Radia Maryja, pooglądać TV Trwam, pojechać
do Torunia i zobaczyć kaplicę, którą wybudował dla Sprawiedliwych wśród Narodów
Świata, a być może nawet porozmawiać z ojcem dyrektorem Rydzykiem. Wtedy pewnie
wielu z nich by się ze mną zgodziło.
JONNY DANIELS
Jest
Izraelczykiem i twórcą fundacji From The Depths promującej dobre relacje między Żydami a
Polakami.
A to moje zdanie na temat sformułowania "Ojciec Milioner"
OdpowiedzUsuńOjciec Milioner - to milioner maryjnego ducha
milioner czynu bożego
milioner cierpliwości
nieustępliwy milioner w czynieniu dobrego
niech takich MILIONERÓW będzie w Polsce więcej
co z małych groszy zbierają miliony
by przetworzyć je na dobro,na miłość, na szczęście
nie tylko tych ludzi prawych, lecz i tych co trzeba ich prawości uczyć
a dzieła Ojca Milionera są do tego kluczem.
Przez rzucane pod nogi kłody nienawiści,przez kłamstwa, bluźnierstwa- przeciera drogi do prawdy
w tym Mu Matka Najświętsza jest szczególnym znakiem.
Pamiętajmy też, ze Jezus powiedział: jak mnie - tak was będą prześladować także.
Więc? .......cóż zostaje?
Chrześcijański odwet za nienawiść, za te kłamstwa wszystkie
ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAĆ
a broń mieć za tych co nienawidzą w gorącej modlitwie
Maria
o