Ryszard Czarnecki
kocha politykę niemal tak, jak samego siebie. Ryszarda Czarneckiego kochają
synowie i nowa żona. Wszystkich kocha „dobra zmiana”
Wojciech Cieśla, Michał Krzymowski
Ryszard Czarnecki: postać z pogranicza polityki
i popkultury. Śpiewał o nim Maciej Maleńczuk: „Czarnecki Rysio, umalował
pysio, ma dzisiaj randkę z profesorem Handke”. Kpił satyryk Krzysztof
Daukszewicz: „Normalny człowiek składa się w 90 procentach z wody Ryszard Czarnecki
w 90 procentach z wazeliny”. A Kazik Staszewski jednym tchem wymieniał go
wśród największych bokserów świata: „Herbie Hide, Frans Botha, Ryszard
Czarnecki, Andrzej Gołota!”.
Od niedawna
eurodeputowany PiS pojawia się w mediach jako samozwańczy łącznik państwa
polskiego z Donaldem Trumpem.
PROROK RYSZARD
Jeśli Ryszard
Czarnecki pisze na Twitterze o turnieju sportowym, to robi to tak: „Przemawiałem na inauguracji, wręczyłem puchar zwycięzcy
gdańskiego turnieju”. Albo tak: „Żużlowy weekend: wczoraj na stadionie w
Toruniu wręczyłem puchar za drugie miejsce w przedostatnim Grand Prix Gregowi
Hancockowi”. Kiedy pochyla się nad kulturą, to aby odnotować to, co
najważniejsze: „Tu mówiłem o festiwalu Anny German, którego jestem w tym roku
patronem”, „Rozpoczął się koncert pod moim patronatem młodego polskiego
pianisty Piotra Jaworskiego”. A gdy pisze o roszadach w polityce, nie może nie
wspomnieć o tym, kto je najtrafniej prognozował: „Schulz zrezygnował z kandydowania
na szefa PE - a więc stało się to, co zapowiadałem od kilku tygodni. Prorok
Ryszard?”.
Początek lat
dwutysięcznych. Ryszard Czarnecki regularnie pojawia się na meczach żużlowych
Atlasu Wrocław. Dba, żeby przed wyścigami wyczytywano jego nazwisko. Ale za każdym
razem, gdy spiker wspomina ważnego gościa, na trybunach rozlega się gwizd.
- Rysiu, po co ci
to wyczytywanie? - pyta Czarneckiego znajomy polityk.
- Niech się ludziom
utrwala, że jestem - odpowiada.
Znajomy: - Cały Rysiek. Mogą lżyć, byle nazwiska nie przekręcali.
Rok 2015, kilka dni
po wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta. Trwa uroczystość w pałacu w Wilanowie.
Gdy zaczyna się transmisja telewizyjna, między Dudę i jego żonę wślizguje się
jak łasica Ryszard Czarnecki. Z szerokim uśmiechem pozuje do zdjęć. Rodzice
prezydenta, zdezorientowani, stoją gdzieś na dalszym planie.
- Wyglądało to tak,
jakby Ryszarda otoczyła jakaś przypadkowa rodzinka, łysiejący facet z żoną i
córką, żeby pogrzać się w jego blasku - mówi nam jeden z posłów PiS.
BYŁEM U TRUMPA
Poseł PiS: - Jak
Ryśka wyrzucą drzwiami, to wróci oknem. Ma tupet i nigdy się nie zniechęca.
U polityka to bardzo ważna cecha.
Na czym polega ten
tupet? Dzień po wyborach prezydenckich w USA szef MSZ Witold Waszczykowski
bezradnie przyznaje, że rząd nie ma bezpośredniego kontaktu z otoczeniem
Donalda Trumpa.
Kilkadziesiąt
godzin później w mediach zjawia się eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.
Znienacka ujawnia, że Warszawa ma już łącznika z otoczeniem prezydenta elekta.
To Ryszard Czarnecki, jedyny polski polityk, który był na konwencji Trumpa w
Ohio.
Kilka tygodni
później ogłasza w tygodniku „W Sieci”: „Byłem przy wygranej Trumpa”. I
diagnozuje, że miliarder zwyciężył, bo szedł jak taran. Nie zrażał się, nawet
gdy miał jeden procent poparcia. - Był pan na wieczorze wyborczym Trumpa? -
nie dowierzamy.
- Nie, ale gościłem
niedawno w USA. Po raz ostatni trzy tygodnie przed wyborami. Nawet dałem kilka
wywiadów mediom społecznościowym związanym z Trumpem. Udzieliłem mu też paru
rad.
- Radził pan
Trampowi?!
- W sprawie naszego
regionu. Publicznie.
- Informował pan
Jarosława Kaczyńskiego o swoich kontaktach?
- A jak panowie
myślą?
CZŁOWIEK Z PLAKATU
Ryszard Czarnecki
kocha siebie, ale potrafi zadbać o najbliższych. Jeden z jego dorosłych
synów, Przemysław, już drugą kadencję jest posłem. Ojciec za pieniądze
europarlamentu sfinansował mu kampanię.
W 2015 roku - po
wyborach prezydenckich, a przed parlamentarnymi - we Wrocławiu wisi mnóstwo
billboardów z napisami: „Dziękujemy za chęć zmian. Poseł Czarnecki”,
„Przyszłość w młodych rękach. Poseł Czarnecki” albo samo „Poseł Czarnecki”.
Nie ma na nich zdjęć i imion. Ale część z tych billboardów ma logo frakcji
Konserwatystów i Reformatorów w europarlamencie, do którego posłem jest właśnie
Ryszard Czarnecki.
Jest też hasło:
„Znajdź mnie na Facebooku. Poseł Czarnecki”. Ale gdy na Facebooku wpisuje się
frazę „poseł Czarnecki”, wyskakuje nie Ryszard, a Przemysław. Który akurat
startuje do Sejmu. Dla odmiany europoseł Ryszard nie kandydował z Wrocławia,
ale z Wielkopolski.
Przemysław
Czarnecki, podobnie jak tata, jest fanem żużla. Zasiada we władzach Sparty
Wrocław, klubu z Ekstraligi. Na wsparcie seniora może liczyć w polityce i w
sporcie.
Działacz żużlowy: -
Totalizator Sportowy przez rok miał taki program „Uczeń i mistrz”, w ramach
którego współpracował z zielonogórskim Falubazem. Chodziło o kilkaset tysięcy złotych,
więc klub starał się o przedłużenie kontraktu. Wydawało się, że wszystko jest
na dobrej drodze, ale na ostatniej prostej w miejsce Falubazu nieoczekiwanie
pojawiła się Sparta.
W środowisku
natychmiast rozeszło się, że to Ryszard Czarnecki wychodził - jeszcze u zarządu
z czasów Platformy podmianę klubów.
Opowiada menedżer z
Totalizatora: - Richard bywał tu na długo przed „dobrą zmianą”. Załatwiał
pieniądze na żużel. Przychodził z PRL-owskim jeszcze działaczem sportowym
Jerzym Staroniem.
Kilka lat temu
prawicowa Fronda oskarżyła Staronia o współpracę z SB, posługując się cytatem
z publicysty Leszka Lechonia: „Facet nic nie potrafił i nic nie robił, za to
gorliwie wypełniał rolę tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa. Donosów
stworzonych przez tę kreaturę nikt nie jest w stanie dziś zliczyć”.
Także Bartosz,
młodszy syn z pierwszego małżeństwa Czarneckiego, chętnie korzysta z pomocy
ojca. Przez kilka lat uczył się pod jego skrzydłami w Brukseli, potem krótko
pisywał notki do „Gazety Polskiej Codziennie”, wydawanej przez spółkę, w której
władzach zasiada Czarnecki senior. A po przejęciu władzy przez PiS trafił do
pracy w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. - Rysiek ma świetne relacje z
kontrolującym tę spółkę Antonim Macierewiczem. Od lat zna się też z
Arkadiuszem Siwką, prezesem PGZ - zauważa polityk PiS.
ŻONA W ARMATURZE
Czarnecki troszczy
się nie tylko o synów z pierwszego małżeństwa, ale także o młodą żonę,
córkę jedynego polskiego kosmonauty, Emilię Hermaszewską.
We wrześniu
„Newsweek” poinformował, że żona europosła trafiła do rady nadzorczej spółki
Armatura Kraków, należącej do grupy PZU. Kiedy spytaliśmy, w jaki sposób
fundusz inwestycyjny PZU trafił na jej kandydaturę, Hermaszewska nie umiała
tego wyjaśnić. Odpowiedziała tylko, że jest radcą prawnym i że kiedyś pracowała
już dla firmy z branży wnętrzarskiej.
Opowieści o tym, w których
spółkach skarbu państwa za „dobrej zmiany” widziano już żonę Czarneckiego, to
w Warszawie coś w rodzaju miejskiej legendy. Chcemy sprawdzić, ile w tym
prawdy, ale Hermaszewska nie może się spotkać. W mailu pisze, że jest
prawniczką i przez wiele lat pracowała w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Czy
współpracuje z państwowymi firmami? „Co do informacji dotyczących szczegółów
świadczenia przeze mnie pomocy prawnej, obowiązuje mnie tak jak wszystkich
radców prawnych tajemnica zawodowa”. W których spółkach skarbu państwa
ostatnio gościła? „Zasady etyki zawodowej obligują mnie do niekomentowania
informacji o działalności mojej kancelarii, jak też do nieudzielania
informacji podmiotach, które są jej klientami”.
O wizytach
Hermaszewskiej m.in. w państwowej Grupie Azoty i współpracy z nią opowiada nam
jeden z rozmówców. Próbujemy się czegoś dowiedzieć, ale bezskutecznie -
spółka nie odpowiada na nasze pytania.
JA BYM ZMIENIŁ TO IMIĘ
Czarnecki, były
członek ZChN i Samoobrony, działa w PiS od 2008 r. - Pamiętam jego
początki. Przyjeżdżał na Nowogrodzką wysiadywał pod gabinetem prezesa. I Jarosław w końcu go
przyjmował. Z czasem wyrobił sobie mocną pozycję, trafił do komitetu
politycznego, na narady w wąskim gronie - opowiada współpracownik szefa PiS.
Kaczyński szybko
przekonuje się do byłego doradcy Andrzeja Leppera. W 2009 roku umieszcza go na
liście do europarlamentu. Czarnecki wkrada się w łaski szefa; raz na jakiś czas
zaprasza go na domowe kolacje. - Bardzo sprytnie to robił. Kameralna
atmosfera, tylko on, Emilia i prezes. Jarosław później bardzo chwalił dania
serwowane przez Hermaszewską - słyszymy od rozmówcy z PiS.
Podczas kampanii do
europarlamentu w 2009 r. dziennikarze pytają Kaczyńskiego, co sądzi o imionach
Richard Henry, które urodzony w Londynie Czarnecki musi podawać na kartach wyborczych.
– Ja bym na jego miejscu zmienił imiona - rzuca prezes.
Niedługo potem
Czarnecki wyrabia nowy dowód osobisty. W kolejnych wyborach występuje już jako
Ryszard Henryk.
Rok 2014. Jarosław
Kaczyński ogłasza, że politycy, którzy spędzili w europarlamencie więcej niż
pięć lat, nie mogą ponownie kandydować. W partii wszyscy uważają, że to cios w
Czarneckiego, który siedzi w Brukseli od 2004 r. - I co, Rysiu? Musisz wracać
do Polski? - docieka jeden z posłów.
- Nie, będę
kandydować.
- Ale prezes
powiedział, że można tylko dwie kadencje.
- Dwie kadencje,
ale z PiS - odpowiada rezolutnie Czarnecki, który za pierwszym razem dostał się
do Brukseli z Samoobrony.
Z czasem
eurodeputowany poczyna sobie coraz śmielej. Latem 2014 roku niespodziewanie
oznajmia, że Kaczyński rozważa pomysł prawyborów prezydenckich w PiS. I nie
wyklucza, że sam mógłby w nich wystartować. - Klasyka! Richelieu chciał zgłosić swoją kandydaturę i w ostatniej chwili zrezygnować.
Dzięki temu nazwisko cały czas byłoby w grze, a na koncie nie trzeba by
zapisywać porażki. Tak zrobił w 2012 roku podczas wyborów na prezesa PZPN -
przypomina znajomy Czarneckiego.
Kaczyński
ostatecznie wycofuje się z pomysłu prawyborów i karze Czarneckiego, usuwając
go ze swojego dworu. Niełaska nie trwa jednak długo. Europoseł po kilku miesiącach
znów zaczyna pojawiać się w poczekalni na Nowogrodzkiej.
AJAJAJ, NIEDOBRZE
Kilkanaście miesięcy
temu. Ryszard Czarnecki wczesnym rankiem ląduje w Warszawie. Jeszcze z
Okęcia dzwoni do biura prasowego PiS: - Macie dla mnie jakieś zaproszenia do
telewizji? Bo chyba naród się o mnie upomina.
Jego zamiłowanie do
telewizji jest legendarne. Mówi pracownik dużej stacji informacyjnej: - Nigdy
nie odmawia. Gdy ląduje w Polsce, rozsyła do wydawców SMS-y z informacją, że
jest w Warszawie i można go brać do programów.
Czarnecki jest w
tej kadencji wiceszefem europarlamentu. Ma sporo obowiązków w Brukseli i dużo
lata po świecie. Ale gdy już przylatuje do Warszawy, to jeździ od jednej
stacji do drugiej. - Przylecieć samolotem, wystąpić w programie i od razu
wrócić do Brukseli? Dla Rysia to żaden problem. To człowiek o nieprawdopodobnym
parciu. Superstacja, radio Wnet, Radio dla Ciebie czy Radio Plus to miejsca, do
których chodzi mało polityków. Richard jest zawsze chętny - opowiada człowiek z
biura prasowego PiS.
Kilka lat temu
europosła Czarneckiego spotyka duża przykrość: biuro prasowe daje mu zakaz
wypowiedzi dla mediów. Ale parę dni po wprowadzeniu zakazu niespodziewanie pojawia
się w tzw. lajfie, czyli wejściu na żywo w jednym z kanałów informacyjnych.
- Rysiek, co ty?
Zapomniałeś, że masz szlaban? - zaczepia go poseł z Nowogrodzkiej.
- Ale to było z
Brukseli. A z Brukseli się nie liczy.
Innym razem
Czarnecki daje telewizyjnemu dziennikarzowi setkę, czyli krótką wypowiedź do
kamery. Z reprymendą dzwoni biuro prasowe.
- Przypadkowo na
siebie wpadliśmy - tłumaczy deputowany. - Poprosili o wypowiedź, to co, miałem
uciec? Dali to w wieczornych „Faktach”, naprawdę? Ajaj aj, niedobrze.
Znajomy polityk
PiS: - Ryszard jest człowiekiem o nieprawdopodobnej determinacji. Można go nie
lubić, ale nie wolno go nie doceniać, bo to trudny przeciwnik. Niełatwo go wykiwać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz