Barbara Nowacka
ośmieszyła PO i Nowoczesną przy okazji debaty na temat aborcji.
Ale zamiast
wykorzystać to politycznie, pojechała na urlop. Nie pierwszy raz
Renata Grochal
Dyskusja w Sejmie
na temat projektu liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, pod którym podpisało
się ponad 400 tysięcy osób. Barbara Nowacka, liderka komitetu Ratujmy Kobiety
2017, inicjatorka projektu, mówi do prawie pustych ław. W sali jest 12 posłów PiS i około 30 z opozycji. Nowacka przekonuje, że
trzeba umożliwić kobietom decydowanie o własnym ciele. Projekt przepada w
pierwszym czytaniu, bo część posłów PO i Nowoczesnej zagłosowała przeciwko
skierowaniu go do komisji, a część wyjęła karty do głosowania.
To największy blamaż opozycji od pamiętnej wpadki Ryszarda Petru z
wyjazdem do Lizbony w szczycie kryzysu parlamentarnego. Nowacka, która
zbierała podpisy pod projektem od czerwca, zamiast wykorzystać sytuację, tuż
po debacie wyjeżdża za granicę na ferie z rodziną.
- Baśka nie ma determinacji. Jeśli chce budować partię, trzeba było kuć
żelazo póki gorące. A ona nie zrobiła nawet manifestacji przed Sejmem w dniu
debaty.
Od samego chodzenia po telewizjach
nie powstała jeszcze żadna partia. To jest gigantyczny wysiłek, godziny
spędzone na jeździe po kraju. A gdzie jest Nowacka?
Szusuje na nartach? - mówi osoba
zaangażowana w zbiórkę podpisów.
Pod nieobecność liderki komitetu Ratujmy Kobiety na manifestacjach przeciwko
PiS - które skierowało do komisji drugi projekt zaostrzający dostęp do aborcji
- promował się lider Partii Razem Adrian Zandberg.
Nowacka tłumaczy „Newsweekowi”, że urlop był wcześniej zaplanowany i nie
mogła go odwołać.
POLITYKIEM SIĘ BYWA
Sztabowcy
Zjednoczonej Lewicy wspominają, że tak samo było w 2015 roku., gdy SLD i Twój
Ruch startowały w koalicji w wyborach parlamentarnych. Nowacka,
współprzewodnicząca Twojego Ruchu, była kandydatką na premiera. W lipcu, gdy
trwały negocjacje w sprawie list wyborczych, nieoczekiwanie obwieściła Leszkowi
Millerowi i Januszowi Palikotowi, że wyjeżdża na dwutygodniowy urlop. A to ona
była twarzą kampanii.
- Mieliśmy kompletnie rozgrzebane listy. Było ustalone tylko, kto bierze
ile miejsc. Ale nie było wiadomo, kto z którego miejsca kandyduje, a przecież
to jest najważniejsze. W Sojuszu oczywiście zacierali ręce, bo to oznaczało,
że oni przejmują pisanie list - opowiada jeden z moich rozmówców.
Nowacka pytana o ten urlop i o to, ile jest w stanie poświęcić dla
polityki, odpowiada, że dla niej najważniejsza jest rodzina.
- Rodzinę się ma, a politykiem się bywa - argumentuje. Razem z
partnerem wychowuje 10-letniego syna Jakuba i 7-letnią córkę Zofię.
Gdy pytam Nowacką o porażkę Zjednoczonej Lewicy, obarcza winą Millera i
Palikota.
- Gdyby kilka osób pociągnęło listy, a nie je położyło, to Zjednoczona
Lewica weszłaby do Sejmu. Tak samo, gdybyśmy zmusili Millera i Palikota, żeby
nie występowali publicznie. Ale wtedy młodzi byli za słabi, a teraz nie są -
podkreśla.
Ryszard Kalisz, były polityk SLD,
który zna Nowacką od lat, uważa, że ona nie może się zdecydować, czy wejść w
politykę na całego. A bez tego nic nie zbuduje.
- Barbara jest bardzo dynamiczną feministką, ale z drugiej strony ma w
sobie bardzo silny inteligencki rys. Ma wiele rozterek, czy w ogóle wchodzić w
politykę, czy to jest odpowiedni moment, czy z tymi ludźmi - mówi mi Kalisz.
Nowacka na co dzień prowadzi z ojcem, prof. Jerzym Nowackim,
Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych. On jest rektorem, ona
kanclerzem, odpowiada za sprawy organizacyjno-administracyjne. W tej samej
szkole do ubiegłego roku wykładał zresztą Zandberg. Jednak gdy zaangażował
się w politykę, musiał zrezygnować.
BEZWZGLĘDNA BLONDYNKA
Jest jesień 2015 roku. Dzień
przed konwencją inaugurującą kampanię Zjednoczonej Lewicy Miller, Palikot i Nowacka
spotykają się, żeby ustalić szczegóły. Panowie upierają się, że to oni
wygłoszą przemówienie otwierające zjazd. Nowacka protestuje. Mówi, że skoro
koalicja ma pokazać nową jakość, to muszą wystąpić młodzi, czyli ona i
Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD.
- Baśka była twarda. Pokazała, że ma jaja, i postawiła na swoim -
opowiada polityk zaangażowany w kampanię. Inny rozmówca dodaje, że Nowacka,
pomimo wizerunku sympatycznej blondynki, potrafi być bezwzględna. Gdy Zjednoczona
Lewica odsłania swoje logo w stolicy, a po imprezie jej kandydaci mają busami
wyjechać w Polskę, do busika Nowackiej pakuje się Włodzimierz Czarzasty, szef
sztabu wyborczego, którego nazwisko pojawiało się przy aferze Rywina.
- Czarzasty chciał być tam, gdzie kamery. Ale Nowacka pogoniła go, uważając za obciążenie - opowiada jeden z rozmówców.
DEBATA Z
BYŁYM CHŁOPAKIEM
Nowacka jest pełna skrajności. Z
jeden strony nie boi się postawić Millerowi, Palikotowi ani wyrzucić z
autobusu Czarzastego, a z drugiej - podczas debaty liderów przed wyborami w
2015 roku nie potrafiła odgryźć się Adrianowi Zandbergowi, liderowi Partii
Razem, swojemu byłemu chłopakowi. Działali razem w młodzieżówce Unii Pracy.
Zandberg co chwila podczas dyskusji robił kąśliwe uwagi, sugerował, że Nowacka
jest tylko parawanem, za którym chowają się Miller i Palikot, a ona nie
potrafiła być równie bezwzględna.
- Zandberg uderzał poniżej pasa. Baśka mogła mu powiedzieć, że
byli kiedyś razem, ale to nie upoważnia go do tego, żeby zachowywać się jak
cham. To by go wytrąciło z równowagi. A tak Zandberg stał się objawieniem tej
debaty, z kolei Baśka wypadła blado - mówi sztabowiec SLD.
W Sojuszu wielu uważa, że przez debatę liderów Zjednoczona Lewica
przegrała wybory, a SLD i Twój Ruch nie weszły do parlamentu. A tym samym
lewica utorowała drogę do samodzielnych rządów PiS.
- Sztabowcy namawiali Baśkę, żeby do końca kampanii jeździła po
kraju, a to był błąd. Debata była sto razy ważniejsza niż te wszystkie wyjazdy.
Baśka wróciła do Warszawy dzień przed debatą i nie miała czasu się przygotować.
Zabrakło jej świeżości i polotu - mówi polityk zaangażowany w kampanię.
JEDEN TEMAT
Do polityki wciągnął
ją Palikot, który w 2014 roku zaproponował
jej pierwsze miejsce na liście Europa Plus Twój Ruch w wyborach do Parlamentu
Europejskiego w Lublinie. Dostała ponad 10 tysięcy głosów, jednak koalicja nie
przekroczyła progu wyborczego. Miała też propozycję startu z SLD, ale odmówiła,
bo zaproponowano jej okręg słupsko-gdyński, skąd posłanką była jej matka
Izabela Jaruga-Nowacka, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Barbara
uznała, że to była próba wykorzystania tragedii do polityki. Jaruga-Nowacka
była jedną z najbardziej znanych polskich feministek, posłanką Unii Pracy,
wicepremierem w rządzie Marka Belki.
Barbara od wczesnych lat działała w młodzieżówce Unii Pracy, w
organizacjach kobiecych. Kalisz wspomina, że pod koniec lat 90., kiedy był
szefem kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w czasie zjazdu
młodzieżówki socjalistycznej przyszła do pałacu z Federicą Mogherini, dziś
wysoką przedstawicielką UE ds. polityki zagranicznej. Jeszcze kilka lat temu
miały ze sobą kontakt.
Według Kalisza słabością Nowackiej jest to, że jest polityczką
jednego tematu - praw kobiet, a to za mało, żeby zostać liderką partii.
Jednak Zandberg uważa to za jej zaletę.
- Znam Barbarę ponad 20 lat, jest bardzo konsekwentna. Sprawa
prawa do aborcji nie dawała łatwej popularności. Nie otwierała drogi do programów
w ogólnopolskich telewizjach. To wymagało odwagi, żeby w latach 90. powiedzieć:
„nie podoba mi się status quo” - mówi mi Zandberg.
Prof. Magdalena Środa, z którą Barbara Nowacka współpracuje w
Kongresie Kobiet, uważa, że ona ciągle się uczy. - Widzę, jak rośnie w siłę,
nabiera nowych kompetencji, choćby dotyczących UE czy kwestii społecznych. Nie
jest rozedrgana ambicjami. Bardzo konsekwentnie robi swoje i ja w nią wierzę -
podkreśla Środa.
LEWICOWE ANTYPATIE
Nowacka, próbując
nadrobić wpadkę z urlopem, zwołała na 28 stycznia duże spotkanie lewicy. Dzień
wcześniej wróci z ferii z rodziną. Wśród zaproszonych są wszystkie
organizacje, które brały udział w zbiórce podpisów pod projektem komitetu Ratujmy Kobiety 2017, m.in. Strajk Kobiet,
Zieloni, Razem, SLD, Dziewuchy Dziewuchom.
Czy z tego może powstać nowa partia lewicowa? Chociaż oficjalnie
wszyscy powtarzają, że są otwarci na współpracę, to mało prawdopodobne, by
udało się to skleić. Nowacka nie cierpi szefa SLD Włodzimierza Czarzastego. I
jest to antypatia odwzajemniona. Czarzasty nie może zapomnieć Nowackiej, że w
2015 roku musiał jej ustąpić pierwsze miejsce na warszawskiej liście Sojuszu.
Leszek Miller wiele tygodni przekonywał go, że niezgrana kobieca twarz daje
większe szanse na poszerzenie elektoratu.
Z kolei Nowacka pamięta Czarzastemu, jak w kampanii odwołał
billboardy zarezerwowane dla niej i jej ludzi i przeniósł je do regionów, w
których kandydowali jego koledzy. Czarzastego uważa za cynika. - Ja nie wiem,
o co panu Czarzastemu chodzi w polityce, jakie ma poglądy - mówi Nowacka.
Problem jest też z innymi organizacjami. Z SLD stanowczo
współpracy odmawia Partia Razem.
Dla mnie kluczowym słowem jest „wiarygodność”. A jak i mielibyśmy
przekonać do siebie połowę społeczeństwa, tę, która nie chodzi na wybory, idąc
z Sojuszem? Oni są przecież za-przeczeniem wiarygodności - mówi mi Zandberg.
Przypomina, że w 2001 roku SLD szedł do wyborów z obietnicą złagodzenia i
ustawy antyaborcyjnej i utopił ją tak jak dziś PO i Nowoczesna. - To im
zawdzięczamy dziury w systemie podatkowym i eksmisje na bruk - wylicza
Zandberg. SLD i Razem pójdą do wyborów samorządowych oddzielnie.
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski uważa, że Nowacka ma
potencjał, ale brakuje jej siły, by to wokół niej jednoczyła się lewica. -
Bardziej wspólnotowym politykiem jest Robert Biedroń - mówi Kwaśniewski.
PARTIA Z BIEDRONIEM?
Na razie Nowacka
stoi na czele stowarzyszenia Inicjatywa Polska. Jak twierdzi, skupia ono
kilkaset osób w całym kraju. Jednak jak dotąd jego jedynym głośniejszym
pomysłem była inicjatywa, żeby gminy wprowadzały darmowe bilety na komunikację
miejską dla dzieci jadących do szkół. Takie bilety są w Warszawie.
W nieoficjalnych rozmowach współpracownicy Nowackiej mówią, że
chce ona założyć zupełnie nową centrolewicową partię przed wyborami do
Parlamentu Europejskiego wspólnie z Robertem Biedroniem. Przygotowują już nawet
dla niej program.
- Jest w Polsce przestrzeń na partię, która będzie lewicowo-liberalna,
a nie konserwatywna. Żeby głosy tych wyborców się nie zmarnowały - mówi mi
Nowacka. Liczy, że SLD i Razem skompromitują się słabym wynikiem w wyborach
samorządowych i nowa lewicowa partia przejmie ich wyborców.
Nowacka, którą wymieniano jako kandydatkę na prezydenta Warszawy,
startować nie zamierza. Jak mówi, bój rozegra się między PiS a PO i nie ma
sensu wystawiać się na pewną porażkę. Bo gdyby przegrała, to - po eurowyborach
i kampanii Zjednoczonej Lewicy - byłaby to już jej trzecia porażka.
ŹRÓDŁO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz