Witold
Olech pracował dla Zbigniewa Ziobry i Andrzeja Dudy, a dziś jest głównym
doradcą premier Beaty Szydło. Choć jego nazwisko prawie nikomu nic nie mówi, to
znaczy coraz więcej.
Anna Dąbrowska
Szeregowi
posłowie PiS pytani o Witolda Olecha (rocznik
1973) zastygają w zamyśleniu i odpowiadają pytaniem: a kim on jest? Tylko ci
dobrze zorientowani w kuluarowym życiu Kancelarii Premiera mówią więcej i
podkreślają, że Olech jest ważny w otoczeniu premier Szydło. Od trzech miesięcy
jest jej głównym doradcą. Czym konkretnie się zajmuje?
O tym na stronach KPRM ani słowa.
Olech, zajmujący gabinet vis-a-vis rzecznika rządu Rafała
Bochenka i obok Elżbiety Witek, szefowej gabinetu politycznego premier, jest
jedną z kluczowych postaci.
- Dołączył do zespołu, bo
brakowało nam kogoś, kto potrafi analizować nastroje społeczne, wskaże trendy - mówi minister z KPRM. Elżbieta Witek, koleżeńsko i politycznie
silnie związana z Szydło, pilnuje jej kalendarza, dba o to, by ministrowie
raportowali realizację programu. Bochenek, coraz chętniej chodzi do mediów i
jest ustami Szydło, a Paweł Szefernaker od niedawna koordynuje prace
rzeczników i od dawna chętnie sięga po nowe technologie, by kreować wizerunek
rządu w mediach społecznościowych. Rzeczywiście brakowało tu kogoś, kto nie
zajmuje się bieżączką, ale ma ucho społeczne i w zależności od tego, co
usłyszy, profiluje przekaz szefowej rządu. Szydło ma świadomość, że dziś
chroni ją lojalność względem Jarosława Kaczyńskiego i wysoka popularność,
którą widać we wszystkich sondażach zaufania do polityków. Ufa jej 57 proc.
Polaków, nie ufa 31 proc., a rozpoznają wszyscy. Aby wzmacniać tę popularność,
potrzebowała kogoś takiego jak Olech.
Od
Ziobry do Szydło
Jeden z naszych rozmówców porównuje pozycję Olecha przy Szydło do tej,
którą zajmował Ostachowicz przy Tusku. - Ale z tym zastrzeżeniem, że Witek
Olech nie ogarnia tematów związanych z kolorem garderoby premier, ale tylko te
konceptualno-badawcze. Premier bardzo mu ufa. Usytuowanie Ostachowicza i
Olecha jest podobne, obaj tuż przy szefie rządu, ale zawsze w cieniu. Formalnie
obaj na dość niskich stanowiskach, w
rzeczywistości prawie najważniejsi. Olech nie udziela wywiadów, nie spotyka się
z dziennikarzami, kiedy widzi fotoreporterów, odwraca głowę, w internecie
jedno jedyne zdjęcie, które sam wrzucił na Facebooka.
Jego nazwisko pojawiło się w mediach w felietonie Michała
Szułdrzyńskiego w „Rzeczpospolitej”, opublikowanym zaraz po Czarnych Protestach
i aferze z przetargiem na caracale, zatytułowanym „Czy Szydło uratuje rząd
PiS”. Publicysta napisał, że „Premier wykorzystuje swoją popularność do tego,
by ratować wizerunek obozu rządzącego. Być może jest to efekt wzmocnienia
przez Szydło swego otoczenia. Od września jej głównym doradcą został Witold
Olech, ceniony w branży specjalista ds. wizerunku”. Ale ludzie z branży
niewiele potrafią o nim powiedzieć, nie znają go. W internecie znajdujemy jeden
komentarz Olecha. W rozmowie z Wirtualną Polską w 2014 r. stwierdził, że
„powrót Schetyny do rządu poprawi wizerunek Platformy”.
Skąd Olech wziął się w polityce? W 2000 r. skończył psychologię na
Uniwersytecie Jagiellońskim. Na studiach odbył krótki staż u posła z Krakowa
Pawła Grasia, wtedy związanego z AWS. Na uczelni poznał Witolda Ziobrę, brata
dzisiejszego ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro przygotowywał się do
pierwszej kampanii parlamentarnej PiS w 2001 r., a brat pomagał mu organizować
ludzi do wyborczej harówki. Olech stawił się na pokładzie, wymyślał hasła i
strategię wyborczej komunikacji. Już wtedy bardziej był od wymyślania niż
kampanijnej logistyki. Ziobro został posłem z jednym z najlepszych wyników w
Polsce. I właśnie przy nim Olech zaczął budować swoją markę. Od tamtego czasu
pozostaje w orbicie PiS.
- Zna się na polityce, na marketingu politycznym, czuje, co jest
społecznie ważne, ale to nie jest specjalista do wynajęcia. On nie mógłby
pracować dla ludzi, z którymi politycznie się nie zgadza - mówi Patryk
Salomon, redaktor naczelny portalu Love Kraków.
Olech pochodzi z podtarnowskiej wsi, a wychowywali go rodzice o
tradycyjnych, konserwatywnych poglądach. Komuś opowiadał, że dwóch jego
przodków zginęło na frontach pierwszej wojny światowej. Po studiach na stałe
osiadł w Krakowie. Nie przepada za stolicą, ale do stolicy Małopolski jeździ
rzadko. - Nie jest żonaty, nie ma dzieci, za to w Warszawie ma ogrom roboty
- mówi jego znajomy Olech cztery lata spędził w diecezjalnym seminarium
duchownym w Tarnowie, ale uznał, że kapłaństwo to nie jest droga dla niego.
Budowniczy
świadomości
Relacje z Beatą Szydło budował z centrum dowodzenia PiS w Małopolsce.
Ona była szefową okręgu, on pracował w krakowskim Biurze Zarządu Okręgowego
partii. Ona zwraca się do niego per Witku, ale on, jak relacjonują
współpracownicy premier, w oficjalnych sytuacjach zawsze mówi „pani premier”. -
Kiedyś robiłem wywiad z posłem PiS, dziś już ministrem infrastruktury i
budownictwa, Andrzejem Adamczykiem i pamiętam, że Olech był obecny,
wiedziałem, że to ktoś ważny - mówi Piotr Ogórek, dziennikarz „Gazety
Krakowskiej”. Olech autoryzował też wywiady Kaczyńskiego dla lokalnych mediów.
Pracował w biurze europosła Andrzeja Dudy. To szara eminencja krakowskiego
PiS, zaraz obok Michała Ciechowskiego, kiedyś asystenta Andrzeja Dudy, dziś
ważnej persony w centrali partii przy Nowogrodzkiej.
- Witold Olech nie jest członkiem PiS, ale wiem, że poglądy ma takie
jak my. Jest kompetentnym doradcą i byłem pewny, że dojedzie do Warszawy, aby
pracować z panią premier - reklamuje kolegę Ciechowski. Inny nasz rozmówca
zwraca uwagę, że ci, dla których pracował w Krakowie, są dziś na wysokich
stanowiskach w Warszawie: Szydło premierem, Duda prezydentem, Adamczyk i Ziobro
ministrami. W eurokampanii wspierał też pomysłami Adama Bielana, dziś wicemarszałka
Senatu. Znajomy Olecha zapamiętał, że Olech pewnie nie przypisze sobie tych
zasług, ale prawda jest taka, że był dla każdego z wymienionych czymś w rodzaju
jednoosobowego think
tanku.
Kilka razy usłyszał propozycję startu w wyborach, ale wolał pracować na
drugim planie. Lubi mieć realny wpływ na rzeczywistość, coś kreować, wymyślać,
a siedzenie w ławie poselskiej mocno ogranicza. Obecność w kręgach PiS dawała
mu pracę. - W połowie lat dwutysięcznych, kiedy PO i PiS były w koalicji
samorządowej, spotykaliśmy się z Olechem w urzędzie marszałkowskim, odpowiadał
za fundusze unijne - mówi radny PO Grzegorz Stawowy. Dodaje, że wtedy nie
było większych różnic między partią Tuska i Kaczyńskiego, że to było zupełnie
inne PiS niż dziś. Stawowy zapamiętał Olecha jako kompetentnego, wyważonego
człowieka od trudnej roboty Olech wykładał też psychologię polityki w Wyższej
Szkole Biznesu w Nowym Sączu.
Kiedy PiS pierwszy raz zdobywa władzę w kraju, Olech zostaje doradcą
zarządu w państwowej spółce - Polskich Sieciach Elektroenergetycznych (dziś
PGE). Potem kiedy Ostachowicz odchodzi ze spółki z funkcji dyrektora do spraw
marketingu na głównego doradcę Tuska, to Olech przejmuje jego obowiązki. W
2009 r., kiedy PiS jest poza spółkami państwowymi, sam próbuje sił w biznesie.
Razem z bratem miał budować w Limanowej Call Center i dać pracę 300 osobom, ale nie wyszło.
Pod koniec 2012 r. PiS wysyła go do rady programowej TVP Kraków. Ale to w branży energetycznej nazwisko Olech już
coś znaczy i ci, którzy w niej siedzieli, wcale się nie dziwili, że to on
został wiceprezesem państwowej spółki Tauron Sprzedaż, która odpowiada za
sprzedaż energii elektrycznej. Ostatniego dnia sierpnia odszedł bez odprawy i
na dużo gorzej płatne stanowisko doradcy premiera.
W archiwach prasowych znajdujemy taką jego wypowiedź jeszcze z czasu
pracy dla PGE: „Celem kampanii jest skuteczne wprowadzenie marki PGE na rynek,
budowa świadomości tej marki wśród klientów, utrzymanie lojalności
dotychczasowych klientów (...), a także pozyskanie nowych”. Gdyby litery PGE
zastąpić nazwiskiem Szydło, to mamy definicję tego, co robi Olech dla premier
Szydło.
Pracuje przede wszystkim dla niej, a nie dla całego rządu. Ministrowie
nie mają podobno nawet jego komórki, a z
premier rozmawia czasami kilka razy dziennie. Nie chodzi do mediów, nie jest
politykiem. Szydło nie przepada za ludźmi z temperamentem publicystycznym
i medialnym. Olech przybrał taktykę - nie wychylać
się, nie mówić za dużo - ale zapytany, zawsze ma gotowe rozwiązania.
Byle się nie
wychylać
Szydło ma świadomość, że musi dbać o wysokie
słupki popularności i mówić to, co ludzie chcą usłyszeć. Bo im bardziej ludzie
ją lubią, tym mniejsza pokusa Kaczyńskiego, aby ją odwołać. - Premier
koncentruje się na polityce społecznej. To, że kontrolę nad resortami siłowymi
oddała innym, bardzo ważnym politykom PiS, paradoksalnie sprzyja budowaniu jej
pozycji - mówi polityk z jej otoczenia. Wyjaśnia, że Ziobro, Macierewicz
czy Błaszczak wykonują kontrowersyjne ruchy i oni biorą za to
odpowiedzialność, a premier na tym nie ucierpi. Mówi, że Szydło nie bardzo
przejmuje się też gadaniem o tym, że Kaczyński ma nad nią pełnię władzy, bo
Polacy często stają po stronie ofiar i sympatyzują z nimi.
Zanim Olech wprowadził się do gmachu przy Alejach Ujazdowskich, premier
delegowała go jako swojego przedstawiciela do Rady CBOS. Jako członek Rady
może wnioskować o tematy badań sondażowych. - Z udziałem pana Olecha odbyły
się trzy posiedzenia Rady, jeszcze nie wnioskował o żadne badania, ale zauważyłem,
że jest uważnym słuchaczem i obserwatorem.
Zabierał głos kilka razy i widać, że
zna się na badaniach i rozpoznaje nastroje społeczne - mówi jeden z członków 11-osobowej Rady. Witold Olech ma uchwycić, patrząc na badania, to, czego
inni nie dostrzegają, dostarczać trafnych analiz i proponować oryginalne
rozwiązania.
Badanie CBOS z października pokazało, że mniej więcej połowa ankietowanych
za bardzo istotne w codziennej egzystencji uznaje spokój. Kaczyński zapowiedział,
że koniec tego roku będzie politycznie burzliwy. - Witek Olech mówi czasami,
że jako psycholog potrafi i lubi słuchać ludzi, a władza jest od tego, żeby
realizować potrzeby wyborców. Ma ucho społeczne i może obrazić się za to porównanie,
ale ma je tak, jak miał je Tusk - opowiada
jego znajomy.
Dziś Olech skupia się przede wszystkim na tym, żeby Beata Szydło była
postrzegana jako oaza spokoju, jako ta, która służy ludziom, a nie - jak powiedziała
ostatnio podczas zjazdu Solidarności - „zapatrzonym w siebie elitom”. I za to Polacy mają ją dalej lubić i gwarantować dalsze
premierostwo.
ŹRÓDŁO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz