W Polsce nastał czas
polowań z nagonką na osoby niepoprawne politycznie - uważa Wadim Tyszkiewicz,
prezydent Nowej Soli, członek zarządu partii Nowoczesna
Rozmawia Aleksandra Pawlicka
Newsweek: Boi się pan skoku PiS na samorządy?
Wadim Tyszkiewicz: Tak. Z jakiegoś powodu poseł Kaczyński ubezwłasnowolnił Trybunał
Konstytucyjny. Konstytucja chroniła przed dyktaturą. Teraz już nie chroni. Gdy
zastanawiam się, czym Kaczyński różni się od Trumpa, dochodzę do wniosku, że Trump ma wszystko i nic do stracenia, a Kaczyński nie ma nic i
też nic do stracenia.
Co to oznacza?
- Że nic go nie powstrzyma w
drodze do osiągnięcia celu, jakim jest władza absolutna. Ma już Sejm, Senat,
prezydenta, rząd, armię, zdemolowany Trybunał i do pełni szczęścia brakuje mu
tylko samorządów, które są niezwykle łakomym kąskiem.
Dlaczego łakomym?
- Bo to stanowiska do rozdania i
pieniądze do przejęcia. W Polsce jest blisko 2,5 tys. gmin. Nawet w
najmniejszej z nich oprócz wójta jest sekretarz, są kierownicy wydziałów,
sekretarki... Tysiące miejsc do obsadzenia swoimi ludźmi. Gdy są to członkowie
partii, to ta partia potwornie rośnie w siłę. Dziś zdecydowana większość
wójtów, burmistrzów i prezydentów to osoby bezpartyjne, ale wystarczy
wprowadzić kadencyjność, która zadziała wstecz, i wszyscy dobrzy gospodarze,
ludzie z dorobkiem, zostaną w kolejnych wyborach wyeliminowani,
robiąc miejsce dla partyjnych nominatów.
PiS wyczyści samorządy?
- Dla swoich ludzi, i je
upartyjni. To marzenie o nowej PZPR. Kaczyński, cokolwiek by o nim
powiedzieć, to przebiegły i niegłupi strateg. Wie, że samorząd da mu władzę nad
ludźmi w terenie.
I pieniądze?
- I pieniądze. Tu największą pokusą
są sejmiki, bo tam dzieli się fundusze unijne, a w sejmikach PiS poniosło w
ostatnich wyborach sromotną porażkę. Dlatego na razie PiS poprzez swoich
wojewodów próbuje pozbawiać samorządy wpływu w regionie. To już się dzieje,
na naszych oczach, chociaż po cichu.
W jaki sposób?
- Wojewoda jest z nadania politycznego,
podlega ministrowi spraw wewnętrznych i kawałek po kawałku zwiększa się jego
kompetencje kosztem urzędów marszałkowskich. Właśnie do wojewody przeszły
ośrodki doradztwa rolniczego i melioracje, którymi zawsze zajmowały się urzędy
marszałkowskie. Teraz słyszymy, że lada moment będą przejęte Regionalne Izby
Obrachunkowe, czyli organy kontrolujące działalność władz lokalnych, i
Samorządowe Kolegia Odwoławcze, rozstrzygające sprawy między mieszkańcami a
władzami samorządowymi. Jeśli to się stanie, organ polityczny dostanie
narzędzie do podejmowania decyzji przeciwko nie swoim wójtom, burmistrzom i prezydentom.
Oskarżenie ze strony niezadowolonego mieszkańca zawsze się przecież znajdzie.
Ma pan już u siebie CBA?
- Jeszcze nie. Od kiedy zostałem
prezydentem Nowej Soli, czyli od 14 lat, nigdy nie było u mnie służb, ale
teraz wszystko jest możliwe. Wiele moich koleżanek i kolegów prezydentów już
wydzieliło w swoich urzędach specjalne pokoje dla panów z CBA. Ja ostatnio narozrabiałem,
więc chyba powinienem się spodziewać wizyty smutnych panów o szóstej rano.
Jak pan narozrabiał?
- Chodzi o mój wpis na prywatnym
profilu facebookowym, w którym zakwestionowałem skuteczność Programu 500+,
uznając, że ta forma pomocy przyniesie więcej szkody niż korzyści. Wpis w ciągu
paru dni miał blisko milion odsłon. Pytanie Jaki klucz władza zastosuje wobec
mnie w związku z moimi poglądami: przekroczenie uprawnień? Niedopełnienie
obowiązków? To są bardzo pojemne paragrafy. Znajomi już radzą szykować
szczoteczkę do zębów i worek cebuli.
Nie przesadza pan?
- Skoro służby śledzą moje
prywatne konto i uznają zamieszczane tam poglądy za zamach na władzę?
Jest pan osobą publiczną.
- Oczywiście, co nie znaczy, że
jestem obywatelem drugiej kategorii. Po moim wpisie reakcja była natychmiastowa.
Czyli?
- Pani minister pracy Elżbieta
Rafalska, którą znam osobiście, którą lubię i szanuję za wierność poglądom,
poświęciła na atakowanie mnie całą audycję w radiu, a wojewoda zorganizował
konferencję prasową i zarządził kontrolę, przypominając mało istotne zarzuty
po kontroli sprzed dwóch lat. Mamy więc przeczesywanie wszystkich decyzji w
Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Nowej Soli. Ten ośrodek wydaje ok. 2 tys.
decyzji miesięcznie. Znalezienie jednej z „istotnym uchybieniem”, np. wysłaniem
pisma do zainteresowanego dwa dni po terminie, jest prawdopodobne. Ciekawe,
czy takie „istotne uchybienia” tropione są również w urzędzie wojewódzkim? W
Polsce nastał czas polowań z nagonką na osoby niepoprawne politycznie. Żuk w
Lublinie, Adamowicz w Gdańsku, Zdanowska w Łodzi. Kto następny?
Czuje się pan zaszczuty?
- Mnie nie jest łatwo zaszczuć,
ale czasami się zastanawiam, po co mi to było? Szanowany przez wszystkich
prezydent, najlepszy samorządowiec w Polsce w 2013 r., drugi w rankingu najlepszych
prezydentów w kraju w tym roku i nagle zacząłem mówić to, co myślę.
Po co więc panu to było?
- Gdy zostałem prezydentem Nowej
Soli w 2002 r., miasto było na skraju bankructwa. Bezrobocie wynosiło 42 proc.
Ludzie nie mieli co jeść. Dziś realne bezrobocie jest bliskie zera. Nie
pracuje tylko ten, kto nie chce pracować. Zbudowaliśmy dwie potężne strefy
przemysłowe, w mieście powstało kilkanaście nowych fabryk, pięć następnych się
buduje i zaraz ruszy. To kolejne kilkaset miejsc pracy. I nagle słyszę, że
jestem wrogiem publicznym, bo krytykuję władzę. Nawet gdy jako prezes gmin
województwa lubuskiego przedstawiam wspólne stanowisko wszystkich wójtów i
burmistrzów w sprawie reformy oświaty, okazuje się, że to ja jestem
szkodnikiem, bo to wspólne stanowisko jest krytyczne wobec obecnej władzy. Ta
władza uznaje, że można na mnie napluć i wmawiać mi, że deszcz pada. I jeszcze
każe mi w to wierzyć.
PiS każe wierzyć w kłamstwo?
- To jest metoda PiS na Polskę,
zgodna zresztą z maksymą pana pierwszego prezesa, że białe jest czarne, a
czarne jest białe.
Co rząd PiS wmawia Polakom?
- Że wszystko im się należy. Że
powinni zarabiać tyle co w Niemczech, mieć taki socjal i kwotę wolną od
podatków jak zachodni sąsiedzi, bo Polacy nie są przecież gorsi. Z tym ostatnim
mogę się zgodzić, nie jesteśmy gorsi. Tylko szkoda, że nikt nie mówi, iż do
tego trzeba mieć jeszcze taką gospodarkę jak niemiecka, która ma choćby
Mercedesa, Audi, BMW, Boscha, Siemensa.... Do dobrobytu brakuje nam bardzo
silnej gospodarki, która dopiero się rozkręca. PiS ma to niesamowite
szczęście, zarówno w 2005, jak i w 2015 roku, że dochodzi do władzy w momencie,
kiedy gospodarka jest rozpędzona. Tyle że mądry biznesmen w takiej sytuacji
zarabia pieniądze, inwestuje, żeby było do czego sięgać, gdy gospodarka wyhamuje.
A głupi przejada tę górkę, kupuje nowy samochód, nie martwiąc się, że to
prosta droga do bankructwa, jeśli dojdzie do kryzysu.
Jesteśmy na drodze do
bankructwa?
- Tego nie wiem. To zależy od
wielu czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Ale wiem, że Jarosław Kaczyński,
który steruje Polską, kompletnie nie rozumie gospodarki. Dlatego wziął sobie
Morawieckiego, tyle że Morawiecki to bankier, finansista, a nie ekonomista. Z
tego, co słyszałem, nigdy nie prowadził własnej firmy. Może i potrafi zarządzać
przelewami pieniędzy i udzielać kredytów, ale żeby prowadzić największą firmę
w kraju, jaką jest narodowa gospodarka, dobrze byłoby mieć doświadczenie w
prowadzeniu jakiejś firmy, żeby znać realia.
Wicepremier Morawiecki
zachowuje się nieodpowiedzialnie?
- Wicepremier Morawiecki to wielki
polityk, a ja jestem zwykłym rzemieślnikiem, ale Nowa Sól to taka Polska w pigułce.
Kiedyś inwestor pytał o uzbrojoną działkę, o zwolnienia podatkowe, a dziś pyta:
czy są ludzie do pracy? Na razie ratują nas Ukraińcy, ale jeśli UE zniesie dla
nich wizy, to pojadą pracować do Niemiec. 150 tysięcy kobiet ubyło z rynku
pracy z powodu 500+. Dziś każdy odpowiedzialny przedsiębiorca i polityk wie,
że problemem hamującym rozwój jest brak rąk do pracy i jeśli minister gospodarki
w takiej sytuacji opowiada się za obniżeniem wieku emerytalnego, to śmiem
twierdzić, że jest oderwany od rzeczywistości. Ba, pytam, czy działanie
wicepremiera Morawieckiego to hipokryzja, czy brak profesjonalizmu?
I jaka jest odpowiedź?
- Niech każdy odpowie sobie sam.
Kiedy słyszę o wyższej kwocie wolnej od podatku tylko dla tych, którzy
zarabiają po kilkaset złotych miesięcznie, czyli za bardzo się nie napracują,
albo o podwyższaniu podatków dla dobrze zarabiających, czyli o karaniu ludzi
pracowitych, zaradnych i ambitnych, to muszę
się uszczypnąć, bo nie wiem, czy śnię? Czy to się dzieje naprawdę? Ktoś próbuje
nas przenieść w czasy kułaków i burżujów, których należało zniszczyć jak pasożyty
w imię równania w dół zamiast w górę.
Proszę nie zapominać, że
lekceważenie problemów najbiedniejszych zaowocowało buntem przeciwko elitom i
przyczyniło się do wygranej PiS.
- To prawda, najbiedniejszym
należy pomagać, ale bez silnej klasy średniej, która na to zarobi, pomoc nie
będzie możliwa. I zawsze pozostaje pytanie: jak pomagać? My w Nowej Soli
pomagamy. Mamy system robót publicznych, dzięki niemu powstał park rekreacji,
z którego korzystają wszyscy. Najbiedniejsi dostają drewno na opał pochodzące
z drzew połamanych wichurami, ale nie dostają go za darmo, lecz za symboliczną
pracę. Pomoc poprzez pracę, a nie rozdawnictwo. Tymczasem obecna władza w imię
fałszywie pojętej równości społecznej hołduje postawie „wszystko mi się należy”.
Ambicją PiS jest zastąpienie klasy średniej klasą socjalną wyciągającą po
wszystko rękę.
To pana denerwuje?
- To jest najgorsza ze złych zmian
PiS. Będziemy ją odrabiać przez pokolenia. Bo dzieci tych, którzy zwolnili się
z pracy z powodu 500+, raczej etosu pracy z domu nie wyniosą. Duża część społeczeństwa
już przeszła na jałowy, a nawet na wsteczny bieg. Ludzie szybko się
przyzwyczajają do tego, że coś dostają za nic, i władza chcąc ich zadowolić,
będzie musiała dawać wciąż więcej i więcej.
To oznacza „dziurę
Morawieckiego”?
- Oczywiście. Na początku nawet
wierzyłem w Morawieckiego, ale kolejne decyzje tylko potwierdziły, że
wykonuje on każdy rozkaz prezesa, nawet najbardziej niedorzeczny ekonomicznie.
Już zaczęła się zrzutka na 500+, a co z kolejnymi politycznymi fajerwerkami?
Weźmy pierwsze z brzegu - płacę minimalną 13 zł za godzinę. No fajnie, ludzie
się cieszą, ale skąd te pieniądze wziąć? Prosty przykład: w moim małym mieście
usługę opieki nad ludźmi starszymi i niepełnosprawnymi (zakupy, pomoc w
prowadzeniu domu) świadczy PCK. Robi to od lat
za najniższą krajową, tyle że po
zmianie stawki muszę dołożyć miesięcznie 300 tys. zł z budżetu miasta. Żeby
mieć na to środki, trzeba podnieść podatki, a ludzie podnoszenia podatków już
nie chcą.
Kiedy Polacy się zorientują, że
za realizację obietnic PiS trzeba słono płacić?
- Mam nadzieję, że szybko. Ta
nadmuchiwana mydlana bańka musi pęknąć. Przykład: jeden z najlepszych, najefektywniejszych
programów, jeśli chodzi o samorządy, to schetynówki, czyli program budowy dróg
lokalnych. Na ich budowę (poza autostradami i głównymi drogami krajowymi) rząd
wydaje z budżetu średnio pół miliarda złotych rocznie (netto). Pół miliarda zł
na drogi kontra 23 mld zł na 500+ - jak to się ma do rozwoju kraju? I na tym
nie koniec, bo w przyszłym roku ze schetynówek zabierają samorządom 200 min
zł.
Spodziewa się pan krachu?
- Krach to za dużo powiedziane, bo
gospodarka jest jak pociąg, zanim wyhamuje, trochę czasu minie, jednak to
wyhamowanie przy pustej kasie będzie bardzo bolesne. Stąd moje zaangażowanie
w politykę i akces do Nowoczesnej. Nigdy wcześniej nie należałem do żadnej
partii. W czasie ostatniej kampanii deklarowałem, że więcej nie będę już
kandydował na prezydenta mojego miasta, bo cztery kadencje to wystarczająco
dużo, ale patrząc na to, co dzieje się w kraju, czuję zagrożenie i na ostatnim
spotkaniu z mieszkańcami wykonałem krok w tył. Powiedziałem: „Nigdy nie mówi
się nigdy”.
Przejdzie pan do krajowej
polityki?
- Gdybym chciał być posłem, byłbym
nim już dawno. Przepraszam za butę, ale w kolejnych wyborach zdobywam rekordową
liczbę głosów. Nie wiem, co będę robił w przyszłości, ale wiem, że sytuacja w
kraju jest groźna i tak nieprzewidywalna, że każdy odpowiedzialny obywatel
powinien ratować to, co ciężką pracą zbudowaliśmy przez ostatnie ćwierćwiecze.
Trzeba być po prostu odpowiedzialnym. Dam przykład z mojego podwórka. W Nowej
Soli dopiero w przyszłym roku zaczniemy budowę basenu, choć większość miast ma
baseny od dawna. Nie budowaliśmy go, bo uważaliśmy, że nas na to nie stać.
Najpierw muszą powstać fabryki, żeby ludzie mieli pracę, a miasto podatki.
Basen trzeba nie tylko wybudować, ale
go utrzymać. PiS robi wszystko
dokładnie w odwrotnej kolejności. Buduje nam basen, w którym wylądujemy na
betonie, bo nie starczy na wodę, którą wypompuje nam komornik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz