piątek, 9 grudnia 2016

Kronikarze „podłej zmiany”



Dokumentują łamanie prawa i nadużywanie władzy przez PiS. Zapisują najbardziej szokujące wypowiedzi i kłamstwa. I mają nadzieję, że ktoś kiedyś obecnych rządzących rozliczy

Renata Kim

Można by nie odchodzić od komputera od rana do wieczora, tyle jest mate­riałów. Ludzie przysyłają nam opisy kolejnych afer z udziałem polityków PiS, memy z ich wypowiedziami, infografiki i teksty. Kiedyś myślałem, że takie strony prowadzą agencje reklamowe albo specjalnie wynajęci specjaliści, a tymczasem okazało się, że to zwykli ludzie dokumentują nadużycia władzy opowiada Daniel, inżynier budowlany i jeden z administrato­rów popularnej na Facebooku strony „Nie lubię PiS-u”. Drugim jest emerytka Ela, a trzecim jej mieszkająca w USA koleżanka, która pracuje nad stroną wtedy, kiedy Polska śpi.
   Ostatnio zrobili sondę z pytaniem: „Który z trzech ministrów jest najgorszy: Antoni Macierewicz, Anna Zalewska czy Witold Waszczykowski?”. - Ponad 90 procent internautów zagłosowa­ło na Macierewicza. To pewnie przez te bojówki, które zamierza tworzyć. Ludzie się najwyraźniej boją, do czego mogą zo­stać użyte Wojska Obrony Terytorialnej
zgaduje Daniel. Ale najbardziej oburza ich - co widać po liczbie przysyłanych ma­teriałów - upór, z jakim PiS forsuje swoje pomysły. Program 500+, obniżenie wie­ku emerytalnego, likwidacja gimnazjów.
I jeszcze ludzi wkurza to mordercze tem­po, w jakim pracują posłowie PiS, to przyj­mowanie ustaw bez żadnych konsultacji, bez szacunku dla sejmowych procedur.
   Założyciel innej strony - „Kłamstwa PiS” - pamięta swój szok, gdy w listopa­dzie ubiegłego roku Sejm przyjął w nocy tzw. ustawę naprawczą w sprawie Try­bunału Konstytucyjnego. Od razu zrozu­miał, że chodzi o demontaż Trybunału, coś takiego robi każda autorytarna wła­dza. Przeraziło go to, postanowił działać.
Stworzyłem listę najważniejszych wyda­rzeń politycznych ostatniego roku, a jed­nocześnie próbuję demaskować kłamstwa PiS - tłumaczy.
   On też ma dużo roboty, bo - jak mówi - w zasadzie cała po­lityka obecnego rządu polega na okłamywaniu obywateli. - Oni kłamią nawet wtedy, gdy kłamać nie muszą. Przede wszyst­kim udało im się wmówić wielu Polakom, że w kraju dzieje się źle, a oni mają receptę na rozwiązanie problemów. Niestety nie mają, co potwierdzają ostatnie dane GUS o mocnym spowol­nieniu gospodarczym - mówi. Nazwiska nie poda, powie tylko, że jest zwykłym obywatelem, który ma komputer, sporo czasu i chce go dobrze spożytkować. Ale tego, co robi, nie nazwałby mi­sją. - Raczej moim skromnym wkładem w aktywny opór prze­ciwko niedemokratycznym działaniom władz - tłumaczy.
   Urodził się 13 grudnia 1981 roku i zawsze lubił żartować, że kiedy dowiedział się o tym generał Jaruzelski, wypowiedział wojnę Polakom. - A dzisiaj to Jarosław Kaczyński wypowiada nam wojnę - mówi.

NIE MOGĘ MILCZEĆ
Dla aktorki Klaudii Jachiry wszystko zaczęło się od pre­zesa PiS. Gdy w zeszłym roku startowała z list Nowoczesnej do Sejmu, w swoim klipie wyborczym ostrzegała, co się stanie, jeśli partia Jarosława Kaczyńskiego dojdzie do władzy. - Zaśpiewa­łam: „Katuj, tratuj!” i rzeczywiście tak się stało, PiS niszczy Pol­skę - mówi.
   Do Sejmu się nie dostała, ale nie zrezygnowała z recenzowa­nia rządów PiS. - Nie umiem milczeć, gdy na moich oczach roz­walany jest kraj - tłumaczy. Dlatego nagrywa filmiki, w których wyśmiewa kolejne posunięcia rządu PiS. Średnio mają po 100 ty­sięcy odtworzeń, ale zdarzają się i takie, co mają pół miliona.
   Największą furorę zrobiły jednak zdjęcia, na których Jachira stoi przed siedzibą Radia Maryja w Toru­niu i w jednej ręce trzyma kukłę prezesa Kaczyńskiego, a w drugiej plik bankno­tów; rozgłośnia akurat dostała 27 min zł z budżetu państwa. Strasznie się jej za ten występ oberwało od zwolenników ojca Rydzyka.
   Zainscenizowała też pogrzeb konsty­tucji na cmentarzu, wyśmiewała two­rzenie obrony terytorialnej i niszczenie polskiej edukacji: sparodiowała minister Zalewską i żartowała, że teraz w szko­łach dzieci będą się uczyć wyłącznie języ­ka węgierskiego i religii. Regularnie wraca temat „misiewiczów”. Jachira mówi, że to jedyna reforma PiS, która w pełni się powiodła. - No i wznowienie śledztwa smoleńskiego, a zwłaszcza ekshumacje przeprowadzane często wbrew woli ro­dzin ofiar katastrofy - tłumaczy aktorka.
   Ostatnio podliczyła: nagrała już 99 fil­mików, w których komentuje kolejne po­mysły rządu PiS i prezesa Kaczyńskiego.
- Niektórzy pytają: „Czemu ciągle mówi pani o Jarosławie?” No, ale jak tu nie mówić, skoro to niekoronowany król Polski? Jest głównym sprawcą całego zła, niszczy to, co przez 27 lat wolności udało nam się w Polsce osiągnąć. Więc nie mam wyjścia, pokazuję najgorsze mechanizmy dzia­łania tej władzy. Jestem kronikarzem tych czasów, taką mam misję - tłumaczy. Strasznie ją boli to niszczenie Polski, ta nie­samowita arogancja władzy. To, że obywatele stali się wobec niej bezbronni.
   Michał, trzydziestokilkulatek z Warszawy, przypomniał so­bie ostatnio rozmowę ze znajomym przeprowadzoną tuż po ubiegłorocznych wyborach. - Mówiłem mu, że będzie źle, PiS zaraz zacznie szaleć. A on: stary, damy radę, będziemy słuchać TOK FM, to tylko cztery lata. Trzy miesiące później napisał do mnie: „Nie mogę w państwie PiS wytrzymać” - opowiada.
On też z trudnością wytrzymuje i chyba właśnie dlatego spisuje na WordPressie kronikę „dobrej zmiany”.
   - W pewnym momencie złapałem się na tym, że już nie pa­miętam wszystkich historii, jakie wydarzyły się od jesieni ubie­głego roku, gdy PiS przejęło władzę. Że owszem, na pewno nie zapomnę, jak prezydent Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego i odmówił zaprzysiężenia trzech prawomocnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, ale jakieś detale na pew­no mi umkną. A nie powinny - mówi.
   Notatki zaczął robić kilka miesięcy temu i żałuje, że tak póź­no. Bo tak naprawdę trzeba by odtworzyć wszystko, co wydarzy­ło się w ciągu pierwszego roku rządów PiS, a ciągle brakuje na to czasu. Mieli mu w spisywaniu grzechów PiS pomagać koledzy, strasznie się do tego projektu zapalili, ale w końcu nie napisali nic. Więc Michał wszystko robi sam.
   W ostatnich tygodniach wrzucił kilka notek: „Kaczyński powiedział, że winni spowolnienia gospodarcze­go są przedsiębiorcy, którzy w większości związani są z poprzed­nim układem rządzącym. Nie chcą teraz inwestować, bo liczą na powrót starego”.
    „Posłanka PiS Beata Mateusiak-Pielucha stwierdziła, że ży­jące w Polsce osoby, które nie są katolikami, powinny składać oświadczenia przestrzegania obowiązujących w naszym kra­ju norm i zasad. Brak takiego oświadczenia miałby skutkować deportacją”.
    „Sejm uchwalił ustawę powołującą wojska obrony terytorial­nej złożone z ochotników. Odrzucono poprawki opozycji, że wojska nie mogą zostać użyte przeciwko obywatelom Polski”.
   - Każda władza ma coś za uszami, do Platformy też miałem mnóstwo pretensji. Ale nie pamiętam, żeby w kraju dział się kie­dyś taki syf jak teraz - mówi.

KŁAMSTWO NAZYWAĆ KŁAMSTWEM
Piotr Kołomycki, szef gabinetu jednego z europosłów PO, i publicysta „Liberte” Marcin Wojciechowski niemal równo­cześnie wpadli na pomysł, by najgorszym politykom wręczać coś w rodzaju antynagród. Szybko zabrali się do roboty: zebrali kapi­tułę nagrody, nazwali ją Akademią Lepszej Zmiany, opracowali regulamin i wymyślili nazwę - Szkodniki, bo chodzi o ludzi, któ­rzy szkodzą polskiej demokracji. Potem spotykali się co tydzień i przy winie opracowywali konkursowe kategorie: Wulkan Inte­lektu, Kłamstwo, Podłość, Lizus i Obłuda Roku.
   Nagrody zostaną wręczone dopiero na początku stycznia, ale już teraz wiadomo, że w kategorii Obłuda Roku nominację do­stała premier Beata Szydło za wypowiedź: „Szukamy rozwiązań, które mają uspokoić sytuację wokół Trybunału Konstytucyjne­go”. Na wyróżnienie za Podłość ogromną szansę ma Paweł Kukiz, który tak skomentował dyskusję o aborcji: „Trzeba było zdawać sobie sprawę, komu się dawało to ciało i kiedy się dawa­ło. I jak się dawało, że się nie rozleciało”.
   - Z kolei prezydent Duda kandyduje w kategorii Lizus Roku. Za to, że na uroczystości zaprzysiężenia premier Szydło, zamiast mówić o niej, wychwalał Jarosława Kaczyńskiego, mówił: „Jest pan człowiekiem wybitnym” - przypomina Piotr Kołomycki.
   - Chodzi o to, żeby kłamstwo nazywać kłamstwem, bezczel­ność - bezczelnością, a lizusostwo - lizusostwem. Po naszej stronie sporu politycznego widzę skłonność do unikania zaj­mowania jednoznacznego stanowiska. Uważa się, że nie należy używać mocnych słów. W efekcie nikt kłamcy nie zwraca uwa­gi, że jest kłamcą. To go tylko rozzuchwala - tłumaczy Marcin Wojciechowski. A on chce, aby Szkodniki laureatów choć trochę zawstydziły. I żeby nie czuli się całkiem bezkarni. Lista nomi­nowanych to swego rodzaju lista hańby. Niech będzie im głu­pio, że się na niej znaleźli, niech wiedzą, że ich świństwa nie są zapominane.
   - Dopóki my, obywatele, nie zaczniemy piętnować złych za­chowań polityków, dopóty niczego się nie nauczymy. I wtedy nawet jak PiS przegra następne wybory, to może kiedyś znowu wrócić. Przecież już to raz przerobiliśmy - dodaje Kołomycki.
Chciałby, żeby nie skończyło się na cyklicz­nych antynagrodach. Marzy mu się stwo­rzenie Kodeksu Etyki Politycznej, a także nagród promujących wartości, których tak teraz w polityce brakuje. A dlaczego chce mu się to wszystko robić? - Bo jestem pa­triotą. Nikt tego ode mnie nie żąda, nikt mi za to nie płaci, ale skoro mogę, to uważam, że mam obowiązek.
   - Dlaczego? Z poczucia solidarności z dziennikarzami, którzy doświadczyli „do­brej zmiany”, i w proteście przeciwko nisz­czeniu tego zawodu - założycielka strony „Obserwatorka Oczyma Widza” tłumaczy, dlaczego od miesięcy opisuje to, co się dzieje w TVP. - Staram się dokumentować wszyst­ko, co istotne, jako dowód na to, jak w krót­kim czasie można zrobić z telewizji publicznej rządową tubę rodem z PRL, opartą na propagandzie i kłamstwach ku chwale słusznej partii i jego wodza.
   Ona też uważa, że pamięć jest ulotna. Za kilka lat - mówi - nikt już nie będzie pamiętał, kto podniósł rękę na i tak zipiące z bra­ku pieniędzy media publiczne, kto zgwałcił ich niezależność i obiektywizm.
   - Kto kłamał, kto jawnie uprawiał parszywą propagandę, któ­ry z polityków odpowiada za czystki w mediach, kto zwalniał i miał z tego dziką satysfakcję. Za kilka lat nikt nie będzie w sta­nie uwierzyć, że to działo się naprawdę. Warto więc dokumento­wać i później sięgnąć do notatek, bo być może dożyjemy czasów, kiedy ktoś mądry i rozsądny zechce rozliczyć „podłą zmianę” na podstawie faktowi dowodów.

NIE ZAPOMNIMY
Prof. Radosław Markowski, politolog z ISP PAN, widzi te rozliczenia tak: na wzór IPN powinno powstać Obywatelskie Centrum Pamięci Demokratycznej, które zdokumentuje naj­bardziej rażące przypadki naruszenia prawa i standardów przez ludzi zajmujących publiczne funkcje. - Rozliczaniem najważ­niejszych wpaństwie osób, które nie respektują zapisów konsty­tucji, zajmuje się Trybunał Stanu. Natomiast Centrum powinno się zajmować sprawami mniejszej wagi. Na przykład tym gene­rałem, który próbuje decydować, jakie gazety mają się ukazy­wać w Polsce, i nakazuje żołnierzom, by oglądali TVP Info. Albo spółkami skarbu państwa, które zdecydowały, że na ich stacjach benzynowych nie będzie się sprzedawać pewnych czasopism - mówi.
   Zaznacza, że powinna to być raczej instytucja komentująca, a nie rozliczająca. - Piętnująca, ale niedopuszczająca do samosą­dów. Nie byłoby tam pionu śledczego czy prokuratorskiego, któ­ry jest w IPN. To byłaby rzetelna dokumentacja robiona przez profesjonalnych i emocjonalnie nienabuzowanych ludzi - mówi politolog. Jego zdaniem takie Centrum mogłoby powstać na przykład przy Komitecie Obrony Demokracji.
   - To powinien być jeden z elementów działalności KOD - zga­dza się legendarny opozycjonista Władysław Frasyniuk. - Tym razem nie będzie Okrągłe­go Stołu, ale dzisiejsza władza powinna mieć świadomość, że wszystkie jej czyny będą kie­dyś rozliczone.
   Gdyby sam miał stworzyć listę osób do rozliczenia, na pierwszym miejscu umieś­ciłby prezydenta Dudę. - Bo to on powi­nien budować standardy przyzwoitego państwa, a tego nie robi. Zaraz potem była­by premier Szydło, a także Antoni Maciere­wicz i Zbigniew Ziobro. I jeszcze prokurator z PZPR-owską przeszłością Stanisław Pio­trowicz. Wszyscy ci, którzy z podniesionym Klaudia Jachira, aktorka czołem występują przeciwko państwu pra­wa - wylicza Frasyniuk.
   Dla Jarosława Kaczyńskiego zrobiłby na­tomiast osobną listę. - Tamci jako funkcjonariusze publiczni staną kiedyś przed sądem albo przed Trybunałem Stanu. A Ka­czyński, który jest zwykłym posłem, nie podpisuje żadnych do­kumentów, może uniknąć kary. A przecież nie może być tak, że odpowiedzialność spada na sierżanta, który pobił kogoś w wię­zieniu, a nie na tego, który wydał rozkaz o wprowadzeniu stanu wojennego. Kaczyński musi ponieść choćby symboliczną karę - mówi.
   Założyciel strony „Kłamstwa PiS” jest sceptyczny. - Nawet je­śli rozliczenia będą, to zapewne niewystarczająco surowe. Czy minister Macierewicz został postawiony przed Trybunałem Stanu za domniemaną próbę zbrojnego zamachu stanu w 1992 roku? Nie. Sprawa została zamieciona pod dywan. Czy doczekał się rozliczenia za swoją antypolską działalność przy likwidacji WSI? A Zbigniew Ziobro? Ależ skąd! Czy dzisiejsza opozycja wyciągnie z tego naukę na przyszłość? Nie wiem - mówi.
   - To, co robimy, to są materiały do przyszłych rozliczeń - uwa­ża Daniel, administrator strony „Nie lubię PiS-u”. - Wszystkie niegodziwości tej władzy zostaną zebrane. Ludzie zapominają. My nie zapomnimy. Nic nie zginie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz