Dokumentują łamanie
prawa i nadużywanie władzy przez PiS. Zapisują najbardziej szokujące wypowiedzi
i kłamstwa. I mają nadzieję, że ktoś kiedyś obecnych rządzących rozliczy
Renata Kim
Można by nie odchodzić od komputera od rana
do wieczora, tyle jest materiałów. Ludzie przysyłają nam opisy kolejnych afer
z udziałem polityków PiS, memy z ich wypowiedziami, infografiki i teksty.
Kiedyś myślałem, że takie strony prowadzą agencje reklamowe albo specjalnie
wynajęci specjaliści, a tymczasem okazało się, że to zwykli ludzie dokumentują
nadużycia władzy opowiada Daniel, inżynier budowlany i jeden z administratorów
popularnej na Facebooku strony „Nie lubię PiS-u”. Drugim jest emerytka Ela, a
trzecim jej mieszkająca w USA koleżanka, która pracuje nad stroną wtedy, kiedy
Polska śpi.
Ostatnio zrobili
sondę z pytaniem: „Który z trzech ministrów jest najgorszy: Antoni Macierewicz,
Anna Zalewska czy Witold Waszczykowski?”. - Ponad 90 procent internautów
zagłosowało na Macierewicza. To pewnie przez te bojówki, które zamierza
tworzyć. Ludzie się najwyraźniej boją, do czego mogą zostać użyte Wojska
Obrony Terytorialnej
zgaduje Daniel. Ale najbardziej oburza ich - co widać po
liczbie przysyłanych materiałów - upór, z jakim PiS forsuje swoje pomysły.
Program 500+, obniżenie wieku emerytalnego, likwidacja gimnazjów.
I jeszcze ludzi wkurza to mordercze tempo, w jakim pracują
posłowie PiS, to przyjmowanie ustaw bez żadnych konsultacji, bez szacunku dla
sejmowych procedur.
Założyciel innej strony
- „Kłamstwa PiS” - pamięta swój szok, gdy w listopadzie ubiegłego roku Sejm
przyjął w nocy tzw. ustawę naprawczą w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Od
razu zrozumiał, że chodzi o demontaż Trybunału, coś takiego robi każda
autorytarna władza. Przeraziło go to, postanowił działać.
Stworzyłem listę najważniejszych wydarzeń politycznych
ostatniego roku, a jednocześnie próbuję demaskować kłamstwa PiS - tłumaczy.
On też ma dużo
roboty, bo - jak mówi - w zasadzie cała polityka obecnego rządu polega na
okłamywaniu obywateli. - Oni kłamią nawet wtedy, gdy kłamać nie muszą. Przede
wszystkim udało im się wmówić wielu Polakom, że w kraju dzieje się źle, a oni
mają receptę na rozwiązanie problemów. Niestety nie mają, co potwierdzają
ostatnie dane GUS o mocnym spowolnieniu gospodarczym - mówi. Nazwiska nie
poda, powie tylko, że jest zwykłym obywatelem, który ma komputer, sporo czasu i
chce go dobrze spożytkować. Ale tego, co robi, nie nazwałby misją. - Raczej
moim skromnym wkładem w aktywny opór przeciwko niedemokratycznym działaniom
władz - tłumaczy.
Urodził się 13
grudnia 1981 roku i zawsze lubił żartować, że kiedy dowiedział się o tym
generał Jaruzelski, wypowiedział wojnę Polakom. - A dzisiaj to Jarosław Kaczyński wypowiada
nam wojnę - mówi.
NIE MOGĘ MILCZEĆ
Dla aktorki Klaudii
Jachiry wszystko zaczęło się od prezesa PiS. Gdy w zeszłym roku startowała
z list Nowoczesnej do Sejmu, w swoim klipie wyborczym ostrzegała, co się
stanie, jeśli partia Jarosława Kaczyńskiego dojdzie do władzy. - Zaśpiewałam:
„Katuj, tratuj!” i rzeczywiście tak się stało, PiS niszczy Polskę - mówi.
Do Sejmu się nie
dostała, ale nie zrezygnowała z recenzowania rządów PiS. - Nie umiem milczeć,
gdy na moich oczach rozwalany jest kraj - tłumaczy. Dlatego nagrywa filmiki, w
których wyśmiewa kolejne posunięcia rządu PiS. Średnio mają po 100 tysięcy
odtworzeń, ale zdarzają się i takie, co mają pół miliona.
Największą furorę
zrobiły jednak zdjęcia, na których Jachira stoi przed siedzibą Radia Maryja w
Toruniu i w jednej ręce trzyma kukłę prezesa Kaczyńskiego, a w drugiej plik
banknotów; rozgłośnia akurat dostała 27 min zł z budżetu państwa. Strasznie
się jej za ten występ oberwało od zwolenników ojca Rydzyka.
Zainscenizowała też
pogrzeb konstytucji na cmentarzu, wyśmiewała tworzenie obrony terytorialnej i
niszczenie polskiej edukacji: sparodiowała minister Zalewską i żartowała, że
teraz w szkołach dzieci będą się uczyć wyłącznie języka węgierskiego i
religii. Regularnie wraca temat „misiewiczów”. Jachira mówi, że to jedyna
reforma PiS, która w pełni się powiodła. - No i wznowienie śledztwa
smoleńskiego, a zwłaszcza ekshumacje przeprowadzane często wbrew woli rodzin
ofiar katastrofy - tłumaczy aktorka.
Ostatnio
podliczyła: nagrała już 99 filmików, w których komentuje kolejne pomysły
rządu PiS i prezesa Kaczyńskiego.
- Niektórzy pytają: „Czemu ciągle mówi pani o Jarosławie?”
No, ale jak tu nie mówić, skoro to niekoronowany król Polski? Jest głównym
sprawcą całego zła, niszczy to, co przez 27 lat wolności udało nam się w Polsce
osiągnąć. Więc nie mam wyjścia, pokazuję najgorsze mechanizmy działania tej
władzy. Jestem kronikarzem tych czasów, taką mam misję - tłumaczy. Strasznie ją
boli to niszczenie Polski, ta niesamowita arogancja władzy. To, że obywatele
stali się wobec niej bezbronni.
Michał,
trzydziestokilkulatek z Warszawy, przypomniał sobie ostatnio rozmowę ze
znajomym przeprowadzoną tuż po ubiegłorocznych wyborach. - Mówiłem mu, że
będzie źle, PiS zaraz zacznie szaleć. A on: stary, damy radę, będziemy słuchać
TOK FM, to tylko cztery lata. Trzy miesiące później napisał do mnie: „Nie mogę
w państwie PiS wytrzymać” - opowiada.
On też z trudnością wytrzymuje i chyba właśnie dlatego
spisuje na WordPressie kronikę „dobrej zmiany”.
- W pewnym momencie
złapałem się na tym, że już nie pamiętam wszystkich historii, jakie wydarzyły
się od jesieni ubiegłego roku, gdy PiS przejęło władzę. Że owszem, na pewno
nie zapomnę, jak prezydent Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego i odmówił
zaprzysiężenia trzech prawomocnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego,
ale jakieś detale na pewno mi umkną. A nie powinny - mówi.
Notatki zaczął
robić kilka miesięcy temu i żałuje, że tak późno. Bo tak naprawdę trzeba by
odtworzyć wszystko, co wydarzyło się w ciągu pierwszego roku rządów PiS, a
ciągle brakuje na to czasu. Mieli mu w spisywaniu grzechów PiS pomagać koledzy,
strasznie się do tego projektu zapalili, ale w końcu nie napisali nic. Więc
Michał wszystko robi sam.
W ostatnich
tygodniach wrzucił kilka notek: „Kaczyński powiedział, że winni spowolnienia
gospodarczego są przedsiębiorcy, którzy w większości związani są z poprzednim
układem rządzącym. Nie chcą teraz inwestować, bo liczą na powrót starego”.
„Posłanka PiS Beata Mateusiak-Pielucha
stwierdziła, że żyjące w Polsce osoby, które nie są katolikami, powinny
składać oświadczenia przestrzegania obowiązujących w naszym kraju norm i
zasad. Brak takiego oświadczenia miałby skutkować deportacją”.
„Sejm uchwalił ustawę powołującą wojska obrony
terytorialnej złożone z ochotników. Odrzucono poprawki opozycji, że wojska nie
mogą zostać użyte przeciwko obywatelom Polski”.
- Każda władza ma
coś za uszami, do Platformy też miałem mnóstwo pretensji. Ale nie pamiętam,
żeby w kraju dział się kiedyś taki syf jak teraz - mówi.
KŁAMSTWO NAZYWAĆ KŁAMSTWEM
Piotr Kołomycki, szef
gabinetu jednego z europosłów PO, i publicysta „Liberte” Marcin Wojciechowski
niemal równocześnie wpadli na pomysł, by najgorszym politykom wręczać coś w
rodzaju antynagród. Szybko zabrali się do roboty: zebrali kapitułę nagrody,
nazwali ją Akademią Lepszej Zmiany, opracowali regulamin i wymyślili nazwę -
Szkodniki, bo chodzi o ludzi, którzy szkodzą polskiej demokracji. Potem
spotykali się co tydzień i przy winie opracowywali konkursowe kategorie: Wulkan
Intelektu, Kłamstwo, Podłość, Lizus i Obłuda Roku.
Nagrody zostaną
wręczone dopiero na początku stycznia, ale już teraz wiadomo, że w kategorii
Obłuda Roku nominację dostała premier Beata Szydło za wypowiedź: „Szukamy
rozwiązań, które mają uspokoić sytuację wokół Trybunału Konstytucyjnego”. Na
wyróżnienie za Podłość ogromną szansę ma Paweł Kukiz, który tak skomentował
dyskusję o aborcji: „Trzeba było zdawać sobie sprawę, komu się dawało to ciało
i kiedy się dawało. I jak się dawało, że się nie rozleciało”.
- Z kolei prezydent
Duda kandyduje w kategorii Lizus Roku. Za to, że na uroczystości zaprzysiężenia
premier Szydło, zamiast mówić o niej, wychwalał Jarosława Kaczyńskiego, mówił:
„Jest pan człowiekiem wybitnym” - przypomina Piotr Kołomycki.
- Chodzi o to, żeby
kłamstwo nazywać kłamstwem, bezczelność - bezczelnością, a lizusostwo -
lizusostwem. Po naszej stronie sporu politycznego widzę skłonność do unikania
zajmowania jednoznacznego stanowiska. Uważa się, że nie należy używać mocnych
słów. W efekcie nikt kłamcy nie zwraca uwagi, że jest kłamcą. To go tylko
rozzuchwala - tłumaczy Marcin Wojciechowski. A on chce, aby Szkodniki laureatów
choć trochę zawstydziły. I żeby nie czuli się całkiem bezkarni. Lista nominowanych
to swego rodzaju lista hańby. Niech będzie im głupio, że się na niej znaleźli,
niech wiedzą, że ich świństwa nie są zapominane.
- Dopóki my,
obywatele, nie zaczniemy piętnować złych zachowań polityków, dopóty niczego
się nie nauczymy. I wtedy nawet jak PiS przegra następne wybory, to może kiedyś
znowu wrócić. Przecież już to raz przerobiliśmy - dodaje Kołomycki.
Chciałby, żeby nie skończyło się na cyklicznych
antynagrodach. Marzy mu się stworzenie Kodeksu Etyki Politycznej, a także
nagród promujących wartości, których tak teraz w polityce brakuje. A dlaczego
chce mu się to wszystko robić? - Bo jestem patriotą. Nikt tego ode mnie nie żąda,
nikt mi za to nie płaci, ale skoro mogę, to uważam, że mam obowiązek.
- Dlaczego? Z
poczucia solidarności z dziennikarzami, którzy doświadczyli „dobrej zmiany”, i
w proteście przeciwko niszczeniu tego zawodu - założycielka strony
„Obserwatorka Oczyma Widza” tłumaczy, dlaczego od miesięcy opisuje to, co się
dzieje w TVP. - Staram się dokumentować wszystko, co istotne, jako dowód na
to, jak w krótkim czasie można zrobić z telewizji publicznej rządową tubę
rodem z PRL, opartą na propagandzie i kłamstwach ku chwale słusznej partii i
jego wodza.
Ona też uważa, że
pamięć jest ulotna. Za kilka lat - mówi - nikt już nie będzie pamiętał, kto
podniósł rękę na i tak zipiące z braku pieniędzy media publiczne, kto zgwałcił
ich niezależność i obiektywizm.
- Kto kłamał, kto jawnie uprawiał parszywą
propagandę, który z polityków odpowiada za czystki w mediach, kto zwalniał i
miał z tego dziką satysfakcję. Za kilka lat nikt nie będzie w stanie uwierzyć,
że to działo się naprawdę. Warto więc dokumentować i później sięgnąć do
notatek, bo być może dożyjemy czasów, kiedy ktoś mądry i rozsądny zechce
rozliczyć „podłą zmianę” na podstawie faktowi dowodów.
NIE ZAPOMNIMY
Prof. Radosław
Markowski, politolog z ISP PAN, widzi te rozliczenia tak: na wzór IPN
powinno powstać Obywatelskie Centrum Pamięci Demokratycznej, które zdokumentuje
najbardziej rażące przypadki naruszenia prawa i standardów przez ludzi
zajmujących publiczne funkcje. - Rozliczaniem najważniejszych wpaństwie osób,
które nie respektują zapisów konstytucji, zajmuje się Trybunał Stanu.
Natomiast Centrum powinno się zajmować sprawami mniejszej wagi. Na przykład tym
generałem, który próbuje decydować, jakie gazety mają się ukazywać w Polsce,
i nakazuje żołnierzom, by oglądali TVP Info. Albo spółkami skarbu państwa,
które zdecydowały, że na ich stacjach benzynowych nie będzie się sprzedawać
pewnych czasopism - mówi.
Zaznacza, że
powinna to być raczej instytucja komentująca, a nie rozliczająca. - Piętnująca,
ale niedopuszczająca do samosądów. Nie byłoby tam pionu śledczego czy
prokuratorskiego, który jest w IPN. To byłaby rzetelna dokumentacja robiona
przez profesjonalnych i emocjonalnie nienabuzowanych ludzi - mówi politolog.
Jego zdaniem takie Centrum mogłoby powstać na przykład przy Komitecie Obrony
Demokracji.
- To powinien być
jeden z elementów działalności KOD - zgadza się legendarny opozycjonista
Władysław Frasyniuk. - Tym razem nie będzie Okrągłego Stołu, ale dzisiejsza
władza powinna mieć świadomość, że wszystkie jej czyny będą kiedyś rozliczone.
Gdyby sam miał
stworzyć listę osób do rozliczenia, na pierwszym miejscu umieściłby prezydenta
Dudę. - Bo to on powinien budować standardy przyzwoitego państwa, a tego nie
robi. Zaraz potem byłaby premier Szydło, a także Antoni Macierewicz i
Zbigniew Ziobro. I jeszcze prokurator z PZPR-owską przeszłością Stanisław Piotrowicz.
Wszyscy ci, którzy z podniesionym Klaudia Jachira, aktorka czołem występują
przeciwko państwu prawa - wylicza Frasyniuk.
Dla Jarosława
Kaczyńskiego zrobiłby natomiast osobną listę. - Tamci jako funkcjonariusze
publiczni staną kiedyś przed sądem albo przed Trybunałem Stanu. A Kaczyński,
który jest zwykłym posłem, nie podpisuje żadnych dokumentów, może uniknąć
kary. A przecież nie może być tak, że odpowiedzialność spada na sierżanta,
który pobił kogoś w więzieniu, a nie na tego, który wydał rozkaz o
wprowadzeniu stanu wojennego. Kaczyński musi ponieść choćby symboliczną karę - mówi.
Założyciel strony
„Kłamstwa PiS” jest sceptyczny. - Nawet jeśli rozliczenia będą, to zapewne
niewystarczająco surowe. Czy minister Macierewicz został postawiony przed
Trybunałem Stanu za domniemaną próbę zbrojnego zamachu stanu w 1992 roku? Nie.
Sprawa została zamieciona pod dywan. Czy doczekał się rozliczenia za swoją
antypolską działalność przy likwidacji WSI? A Zbigniew Ziobro? Ależ skąd! Czy
dzisiejsza opozycja wyciągnie z tego naukę na przyszłość? Nie wiem - mówi.
- To, co robimy, to
są materiały do przyszłych rozliczeń - uważa Daniel, administrator strony „Nie
lubię PiS-u”. - Wszystkie niegodziwości tej władzy zostaną zebrane. Ludzie
zapominają. My nie zapomnimy. Nic nie zginie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz