niedziela, 24 czerwca 2018

Referendum prywatne



Ogłoszenie przez prezydenta pytań referendalnych rozpoczęło dyskusję pod hasłem „Czy to referendum ma w ogóle sens?". Większość głosów wskazuje, że nie ma.

Po pierwsze, referendum dotyczące zmian w konstytu­cji, zgodnie z jej art. 235, powinno się odbywać na koń­cu procedury zmiany, nie na początku. Chodzi o to, by suweren wypowiedział się co do gotowego produk­tu, a nie jego mglistego zarysu. Zamiast tego prezydent chce oprzeć referendum na art. 125 konstytucji, który pozwala je przeprowadzić w każdej sprawie istotnej dla państwa. Kon­stytucjonaliści wskazują, że takie działanie jest obejściem prze­pisów o zmianie konstytucji. Jego celem jest podminowanie obecnej ustawy zasadniczej i wykreowanie atmosfery politycznej do zmian, na które - ze względu na brak większości konstytucyjnej w parlamencie - nie ma obecnie szans.
   Drugi powód krytyki to fakt, że dyskusję nad zmianą konstytu­cji rozpoczyna osoba, która tę konstytucję co najmniej kilka razy złamała. Prezydent, przykładając rękę do jednego z najpoważ­niejszych przestępstw konstytucyjnych ostatnich 30 lat, utracił moralną legitymację do dyskutowania o zmianie konstytucji.
   Trzeci wreszcie argument przeciwko sensowności referendum to natura planowanych pytań. Aby uniknąć zarzutu powierz­chowności, przeanalizujmy krótko każde z nich.

Czy jest Pani/Pan za uchwaleniem a) nowej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej? b) zmian w obowiązującej Konstytucji RP?
Pytanie jest tendencyjne, ponieważ nie zawiera opcji c) - pozo­stawienia konstytucji bez zmian. Ktoś może powiedzieć, że prze­ciwnicy zmian po prostu dwukrotnie odpowiedzą na pierwsze pytanie „nie”. Ale sposób zadania pytania jest kluczowy - pod­kreślenie tylko dwóch opcji jest promocją tych opcji.

Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem do Konstytucji RP obowiązku przeprowadzenia referendum ogólnokrajowego, zatwierdzającego zmiany Konstytucji?
Sam pomysł, gdyby wszedł w życie, jest dobry, bo utrudnia zmianę konstytucji, a więc zwiększa jej stabilność. Obecnie refe­rendum w sprawie zmiany ustawy zasadniczej nie jest obowiąz­kowe, ponieważ przeprowadza się je na żądanie, i tylko wtedy, gdy dotyczy trzech kluczowych rozdziałów konstytucji. Z drugiej strony każda, nawet niewielka zmiana konstytucji - np. taka jak zrobienie wyjątku od zakazu ekstradycji dla europejskiego na­kazu aresztowania - wymagałaby referendum. Lepszym rozwią­zaniem byłoby ewentualne rozszerzenie katalogu zmian, które referendum obligatoryjnie wymagają.

Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem do Konstytucji RP obowiązku przeprowadzenia referendum ogólnokrajowego w sprawach o istotnym znaczeniu dla Państwa i Narodu, jeśli z takim żądaniem wystąpi co najmniej 1.000.000 obywateli?
To pytanie także nie dotyczy zmiany ustroju. Jest uzasadniane masową „mobilizacją kognitywną”, polegającą na zwiększającej się wiedzy społeczeństwa. Główne ryzyko tej mobilizacji to możliwość szerzenia idei antynaukowych. Aby uświadomić sobie to ryzyko, wystarczy wyobrazić sobie milion zmobilizowanych osób, które żądają referendum np. w sprawie zniesienia obowiązku szczepień.
Czy jest Pani/Pan za odwołaniem się w preambule Konstytucji RP do ponadtysiąc-letniego chrześcijańskiego dziedzictwa Polski i Europy jako ważnego źródła naszej tradycji, kultury i narodowej tożsamości?
W obecnej preambule znajdujemy odniesienie i do chrześci­jańskiego dziedzictwa, w którym zakorzeniona jest nasza kultu­ra, i do ponadtysiącletniego dorobku. Pytanie wspomina także o tradycji i tożsamości narodowej. Trudno wyobrazić sobie realny skutek tego semantycznego rozszerzenia, choć niektórzy eksperci wskazują na możliwość większego wpływu nauczania Kościoła katolickiego na życie publiczne po wprowadzeniu do konsty­tucji zmiany postulowanej tym pytaniem. W żadnym razie nie jest to jednak pomysł diametralnie zmieniający aksjologię na­szej konstytucji.

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym zagwarantowaniem szczególnego wsparcia dla rodziny, polegającego na wprowadzeniu zasady nienaruszalności praw nabytych (takich jak świadczenia »500+«)?
To pytanie wprowadza w błąd na tak wielu poziomach, że wręcz nie wiadomo, od czego zacząć. Ochrona praw nabytych już jest zawarta w naszej konstytucji w art. 2. Nawet gdyby zapisać w kon­stytucji ochronę praw nabytych z uwzględnieniem 500+, oznacza­łoby to tylko tyle, że jeżeli ktoś konkretny nabył prawo do świad­czenia, to nie można mu tego świadczenia arbitralnie odebrać. Nawet wtedy można to jednak zrobić, jeżeli zagrożona jest stabil­ność finansowa państwa. Nie jest jednak prawem nabytym prawo do ustawy 500+. Jest nim tylko konkretne prawo do konkretnego świadczenia. Oznacza to, że pytanie jest jedynie przynętą mającą zwiększyć frekwencję referendalną, ponieważ niczego więcej niż to, co konstytucja już gwarantuje, suwerenowi nie daje.

Czy jest Pani/Pan za zagwarantowaniem w Konstytucji RP szczególnej ochrony prawa do emerytury dla kobiet od 60 roku życia, a dla mężczyzn od 65 roku życia?
Pytanie-odpowiedź na działania rządu PO-PSL, który podniósł granicę wieku emerytalnego. To pytanie prezydent prezentował jako główny przykład niewydolności obecnej konstytucji. Je­śli wiek emerytalny jest główną wadą konstytucji, to z pewno­ścią nie jest to zła konstytucja. Pytanie ważne dla obywateli, ale z pewnością nie o znaczeniu ustrojowym.

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym zagwarantowaniem członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej?
Pytanie, które zmierza do potwierdzenia status quo. Z całą pewnością konstytucyjna gwarancja członkostwa w Unii byłaby wzmocnieniem naszej unijnej tożsamości.

Czy jest Pani/Pan za zapisaniem w Konstytucji RP gwarancji suwerenności Polski w Unii Europejskiej oraz zasady wyższości Konstytucji nad prawem międzynarodowym i europejskim?
Pytanie niepotrzebne. Art. 8 konstytucji wyraźnie stanowi, że konstytucja jest prawem najwyższym, a Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie oceniał zgodność traktatów unijnych z konstytu­cją. Oznacza to, że nikt oprócz prezydenta nie ma wątpliwości, jaki akt prawny jest najwyższym prawem RP, i że ten prymat gwa­rantuje suwerenność Polski w Unii.

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjnym zagwarantowaniem członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w NATO (Sojuszu Północnoatlantyckim)?
Ponownie pytanie niewnoszące niczego nowego.

Czy jest Pani/Pan za zagwarantowaniem w Konstytucji RP szczególnej ochrony polskiego rolnictwa i bezpieczeństwa żywnościowego Polski?
Ustrój rolny jest już regulowany w konstytucji. Odpowiedź twierdząca spowodowałaby potrzebę wprowadzenia do kon­stytucji kolejnej ogólnej normy programowej, której szczegóły i tak musiałaby określić ustawa. A diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach, których pytanie nie ujawnia.

Czy jest Pani/Pan za wzmocnieniem w Konstytucji RP pozycji rodziny, z uwzględnieniem ochrony obok macierzyństwa także ojcostwa?
Kolejne pytanie niepotrzebne. Konstytucja chroni rodzinę i ro­dzicielstwo, więc nie wiadomo, po co wprowadzać dodatkową ochronę ojcostwa. Jakiekolwiek wątpliwości powinien rozwiać fakt, że konstytucja wyraźnie zabrania dyskryminacji mężczyzn. Złośliwi twierdzą, że podobne pytanie powinno dotyczyć także szwagrostwa, które jest tradycyjną polską wartością.

Czy jest Pani/Pan za konstytucyjną ochroną pracy, jako fundamentu społecznej gospodarki rynkowej?
Praca jest już chroniona w art. 24 konstytucji. Z komentarza ministra Muchy wynika, że prezydent chce jej dodatkowego wprowadzenia do treści art. 20. Niestety, nie wiadomo dlaczego.

Czy jest Pani/Pan za wzmocnieniem kompetencji wybieranego przez Naród Prezydenta w sferze polityki zagranicznej i zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi Rzeczypospolitej Polskiej?
Pytanie wskazujące na to, że po nieformalnych konsultacjach z partią rządzącą prezydent istotnie spuścił z tonu w zakresie swoich marzeń o politycznej niepodległości. Pierwotnie pytanie to miało dotyczyć wyboru systemu ustrojowego - prezydenc­kiego albo parlamentarnego. System prezydencki dałby Dudzie o wiele więcej niż rozszerzenie już istniejących kompetencji. Z tego powodu pytanie sygnalizuje albo porażkę prezydenta w dyskusjach z obozem rządzącym, albo świadome samoograniczenie w roszczeniach.

Czy jest Pani/Pan za przyznaniem w Konstytucji RP gwarancji szczególnej opieki zdrowotnej kobietom ciężarnym, dzieciom, osobom niepełnosprawnym i w podeszłym wieku?
Te kwestie konstytucja już gwarantuje w art. 68 ust. 3. Minister Mucha argumentował, że chodzi o to, aby zagwarantować więcej i lepiej. W normalnym stanie rzeczy uszczegółowienie normy konstytucyjnej powinno mieć miejsce w ustawie (np. przez gwa­rancje darmowych leków dla seniorów czy kobiet w ciąży). Nie jest jasne, czy i w jakim zakresie prezydent chciałby tego rodzaju świadczenia zagwarantować w konstytucji.

Czy jest Pani/Pan za zagwarantowaniem w Konstytucji RP podziału jednostek samorządu terytorialnego na gminy, powiaty i województwa?
Wzmocnienie samorządności, choć potwierdza status quo, byłoby ze wszech miar godne pochwały. Być może jedynym powodem, dla którego będzie można uznać prezydenturę An­drzeja Dudy za całkowicie niezmarnowaną, jest obrona samo­rządności, zapoczątkowana wetem w sprawie zmiany ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych, które uniemożliwiło PiS przejęcie kontroli nad samorządami.

*

Podsumowując, przypomnijmy, jakie cele przyświecały głowie państwa w podjęciu trudu referendalnych konsultacji. Referen­dum miało być ukoronowaniem szerokiej, ogólnonarodowej dys­kusji nad obszarami konstytucji, które wymagają zmiany. Miało być szansą młodego pokolenia Polaków na ukształtowanie usta­wy zasadniczej według ich potrzeb. Jak wskazywał prezydent, młodzi ludzie, w tym jego córka, nie mieli szansy na uchwalenie „swojej” konstytucji. Wreszcie, referendum miało być począt­kiem zmiany ustrojowej, której obecna konstytucja nie mogła dokonać, ponieważ w opinii prezydenta była „konstytucją okresu przejściowego”.
   Czy cele akcji referendalnej zostały zrealizowane? Wbrew obiet­nicy poszerzenia debaty prezydent zawęził ją do tematów, które uznaje z jakichś powodów za ważne. A debata konstytucyjna jest znacznie szersza i od lat toczy się w pracach akademickich, w wypowiedziach medialnych, w protestach grup społecznych prowadzonych na ulicach.
   Tymczasem prezydent nie zadaje ani jednego pytania o nie­zależność sądownictwa, choć polska debata w ciągu ostatnich dwóch lat właściwie niczego innego nie dotyczy. Prezydent nie pyta o ryzyko hegemonii ministra sprawiedliwości i prokurato­ra generalnego, pozostając głuchym na głos Zofii Romaszew­skiej, która wskazywała, że ta hegemonia jest atrybutem pań­stwa totalitarnego.
   Prezydent nie pyta o inne, liczne kwestie, o których polskie spo­łeczeństwo dyskutuje, a które można by uregulować w konstytu­cji: o zakres regulacji aborcyjnej, o równouprawnienie związków partnerskich, o autonomię uniwersytetów, o rolę Kościoła kato­lickiego w życiu publicznym. Jego inicjatywa nie jest więc rozsze­rzeniem debaty konstytucyjnej, ale jej okrojeniem do obszaru, który jest dla prezydenta wygodny. Zamiast nieskrępowanej dys­kusji bez tematów tabu prezydent proponuje nam ograniczony plebiscyt. Co do potrzeb młodego pokolenia, to próżno szukać na liście pytań tych dla młodzieży najważniejszych: o edukację, studia wyższe, perspektywy na rynku pracy, umowy śmieciowe. Wprost przeciwnie - pytania o wiek emerytalny i opiekę zdrowot­ną nad starszymi wskazują, że prezydent ma w głowie wizję kon­stytucji dbającej bardziej o naszych rodziców niż nasze dzieci.
   Wreszcie, argument zmiany ustrojowej, której nie mogła do­konać „przejściowa” konstytucja 1997 r. Lista referendalnych py­tań liczy 15 pozycji, a więc referendum mogłoby doprowadzić maksymalnie do zmiany 15 z 243 artykułów konstytucji (pomi­jając już kwestię większości konstytucyjnej dla wprowadzenia zmian). To 6 proc. treści normatywnej konstytucji. Oznacza to, że w ogromnej większości pozostanie ona niezmieniona. Może więc prezydent doszedł do wniosku, że „przejściowa” konsty­tucja nie jest taka przejściowa - w końcu sama w swojej pre­ambule mówi, że jej celem jest zapewnienie prawa i wolności „na zawsze”. Z zapowiadanej wielkiej reformy ustrojowej niewie­le więc zostało: góra urodziła mysz. I nie chodzi o to, aby pytań było więcej. Po prostu w ten sposób nie zmienia się konstytucji - przygotowuje się gotowy projekt zmiany i zadaje jedno pytanie o jego akceptację.
   Jaki sens ma referendum w sprawie konstytucji, które samo jest obejściem konstytucji? Referendum, które nie rozszerza debaty konstytucyjnej, ale ją drastycznie zawęża? Które nie daje szans na konstytucję odmłodzoną i rewolucjonizującą ustrój nasze­go państwa? Takie referendum ma sens jedynie dla prezydenta: jako akcja marketingowa promująca jego aktywność polityczną o jako (nieudana) próba podkreślenia jego politycznej niezależ­ności. Będzie to zatem prywatne referendum prezydenta Dudy, także dlatego, że nie widać w nim żadnej realnej troski o sprawy publiczne, które naprawdę nurtują polskie społeczeństwo.
Marcin Matczak - prawnik, doktor habilitowany nauk prawnych, specjalista w zakresie teorii prawa, profesor nadzwyczajny na Wydziale Prawa i Administracji UW.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz