Kiedyś byli
najlepszymi przyjaciółmi. Jeden podawał córkę drugiego do chrztu, a drugi był
świadkiem na ślubie pierwszego. Dziś Adam Bielan i Michał Kamiński niechętnie
odpisują sobie na esemesy
Michał Krzymowski
To
już siedem lat, od kiedy coś pękło. Wiele się w tym czasie zmieniło. Michał
Kamiński przeszedł na drugą stronę politycznej barykady, zbliżył się do
prawosławia i poważnie zachorował. Odstawił alkohol i zaczął się zdrowo
odżywiać. Tak zeszczuplał, że konieczna była wymiana całej garderoby
Politycznie też raczej chudo - Kamiński zasiada dziś w trzyosobowym kole
poselskim Unii Europejskich Demokratów. Jak żartuje, ugrupowanie jest małe,
ale za to z wielkimi planami.
Za to Adam Bielan wrócił na Nowogrodzką i znów chodzi do prezesa. Po
kilku latach politycznego czyśćca już nie musi antyszambrować, jest w gronie
najbliższych doradców. Ma dostęp do ucha Jarosława, na jego dworze zajmuje się
polityką zagraniczną. Formalnie sprawuje zaszczytną funkcję wicemarszałka
Senatu. Prywatnie? Drugie małżeństwo, drugie dziecko. Jeśli czegoś zazdrości
Kamińskiemu, to zbicia wagi. Sam toczy z nią nierówną walkę: jeździ na rowerze,
ćwiczy na orbitreku, liczy kroki.
Kiedyś Kamiński i Bielan razem uprawiali politykę, odwiedzali się w domach
i wspólnie spędzali wakacje. Dziś ledwo wymieniają grzeczności.
Wrzesień, urodziny Bielana. Michał śle esemesem życzenia: „Wszystkiego
najlepszego z okazji urodzin”. „Bardzo dziękuję” - odpowiada Adam.
Październik, premiera książki „15 sierpnia” - thrillera politycznego
Kamińskiego. „Czy będzie kłopotem, jeśli
dyskretnie przyniosę Ci książkę do gabinetu?” - pyta Michał. „Nie, skądże”
- pada powściągliwa odpowiedź. Kamiński wpisze
równie oszczędną dedykację:
„Adamowi Michał” i podrepcze do Senatu.
Książkę zostawi w sekretariacie pod nieobecność kolegi.
Gdy dwa miesiące później wspólny znajomy spyta o
recenzję powieści, Bielan przyzna, że jej nie przeczytał. „15 sierpnia” do dziś
leży w jego gabinecie między prezentami od innych gości.
GDY WIDZĘ MICHAŁA, ZMIENIAM KANAŁ
Oficjalnie mówią o sobie dobrze albo wcale. - Nie utrzymujemy kontaktu, ale gdybym miał życiowe kłopoty,
to wierzę, że Adam na pewno by mi pomógł. Sam
trzymam za niego kciuki. Chciałbym, żeby został ministrem spraw zagranicznych.
To byłoby dobre dla Polski - mówi „Newsweekowi” Kamiński. Bielan - pytany o
Michała - odmawia komentarza.
W rozmowach prywatnych bywa bardziej gorzko. Wspólni znajomi wiedzą, że
Kamińskiego lepiej nie pytać o Bielana, a Bielana - o Kamińskiego. Gdy ktoś
o tym zapomni, może usłyszeć od Michała: - Mam
sentyment do Adama, ale on jest jedną wielką mistyfikacją. Nawet nie wie, kiedy
kłamie.
Albo: - Wykańczał mnie nerwowo. Wszędzie doszukiwał się spisków, urządzał
mi przesłuchania. „Uważaj, coś na ciebie szykują”; „Ktoś tu intryguje”; „Chcą
mnie wrobić”; „Zaraz, ale co ty właściwie mówisz? Już gdzieś słyszałem podobne
rzeczy. Z kim rozmawiałeś? Może ty też przeciwko mnie spiskujesz?”. Jestem
zdrowszym człowiekiem, od kiedy Adama przy
mnie nie ma.
Od Bielana też można usłyszeć: - Tyle lat się przyjaźniliśmy, ale jak
widzę Michała w telewizji, to zmieniam kanał, żeby się nie denerwować. On się
nakręca nienawiścią do Kaczyńskiego. Przez nią odszedł od Kościoła i zaczął
głosić lewicowe poglądy. Kiedyś coś mu się poprzestawiało i z dnia na dzień
przestał kibicować Legii, za to stał się wielkim sympatykiem Polonii. Przecież
to chore!
Kamiński i Bielan wzajemnie na siebie nadają, ale nie mogą bez siebie
żyć bacznie się obserwują. A traf chce, że ich kariery układają się
sinusoidalnie - gdy jeden jest przy władzy, drugi pokutuje w politycznym
czyśćcu. Gdy drugi zdobywa wpływy, pierwszy spada na dno.
Kiedy tabloidy napiszą, że Misiek - jak mówią o nim w środowisku - ma
problemy ze zdrowiem, Bielan upewni się u wspólnych przyjaciół, czy to na
pewno tylko cukrzyca. A gdy Kamiński wyleci z Platformy, będzie dopytywał: - Co
słychać u Michała? Jak on to znosi? Pewnie się frustruje?
Dziś to Kamiński jest w roli obserwatora i z zainteresowaniem przygląda
się rosnącej pozycji Bielana. Sam całe swoje polityczne życie marzył o
posadzie ministra spraw zagranicznych, więc mierzy byłego kolegę (a może już
wroga?) swoją miarą. Patrzy i się dziwi: - To Adam nie zabiega o MSZ? Naprawdę?
Jestem nim rozczarowany.
ARTYSTA I JEGO MENEDŻER
Kamiński i Bielan po raz pierwszy wpadają na siebie w
1995 roku w sztabie kandydatki na prezydenta
Polski Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kamiński, radiowy reporter, jest rzecznikiem
prasowym kampanii, a Bielan, student drugiego roku SGH - wolontariuszem.
Dwa lata później obaj dostają się do Sejmu z listy Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego.
Bielan otrzymuje 886 głosów, Kamiński - ponad 20 tysięcy.
Na Wiejskiej szybko dają o sobie znać temperamenty obu polityków. Bielan,
z natury bardziej introwertyczny, trzyma się w cieniu; Kamiński - otwarty i
głośny - bryluje. Jest po imieniu z dziennikarzami, w wywiadach opowiada o
walce z nadwagą, słabości do drogich spinek i miłości do żony. W 2001 roku obaj
wiążą się z PiS. To tam, pod bokiem braci Kaczyńskich, rozpocznie się ich
współpraca i przyjaźń. Pewnego dnia
Bielan da Kamińskiemu książkę „Sułtani spinu” (o Alastairze Campbellu, który
stworzył strategię medialną ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira) i zarządzi: - Zostańmy spin doktorami PiS.
Bielan i Kamiński wzajemnie się napędzają. Gdy podczas wspólnego urlopu
w Tajlandii Michał podejrzy, że Adam wziął ze sobą angielskie kryminały w
oryginale, poczuje ukłucie ambicji i też
zacznie czytać po angielsku. A kiedy Adam zobaczy, jakie Michał ma znajomości
wśród sejmowych dziennikarzy, z mozołem zacznie budować własną sieć kontaktów.
Siła pierwszych polskich spin doktorów z prawdziwego zdarzenia osadza
się na tym, że ich zalety i wady znakomicie wzajemnie się uzupełniają.
I tak: Kamiński bywa chimeryczny, szybko się nudzi i łatwo popada we frustrację.
Gdy sprawy nie idą po jego myśli, mówi: „Niemiła księdzu ofiara, cielę wraca
do domu” i zapada się pod ziemię. Ale jeśli czuje się doceniony, ma przebłyski
geniuszu. Na najlepsze pomysły wpada nie w gabinecie za biurkiem, a przy
drinku lub dobrej kolacji. Zaś okazji do myślenia mu nie brakuje - Bielan
powie kiedyś, że Misiek „powinien zostać nowym Makłowiczem”. Jak wyliczy,
Kamiński w swoim najpłodniejszym okresie chodzi do restauracji dwanaście
razy w tygodniu, czyli średnio
prawie dwa razy dziennie.
Największym atutem Miśka jest dar pisania przemówień. Na zawołanie umie
podyktować dowolne wystąpienie. Musi mieć tylko kogoś, kto usiądzie przy komputerze
i będzie notował, bo on sam nie zapisuje swoich myśli.
Bielan w tym duecie jest człowiekiem od realizacji. Ma obsesję na
punkcie szczegółów, politykę uprawia z kalendarzem w ręku, lubi planować swoje
akcje na osi czasu. Kieruje się przy tym niezmiennymi zasadami. Na przykład:
jego zdaniem wszystkie ważne zmiany należy przeprowadzać z zaskoczenia, w martwych
okresach - w wakacje lub przed świętami. Kiedy Misiek znika, on jako jedyny
umie go znaleźć i zwabić w zasadzkę - zamawia stolik w restauracji, podstępem
wyciąga z domu, rozmasowuje. Kamiński jest mu potrzebny na co dzień do - jak
nazwał to kiedyś Lech Kaczyński - „omisiania” prezesa. Bielan stara się nie
jeździć na Nowogrodzką bez Kamińskiego. Uważa, że Misiek ma wyjątkowy dar
przekonywania - zawsze umie rozładować napięcie i oczarować Jarosława
Kaczyńskiego.
Podział zadań w duecie jest jasny. Jeden rzuca pomysły, drugi je łapie.
- Michał jest artystą, a Adam jego
menedżerem - podsumuje to kiedyś Jacek Kurski.
Kamiński i Bielan przez lata pieczołowicie dbają o wizerunek PiS i
pilnują własnego interesu. Wieczór wyborczy w 2005 roku, dochodzi dwudziesta.
Od historycznego triumfu partię dzielą już tylko minuty. - Na ogłoszenie
wyników prezes wyjdzie na balkon - spin doktorzy zwracają się do współautora
zwycięskiej kampanii Jacka Kurskiego. - Nie sprawdziłbyś, czy wszystko jest
tam gotowe?
Kiedy Kurski wychodzi, spływają pierwsze wyniki. Bielan z Kamińskim toną
w objęciach prezesa. Wszystko filmuje telewizja - spin doktorzy nie lubią się
dzielić sukcesem.
NOC BEZGWIEZDNA
Kiedy to wszystko się kończy? I dlaczego?
Latem 2010 roku Bielan z Kamińskim odchodzą z PiS. Nikt ich nie wyrzuca,
to ich decyzja. Powody do dziś pozostają niejasne. Tego, co wtedy się stało,
nie rozumieją chyba nawet oni sami.
Po przegranych wyborach prezydenckich spin doktorzy popadają w chwilową
niełaskę i tracą kontakt z prezesem. Pojawiają się oskarżenia o błędną strategię
i finansowe nieprawidłowości w kampanii, ale w PiS to nic nowego. Podobne
rozliczenia odbywają się po każdej
porażce. To rytuał: kto był na górze, musi spaść i odcierpieć, żeby potem móc
wrócić do łask.
Spin doktorzy dają się ponieść emocjom, uważają, że tym razem prezes im
nie daruje. Nie wytrzymują i odchodzą. Każdy w swoim stylu.
Kamiński recytuje w telewizji wiersz Antoniego Słonimskiego o nocy
bezgwiezdnej, a Bielan wzrusza się na kolacji z kolegą z PiS Tadeuszem Cymańskim.
Tak powstaje ich ostatni wspólny projekt Polska Jest Najważniejsza.
Pół roku później przyjaźń pęka. Bielan zostaje usunięty z PJN, wylewają
się wzajemne żale.
Bielan: - Gdyby wyrzucali Michała, ja bym się za nim ujął. On się za mną
nie wstawił.
Kamiński: - Jak mogłem go bronić? Przecież on próbował nas sprzedać
Kaczyńskiemu!
Bielan: - To kłamstwo. Poza tym Kamiński od razu parł do sojuszu z
Platformą, nie mogłem się na to zgodzić.
Polityczne drogi spin doktorów się rozchodzą. Misiek faktycznie dryfuje
w kierunku Donalda Tuska, a Bielan zaczyna pojawiać się na wspólnych kolacjach
z Jarosławem Kaczyńskim, który podczas jednego ze spotkań pyta: - Czy
przychodzi pan także w imieniu Michała?
Bielan zaprzecza, ale jego prywatne kontakty z Kamińskim jeszcze nie
ustają. Misiek jest świadkiem na jego cichym ślubie, a on - jako chrzestny
córki Michała - od czasu do czasu pojawia się w jego domu na rodzinnych
uroczystościach.
Ostatnia próba politycznego posklejania dawnej przyjaźni odbywa się na
początku 2014 roku w domu Bielana, który organizuje spotkanie Kamińskiego z Jarosławem
Gowinem. Misiek przychodzi na rozmowę z żoną, ale w tym czasie jest już po
słowie z Tuskiem, poza tym nie wierzy w nowy projekt. To będzie ostatnia
wizyta w mieszkaniu Adama. Z czasem i Bielan zacznie czuć się nieswojo w domu
Michała. Zniechęcają go polityczne dyskusje, w których prym wiedzie Roman
Giertych, gorący przeciwnik PiS. Gdy Bielan nie pojawi się na urodzinach żony
Kamińskiego, kontakt całkiem się urwie.
Jesień 2014 roku. Kamiński i Bielan dostają zaproszenie do Londynu na
uroczystość nadania tytułu lorda zaprzyjaźnionemu
politykowi brytyjskich torysów Martinowi Callananowi. Mimo że od dwóch lat
szczerze ze sobą nie rozmawiali, to po uroczystości idą na piwo. Już, już
wydaje się, że dawna przyjaźń może odżyć, ale polityka znów ich rozdziela.
Kamiński obejmuje stanowisko ministra w
Kancelarii Premiera i zostaje głównym doradcą szefowej rządu PO -PSL Ewy
Kopacz, a Bielan na dobre wraca do łask prezesa. Gdy rok później spotkają się w
loży gdańskiej Ergo Areny podczas meczu reprezentacji, tylko się przywitają.
***
Dwa miesiące temu,
hol w Senacie. Bielan niespodziewanie natyka się pod swoim gabinetem na
Kamińskiego, który akurat udziela telewizyjnego wywiadu. Misiek jest już innym
człowiekiem. Wychudłym i stroniącym od alkoholu. Z muszką zamiast krawata.
- O, Michał! Cześć. Co u ciebie? Wszystko w porządku?
- Nie - pada ponura odpowiedź. Kamiński ma minę zbitego psa.
- A co się dzieje?
- Lekarze zabronili mi pić.
Obaj wybuchają śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz