Zbigniew Ziobro przejmuje
sądy. Czystka obejmuje cały kraj. W Krakowie minister sparaliżował sąd
mający wydać wyrok w sprawie śmierci jego ojca.
Aleksandra Pawlicka
Ostatni
czwartek, Sąd Okręgowy w Krakowie. Ponownie rusza proces w sprawie śmierci
Jerzego Ziobry, ojca obecnego ministra sprawiedliwości. Tłum dziennikarzy
wypełnia jedną z największych sal. Sprawa jest precedensowa - wyznacza
standardy pracy sędziów w Polsce w sytuacji, gdy władza chce przejąć pełną
kontrolę nad sądami.
Ojciec Ziobry zmarł w 2006 r. w wyniku
powikłań pooperacyjnych. Lekarze zostali oskarżeni o przyczynienie się do jego
śmierci. Po 11 latach procesu sąd ich uniewinnił, ale rodzina zmarłego nie
godzi się z wyrokiem. Kilka dni przed wznowieniem procesu Zbigniew Ziobro robi
czystkę w krakowskim sądzie.
- Ta sprawa nie pozostawia złudzeń, w jakim
kierunku zmierzamy. To, co dzieje się w sądach i czemu służyć ma reforma
sądownictwa, zamienia wymiar sprawiedliwości w bezmiar niesprawiedliwości - mówi
„Newsweekowi” Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Iustitia.
TA WŁADZA JEŃCÓW NIE BIERZE
Sąd Okręgowy w Krakowie jest jednym z największych w
Polsce. Pracuje w nim blisko 500 sędziów. W
weekend poprzedzający rozprawę pojawia się informacja, że minister Ziobro
odwołał prezes tego sądu Beatę Morawiec i dwoje jej zastępców. Nie ma
znaczenia, że prezes była akurat na urlopie. Ona i jedna z zastępczyń sądzą w
sprawach karnych, a taką jest proces w sprawie ojca Ziobry.
O odwołaniu prezesów informuje rzecznik
krakowskiego sądu Waldemar Żurek (jednocześnie rzecznik Krajowej Rady
Sądownictwa). Z dnia na dzień dostaje od nowego przełożonego zakaz
komentowania wszelkich ruchów kadrowych.
Jednocześnie CBA zatrzymuje dziesięciu
dyrektorów sądów, w tym dyrektora sądu krakowskiego, w którym ulokowana jest
centrala zakupów dokonywanych wspólnie dla wszystkich sądów w Polsce.
Oskarżonym dyrektorom zarzuca się korupcję na kwotę 25 mln zł. Resort o
nadużyciach wie od dawna, bo Krajowa Rada
Sądownictwa przygotowała liczący ponad sto stron raport w tej sprawie. -
Docierały do nas sygnały o budzących wątpliwości zleceniach i marnej jakości
zamawianych produktów - mówi rzecznik KRS.
Ministerstwo Sprawiedliwości wykorzystało
tę wiedzę akurat teraz i jako powód odwołania prezes Morawiec podało „brak
odpowiedniego nadzoru nad działalnością administracyjną”. - To perfidna
manipulacja, bo dyrektorzy nie podlegają prezesom sądów, tylko ministrowi
sprawiedliwości, ale oczywiście zbitka działa doskonale: CBA, skorumpowany sąd
i szeryf Ziobro, który załatwia sprawę jednym strzałem - mówi krakowski sędzia
proszący o anonimowość. - Znaleźliśmy się na celowniku. Sędziowie są
przesłuchiwani przez CBA, sprawdza się ich oświadczenia majątkowe, przeczesuje
konta bankowe - tłumaczy.
Albo - jak miało to miejsce w przypadku
sędzi Agnieszki Pilarczyk - rozpoczyna się postępowanie prokuratorskie. To
sędzia, która uniewinniła lekarzy w sprawie Ziobry w pierwszej instancji.
Próbowano ją oskarżyć o to, że wyrok wydała na podstawie zbyt drogiej
ekspertyzy.
- Zrobiłam, co do mnie należało,
wydałam wyrok zgodny ze swoim sumieniem i nie należy mi się za to ani
pochwała, ani nagana - mówi Pilarczyk i odmawia dalszych komentarzy.
W krakowskim sądzie wszyscy siedzą dziś jak
na beczce prochu. Wciąż nie wiadomo, kto będzie nowym prezesem.
O odwołanej prezes Morawiec
można usłyszeć: „To, że wcześniej czy później po nią przyjdą, było oczywistą
oczywistością. Ta władza jeńców nie bierze. Wroga eliminuje na pniu”.
Główny oskarżony w sprawie śmierci ojca
Ziobry, światowej sławy kardiolog prof. Dariusz
Dudek, uważa, że w tej sprawie nie ma przypadków: „Jak wytłumaczyć
kilkadziesiąt przesłuchań naszego zespołu lekarskiego, które miały miejsce w
ciągu ostatnich dwóch miesięcy? Na rozprawie chętnie opowiem również o
działaniach wymierzonych przeciwko mnie i całemu zespołowi lekarskiemu przez
ostatnie jedenaście lat” - mówi w wywiadzie udzielonym tuż przed rozpoczęciem
apelacji. Kontrolowano nie tylko jego klinikę, sprawdzając wszystkie
zamówienia, lecz także klinikę i aptekę jego żony, profesor psychiatrii - tam
śledczy próbowali doszukać się fałszywych recept.
W miniony czwartek krakowscy sędziowie
odmówili prowadzenia apelacji. Uznali, że niezależnie od tego, jaki zapadłby
wyrok, mogłoby powstać wrażenie, iż został wydany pod naciskiem. Postanowili
złożyć do Sądu Najwyższego wniosek o przekazanie sprawy innemu sądowi.
Problem jednak polega na tym - jak argumentowali obrońcy oskarżonych - że
„każdy sąd w Polsce będzie w identycznej sytuacji, gdy stroną w procesie jest
urzędujący minister sprawiedliwości”. Jedni uznali więc postawę krakowskich
sędziów za kapitulację, inni - że sędziowie
pokazali, iż nie będą tańczyć tak, jak zagra im Zbigniew Ziobro.
DESANT MIERNYCH
Według Stowarzyszenia Sędziów Iustitia minister Ziobro
wymienił już 27 prezesów, 27 wiceprezesów oraz
47 dyrektorów sądów w całej Polsce. Prawo do odwoływania przed zakończeniem
kadencji i bez zasięgania opinii kolegium sędziowskiego daje mu ustawa
o ustroju sądów powszechnych, podpisana latem
przez prezydenta. Pozwala na dokonanie zmian w tym trybie przez pół roku od
wejścia ustawy w życie.
Ziobro zwykle odwołuje prezesów faksem. Tak
było w 11 sądach na Śląsku, gdzie decyzje rozesłano w Święto Niepodległości,
tak było także parę dni później w Lublinie i Gorzowie Wielkopolskim.
- Przyszedłem rano do pracy i dowiedziałem
się, że nie jestem już prezesem - opowiadał sędzia Roman Makowski z Gorzowa.
Zarzut, że jego sąd był mało wydajny w rozstrzyganiu spraw, nie jest prawdziwy,
bo w ostatnim roku wydajność wzrosła mimo braków kadrowych wynikających z
blokowania etatów przez ministerstwo. Podobna sytuacja jest w sądach w
Gliwicach i Katowicach, które zajęły 13. i 22. miejsce w rankingu efektywności
45 sądów okręgowych. Nie mówiąc już o małym sądzie w Żorach, który pod względem
wydajności zajmuje drugie miejsce w Polsce, a też wymieniono w nim prezesa.
Jednocześnie dorobek nowo powoływanych
prezesów trudno uznać za gwarancję, że sądy będą pracować lepiej. Nowej prezes
Sądu Okręgowego w Białymstoku Joannie Korwin-Piotrowskiej zarzucano
przewlekłość prowadzonych przez nią spraw. - Była chora przez parę miesięcy,
wróciła do zdrowia, żeby zostać prezesem - mówi jeden z tamtejszych sędziów.
Również nowy prezes sądu w Wodzisławiu Śląskim, Rafał Guz, ma na swoim koncie
dyscyplinarkę z powodu przekraczania terminów i złej organizacji pracy. Do
gabinetu prezesa sądu przeniósł się prosto z Ministerstwa Sprawiedliwości,
gdzie był oddelegowany.
W środowisku sędziowskim wątpliwości budzi
też nominacja Ewy Majwald-Lasoty, która objęła fotel prezesa sądu w Rybniku
mimo wyroku za mobbing.
A także Ireny Bochniak, która kierowała
jednym z najgorzej ocenianych ze względu na opóźnienia wydziałem ksiąg
wieczystych, a mimo to awansowała na prezesa Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza.
A Rafał Stasikowski, negatywnie oceniony przez Uniwersytet Śląski, gdzie
wykłada, jest dziś prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach.
- Desant miernych, ale wiernych, którym
praca dla „dobrej zmiany” dała niepowtarzalną szansę kariery - mówi jeden z
sędziów i dodaje: - To zwykle zaufani ludzie ministra Ziobry albo jego
zastępcy wiceministra Piebiaka, którzy wykonają każde ich polecenie.
Warto przypomnieć, że Łukasz Piebiak sam
jest sędzią z dyscyplinarką, który 30 razy odwoływał się do KRS w sprawie
swojego awansu. Ścieżkę kariery odblokował mu dopiero minister Ziobro, oferując
pracę w ministerstwie. To właśnie znajomym Piebiaka jest nowy prezes sądu w
Suwałkach Jacek Sowul. Zasłynął uchyleniem wyroku uniewinniającego działaczy
KOD protestujących przed wyborami uzupełniającymi do Senatu, w których kandydatką
PiS była Anna Maria Anders.
Dziesięć dni przed wydaniem wyroku Sowul
spotkał się z Piebiakiem w Wilnie, co ujawniła TVN24, a
ministerstwo tłumaczyło, że spotkanie miało „przypadkowy charakter podczas
prywatnej uroczystości”. - Najpierw się spotkał, potem orzekł tak, jak chciało
ministerstwo, a potem został prezesem. Każdy, kto używa mózgu, pomyśli: czy
to było przypadkowe? - komentuje Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw
Człowieka.
Dobrym znajomym wiceministra jest także
Konrad Wytrykowski, sędzia, który po zaledwie paru miesiącach orzekania w
Legnicy został kandydatem na wiceprezesa Sądu Okręgowego we Wrocławiu. W
środowisku sędziowskim znany jest z radykalnie prawicowych sympatii.
- Na forum internetowym Sedziowie.net. występuje jako „blady świt”, ale kiedy pojawiła się
szansa na bycie wiceprezesem, jego kontrowersyjne wpisy, którymi dał świadectwo
swojej lojalności, zaczęły znikać z forum - opowiada
sędzia korzystający z serwisu Sedziowie.net.
Kolejny przypadek to Mariusz Witkowski. Na
Kongresie Prawników Polskich, który odbył się wiosną w Katowicach, przeprosił
za skazanie ks. Blachnickiego przez katowickie sądy w 1961 r. „Gość
Niedzielny” napisał wówczas: „Czyż nie jest to najlepsza rekomendacja?”. -
Żartowaliśmy wtedy, że zasłużył sobie tą mową na prezesurę, i nie myliliśmy
się - mówi uczestnik kongresu.
Witkowski został prezesem sądu w
Siemianowicach Śląskich. W weekend po odwołaniu poprzednika próbował wejść do
sądu, ale ochrona go zatrzymała, bo nikt go nie znał i nie wiedział o jego
nominacji.
- Przewrotnie można powiedzieć, że cieszę
się, iż nominują takich ludzi, bo to znaczy, że nie są w stanie sięgnąć po inne
osoby - mówi prezes Iustitii Krystian Markiewicz. Minister Piebiak zapowiada
jednak, że to dopiero początek i „ruch kadrowy na większą skalę nastąpi w ciągu
najbliższego miesiąca”.
KORYTARZE I WALEC ZIOBRY
- Minister Ziobro nie musi wymieniać wszystkich
prezesów i wiceprezesów, żeby mieć pełną
kontrolę nad zapadającymi wyrokami. Wystarczy, że udrożni kluczowe korytarze:
Warszawę, Kraków, Śląsk, Podkarpacie, Podlasie... i walec będzie jechał,
rozjeżdżając niezawisłość sędziowską, jak wcześniej rozjechał prokuraturę -
mówi sędzia Markiewicz.
Prokurator Iwona Palka w tekście „Dobra
zmiana w prokuraturze” wyliczyła, że po wprowadzeniu nowej ustawy degradacja
dotknęła „114 prokuratorów, których
w sposób bezpardonowy odarto z dorobku całego, wieloletniego życia zawodowego
bez podania jakichkolwiek powodów”. Lojalni mogli za to liczyć na dwukrotny awans
w ciągu roku z pominięciem kolejnych szczebli kariery. Według prokurator
Palki prowadzi to do „postaw konformistycznych, niestawiania oporu i gry na
przeczekanie ze względu na konieczność posiadania źródła utrzymania siebie i
rodziny”.
W sądach może być podobnie i to nie tylko za
sprawą czystek kadrowych. Ułatwić mają to również dwie forsowane przez PiS
ustawy: o Sądzie Najwyższym i Krajowej
Radzie Sądownictwa.
- Ludzie Ziobry wybiorą KRS, a ten wybierze
skład nowej izby dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym i będzie pozamiatane.
Minister sprawiedliwości zyska kontrolę nad każdym sędzią - mówi jeden z moich
rozmówców i tłumaczy, że niewygodnemu sędziemu będzie można zrobić
dyscyplinarkę, odsunąć od prowadzenia sprawy, zredukować dochody, a na koniec
wyrzucić na bruk, pozbawiając pracy.
- Chodzi o to, żeby sędziowie zaczęli się
bać, bo wtedy zaczną bać się wszyscy. Kto stanie w ich obronie? Bezkarna będzie
tylko władza - mówi sędzia Markiewicz i dodaje: - Prawa nie tworzy się na
dobre, tylko na złe czasy, żeby było bezpiecznikiem. Tymczasem PiS wszystkie
bezpieczniki właśnie nam wysadza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz