Od podwójnego
prezydenckiego weta minął miesiąc z okładem. Pałac po cichu pracuje nad
zapowiedzianymi na wrzesień projektami ustaw mającymi zastąpić zablokowane
akty. Zbliżą prezydenta do PiS czy przeciwnie?
Oficjalnie
nic o tych projektach nie wiadomo, a ich autorzy są nieznani. W ciszy trwa
przeciąganie liny między otoczeniem prezydenta a PiS. Beata Szydło w TV Republika oznajmiła że reforma sądownictwa nie może być
..przypudrowaniem obecnego stanu rzeczy” i że liczy na dogłębne zmiany.
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski w Polskim Radiu spekulował, że
prezydenckie projekty nie będą istotnie różne od tego. co prezydent zawetował.
- że być może. choć to mało prawdopodobne. parlament
zajmie się nimi już na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu w połowie września.
- Nie jesteśmy krowami na pastwisku, żeby nas popędzać -
odpowiada na to prezydencki minister. Oficjalnie Pałac milczy. Nie było reakcji
nawet na napastliwe wywiady Zbigniewa Ziobry, w których minister
sprawiedliwości ganił, pouczał i ostrzegał prezydenta, że jak się wyłamie z
szeregu, to zostanie „młodym komentatorem z własną ochroną". Tym bardziej
żadnej oficjalnej reakcji nie wzbudziły pokrzykiwania pisowskich komentatorów,
jak wicenaczelnego „Gazety Polskiej” Piotra Lisiewicza. który łaskawie dał Andrzejowi
Dudzie wybór między „niepodległością a targowicą”.
Co się dzieje w Pałacu
Duda w prace nad projektami
włączył najbliższe otoczenie. Nikt z Pałacu nie kontaktował się ani z KRS. ani
z Sądem Najwyższym. Rzecznik SN informuje nas. że na spotkaniu z I prezes Sądu
Małgorzatą Gersdorf. tuż po wecie, „nie padły zapewnienia o włączeniu SN do
prac. a pani prezes wyraziła gotowość do wsparcia ze strony SN. jeśli zaistniałaby
taka potrzeba”.
Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik KRS. mówi. że Rada na zaproszenie od prezydenta
oczekuje już teraz: - Nikt się z nami w rej sprawienie kontaktował. Dobrym
obyczajem legislacyjnym jest, tym bardziej w sprawie, która wzbudza takie kontrowersje, aby zapytać KRS o ustawę, która jej dotyczy.
Kilka dni temu swoje projekty wysłało do prezydenta Stowarzyszenie
Polskich Sędziów lustitia. - Wyraziliśmy gotowość do współpracy nad
propozycjami ustawowymi, ale nie otrzymaliśmy do tej pory zaproszenia. To
zaskakujące, że prace są prowadzone w tak skryty sposób - mówi sędzia
Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia.
Co zabawne, podobne głosy słychać
z przeciwnej strony. Ziobro w ironicznym tonie żalił się dziennikarce TVN, że jeśli prezydent go zaprosi, to oczywiście zawsze się
stawi. I dodał, że „tylko dwa razy miał okazję tego zaszczytu dostąpić i
trafić do pana prezydenta przez dwa lata urzędowania”.
Po co ta tajemniczość? Ludzie z Pałacu tłumaczą, że chcą ochronić
autorów projektów przed politycznymi naciskami. Nie chcą też, by nazwiska
ekspertów prowokowały do spekulacji na temat
kształtu projektów.
Portal OKO.press podał, że pisanie ustaw koordynuje prof. Michał Królikowski, karnista z UW, zarządów PO-PSL
wiceminister sprawiedliwości w resorcie Jarosława Gowina i później Marka Biernackiego.
W krótkiej rozmowie z nami Królikowski powiedział, że nie dementuje ani nic
potwierdza tej informacji. Dodał, że do 4 września jest na wakacjach za
granicą, co też jest jakimś potwierdzeniem naszej informacji z innego źródła,
że prace nad ustawami ruszą w Pałacu na dobre we wrześniu.
Dudę i Królikowskiego łączy miłość do harcerstwa i niechęć do Ziobry. Gowinowi
w czasach PO Królikowskiego polecił prof. Andrzej Zoll, przewodniczący
komisji habilitacyjnej, przód którą bronił się późniejszy wiceminister. Zoll
wspomina, że w lipcu 2007 r., gdy Królikowski był szefem Biura Analiz
Sejmowych, PiS chciał przeprowadzić reformę Kodeksu karnego. - Wtedy w PAN
zebrali się wybitni karniści, aby bronić obowiązującego kodeksu. Pamiętam, te
na naszym spotkaniu bardzo odważnie, a przeciw zmianom PiS, wystąpił właśnie
pan Królikowski. Gdyby za kilka dni nie rozwiązał się parlament, to myślę, że
PiS odwołałby go z tego sejmowego biura - wspomina Zoll. Dodaje, że ma Królikowskiego za wybitnego eksperta
- jest spokojny o kształt ustaw, które pisze dla
prezydenta.
Królikowskiego chwali także Biernacki: - Jest bardzo wyrazisty w
swoim światopoglądzie, ale zawsze zależało mu na tym, aby zmiany ustawowe,
które przeprowadzaliśmy, były akceptowane przez wszystkich. Konsultował je z
lewicą i prawicą.
Niepotrzebny konflikt
Królikowski zna Dudę od wielu lat.
Razem występowali przed Trybunałem Konstytucyjnym, a po katastrofie
smoleńskiej zacieśnili współpracę, gdy obowiązki głowy państwa przejął marszałek
Bronisław' Komorowski. Duda był ministrem w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, a
Królikowski szefem Biura Analiz Sejmowych.
Miał zostać szefem biura prawnego prezydenta Dudy, ale jego nominację
zablokował Jarosław Kaczyński. Podpadł nie tylko tym, że był w rządzie PO, ale
toż tym, z czego był najbardziej dumny, czyli rewolucyjną zmianą procedury
karnej. Sądy miały już nie dochodzić prawdy, ale rozstrzygać pojedynek między
obroną oskarżonego a prokuraturą. Kiedy cztery lata temu Sejm ją uchwalił,
szef PiS oceniał, że jest „umocnieniem fatalnego, skrajnie niesprawiedliwego
systemu, który został ustanowiony w Polsce po 1989 r.”. PiS odwrócił tę
reformę.
Królikowski krytykował zawetowane ustawy. Pytany o przepisy, zgodnie z
którymi sędziowie SN, z wyjątkiem wskazanych przez ministra sprawiedliwości,
mieli zostać odesłani w stan spoczynku. mówił: „Tego rozwiązania
nie sposób zaakceptować w demokratycznym państwie prawa". W wywiadzie dla
„Do Rzeczy” powiedział, że „nie da się usunąć 1 prezesa SN ze sprawowanej
funkcji, ponieważ kadencję sześciu lat mrozi konstytucja. Nawet przeniesienie
w stan spoczynku sędzi Małgorzaty Gersdorf nie pozwala prezydentowi powołać
nowego I prezesa SN w zgodzie z ustawą zasadniczą”.
Jak twierdzi nasz rozmówca, to Królikowski zabiegał o to, żeby
prezydent Bronisław Komorowski z dwóch przedstawionych mu kandydatów powołał
na I prezesa SN właśnie prof. Gersdorf, której kadencja kończy się w 2020 r.
Nie wiadomo, jak duży będzie
udział Królikowskiego w pisaniu projektów prezydenckich, ale w PiS wypłyniecie
jego nazwiska się nie spodobało. „Przecież nie głosowaliśmy na pana
Królikowskiego, osobę bez jakiegokolwiek mandatu, ani na jogo osobiste wizjo wymiaru
sprawiedliwości'’ - obruszyła się na Facebooku posłanka Krystyna Pawłowicz.
Bliżej PiS jest inny potencjalny współautor projektów Wiesław Johann. lak dowiedziała się POLITYKA, w połowie sierpnia zadzwonił
do niego z propozycją współpracy wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego (1997-2006 z rekomendacji AWS) w stanie spoczynku, potwierdza nam tę
informację. Zgodził się na współpracę i jest do dyspozycji Dudy, ale jeszcze
nie uczestniczył w żadnych konsultacjach i nic wio, kogo jeszcze prezydent
doprosił do tego grona. Johann jest też przedstawicielem prezydenta
w KRS, ale zastrzega, że w pracach nad tymi ustawami nie będzie reprezentował
Rady. Jak słyszymy, jego rolą będzie głównie recenzowanie projektów.
Johann jest kojarzony z PiS. Jego zmarła w tym roku żona Olga
była wiceprzewodniczącą stołecznej rady miasta. Mówiła w wywiadzie, że jest
blisko ucha prezesa Kaczyńskiego, który pisał o niej „przyjaciółka”, a o domu
Johannów, że „w okresie stanu wojennego był znaczącym miejscem
wsparcia dla opozycji". Wiesław Johann wszedł do
komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich po
katastrofie smoleńskiej. W 2011 r. w rozmowie z „Super Expressem” sędzia stwierdził, że Trybunał Stanu dla ministrów Tuska
za Smoleńsk jest niewykluczony.
W krótkiej rozmowie z nami mówi, że miał pewne wątpliwości co do ustawy
o KRS i że .prezydent musi ją prawniczo doszlifować. Nad szczegółami nie chce
się rozwodzić, ale z jego wcześniejszych wywiadów płynie wniosek, że nie
o szlify tu chodzi. Mówił, że „im dalej polityka
będzie od sądów, tym będzie lepiej („Rzeczpospolita”, czerwiec 2017).
I dalej pytany o to, czy Ziobro
powinien móc powoływać i odwoływać prezesów sądów, odpowiedział, że .nie
bardzo".
I wreszcie zapytany o szerokie
uprawnienia Ziobry mówił: .razi, że we władzy wykonawczej funkcjonują osoby,
które są zarazem członkami władzy ustawodawczej. To kłóci się z zasadą demokratycznego
państwa prawnego”.
Duda wie, że Kaczyński darzy Johanna szczególnym szacunkiem i
sentymentem. Dlatego wysłał sędziego na Nowogrodzką z misją specjalną. Wiosną
Johann miał przekonywać prezesa PiS, aby wykreślił z ustawy Ziobry
o KRS zapis o wygaszaniu kadencji członków Rady. Prezes go nie posłuchał. A Johann mówił, że .byłby przerażony, gdyby poprzez zwykłą ustawę
zmieniano zapisy konstytucyjno, szczególnie w zakresie kadencyjności". W
rozmowie z dziennikarzem „Rzeczpospolitej” dwa miesiące temu sędzia Johann przyznał, że „najzręczniej byłoby doczekać do końca kadencji
sędziów KRS. Wywołuje się niepotrzebny konflikt między środowiskiem
sędziowskim a PiS”.
Prezydent gra na czas?
Pewne wskazówki co do kształtu
projektów prezydenckich dają uzasadnienia do wet. W ustawie o Sądzie
Najwyższym prezydentowi Dudzic - poza
niechlujstwem legislacyjnym - nie spodobało
się przede wszystkim nadmierne umocnienie ministra sprawiedliwości, który
m.in. dostał prawo do wskazania, którzy sędziowie SN przejdą w stan spoczynku.
Prezydent zganił też Sejm za pospieszny tryb, w Jakim przyjęto ustawę. Co
istotne, Duda nie podważył kluczowych dla PiS przepisów. I podkreślił, że
zasadniczo z ideą zmian się zgadza, zostawiając sobie zarazem pole manewru.
W ustawie o KRS Duda domaga się wpisania sejmowej większości trzech
piątych głosów do wyboru członków Rady oraz zwiększenia reprezentatywności KRS
poprzez zwiększenie liczby sędziów niższego szczebla w Radzie.
Można więc założyć, że prezydenckie ustawy, po pierwsze, osłabią
Ziobrę, po drugie - zdenerwują PiS, zmuszając go do dogadywania się z innymi
klubami przy wyborze KRS, po trzecie - nie zadowolą obrońców sądów. Jak
słyszymy, wciąż ważą się losy sędziów SN - prezydent zamiast czystki
proponowanej przez PIS rozważa wprowadzenie kryterium wieku (sędziowie SN przechodziliby
wstań spoczynku po osiągnięciu wieku emerytalnego 65 lat). Nie wiadomo, czy
objęłoby to także I prezes, która 65 lat skończy 22 listopada; podobno
Królikowski jest za dokończeniem przez nią kadencji.
Ale bardzo istotny będzie także czas. W ostatnim zdaniu swojego
wystąpienia o wetach prezydent powiedział, że ma nadzieję, że „przy pomocy
ekspertów te ustawy uda się przygotować w ciągu dwóch miesięcy”. - Przygotować,
a nie wysłać do
parlamentu - zwraca uwagę jeden z ministrów.
To różnica nie tylko semantyczna. Prezydent po ujawnieniu projektów
może zacząć wokół nich debatę, m.in. zaprosić do Pałacu polityków. Czas będzie
biegł, a coraz bliższy będzie koniec kadencji obecnych członków KRS.
Kalendarz jest przez stronę prezydencką tak pomyślany, żeby ustawy wróciły na
jego biurko na początku przyszłego roku.
A już w marcu 2018 r. jedenastu z piętnastu sędziów - członków KRS
wybranych spośród sędziów - kończy swoje czteroletnie kadencje, dwóch
kolejnych w maju i czerwcu. Zwłoka z ustawą pozwoliłaby uniknąć wrażenia
czystki, a nowi członkowie zostaliby wybrani według nowych prezydenckich zasad.
Gdyby nie dogadał się w tej sprawie Sejm - większość trzech piątych będzie
wymagała dużej gimnastyki-członków KRS mógłby mianować prezydent.
Niezależnie od tych wszystkich,
ważnych skądinąd. szczegółów, warto pamiętać, że z punktu widzenia PiS Duda
bawi się odbezpieczonym pistoletem. Dla polskiej polityki kluczowe Jest to, czy
Kaczyński uzna projekty prezydenckie za ustępstwo Pałacu, po którym będzie
mógł wielkodusznie (i na pokaz) wybaczyć weto, czy też odczyta je jako kolejny
wrogi akt, który zaostrzy konflikt.
Rozum powinien pchać obie strony do porozumienia, emocje i ambicje
- do rywalizacji. Nie wiemy dziś, czy wygra serce,
czy rozum, ale od ruchu Dudy i reakcji PiS zależy dużo. być może nawet kształt
jesiennej rekonstrukcji rządu.
Anna Dąbrowska Wojciech Szacki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz