piątek, 22 września 2017

Fundacja partyjnej promocji



Polska Fundacja Narodowa odmawia finansowania filmów historycznych, choć miał być to jeden z celów jej działania. Hojnie wspiera za to propagandę PiS. Kampania w sprawie sądów to dopiero początek

Renata Grochal, Aleksandra Pawlicka, Michał Krzymowski

Gdy organizowaliśmy kon­kurs na scenariusz filmu historycznego, słysze­liśmy, że realizację na­grodzonych wesprze finansowo Polska Fundacja Narodowa. Jednak kiedy na początku września kon­kurs rozstrzygnięto, obietnice ulotniły się jak kamfora - mówi urzędnik Mini­sterstwa Kultury.
   - Skąd macie takie informacje? Kto wam to powiedział? - denerwuje się Ma­ciej Świrski, wiceprezes zarządu Polskiej Fundacji Narodowej, o której ostatnio zrobiło się głośno za sprawą horrendal­nie drogiej kampanii rządu PiS w spra­wie sądów.

ŚWIRSKI ZBIERA KASĘ
Lipiec 2016 r., minister kultury Piotr Gliński ogłasza konkurs na stypen­dium dla scenarzysty filmu historyczne­go. W tym samym czasie premier Beata Szydło zapowiada powołanie Polskiej Fundacji Narodowej, która ma promować dobre imię Polski w świecie. Niby nic nie łączy tych inicjatyw, ale w resorcie Gliń­skiego trwa już dyskusja o tym, jak sfinan­sować produkcję filmów historycznych, które wygrają konkurs.
   - Chodziło o wykorzystanie spółek skarbu państwa - mówi dzisiaj pracow­nik resortu i dodaje: - Tyle że finanso­wanie rodzimej produkcji filmowej przez spółki skarbu państwa i zagranicznych inwestorów jest nieuregulowane, więc rozważano pomysł fundacji.
   Prezes spółki skarbu państwa: - Świr­ski jeszcze przed wejściem do PFN łaził po państwowych spółkach i zbierał pienią­dze na swoje różne akcje. Szczegółów nie pamiętam, ale generalnie chodziło o wal­kę z ukrytym „najeźdźcą”. Jak nie chcia­łeś dać, groził, że doniesie Glińskiemu. Jak chciałeś, mówił: „Powiem wicepremierowi o pańskiej słusznej postawie”.
   Na konkurs ministra Glińskiego wpły­nęło ponad 850 pomysłów na film histo­ryczny. Pięciu wyłonionych finalistów otrzymało stypendia, by wstępne projek­ty przełożyć na scenariusze. - Teraz trzeba znaleźć pieniądze na ich realizację. Chodzi­ło o to, by nie uzależniać tego od wsparcia Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i Na­rodowego Centrum Kultury - mówi nasz rozmówca. - Ale nie tylko Glińskiemu nie udało się uzyskać pieniędzy z PFN. Macie­jowi Pawlickiemu i „Legionom” również.
    „Legiony” to polska superprodukcja, której premierę zaplanowano na 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepod­ległości, w listopadzie przyszłego roku. To jeden z najdroższych filmów w polskiej kinematografii, ma kosztować 28 mln zł. Na razie wiadomo tylko, że 6 mln wyłoży PISF Film reżyseruje Dariusz Gajewski, producentem jest Maciej Pawlicki, pro­ducent „Smoleńska”.

ZIELONE ŚWIATŁO OD PREZESA
Zamiast filmów z krajowym czy hol­lywoodzkim zadęciem, których produk­cję zapowiadał jeszcze latem PFN (mowa była o ściągnięciu Clinta Eastwooda i Mela Gibsona), fundacja wyprodukowała kam­panię promującą zmiany w sądownictwie w wydaniu PiS. „Gazeta Wyborcza” po­dała, że będzie ona kosztować 19 mln zło­tych. Świrski zapewnia, że koszt zamknie się w 10 milionach. Gdy dziennikarz RMF zwrócił mu uwagę, że 10 mln to „prawie tyle samo co kampania wyborcza Andrzeja Dudy”, Świrski odparł niczym niezrażony: „I bardzo dobrze. Polska jest równie ważna jak prezydent”.
   Kampanię robi firma Solvere, zało­żona przez byłych PR-owców PiS, Annę Plakwicz i Piotra Matczuka. Zlecenie do­stali bez przetargu, bo - jak mówił pre­zes PFN Cezary Jurkiewicz - fundacji nie obowiązują przepisy o zamówie­niach publicznych. Według informacji „Newsweeka”, Plakwicz i Matczuk przy­szli z pomysłem kampanii do Jarosława Kaczyńskiego i dostali od niego zgodę. Domenę Sprawiedliwesady.pl (tytuł kampanii) zarejestrowali już dzień po wecie prezydenta do ustaw o sądach, a dopiero później podpisali umowę z Pol­ską Fundacją Narodową.
   Jak twierdzi Świrski, Solvere dostanie 284 tys. zł prowizji. Zwyczajowo w bran­ży reklamowej sięga ona 10-15 proc. war­tości kontraktu.
   Wszystko odbyło się poza Beatą Szyd­ło. PR-owcy odchodzili z jej kancelarii przez konflikt z szefową gabinetu premier Elżbietą Witek. Do Kaczyńskiego wpro­wadził ich Michał Lorenc, znany kompo­zytor muzyki filmowej, który początkowo miał być prezesem PFN. Pośredniczyła pierwsza żona architekta i byłego polityka Czesława Bieleckiego - Anna, u której Ka­czyński bywa prywatnie, twierdząc, że to ostatni warszawski salon. Spoty o sądach jako podwykonawca Plakwicz i Matczuka robił syn Lorenca. Solvere wymyśliło tylko ogólną koncepcję.
   - Wydanie takich pieniędzy na kam­panię o sądach to aberracja i marno­trawstwo. To jest kosmiczny budżet. Przeciętny polski reklamodawca wyda­je tyle w rok na promowanie jednej mar­ki. Na kampanię promującą 500+ wydano między 2 a 4 mln zł - mówi Jakub Bierzyński, szef domu mediowego OMD.
   W kampanii PFN o sądach wykorzysta­no kłamstwa. Sąd w Świdnicy już sprosto­wał, że nigdy nie wydał decyzji w sprawie pedofila, który - według kampanijnego spotu - wyszedł na wolność i skrzywdził kolejne dziecko. Inny sędzia, którego na­zwisko pojawia się w kampanii, owszem, ukradł 11 lat temu kiełbasę za 6,90 zł, ale od dwóch lat nie żyje.

WYSZŁA Z TEGO PARTYJNA AGITKA
PFN to pomysł byłego ministra skar­bu Dawida Jackiewicza. To on zaproponował powołanie fundacji finansowanej przez państwowe spółki. W statucie fun­dacji oprócz wspierania działań na rzecz rozwoju gospodarczego wpisano także wspieranie działalności z zakresu kultury i sztuki oraz promocję wiedzy historycz­nej. O promocji partii, ich programów czy inicjatyw ani tym bardziej sądów w doku­mentach fundacji nie ma mowy.
   Na kapitał fundacji zrzuciło się 17 spó­łek skarbu państwa. PGE, Enea, Energa, KGHM, PZU, Orlen, PGNiG, PKO i PGZ wpłaciły po 7 mln zł. Tauron, Lotos, PKP, Totalizator Sportowy po 5 mln zł. Gieł­da Papierów Wartościowych i Państwo­wa Wytwórnia Papierów Wartościowych dały po 3 mln zł, zaś Polski Holding Nie­ruchomości, gdzie mieści się siedziba fundacji, dołożył 1,5 mln zł. Łącznie fun­dacja zebrała 97,5 mln zł. Do końca 2019 r. chce mieć w sumie prawie 300 milionów.
   Fundacja miała mieć biura w Brukse­li i Nowym Jorku. A dzięki znanemu na świecie kompozytorowi Lorencowi na stanowisku prezesa - międzynarodowe kontakty. Jeden z pierwszych pomysłów zakładał, że w stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości PFN zorganizuje szereg imprez na świecie - między inny­mi żeglarz Mateusz Kusznierewicz miał opłynąć świat, zawijać z celebrytami do różnych portów i organizować konferen­cje prasowe. Miało to poprawić wizeru­nek Polski na świecie.
   Fundacja miała zajmować się tak­że walką z „polskimi obozami śmierci”. Jeśliby jakaś zagraniczna gazeta użyła takiego sformułowania, to PFN miała wy­nająć którąś z czołowych nowojorskich kancelarii prawnych i przeprowadzić po­kazowy proces o duże odszkodowanie, żeby dać wyraźny sygnał, że nie ma zgody na szkalowanie Polski.
   - Kampania o sądach kompletnie zruj­nowała wizerunek PFN, wyszła z tego partyjna agitka - przyznaje z goryczą współpracownik Dawida Jackiewicza.
   Ale w sumie pewnie nie mogło być inaczej. Prezesem fundacji został Ceza­ry Jurkiewicz, człowiek koordynatora ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. To warszawski radny i twórca bry­gad, które co miesiąc ochraniają prezesa Jarosława Kaczyńskiego podczas miesięcznic smoleńskich. Działa w Klubie „Gazety Polskiej”. Po wygranych przez PiS wyborach został prezesem Central­nego Ośrodka Sportu. Do zarządu wszedł także Paweł Kozyra, bliski współpracow­nik byłego prezesa PZU Michała Kru­pińskiego, człowieka ministra Zbigniewa Ziobry, oraz Maciej Świrski, zaufany czło­wiek ministra kultury Piotra Glińskiego. Gdy Jurkiewicz wygadał się w „Wybor­czej” o 19 milionach, zniknął z mediów. Działania PFN tłumaczy teraz Świrski.
   Świrski jest postrzegany w PiS jako ciało obce. Do partii przyprowadził go Gliński, z którym zna się od dawna. Gdy w 2012 r. Glińskiego zaczęto przedstawiać w PiS jako kandydata na „premiera tech­nicznego”, udzielił on Świrskiemu wy­wiadu do jego bloga „Szczur biurowy” na prawicowym portalu Salon24.

ANALNO-GENITALNE WYKOPYWANIE STOŁKA
Świrski szybko został asystentem „premiera z tabletu” (jak złośliwie nazywano Glińskiego). Gdy na przeło­mie 2012 i 2013 roku tworzył fundację Reduta Dobrego Imienia Polski - Liga przeciwko Zniesławieniom, przyszły wi­cepremier wszedł do jej rady.
   Reduta Świrskiego wsławiła się nagonką na „Idę”, gdy dzieło Pawlikowskiego dosta­ło Oscara. Domagała się, by przed emisją filmu, który został sprzedany do 60 krajów na świecie, pokazywać specjalną planszę z informacją, że Polska była pod okupacją Niemiec i że to one odpowiadają za Holo­kaust. 1 września 2014 r., w 75. rocznicę wy­buchu II wojny, Reduta Dobrego Imienia organizowała pikiety przed niemieckimi placówkami dyplomatycznymi, żeby przy­pomnieć, że to Niemcy napadły na Polskę.
   Ale Świrski nie ograniczał się do walki o dobre imię Polski za granicą. Wcześniej, gdy wybuchła afera taśmowa, opubliko­wał na swym blogu komentarz pod zna­miennym tytułem „Analno-genitalne wykopywanie stołka spod stóp Tusków”: „To, co ostatnio dzieje się w Polsce, prze­chodzi do historii jako okres nie tyle kry­zysu politycznego (bo ten trwa od 1939 roku), lecz okres prawdy i wstydu. Kła­mali w Sejmie, gdy zarzekali się, że to były prywatne rozmowy osób zatroska­nych o stan państwa. A jedli za państwo­we pieniądze. Prawdę mówili pomiędzy śledziem a wódą, wymieniając kolejne in­formacje, kto z kim i dlaczego”.
   W wolnych chwilach szef Reduty wy­daje wyroki na byłych PRL-owskich dygnitarzy w Społecznym Trybunale Na­rodowym. W maju Trybunał „skazał na infamię” pierwszego sekretarza PZPR Władysława Gomułkę.
   Kiedy Gliński poszedł do rządu, wziął Świrskiego na swojego doradcę.
   Następnym szczeblem kariery była już PFN. Świrski zachwycił się funkcją członka zarządu fundacji z państwową kasą. - Na­pawa się sumami ściągniętymi ze spółek, szpanuje. Podczas spotkania zdarza mu się wyjąć telefon, wpisać bankowy PIN i poka­zać stan konta fundacji: „Widzisz, ile zer? Widziałeś kiedyś tyle? Cały czas nam przy­bywa” - opowiada jeden z rozmówców.
   Kampania o sądach to pierwszy po­ważny projekt zrealizowany przez PFN. Wcześniej z Ministerstwem Sportu fun­dacja przyznała stypendia w wysokości 40 tys. zł dla 100 młodych sportowców (jed­nak jeśli któremuś zdarzy się publicznie zakląć, to będzie musiał zwracać stypen­dium). Sami członkowie zarządu zarabiają od 17,5 tys. zł do 19 tys. zł miesięcznie.

ŚWIRSKI WALCZY Z NIEMIECKIMI PROSZKAMI
Świrski zapewnia „Newsweek”, że kampania w sprawie sądów to początek wielkiej strategii, „która ma zakomuniko­wać światu, że Polska jest krajem spra­wiedliwym i domaga się traktowania nas jako taki właśnie kraj”, jej pierwszy etap.
   - Czego będzie dotyczył etap kolejny? - pytamy.
   - Sprawiedliwości w międzynarodo­wym obrocie gospodarczym. Na pew­no wszyscy słyszeli o tak zwanej chemii z Niemiec. Gospodynie domowe w Polsce dostają niemieckie proszki gorszej jako­ści, bo traktuje się nas jak tubylców w cza­sach kolonialnych. A wszystko dlatego, że Polska wycofała się z ochrony polskich norm - wyjaśnia.
   Trzeci etap kampanii, planowany z naj­większym rozmachem, ma dotyczyć - jak mówi Świrski - „nazwy historycznej”.
- Chodzi o walkę ze szkalowaniem do­brego imienia Polski poprzez mówienie, że nie jest demokratycznym krajem. Na przykład mówienie, że mamy dyktaturę. Dyktatura to była wtedy, gdy mordowa­no księdza Popiełuszkę albo gdy żołnie­rzy niezłomnych zamykano w kazamaty - argumentuje Świrski. Dodaje: - Każdy, kto dziś mówi, że Polska jest krajem nie­demokratycznym, w którym łamane są prawa obywatelskie, podważa naszą wia­rygodność w NATO, a tym samym uderza w bezpieczeństwo Polski. W razie zagro­żenia sojusznicy z NATO nie przyjdą Pol­sce z pomocą, nie uruchomią artykułu piątego traktatu dla kraju, który określa­ny jest jako dyktatura.
   Czwarty punkt strategii to sprawiedli­wość, rozumiana jako „odszkodowania za zniszczenie mienia i ludobójstwo”, czy­li reparacje wojenne. Przygotowywane przez Sejm ekspertyzy w tej sprawie to przygrywka do kolejnej kampanii PFN.
   I wreszcie ostatni punkt, określany przez Macieja Świrskiego jako „sprawied­liwe traktowanie w UE”.
   - Czyli? - dopytujemy.
   - Chodzi o przeciwstawienie się takim zachowaniom jak pana Timmermansa, który wykorzystuje swoje etniczne i raso­we uprzedzenia do traktowania Polaków w Unii Europejskiej jako narodu gorsze­go sortu.
   Po batalii w sprawie sądów, która ma potrwać do końca września, szyku­je się więc propagandowa wojna z Bruk­selą, z Niemcami oraz z opozycją. O to, żeby przebiegła z hukiem, zadbają Świr­ski i Polska Fundacja Narodowa, wyda­jąc z rozmachem pieniądze otrzymane od państwowych firm, a dokładniej - od ich prezesów z partyjnego nadania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz