Jarosław Szarek
mawiał, że nie wystarczy naczytać się książek; trzeba jeszcze mieć polską
duszę. Kim jest nowy prezes IPN?
Anna Dąbrowska
Był
pewniakiem od samego początku. Najpierw Kolegium IPN, obstawione przez
nominatów PiS, wskazało Jarosława Szarka (rocznik 1963) jednogłośnie jako
najlepszego kandydata na prezesa, a zaraz potem parlament potwierdził ten
wybór. Inne kandydatury były tylko tłem, o nominację
nawet nie starał się żaden ze znanych historyków. Mówią, że to nie miało sensu,
bo prezesa i tak już wyznaczył Jarosław Kaczyński.
Nowy szef IPN przez ostatnie 17 lat, czyli od początku istnienia tej
instytucji, pracował w krakowskim oddziale Instytutu. Od dawna współpracował z
Ryszardem Terleckim, dziś szefem klubu PiS w Sejmie, wcześniej szefem IPN w
Krakowie. Pisał pod jego patronatem na Uniwersytecie Papieskim doktorat o
działaniach służb bezpieczeństwa wobec krakowskiej młodzieży akademickiej. Z
rekomendacji Pis zasiadał przez trzy lata od
2009 r. w Radzie Programowej Radia Kraków. Odszedł w proteście przeciwko
nieprzyznaniu TV Trwam miejsca na multipleksie. To drugi, po Januszu Kurtyce
(zginął w katastrofie smoleńskiej), prezes IPN wywodzący się z Krakowa. Szarek
często powołuje się na Kurtykę, uważa go za mentora.
Wcześniej nie zajmował eksponowanych
stanowisk, nie ma doświadczenia w kierowaniu tak dużą instytucją. Dziś w IPN
pracuje ponad 2 tys. ludzi, ale w związku z nowelą ustawy o IPN i nowymi
obowiązkami kadra z pewnością się rozrośnie. Ujął Kolegium ostrą krytyką poprzedniego
kierownictwa Instytutu. - Życzę jak najlepiej Jarosławowi Szarkowi, ale
muszę powiedzieć, że bardzo źle zaczął, tak ostro i moim zdaniem niesprawiedliwie
krytykując swojego poprzednika. Ryszard Terlecki mówił, że oczekuje od IPN większego
dynamizmu. Z ciekawością będę obserwował - mówi prof. Antoni Dudek, który przez cztery lata był doradcą Janusza
Kurtyki, a przez ostatnie pięć lat zasiadał w Radzie IPN, zlikwidowanej
ostatnio przez Sejm.
Teraz Szarek będzie w IPN, jak mówi prof. Andrzej
Paczkowski, monarchą absolutnym. Ale trzeba dodać: pod kontrolą PiS.
Dobrze
zakonspirowany niezatrzymany
Pochodzi z Czechowic-Dziedzic (woj. śląskie). Zaczął studiować prawo na
UJ, ale szybko przeniósł się na historię. Artur Kasprzykowski poznał Szarka w
kuchni krakowskiego akademika Żaczek. - Słuchałem kaset z piosenkami
Kaczmarskiego i kiedy robiłem sobie herbatę, podszedł do mnie wysoki, chudy
chłopak w okularach i zapytał, czy to moje kasety. W końcu zaczęliśmy
się nimi wymieniać - opowiada I Kasprzykowski. Potem razem z Januszem
Okrzesikiem zaczęli tworzyć Bielski Komitet Oporu Społecznego, podziemną grupę
“ w Bielsku-Białej (od 1984 r. do przełomu). Pierwszą akcję prezes IPN
przeprowadził właśnie w Żaczku. Wypisali ręcznie z Kasprzykowskim
kilkadziesiąt ulotek, wzywających studentów do wyłączania świateł w pokojach o
godz. 21.00 w trzecią rocznicę stanu wojennego i zapalenia świec w oknach. - Wyszliśmy
przed akademik i choć efekt nie był porywający, to poczuliśmy, że to ma sens
- wspomina kolega Szarka z akademika. Potem było drukowanie ulotek i
przewożenie z Warszawy do Krakowa podziemnej prasy. -W domu Jarka
drukowaliśmy też nasze pismo „Solidarni”. Pamiętam nasze nocne rozmowy
o wolnej Polsce w jego mieszkaniu. Jarek był bardzo politycznie
rozbudzony - mówi twórca BKOS Janusz
Okrzesik.
Nikt ze znajomych Szarka nie pamięta, czyjego rodzice byli zaangażowani
w Solidarność. - Ale była to rodzina bardzo porządna, wierząca i myślę, że
rodzice musieli się domyślać, co Jarek robi. Chyba dawali mu na to milczące
przyzwolenie- domyśla się Okrzesik. Dodaje, że byli na tyle skuteczni w
konspiracji, że SB nigdy nie dowiedziała się, kto drukuje. Szarek nie ma na
koncie żadnych heroicznych wspomnień, nie było zatrzymań i przesłuchań.
Podczas przesłuchań przed kolegium IPN Szarek wspominał przemówienie
Jana Pawła II z gdańskiej Zaspy w 1987 r. Dzień wcześniej z transparentem w rękach
„Chcemy prawdy i wolności” słuchał papieża na krakowskich błoniach. - Kilku
naszych znajomych zgarnęło wtedy SB, ale nie nas, dlatego mogliśmy potem
pojechać za papieżem do Gdańska - relacjonuje Kasprzykowski. Dodaje, że
nie mieli żadnych
kompleksów, że ich nie zgarnęli.
Dwa lata temu Szarek oburzał się wręcz: „zarzucanie Jarosławowi Kaczyńskiemu,
że nie był internowany, jest skandalem. Ewa Kopacz nie ma moralnego prawa, żeby
ze swoim życiorysem się na ten temat wypowiadać”.
Bogusław Sonik, poseł PO, poznał Szarka, kiedy poszukiwał autora do napisania
książki o Studenckim Komitecie Solidarności. Szarek podszedł do pomysłu
entuzjastycznie i pracowicie. Choć Sonik uważa, szczególnie po wypowiedzi
Szarka w sprawie mordu w Jedwabnem, że będzie on przede wszystkim wierny
formacji, która wyniosła go na prezesa IPN, to jednak jako jedyny poseł PO
zagłosował na niego w Sejmie.
Pięć myśli prezesów
Uładzone wizje, jak prowadzić IPN, usłyszeli wszyscy w zeszłym tygodniu
podczas przesłuchania Jarosława Szarka przed Kolegium Instytutu i w Sejmie. My
obejrzeliśmy na YouTube
kilkanaście godzin występów nowego prezesa i
przeczytaliśmy wiele tekstów z dawnych lat, które wyszły spod jego ręki. Wiele
z tego, co mówił i pisał Szarek, brzmi jak wyjęte z ust Jarosława Kaczyńskiego.
Po pierwsze: Smoleńsk. W listopadzie, po wygranych przez PiS wyborach, w „Gazecie
Polskiej Codziennie” pisał: „Po latach życia w upokorzeniu, którego apogeum
odczuliśmy najboleśniej po smoleńskiej ofierze naszych najlepszych rodaków,
tej jesieni znów możemy zaśpiewać »Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie«”.
W piątą rocznicę tragedii smoleńskiej w katolickim tygodniku „Źródło”
(jest członkiem redakcji) pisał o parze prezydenckiej, Annie Walentynowicz,
gen. Andrzeju Błasiku i „kilkudziesięciu ofiarach”: „nie było plugastwa, jakim
by ich nie obrzucano. Także po śmierci. Uczestniczyły w tym ochoczo obecne
władze III RP”. A dalej Szarek pisał, że nie można mieć wątpliwości, że
Smoleńsk był jednym z elementów próby przejęcia kontroli Rosji nad Polską.
Po drugie: stosunek do PO. Na spotkaniu w Księgarni Gazety Polskiej (grudzień 2014
r.) Szarek mówił o rządzącej wówczas PO bez ogródek: „Nie ma żadnych złudzeń,
pierwszy moment 10 kwietnia 2010 r., następny 16 listopada 2014 r. [wybory
samorządowe, które PiS uznało za sfałszowane - red.] jest wszystko jasne, ta
władza mówi Jerzym Urbanem. Wiadomo, czym są rządy PO, tam nie ma miejsca dla
przyzwoitych ludzi”.
Po trzecie: media. Szarkowie nie mają telewizora w domu i namawiali na spotkaniach,
przed objęciem władzy przez PiS, by najlepiej je wyrzucić. Twierdzili, że kto ma telewizor w domu, ten wpuszcza za próg wroga.
Zdaniem małżeństwa Szarków „skala kłamstw i propagandy w oficjalnych mediach
niczym nie różni się od czasów PRL”.
A co się w telewizji mówi (to znaczy mówiło, przed przejęciem jej przez
PiS) o Polsce według Szarka? „że my mamy zrezygnować
z Polskości i z dumy. (...) Tu jest bardzo ważna walka o polskie, wolne, niezależne
media, to decydująca batalia, która przed nami stoi”. Z pewnością już teraz
prezes IPN uznaje batalię za wygraną.
Po czwarte: sąsiedzi. Jarosław Szarek jeździł do Budapesztu, by popierać Orbana.
Bo Węgry według niego to dla Polski wzór do naśladowania. W listopadzie 2012
r. mówił z zazdrością, że Węgry czerpią siłę z historii. „Orban i jego przyjaciele
byli traktowani jak osoby umysłowo chore. (...) Ale oni to wytrzymali i w 2010
r. zdobyli 61 proc. głosów. I znowu zbieg okoliczności, wybory były 10 kwietnia
2010 r.”.
W Klubie GP przywoływał zaś, jako wciąż aktualne, wspomnienia Marii Tarnowskiej:
„Jest coś zastanawiającego, że Niemcy i Rosję łączyła zawsze niechęć i nienawiść do Polski. Co jest takiego w Polsce, że ludzie są
zdolni do popełniania takich mordów na Polakach. Tym czymś jest polska
tożsamość, polski duch, zakotwiczony w chrześcijaństwie i umiłowaniu
wolności”. Widać u małżeństwa Szarków jakąś szczególną niechęć do Niemiec, bo
nawet na wykładzie o zwyczajach świątecznych żona prezesa IPN mówiła, że:
„choinka to jest zwyczaj, na dodatek, niestety, z Niemiec przywleczony”.
Jarosław Kaczyński mówił nie tak dawno, że trzeba wymienić w Polsce
elity. Szarek mówił o tym już w marcu 2013 r., na spotkaniu w Klubie Odkrywców
Historii: „Mówiły te tak zwane elity, że polskość jest obelgą, na co trzeba
napluć, co trzeba wykpić. Nie ma żadnych granic w tym chamstwie, które
obserwujemy ostatnio. To też zadanie dla nas, musimy stworzyć nowe elity,
wymienić tych, którzy samo- mianowali się elitami”. W „Naszym Dzienniku” pisał
zaś w marcu dwa lata temu o wpływowych
dzieciach i wnukach, które robią wszystko, aby nie została ujawniona prawda o
roli ich przodków służących obcej władzy.
Aniołami
w młodych
Odzyskanie stanowiska prezesa IPN jest dla PiS bardzo ważne. Instytut
nie tylko prowadzi badania, trzyma pieczę nad archiwami służb bezpieczeństwa,
prowadzi lustrację, ale też, poprzez działalność edukacyjną, ma ogromny wpływ
na kształtowanie świadomości historycznej. - Dlatego postawili na
człowieka z medialnym zacięciem, ale takiego, którego
przekaz historyczny można w pełni kontrolować. Jarek jest uprzejmy, ale nie
jest silną osobowością- mówi znajomy
Szarka z Krakowa.
Nowy prezes IPN wysłał jasny sygnał do prezesa PiS, mówiąc, że „my
musimy opowiedzieć własną historię dla nowego pokolenia, które nie zna
komunizmu”.
W swoim expose przed Kolegium IPN mówił choćby, że Instytut musi zwrócić
się do tego pokolenia, „które chce się identyfikować z Polską, pokolenia, o którym
tak pięknie na pogrzebie płk. Szendzielarza powiedział Bogdan Kasprowicz: »0
tej młodzieży, która z błota wyciągnęła hasło Bóg, Honor, Ojczyzna«”. Przed
Kolegium IPN mówił, że trzeba wyjść na zewnątrz, by przekazać historię młodemu
pokoleniu. Chce ją przekazywać w szkołach i w
telewizji. I w książkach.
Razem z żoną Joanną, doktorem historii, z którą wychowują czwórkę
dzieci, w 2007 r. wydali pierwszą książkę z serii „Kocham Polskę”. „To taki kod
kulturowy młodego Polaka” - reklamował. Przejrzeliśmy te bogato ilustrowane
książeczki. Oto kilka cytatów: „W domach dzieci uczyły się przede wszystkim
kochać swą ojczyznę i były gotowe jej służyć i dla niej się poświęcać” albo:
„Skrzydlate wojsko, czyli czego zazdrościli Polsce obcy królowie”, a w jednej
zatytułowanej „Nie ma wolności bez Solidarności” wiele miejsca poświęcono
Janowi Pawłowi II, ks. Jerzemu Popiełuszce, Prymasowi Tysiąclecia i zamieszczono tylko wzmiankę o Lechu Wałęsie: „Przywódcy
strajku, na czele z Lechem Wałęsą, podpisali w Stoczni Gdańskiej porozumienie z
wysłannikami rządu”.
Egzamin
z Jedwabnego
Joanna Szarek mówiła, że to ważne, aby podawać dzieciom legendy, „może
to nie jest do końca prawdziwe, ale stanowi o naszej tożsamości”. I tak
opowiadają o Mieszku, któremu objawili się
aniołowie i dzięki temu odzyskał wzrok. Mówią, że wzorami dla nich są
bohaterowie i zwycięstwa i na tym chcą budować
swój edukacyjny przekaz.
Może dlatego z taką łatwością prezes IPN podważa oficjalną, potwierdzoną
przez IPN, wersję zbrodni w Jedwabnem. Pewne jest, że tą wypowiedzią zdał egzamin
na prawicy - forumowicze komentowali m.in. (niezależna.pl): „Sprawa Jedwabnego
decyduje o tym czy pan Szarek ma polskie czy żydowskie obowiązki”.
To chyba już pewne, że nowy prezes
IPN nie uwolni się od PiS. Gorzej, że z nim cały IPN.
PS Jarosław Szarek nie odpowiedział na naszą prośbę o
spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz