Na kanapie futro z
wilka, na ścianach wypchane ryś i sowa. Dla gości mięso z żubra. Myśliwi,
którzy polowali z kapelanem Lasów Państwowych, alarmują: ksiądz chwali się trofeami
chronionych gatunków. W Polsce zabijanie chronionych zwierząt to przestępstwo
Wojciech Cieśla
Na zdjęciach
dokumentujących działalność ministra środowiska Jana Szyszki często widać jowialnego,
łysego jak kolano mężczyznę w koloratce. To ksiądz Tomasz Duszkiewicz,
przyjaciel ministra. Na swoje życiowe motto wybrał cytat z Pisma Świętego,
który mówi o „czynieniu sobie Ziemi poddaną”.
Na zdjęciu, które przyjaciele Duszkiewicza zrobili w kupionej przez
niego leśniczówce w Białowieży, w Topile-Majdanie, widać myśliwskie trofea:
rozwieszone na ścianie parostki (rogi sarny-rogacza), rozciągniętą na oparciu
kanapy skórę wilka oraz wiszącego na ścianie wypchanego puszczyka.
- Na fotografię nie załapał się
wypchany ryś - twierdzi myśliwy, który pokazał zdjęcie „Newsweekowi”. -
Robiłem zdjęcia starym aparatem, na fotce z kanapą skończył mi się film.
Posiadanie co najmniej trzech trofeów - wilka, rysia i puszczyka -
narusza artykuł 127, ustęp 1 Ustawy o ochronie przyrody. Wilki, rysie i sowy są
w Polsce chronione.
RYŚ DUSZONY SZNURKIEM
Opowiada jeden z podlaskich myśliwych: - Wszyscy
tam jeździliśmy. Ludzie z naszego koła i minister Szyszko, notable z Polskiego
Związku Łowieckiego. Byliśmy zapraszani na imprezy i polowania do jego
leśniczówki. On sam nie miał za dużych sukcesów myśliwskich, był niedouczony, z
bardzo małym doświadczeniem. Ale bywał tam świętej pamięci profesor Jasiński
z rady naczelnej PZŁ. Kolegowali się, Szyszko z Jasińskim brali udział w
skandalicznym polowaniu w ośrodku hodowlanym pod Toruniem, gdzie wypuszczano z
klatek bażanty prosto pod lufy myśliwych. O Duszkiewiczu wszyscy wiedzieli, że
ma wejścia w sferach rządowych. Po cichu plotkowano, że jest kłusownikiem, ale
nikt go za rękę nie złapał. Niemniej na ścianach miał skóry wilka, widziałem
też tego wypchanego rysia.
- Skąd się bierze takie trofea?
- Jak to skąd? Strzela się. Za zastrzelenie rysia jest kara - 30
tysięcy złotych plus wyrok sądowy, sprawa prokuratorska. W szczególnych
przypadkach można strzelać do osobników wyspecjalizowanych w napadaniu na
inwentarz. Ale zezwolenie musi wydać minister środowiska.
- Uważa pan, że to Duszkiewicz zabił te zwierzęta?
Myśliwy: - Opowiadał o tym. Chwalił się. Jechał samochodem przez
puszczę, nie wiem gdzie, z podprowadzającym na polowanie, z podleśniczym. Zobaczył
gdzieś tego rysia, wysiadł, strzelił. Schował zwierzę do bagażnika. Niedługo
potem zatrzymali go funkcjonariusze Straży Granicznej. Jakby do kufra
zajrzeli, to miałby przechlapane. Opowiadał, że gdzieś dojechał, otworzył
bagażnik, a ten ryś chciał mu uciec. Jeszcze żył. Ksiądz wziął wtedy sznurek i
go udusił. Nazywał go potem„duszonym rysiem”.
Inny myśliwy: - Śmialiśmy się, bo ksiądz sam kiedyś opowiadał, że w technikum
wołali na niego „Dusio”.
KSIĄDZ LEGALIZUJE
RYSIA
12 sierpnia wysłałem do: księdza Duszkiewicza e-mail z pytaniami o trofea chronionych zwierząt: skąd je ma czyje upolował, czy
kupił, a jeśli kupił, to kiedy i od kogo. Nie odpowiedział. Przed publikacją
tekstu w„Newsweeku” te same pytania zadałem mu SMS-em. Pozostały bez
odpowiedzi.
Od 1 maja 2005 r. przetrzymywanie w domu martwych lub spreparowanych
dzikich zwierząt, objętych w Polsce ochroną, jest karalne. Kto ich nie rejestruje,
ma problem. Ten sam przepis mówi, że zabronione jest przechowywanie jakichkolwiek
części chronionego okazu. Teoretycznie w konflikt z prawem wchodzi każdy, kto
zasuszy skrzydełko ważki.
W Polsce jest pod ochroną 326 gatunków dzikich zwierząt. Od 1995 r.
rysie są pod ścisłą ochroną.
Myśliwy z Warszawy, bywał w leśniczówce księdza: - Jeżeli kupił jakieś
trofea z zagranicy, z Rosji, Białorusi, bo to również jest możliwe, musi mieć
zaświadczenie o pozyskaniu takiego zwierzęcia zgodnie z prawem. Jeśli ma
takie trofeum to musi udowodnić jego legalność. Polskiego zaświadczenia mieć
nie może, bo rysie i wilki są pod ochroną. Nie ma odstrzałów wilków. To samo dotyczy
wszystkich ptaków drapieżnych. Ryś jest pod ochroną od 2000 r,, a Duszkiewicz
zaczął polować dziesięć lat później.
Zabicie wilka lub rysia może być zakwalifikowane jako spowodowanie
zniszczeń w święcie przyrody. Grozi za to kara od trzech miesięcy do pięciu lat
więzienia. Zgodnie z prawem pozwolenie na preparowanie, przetrzymywanie i
posiadanie okazów gatunków chronionych wydaje regionalny dyrektor ochrony
środowiska.
Myśliwy Duszkiewicz działał na terenach, które podlegają dwóm Regionalnym
Dyrekcjom Ochrony Środowiska (RDOŚ) - w Warszawie i Białymstoku. Pytam obie
dyrekcje, czy dawały mu zgodę na nietypowe trofea. Odpowiada dyrekcja z
Białegostoku: ksiądz Duszkiewicz ma rysia, wilka i puszczyka legalnie.
Gdy dopytuję, kiedy ksiądz dostał pozwolenie na trofea, urzędnicy
początkowo odmawiają odpowiedzi. W końcu ustalam: ksiądz złożył wniosek o legalizację
trofeów 17 sierpnia, niedługo po moim e-mailu. W rekordowym czasie, bo już następnego
dnia, 18 sierpnia 2017 r. dostał z RDOŚ
decyzję: ryś, wilk i puszczyk są legalne.
Zdjęcia trofeów w domu księdza zostały zrobione w 2015 r.
Zwierzchnikiem Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska jest minister Jan
Szyszko.
ŻUBR TO SMACZNE ZWIERZĘ
Ze strony Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w
Białymstoku, gdzie ksiądz Duszkiewicz jest formalnie zatrudniony:
„Kłusownictwo jest poważnym problemem. Jest to nielegalny proceder zagrożony
karą pozbawienia wolności. Ciągle jednak znajdują się ludzie, którzy nie bojąc
się kary, uprawiają go. Ofiary kłusowników, zwierzęta, giną okrutną śmiercią,
męcząc się często przez kilka dni”.
Myśliwy z Podlasia: - Strzelał z pominięciem selekcji, która obowiązuje
na polowaniach. Mówiąc wprost: nie strzelamy do wszystkiego, co się rusza. Ale
on miał znajomości, znał leśników, znał nadleśniczych. Pozwalali mu strzelić
byka [samca jelenia - red.], jakiego chciał. Papiery miał zawsze w porządku.
W Białowieży czasem strzela się do żubrów starych, chorych czy niebezpiecznych.
Ale on ustrzelił półtorarocznego zwierzaka.
- Dlaczego?
- Dla mięsa. Parę razy je jedliśmy, ksiądz częstował. Mięso jest super.
Wątróbka, steki - bardzo smaczne. W 2015 roku częstował nas u siebie na
plebanii w Sadownem. Tam zresztą też miał skóry i inne trofea chronionych
gatunków. Zapamiętałem spreparowany łeb wilka, taki medalion - głowę wilka z
wyszczerzonymi kłami.
O myśliwską aktywność Duszkiewicza postanowiłem zapytać Polski Związek
Łowiecki. Wysłałem rzeczniczce pytania 4 lipca, a potem jeszcze
kilkakrotnie e-mailem i SMS-ami. Nie odpowiedziała.
W 2016 roku PZŁ uhonorował Duszkiewicza srebrnym Medalem Zasługi
Łowieckiej. To odznaczenie, które nadaje się członkom Związku, m.in. za ochronę
zwierzyny i walkę z kłusownictwem.
KSIĄDZ SKARŻY SIĘ
POLICJI
Perypetie księdza Duszkiewicza opisywaliśmy już kilka razy: jak nielegalnie
rozbudowywał swoją leśniczówkę, jak został ekspertem fundacji, która za rządów
PiS dostała 6 mln zł na propagowanie ochrony Puszczy Białowieskiej przez
wycinkę.
Duszkiewicz nazywany jest księdzem Trotylem, odkąd w 2012 roku zabłysnął
kazaniem o Smoleńsku. W kościele w Sadownem, gdzie był wikarym, mówił wiernym o
trotylu we wraku tupolewa i o tym, że
mordercy, sprawcy zamachu, powinni zostać rozliczeni.
Mówi myśliwy z Sądownego: - Na tej mszy był jeden z policjantów. Nie
ruszyły go opowieści o zamachu, ale opowieść księdza, że ludzie jadący na
PiS-owski marsz do Warszawy byli inwigilowani. Przypadkiem policjant spotkał
potem prywatnie księdza i poprosił, żeby sprostował w kolejnym kazaniu
informacje. Ale Tomek zadzwonił do „Gazety Polskiej” i opowiedział o
cenzurowaniu kazań przez policję.
Pod koniec sierpnia o Duszkiewiczu znów zrobiło się głośno: w czasie blokady
wycinki drzew na drodze Białowieża - Narewka Duszkiewicz zaczął ją
rejestrować: telefonem komórkowym. Jeden z mężczyzn zaczął zasłaniać aparat
ręką. Telefon upadł na ziemię, mężczyzna go podniósł i schował księdzu do
kieszeni. Duszkiewicz złożył na policji zawiadomienie o napaści.
Z FLINTĄ I BREWIARZEM
Spytałem Ministerstwo Środowiska (minister Jan Szyszko bywał gościem
w leśniczówce księdza), co wie o trofeach z gatunków
chronionych u Tomasza Duszkiewicza. Nie dostałem odpowiedzi.
W 2013 r. w gazecie „Echo Katolickie” ksiądz Duszkiewicz tak wyłożył
swoje poglądy na łowiectwo: „Polowania nie wpływają na zmniejszenie populacji.
Jest wręcz odwrotnie. Pamiętajmy, że to nie dzik czy jeleń jest koroną stworzenia,
ale człowiek. Paradoksalnie, wielu ludzi bardziej ubolewa nad upolowanymi
zwierzętami niż zabijaniem nienarodzonych dzieci. (...) Ja jeżdżę na łowisko w
wolnym czasie. Fascynuje mnie kontakt z przyrodą, lubię obserwować zwierzęta.
Na łonie przyrody odmawiam różaniec. W knieje zabieram także brewiarz”.
Ze strony internetowej pracodawcy księdza: „Łowiectwo jest w naszym
kraju trwale wpisane w kulturę narodową. (...) Współcześni myśliwi starają
się te wartości kultywować, rozwijać i wzbogacać.
Nie tylko przestrzegają w swej działalności przepisów prawa, regulaminów i
statutów, lecz także postępują zgodnie z przyjętymi od wieków normami
etycznymi i kultywują dawne zwyczaje”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz