Głównym doradcą
premiera Morawieckiego jest jego asystentka z banku. Szef rządu nie ma doradcy
strategicznego, bo decyzje polityczne ciągle podejmuje prezes Kaczyński
Renata Grochal
Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa miała
być sukcesem Mateusza Morawieckiego. Dzień wcześniej spotkał się w Berlinie z
kanclerz Niemiec Angelą Merkel, z
którą rozmawiał po niemiecku bez tłumacza. Kilka dni Później niemieccy posłowie
wezwali rząd rezygnacji z budowy gazociągu Nord Stream 2. Polska od lat
protestuje przeciwko gazociągowi. Razem z zapisem w umowie koalicyjnej chadeków
i socjaldemokratów o strategicznym partnerstwie Polsko-niemieckim miały to być
dowody, po rządach Beaty Szydło, która wojowała z Niemcami i Unią, Polska
zmienia kurs. A wszystko dzięki Morawieckiemu.
Jednak sukces zamienił się w blamaż. Bo nieoczekiwanie izraelski
dziennikarz Ronen Bergman zapytał premiera, czy po nowelizacji ustawy o IPN
zostałby uznamy Za przestępcę za przytoczenie historii swojej urodzonej w
Polsce matki. Przeżyło Holokaust, ale wielu członków jej rodziny zginęło, bo
Polacy donieśli na nich na Gestapo. Morawiecki zapewnił, że dziennikarz nie
zostałby ukarany i dodał, »obok polskich sprawców byli żydowscy sprawcy,
rosyjscy czy ukraińscy”. Ta wypowiedź wywołała wielką międzynarodową burzę w
mediach.
Gdy pytam współpracowników Morawieckiego, dlaczego premier
powiedział o „żydowskich sprawcach” Holokaustu, słyszę, że poczuł się zaatakowany
przez Izraelskiego dziennikarza.
- To nie było zaplanowane. Premier uznał, że wypowiedź
dziennikarza ma na celu pokazanie, że źli są Polacy. Dlatego chciał
podkreślić, że źli ludzie byli po różnych stronach - mówi jeden z najbliższych
doradców szefa rządu. Zapewnia, że Morawiecki nie jest antysemitą. - Rodzina jego
matki podczas wojny ukrywała u siebie w Stanisławowie dwie Żydówki. Do dziś
Morawieccy mają z nimi kontakt i nazywają je ciotkami - opowiada.
Jednak nieoficjalnie współpracownicy Morawieckiego przyznają, że
jest on przekonany, iż wśród Żydów antypolonizm jest silniejszy niż
antysemityzm w Polsce.
Polska musi się temu przeciwstawić.
CYBORG Z EMOCJAMI
ŚLEDZIA
Ludzie Morawieckiego przyznają, że mógł się wykazać większą empatią. Mógł powiedzieć
Bergmanowi, że mu współczuje. Ale premier nie jest szczególnie empatyczny. -
To nie jest brat łata. Podchodzi do pracy zadaniowo, nie skupia się na
emocjach - twierdzi jeden z moich rozmówców.
Były współpracownik Morawieckiego z BZ WBK, gdzie premier przez osiem
lat był prezesem, uważa, że w ogóle nie ma on inteligencji emocjonalnej i
często zdarza mu się palnąć gafę. Tak jak wtedy, gdy już jako wicepremier powiedział,
że wybór między Trumpem a Clinton to jest wybór między dżumą a cholerą.
- To jest cyborg z emocjami na poziomie śledzia. Gdy wybuchł kryzys w
2008 r., powiedział w wywiadzie, że spowoduje on w Polsce tsunami. Zamożni
klienci BZ WBK dzwonili przerażeni, czy mają wycofywać oszczędności.
Morawiecki był spanikowany, bo prezes banku nie powinien mówić takich rzeczy - opowiada
mój rozmówca.
Już jako wicepremier Morawiecki udzielał
wywiadu telewizji Deutsche Welle. Dziennikarz Tim Sebastian pytał go o łamanie praworządności przez PiS i o wypowiedź jego ojca
Kornela o tym, że „prawo nie jest święte, nad prawem jest dobro narodu”.
Morawiecki dowodził, że są rzeczy ważniejsze od prawa, takie jak ludzkie życie
czy bezpieczeństwo. Brnął w kuriozalną tezę, że w nazistowskich Niemczech
prawo było skrupulatnie przestrzegane.
Prawda jest inna i Morawiecki jako historyk powinien to wiedzieć. Po
dojściu do władzy Hitler przejął kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości, a jego
wola stała się najwyższym prawem, co otworzyło drogę do dyktatury.
Jeden z moich rozmówców, który pracował z Morawieckim w banku,
twierdzi, że to sztywniak. Nie potrafi nawiązywać relacji innych niż te oparte
na podległości służbowej. Bankowiec wspomina, jak w 2008 r. BZ WBK sponsorował
reprezentację Polski w piłce nożnej i Morawiecki pojechał razem z
dziennikarzami na mecz Polska - Chorwacja do Klagenfurtu.
- Wieczorem była impreza. Wszyscy pili wino i dobrze się bawili, a on
siedział w kącie i wysyłał SMS-y. Nawet kiedy podszedł do niego Jerzy Buzek, to
go zbył - wspomina mój rozmówca.
Morawiecki był kompletnie zaskoczony tym, że Sejm przegłosował nowelizację
ustawy o IPN, która stała się polityczną
bombą. Dowiedział się o tym podczas obchodów rocznicy wyzwolenia obozu
Auschwitz, gdy ambasador Izraela Anna Azari publicznie zaprotestowała przeciw
nowelizacji. Ustawa ponad rok czekała w sejmowej zamrażarce i została nagle
skierowana pod głosowanie. Ludzie premiera są przekonani, że to była intryga
ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry obliczona na to, żeby osłabić szefa
rządu.
Ziobro, który wojował z Morawieckim o wpływy
w spółkach skarbu państwa, na spotkaniu z nim przed rekonstrukcji} rządu
deklarował zawieszenie broni. Jednak wojna trwa. Współpracownicy premiera mówił,
że jedna ze spółek, której Ziobro obsadził swoimi ludźmi, wynajęła agencję od
czarnego PR, żeby szukała baków na Morawieckiego.
Ostatnio tempa nabrało śledztwo w sprawie prywatyzacji Ciechu. w którym
Morawieeki może być jednym ze świadków. BZ WBK udzielił kredytu firmie, która
kupiła akcje Ciechu. Podpis na umowie kredytowej złożył Morawieeki jako prezes
banku. Nawet jeśli nie uda się znaleźć nieprawidłowości, to obrazek premiera,
który musi się tłumaczyć w prokuraturze, może mu zaszkodzić w prawicowym
elektoracie.
- Za dobrze nam szło. Morawieeki otworzył w Brukseli debatę na temat art. 7. Rozmawiał z Merkel, z Macronem opowiada bliski doradca szefa rządu. Powstał nawet
plan, jak się uporać z zarzutami o nieprzestrzeganie praworządności. Sprawą
miał się zająć Trybunał Sprawiedliwości UE, a Morawiecki zapowiedział, że jego
orzeczenia będą respektowane tak, jak w przypadku Puszczy Białowieskiej.
- Ziobro wystraszył się skuteczności premiera. Dlatego wrzucił nas na
pole minowe z ustawą o IPN. Chodzi o to, żeby odciąć PiS od centrowego elektoratu,
bo gdyby Morawieeki poszedł do centrum i wygrał dla PiS kolejne wybory, to on
miałby największe szanse przejąć PiS po Kaczyńskim. A partię chce wziąć Ziobro
dodaje ten sam rozmówca.
Połityk z otoczenia Kaczyńskiego
potwierdza, że to Ziobro wyszedł z pomysłem, by ruszyć z ustawą o IPN.
Przekonał prezesa, że to pozwoli przykryć materiał TVN o neonazistach, który odbił się szerokim echem w
światowych mediach.
Morawieeki chciał łagodzić konflikt polsko-izraelski. Zadzwonił do
premiera Izraela z propozycją powołania polsko-izraelskiej grupy roboczej,
która zajmie się dialogiem historycznym. By uspokoić Izrael, chciał zamrozie
prace nad ustawą w Senacie, dopóki grupa nie wypracuje kompromisu.
Jednak okazało się, że w sprawach politycznych Morawieeki wciąż ma w
PiS niewiele do powiedzenia. Prezes Kaczyński osobiście zdecydował, że Senat
majak najszybciej uchwalić ustawę.
- Na posiedzeniu kierownictwa koalicji prezes powiedział, że nie możemy
ugiąć się pod naciskiem lobby żydowskiego, bo nasz elektorat odebrałby to jako
kapitulację - opowiada mój rozmówca.
WTOPIĆ SIĘ W PARTIĘ
Morawiecki jest w polityce dwa lata, jednak ciągle
brakuje mu politycznego wyczucia. Nie powołał w kancelarii doradcy
strategicznego, który doradzałby mu w najważniejszych sprawach. Czasem doradza
mu Adam Bielan, ale teraz był na Florydzie. Po wybuchu kryzysu premier radził
się prawicowego dziennikarza Bronisława Wildsteina, który wszedł do polsko-izraelskiej
grupy roboczej, ale mleko się już rozlało. W sprawach relacji polsko-niemieckich
konsultuje się czasem z europosłem prof. Zdzisławem Krasnodębskim, który UE
nazwał upadającą utopią.
Stanowisko głównego doradcy Morawieckiego zajmuje Agata Górnicka, jego
była asystentka z BZ WBK. Górnicka ma 34 lata. W banku prowadziła kalendarz
spotkań Morawieckiego i parzyła kawę. Potem przeszła z nim do Ministerstwa
Rozwoju.
Gdy pytam współpracowników premiera, dlaczego akurat ona jest głównym
doradcą szefa rządu, słyszę, że to funkcja czysto techniczna.
- Premier nie ma doradcy strategicznego, bo rozmowy polityczne toczą
się na Nowogrodzkiej z prezesem Kaczyńskim i on bierze w nich udział. To tam
zapadają decyzje - mówi współpracownik Morawieckiego.
Szefem gabinetu premiera jest poseł Marek Suski. Ale on na polityce
zagranicznej się nie zna. Oddelegował go do kancelarii prezes Kaczyński, by
miał oko na premiera. Morawiecki, który przez wielu wyborców i polityków PiS jest uważany za „bankstera”, na to przystał,
bo chciał wysłać sygnał, że docenia działaczy partyjnych. Suski ma budować mu
poparcie w lokalnych strukturach. Na podobnej zasadzie do kancelarii trafili
jej szef Michał Dworczyk i Jacek Sasin, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Dworczyk to wieloletni działacz PiS. były poseł, radny Warszawy i sejmiku mazowieckiego.
Sasin jest posłem.
- U
premiera Kazimierza Marcinkiewicza szefem gabinetu był oderwany od partii
Jacek Tarnowski i Marcinkiewicz po dziewięciu miesiącach przestał być
premierem. Morawieeki nie chce powtórzyć tego błędu. Musi wtopić się w partię,
doceniając jej ludzi - wyjaśnia jego współpracownik.
KWIATY DLA
KOLABORANTÓW
Za część wpadek Morawieckiego odpowiadają ludzie z
jego otoczenia. To doradcy z
Centrum Informacyjnego Rządu wymyślili, że tuż po konferencji w Monachium
premier powinien złożyć wieniec na grobach Brygady Świętokrzyskiej Narodowych
Sił Zbrojnych, która podczas II wojny światowej kolaborowała z Niemcami.
Wiceszefem CIR jest Mariusz Chłopik, były harcerz ZHR. współorganizator
Kongresu 590, na który zrzucają się spółki skarbu państwa, a promują się na nim
politycy PiS, w tym Morawiecki. Prywatnie to zięć byłego ministra zdrowia
Konstantego Radziwiłła.
Dlaczego Morawieeki zdecydował sic uczcić kolaborantów? Bliski doradca
premiera mówi, że za bardzo zaufał on ludziom z CIR i teraz tego żałuje.
Ta sama ekipa odpowiada za pełne błędów orędzie premiera, które ukazało
się w internecie w szczycie kryzysu polsko-izraelskiego. Gdy Morawieeki
grobowym głosem tłumaczył, że obozy, w których wymordowano miliony Żydów, nie
były polskie, w internetowej wersji pojawiły się napisy w języku angielskim, z
których wynikało coś dokładnie odwrotnego - że były polskie. Błąd wzięło na
siebie Google, winiąc automatyczne tłumaczenie. Morawiecki przypisał
Niemcom zbrodnię w Katyniu, której sprawcami byli Rosjanie.
Według jednego z moich rozmówców, orędzie było nagrywane późnym wieczorem,
około godz. 23. Morawieeki był zmęczony i nie zwrócił uwagi na błędy w
tłumaczeniu. - Do promptera została wgrana zła wersja tłumaczenia. Jeden z
naszych ludzi zauważył to w nocy i wersja z błędem została natychmiast zdjęta
z internetu. Ale ktoś w Stanach zdążył już ściągnąć to z YouTube'a i zamieścić na swoim serwisie, dlatego ta wersja wciąż była
dostępna - opowiada mój rozmówca.
ZIOBRO NA
CENZUROWANYM
Politycznie Morawiecki właśnie przechodzi chrzest
bojowy. Wydawało się, że
poukładał sobie relacje w partii nawet z najbliższymi współpracownikami
Kaczyńskiego. Mariusz Błaszczak jest wdzięczny Morawieckicmu za to, że przeniósł
go z MSWiA. gdzie co chwilę zaliczał gafy. do MON. Joachim Brudziński, chociaż
nie chciał iść do rządu, to odnalazł się w MSW. Ale nieoficjalnie jeden z zaufanych
ludzi Kaczyńskiego przyznaje, że Morawieeki czasem szybciej mówi. niż myśli, co
tworzy niepotrzebne problemy.
Największą satysfakcję z kłopotów szefa rządu miała - jak słychać w PiS
- była premier Beata Szydło. Po
konferencji monachijskiej bardzo poprawił się jej humor.
Burza, jaką wywołał Morawieeki,
była dla niej dowodem, że nowy premier wcale nie jest takim salonowcem, jak się
Kaczyńskiemu wydawało.
Jednak bliski współpracownik prezesa mówi, że Kaczyński jest zadowolony
z występu Morawieckiego w Monachium, bo „bronił honoru Polski". IMS nic
traci w sondażach, a więc to się podoba wyborcom.
Za to Kaczyński zapamięta Ziobrze, że wpakował PiS i Morawieckiego na
minę z ustawą o IPN. Według doradcy prezesa, wojna z Morawieckim nie opłaci się
Ziobrze, bo IMS z kołem poselskim Kornela Morawieckiego, ojca premiera, ma większość
w Sejmie. I za chwilę może się okazać, że partia Ziobry nie jest konieczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz