Prezydent Lech Kaczyński spierał się z socjologami na Uniwersytecie Zielonogórskim
XIII Ogólnopolski
Zjazd Socjologiczny w Zielonej Górze będzie trwał do połowy września pod
hasłem "Co nas łączy, co nas dzieli". 600 referatów, blisko 50 grup
tematycznych, pokazy filmów, spotkania z autorami książek. I pierwsza w
historii zjazdów socjologicznych wizyta prezydenta RP. Po wystąpieniu prof. Piotra Glińskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, po auli Uniwersytetu Zielonogórskiego przeszedł szmer.
- Coraz słabiej czujemy się inteligencką elitą, co kiedyś wyróżniało nas od "dyktatury ciemniaków". Nie potrafimy przenieść prawdziwie inteligenckich wartości do wszechogarniającego nas świata, który - przepraszam za określenie - jest "demokracją ciemniaków". Jego częścią jako środowisko być może się stajemy - mówił prof. Gliński. - Mówiąc o "demokracji ciemniaków", odnoszę się nie do masy społecznej, ale raczej do elit, które tą naszą demokracją starają się rządzić, a w każdym bądź razie uzurpują sobie do tego prawo.
Prezydent polemizował. - Niejednokrotnie byłem na różnych zjazdach, ale tak krytycznej oceny własnego środowiska jeszcze nie słyszałem - przyznał. - Polska klasa polityczna jest bardzo zróżnicowana, to rzecz oczywista. W stopniu lepszym lub gorszym odpowiada strukturze naszego społeczeństwa - dodał.
Kaczyński przekonywał, że obecna władza jest w największym stopniu inteligencka od 1989 r. Nie przekreśla tego - jego zdaniem - nawet obecność w polityce i elitach Andrzeja Leppera. - To osoby z kręgów raczej plebejskich, ale jednocześnie nie pobożnych, co niesie ze sobą określone skutki kulturowe - dodał prezydent. Mówił o "układzie", ale także o tym, że socjolodzy powinni stworzyć "realną mapę socjologiczną" Polski. Mogłaby pokazywać zróżnicowanie społeczne, skutki eksplozji edukacyjnej, a także dziedziczenie pewnych cech negatywnych - np. biedy.
Socjolodzy byli zadowoleni. Prof. Kazimierz Krzysztofek z Uniwersytetu w Białymstoku: - Potwierdza się, że wiedza socjologiczna służy politykom jak latarnia. Nie po to, żeby się oświecić, ale się wesprzeć. Pozytywnym akcentem jest to, że prezydent wykazał tu zmysł polemiczny i wdał się w dyskusję. Nawet jeśli powtórzył retorykę układu i nie było w tym żadnej nowości.
Prof. Piotr Sztompka z Uniwersytetu Jagiellońskiego: - Wizytę można traktować jak krok do oczyszczenia atmosfery konfliktu sprowadzonego przez niektórych polityków do sporu z "wykształciuchami". Mam nadzieję, że to mamy za sobą i ten gest prezydenta rozpoczyna jakąś fazę "z powrotem".
Prezydent Kaczyński pojechał potem do zielonogórskiego muzeum z ekspozycją winiarską (w mieście trwa doroczne winobranie), zwiedził znaną w okolicy winnicę państwa Krojcigów w Górzykowie nad brzegiem Odry. Po południu zwiedził odnowioną katedrę w Gorzowie Wlkp.
ŻRÓDŁO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz