Ci, którzy mówią, że
w Polsce nie ma rasizmu, pewnie są biali. Ciemnoskóre dzieci od piaskownicy
słyszą: „Wypier... czarnuchu”
Aleksandra Gumowska
Zaczęło
się od SMS-ów: „Wykończę się psychicznie. Zabierz mnie stąd” - opowiada
Katarzyna, 45-letnia pracownica korporacji z Warszawy. - Dzwonię, syn nie chce
mówić, o co chodzi. Pytam, czy to znowu na tle rasistowskim. Tak. Nic więcej
nie powie, bo zaraz zadzwoniłabym do trenera i zrobiła rozpierduchę. Nie chce,
żeby go uznali za donosiciela. Piotrek ma 12 lat, jest na obozie sportowym,
trzy razy dziennie trening po 1,5 godziny-jak się zmęczy, nie ma czasu
rozmyślać. Oprócz kolegów z klubu sportowego, a dobrze się czuje w drużynie,
są jeszcze dzieci spoza Warszawy. W tamtym roku po raz pierwszy pojechał na
obóz, bardzo się cieszył. Starsi od razu go ustawili: „Biali mają pierwszeństwo
do mycia, ty się kąpiesz ostatni”.
Szczerze powiem, że wychodząc 15 lat temu za mąż za Nigeryjczyka, nie
sądziłam, że takie rzeczy będą nas spotykać. Mąż, już były, uciekł z tego kraju,
bo żyć się nie dało. A to fajny, otwarty człowiek.
Na początku podstawówki Piotrek przychodził z płaczem do domu, dlaczego
dzieci go nazywają Murzynem, bambusem, małpą, bananem, Cyganem, czarnym gównem.
Ciągle robiłam zadymę w szkole, dyrektorka nie wiedziała już, jak przepraszać.
W tym roku oprócz Murzyna zaczął
jeszcze być uchodźcą. Straszenie uchodźcami zrobiło swoje. Naprawdę trudno mi
to zrozumieć, bo mam prawicowe poglądy, chodzę do kościoła. Ostatnio
wracaliśmy z Bemowa, a to przecież Warszawa, słyszę: „Murzynek Bambo w Afryce
mieszka. Niech spier...
do Afryki!”. Myślałam, że ich pozabijam, że
tętnice przegryzę, sama pani słyszy, że głos mi drży
Skoro Piotrek przyjął już tyle na klatę, to wydaje się, że jest mu
łatwiej, ale to nieprawda. W tym roku bez psychologa już się nie obejdzie. Po
takich incydentach potrafi się okaleczać, skórę sobie zdzierać. Albo mówi, że
jak będzie wielkim kafarem, a będzie miał ze dwa metry po afrykańskim dziadku,
to ko
muś przyfasoli. Chociaż jest
spokojnym dzieckiem i świetnie się uczy, obawiam się, że żyjąc w takim kraju,
może w końcu wybuchnąć. Boję się o niego, tak jak kiedyś o jego ojca. Na
szczęście na razie niechętnie wychodzi z domu.