Dmuchane obietnice
Pamiętacie plan Morawieckiego? Mieliśmy mknąć po szynach
polskimi luxtorpedami, jeździć autami elektrycznymi i e-busami, pływać
superpromami made in Poland. Gdzie się to wszystko podziało?
„To jest nowy, wielki plac budowy. Tak jak cała
Polska wkrótce będzie wielkim placem budowy. (...) To nasza propozycja wyjścia
z kryzysu, w który wpadł świat” – mówił Mateusz Morawiecki na rozkopanym i
ogołoconym z drzew odcinku Mierzei Wiślanej, gdzie ma powstać słynny przekop,
czyli kanał łączący Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską. Budowa już się zaczęła,
choć nie zakończyły się jeszcze procedury związane z prowadzeniem prac na
terenie objętym przyrodniczą ochroną. Dlatego Komisja Europejska rozważa
skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości.
Premierowi podczas wizyty towarzyszył prezydent
Andrzej Duda, bo obaj politycy ostatnio odwiedzają wielkie państwowe budowy,
wszystko w ramach prezydenckiej kampanii wyborczej. Premier tytułował
prezydenta „wielkim przywódcą” i przekonywał, że „nowy polski ład, który chcemy
zaproponować, to jest taki plan Dudy.” Sam prezydent na swoim wyborczym profilu
na FB zamieścił lakoniczny komentarz: „wielkie państwa stawiają na wielkie
inwestycje”.
– Tylko dlaczego takie drogie i pozbawione
ekonomicznego sensu? –
zastanawia się prof. Włodzimierz Rydzkowski z Katedry Ekonomiki Transportu z
Uniwersytetu Gdańskiego. Inwestycja pierwotnie miała kosztować 880 mln zł,
teraz mówi się już o 2 mld zł i na tym się nie skończy. Bo kanał przecinający
mierzeję to tylko fragment inwestycji, która wymaga budowy toru wodnego w
płytkich wodach zalewu, by do Elbląga mogły pływać jednostki o zanurzeniu do 4 m. Znaczne roboty konieczne
są też w elbląskim porcie, który ma zyskać łatwy dostęp do otwartego morza i
pełnić funkcje pomocnicze dla Portu Gdynia. Gdyński port jako inwestor musi
teraz znaleźć na to pieniądze, choć ma własne spore potrzeby inwestycyjne w
Gdyni. – Zakładając optymistycznie, że port w Elblągu
dziesięciokrotnie zwiększy przeładunki, dochodząc do 1 mln ton rocznie, a
stawka portowa wzrośnie o 100 proc., to czas zwrotu tej inwestycji wyniesie...
1000 lat – wylicza
prof. Rydzkowski i powtarza: – Tysiąc lat, ja nie żartuję.