Treser
Jest tylko jedna rzecz silniejsza od
pogardy, jaką PiS ma dla swych wrogów. To pogarda, jaką ma dla swych
zwolenników.
W kwestii pogardy
PiS umiłowało pluralizm. Słowo to występuje bowiem wprawdzie wyłącznie w
liczbie pojedynczej, ale pogarda dla zwolenników zasadniczo różni się od tej
dla wrogów. Tymi ostatnimi PiS gardzi za to, że go nie popierają. Tymi
pierwszymi za to, że go popierają, mimo wszystkiego, co robi.
PiS swych wrogów
intensywnie tresuje, by uczynić z nich poddanych. Zwolenników tresuje, by
wzmocnić ich bezwzględność. Wykopujemy z grobów zwłoki, bo tak chcemy.
Popieracie nas mimo tego barbarzyństwa? Dobrze. To teraz lekcja druga.
Niepełnosprawnych traktujemy jak natrętów? Nie przeszkadza wam? OK, to lekcja
trzecia. Niepełnosprawnych nie wypuszczamy na powietrze, a 90-letniej
bohaterki powstania warszawskiego i niepełnosprawnej bohaterki niezliczonych
akcji charytatywnych nie wpuszczamy do Sejmu. Nie oburzacie się? Dobrze,
robicie imponujące postępy i macie szanse, by stać się barbarzyńcami
doskonałymi.
Jak oni muszą
gardzić ludźmi, którzy tym wszystkim barbarzyństwom przyklaskują!
Od zaprzysiężenia
Andrzeja Dudy, a więc od początku przejmowania władzy przez PiS, minęło właśnie
tysiąc dni. Udało się w tym czasie wykastrować demokrację, spalić konstytucję,
wyrwać zęby wymiarowi sprawiedliwości. Ale w dużym stopniu udało się też
sformatować idealnego zwolennika PiS. Jest patriotyczny, hałaśliwy, dumny i
nienawidzący słabości. Nie tej słabości z Mickiewicza - „a ze słabością łamać
uczmy się za młodu”. Nie, nienawidzący słabości obcych, innych, odmiennych,
kalekich. Czy w roli słabych występują uchodźcy, Żydzi, geje, gorszy sort czy
niepełnosprawni, to już nieważne. Popierający władzę silny człowiek ma się
sycić swą dominacją nowego ubermenscha.
Niektórzy twierdzą,
że fundamentem tej władzy jest kłamstwo. Nie - jest nim pogarda. Kłamstwo jest
jej skutkiem. Władza traktuje część ludzi jak idiotów i uznaje słuszność
takiego nastawienia, widząc efekty. Albo ich brak. W sprawie smoleńskiej
przedstawiono 30 wersji zamachu, a suweren nie wpadł na to, że ktoś go robi w
trąbę. Władza rozwaliła sądy, bo jakiś sędzia ukradł kiełbasę, i to też zostało
kupione. Prezydent podeptał konstytucję, więc suweren ze zrozumieniem przyjął potrzebę
referendum konstytucyjnego. Mieliśmy wstać z kolan, więc suweren rozumie, że
gdy to już nastąpiło, to amerykańskim partnerem dla polskiego prezydenta jest
burmistrz ichniego Pipidówka. Ponieważ kilka marginalnych gazetek napisało o
„polskich obozach śmierci”, suweren zgodził się, że potrzebna jest ustawa o
IPN, która w reputację Polski uderzy tysiąckrotnie bardziej niż te gazety. A w
ogóle to wszystkiemu winien jest Tusk.
Umysł odpowiednio
trenowany zaakceptuje wszystko i takiego elastycznego myślowo człowieka władza
potrzebuje najbardziej. Gdyby miał jakieś opory i wątpliwości, da mu się 300
złotych na wyprawkę, a co on za to wyprawi, to już jego sprawa. Oczywiście
gotówki nie damy niepełnosprawnym, bo prawdopodobnie żaden z nich nie kupi za
nią pół litra, które pozwoli odpowiednio znieczulić się na bezeceństwa władzy.
Gdy już władza ma
pewność, że jej suweren łyknie każde kłamstwo i zaakceptuje każde świństwo, nie
będzie się nawet musiała krygować. Zresztą krygować właśnie się przestała. W
swej prostackiej i ostentacyjnej bezczelności jest doskonale transparentna. Tu
nie ma zakłopotania. Tu jest duma. Oczywiście bezbrzeżna pogarda dla własnych
wyborców ubrana jest w słowa głębokiego szacunku dla zwykłego człowieka, co
już jest wyrazem pogardy absolutnej.