Kiedy zaczynali, byli
postrzegani jako grupka zwariowanych radykałów. Dziś, na mapie oporu wobec
rządów PiS, OBYWATELE RP są jednym z mocniejszych punktów.
Gdy
Konrad Korzeniowski po 20 latach wrócił z Kanady, zachwycił się Warszawą - fantastyczne,
otwarte, europejskie miasto. Szybko jednak przekonał się, że stworzył obraz
trochę przekolorowany. Ze swoją partnerką Ulą Kitlasz poszedł 1 sierpnia na
plac Powstańców Warszawy. Ula przez pamięć o dziadkach bywa tam co roku w
rocznicę wybuchu powstania. Na Nowym Świecie natknęli się na marsz narodowców,
naładowanych agresją i stadną butą. - Nie potrafię pogodzić się z tym, że w
moim mieście dzieją się takie rzeczy - mówi Ula. - Targały mną skrajne
emocje, byłam rozdygotana i wściekła. Stałam na krawężniku i płakałam, patrząc
na nazioli maszerujących przez Warszawę. Rzucona raca oparzyła mnie w szyję.
Konrad jeszcze z Kanady śledził polskie wydarzenia. Wiedział, że w
polityce dzieje się nie najlepiej, ale nie był przygotowany na takie zderzenie
ze ścianą.
- Tego 1 sierpnia coś wybiło i
zdzieliło mnie w twarz - mówi. Gdy
dowiedzieli się, że dwa tygodnie później Obywatele RP chcą blokować marsz ONR,
dołączyli. Wtedy pierwszy raz wynosiła ich policja. Podpisali deklarację
nieposłuszeństwa obywatelskiego i od tej pory nie odpuścili chyba żadnej
pikiety, akcji czy demonstracji. Konrad ma już pierwsze zarzuty - o
forsowanie policyjnych barierek. Zarzuty za blokowanie marszu ONR i Marszu
Niepodległości 11 listopada pewnie dostaną oboje. - Wcześniej jako wolne
elektrony chodziliśmy na marsze KOD, ale poczuliśmy, że festiwal się skończył;
że trzeba robić coś więcej. W Obywatelach RP jest ta sama determinacja. Siła
spokoju połączona z ułańską fantazją. Wiem, że to, co robimy, czasem wygląda
desperacko, dla niektórych może śmiesznie, ale tu chodzi o fundamentalne prawa
i zasady. Nie wolno nie robić nic - deklaruje Ula.
„Mokro, zimno, pi... jak w
Kieleckiem, a grupka jakichś dziwadeł łazi po ulicach z wielkimi
biało-czerwonymi. Drą się coś o wolności,
równości i demokracji. Jak jednego policja zapakuje bez powodu do suki, inni
blokują ją, siadając w kałużach. W przerwach napieprzają w barierki, które »są
tylko w waszych głowach« [jedno z haseł skandowanych pod Sejmem]. Kolejny czas
»kołatania do waszych serc«. W Polsce to norma. Dlatego: zero frustracji.
Robimy swoje. Ktoś, motyla noga, musi” - napisał Kajetan Wróblewski z zaprzyjaźnionego
stowarzyszenia Obywatele Solidarnie w Akcji.