poniedziałek, 14 października 2019

Kosztowne dzieła ojca Rydzyka



Wykruszają się słuchacze Radia Maryja, coraz mniej jest widzów TV Trwam. Ale w czasach rządów PiS ojciec Tadeusz Rydzyk dostał miliony od państwowych instytucji. Nie tylko na geotermię

Małgorzata Święchowicz

Ojciec Rydzyk jeszcze nie za­czął wydobywać gorącej wody z ziemi, a już wydo­był rekordową sumę pienię­dzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Gdy toruński redemptorysta ogłaszał swo­je plany związane z geotermią, zapewniał, że będzie to projekt ekologiczny i wydajny.
   - Łapałem się za głowę - mówi dr Michał Wilczyński, niezależny ekspert rynku paliw i energii, były główny geolog kraju. Woda, którą ma z ziemi wyciągać spółka powiąza­na z ojcem Rydzykiem, przypomina nie tyle wodę, ile oleistą ciecz. W każdym litrze jest 150 g soli mineralnych. - Jeżeli ktoś nie po­trafi sobie wyobrazić, jaka to gęstość, niech weźmie litr wody i rozpuści w nim 15 deko soli - podpowiada dr Wilczyński. Oceniał wiele inwestycji w geotermię, ale tej ojca Ry­dzyka nie zaopiniowałby pozytywnie.
   Wcześniej wady inwestycji skrupulatnie wypunktował inż. Piotr Sadowski, specjalista w zakresie inżynierii środowiska. Pierwsze, co go zaniepokoiło, to temperatura. Solan­ka wydobywana w Toruniu będzie mieć nie więcej niż 64 stopnie C. Aby móc ją wyko­rzystać, musi być podgrzana do 130 stopni. A to wymaga zbudowania ciepłowni z trze­ma kotłami gazowymi o tak dużej mocy, że będą emitować do atmosfery 4,5 tony dwu­tlenku węgla na godzinę. To tak, jakby w po­bliżu w ciągu godziny przejechało 45 tysięcy samochodów.
   Ojciec Rydzyk, zbierając pieniądze na geotermię, zapowiadał, że ogrzeje znaczną część mieszkań w Toruniu i szkoły. Tymcza­sem już wiadomo, że ogrzeje przede wszyst­kim Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, a to, co przekaże dalej do sie­ci, będzie stanowiło zaledwie 5 proc. tego, co w tej chwili dostarcza mieszkańcom sieć miejska.
   - I to o ile nie będzie awarii - mówią eks­perci. A obawiają się, że mogą być czę­ste. Tak jak było na początku z geotermią w Stargardzie. Choć tam zasolenie wód jest mniejsze, a temperatura wyższa, pierwsze lata były pasmem udręki, awarii, spadków temperatury. Trzeba było wszystko za­mknąć, gruntownie remontować, ponownie uruchamiać.
   - Decyzja poprzedniego rządu, by nie wspierać finansowo geotermii w Toruniu, nie była powodowana niczym innym niż zdrowym rozsądkiem - tłumaczy dr Wil­czyński. Liczono na to, że odmowa, poparta argumentami, jakoś ojca Rydzyka otrzeź­wi i przestanie on forsować inwestycję, któ­ra może okazać się nie tylko nieopłacalna, ale wręcz groźna dla środowiska. Tymcza­sem od kiedy rządzi PiS, już poszło na to 26,5 mln z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska tytułem odszkodowania za to, że poprzedni rząd odmówił dotacji na odwierty geotermalne. Ponadto blisko 19,5 mln zł z NFOŚ na budowę ciepłowni, która, ma podgrzać solankę, do tego ponad 4 mln zł na to, by położyć ciepłociąg, który połą­czy tę inwestycję z miejską siecią, i kolej­ne ponad 4 mln zł na to, by doprowadzić ciepłociąg do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Ponieważ po­trzebny był wkład własny, to NFOŚ dał jeszcze niemal 8,5 mln zł pożyczki.
   To, co tak wielkim kosztem powsta­je w Toruniu, dr. Wilczyńskiemu koja­rzy się z wielkim kranem, przez który ciągle będą wypływać pieniądze: na na­prawy i nowe odwierty. To - jak szacuje - będą kolejne wydatki idące w dziesiąt­ki milionów. Przy czym cała inwestycja nie zmieni radykalnie sposobu ogrze­wania mieszkań w Toruniu. Natomiast zapewni ogrzewanie kolejnych dzieł o. Rydzyka, które wyrastają całkiem nie­daleko odwiertów geotermalnych oraz Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej.
   Cały ten obszar jest zaledwie 5 km od Starego Miasta, między brzegiem Wisły a trasą wylotową na Bydgoszcz. Nie spo­sób nie trafić - z drogi widać i te dzie­ła, które ojciec Rydzyk już postawił, i te, które właśnie powstają.
   - Cokolwiek zaczyna budować, to z za­łożeniem, że buduje swój pomnik i że to będzie przedsięwzięcie na miarę dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa - mówi Ja­cek Hołub, współautor „Imperatora”, biografii ojca Rydzyka i historii jego bi­znesów. Pod koniec miesiąca ma wyjść kolejna część - opis tego, co ojciec dy­rektor robił przez ostatnie kilka lat. Lepszego czasu na swoje inwestycje nie miał. Buduje z rozmachem.
   Szacuje się, że w sumie - odkąd rzą­dzi PiS - do fundacji i spółek związa­nych z o. Rydzykiem trafiło z rządowych instytucji od ok. 214 mln zł (to wylicze­nia portalu OKO.press) do 217 mln zł (tak podaje firmowana przez posła PO Sławomira Neumanna strona Dlugwdziecznosci.pl).
   Dla porównania: na zakup karetek w całym kraju rząd przeznaczy 80 mln zł. A 373 najbiedniejsze szpitale dostaną finansowe kroplówki w wysokości od 50 tys. zł do 3,4 mln zł, średnio - po 922 tys. zł na szpital.
   - Nie jestem pewien, czy te 200 mln zł, o których już wiemy, że popłynęły do Torunia, to wszystko. Myślę, że możemy być zaskoczeni, jeżeli kiedyś uda nam się odkryć wszystkie transfery - mówi Jacek Hołub.

OJCZYZNA
Jan Paweł II, jak żywy, klęczy w prezbiterium, które jest kopią wa­tykańskiej kaplicy. Wierni modlą się za rządzących - niech spłynie na nich Duch Święty. A później za tych, którzy przelali krew w obronie wiary i ojczyzny - niech spoczywają w pokoju. Przy ołta­rzu godło państwowe, flagi.
   Jak w każdy pierwszy wtorek miesią­ca w sanktuarium pod wezwaniem Ma­ryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II odprawiana jest msza za ojczyznę.
   Sanktuarium jest wysokie na 50 me­trów, z kopułą, którą wieńczy złocona korona. Ma dwie kondygnacje - rów­nocześnie modlić się tu mogą 3 tysiące wiernych. Liczę, ilu przyszło na mszę za ojczyznę - jest 46 osób.
   Nie ma ojca dyrektora ani nikogo z rządu. Głównie młodzi ludzie, prowa­dzący mszę wita ich serdecznie - to stu­denci szkoły medialnej.
   Kościół, który o. Rydzyk zaczął sta­wiać jeszcze przed przejęciem władzy przez PiS, ale skończył już za tych rzą­dów, mógł kosztować - jak szacowa­no - 100 mln zł, samo położenie dachu - 4 mln. W środku marmury, mozaiki, poczet wielkich Polaków. Wokół koś­cioła też kosztownie: rzeźby, fontanny, 20 kaplic różańcowych. W 2016 roku była konsekracja, z pompą. Przyjechał rząd i prezes Jarosław Kaczyński.
   Po roku kościół ma już organy, spore, ale ojciec Rydzyk mówi: „To tylko 3454 piszczałki”. I już myśli o nowej inwesty­cji. Prosi o wpłaty.
   Szybko przy kościele rośnie handlo­we zaplecze. Kawiarnia, sklep, w którym - poza Pismem Świętym są np. porad­niki o pożytkach z czosnku. A także: książka „Lech Kaczyński - ostatni wy­wiad”, biografia Jarosława Kaczyńskie­go, książka o Andrzeju Dudzie, książka o rodzicach Andrzeja Dudy.
   Nie wiadomo, jak się sprzedają, bo du­żego ruchu tu nie ma. - Pustki. Na ogół pustki - powie mi później Hołub. Tłu­my są tylko w czasie zjazdów Rodzin Ra­dia Maryja. Na co dzień nie widać ani wielu wiernych, ani turystów. Mimo że w przewodniku po Toruniu kościół zbu­dowany przez ojca Rydzyka ma ozna­czenie „warto zobaczyć”. Bo ogromny, bo jest tu obraz Matki Bożej, który nale­żał do papieża Polaka, jest też ampułka z jego krwią.
   Pod koniec mszy za ojczyznę organi­sta intonuje „Boże coś Polskę”, studen­ci podchodzą do ołtarza i całują relikwię św. Andrzeja Boboli. Potem udaje mi się zagadnąć jedną z dziewczyn. Nie powie, co studiuje. Tylko że jest na pierwszym roku i wszystko jej się bardzo podoba. Reszta idzie szybkim krokiem w stro­nę kampusu. Brama, otwierana elek­tronicznie, zamyka się ze szczękiem. Na ogrodzeniu tabliczki: „Teren prywatny”.

NAUKA
Marek Jopp, działacz SLD i rad­ny Chełmży, próbował dostać się tu na studia podyplomowe z zakresu ochrony środowiska. - Zapisałem się, otrzyma­łem decyzję o przyjęciu, a gdy przyjecha­łem na pierwsze zajęcia, poprosiła mnie do siebie pani dziekan. Powiedziała, że dopóki nie przyniosę opinii od księdza proboszcza, to nie będę mógł studio­wać. Wykład inauguracyjny miał prof. Jan Szyszko, wówczas minister. Chcia­łem wysłuchać wykładu. Pani dziekan poszła zapytać ministra, nie wyraził zgo­dy - opowiada Jopp. Pozwał uczelnię, w pierwszej instancji wygrał - mają mu zapłacić 5 tys. zł, ale wyrok nie jest pra­womocny. Podejrzewa, że będą się od­woływać. Zdziwiło go, że nie pozwolono mu studiować, przecież kierunek, który wybrał, jest dofinansowany z Narodowe­go Funduszu Ochrony Środowiska. Poza tym najpierw powiadomili go, że został przyjęty, a później takie problemy. Nie zdążył nawet się rozejrzeć, zorientować się choćby, ilu tam jest studentów.
   Wysyłam do uczelni pytanie o liczbę przyjętych na pierwszy rok i liczbę stu­diujących ogółem na wszystkich kierun­kach. Bez odpowiedzi.
   Można znaleźć część danych w rapor­tach Polskiej Komisji Akredytacyjnej, która ocenia kierunki studiów. Komisja stwierdza, że wyposażenie jest wysokiej klasy: w salach tablice multimedialne, kamery, komputery z oprogramowa­niem do montażu obrazu. W auli nawet kabiny do symultanicznego tłumacze­nia. Studenci po zajęciach nie muszą wychodzić ze szkoły, mogą łącznikiem przejść do części hotelowej. Mają zimo­we ogrody (z widokiem na rzekę), bilard, salę fitness.
   Jest wszystko. Tylko studiujących mało. Na przykład na informatyce od 8 do 11 osób na roku. Na innych - niewie­le więcej. Uczelnia - jak zauważa PAK - ściśle współpracuje z Radiem Mary­ja, Telewizją Trwam i „Naszym Dzien­nikiem”. Pracownicy łączą obowiązki na uczelni z pracą w tych mediach. Studen­ci do niedawna byli w zasadzie skazani na praktyki właśnie tam, bo nigdzie in­dziej nie chciano ich przyjmować - na­wet tych z informatyki, o których zwykle rynek bardzo zabiega.

WPŁYWY
Gdy PiS dochodzi do władzy, uda­je się załatwić studentom praktyki w ZUS, w Ministerstwie Sprawiedliwo­ści. Stamtąd też do toruńskiej uczelni zaczynają płynąć pieniądze na organi­zację szkoleń pracowników, szczegól­nie hojny jest resort Zbigniewa Ziobry, który zleca szkolenia sędziów mające podnieść „szeroko pojętą jakość komu­nikacji na sali sądowej”, szkolenia me­dialne dla szefów oraz służb prasowych sądów i prokuratur. Poza tym uczel­nia oraz związana z ojcem Rydzykiem Fundacja Lux Veritatis dostaje pienią­dze z Funduszu Sprawiedliwości, na programy, które miałyby przeciwdzia­łać przestępczości. Pieniądze płyną też z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Mniejsze i większe dzieła ojca Rydzyka wspierają MON (spoty o szczy­cie NATO), Ministerstwo Rodziny, Pra­cy i Polityki Społecznej (promocja programu 500+), Ministerstwo Gospo­darki Morskiej (promowanie rybactwa). A także MSZ, które przyznawało dotacje na zbieranie relacji o Polakach, którzy w czasie II wojny ratowali Żydów.
   Relacje - spisane lub nagrane - są prezentowane w Kaplicy Pamięci, wy­starczy wejść w głąb toruńskiego sank­tuarium. Czerń i złoto, pusto. Nikogo poza mną. Na ścianie z czarnego gra­nitu nazwiska bohaterskich Polaków. Do dnia konsekracji Kaplicy Pamięci uzbierano ponad 20 tysięcy świadectw, po czym szybko zaczęto mówić, że jest już 40 tysięcy i ta liczba wciąż rośnie. To więcej ratujących niż przez pół wie­ku udało się odnaleźć historykom z Yad Vashem - tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata otrzymało dotąd 26 ty­sięcy osób, w tym około 6,6 tys. Polaków.
   Nagrania relacji świadków mają się znaleźć w zbiorach muzeum, które po­wstaje niedaleko kaplicy. To nowe dzieło toruńskiego redemptorysty oraz Mini­sterstwa Kultury i Dziedzictwa Narodo­wego. Na Muzeum Pamięć i Tożsamość resort przeznaczy 117 mln zł. A z ko­lei 5 mln z rezerwy budżetowej pójdzie na budowany po drugiej stronie uli­cy, mający kształt Polski, Park Pamięci Narodowej.

SPADKI
- Im bliżej wyborów, tym częściej w Radiu Maryja i TV Trwam wychwala się PiS. Zaprasza się ministrów, wicemi­nistrów, reklamują się. Wciąż bardzo im na tym zależy, choć zasięgi tych mediów są coraz mniejsze, Telewizji Trwam wręcz symboliczne - mówi Rafał Maszkowski, informatyk, bloger, który od lat obserwuje poczynania ojca Rydzy­ka. Zbiera dane dotyczące słuchalności i oglądalności. Wynika z nich, że to już nie te czasy, gdy Radio Maryja miało na­wet 1,7 mln słuchaczy. Teraz jego udział w rynku radiowym to 1,5 proc. Dla po­równania - najlepsze na rynku RMF FM ma 29 proc.
   TV Trwam w ostatnich latach też no­tuje spadki. - Przed wejściem na multi­pleks, gdy nadawali tylko z satelity, mieli kilka tysięcy widzów, później skoczyli do 50 tysięcy, teraz mają o połowę mniej - mówi Maszkowski.
   Podwórkowe Koła Różańcowe po­trafiły kiedyś na dziecięcy zjazd Radia Maryja ściągnąć 20 tys. osób. A teraz? Z danych zebranych przez Maszkowskiego wynika, że trzy lata temu było 2 tysiące, rok temu - 600 osób, a w tym roku - 300. Na zjazdach młodzieży daw­niej stawiało się po kilkanaście tysięcy, teraz najwyżej kilkaset.
   Pytam Maszkowskiego, jak to moż­liwe, że o. Rydzykowi wciąż się udaje uchodzić za kogoś, za kim stoją potęż­ne zastępy wiernych? I utrzymywać wszystkich w przekonaniu, że każda władza powinna się z nim liczyć?
   - To pytanie dotyczy Kościoła w ogó­le. Mając coraz mniej wiernych, uda­je mu się wywierać tak wielki wpływ na wszystko, co się dzieje w państwie - mówi Maszkowski. - Ojciec dyrektor ma poparcie większości biskupów, chwa­lą go, bywają w Toruniu, niewielu się od niego odcina. Radio Maryja to jednak wciąż główna rozgłośnia Kościoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz