Agnieszka Drabikowska, Kielce
2011-07-28, ostatnia aktualizacja 2011-07-27 19:45
- To był mobbing w najczystszej postaci - stwierdził w środę sąd w uzasadnieniu wyroku skazującego Iwonę J., byłą dyrektorkę Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kielcach, pracownicę kancelarii premiera za rządów PiS.
Była dyrektor otrzymała 1,5 roku więzienia z zawieszeniem na dwa lata oraz dwuletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w administracji publicznej. Sąd zgodził się z ustaleniami prokuratury, która oskarżyła Iwonę J. o "uporczywe i złośliwe łamanie praw pracowniczych". Przypomniał, jak oskarżona zwracała się do swoich podwładnych: "Ty jesteś jakiś nienormalny", "Jesteś kłamcą, zerem, śmierdzielem", "Wy głąby z Akademii Świętokrzyskiej". J. krzyczała na podwładnych, zmuszała ich do pracy po godzinach, upokarzała, straszyła zwolnieniem, prokuraturą i ABW. - Wielu pracowników zaczęło korzystać z pomocy psychiatry, brało leki uspokajające - mówił sędzia Łukasz Sadkowski.
Iwona J. została dyrektorem oddziału ARiMR w marcu 2006 r. z nadania PiS. Odeszła stamtąd pod koniec listopada 2006 r., kilka tygodni po samobójczej śmierci pracownika biura powiatowego w Ostrowcu Artura Padalca. W pożegnalnych listach obwinił on za swoją śmierć zwierzchników. Wielu pracowników zdecydowało się wówczas ujawnić, co działo się w Agencji.
Podczas procesu J. nie przyznawała się do winy. Żaliła się, że stała się ofiarą nagonki medialnej oraz zmowy politycznej. - Nie znajduje to potwierdzenia w rzeczywistości. Przeciwnie, to ona powoływała się na znajomość z "Przemkiem" [Przemysławem Gosiewskim] i jego żoną - podkreślił sędzia Sadkowski.
Wyrok nie jest prawomocny.
Iwona J. została dyrektorem oddziału ARiMR w marcu 2006 r. z nadania PiS. Odeszła stamtąd pod koniec listopada 2006 r., kilka tygodni po samobójczej śmierci pracownika biura powiatowego w Ostrowcu Artura Padalca. W pożegnalnych listach obwinił on za swoją śmierć zwierzchników. Wielu pracowników zdecydowało się wówczas ujawnić, co działo się w Agencji.
Podczas procesu J. nie przyznawała się do winy. Żaliła się, że stała się ofiarą nagonki medialnej oraz zmowy politycznej. - Nie znajduje to potwierdzenia w rzeczywistości. Przeciwnie, to ona powoływała się na znajomość z "Przemkiem" [Przemysławem Gosiewskim] i jego żoną - podkreślił sędzia Sadkowski.
Wyrok nie jest prawomocny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz