wtorek, 12 września 2017

Druh przy uchu



Od podwójnego prezydenckiego weta minął miesiąc z okładem. Pałac po cichu pracuje nad zapowiedzianymi na wrzesień projektami ustaw mającymi zastąpić zablokowane akty. Zbliżą prezydenta do PiS czy przeciwnie?

Oficjalnie nic o tych projek­tach nie wiadomo, a ich au­torzy są nieznani. W ciszy trwa przeciąganie liny mię­dzy otoczeniem prezyden­ta a PiS. Beata Szydło w TV Republika oznajmiła że reforma sądownictwa nie może być ..przypudrowaniem obecne­go stanu rzeczy” i że liczy na dogłęb­ne zmiany.
   Marszałek Senatu Stanisław Karczew­ski w Polskim Radiu spekulował, że pre­zydenckie projekty nie będą istotnie różne od tego. co prezydent zawetował. - że być może. choć to mało prawdopo­dobne. parlament zajmie się nimi już na pierwszym powakacyjnym posiedze­niu w połowie września.
   - Nie jesteśmy krowami na pastwi­sku, żeby nas popędzać - odpowiada na to prezydencki minister. Oficjalnie Pałac milczy. Nie było reakcji nawet na napastliwe wywiady Zbigniewa Ziobry, w których minister sprawiedliwości ganił, pouczał i ostrzegał prezydenta, że jak się wyłamie z szeregu, to zosta­nie „młodym komentatorem z własną ochroną". Tym bardziej żadnej oficjalnej reakcji nie wzbudziły pokrzykiwania pisowskich komentatorów, jak wicenaczelnego „Gazety Polskiej” Piotra Lisiewicza. który łaskawie dał Andrzejowi Dudzie wybór między „niepodległością a targowicą”.

Co się dzieje w Pałacu
Duda w prace nad projektami włączył najbliższe otoczenie. Nikt z Pałacu nie kontaktował się ani z KRS. ani z Sądem Najwyższym. Rzecznik SN informu­je nas. że na spotkaniu z I prezes Sądu Małgorzatą Gersdorf. tuż po wecie, „nie padły zapewnienia o włączeniu SN do prac. a pani prezes wyraziła gotowość do wsparcia ze strony SN. jeśli zaistnia­łaby taka potrzeba”.
   Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik KRS. mówi. że Rada na zaproszenie od prezydenta oczekuje już teraz: - Nikt się z nami w rej sprawienie kontaktował. Dobrym obyczajem legislacyjnym jest, tym bardziej w sprawie, która wzbudza takie kontrowersje, aby zapytać KRS o ustawę, która jej dotyczy.
   Kilka dni temu swoje projekty wysłało do prezydenta Stowarzyszenie Polskich Sędziów lustitia. - Wyraziliśmy goto­wość do współpracy nad propozycjami ustawowymi, ale nie otrzymaliśmy do tej pory zaproszenia. To zaskakujące, że pra­ce są prowadzone w tak skryty sposób - mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia.
Co zabawne, podobne głosy słychać z przeciwnej strony. Ziobro w ironicz­nym tonie żalił się dziennikarce TVN, że jeśli prezydent go zaprosi, to oczywi­ście zawsze się stawi. I dodał, że „tylko dwa razy miał okazję tego zaszczytu do­stąpić i trafić do pana prezydenta przez dwa lata urzędowania”.
   Po co ta tajemniczość? Ludzie z Pała­cu tłumaczą, że chcą ochronić autorów projektów przed politycznymi naciska­mi. Nie chcą też, by nazwiska ekspertów prowokowały do spekulacji na temat kształtu projektów.
   Portal OKO.press podał, że pisanie ustaw koordynuje prof. Michał Króli­kowski, karnista z UW, zarządów PO-PSL wiceminister sprawiedliwości w resorcie Jarosława Gowina i później Marka Bier­nackiego. W krótkiej rozmowie z nami Królikowski powiedział, że nie dementu­je ani nic potwierdza tej informacji. Do­dał, że do 4 września jest na wakacjach za granicą, co też jest jakimś potwierdze­niem naszej informacji z innego źródła, że prace nad ustawami ruszą w Pałacu na dobre we wrześniu.
   Dudę i Królikowskiego łączy miłość do harcerstwa i niechęć do Ziobry. Gowinowi w czasach PO Królikowskiego polecił prof. Andrzej Zoll, przewodni­czący komisji habilitacyjnej, przód któ­rą bronił się późniejszy wiceminister. Zoll wspomina, że w lipcu 2007 r., gdy Królikowski był szefem Biura Analiz Sejmowych, PiS chciał przeprowadzić reformę Kodeksu karnego. - Wtedy w PAN zebrali się wybitni karniści, aby bronić obowiązującego kodeksu. Pamię­tam, te na naszym spotkaniu bardzo od­ważnie, a przeciw zmianom PiS, wystąpił właśnie pan Królikowski. Gdyby za kilka dni nie rozwiązał się parlament, to my­ślę, że PiS odwołałby go z tego sejmowego biura - wspomina Zoll. Dodaje, że ma    Królikowskiego za wybitnego eksperta - jest spokojny o kształt ustaw, które pi­sze dla prezydenta.
   Królikowskiego chwali także Bier­nacki: - Jest bardzo wyrazisty w swoim światopoglądzie, ale zawsze zależało mu na tym, aby zmiany ustawowe, które przeprowadzaliśmy, były akceptowane przez wszystkich. Konsultował je z lewicą i prawicą.

Niepotrzebny konflikt
Królikowski zna Dudę od wielu lat. Razem występowali przed Trybuna­łem Konstytucyjnym, a po katastrofie smoleńskiej zacieśnili współpracę, gdy obowiązki głowy państwa przejął mar­szałek Bronisław' Komorowski. Duda był ministrem w kancelarii Lecha Ka­czyńskiego, a Królikowski szefem Biura Analiz Sejmowych. Miał zostać szefem biura prawnego prezydenta Dudy, ale jego nominację zablokował Jarosław Kaczyński. Podpadł nie tylko tym, że był w rządzie PO, ale toż tym, z czego był najbardziej dumny, czyli rewolucyjną zmianą procedury karnej. Sądy miały już nie dochodzić prawdy, ale rozstrzygać pojedynek między obroną oskarżo­nego a prokuraturą. Kiedy cztery lata temu Sejm ją uchwalił, szef PiS oceniał, że jest „umocnieniem fatalnego, skraj­nie niesprawiedliwego systemu, który został ustanowiony w Polsce po 1989 r.”. PiS odwrócił tę reformę.
   Królikowski krytykował zawetowa­ne ustawy. Pytany o przepisy, zgodnie z którymi sędziowie SN, z wyjątkiem wskazanych przez ministra sprawiedli­wości, mieli zostać odesłani w stan spo­czynku. mówił: „Tego rozwiązania nie sposób zaakceptować w demokratycz­nym państwie prawa". W wywiadzie dla „Do Rzeczy” powiedział, że „nie da się usunąć 1 prezesa SN ze sprawowanej funkcji, ponieważ kadencję sześciu lat mrozi konstytucja. Nawet przeniesie­nie w stan spoczynku sędzi Małgorza­ty Gersdorf nie pozwala prezydentowi powołać nowego I prezesa SN w zgodzie z ustawą zasadniczą”.
   Jak twierdzi nasz rozmówca, to Kró­likowski zabiegał o to, żeby prezydent Bronisław Komorowski z dwóch przed­stawionych mu kandydatów powołał na I prezesa SN właśnie prof. Gersdorf, któ­rej kadencja kończy się w 2020 r.
Nie wiadomo, jak duży będzie udział Królikowskiego w pisaniu projektów pre­zydenckich, ale w PiS wypłyniecie jego nazwiska się nie spodobało. „Przecież nie głosowaliśmy na pana Królikowskiego, osobę bez jakiegokolwiek mandatu, ani na jogo osobiste wizjo wymiaru sprawiedliwości'’ - obruszyła się na Facebooku posłanka Krystyna Pawłowicz.
   Bliżej PiS jest inny potencjalny współ­autor projektów Wiesław Johann. lak dowiedziała się POLITYKA, w połowie sierpnia zadzwonił do niego z propozy­cją współpracy wiceszef Kancelarii Pre­zydenta Paweł Mucha. Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego (1997-2006 z rekomendacji AWS) w stanie spoczyn­ku, potwierdza nam tę informację. Zgo­dził się na współpracę i jest do dyspo­zycji Dudy, ale jeszcze nie uczestniczył w żadnych konsultacjach i nic wio, kogo jeszcze prezydent doprosił do tego grona. Johann jest też przedstawicielem prezy­denta w KRS, ale zastrzega, że w pracach nad tymi ustawami nie będzie reprezen­tował Rady. Jak słyszymy, jego rolą bę­dzie głównie recenzowanie projektów.
   Johann jest kojarzony z PiS. Jego zmar­ła w tym roku żona Olga była wiceprze­wodniczącą stołecznej rady miasta. Mówiła w wywiadzie, że jest blisko ucha prezesa Kaczyńskiego, który pisał o niej „przyjaciółka”, a o domu Johannów, że „w okresie stanu wojennego był znaczą­cym miejscem wsparcia dla opozycji". Wiesław Johann wszedł do komitetu po­parcia Jarosława Kaczyńskiego w wybo­rach prezydenckich po katastrofie smo­leńskiej. W 2011 r. w rozmowie z „Super Expressem” sędzia stwierdził, że Trybu­nał Stanu dla ministrów Tuska za Smo­leńsk jest niewykluczony.
   W krótkiej rozmowie z nami mówi, że miał pewne wątpliwości co do usta­wy o KRS i że .prezydent musi ją praw­niczo doszlifować. Nad szczegółami nie chce się rozwodzić, ale z jego wcześniej­szych wywiadów płynie wniosek, że nie o szlify tu chodzi. Mówił, że „im dalej polityka będzie od sądów, tym będzie lepiej („Rzeczpospolita”, czerwiec 2017).
I dalej pytany o to, czy Ziobro powinien móc powoływać i odwoływać prezesów sądów, odpowiedział, że .nie bardzo".
I wreszcie zapytany o szerokie upraw­nienia Ziobry mówił: .razi, że we władzy wykonawczej funkcjonują osoby, które są zarazem członkami władzy ustawo­dawczej. To kłóci się z zasadą demokra­tycznego państwa prawnego”.
   Duda wie, że Kaczyński darzy Johanna szczególnym szacunkiem i sentymen­tem. Dlatego wysłał sędziego na No­wogrodzką z misją specjalną. Wiosną Johann miał przekonywać prezesa PiS, aby wykreślił z ustawy Ziobry o KRS zapis o wygaszaniu kadencji członków Rady. Prezes go nie posłuchał. A Johann mówił, że .byłby przerażony, gdyby po­przez zwykłą ustawę zmieniano zapisy konstytucyjno, szczególnie w zakresie kadencyjności". W rozmowie z dzienni­karzem „Rzeczpospolitej” dwa miesiące temu sędzia Johann przyznał, że „naj­zręczniej byłoby doczekać do końca ka­dencji sędziów KRS. Wywołuje się niepo­trzebny konflikt między środowiskiem sędziowskim a PiS”.

Prezydent gra na czas?
Pewne wskazówki co do kształtu projektów prezydenckich dają uza­sadnienia do wet. W ustawie o Sądzie Najwyższym prezydentowi Dudzic - poza niechlujstwem legislacyjnym - nie spodobało się przede wszystkim nadmierne umocnienie ministra spra­wiedliwości, który m.in. dostał prawo do wskazania, którzy sędziowie SN przejdą w stan spoczynku. Prezydent zganił też Sejm za pospieszny tryb, w Ja­kim przyjęto ustawę. Co istotne, Duda nie podważył kluczowych dla PiS prze­pisów. I podkreślił, że zasadniczo z ideą zmian się zgadza, zostawiając sobie za­razem pole manewru.
   W ustawie o KRS Duda domaga się wpisania sejmowej większości trzech piątych głosów do wyboru członków Rady oraz zwiększenia reprezentatyw­ności KRS poprzez zwiększenie liczby sędziów niższego szczebla w Radzie.
   Można więc założyć, że prezydenc­kie ustawy, po pierwsze, osłabią Ziobrę, po drugie - zdenerwują PiS, zmuszając go do dogadywania się z innymi klubami przy wyborze KRS, po trzecie - nie za­dowolą obrońców sądów. Jak słyszymy, wciąż ważą się losy sędziów SN - pre­zydent zamiast czystki proponowanej przez PIS rozważa wprowadzenie kryterium wieku (sędziowie SN przechodzili­by wstań spoczynku po osiągnięciu wie­ku emerytalnego 65 lat). Nie wiadomo, czy objęłoby to także I prezes, która 65 lat skończy 22 listopada; podobno Królikowski jest za dokończeniem przez nią kadencji.
   Ale bardzo istotny będzie także czas. W ostatnim zdaniu swojego wystąpienia o wetach prezydent powiedział, że ma nadzieję, że „przy pomocy ekspertów te ustawy uda się przygotować w ciągu dwóch miesięcy”. - Przygotować, a nie wysłać do parlamentu - zwraca uwagę jeden z ministrów.
   To różnica nie tylko semantycz­na. Prezydent po ujawnieniu projek­tów może zacząć wokół nich debatę, m.in. zaprosić do Pałacu polityków. Czas będzie biegł, a coraz bliższy bę­dzie koniec kadencji obecnych człon­ków KRS. Kalendarz jest przez stronę prezydencką tak pomyślany, żeby usta­wy wróciły na jego biurko na początku przyszłego roku.
   A już w marcu 2018 r. jedenastu z pięt­nastu sędziów - członków KRS wybra­nych spośród sędziów - kończy swoje czteroletnie kadencje, dwóch kolejnych w maju i czerwcu. Zwłoka z ustawą po­zwoliłaby uniknąć wrażenia czystki, a nowi członkowie zostaliby wybrani według nowych prezydenckich zasad. Gdyby nie dogadał się w tej sprawie Sejm - większość trzech piątych będzie wymagała dużej gimnastyki-członków KRS mógłby mianować prezydent.
   Niezależnie od tych wszystkich, waż­nych skądinąd. szczegółów, warto pa­miętać, że z punktu widzenia PiS Duda bawi się odbezpieczonym pistoletem. Dla polskiej polityki kluczowe Jest to, czy Kaczyński uzna projekty prezy­denckie za ustępstwo Pałacu, po którym będzie mógł wielkodusznie (i na po­kaz) wybaczyć weto, czy też odczyta je jako kolejny wrogi akt, który zaostrzy konflikt.
   Rozum powinien pchać obie strony do porozumienia, emocje i ambicje - do rywalizacji. Nie wiemy dziś, czy wygra serce, czy rozum, ale od ruchu Dudy i reakcji PiS zależy dużo. być może nawet kształt jesiennej rekon­strukcji rządu.
Anna Dąbrowska Wojciech Szacki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz