poniedziałek, 1 lipca 2013

Układ scalony

Dom Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu jest otoczony z każdej strony. Od frontu i tyłu pilnują go ochroniarze z agentji Grom Group. Byli komandosi i funkcjonariusze służb specjalnych. Po bokach zadekowała się Srebrna, spółka będąca własnością Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.

Prenumerata zza płotu

Posesję znajdującą się po prawej stronie domu prezesa (patrząc od strony ul. Mickiewicza) Srebrna zajmuje od czterech lat, a tę po lewej - od roku. W domu po lewej Srebrna przez lata prowadziła swoje biuro rachunkowe. Tak przynajmniej twierdzi jej prezes Kazimierz Kujda, wierny współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Także tu przez długi czas mieściły się siedziby jej spółki córki Słowo Niezależne, właściciela portalu Niezalezna.pl, oraz zaprzyjaźnionej z PiS firmy Rej tan, która prowadzi internetową księgarnię „Gazety Polskiej ". Wynajem 120-metrowego domu z biznesowego punktu widzenia to szaleństwo. Srebrna j est właścicielem dwóch atrakcyj nie położonych budynków w centrum Warszawy i powierzchni biurowej jej nie brakuje. A domy przy Mickiewicza poza przyjemną okolicą wiele zalet
nie mają. Są drogie, gorzej skomunikowane i na dodatek leżą w zalewowej części miasta. Dla firm, które chcą trzymać tu dokumenty księgowe, komputery czy książki gotowe do wysyłki, to ogromne ryzyko. Wystarczy kilka dni intensywnego deszczu i towar z piwnicy idzie pod wodę.W sprawie domu przy Mickiewicza kalkulacj a ryzyka to jednak nie wszystko Okazuje się, Że w czasie gdy spółka Rejtan" działała w sąsiedztwie Kaczyńskiego, PiS dokonywało przelewów na jej konto Płat-
naści były regularne i równe: przychodziły mniej więcej raz w miesiącu i wynosiły najpierw 6626 zł (w 2010 r.), a w potem - 6639 zł (w 2011 r.).Dzwonię do Ryszarda Gitisa, prezesa Rejtana. To teść Tomasza Sakiewicza, szefa sprzyjającej PiS „Gazety Polskiej''.
- Za co PiS płaciło pana firmie? - pytam.
- Za prenumeratę miesięcznika „Nowe
Państwo". Partia zamawiała ją dla swoich
posłów i senatorów.
- A dlaczego przelewy ustały w 2012 r. ?
- PiS zaczęło oszczędzać. Teraz parlamentarzyści muszą płacić sami.
Roczna prenumerata „Nowego Państwa" kosztuje dziś 163 zł, co daje 13,5 zł
za jedno wydanie. Oznacza to, że w samym 2010 r. PiS, dokonując

comiesięcznych przelewów na kwotę 6626 zł, mogło zakupić aż 490 rocznych abonamentów „Nowego Państwa''. Wygląda więc na to, że nie tylko posłowie dostawali miesięcznik.
- Otrzymywał pan kiedyś prenumeratę „NP"? - pytam Marka Suskiego. To wieloletni poseł PiS, członek ścisłego kierownictwa partii i szef struktur w Radomiu. Kto jak kto, ale Suski musiał być na liście wysyłkowej Rejtana.
- Nie.
- Nigdy nie przysyłano panu tej prenumeraty?
- dziwię się.
- Nie tylko nie dostawałem prenumeraty, ale też nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek dostał pojedynczy egzemplarz.

Holender, woda nam weszła do piwnicy

Za co w takim razie płaciło PiS? Rzecznik partii Adam Hofman niestety nie odpisał na moje pytania. Odpowiedzi postanowiłem
więc poszukać sam w Krajowym Rejestrze Sądowym. Zamiast śladów
współpracy z PiS znalazłem w nim coś innego: dokument dotyczący posesji przy Mickiewicza znajdującej się po prawej stronie od domu prezesa. Tej, w której działała księgarnia internetowa „Gazety Polskiej". To umowa podnajmu z 2009 roku. Wynika z niej, Że pod bokiem Jarosława Kaczyńskiego wyrosła mała piramidka: nieruchomość wynajmowana przez Srebrną została podnajęta przez Rejtana. Miesięczny koszt : 5 tys. zł (w kolejnych latach stawka miała być waloryzowana). Oznacza to więc, że z pieniędzy
otrzymywanych z PiS firma Gitisa mogła spokojnie opłacać czynsz za dom sąsiadujący z posesją Jarosława Kaczyńskiego. W 2012 r. Rejtan i Słowo Niezależne (ta druga spółka w latach 2010-2011 także otrzymywała przelewy z PiS) wyprowadziły się z Mickiewicza. Srebrna jednak została. Czyżby jej biuro rachunkowe tak się rozrosło, Że potrzeba na nie teraz całego domu? Nic z tych rzeczy. Najnowszy pomysł spółki jest inny: w domu, w którym do niedawna działała księgarnia „Gazety Polskiej", ma powstać izba pamięci nie żyjącego prezydenta. To jednak o tyle zastanawiające, że jeszcze rok  temu pamiątki po głowie państwa gromadzono w drugim z wynajmowanych przez Srebrną domów. Tym na lewo od posesji Jarosława Kaczyńskiego. - Skąd ta zmiana? - dzwonię do Kazimierza Kujdy, szefa Srebrnej. Pan prezes na początku instrnuje mnie, by w stosunku do żadnego z domów przy Mickiewicza nie używać słowa „willa", bo ich stan jest zły, wręcz fatalny. ·w końcu to budowle z czasów Gomułki: najgorsze pustaki,
prowiz01yczne ogrodzenia ... - Jak zaczęliśmy sprowadzać te pamiątki z Gdańska - Kujda płynnie przechodzi do rzeczy - to okazało się, że jest ich tyle, że potrzeba nie jednego domu, ale dwóch. - Czyli teraz izba pamięci będzie mieścić się po obu stronach posesji prezesa PiS?
- Tak, docelowo powstanie tam też siedziba Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.
- Czy izba będzie otwarta dla zwiedzających?
- Nie, to nie będzie muzeum. Chodzi
tylko o to, żeby wszystko zinwentaryzować
i zebrać w jednym miejscu.
- A dlaczego to wszystko tyle trwa? Te
przygotowania ciągną się już prawie rok
- dopytuję.
- Szczupłość środków, panie redaktorze.
Poza tym, holender, kilka tygodni temu woda nam weszła do piwnicy. Zalało część kartonów, obecnie trwa suszenie.  

PiS sięga po miliony

Powody, dla których prezes PiS po obu stronach swoj ej posesji chce mieć zaprzyjaźnione firmy, mogą być tylko dwa: niechęć do sąsiadów albo strach o własne bezpieczeństwo. To, co Jarosław Kaczyński myśli o sąsiadach, wie oczywiście tylko on sam, ale jego obawy o bezpieczeństwo są już faktem ogólnie znanym. Świadczy o tym chociażby obecność ochroniarzy w pobliżu jego domu. „Newsweek" dysponuje fakturami, z których wynika, Że w 2011 r. agencj a Grom Group podnaj mowała kiosk, w którym kiedyś działała wypożyczalnia kaset wideo. Budka ma dziś w oknach lustra weneckie i z powodzeniem może służyć jako punkt do obserwacjiokolicy. Grom Group jest opłacany z pieniędzy PiS. W odróżnieniu od spółki Rejtan, tu przelewy idą już nie w tysiące, ale w miliony. Agencję w marcu 2010 r. założyli dwaj emerytowani snajperzy. Jak wynika z jej sprawozdania finansowych, spółka nie odnosi wielkich sukcesów na rynku komercyjnym. W 2011 r. 85 proc. jej przychodów stanowiły wpłaty z PiS. Ludzie z Nowogrodzkiej maj ą jednak do niej pełne zaufanie
- część jej ochroniarzy w czasie IV RP pracowała w CBA, a jej usługi polecał prezesowi podobno sam Mariusz Kamiński - i płacąjej fortunę. W 2010 r. było to 654 tys. zł (tylko za okres od sierpnia do grndnia), w 2011 - ponad 1,6 mln zł, a w 2012 - 1,1 mln. Razem daje to astronomiczną sumę co najmniej 3,4 mln złotych. W sprawie wypłat dla ochroniarzy metoda PiS jest prosta: jeśli nie ma wyborów, przelewy wychodzą z konta podstawowego partii, regularnie zasilanego państwową subwencją. Gdy zaczyna się kampania, wydatki są przerzucane na rachunek wyborczy. Tak było w 2011 r. : gdy prezydent ogłosił rozpoczęcie kampanii, PiS zaczęło płacić pieniędzmi wyborczymi. Kampania się skończyła, minęło pięć dni i Grom Group wrócił na rachunek podstawmvy partii. Po co ta Żonglerka?Być może skarbnik PiS wolał dmuchać na zimne, bo bał się zastrzeżeń Państwowej Komisji Wyborczej . A może po prostu chodziło o to, że koszty kampanijne są zwracane z państwowej kasy i nie obciążają budżetu partii ?
Na pytania o ochronę Jarosława Kaczyńskiego większość polityków PiS odpowiada w ten sam sposób: obstawa jest konieczna, bo Ryszard Cyba, który zabił działacza PiS Marka Rosiaka, polował na samego prezesa. I nie da się wykluczyć, że będzie miał naśladowców. Abstrahującod tego, że koszty tej ochrony są ogromne, samo tłumaczenie brzmi nawet przekonująco. Tyle tylko że przeczy temu chronologia zdarzeń. Morderstwo w Lodzi miało miejsce 19 października 2010 r., a w tym czasie PiS od dwóch miesięcy płaciło już za ochronę. Pierwszy przelew na konto Grom Group, który udało nam się znaleźć w dokumentacji PiS, nosi datę 13 sierpnia i opiewa na 105 tys. zł. Wydatków związanych z osobistą obsługą Kaczyńskiego jest w PiS więcej. Partia w ostatnich latach płaciła na przykład gdańskiej kancelarii adwokackiej Gotkowicz Kosmus Kuczyński, specjalizującej się m.in. w ochronie dóbr osobistych. I to płaciła sowicie: w 2010 r. - 295 tys. zł, w 2011 - 454 tysiące, a w 2012 - 183 tysiące. Łącznie to ponad 900 tysięcy złotych. Z archiwum tytułów prasowych wynika, że trójmiejscy prawnicy koncentrowali się niemal wyłącznie na reprezentowaniu Kaczyńskiego. Bronili go np. w sprawach z Januszem Kaczmarkiem (proces o sformułowanie „agent-śpioch"), Ludwikiem Dornem (o sugestię dotyczącą niepłacenia alimentów), Romanem Giertychem (o zarzut kłamstwa) czy ITI (o wypowiedź w sprawie budowy stadionu Legii). Prezes korzystał też z ich usług, kiedy sam wytaczał procesy: Januszowi Palikotowi(za wypowiedź dotyczącą „spreparowania afery hazardowej"), „ Super Expressowi" (za artykuły o badaniach psychiatrycznych, na które chciał go wysłać sąd) czy Radiu Zet (za sondaż dotyczący jego zdrowia psychicznego).  

Zły algorytm

W historii rachunku bankowego PiS jest jeszcze parę innych tropów prowadzących do spółki Srebrna. Chociażby takich jak bezpośrednie przelewy z konta podstawowego partii: w samym 2011 r. było ich kilkanaście, na łączną kwotę 28 tys. złotych. Za co? Z faktur, którymi dysponuje „Newsweek", wynika, że w czasie kampanii wyborczej PiS korzystało z linii telefonicznych spółki. Poza tym na liście płac partii Kaczyńskiego jest cała plejada podmiotów, których siedziby mieszczą się w biurowcach Srebrnej. Dla przykładu: PiS od lat współpracuje z małą lrancelarią adwokacką Marcina Palusiaka, która
regularnie otrzymywała przelewy opiewające na równe kwoty 6,1 tys. zł. Kancelaria jeszcze do niedawna działała w biurowcu Srebrnej przy Al. Jerozolimskich, w lokalu numer 510. Dziś Palusialra już tam nie ma.
Jest za to inna kancelaria współpracująca z PiS: prof Piotra Pogonowskiego. Jej biuro mieści się tuż obok, w lokalu 511. W dokumentacji PiS najciekawsze jest jednak co innego. Partia Kaczyńskiego
od kilku lat współpracuje ze znanym warszawskim fotografem Maciejem Nabrdalikiem. Nabrdalik to przyjaciel Bartłomieja Rajcherta, byłego pracownika PiS, który z Nowogrodzką pożegnał się po tekstach „Newsweeka''. Nabrdałik w ciągu ostatnich trzech lat przyjął od PiS kilkanaście przelewów na łączną sumę ponad 700 tys. zł. Z historii transferów wynika, Że zarabiał nie tylko w kampaniach wyborczych , ale także poza nimi. Kogo w tym czasie fotografował ? I gdzie można zobaczyć jego prace? Chcieliśmy o to spytać, ale Nabrdalik nie zgodził się na rozmowę.Jeszcze dłuższą historię współpracy z PiS ma podmiot o tajemniczo brzmiącej nazwie Guru Control Systems. Firma w ciągu ostatnich trzech lat otrzymała z PiS kilkadziesiąt przelewów na ponad 2,7 mln zł. Guru istnieje od 30 lat, ale jej Siedziby nie wyglądają zbyt okazale: jednamieści się w obdrapanej kamienicy na Żoliborzu, a druga w małym bloku w podwarszawskich Łomiankach. Firma prowadzi nietypową działalność. Sprzedaje lramery przemysłowe, wodoszczelne klawiatury czy systemy do obsługi linii produkcyjnych.PiS nie odpowiedziało na nasze pytania
dotyczące współpracy z Guru, ale wiadomo, Że w czasie kampanii w 2011 r. firma"'Po Życzała partii Kaczyńskiego laptopy, telefony i drukarki oraz robiła sondaże. Szef Guru Krzysztof.Kamiński twierdzi, że ta współpraca zaczęła się od obsługi informatycznej partii w 2005 r. i sukcesywnie się rozwijała. Nie chce jednak zdradzić, kto konkretnie z PiS zamawia u niego badania. 'Twierdzi za to, że firma wykonujeje samodzielnie: ma swoje call centre i ankieterów. Mimo milionów, jakie PiS przeznacza na własne sondaże, wiara w ich wyniki bywa zwodnicza. Kiedy po wyborach w 2011 r. dziennikarze spytali prezesa, dlaczego wbrew zamawianym przez PiS badaniom jego partia jednak przegrała,Kaczyński przyznał: „Chyba był nieodpowiedni algorytm tych badań".

ŹRÓDŁO

1 komentarz: