Tomasz Sakiewicz po raz pierwszy wszedł ojcu dyrektorowi w szkodę jesienią 2011 r., kiedy jego „Gazeta Polska Codziennie” przejęła część czytelników „Naszego Dziennika”. Redemptorysta - mówi mi polityk związany z Radiem Maryja - zmilczał to, choć już wtedy w nim wzbierało. Kiedy powstała TV Republika, milczeć nie mógł. Założenie konkurencyjnej telewizji zostało w Toruniu uznane za casus belli.
Osoba zbliżona do zakonu redemptorystów: - Ojcu
Tadeuszowi puściły nerwy. Gdyby chodziło o samą „Gazetę Polską”, to pół
biedy, ale on obawia się, że to Kaczyński chciał go osłabić i dlatego
napuścił na niego Sakiewicza. Gdyby Telewizja Trwam nie dostała miejsca
na multipleksie, to Republika by ją wykończyła. Zdaniem o. Rydzyka takie
było założenie tego projektu. Człowiek związany z wydawnictwem „Gazety
Polskiej”: - Ojciec Rydzyk dostał multipleks, zdobył finansowanie
SKOK-ów. A to przecież nie koniec, bo do
Telewizji Trwam podobno mają wejść bracia Karnowscy. Jak tak dalej
pójdzie, wykończą nas.
Wojna na prawicy trwa już trzeci miesiąc i jest tak zażarta, że zaczyna dzielić PiS. - Kilka tygodni temu jedna z naszych posłanek usłyszała od redemptorystów: „Pani Elu, nie będziemy pani zapraszać, bo pani chodzi do Republiki”. Ja tego błędu nie zamierzam popełnić. Dla mnie priorytetem jest Toruń, od wizyt w Republice na razie udaje mi się wymigiwać - mówi mi jeden z polityków PiS. Inny dodaje: - Przy Nowogrodzkiej [główne biuro PiS - przyp. red.] już analizowano, którzy z gości Republiki przestali być zapraszani do Trwam.
Ojcze Tadeuszu, spotkajmy się !
Wojna rozpoczęła się 25kwietnia. Sygnał do ataku dał o.Rydzyk, zarzucając Sakiewiczowi zaszczucie abp. Stanisława Wielgusa i zniesławienie rozgłośni: „Jakiś czas temu »Gazeta Polska« opublikowała tekst, w którym sugerowano, że Radio Maryja współpracuje z rosyjskim wywiadem, czego potwierdzeniem miały być nadajniki radiowe za Uralem. To nie były nasze nadajniki, wynajmowaliśmy je na kilka godzin dziennie w sposób zupełnie legalny. Jeśli dobrze pamiętam, »GP« nigdy nie sprostowała tych swoich sensacji, a one były później powtarzane nie tylko w Polsce, ale i na świecie. To jest odbieranie dobrego imienia”.
Sakiewicz odpowiedział na ten atak z pokorą. Najpierw w swoim felietonie przekazał rodzinie Radia Maryja znak pokoju. Gdy o. Rydzyk oskarżył Sakiewicza o konszachty z Zygmuntem Solorzem i udzielenie wywiadu portalowi Tomasza Lisa, szef „Gazety Polskiej” dodatkowo opublikował uniżony list do redemptorysty: „Ojcze Tadeuszu, spotkajmy się! (...) Wielu wrogów naszej Ojczyzny i Kościoła zaciera ręce, widząc, jak się dzielimy”. Na niewiele się to zdało. Miesiąc temu o. Rydzyk wystosował oświadczenie, w którym wyprosił z marszów w obronie Telewizji Trwam środowisko „Gazety Polskiej”. A w tym czasie Radio Maryja zaczęło promować książkę „Zamach na arcybiskupa” związanego z „Naszym Dziennikiem” Sebastiana Karczewskiego. Autor dowodzi, że artykuł „Gazety Polskiej” dotyczący abp. Wielgusa był „wielką mistyfikacją” i „jednym z największych kłamstw w Kościele katolickim w skali międzynarodowej”.
Po trzech miesiącach wojny widać zresztą, że to o. Rydzyk jest górą. Republika cienko przędzie - nie zdobyła miejsca w ramówkach UPC i Vectry, dwóch dużych sieci kablowych, a dziennikarze skarżą się, że w stacji zaczyna brakować pieniędzy nawet na taksówki dla gości.
Z kolei fundacja Lux Veritatis nadająca Telewizję Trwam zdobyła miejsce na mul
tipleksie, głównie dzięki temu, że uzyskała od SKOK-ów promesę na 15 min zł kredytu. Niestety, nie wiadomo, kiedy może dojść do jej realizacji, bo fundacja zastrzegła poufność umowy ze SKOK-ami i jej treść znają jedynie urzędnicy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przyznającej koncesje. Relacje między o. Rydzykiem a Kasami muszą być jednak bliskie. - Kiedy ważyły się losy koncesji dla Trwam, Apella, czyli jedna ze spółek zależnych od SKOK-ów, wystąpiła do Krajowej Rady z własnym wnioskiem o miejsce na multipleksie. Zrobiła to, żeby w razie czego oddać kanał redemptorystom - mówi nam osoba związana z Kasami. Jednymi z głównych rzeczników Trwam są związani 1 ze SKOK-ami bracia Karnowscy i ich media: portal wPolityce.pl oraz tygodnik „Sieci”, któremu o. Rydzyk chętnie udziela wywiadów. Mówi jeden z prawicowych polityków: - Ojciec Tadeusz jest oczarowany braćmi, a szczególnie Jackiem, który jest zapraszany do „Rozmów niedokończonych”, pokazuje się na marszach, przemawia.
Jacek Karnowski rzeczywiście wystąpił na niedawnej manifestacji w Warszawie w obronie Telewizji Trwam. Czuł się jak ryba w wodzie, jego przemowie nie tłum kilkakrotnie przerywał brawami.
- Są media nadane Polsce, które pilnują Polaków, żeby nie podskoczyli, żeby szli ku przepaści jak inne narody, ku bezdzietności, zaprzeczeniu tradycji. Ale są też media z Polski i dla Polski, które troszczą się o Polaków - mówił.
Kilkoro moich rozmówców z PiS i okolic twierdzi zresztą, że to dopiero początek zbliżenia Karnowskich do toruńskiego środowiska. Po wejściu na multipleks Trwam podobno ma rozpocząć współpracę z braćmi, którzy mieliby zająć się publicystyką w stacji. - Nie chcę się do tego odnosić, bo nie zajmuję się komentowaniem plotek. Nie ma w tej chwili takiego tematu - mówi „Newsweekowi” Michał, drugi z bliźniaków. Po chwili jednak dodaje: - Oczywiście, gdyby padła propozycja np. dotycząca produkcji jakiegoś programu przez Fratrię [spółka powiązana ze SKOK-ami, wydawca „Sieci” - przyp. red.] dla któregoś z nadawców, to z pewnością byśmy ją rozważyli, ale to tylko gdybanie. Nic takiego nie miało miejsca.
Wojna na prawicy trwa już trzeci miesiąc i jest tak zażarta, że zaczyna dzielić PiS. - Kilka tygodni temu jedna z naszych posłanek usłyszała od redemptorystów: „Pani Elu, nie będziemy pani zapraszać, bo pani chodzi do Republiki”. Ja tego błędu nie zamierzam popełnić. Dla mnie priorytetem jest Toruń, od wizyt w Republice na razie udaje mi się wymigiwać - mówi mi jeden z polityków PiS. Inny dodaje: - Przy Nowogrodzkiej [główne biuro PiS - przyp. red.] już analizowano, którzy z gości Republiki przestali być zapraszani do Trwam.
Ojcze Tadeuszu, spotkajmy się !
Wojna rozpoczęła się 25kwietnia. Sygnał do ataku dał o.Rydzyk, zarzucając Sakiewiczowi zaszczucie abp. Stanisława Wielgusa i zniesławienie rozgłośni: „Jakiś czas temu »Gazeta Polska« opublikowała tekst, w którym sugerowano, że Radio Maryja współpracuje z rosyjskim wywiadem, czego potwierdzeniem miały być nadajniki radiowe za Uralem. To nie były nasze nadajniki, wynajmowaliśmy je na kilka godzin dziennie w sposób zupełnie legalny. Jeśli dobrze pamiętam, »GP« nigdy nie sprostowała tych swoich sensacji, a one były później powtarzane nie tylko w Polsce, ale i na świecie. To jest odbieranie dobrego imienia”.
Sakiewicz odpowiedział na ten atak z pokorą. Najpierw w swoim felietonie przekazał rodzinie Radia Maryja znak pokoju. Gdy o. Rydzyk oskarżył Sakiewicza o konszachty z Zygmuntem Solorzem i udzielenie wywiadu portalowi Tomasza Lisa, szef „Gazety Polskiej” dodatkowo opublikował uniżony list do redemptorysty: „Ojcze Tadeuszu, spotkajmy się! (...) Wielu wrogów naszej Ojczyzny i Kościoła zaciera ręce, widząc, jak się dzielimy”. Na niewiele się to zdało. Miesiąc temu o. Rydzyk wystosował oświadczenie, w którym wyprosił z marszów w obronie Telewizji Trwam środowisko „Gazety Polskiej”. A w tym czasie Radio Maryja zaczęło promować książkę „Zamach na arcybiskupa” związanego z „Naszym Dziennikiem” Sebastiana Karczewskiego. Autor dowodzi, że artykuł „Gazety Polskiej” dotyczący abp. Wielgusa był „wielką mistyfikacją” i „jednym z największych kłamstw w Kościele katolickim w skali międzynarodowej”.
Po trzech miesiącach wojny widać zresztą, że to o. Rydzyk jest górą. Republika cienko przędzie - nie zdobyła miejsca w ramówkach UPC i Vectry, dwóch dużych sieci kablowych, a dziennikarze skarżą się, że w stacji zaczyna brakować pieniędzy nawet na taksówki dla gości.
Z kolei fundacja Lux Veritatis nadająca Telewizję Trwam zdobyła miejsce na mul
tipleksie, głównie dzięki temu, że uzyskała od SKOK-ów promesę na 15 min zł kredytu. Niestety, nie wiadomo, kiedy może dojść do jej realizacji, bo fundacja zastrzegła poufność umowy ze SKOK-ami i jej treść znają jedynie urzędnicy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przyznającej koncesje. Relacje między o. Rydzykiem a Kasami muszą być jednak bliskie. - Kiedy ważyły się losy koncesji dla Trwam, Apella, czyli jedna ze spółek zależnych od SKOK-ów, wystąpiła do Krajowej Rady z własnym wnioskiem o miejsce na multipleksie. Zrobiła to, żeby w razie czego oddać kanał redemptorystom - mówi nam osoba związana z Kasami. Jednymi z głównych rzeczników Trwam są związani 1 ze SKOK-ami bracia Karnowscy i ich media: portal wPolityce.pl oraz tygodnik „Sieci”, któremu o. Rydzyk chętnie udziela wywiadów. Mówi jeden z prawicowych polityków: - Ojciec Tadeusz jest oczarowany braćmi, a szczególnie Jackiem, który jest zapraszany do „Rozmów niedokończonych”, pokazuje się na marszach, przemawia.
Jacek Karnowski rzeczywiście wystąpił na niedawnej manifestacji w Warszawie w obronie Telewizji Trwam. Czuł się jak ryba w wodzie, jego przemowie nie tłum kilkakrotnie przerywał brawami.
- Są media nadane Polsce, które pilnują Polaków, żeby nie podskoczyli, żeby szli ku przepaści jak inne narody, ku bezdzietności, zaprzeczeniu tradycji. Ale są też media z Polski i dla Polski, które troszczą się o Polaków - mówił.
Kilkoro moich rozmówców z PiS i okolic twierdzi zresztą, że to dopiero początek zbliżenia Karnowskich do toruńskiego środowiska. Po wejściu na multipleks Trwam podobno ma rozpocząć współpracę z braćmi, którzy mieliby zająć się publicystyką w stacji. - Nie chcę się do tego odnosić, bo nie zajmuję się komentowaniem plotek. Nie ma w tej chwili takiego tematu - mówi „Newsweekowi” Michał, drugi z bliźniaków. Po chwili jednak dodaje: - Oczywiście, gdyby padła propozycja np. dotycząca produkcji jakiegoś programu przez Fratrię [spółka powiązana ze SKOK-ami, wydawca „Sieci” - przyp. red.] dla któregoś z nadawców, to z pewnością byśmy ją rozważyli, ale to tylko gdybanie. Nic takiego nie miało miejsca.
W Polsce czuć macą i cebulą
W całym sporze najciekawsze jest jednak co
innego. Każdy z zarzutów wysuwanych przez o. Rydzyka równie dobrze
mógłby zostać skierowany pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i jego
nieżyjącego brata. Żeby to zrozumieć, trzeba się cofnąć o półtorej
dekady.
Jest kwiecień 1998 r. Poseł niezrzeszony Jarosław Kaczyński udziela obszernego wywiadu „Gazecie Polskiej”. Rozmowę przeprowadzają redaktor naczelny tygodnika Piotr Wierzbicki i Tomasz Sakiewicz, wtedy czołowy dziennikarz „Gazety”. Wywiad sprawia wrażenie bardzo szczerego. Kiedy pada pytanie o Radio Maryja, Kaczyński stwierdza: „Po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, niechętnie nastawione do hierarchii kościelnej, prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL, ma nadajniki na Uralu. W Rosji panuje wprawdzie bałagan, ale niektórych rzeczy pilnują tam jednak dość dobrze”. W odpowiedzi na kolejne pytanie idzie jeszcze dalej. Porównuje toruńską rozgłośnię do Targowicy: „Prorosyjskość ubrana jest tam w maskę patriotyczną. (...) Problem w tym, w którym miejscu kończą się pospolici głupcy, a zaczyna zwyczajna agentura”.
Ocena Radia Maryja - choć bardzo śmiała - musiała być przez Kaczyńskiego gruntownie przemyślana, bo zostaje powtórzona trzy lata później w kolejnym dużym wywiadzie dla „Gazety Polskiej”: „Prorosyjskie lobby kwitnie nie tylko po lewej stronie. Funkcjonuje i umacnia się także na prawicy. Jest to słynny paradygmat targowicki, o którym już mówiłem”. Tym razem nazwa rozgłośni nie pada, ale i tak wszyscy wiedzą, że chodzi o Radio Maryja.
To, czego Kaczyński nie mówi wprost, dopowiadają zresztą sami dziennikarze
„Gazety Polskiej” Eliza Michalik i Piotr Lisiewicz, dziś jeden z najbardziej rozpoznawalnych autorów tygodnika. Nie zostawiają na stacji suchej nitki, a w jej programie widzą zlepek antysemityzmu, rusofilii, socjalizmu, strachu przed masonerią oraz niechęci do Unii Europejskiej i USA.
Artykuł jest dobrze udokumentowany, pada wiele cytatów z audycji Radia Maryja: „Oświęcim nie był obozem zagłady, lecz obozem pracy, posiłki bywały trzy razy dziennie, a Żydzi często pełnili różne funkcje obozowe, na przykład kapo”; „Wielka szkoda, że Hitler nie wyniszczył tych krwiopijców [Żydów - przyp. red.]”; „Tak długo, jak od większości polskich ministrów będzie czuć macą i cebulą, tak Polska nigdy nie będzie Polską”. Najciekawszy fragment tekstu - ten, o który o. Rydzyk ma dziś pretensje - jest jednak rozwinięciem wątku sygnalizowanego wcześniej przez Kaczyńskiego. Autorzy piszą, że stacja korzysta ze znajdujących się w Samarze i Krasnodarze nadajników, których właścicielem jest rosyjskie ministerstwo łączności. Twierdzą też, że na przyjęciu z okazji ósmych urodzin rozgłośni bawiła delegacja rosyjskiej ambasady, której ojciec Rydzyk miał głośno dziękować. Tekst nie zostawia miejsca na domysły - dziennikarze, parafrazując znane hasło Radia Maryja, nazywają je „rosyjskim głosem w waszych domach”.
Styczeń 2007 r., pełnia rządów PiS. Tygodnik Tomasza Sakiewicza podaje, że nowo mianowany metropolita warszawski abp Stanisław Wielgus był agentem PRL-owskiego wywiadu. Toruńskie media stają w obronie hierarchy, ale jego ingres zostaje odwołany w dużej mierze za sprawą interwencji ówczesnego prezydenta w Watykanie. Kiedy abp Wielgus ogłasza rezygnację, w katedrze rozlegają się okrzyki radości wymieszane z buczeniem rozczarowanych sympatyków Radia Maryja. Telewizyjne kamery pokazują pierwsze ławki. Jedyną osobą, która w nich klaszcze, jest Lech Kaczyński. W tamtym czasie Radio Maryja jednak nie atakowało środowiska PiS zbyt ostro. Pierwszy ostrzejszy zarzut pod adresem partii Kaczyńskiego, pojawił się dopiero kilka miesięcy temu w książce Karczewskiego: „Niezadowolone z papieskiej nominacji były również prawicowe elity władzy, które zdawały sobie sprawę, że przy abp. Stanisławie Wielgusie jako metropolicie warszawskim nie da się z Kościoła uczynić przystawki do partii rządzącej”.
Dar ołtarza
Mówi polityk PiS: - Sprawa abp. Wielgusa i nadajników na Uralu to tylko pretekst. Gdyby naprawdę o to chodziło, ojciec dyrektor musiałby zaatakować nas. A nie robi tego, bo jego prawdziwym problemem jest Republika.
To, że o. Rydzyk atakuje „Gazetę Polską”, a nie PiS, nie oznacza oczywiście, że stosunki między Toruniem a Nowogrodzką są idealne. - W radiu panuje przekonanie, że relacje PiS ze środowiskiem Sakiewicza są bardziej szczere, serdeczne. Wystarczy spojrzeć na spółkę Srebrna, która zainwestowała w „Gazetę Polską Codziennie”. A Toruń? Ojciec Tadeusz prosił, żeby partia zaczęła zamawiać ekspertyzy w jego uczelni, ale Kaczyński go nie posłuchał. Sami posłowie PiS też nie chcą sypać groszem. Na Jasną Górę przyjeżdżają chętnie, pełnymi autokarami, ale jak przychodzi do daru ołtarza, to razem uzbierają 10 tys. złotych. A są Polonusi, spośród których każdy daje po 20 tys. doi. - twierdzi jeden z rozmówców związanych z Toruniem.
Jak dalej potoczy się konflikt między o. Rydzykiem a Republiką? Na razie nic nie wskazuje, by telewizja Sakiewicza była w stanie zagrozić pozycji toruńskiego imperium. Osoby zbliżone do Republiki przebąkują zresztą, że jak tak dalej pójdzie, to stacja zostanie odsprzedana Solorzowi, który na wypadek rządów PiS może szukać politycznej osłony dla swoich interesów.
Wtedy dopiero redemptorysta miałby używanie.
Jest kwiecień 1998 r. Poseł niezrzeszony Jarosław Kaczyński udziela obszernego wywiadu „Gazecie Polskiej”. Rozmowę przeprowadzają redaktor naczelny tygodnika Piotr Wierzbicki i Tomasz Sakiewicz, wtedy czołowy dziennikarz „Gazety”. Wywiad sprawia wrażenie bardzo szczerego. Kiedy pada pytanie o Radio Maryja, Kaczyński stwierdza: „Po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, niechętnie nastawione do hierarchii kościelnej, prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL, ma nadajniki na Uralu. W Rosji panuje wprawdzie bałagan, ale niektórych rzeczy pilnują tam jednak dość dobrze”. W odpowiedzi na kolejne pytanie idzie jeszcze dalej. Porównuje toruńską rozgłośnię do Targowicy: „Prorosyjskość ubrana jest tam w maskę patriotyczną. (...) Problem w tym, w którym miejscu kończą się pospolici głupcy, a zaczyna zwyczajna agentura”.
Ocena Radia Maryja - choć bardzo śmiała - musiała być przez Kaczyńskiego gruntownie przemyślana, bo zostaje powtórzona trzy lata później w kolejnym dużym wywiadzie dla „Gazety Polskiej”: „Prorosyjskie lobby kwitnie nie tylko po lewej stronie. Funkcjonuje i umacnia się także na prawicy. Jest to słynny paradygmat targowicki, o którym już mówiłem”. Tym razem nazwa rozgłośni nie pada, ale i tak wszyscy wiedzą, że chodzi o Radio Maryja.
To, czego Kaczyński nie mówi wprost, dopowiadają zresztą sami dziennikarze
„Gazety Polskiej” Eliza Michalik i Piotr Lisiewicz, dziś jeden z najbardziej rozpoznawalnych autorów tygodnika. Nie zostawiają na stacji suchej nitki, a w jej programie widzą zlepek antysemityzmu, rusofilii, socjalizmu, strachu przed masonerią oraz niechęci do Unii Europejskiej i USA.
Artykuł jest dobrze udokumentowany, pada wiele cytatów z audycji Radia Maryja: „Oświęcim nie był obozem zagłady, lecz obozem pracy, posiłki bywały trzy razy dziennie, a Żydzi często pełnili różne funkcje obozowe, na przykład kapo”; „Wielka szkoda, że Hitler nie wyniszczył tych krwiopijców [Żydów - przyp. red.]”; „Tak długo, jak od większości polskich ministrów będzie czuć macą i cebulą, tak Polska nigdy nie będzie Polską”. Najciekawszy fragment tekstu - ten, o który o. Rydzyk ma dziś pretensje - jest jednak rozwinięciem wątku sygnalizowanego wcześniej przez Kaczyńskiego. Autorzy piszą, że stacja korzysta ze znajdujących się w Samarze i Krasnodarze nadajników, których właścicielem jest rosyjskie ministerstwo łączności. Twierdzą też, że na przyjęciu z okazji ósmych urodzin rozgłośni bawiła delegacja rosyjskiej ambasady, której ojciec Rydzyk miał głośno dziękować. Tekst nie zostawia miejsca na domysły - dziennikarze, parafrazując znane hasło Radia Maryja, nazywają je „rosyjskim głosem w waszych domach”.
Styczeń 2007 r., pełnia rządów PiS. Tygodnik Tomasza Sakiewicza podaje, że nowo mianowany metropolita warszawski abp Stanisław Wielgus był agentem PRL-owskiego wywiadu. Toruńskie media stają w obronie hierarchy, ale jego ingres zostaje odwołany w dużej mierze za sprawą interwencji ówczesnego prezydenta w Watykanie. Kiedy abp Wielgus ogłasza rezygnację, w katedrze rozlegają się okrzyki radości wymieszane z buczeniem rozczarowanych sympatyków Radia Maryja. Telewizyjne kamery pokazują pierwsze ławki. Jedyną osobą, która w nich klaszcze, jest Lech Kaczyński. W tamtym czasie Radio Maryja jednak nie atakowało środowiska PiS zbyt ostro. Pierwszy ostrzejszy zarzut pod adresem partii Kaczyńskiego, pojawił się dopiero kilka miesięcy temu w książce Karczewskiego: „Niezadowolone z papieskiej nominacji były również prawicowe elity władzy, które zdawały sobie sprawę, że przy abp. Stanisławie Wielgusie jako metropolicie warszawskim nie da się z Kościoła uczynić przystawki do partii rządzącej”.
Dar ołtarza
Mówi polityk PiS: - Sprawa abp. Wielgusa i nadajników na Uralu to tylko pretekst. Gdyby naprawdę o to chodziło, ojciec dyrektor musiałby zaatakować nas. A nie robi tego, bo jego prawdziwym problemem jest Republika.
To, że o. Rydzyk atakuje „Gazetę Polską”, a nie PiS, nie oznacza oczywiście, że stosunki między Toruniem a Nowogrodzką są idealne. - W radiu panuje przekonanie, że relacje PiS ze środowiskiem Sakiewicza są bardziej szczere, serdeczne. Wystarczy spojrzeć na spółkę Srebrna, która zainwestowała w „Gazetę Polską Codziennie”. A Toruń? Ojciec Tadeusz prosił, żeby partia zaczęła zamawiać ekspertyzy w jego uczelni, ale Kaczyński go nie posłuchał. Sami posłowie PiS też nie chcą sypać groszem. Na Jasną Górę przyjeżdżają chętnie, pełnymi autokarami, ale jak przychodzi do daru ołtarza, to razem uzbierają 10 tys. złotych. A są Polonusi, spośród których każdy daje po 20 tys. doi. - twierdzi jeden z rozmówców związanych z Toruniem.
Jak dalej potoczy się konflikt między o. Rydzykiem a Republiką? Na razie nic nie wskazuje, by telewizja Sakiewicza była w stanie zagrozić pozycji toruńskiego imperium. Osoby zbliżone do Republiki przebąkują zresztą, że jak tak dalej pójdzie, to stacja zostanie odsprzedana Solorzowi, który na wypadek rządów PiS może szukać politycznej osłony dla swoich interesów.
Wtedy dopiero redemptorysta miałby używanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz