piątek, 27 października 2017

Bracia w walce



Internetowi followersi Cejrowskiego i Kolonki nie są zadowoleni z ich bratobójczej walki. Piszą: „Jesteście dla nas autorytetami. Proszę mówić jednym głosem! Panie Mariuszu, proszę przestać atakować pana Wojtka! Niech znów połączy was Polska!”

Elżbieta Turlej

Bóg zapłać - odpowiada na „Szczęść Boże” Cejrowskie­go widownia w bydgoskim Multikinie. Wojciech Cej­rowski występuje ze stand-upem „Maniana”. Żartuje z kobiet („mają inne mózgi niż mężczyźni”), dzikich, któ­rych spotkał podczas podróży, Niemców („kiedy pytają, skąd jestem, mówię: z Aus­chwitz”). Na zakończenie publiczność pyta o Mariusza Maksa Kolonkę: - Powie­dział, że nie jest pan ani dziennikarzem, ani obywatelem amerykańskim. I że obra­ża pan i jednych, i drugich.
   - Może tak zareagował, bo wchodzę na jego poletko, zabieram mu chleb? - za­stanawia się Cejrowski. - Możemy upra­wiać je wspólnie.

WALKA Z KOMUNĄ
Sławomir Zieliński, były dyrektor TVP1, dziś w Agencji Reklamowej JERO, uważa, że wspólny program Cej­rowskiego i Kolonki mógłby być hitem.
- Obaj mają barwne osobowości i chary­zmę. Ale Mariusz chyba nadal myśli, że wszystko, co płynie zza wielkiej wody, powinno być u nas odbierane na klęcz­kach. Może krytykując Cejrowskiego, chce skorzystać z jego powrotu do me­diów i o sobie też przypomnieć? - zasta­nawia się Zieliński.
   Obaj są do siebie podobni: nie tylko w sposobie uprawiania dziennikarstwa, ale też konstruowania własnej legendy. Legenda Cejrowskiego (opisana w bio­grafii Grzegorza Brzozowicza) zaczyna się od biedy w domu i PRL za oknem. Aby się z nich wyrwać, w dzieciństwie robił bizne­sy, np. sprzedawał na warszawskich Ko­szykach przetwory ciotki z Kociewia. I już w podstawówce walczył o niepodległość Polski. W siódmej klasie założył Zwią­zek Walki i Sabotażu i przepisywał ulotki o Katyniu. Po śmierci Grzegorza Przemy­ka (z równoległej klasy w liceum) ubecy wybrali go do zastraszenia reszty uczniów - porwali spod szkoły i wyłamali mu pal­ce. Losy Kolonki - opisane przez niego w „Odkrywaniu Ameryki” i na blogu - są niemal identyczne. Czyli bieda w domu i działalność antykomunistyczna przy boku przyszłego ministra Radka Sikor­skiego. Przyszły minister - podaje Kolonko - roznosił bibułę, Mariusz dostarczał potrzebującym węgiel kradziony ze szkol­nej kotłowni. Pewnego dnia z siatką peł­ną węgla trafił na nielegalną manifestację. Naprzeciw nieuzbrojonych robotników stanęło ZOMO. Miał dylemat: zmarznięta babcia czy walka? Wybrał to drugie.

WALKA O PRIME TIME
Pod koniec lat osiemdziesiątych po­stawili na tego samego konia: emi­grację do USA. Mariusz remontował dachy w Nowym Jorku. Wojciech prze­woził auta z Zachodniego Wybrzeża na Wschodnie. Tymczasem w Polsce zmie­nił się ustrój i powstał popyt na wszystko co zagraniczne. Młodzi, z dobrym an­gielskim, doświadczeniem pracy w USA, wypłynęli na tej fali. Kolonko zaczął współpracować z „Panoramą”. Cejrow­ski zaczął produkować „Listę Przebojów Country” Korneliusza Pacudy. Stamtąd trafił do stawiającego pierwsze kroki Ra­dia Kolor Manna i Materny. Przez mie­siąc słuchacze dzwonili, błagając, żeby zdjąć go z anteny. Potem, jak mówi Woj­ciech Mann, pokochali Cejrowskiego za to, że ich irytuje. Tak jak Kolonkę.
   - Obaj stali się głosem młodych Po­laków spragnionych wielkiego świata - mówi dr Jacek Wasilewski, medioznawca. - Mówili do nich z amerykańskim ak­centem, z luzem. Byli irytujący, ale jacyś. Symbolizowali wolne media.
   W latach 90. stali się pierwszymi celebrytami polskich mediów.
   - Wojtek ożenił się z Beatą Pawlikow­ską, podróżniczką i dziennikarką. Cie­szył się, że ganiają za nimi paparazzi. Mówił: „Jedzą mi z ręki, a zobaczysz, co będzie, jak razem odkryjemy jakieś nie­znane plemię w Amazonii, będziemy ustawieni do końca życia” - wspomina kolega z TVP.
   Kolonko pracowicie tworzył swoją le­gendę człowieka sukcesu. Opowiadał dziennikarzom - przez telefon, bo do Polski przyjeżdżał niechętnie - o swych samochodach, grze na giełdzie, uzależ­nieniu od siłowni i towarzystwa pięk­nych kobiet. Dziennikarka, która robiła z nim wywiad w Nowym Jorku, śmieje się, że legenda odstawała od rzeczywi­stości. - Przyszedł na spotkanie z kame­rą w reklamówce. Wziął najtańszą kawę i zapłacił tylko za siebie. I głównie narze­kał: na polską upierdliwość, hucpę, stadność i nieumiejętność prowadzenia small talk - wspomina. - Co nie przeszkadzało mu zarabiać w Polsce pieniędzy.
   Ale - jak ocenia ich wspólny znajomy - w latach 90. Kolonko i Cejrowski mieli świetny pomysł na siebie. I nie wchodzili sobie w paradę. Kolonko dawał ludziom rozrywkę i złudzenie, że american dream jest możliwy. Dzięki programowi „WC Kwadrans” Cejrowskiego Polak mógł dać upust zniechęceniu i rosnącemu rozczarowaniu wolnością. WC, w kow­bojskich butach i z kubkiem, którym walił w stół, stawał po jego stronie.
Wyrzucił z programu Andrzeja Leppe­ra: „Won ze studia, bo ja ze złodziejami nie rozmawiam”. Proponował nauczy­cielce, która zaprosiła do szkoły eduka­torów seksualnych: „Niech pani trzem milionom naszych telewidzów opowie - swoim pierwszym razie!”. Widzowie byli zachwyceni. I tłumnie przyjeżdżali na organizowane przez niego w rodzin­nym Osieku - i traktowane jako źród­ło dochodu rodziny Cejrowskich - Zloty Ciemnogrodu.
   - Zajmowałem się kolaudacją „WC Kwadransa” - wspomina publicysta Ce­zary Michalski, w latach 90. związany z TVP. - Czułem, że to tykająca bomba, i miałem pilnować, żeby nie wybuchła. Nie udało się. Cejrowski został przez śro­dowisko „Gazety Wyborczej” posądzony o faszyzm i skazany na medialną banicję.
   Za to gwiazda Kolonki nabrała bla­sku. - Podczas ataku na WTC przysyłał do Polski doskonałe i poruszające materiały z USA - przyznaje Zieliński. - Dostał sta­tuetkę Wiktora za odkrycie roku. Potem jakby stracił wyczucie polskiego widza. Dawał anegdotę, a było zapotrzebowa­nie na pogłębioną analizę społeczno-po­lityczną. TVP zrezygnowała z jego usług.

WALKA O PRZETRWANIE
I znów ich historia złapała wspólny mianownik: obaj musieli nauczyć się żyć poza mediami. Paparazzi przestali się nimi interesować. Beata Pawlikowska ogłosiła w mediach, że już nie jest żoną Cejrowskiego, a aktorka Weronika Rosati przestała być dziewczyną Kolonki. Tele­fony z propozycjami sesji i okładek na tle Manhattanu przestały dzwonić.
   Z trudem odnajdywali się na medial­nym oucie. Cejrowski kupił gospodar­stwo w Arizonie, zajął się rolnictwem. Kolonko został twarzą amerykańskiej firmy ubezpieczeniowej. Usiłowali wró­cić do prime time’u z tym, od czego za­czynali: Cejrowski jako podróżnik (usiłując sprzedawać swoje programy podróżnicze do Polsatu), Kolonko jako korespondent z USA. Obaj bez sukcesu.
   - Dziś wyprawa podróżnicza ma być albo sportowym wyczynem, albo repor­terskim pogłębieniem wiedzy o świecie i próbą zrozumienia drugiego człowie­ka, odmiennego od nas. Podróże Cejrow­skiego nie mieszczą się w żadnej z tych kategorii, głównie przez jego poczucie wyższości nad innymi kulturami - mówi Tomasz Michniewicz, reportażysta, po­dróżnik i organizator wypraw.
   - Dla młodych widzów przerysowany i balansujący na granicy groteski styl Kolonki stał się synonimem obciachu - do­daje dr Jacek Wasilewski.

WALKA ZE SOBĄ
Jednak obaj załapali się na swo­ją szansę, gdy polityczne wiatry zawiały w prawą stronę. Cejrowski wśród czytelników „Gazety Polskiej”, Radia Maryja i TV Niepokalanów od­nalazł dawnych odbiorców „WC Kwa­drans”. Wyczuł ich nieufność do Unii; ogłosił, że w ramach protestu przeciwko biurokracji unijnej zrzeka się polskie­go obywatelstwa i przyjmuje paszport Ekwadoru.
   W tym samym czasie Max Kolonko proponował swe usługi większości me­diów. Rozmowy jednak kończyły się na etapie negocjacji honorariów. Chciał zarabiać tyle, ile gwiazdy CNN czy BBC. - Niech nie myślą, że się skoń­czyłem - mówił znajomym. Wreszcie, jak pisze, „zostałem z kamerą, moją je­dyną, najwierniejszą towarzyszką”. Za­łożył telewizję internetową (MaxTV, MaxTVNews, MaxFilms), do której wrzucał radykalne komentarze. Uderzał w feministki, które nazwał „sikającymi nienawiścią czarownicami z warszaw­ki” i w uchodźców. Zachęcał do uzbro­jenia Polaków, aby byli gotowi na wojnę z islamem. Handlował przy okazji kub­kami z dziewczyną w negliżu i hasłem: „Ja się nie pierdolę, tylko mówię, jak jest”. Szybko zdobył ponad pół miliona subskrybentów.
   Tymczasem w TVP Info - a także w ra­diowej Trójce i na łamach „Do Rzeczy” - zaczął brylować Cejrowski. Jako gość Michała Rachonia w „Minęła 20” poja­wia się w nieomal identycznej scenerii jak Kolonko w swych kanałach interne­towych: „nadaje” do studia w Warszawie na tle półki z książkami, flagi amery­kańskiej, monitora. I podobnie jak Kolonko uderza we wrogów „prawdziwych Polaków”: w feministki, gejów i lesbij­ki, liberałów, polityczną poprawność, skarbówkę. Pytany, czy ogląda MaxTV, odpowiada, że nie musi, bo to przypomi­nałoby patrzenie na siebie w lustrze. Ale gdyby trzeba było napisać nową konsty­tucję, on, Kolonko, i Kukiz zrobiliby to najlepiej ze wszystkich. Jak na prawdzi­wych patriotów przystało.
   Kolonko nie ma wyjścia. Aby prze­trwać i wrócić do mainstreamu, musi być jeszcze bardziej wyrazisty i dorzucić coś ekstra. Nie przebiera więc w słowach..
O wystawieniu „Klątwy” w Teatrze Współczesnym pisze: „Chorwacki du­pek wiesza Polakom ich papieża”. O abo­namencie za TVP: „Polaku, płać i oglądaj jak kura sra na wizji”. Monikę Olejnik nazywa hieną, a Cejrowskiemu zarzuca, że uprawia w TVP „tabloidowy populizm z flagą amerykańską i Matką Boską”.
Internetowi followersi Cejrowskiego i Kolonko nie są zadowoleni z ich bra­tobójczej walki. Piszą: „Jesteście dla nas autorytetami. Proszę mówić jednym gło­sem! Panie Mariuszu, proszę przestać atakować pana Wojtka! Niech znów po­łączy was Polska!”.
   Podobnego zdania jest widownia w bydgoskim Multikinie. Po skończo­nym stand-upie „Maniana” urządza owację na stojąco. Ale nie będzie bisów. Jest za to prośba ze sceny:
   - Pomódlcie się za mnie, jeśli się podo­bało - mówi Cejrowski. - A jeśli się nie podobało, pomódlcie się tym bardziej. N

1 komentarz:

  1. Na szczęście ani jednego, ani drugiego tandeciarza nie trzeba oglądać ani słuchać.

    OdpowiedzUsuń