wtorek, 18 października 2016

Słabsza wersja Leppera



Sejmu się boi i go nie rozumie. Nie nadaje się na lidera. Nie ma nerwów do zarządzania ludźmi. Po kwadransie awantur skacze mu ciśnienie, rzuca „kurwą”, trzaska drzwiami i idzie na papierosa

Wojciech Cieśla

Zaraz po wyborach na pierw­sze spotkanie z posłami w klubie wyszedł jak tre­ner, jak zawodowy co­ach - wspomina polityk związany z Pawłem Kukizem. - Stanął i powiedział: „Jesteście moimi wojowni­kami, Tu, w Sejmie, będziecie moimi ko­mandosami”. Zachowywał się jak guru jakiejś przypadkowej sekty, na krześle obok siedział facet z Ruchu Narodowe­go, za nim były działacz Platformy. Po­mieszanie z poplątaniem. Pomyślałem sobie: co ten człowiek opowiada?
   Do wyborów Kukiz’15 szedł głośno, z wyrazistym sztandarem. Głosił: sądy i prokuratura źle działają, procedury ad­ministracyjne są nieżyciowe, urzędni­ków jest zbyt wielu, system emerytalny nie do utrzymania. Obiecywał: zorga­nizujemy wybory w nowej ordynacji, wprowadzimy jednomandatowe okrę­gi wyborcze, wywalimy scenę polityczną w kosmos. Rozbetonujemy Polskę.
   Z balonu obietnic powietrze uszło już po kilku pierwszych miesiącach. Potem z klubu Kukiz’15 odeszli pierwsi posło­wie. Poseł PiS: - W ciągu roku dokona­li właściwie dwóch rzeczy: poseł Liroy złożył projekt legalizacji medycznej marihuany, a poseł Kukiz wprowadził do Sejmu narodowców.
   Dokąd dziś zmierza Paweł Kukiz?

ARMIA ZE ŚWIĘTA GRZYBA
Lato 2015 r. - Chodźcie z nami! Idź­my razem! Po Polskę dla naszych dzieci i wnuków! - apeluje muzyk Paweł Ku­kiz, niedawny kandydat na prezyden­ta. - Są nas setki tysięcy. Może nawet miliony. Ludzi, którzy z przerażeniem patrzą, dokąd „politycy”, a szczegól­nie „partia miłości”, prowadzą naszą ojczyznę.
   Komitet Kukiza w wyborach do Sej­mu zajmuje trzecią pozycję, dostaje aż 9 procent głosów. Jego wyborcy to mło­dzi, studenci i uczniowie, dla których Polska od zawsze jest w NATO i Unii - często wkurzeni byli wyborcy PO, poparcie dla Kukiza to środkowy palec wystawiony III RP.
   Koniec sierpnia 2016 r,, Borzęcin w Małopolsce. Drugi zjazd tych, którzy kilka lat temu skrzyknęli się w sprawie jednomandatowych okręgów wybor­czych (JOW). Sami siebie nazywają ar­mią Kukiza. Ludzie od czarnej roboty: zbierania podpisów, akcji plakatowych, działalności w internecie. To dzięki nim Kukiz - który nie miał i wciąż nie ma struktur w terenie - wszedł do Sej­mu. O sobie mówią: woJOWnicy. Armia miała się kiedyś przekształcić w stowa­rzyszenie, ale jakoś nie wyszło. Zamiast tego Kukiz założył Stowarzyszenie na rzecz Nowej Konstytucji Kukiz’15.
   Ci, którzy zjeżdżają na pole biwakowe do Borzęcina, nie przypominają armii: garstka osób w średnim wieku rozpala grilla między namiotami, popija piwo.
   W Borzęcinie leje jak z cebra, na szczęście zjazd armii Kukiza pokry­wa się z lokalnym Świętem Grzyba. Są stoły zjedzeniem, wieczorem przyjeż­dża sam Kukiz. - Powiedział, że w dal­szym ciągu walczy o nową konstytucję, o zniesienie progu referendalnego, o jednomandatowe okręgi - relacjonu­je samorządowiec z pobliskiej Bochni.
   - Wszystkim bardzo się podobało. Nikt nie spytał, dlaczego jeszcze nie spełnił żadnej obietnicy.
   Następnego dnia kulminacja Święta Grzyba. Publiczność w strugach desz­czu czeka na lidera ruchu. Paweł Ku­kiz śpiewa swoje największe przeboje. Publiczność mimo deszczu wciąż pod sceną, zaraz po Kukizie ma się pojawić Urszula.

ZMIELENI, NIEPOKONANI, POKŁÓCENI
Oburzeni, Niepokonani, Zmieleni, ruchy na rzecz JOW, woJOWnicy, armia Kukiza. Mapa sił, które popierały Kuki­za lub które tworzył on przez ostatnie pięć lat, pełna była frakcji i odłamów. Sam piosenkarz nigdy nie zadeklaro­wał, do którego z nich było mu najbliżej.
   Wszyscy, którzy działali z byłym li­derem zespołu Piersi, twierdzili, że to właśnie oni tworzyli właściwy ruch. Co się z nimi stało?
   Zmieleni (powstali w 2012 r.) już nie istnieją. Platforma Oburzonych (po­wstała w 2013 r.) rozpadła się po roku. Ruch Oburzonych już nie istnieje. Oby­watelski Ruch Oburzonych z Tarnowa też nie. Ruchem Oburzonych Rzeczpo­spolita Obywatelska zawiaduje Piotr Rybak, były współpracownik Kuki­za, dziś z nim pokłócony. Stowarzysze­nie Oburzonych z Warszawy z Kukizem nie ma już nic wspólnego. Niepokona­ni, kolejna efemeryda z kręgów Kukiza, to dziś kilka osób działających w niedu­żym stowarzyszeniu, poza polityką.
   - Te projekty musiały się rozpaść - uważa jeden ze współpracowników Kukiza. - Paweł ma alergię na partyj­ność, jak sam mówi - na „partiokrację”. Przed wyborami w 2015 r. uznał, że moż­na działać bez struktur, bez lokalnych liderów. Że kampanię zrobią mu ludzie, którzy skrzykną się przez internet. Po­tem systematycznie odcinał ludzi, któ­rzy chwilę wcześniej, przed wyborami prezydenckimi albo do Sejmu, pomaga­li mu w kampanii. Pamięta pan Rober­ta Raczyńskiego, prezydenta Lubina? To on wymyślił Kukiza jako frontmana. Paweł odciął mu tlen, jak tylko Raczyń­ski zaczął się pojawiać w ogólnopol­skich mediach - jak w ZSRR Jeżów Jagodę wyciął starych towarzyszy ze zdjęć. Nowych znalazł w ruchu narodo­wym. Stał się politykiem w tym sensie, że mówi różne rzeczy różnym ludziom w różnych miejscach.

TRZY CZYTANIA, CZARNA MAGIA
Mówi były współpracownik Kukiza: - Paweł jest egotyczny, niebywale chaotyczny. Nabija się z księży, a potem wpada w bogoojczyźniany patriotyzm. Jedzie na Majdan, a po chwili ostrzega przed Ukrainą. Jest pokręcony. Ataku­je tych, którzy nie okazują mu wystar­czająco dużo szacunku. Ma w sobie lisią nieufność, jest chytry, w tym doskona­le pasuje do polskiego środowiska po­litycznego. Przypomina mi Leppera. Z tym że Lepper miał szersze horyzonty i był lepiej zorganizowany. Pawła Sejm onieśmiela, improwizować nie potra­fi. Widział go pan kiedyś na mównicy? Od roku zabrał głos kilkanaście razy. Na początku w ogóle nie kumał procedur. Jakie trzy czytania? Głosowania? Czar­na magia!
   Klub Kukiz’15 ma 36 posłów. Miał ich 42, ale część pokłóciła się z liderem i już jest poza klubem.
   Poseł z Kukiz’15: - Sejmu się boi i go nie rozumie. Nie nadaje się na przy­wódcę. Nie ma nerwów do zarządzania ludźmi. Po kwadransie awantur skacze mu ciśnienie, rzuca „kurwą”, trzaska drzwiami i idzie na papierosa.
   Według polityków Kukiz’15 w niedu­żym klubie działają dziś cztery frakcje: republikańska, JOW-owcy, związkow­cy oraz od pięciu do siedmiu narodow­ców - m.in. Sylwester Chruszcz, Adam Andruszkiewicz.
   Opowiada jeden z działaczy: - Ruch nie ma spoiwa ideowego. Może stąd fa­scynacja Kukiza narodowcami.
   Dziennikarz polityczny z ogólno­polskiego portalu: - Gdyby ktoś mnie prosił o tekst o kukizowcach, nie wie­działbym, co napisać. Oni są jak pierw­sza Samoobrona, tylko mniej spójni. Tamtych łączyło jeszcze to, że kradli.
   Były poseł Kukiza: - Był taki Jacek na Śląsku, miły chłopak, pełnomocnik. Sie­dzieliśmy nad listami, a on nam kiełbas­ki przywoził, miał kiosk z kiełbaskami. Paweł dał mu jedno z ostatnich miejsc na liście.
   Były działacz: - W kluczowych mo­mentach Paweł znika. Nie ma go. Tak było przy układaniu list wyborczych rok temu. Ma swoje sekrety, jest za­mknięty. Wiedział pan, że przez 33 lata był warszawiakiem? Zameldował się w mieszkaniu po babci na Mokotowie, kilka lat temu wykupił je z bonifikatą. Nigdy się z tą warszawskością nie afi­szował. O swoich rozmowach z Kaczyń­skim nie informuje posłów. O układaniu się z PiS w sprawie swoich ludzi w radiu i TVP też nie.

KUKIZ Z NARODOWYM WĄSEM
Pliki z nagraniem prywatnej roz­mowy Pawła Kukiza dotyczącej dzia­łaczy Ruchu Narodowego pojawiają się w sieci w kwietniu. Lider Kukiz’15 nie przebiera w słowach: - Nienawidzę tych psychopatów, którzy mówią, że nale­ży Żydów mordować albo Murzyna za­strzelić, dostaję białej gorączki.
   W klubie parlamentarnym Kuki­za jest kilku posłów powiązanych ze środowiskiem narodowców. Przy ich wsparciu muzyk prowadził kampa­nię wyborczą. Spośród nich po publi­kacji taśm unosi się honorem jedynie Robert Winnicki, lider Ruchu Narodo­wego. Odchodzi. Reszta przełyka słowa o psychopatach.
   Miesiąc później ten sam Kukiz, któ­ry ledwie co opluwał narodowców, ogła­sza powstanie stowarzyszenia Endecja. Wśród frontmanów Rafał Ziemkiewicz, Adam Andruszkiewicz („Endecja będzie głosiła hasło: „Polska dla wszystkich Po­laków, także dla młodego pokolenia””), Sylwester Chruszcz („Stowarzyszenie przywróci endecką szkołę myślenia”)
Bartosz Jóźwiak. Ziemkiewicz zapo­wiada, że Endecja będzie fabryką elit dla nowej, endeckiej Polski. Paweł Kukiz: - Celem stowarzyszenie jest krzewienie myśli wspaniałego polskiego patrioty męża stanu Romana Dmowskiego.
   Po co Kukizowi narodowcy? Poseł Ku­kiz’15: - W wyborach dali mu struktury.
ciągną za sobą na razie mały, ale zmo­bilizowany elektorat. Ale Endecja to koncesjonowani narodowcy. W Marszu Niepodległości ich pan nie zobaczy. To dla ich środowiska mocno niewygodne.
   W czasie konferencji w Sejmie na scenie zaciera ręce Marek Jakubiak. - To szara eminencja ugrupowania - uwa­ża jeden z posłów (w Kukiz’15 nie wol­no mówić „partia”, partie to samo zło).
- Rodzaj klubowego dzierżymordy. Ku­kiz opowiada, że Jakubiak przed wybo­rami prezydenckimi wpłacił po dziesięć tysięcy na Korwina, na Mariana Kowal­skiego i na niego. Na wszelki wypadek obstawił trzech, a potem w parlamen­tarnych już tylko Pawełka. Dostał miej­sce na liście. Ma wąsa, bredzi coś o husarii, produkuje narodowe piwo, rzucił coś niepochlebnego o gejach.
   - Jest narodowcem?
   - Bez żartów. Jedyne, co mogę o nim powiedzieć, to to, że jest skąpy.
   Poseł Jakubiak, szef Browarów Re­gionalnych, to były PRL-owski żołnierz zawodowy, niespełniony husarz, były wspólnik gangsterów z Gdańska (gdy ich kłopoty z prawem opisał „Newsweek”, Jakubiak wytoczył tygodnikowi pro­ces karny, który przegrał). Rok po wybo­rach narodowcy nie traktują Jakubiaka jak swego. Mówi jeden z działaczy Mło­dzieży Wszechpolskiej: - Ci z Endecji mają z nim kłopot. On się obraca w dziw­nych kręgach. Raz pojechałem do niego do Ciechanowa na imprezę, a tam sama wojskówka. Czułem się jak na domówce u Kwaśniewskiego lub Kalisza.

WACHOWSKI Z WYROKAMI
Według działaczy w klubie Ku­kiz’15 rządzą dziś dwaj ludzie: psy­chiatra Paweł Kukiz-Szczuciński oraz Dariusz Pitaś. - Bracia Wachowscy - żartuje jeden z posłów. - Najwierniej­si gwardziści.
   Paweł Kukiz-Szczuciński miał po­znać piosenkarza na pogrzebie jego ojca. Wkrótce potem przed kampanią do Sejmu brał udział w przesłuchaniach - rodzaju castingu, który miał wyło­nić najlepszych kandydatów na kandy­datów na posłów. Podczas przesłuchań padały pytania w rodzaju: „Co to jest marksizm kulturowy?”, „Skąd pan ma majątek?”, „Za co pan kupił dom?”, „Dlaczego banki powinny zostać zrepolonizowane?”. Część rozmów była na­grywana. Szczuciński siedział z boku, obserwując kandydatów.
   Dariusz Pitaś, jeden z najbliż­szych doradców Kukiza, formalnie jest dyrektorem biura klubu posel­skiego Kukiz’15 i członkiem zarządu stowarzyszenia promującego ideę no­wej konstytucji. W grudniu 2015 r. „Newsweek” ujawnił, że w przeszłości dopuścił się kradzieży, wyłudzenia, nie płacił alimentów i siedział w areszcie. Jego wyroki uległy już zatarciu. Pitaś ma ogromny wpływ na decyzje podej­mowane przez Kukiza, odpowiada za przygotowanie instrukcji, według któ­rych głosują posłowie, zarządza budże­tem klubu.
   Mówi jeden z posłów Kukiza: - Po­mysł Pawła na działalność? Podkradać elektorat narodowy. Sprzeciw wo­bec CETA, antyimigranckość. Tyl­ko tak możemy się odróżnić od PiS czy Nowoczesnej.
   Były działacz Kukiza: - Kukiz w stycz­niu ogłosił rozpoczęcie zbiórki pod­pisów pod wnioskiem o referendum
w sprawie przyjmowania uchodźców z Syrii. Do dzisiaj nie uzbierali obieca­nego pół miliona. Nie mają do tego lu­dzi, rok po wyborach nie mają struktur w terenie. Ich pomysł na działalność jest prosty: przetrwać do wyborów sa­morządowych i powtórzyć manewr z 2015 roku: do walki staną Kukiz jako szyld i jego dwór, który zdecydu­je o kandydatach na listy. To się skoń­czy katastrofą. Nie wyjdą ze stadium larwalnego. Spadną do poziomu Ru­chu Narodowego, Paweł zostanie Korwinem bis. Jeszcze nie zrozumiał, że w byciu liderem trzy czwarte czasu spędza się na użeraniu ze strukturami. Myśli, że wystarczy powiedzieć, że obu­rzonych w Polsce są miliony i nie mieć programu. Nie wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz