poniedziałek, 10 października 2016

W milionach i w puszczy



Fundacja związana z „Gazetą Polską” została organizacją ekologiczną i teraz może dostać 6 mln zł na propagandę w sprawie wycinki Puszczy Białowieskiej. Pieniądze dzieli fundusz, którym rządzi zaufany prezesa PiS. Fundację nadzoruje krewny prezesa

Wojciech Cieśla

W tej sprawie wyda­rzyło się mnóstwo przypadków. Fundacja To­masza Sakiewicza, Katarzyny Hejke i Grzegorza Tomaszew­skiego (krewnego prezesa PiS) przez siedem łat zajmowała się płaceniem grzy­wien za prawicowych dziennikarzy i budo­wą wolnych mediów. Aż - przypadkowo, rzecz jasna - wiosną tego roku tak zmie­niła statut, że może uchodzić za organiza­cję ekologiczną. I przez przypadek dzięki tej zmianie mogła wystartować w konkur­sie Narodowego Funduszu Ochrony Śro­dowiska i Gospodarki Wodnej.
   Przez przypadek też szefem NFOSiGW jest Kazimierz Kujda, były wspólnik Sa­kiewicza i krewnego prezesa PiS. I przez przypadek te „ekologiczne” zmiany w statucie fundacji się opóźniły; wtedy zupełnym przypadkiem NFOSiGW dwa razy wydłużył termin naboru wniosków na konkurs.
   Przypadkowo wniosek fundacji (choć według źródeł z NFOSiGW prawdopo­dobnie nie spełniał wymogów formal­nych) trafił na krótką listę projektów, które mogą dostać pieniądze. Opiewa na
6 mln zł, czyli prawie połowę całego fun­duszu na konkurs. Reszta zostałaby po­dzielona między 16 innych organizacji. Przypadkowo za pieniądze z NFOSiGW ma powstać telewizja „propagująca wiedzę na temat bioróżnorodności, ochrony, idei zrównoważonego rozwoju (...) na przykła­dzie terenów Puszczy Białowieskiej”.

SZABLĄ POGONIMY
- Antoni! Antoni! - skanduje tłum, gdy na scenę wchodzi minister obrony. Jest połowa sierpnia, w War­szawie trwa piknik z okazji rocznicy Bi­twy Warszawskiej. Obok Jana Pietrzaka na scenie pojawia się Antoni Maciere­wicz i porównuje Jarosława Kaczyńskie­go do Józefa Piłsudskiego.
   Nagle na scenę wkracza Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Pol­skiej”. W ręku trzyma szablę: - Mamy prezent dla pana ministra, prezent, któ­rym chcemy wyrazić to, co dzisiaj naj­bardziej czujemy - tłumaczy. - To kopia szabli Józefa Piłsudskiego, szabli, któ­rą pobił bolszewików. Panie ministrze, niech się boją do nas przyjść!
   Sakiewicz nie jest na scenie przy­padkowo. To jego Fundacja Niezależne Media zorganizowała koncert połą­czony z wręczaniem szabli. Założyli ją w 2009 r. Tomasz Sakiewicz i praw­nik reprezentujący przed sądami „Ga­zetę Polską” oraz inne media związane z Sakiewiczem, by wspierać przegry­wających procesy prawicowych dzien­nikarzy: płacić za prawników, ratować w finansowych opałach. Pomocy finan­sowej udziela głównie mediom zwią­zanym z Sakiewiczem, a prawnej pracującym w nich dziennikarzom.
   Jej zarząd przez lata zmieniał się, ale w radzie fundacji, która powołuje i odwo­łuje władze, niezmiennie zasiadają Tomasz Sakiewicz i Katarzyna Hejke, frontmani „Gazety Polskiej” i TV Republika.
   Fundacja nie ma swojej strony WWW ani nie składa w sądzie sprawozdań fi­nansowych. O jej działaniach wiadomo z publikacji „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”, w obu tytułach re­gularnie pojawiają się apele o datki „na budowę wolnych mediów”.
   Na co dotąd szły datki? W 2013 r. „GPC” relacjonuje proces, który Adam Michnik, naczelny „Gazety Wyborczej”, wytoczył Sakiewiczowi i Jerzemu Targalskiemu. Pod tekstem - dane do przelewu. Kolej­na zbiórka jest na karę, jaką po przegra­nym procesie z Januszem Kaczmarkiem ma zapłacić dziennikarka Dorota Kania. Grzywnę za jej inny proces, z byłym puł­kownikiem ABW, też płaci fundacja.
   W tym samym roku fundacja zbiera datki na emisję płyty z rekolekcjami ojca Johna Bashobory pod tytułem „Jezus Chrystus - Zbawiciel Wszystkich Naro­dów”. Rok później na wsparcie dzienni­karza Pawła Mitera. W 2015 r. gdy „Gazeta Polska” ma przeprosić Milana Suboticia w „GW” i „Rzeczpospolitej”, sam naczel­ny apeluje o składkę na konto fundacji.
   Gdy o nazwiska osób, którym funda­cja pomogła, pyta branżowy miesięcznik „Press”, redaktor Sakiewicz wymienia Jacka Sobalę, Jana Pospieszalskiego, Do­rotę Kanię i Tomasza Terlikowskiego. A dziennikarze niezwiązani z prawico­wymi mediami? - Bez ich zgody nie mogę zdradzić nazwisk - tłumaczy Sakiewicz.

POŻYTEK WSPIERANIA TEŚCIA
Podobne wartości jak fundacja ma uruchomiona w 2012 r. telewi­zja Republika. Sakiewicz jest jednym z jej twórców oraz wiceprezesem. W paź­dzierniku 2014 r. pisze do widzów: „Praw­dziwym źródłem zasilania telewizji są pieniądze wpłacane na Fundację Nieza­leżne Media i na karty”.
   Fundacja Niezależne Media to dziś frag­ment medialnego kłębka, który zbudował Tomasz Sakiewicz. Założyciele funda­cji są współudziałowcami Republika TV, a jej siedziba mieści się w tym samym lo­kalu przy ul. Filtrowej 63, który gości już redakcje „Gazety Polskiej”, „Gazety Pol­skiej Codziennie” oraz należących do Sakiewicza „Niezależnego Wydawnictwa Polskiego” i „Słowa Niezależnego”. - Pre­zesem fundacji jest Joanna Jenerowicz, dawna sekretarka Sakiewicza - uzupeł­nia jeden z dziennikarzy „GPC”.
   Dokumenty rejestracyjne założyciele fundacji składają w styczniu 2009 r., a już trzy miesiące później żądają, by sąd uznał ją za organizację pożytku publicznego (OPP). - Chodziło o to, by zdążyć, zanim wszyscy wyślą swoje PIT-y do skarbów- ki - tłumaczy jeden ze znajomych Toma­sza Sakiewicza. - Mogliby wtedy dostać 1 procent.
   Sąd się dziwi: jak to? przecież funda­cja dopiero się zawiązała? Ludzie Sakie­wicza na potwierdzenie, jak bardzo przez ten czas pomagali dziennikarzom, poka­zują sądowi różne pisma. Wśród nich po­dziękowanie od Piotra Nisztora i ksero jego artykułu o powstaniu fundacji pod tytułem „Za darmo będą bronić dzienni­karzy”. Są też podziękowania za wspar­cie „systemu newsletterowego”, którego beneficjentem jest spółka Rejtan (szefem Rejtana jest teść Tomasza Sakiewicza, on sam ma w niej udziały). Sąd nie jest prze­konany, że podziękowania dla Sakiewicza od portalu należącego do spółki, w której Sakiewicz ma udziały, dowodzą, że funda­cja działa na rzecz pożytku publicznego. Na OPP musi jeszcze poczekać.

JEST KUZYN, JESTEŚMY EKO
- Fundacja Niezależne Media to część biznesu Tomka - mówi były współpracownik naczelnego „Gazety Polskiej”. - Darowizny, spadki, składki za to fundacja organizowała konferen­cje w sprawie Smoleńska, pożyczała pie­niądze spółce wydającej „Gazetę Polską” i „Gazetę Polską Codziennie”. To nigdy nie były kokosy. Góra 200, 300 tysięcy rocznie.
   Z dokumentów w sądzie wynika, że w ostatnich latach fundacja organiza­cyjnie zamiera. Od 2012 r., gdy do rady programowej trafiają Jan Pospieszalski, Andrzej Waśko, Rafał Ziemkiewicz i Piotr Lisiewicz, niewiele się dzieje. Jej głów­na aktywność to wystawy smoleńskie i patriotyczne festyny.
   Nagle, wiosną tego roku, sprawy rusza­ją z miejsca. W kwietniu do rady - najważ­niejszej władzy fundacji - trafia Grzegorz Tomaszewski. To jeden z trzech członków rodziny Jarosława Kaczyńskiego, któ­rzy działają w sferze publicznej: Jan Ma­ria Tomaszewski to dziś szara eminencja TVP, Konrad Tomaszewski jest szefem Lasów Państwowych, a Grzegorz Toma­szewski od lat zasiada w organach zwią­zanej z PiS spółki Srebrna oraz spółek związanych z Sakiewiczem.
   Krewny Kaczyńskiego zostaje wybra­ny do rady fundacji 25 kwietnia. A już 29 kwietnia mija termin naboru wniosków na konkurs, który ogłosił Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOSiGW). Do wzięcia jest 13 mln zł.
Szefem NFOŚiGWjest Kazimierz Kujda, zaufany człowiek Jarosława Kaczyń­skiego. To również dobry znajomy i były biznesowy partner Sakiewicza. A także Grzegorza Tomaszewskiego, którego zna choćby z pracy dla spółki Srebrna.
   9 maja fundacja zmienia w sądzie sta­tut. W art. 10, ustęp 1, pkt 10 wpisuje fra­zę o „podejmowaniu inicjatyw w celu podtrzymania (...) dziedzictwa przy­rodniczego rozumianego jako ochrona środowiska, bioróżnorodności oraz pro­pagowanie idei zrównoważonego rozwo­ju, w tym wspieranie badań naukowych”.

JESTEM PREZESEM, ALE SIĘ NIE ZNAM
Po co zmiany w statucie? warunki konkursu określają krąg możliwych beneficjentów - w tym „pozarządo­we organizacje ekologiczne”, czyli orga­nizacje społeczne, których statutowym celem jest ochrona środowiska. Mówi nasz rozmówca z NFOŚiGW: - Działali na chybcika. Wpisali w statut fundacji sfor­mułowanie „dziedzictwo przyrodnicze”, ale nie zauważyli, że „dziedzictwo przy­rodnicze” nie stanowi celu statutowego, a więc nie spełnia warunków ustawy. Nie powinni przejść procedury konkursowej. A jednak przeszli.
   Niezwykłym zrządzeniem losu, gdy fundacja zmienia swój status na „ekolo­giczny”, NFOŚiGW dwa razy przedłuża termin złożenia wniosków, najpierw do 16 maja, potem do 23 maja 2016 r.
   Czy Fundacja Niezależne Media skła­dała wnioski w sprawie przedłużenia ter­minów? NFOŚiGW nie odpowiedział nam na to pytanie.
   Czy wniosek fundacji Niezależne Me­dia powinien zostać odrzucony ze wzglę­dów formalnych? Kto zasiadał w komisji konkursowej? Kto podjął decyzję o prze­dłużaniu terminów? NFOŚiGW milczy.
   Wniosek fundacji dostaje niemal mak­symalną liczbę punktów, choć jednym z kryteriów oceny jest doświadczenie w projektach edukacyjnych z zakresu ochrony środowiska. Trafia na krótką li­stę projektów, które jeszcze w tym roku mogą dostać pieniądze.
   Dzwonię do Joanny Jenerowicz, która formalnie prezesuje fundacji. - Konkurs? Tylko wyjdę do innego pokoju, chwilecz­kę. Tym się zajmował ktoś inny. Ja nie znam szczegółów.
   - Przekaże pani mój numer komuś, kto zna szczegóły?
   - Oczywiście.
   - Po chwili Jenerowicz przysyła SMS z prośbą o pytania e-mailem. Piszę e-maila. Bez odpowiedzi.
   Pytam NFOŚiGW o konkurs i możliwy konflikt interesów szefa Funduszu, zna­jomego krewnego prezesa PiS i Sakiewi­cza. Bez odpowiedzi. Rzecznik Funduszu tylko przypadkiem gościł w przeszłości w Klubach „Gazety Polskiej” i publikował w mediach Sakiewicza.
   Na co pójdzie sześć milionów unij­nych pieniędzy? Tytuł projektu fun­dacji to „Propagowanie wiedzy na temat bioróżnorodności, ochrony, idei zrównoważonego rozwoju, instytucji Na­tura 2000 na przykładzie terenów Pusz­czy Białowieskiej poprzez zbudowanie i prowadzenie portalu multimedialne­go puszcza.tv”. Pracownicy NFOŚiGW przypuszczają, że chodzi o portal ludzi związanych z niezalezna.pl, który będzie propagował rządową wizję Puszczy Biało­wieskiej: ochrony lasu przez wycinkę.
   Dzień przed ukazaniem się listy rankin­gowej NFOŚiGW, która umieści fundację w czołówce rozgrywki o unijne miliony, Tomasz Sakiewicz pisze na niezalezna.pl gorzki tekst: „Darowane pieniądze nie zawsze dają szczęście. Kiedyś widziałem program o ludziach, którym udało się wy­grać naprawdę duże pieniądze. I co się okazywało? Otóż, na ogół wcześniej czy później ich życie wyglądało gorzej niż przed wygraną. (...) Podobnie jest z unij­nymi pieniędzmi. Jeden z największych beneficjentów europejskich funduszy
Grecja - uzależnił się od tych środków jak narkoman od narkotyków. Dzisiaj, jak wiemy, efekty są opłakane. Nie twierdzę, że nie należy pozyskiwać unijnych pie­niędzy, trzeba, lecz z głową i bynajmniej nie za wszelką cenę. (...) Te pieniądze są często jak czysty alkohol dla alkoholika pociągnąć jakiś czas na nim można, ale tak naprawdę to tylko puste kalorie”.
   Tekst nosi tytuł „Toksyczne pieniądze”.
   Sięgam do archiwum „Gazety Polskiej”. Sierpień 2015 r., jeden z apeli Fundacji Niezależne Media: „To dzięki Fundacji (...) dziennikarze Strefy Wolnego Słowa (...) nie boją się pisać o sprawach niewy­godnych dla władzy i mediów mainstreamu. (...) Wolność słowa ma swoją cenę. W Polsce jest ona wyznaczana przez sądy, które skazują niepokornych dziennika­rzy za ukazywanie prawdy na niemod­ne w mainstreamie tematy - na przykład nadużycia ludzi władzy”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz