wtorek, 8 listopada 2016

Nowoczesna polityka



W marszu towarzyszą mu polityczni naturszczycy i doradcy do spraw wizerunku. Celem jest premierostwo. Główny problem? Własne ego.

Michał Krzymowski

Poseł: - Ryszard ma nieprawdopodobne am­bicje. Ostatnie sondaże, według których No­woczesna jest liderem opozycji, tylko go rozochociły. Jego plan na najbliższe miesiące to dobić Grzegorza Schetynę.
   Człowiek zbliżony do Nowoczesnej: - Oto­czenie Ryśka? Głównie to byli działacze młodzieżówki Unii Wolności, których zachwyt nad przewodniczącym graniczy z groteską. Do tego grupa profesjonalnych doradców do spraw wizerunku. Najważniejszy z nich jest Jakub Bierzyński, we­teran reklamy i osobisty spin doktor Ryszarda.

TO NIE JA, TO PAN PRZEWODNICZĄCY
Bierzyński to jeden z założycieli pracowni badań opinii publicznej SMG/KRC i prezes dużego domu mediowego OMD. Prywatnie - przeciwnik dobrej zmiany. Na swoim blogu w serwi­sie naTemat.pl wyznał kilka tygodni temu, że już nawet nie staje do przetargów w spółkach skarbu państwa, bo wie, że jako zde­klarowany „wróg ustroju” nie miałby szans na zlecenie.
   Bierzyński - słyszę od ludzi z Nowoczes­nej - ma wielki wpływ na przewodniczącego.
Podpowiada mu polityczne posunięcia i przy­gotowuje tezy wystąpień. Wyliczają: to Bie­rzyński pisał noworoczne orędzie Petru. To Bierzyński podsunął Petru bon mot o „świa­tełku w tunelu”, które miało się pojawić po spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim w spra­wie Trybunału Konstytucyjnego. Chodziło o odróżnienie się od PO i - w dalszej perspek­tywie - wykazanie, że prezes PiS oszukał opo­zycję. To on sformułował przekaz o sportowej konkurencji toczącej się między Nowoczesną a Platformą. To także on miał wymyślić hashtag #misiewicze, którym ludzie oznaczają na Twitterze PiS-owskich nominatów w spół­kach skarbu.
   O to, jak dokładnie zrodził się pomysł akcji z „misiewiczami”, pytam ludzi z Nowoczesnej.
   Mówi poseł Michał Jaros (założył stro­nę internetową z mapą kolesiostwa i skrzyn­ką kontaktową, na którą ludzie z całej Polski mogą zgłaszać kolejne przypadki partyjnych nominacji): - Pomysł zarezerwowania dome­ny misiewicze.pl zgłosiłem Ryszardowi Petru esemesem. Po 15 minutach dostałem odpowiedź: „Dobre, rób”, a po trzech dniach strona była gotowa. Tyle że hashtag hulał na Twitterze już wcześ­niej. Rozpowszechnił go asystent przewodniczącego Adam Ką­dziela. Kto go wymyślił? Nie wiem, ale pierwszy to powiedział Ryszard Petru.
   Kądziela: - W sensie technicznym hashtag stworzyłem ja, ale wymyślił go pan przewodniczący. Najpierw kazał mi sprawdzić, czy zjawisko rzeczywiście jest tak powszechne, jak podają media, a potem polecił zrobienie oznaczenia.
   Poseł proszący o anonimowość: - Adam rzeczywiście mógł do­stać polecenie od szefa, ale Rysiek nie wpadł na to sam. Pomysł wyszedł od Jakuba. Wiem, bo sam mi się tym chwalił!
NÓŻ POD ŻEBRO
Bierzyński bez problemu zgadza się na rozmowę. Spotyka­my się w jego biurze na obrzeżach miasta, 15 minut drogi od warszawskiego Mordoru, w którym mieszczą się siedziby więk­szości dużych domów mediowych. Bierzyński na wstępie zazna­cza, że wiąże go kontrakt z partią Ryszarda Petru (z dokumentów złożonych w Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że w cza­sie kampanii wyborczej Nowoczesna przelała jednej z jego spó­łek 661 tys. zł na tzw. zakup mediów i doradztwo). Współpraca, jak słyszę, jest ścisła, ale objęta tajemnicą handlową, w związku z czym wszystkie jego wypowiedzi należy traktować jako prywat­ne opinie sympatyka. Bierzyński mówi, że poznał Petru w zeszłym roku, tuż przed rozpoczęciem kampanii. Skontaktował ich wspól­ny znajomy. Który? Nieważne.
   - Jak pan ocenia manifest Katarzyny Lubnauer i Pawła Rabieja? - pytam o tekst, w którym politycy Nowoczesnej piszą, że ich ugrupowanie zamierza konkurować z Plat­formą, zamiast budować „fałszywą jedność”. I że obie partie powinny ze sobą współpra­cować tylko tam, gdzie wymagają tego „ra­cja stanu i obrona państwa przed destrukcją obecnego rządu”.
   - Bardzo potrzebna i ciekawa inicjatywa. Tym bardziej że Grzegorz Schetyna na każ­dym kroku próbuje traktować Ryszarda Petru z pobłażaniem i fałszywą troską. Zachowuje się tak, jakby go przytulał i jednocześnie wci­skał mu nóż w bok. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi podejście Ryszarda Petru, któ­ry już kilka tygodni temu mówił o konkuren­cji lekkoatletycznej między partiami.
   - Podobno to pan podpowiedział mu to porównanie.
   - Nie, nie. To licentia poetica przewodni­czącego, chociaż podoba mi się ta metafo­ra. A wracając, gdyby nie ta konkurencja, to czy powstaliby #misiewicze i #pisiewicze [tę drugą akcję prowadzi PO - przyp. red.]? Szczerze wątpię.
   - Wie pan, kto wymyślił hashtag #misiewicze?
   - Nie.
   - Czyli nie pan?
   - Nie odpowiem na to pytanie.
   - A znał pan tekst Lubnauer i Rabieja przed publikacją?
   - Na to też nie odpowiem.
   - Czy nie wygląda to dziwnie, że pod tak ważną deklaracją nie podpisał się lider ugrupowania?
   - Nie, bo przewodniczący formułował podobne tezy już kil­ka tygodni temu. A gdy publikowano tekst, akurat był na urlopie - mówi Bierzyński. Zza jego fotela wyłupiasty­mi oczami spogląda na mnie hebanowa figurka. Bierzyński to znany kolekcjoner egzotycznej sztuki ludowej.
   Gdy pytam o najlepsze akcje Nowo­czesnej, wymienia bez namysłu: pozosta­nie na sali sejmowej podczas pierwszej awantury o Trybunał Konstytucyjny (posłowie PO w ramach protestu wyszli wtedy w kuluary), noworoczne przemówienie przewodniczącego, „światełko w tunelu”, wejście posłanek Nowo­czesnej na spotkanie PiS z Komisją Wenecką i #misiewicze.

STATUSY, FEEDBACKI
Człowiek z otoczenia Petru: - Ryszard od początku obstawił się fachowcami w dzie­dzinie komunikacji, wizerunku i mediów. W jego otoczeniu pojawiali się Rafał Szymczak (były prezes Związku Firm PR, członek zarzą­du agencji Profile), Paweł Ciacek (dyrektor w SMG/KRC Millward Brown), ludzie z grupy producenckiej ATM.
   W czasie kampanii Nowoczesna rzeczywi­ście nie szczędziła pieniędzy na komunikację. W sprawozdaniu finansowym trafiamy na kil­kanaście przelewów dla doradców do spraw PR. 292 tys. zł dla firmy eventowej Walk, 431 tysięcy dla agencji Brain (w poprzednich kampaniach pracowała dla PO), 60 tysięcy dla doradcy Szy­mona Walkiewicza i 168 tysięcy dla wrocław­skiej grupy ATM. Co ciekawe, członkowie władz tej ostatniej spółki prywatnie wpłacili na kam­panię Nowoczesnej ok. 95 tys. zł.
   Dziś, jak słyszymy, związki ludzi z ATM i Pe­tru nieco się rozluźniły. - Jeden z właścicie­li opowiadał mi, że Rysiek wziął pieniądze na kampanię, a po wyborach przestał odbierać te­lefony - śmieje się biznesmen z Dolnego Śląska, znajomy szefów ATM. Inny dodaje: - W branży producenckiej, w której liczą się układy w TVP Polskim Instytucie Sztuki Filmowej, trudno gorszą rekomendację niż przyjaźń z Ryśkiem. ATM za czasów „dobrej zmiany” stracił wiele zleceń.
   Menedżer zatrudniony we wrocławskiej firmie potwierdza: - Mieliśmy taki projekt „ORP Orzeł”, serial o zaginięciu polskie­go okrętu podwodnego, który miała pokazać TVP. Dostaliśmy za rządów PO patronat Ministerstwa Obrony Narodowej i praco­waliśmy nad tym półtora roku. Dla „dobrej zmiany”, sądziliśmy, temat jak znalazł. Niestety, jeden ze współpracowników szefa te­lewizji, Jacka Kurskiego, na dzień dobry powiedział nam, że to nie czas, by opowiadać o klęskach. Życzliwi oczywiście wyjaśnili nam, że problemem jest nie temat, ale my, czyli ATM. Przenieśliśmy więc produkcję do FM PRO, spółki zależnej grupy, i zaczęliśmy tań­ce wokół nowej władzy. Ktoś nam poradził, żeby stworzyć kapitułę filmu i zaprosić do niej wdowę po prezydencie Kaczorowskim, bo ona da nam dojście do senator PiS Anny Anders, a ta z kolei doprowadzi nas do MON i Kancelarii Prezydenta. Tak zrobiliśmy. I na­wet dostaliśmy nowy list intencyjny, ale z se­rialu i tak nici. Robimy sam film fabularny.
   Członek Nowoczesnej: - Część doradców zraził sposób bycia Ryszarda. Nieodbieranie telefonów, odwoływanie spotkań, uniki. Nikt się na nikogo nie obraził, ale drogi po prostu się rozeszły. Mówiąc korporacyjnym języ­kiem, zresztą bardzo popularnym w Nowo­czesnej, gdy przewodniczący przestał dawać feedback, codzienne narady zamieniły się w comiesięczne spotkania statusowe.

DESANT Z KANCELARII PREZYDENTA
PR-owców z czasem zaczęli wypierać parlamentarzyści i partyjni działacze.
W otoczeniu Petru silną grupę stanowią byli pracownicy Kancelarii Prezydenta z czasów Bronisława Komorowskiego: posłowie Adam Szłapka i Monika Rosa, doradca do spraw wi­zerunku Dorota Drozd i fotograf Łukasz Kamiński.
   - Bronisław Komorowski nie miał nic przeciwko temu trans­ferowi, ale trudno tu mówić o jakimś tajnym porozumieniu by­łego prezydenta z Petru. Powiedziałbym raczej, że obaj po prostu czerpali z tego samego środowiska byłych działaczy młodzieżówki Unii Wolności i stowarzyszenia Projekt: Polska. Taką drogę ma za sobą Monika Rosa - twierdzi były członek UW.
   Z tego samego klucza co Rosa do Nowoczesnej trafiła też po­słanka Kamila Gasiuk-Pihowicz, która kilka dni temu ustąpiła z funkcji rzecznika prasowego partii. Wcześniej ze stanowiskiem skarbnika pożegnał się jej mąż Michał, który jako pełnomocnik finansowy komitetu odpowiada za błędne rozliczenie kampanii. Dla Nowoczesnej, która zaciągnęła na wybory dwa miliony kre­dytu w państwowym banku PKO BP, to niewyobrażalny kłopot: partia w konsekwencji utraciła budżetową subwencję i musia­ła wystąpić o ustanowienie nowego harmonogramu spłaty. We­dług informacji „Newsweeka” bank poszedł Nowoczesnej na rękę podpisał z nią aneks do umowy kredytowej.
   - Pihowiczowie mocno przeżyli tę sprawę. Pełnomocnik finan­sowy za wszystko odpowiada własnym majątkiem, więc na wszelki wypadek zrobili rozdzielność majątkową. Być może niepotrzeb­nie, bo Petru zachował się fair i kazał partii przejąć wszystkie zo­bowiązania komitetu - twierdzi jeden z naszych rozmówców. Michał Pihowicz, zapytany o tę decyzję, przesyła uchwałę zarzą­du Nowoczesnej, zobowiązującą partię do przejęcia wszystkich zobowiązań komitetu wyborczego.
   Grono współpracowników Petru uzupełnia jeszcze dyrektor biura krajowego partii Sła­womir Potapowicz, dawny sekretarz mazo­wieckiej Platformy. - Paradoksalnie to jedyna osoba w otoczeniu przewodniczącego z polityczno-partyjnym doświadczeniem. Przez wiele lat współpracował z byłym prezyden­tem Warszawy Pawłem Piskorskim, więc tro­chę się napatrzył na to, jak wygląda brutalna polityka - mówi jeden z posłów.

SZKŁO
Politycy Nowoczesnej, których proszę o wskazanie największej słabości Ry­szarda Petru, mówią zgodnie: parcie na szkło. - Ryszard powinien przystopować z tymi występami. Chodzi od programu do programu, przez co nie ma czasu, żeby się do­brze przygotować. I potem zalicza gafy, myli nazwy, plącze daty - wylicza jeden z rozmów­ców, oczywiście anonimowo.
   Gabinet prezesa OMD. Bierzyński na ko­niec spotkania rozpiera się w fotelu. Zdej­muje okulary i niepytany wygłasza pean na cześć przywództwa Ryszarda Petru: - Proszę zwrócić uwagę, że w Nowoczesnej w przeciwieństwie do wszystkich innych partii nie toczą się żadne walki frakcyjne. Ryszard Petru ma tu nieograniczoną władzę. To znaczy: może tyle, na ile pozwala mu statut. Aten jest tak skonstruowany, że w partii właściwie nie dzieje się nic bez jego zgody On wprowadził tę partię do Sejmu, on dał swoje nazwisko do nazwy i on rzą­dzi. Nikt tego nie kwestionuje.
   - Moi rozmówcy twierdzą, że za dużo chodzi po mediach.
   - Zgadzam się z tą sugestią. Ale z drugiej strony teraz był na dwutygodniowym urlopie i partia sobie świetnie poradziła, czego przykładem jest tekst Katarzyny Lubnauer i Pawła Rabieja.
   - To teraz pewnie będzie chciał to nadrobić i urządzi tour po wszystkich stacjach.
   Bierzyński się uśmiecha.
   - Wrócił w świetnej formie, więc nie można tego wykluczyć. Ale oby nie.

2 komentarze:

  1. Petru, podobnie jak cała .Nowoczesna, to pajac. To są ludzie pozbawieni inteligencji, którym tylko kariery w głowach i trzepanie kasy na ludzkiej głupocie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam poważne kłamstwo w tym tekście, a mianowicie stwierdzenie, że Petru otoczył się specjalistami od wizerunku. Jeśli byłaby to prawda, to nigdy nie dowiedzielibyśmy się np. o "6 królach" :D

    OdpowiedzUsuń