wtorek, 27 lutego 2018

Wielki Skok



Na podwyżki, premie, samochody i dotacje dla zaprzyjaźnionych fundacji ludzie władzy wydają setki milionów. Nie przejmują się - w końcu to tylko pieniądze podatników

Wojciech Cieśla, Radosław Omachel

Na zewnątrz dbają o pozory. Błędy Plat­formy czegoś ich nauczyły. Nawet pan me wie, jak bardzo dużą wagę przywiązują do tego, żeby nie mieć zegarka - opowiada jeden z urzędników pracu­jących w biurze PiS.
   Ale luksusy kuszą. Minister Beata Kempa osobiście poleciała do USA, żeby dobrać kolor tapicerki i dywaników w samolocie Gulfstream G550 dla VIP-ów (wybrała szare obicia, wykładzinę w kolorze cieplejszym).
   Samoloty dla VIP-ów należało kupić już dawno przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo. Ale rząd PO PSI bał się opinii publicznej, latał boeingami wynajętymi od LOT Nowa władza poszła na całość: oprócz dwóch gulfstreamów za 440 mln zł kupiła też trzy boeingi 737-800. Te ostatnie bez przetargu - za 2,5 mld zł. Pieniądze dało Ministerstwo Obro­ny Narodowej - choć nie udało mu się kupić śmigłowców dla żołnierzy.

I
„Jak to się niektórzy śmieją »ojczyznę dojną racz nam wrócić panie«”
(prezydent Andrzej Duda w Otwocku, marzec 2016 r.)
Była premier Beata Szydło w 2016 r. zarobiła jako prezes Rady Ministrów 230 tys. zł, rok później ok. 265 tys. zł. W 2017 r. Szydło przyznała sobie i wszystkim ministrom od 65 tys. zł do 82 tys. zł nagród. Nagrody dostali także ci ministrowie, którzy w grudniu 2017 r. mieli stracić pracę (Antoni Macierewicz aż 70 tys. zł). Prymusami byli też Mariusz Błaszczak, Mateusz Morawiecki i Anna Zalewska.
   W 2013 r. Solidarna Polska ministra Ziobry chciała zakazać nagród dla polityków ministrów. Cztery lata później Ziobro przyjął 75 tys. zł nagrody, a jego związani z partią wiceministrowie od 21 do 36 tys. zł. W sumie w ciągu dwóch lat na premie i nagrody dla urzędników z rządowej centrali i jej agend podat­nicy wydali ok. 200 mln zł.
Od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych premii dosta­li też prawie wszyscy wojewodowie i wicewojewodowie. Nawet Dariusz Drelich z Pomorza, który po sierpniowych nawałnicach nie zwołał sztabu kryzysowego i nic wystąpił o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.

II
„Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą”
(premier Beata Szydło w expose, listopad 2015 r.)
   Symbolem rozpasania poprzedniej władzy stały się ośmiorniczki, zamówione w restauracji Sowa & Przyjaciele przez szefa NBP Marka Belkę i ministra Bartłomieja Sienkiewicza.
   Ale dziś władza też nie zaciska pasa. Minister infrastruktu­ry Andrzej Adamczyk chce kupić swoim ludziom iPhone'y 8 po ok. 3,5 tys. zł. Z kolei resort finansów szuka dla urzędników luksu­sowych tabletów. Byłemu ministrowi środowiska Janowi Szyszce zarzucano, że wydał urzędnikom 116 kart płatniczych. W rzeczywi­stości aktywnych kart było 10, ale wydatki na nich sięgały 100 tys. zł (w tym po kilkaset złotych za tajemniczą „usługę saloniku”).
   Pięciu czołowych ministrów rządu PiS tylko przez pierwsze półtora roku sprawowania władzy przez PiS ponad sto razy ko­rzystało z lotów wojskowymi casami. Te kilkaset godzin lotów kosztowało grubo ponad 8 mln zł. Połowę kwoty wylatał Anto­ni Macierewicz. Mateusz Morawiecki wojskowymi casami la­tał z Warszawy do rodzinnego Wrocławia, a także do Hanoweru i Brukseli.
   A jak władza porusza się, gdy zejdzie na ziemię? Rząd i mini­sterstwa mają w sumie 505 pojazdów. Urzędnicy PiS mówią z za­zdrością, że najlepsze samochody ma MSZ, bo przejmuje auta po zagranicznych placówkach („Mercedesem S klasy jeździ tam byle dyrektor” opowiada nam jeden z rozmówców). Z samochodów służbowych do celów prywatnych korzysta oficjalnie jedynie 21 urzędników.
   Według oficjalnych danych z lata ubiegłego roku, za rządów PiS ministerstwa kupiły 23 pojazdy służbowe za 2.6 mln zł. Czy to faktycznie wszystko? Przecież samo MON przed szczytem NATO w Warszawie w 2016 r. kupiło 13 bmw i 2 audi za 5 mln zł! MON stać nawet na zakupy w Ameryce: w ostatnich miesiącach ministerstwo kupiło „dwa samochody osobowe o nadwoziu typu SUV” za pół miliona złotych od dealera w USA.
   A przy tym wszystkim dopiero po wypadku Beaty Szydło w Oświęcimiu wyszło na jaw, że drogie (warte 2,5 mln zł) audi wożące premier nie miało wykupionej polisy AC!

III
„Za naszych rządów skończymy z tym bizancjum, z tymi dworami, które miały miejsce w spółkach skarbu Państwa!”
(minister skarbu Dawid Jackiewicz w Sejmie, kwiecień 2016 r.)
   Po przejęciu władzy przez PiS odbył się zbiorowy wyścig do dobrze płatnych stanowisk. Zdzisław Filip, szkolny kolega pre­mier Beaty Szydło, został szefem dwóch spółek z grupy Tauron. Premier, pytana o nepotyzm, odpowiadała - niby żartem - że ma wielu znajomych. Na przykład Daniela Obajtka, który zrobił spektakularną karierę - od wójta Pcimia, przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Energę aż po fotel prezesa PKN Orlen.
   Małgorzata Sadurska, była urzędniczka Kancelarii Prezyden­ta, trafiła do zarządu PZU. Miała zarabiać przeszło 90 tys. zł. Gdy wybuchł skandal, przez pierwsze tygodnie nie pobierała pensji - ale potem dostała za ten okres 100 tys. zł wyrównania.
   Ale pieniądze ze spółek skarbu idą nie tylko na wysokie pen­sje. Zasilają też np. kasę Grom Group, firmy ochroniarskiej, która od lat kooperuje z PiS. To Grom Group miał być podwykonawcą umowy na ochronę dworców kolejowych w czasie Światowych Dni Młodzieży, jaką zawarły PKP i firma Sensus Group, powiąza­na z kolei z szychami z Agencji Wywiadu i Biura Ochrony Rządu. Wcześniej Grom dostawał też zlecenia od Polskiej Grupy Ener­getycznej i jednej ze spółek z grupy PGNiG. W ubiegłym roku, jak informował wicepremier Piotr Gliński, firma zainkasowała 45 tys. zł za ochronę siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej.
   Spółki skarbu finansują też pisowski Kongres 590, organizo­wany od dwóch lat w Jasionce pod Rzeszowem na wzór forum ekonomicznego w Krynicy. Na liście mecenasów kilkanaście państwowych podmiotów - od PKN Orlen, przez PKO BP po Gru­pę Azoty. Organizator zgarnia od nich co roku 3-5 mln zł. Tym organizatorem jest Fundacja im. Sławomira Skrzypka, założona kilka lat temu przez Adama Glapińskiego, dziś prezesa NBP. W jej władzach zasiadają kojarzeni z PiS młodzi działacze - Mariusz Chłopik, niedoszły prezes spółki zarządzającej Stadionem Naro­dowym, i Łukasz Oprawski, były asystent posła Marka Suskiego.

IV
„Dzięki Polskiej Fundacji Narodowej o Polsce będzie mówiło się jeszcze lepiej, jeszcze więcej”
(premier Beata Szydło podczas powołania PFN. lipiec 2016 r.)
   Polska Fundacja Narodowa (PFN) została powołana po to. by promować Polskę za granicą. Dostała już ponad 240 min zł od Totalizatora Sportowego, Energi, PKO BP. Lotosu, PGE, Polskiego Holdingu Nieruchomości, PWPW, PGNiG, Grupy Azoty. PKP, KG11M, Enei, Orlenu i Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Wpła­ty PFN ma zagwarantowane aż na 10 lat - to oznacza w sumie pół miliarda złotych transferów państwowych pieniędzy.
   - W PFN pracuje kilkanaście osób, z tego osiem zarządzają­cych mówi nam rozmówca z PiS. Członkowie zarządu zarabia­ją od niemal 17 tys. zł do 18 tys. zł. Fundacja twierdzi, że wspiera produkcję dwóch pełnometrażowych filmów - o rodzinie Ulmów i rotmistrzu Pileckim. Ale szczegółów na ten temat brak.
   Na razie PFN zalicza serię wpadek: w jej wpisach na Twitterze roi się od błędów, w zeszłym roku zaangażowała się w PiS-owską kampanię „Sprawiedliwe sądy” (piętnowała np. za kradzież kieł­basy sędziego, który od ponad dwóch lat nie żyje).
   Jedną z najważniejszych osób w PFN jest Maciej Świrski, uważany za człowieka ministra Glińskiego. Jednak osoba zwią­zana z centrala PiS na Nowogrodzkiej podaje inną wersję: - Świrski to postać przypadkowa.
W PFN pilnują porządku ludzie Mariusza Ka­mińskiego, szefa CBA. To kupka pieniędzy na gorsze czasy albo na kampanię wyborczą.
   NIK już zapowiedziała kontrolę w Funda­cji, a warszawski ratusz domaga się ujawnienia uchwał o przeprowadzeniu kampanii przeciw­ko sędziom, by porównać ją z celami statutowy­mi fundacji.

V
 „Opatrzność postawiła na drodze nasze­go życia ojca Tadeusza Rydzyka”
(Jarosław Kaczyński w liście na 26. rocznicę powstania Radia Maryja, grudzień 2016 r.)
   - Prawdziwy rekiet urządza środowisko Rydzyka - opowiada jeden z dziennikarzy z mediów rządowych. - Płacą im wszyst­kie większe spółki skarbu, w Toruniu w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej odbywają się jakieś żenujące konferen­cje, za które płacą ministerstwa, państwowe firmy i spółki skar­bu. Kilka dni temu odbyła się tam antyalkoholowa konferencja „Wolni w Chrystusie”. Kto był sponsorem? PZU.
Pracownik Lasów Państwowych: - Za czasów ministra Szysz­ki w Toruniu odbył się spęd leśników z całej Polski - na 8 tys. lu­dzi. Konferencja kosztowała 120 tys. zł, leśnicy robili zrzutki do koperty na datki dla redemptorystów.
   Na stronie www.dlugwdziecznosci.pl opozycja podsumowu­je dary z państwowych funduszów, spółek, ministerstw dla im­perium ojca Rydzyka: w ciągu dwóch lat uzbierało się ponad 85 mln zł.
   Główny strumień (ponad 58 mln zł) to dotacje na Geotermię Toruńską z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Go­spodarki Wodnej.
   Ale Rydzyk wciąż jest niezadowolony. Kilka dni temu na jed­nej z licznych konferencji w swojej szkole żalił się: Mimo że rządzi PiS, to wcale nie jest nam łatwiej. Dlatego mam zaufanie do rządzących bardzo ograniczono. To wszystko powinno już być i działać.
   Strumień boczny to sponsoring spółek skarbu i opłaty od in­stytucji rządowych. Przykład? 120 tys. zł zapłaciło Ministerstwo Gospodarki Morskiej za stoisko na pikniku w szkole medialnej Rydzyka, by promować unijny program o nazwie „Ryby”.
   Do szkoły o. Tadeusza Rydzyka wysyłani są na szkolenia urzędnicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS opłaca udział i nocleg w Toruniu, choć ma własne ośrodki szkoleniowe). Pracownicy prokuratur i sądów też wezmą tam udział w szko­leniach medialnych - za 3 miliony złotych z Unii Europejskiej.
   Od kilku tygodni sprawą ojca Tadeusza zajmuje się Central­ne Biuro Antykorupcyjne. Po tym, jak w telewizji przypomniano jego wywiad z 2016 r., w którym mówił, że dostał dwa volkswageny od bezdomnego pana Stanisława z Warszawy, który wy­grał pieniądze w totolotka, a później zmarł, poseł Adam Szłapka z Nowoczesnej poprosił Biuro o sprawdzenie, czy redemptory­sta zapłacił podatek od darowizny.

VI
„Jeśli media publiczne wyobrażają sobie, że będą zajmować polaków krytyką na­szych zmian, to trzeba to przerwać”
(wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, gru­dzień 2015 r.)
   W przejętej przez PiS Telewizji Polskiej sta­nowiska dyrektorów lub wicedyrektorów pia­stuje 86 osób o kilkanaście więcej, niż gdy Jacek Kurski zaczynał kierować TVP. Ich za­robki oscylują między 10 a 25 tys. zł brutto. Z trzech do dziewięciu wzrosła też liczba doradców prezesa TVP. Jest wśród nich Marzena Paczuska, była szefowa propagando­wych „Wiadomości”.
   Na wynagrodzenia i nagrody jest skąd brać: latem 2017 r. TVP dostała 800 mln zł pożyczki od skarbu państwa na „poprawę ja­kości oferty programowej”. Pod koniec 2017 r. Sejm znalazł jesz­cze w budżecie 980 mln zł dla TVP (przepadł wniosek opozycji, żeby te pieniądze dać na służbę zdrowia).
   Ale TVP to nie jedyne medium wspierane przez PiS. Mówi je­den z rozmówców „Newsweeka”: - Pieniądze „dobrej zmiany” płyną silnym strumieniem ze spółek skarbu do mediów. Są trzy nurty - Michał Lisiecki (wydawca „Do rzeczy” - red.], Tomasz Sakiewicz z „Gazety Polskiej” i bracia Karnowscy.
   Płyną zresztą nie tylko ze spółek. Na liście beneficjentów pro­gramów edukacyjnych NBP można odnaleźć m.in. prawicowe tygodniki „Do Rzeczy” i „Sieci prawdy”. Od półtora roku preze­sem banku centralnego jest Adam Glapiński, stary znajomy Jarosława Kaczyńskiego.
   Prorządowe media rosną w siłę. We wrześniu 2017 r., mimo trudnej sytuacji na rynku prasy, wydawca „Gazety Polskiej Codziennie” zanotował aż 731 proc. wzrostu zysku, z niemal 15 mln zł przychodów. Większość z reklam. Z kolei Fratria, spółka braci Karnowskich i senatora Grzegorza Biereckiego, wydawca pisma „Sieci prawdy”, zanotowała 34 mln zł wpływów i 2,9 mln zł zysku netto. Jej przedstawiciele zarzekają się, że przychody z sek­tora publicznego nie stanowiły i nie stanowią kluczowej części zysków firmy, ale „przekształcenia społeczno-gospodarcze w kraju w 2016 roku miały wpływ na zwiększenie potencjału (...) w prowadzeniu działalności wydawniczej opartej o tradycyjne, konserwatywne wartości”.
   Sponsorowane prawicowe media odwdzięczają się politykom, przyznając im nagrody. Tytuł Człowieka Wolności od tygodnika „Sieci Prawdy” otrzymała w tym roku prezes spacyfikowanego Trybunału Konstytucyjnego .Julia Przyłębska. Gałę sponsoro­wały spółki skarbu: Orlen, Pekao SA. Alior Bank, PZU, Energa, PGNiG, PKO BP, Synthos, Tauron, PKP i Poczta Polska.

VII
„Odzyskanik przez Polskę niepodległości (...) dziś powinno być dla nas okazją do radości i celebrowania wspólnoty”
(wiceminister kultury Jarosław Sellin po za­twierdzeniu rządowego programu obchodów 100-lecia. maj 2017r)
   Kancelaria Prezydenta od kilku lat zadowa­lała się kwotą 168 mln zł rocznie. W tym roku potrzebuje ponad 210 mln zł - m.in. na organi­zację obchodów stulecia niepodległości. Ape­tyty wzrosły także w parlamencie. Do 2015 r. budżety kancelarii Sejmu i Senatu wynosiły 550 mln zł. W 2018 roku wydatki samego Sej­mu wzrosną do prawie 600 mln zł, budżet Se­natu to kolejne 211 mln zł. Potrzeba pieniędzy na coraz droższe wyjazdy zagraniczne, wzmoc­nienie Straży Marszałkowskiej. No, i na obcho­dy stulecia niepodległości.
   W finansowanie kosztującego aż 28 mln zł filmu o Legionach Piłsudskiego zaangażowały się fundacja Obchodów 100. Bocznicy Odzyskania przez Polskę Niepodległości i Filmoteka Narodowa Instytut Audiowizualny. Dotację przydzielił też minister kultury Piotr Gliński. Współ­producentem filmu jest Maciej Pawlicki, prawicowy publicysta i producent „Smoleńska”.
   Patriotyczne święta to jedna z furtek, przez które ekipa rzą­dząca regularnie transferuje pieniądze do zaprzyjaźnionych podmiotów. 5 listopada, luksusowy hotel Regent w Warszawie. Gospodarzem koncertu z okazji Święta Niepodległości jest Jan Pietrzak, który wręcza nagrody „Żeby Polska była Polską”. Na scenę wchodzi Antoni Macierewicz, nagrodzony za „niezłomną wiarę w Polskę i wytrwałą pracę dla dobra Polaków”. Organiza­torem koncertu jest fundacja Pietrzaka Towarzystwo Patriotycz­ne. Z dokumentów TP wynika, że imprezę finansowało Narodowe Centrum Kultury, podlegające resortowi kultury. NCK regularnie zasila fundację Pietrzaka. W 2016 r. dostała ona 177 tys. zł na or­ganizację koncertu z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej. Potem 170 tys. zł na koncert z okazji Święta Niepodległości. I jeszcze 135 tys. zł na projekt artystyczny „Czas Poloneza". Ostatnio do listy darczyńców TP dołączyła fundacja powiązana z PZU.
   Z kolei prawicowe Radio Wnet dostało od NCK 300 tys. zł na cykl audycji o polskich świętych czy cichociemnych. Na liście beneficjentów Centrum można też odnaleźć podmioty powiąza­ne z „Gazetą Polską”. Wydawca tego pisma - spółka Niezależne Media Polskie - dostał ok. 70 tys. zł na wkładki o tematyce histo­rycznej i śpiewnik kolęd. Zaś fundacja Niezależne Media ponad 300 tys. zł na organizację koncertu i festynu.

VIII
„Dzięki temu działaniu nasza demokracja będzie lepiej funkcjonowała”
(wicepremier Gliński podczas powołania rady Narodowego Insty­tutu Wolności, luty 2018 r.)
   Do tej pory budżetowe pieniądze dla organizacji pozarządo­wych przechodziły głównie przez Ministerstwo Rodziny, Pra­cy i Polityki Społecznej. To jemu podlegał Fundusz Inicjatyw Obywatelskich z pulą około 60 min zł. Żeby do­stać pieniądze z FIO, fundacje i stowarzysze­nia pisały wnioski, a eksperci je oceniali. Ale w jednym z ostatnich konkursów projektowi proeuropejskiej Polskiej Fundacji im. Schu­mana nie przyznano pieniędzy mimo wysokich ocen ekspertów. Środki z FIO dostawały na­tomiast organizacje o charakterze patriotycz­nym, chrześcijańskim czy nawet religijnym.
   NGO-sy mogły też ubiegać się o fundusze w MSZ, na tak zwane regionalne ośrodki deba­ty międzynarodowej. W Kielcach wniosek zło­żyła Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej, związana z byłym prezesem TK Jerzym Stęp­niem. Była jedynym wnioskującym, więc MSZ konkurs unieważniło. Przy drugim podejściu pieniądze przyznano stowarzyszeniu Civis kojarzonemu z „Gazetą Polską”. - Promo­cję integracji europejskiej zastąpiły wykłady przestrzegające przed imigrantami i unijną dominacją - mówi Michał Braun, związany z PO członek Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.
   Resort sprawiedliwości zarządza wartym rocznie 385 mln zł Funduszem Pomocy Pokrzywdzonym, przemianowanym nie­dawno na Fundusz Sprawiedliwości. W ostatnim konkursie o profilu „przeciwdziałanie przestępczości” na 36 instytucji, którym FS przyznał dofinansowanie, dwie trzecie nie miało wcześniej nic wspólnego z tą tematyką. Głównym beneficjentem konkursu została Fundacja im św. Cyryla i Metodego, która zaj­muje się „edukacją społeczną i moralną, czerpiąc z Cyrylo-Metodiańskiej spuścizny kulturowej”. Pieniądze z tej puli trafiły też m.in. do podmiotów powiązanych z o. Rydzykiem.
   System rozdzielania publicznych środków dla organizacji po­zarządowych wkrótce zostanie „ulepszony”. W ubiegłym tygo­dniu premier Morawiecki powołał Narodowy Instytut Wolności, do którego przekierowane zostaną środki z FIO, ustawy hazar­dowej i kilku innych źródeł - w sumie 130 mln zł rocznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz