wtorek, 21 maja 2019

Czarny sen prezesa



Jesteśmy konkurencją Kaczyńskiego na prawej flance. I nie damy się zjeść jak Kukiz. Jesienią pisowcy będą tańczyć tak, jak im zagramy mówią konfederaci

Wojciech Cieśla

Nie będą zboczeńcy wy­chowywać naszych dzieci, nie będą Żydzi i Niemcy uczyć nas hi­storii, Beżowym kierow­com Ubera w turbanach, sprzedawcom z Ukrainy i sługusom USA mówimy twarde „nie”.
   Tak da się streścić kredo Konfederacji - ruchu skrajnej prawicy, który startu­je w wyborach do europarlamentu. - Są jak egzotyczny koktajl - przekonuje je­den z twórców kampanii Konfederacji.
- Janusz Korwin-Mikke i Liroy to część festyniarska, Grzegorz Braun i Kaja Godek to radykałowie i fundamentaliści, Krzysztof Bosak i Robert Winnicki to narodowcy. Marek Jakubiak to oferta dla tych, którym bliski jest wąsaty wujo, po­gromca grilla.
Pomysł na koktajl powstał zimą, gdy stało się jasne, że partia Kukiza ob­umiera, a po prawej stronie zwalnia się miejsce. Robocza nazwa dzisiejszej Kon­federacji brzmiała wtedy: gównoprojekt.

I
Jeden z rozmówców „Newsweeka”: - Gównoprojekty mają dziś powodzenie w Europie. Oddałby pan głos na Ruch Pięciu Gwiazd? A on zbiera w wyborach 30 procent.
   Pomysł był prosty: projekt typu hard­core, wstawienie na liderów list kom­pletnych freaków - opowiada jeden z polityków Korwina: - Najważniejszy jest Korwin, bo to jego partia ma kil­ka milionów państwowej subwencji. Jakubiak miał wejść głęboko w elekto­rat PiS, jako husarz patriota. Co z tego, że Braun startuje z niebiorącego okręgu [Podkarpacie - red.]? Widział pan film, na którym streszcza „Gwiezdne woj­ny”? Rycerze Jedi to ubecy, Lord Vader to płk Kukliński, a Yoda może był Ży­dem. Wszyscy w Konfederacji są medial­ni, kontrowersyjni. Korwin opowiada, że Hitler nie wiedział o Holokauście, ale za to ustanawiał niskie podatki. Projekt idzie po bandzie i o to chodzi.
   Konfederacja KORWiN, Braun, Liroy, Narodowcy w niektórych sondażach zdobywa więcej głosów niż Kukiz’15. Źródło pieniędzy na kampanię? Roz­prowadzona poprzez umowy z dzia­łaczami Konfederacji dotacja partii Korwin.

II
W grze Konfederacji partia Pawła Kukiza to ważny element. Opowiada je­den z doradców medialnych Konfede­racji: - Kukiz jest osłabiony. W krótkim czasie odeszło od niego kilku posłów i tłum działaczy. Wiemy, że w paru miej­scach nie był w stanie zebrać podpisów poparcia dla kandydatów do europarla­mentu, pomagali im pisowcy.
   - Dlaczego?
   - PiS robi sondaże, których wyni­ki nie wychodzą poza Nowogrodzką. Gdy zbadali poziom determinacji wy­borców, okazało się, że siłą Konfedera­cji są młodzi prawicowcy, rozczarowani PiS. W tym badaniu mieliśmy 8 procent, Wiosna - 6, Kukiz balansował na 5-procentowym progu. Dla nas poparcie między 4 a 6 procent, przy zdetermino­wanym elektoracie i niskiej frekwencji może zadziałać.
   Działacz Ruchu Narodowego: - Na scenie politycznej pojawia się gracz, który obejdzie PiS z prawej flanki - to czarny sen prezesa, obsesja, o któ­rej sam wielokrotnie wspominał. Dla­tego tak zaczęli pompować Kukiza, przepychają w Sejmie jakieś ich za­mrożone projekty. Jeśli wygrają wybo­ry jesienią, nie będą w stanie utworzyć samodzielnego rządu. Dlatego chuchają na Kukiza. Szukają części zamiennych.
I dobrze, bo to odbiera mu wiarygod­ność. Zresztą: co to za dowódca, który sam nie staje w bitwie, tylko do wybo­rów wystawia nołnejmów?
   Inny działacz: - Pomocna dłoń z No­wogrodzkiej go wykończy. Już widać, że to my jesteśmy antysystemowi, a Kukiz to przystawka. Nie ma bojowych i roz­poznawalnych kandydatów, może poza Markiem Jurkiem, i zupełnie odsłonił lewe skrzydło, czyli Dolny Śląsk, Lubu­skie i Pomorze Zachodnie. Tam najsil­niejsi są niezależni samorządowcy. To do nich pielgrzymuje Michał Dworczyk z PiS, żeby popierali Kukiza. We­dług mnie PiS próbuje ożywić zombi, to standardowe zabiegi reanimacyjne. Kukizowi brak nowych ludzi i pomysłów. Dopala się, chłopina.
   Medialny doradca Konfederacji: - LPR też kiedyś nie dawano szans, a wy­kręciła 17 procent do europarlamentu. My mamy zdolność odbierania PiS wy­borców i harcowania w miejscach, któ­re dla nich są niedostępne. Pompujemy mit rozsądnego libertarianina, który wciąż czeka na prawdziwą wolność i wol­ny rynek. Możemy PiS łomotać temata­mi, których na pewno nie podchwyci ani partia Kaczyńskiego, ani PO.

III
Tematów do łomotania jest kil­ka: - Ciśniemy ich służalczością wobec Stanów Zjednoczonych i NATO - wyli­cza jeden z działaczy. - Sześciu-siedmiu procentom wyborców podoba się kieru­nek anty-NATO. To byli wyborcy Samo­obrony, radykalni wyborcy PSL i LPR. Wśród młodych dochodzimy do 20 pro­cent poparcia. To powtórka z Korwi­na, którego pięć lat temu popierało 30 proc. młodych. Wśród młodych męż­czyzn mamy dziś tyle głosów, ile kiedyś PiS wśród kibiców.
   Doradca Konfederacji: - Kolejny te­mat to walka z tępą rusofobią i imigracją. Z hasłami antyrosyjskimi na sztanda­rach PiS ma taką samą agendę jak PO. Po­trafią zaatakować Kukiza za to, że jeździł na ukraiński Majdan. Z drugiej strony chowają głowy w piasek przed proble­mem ukraińskim. A wtedy wychodzimy my, cali na biało, i mówimy: głos na PiS oznacza trzy miliony nielegalnych imi­grantów z Ukrainy!
   - Nie ma ich aż tylu i większość jest w Polsce legalnie.
   - I co z tego? Każdy dziś pracuje obok Ukraińca. Albo Pakistańczyka. Beżo­wy w turbanie, jeżdżący jako kierowca Uber X, dla naszych wyborców ma być symbolem rządów PiS.
   Kolejny powód do łomotu to roszcze­nia żydowskie. Kongres USA uchwalił ustawę 447, dzięki której można będzie sprawdzić, czy i na jakiej podstawie obywatele amerykańscy pochodzenia żydowskiego mogą ubiegać się o od­szkodowania za Holokaust.Weryfikacji będzie podlegać też Polska.

IV
- Roszczenia? Musimy się czepiać tego, co rusza ludzi - działacz Ruchu Narodowego lekko się uśmiecha. - Nikt nam nie zarzuci antysemityzmu, bo to przecież sprawa ekonomiczna. Jeśli roszczenia dojdą do skutku, każda pol­ska rodzina zapłaci za nie 120 tys. zł. To działa również na pisowców, ale PiS nie chce wkurzać USA i Izraela przed wybo­rami, więc gryzą się w język. Świadomie podbieramy wyborców PiS.
   PiS nie udaje, że nie zauważyło Kon­federacji. Media związane z rządem zaczynają ją atakować. „Gazeta Pol­ska” pisze, że kandydaci Konfederacji, Włodzimierz Osadczy i Andrzej Zapałowski, to publicyści „Sputnika”, pro­pagandowej tuby Kremla. „Może by tak kontrwywiad sprawdził, dlaczego w tej Konfederacji Putin układa listy kandydatów?” - niepokoją się czytel­nicy. Kolejna sensacja: zdjęcie Grzego­rza Brauna z rosyjskim dziennikarzem wydalonym z Polski. Jeszcze inna: Osadczy, który urodził się we Lwowie w czasach ZSRR, służył w Armii Czer­wonej. Lilija Moshechkova, kandydat­ka w okręgu warmińsko-mazurskim, robiła sobie zdjęcia z rosyjskimi Noc­nymi Wilkami i jeździła na okupowany przez Rosjan Krym. Publicznie ubo­lewała po śmierci lidera separatystów z Donbasu.

V
Obrzucanie narodowców rosyj­ską onucą boli. W ataku propisowskich mediów dopatrują się spisku.
- Już w czasie wyborów samorządowych mieliśmy informację, że Ruchem Na­rodowym zajmuje się jakiś ośrodek ana­lityczny wynajęty przez PiS - zdradza jeden z najważniejszych działaczy Ru­chu. - Skąd to wiem? Trolle pisowskie wrzucały do sieci historie, które nie były wcześniej znane publiczne. Nie podam panu przykładów, bo to nie były rzeczy dla nas korzystne.
   Inny działacz: - Najpierw atakuje „Ga­zeta Polska”, potem przeklejają to samo na TV Republika i w portalu TVP Info. Na portalu TV Republika o związki z Ro­sją oskarża nas jakiś anonimowy Zespół Dobrodziej. „GP” sięgnęła nawet po tekst „Newsweeka” sprzed kilku lat o Vivusie. To duża firma od chwilówek, jej właścicielem jest Oleg Bojko, a w Polsce rzecznikiem Marek Bosak, brat Krzyśka [działacza RN - red.]. „Newsweek” kie­dyś to opisał, ale teraz wygrzebali jesz­cze raz, żeby grzmotnąć w Krzyśka.
   Jeden z działaczy: - W Krynicy na imprezie za pieniądze Bojki chlali szef kluczowego programu Polskiego Radia i tłum pisowców. To samo na kongresie 590 w Rzeszowie, Bojko był jednym ze sponsorów imprezy.
   Narodowcy nie pozostają dłużni. Wy­ciągają, że szef klubu „Gazety Polskiej” w Wilnie też służył w Armii Czerwonej. Pytają, dlaczego za rządów PiS Polska bije rekordy w imporcie węgla z Rosji?
   Jeden z przywódców Konfederacji: - Tylko siostry Karnowskie [złośliwe przezwisko szefów pisma „Sieci” - red.] nas oszczędzają. Chodzę do tej ich niszo­wej telewizji.

VI
Poza obrzucaniem onucą media i prawicowe, i lewicowe - najczęściej jednak milczą na temat ugrupowania. Na konwencję wyborczą przyszło zale­dwie kilku prawicowych youtuberów.
- Większość ludzi o nas nie słyszała - żalą się działacze. Do agitacji pozosta­je sieć. - Kiedyś musiałeś dymać z pędz­lem i wiaderkiem i kleić ulotki. Dziś wystarczy puścić ogień po internetach. Sam Korwin ma 700 tysięcy followersów - przechwala się jeden z działaczy.
- Były rzecznik klubu Kukiz, Marcin Rola, wykręca nam dwie trzecie tej oglą­dalności co ma portal wPolityce.pl. Krę­ci kontent, robi hejt. To daje efekty. Wie pan, jakie poparcie rodaków z Chicago ma Stanisław Michalkiewicz za swoje antysemickie felietony? To, co produ­kuje dziś w sieci Konfederacja, w po­równaniu z tym, co robiła w wyborach samorządowych, to przepaść.
   Poza Grzegorzem Braunem („Nie będą zboczeńcy wychowywać naszych dzieci, nie będą Żydzi i Niemcy uczyć nas hi­storii”) w kampanii większość konfede­ratów się pilnuje. Jeśli straszą Żydami, to ostrożnie - wyłącznie w kontekście ustawy 447.
   Tylko Sławomir Mentzen, jedynka Konfederacji na Pomorzu, pozwala so­bie w czasie spotkania z wyborcami na szczerość: - Trzeba mówić ludziom, że Żydzi dostaną naszą polską ziemię, za­łożą Polakom chomąto i będą uprawiać nimi pole. To chwyci. Jak Braun opo­wiada o batożeniu homoseksualistów, to nam poparcie rośnie!

VII
Narodowcy robią dziarskie miny w kampanii, ale Konfederacja to zle­pek przypadkowych ludzi i pomy­słów. - Jakubiak po cichu napieprza się z Korwinem, Braun z Arturem Zawiszą i Korwinem. O co? O wszystko. Korwin z Braunem rywalizują, który z nich jest większym freakiem. Zawiszy mało kto ufa, bo zbyt długo jest w polityce, zbyt wielu zna dziennikarzy po lewej stronie. Element niepewny.
   Wszyscy - od Jakubiaka po Brauna - wiedzą, że Konfederacja nie ugra dużo w wyborach do europarlamentu. Szczyt marzeń to trzy mandaty. Ale nie chodzi o Brukselę. Celem jest Sejm jesienią. Ma­jowe wybory to tylko test, mobilizacja.
- Pracujemy na dobrą pozycję wyjściową - mówi jeden z doradców Konfederacji.
- Chodzi o to, żeby przed wakacjami złapać ruch w górę, bo kto zaliczy równię pochyłą, poleci na pysk. Dziś mamy lepsze sondaże niż w analogicznym czasie Korwin pięć lat temu. Przy dobrych wiatrach jesteśmy w stanie strzelić wynik koło dychy.
   - A potem? Koalicja z PiS?
   - Każdy wybór będzie zły. Tak jak z LPR w 2005 r. Aparat LPR miał par­cie na rząd i koalicję, a w efekcie rozmyła im się tożsamość, partia rozsypała. Na­rodowcy nie są przygotowani do rządze­nia. Nie mają takich kadr. Są sprawni na Twitterze, a to nie to samo.

VIII
Centrum propagandy konfedera­tów to telewizja wRealu24 Marcina Roli. Rola jest znany z wulgarnych ata­ków na imigrantów, muzułmanów, femi­nistki i lewicę. W kampanię włączył się z dużą energią.
   Od niedawna wRealu nadaje z histo­rycznego budynku PAST-y przy Zielnej. W tym samym symbolicznym miejscu ulokowali się sojusznicy Kai Godek - ultrakatolicy z organizacji Ordo Iuris.
   Plan narodowców i ich kolegów na najbliższe pół roku jest prosty: „kręcić zasięgi”, zjeść na prawicy wszystkich, którzy zawiedli się na PiS.
   Poseł Ruchu Narodowego: - Jest do­brze, gdy nożyce sondażowe - w naszym wypadku notowań Kukiza i Konfedera­cji - przecinają się przed majówką, kiedy ludzie siedzą i gadają o polityce. W tym roku tuż przed majówką Konfederacja zaczęła zdobywać przewagę nad Kukizem. Jeśli nic się nie wydarzy, możemy jesienią wykręcić 10 procent.
   - Kto będzie wtedy rządzić Polską?
   - Jak to kto? My!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz