wtorek, 5 grudnia 2017

Rozjeżdżana niezawisłość



Zbigniew Ziobro przejmuje sądy. Czystka obejmuje cały kraj. W Krakowie minister sparaliżował sąd mający wydać wyrok w sprawie śmierci jego ojca.

Aleksandra Pawlicka

Ostatni czwartek, Sąd Okręgowy w Krakowie. Ponownie rusza proces w sprawie śmierci Jerze­go Ziobry, ojca obecnego ministra sprawiedliwości. Tłum dzien­nikarzy wypełnia jedną z największych sal. Sprawa jest precedensowa - wyzna­cza standardy pracy sędziów w Polsce w sytuacji, gdy władza chce przejąć peł­ną kontrolę nad sądami.
   Ojciec Ziobry zmarł w 2006 r. w wy­niku powikłań pooperacyjnych. Leka­rze zostali oskarżeni o przyczynienie się do jego śmierci. Po 11 latach procesu sąd ich uniewinnił, ale rodzina zmarłego nie godzi się z wyrokiem. Kilka dni przed wznowieniem procesu Zbigniew Ziobro robi czystkę w krakowskim sądzie.
   - Ta sprawa nie pozostawia złudzeń, w jakim kierunku zmierzamy. To, co dzieje się w sądach i czemu służyć ma re­forma sądownictwa, zamienia wymiar sprawiedliwości w bezmiar niespra­wiedliwości - mówi „Newsweekowi” Krystian Markiewicz, prezes Stowarzy­szenia Sędziów Iustitia.

TA WŁADZA JEŃCÓW NIE BIERZE
Sąd Okręgowy w Krakowie jest jed­nym z największych w Polsce. Pracu­je w nim blisko 500 sędziów. W weekend poprzedzający rozprawę pojawia się in­formacja, że minister Ziobro odwołał prezes tego sądu Beatę Morawiec i dwoje jej zastępców. Nie ma znaczenia, że pre­zes była akurat na urlopie. Ona i jedna z zastępczyń sądzą w sprawach karnych, a taką jest proces w sprawie ojca Ziobry.
   O odwołaniu prezesów informuje rzecznik krakowskiego sądu Waldemar Żurek (jednocześnie rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa). Z dnia na dzień dostaje od nowego przełożonego za­kaz komentowania wszelkich ruchów kadrowych.
   Jednocześnie CBA zatrzymuje dzie­sięciu dyrektorów sądów, w tym dy­rektora sądu krakowskiego, w którym ulokowana jest centrala zakupów doko­nywanych wspólnie dla wszystkich są­dów w Polsce. Oskarżonym dyrektorom zarzuca się korupcję na kwotę 25 mln zł. Resort o nadużyciach wie od dawna, bo Krajowa Rada Sądownictwa przygoto­wała liczący ponad sto stron raport w tej sprawie. - Docierały do nas sygnały o bu­dzących wątpliwości zleceniach i marnej jakości zamawianych produktów - mówi rzecznik KRS.
   Ministerstwo Sprawiedliwości wy­korzystało tę wiedzę akurat teraz i jako powód odwołania prezes Morawiec po­dało „brak odpowiedniego nadzoru nad działalnością administracyjną”. - To perfidna manipulacja, bo dyrektorzy nie podlegają prezesom sądów, tylko ministrowi sprawiedliwości, ale oczy­wiście zbitka działa doskonale: CBA, skorumpowany sąd i szeryf Ziobro, który załatwia sprawę jednym strza­łem - mówi krakowski sędzia proszą­cy o anonimowość. - Znaleźliśmy się na celowniku. Sędziowie są przesłuchiwa­ni przez CBA, sprawdza się ich oświad­czenia majątkowe, przeczesuje konta bankowe - tłumaczy.
   Albo - jak miało to miejsce w przypad­ku sędzi Agnieszki Pilarczyk - rozpoczy­na się postępowanie prokuratorskie. To sędzia, która uniewinniła lekarzy w spra­wie Ziobry w pierwszej instancji. Próbo­wano ją oskarżyć o to, że wyrok wydała na podstawie zbyt drogiej ekspertyzy.
- Zrobiłam, co do mnie należało, wyda­łam wyrok zgodny ze swoim sumieniem i nie należy mi się za to ani pochwała, ani nagana - mówi Pilarczyk i odmawia dal­szych komentarzy.
   W krakowskim sądzie wszyscy sie­dzą dziś jak na beczce prochu. Wciąż nie wiadomo, kto będzie nowym prezesem.
O odwołanej prezes Morawiec można usłyszeć: „To, że wcześniej czy później po nią przyjdą, było oczywistą oczywistoś­cią. Ta władza jeńców nie bierze. Wroga eliminuje na pniu”.
   Główny oskarżony w sprawie śmier­ci ojca Ziobry, światowej sławy kardio­log prof. Dariusz Dudek, uważa, że w tej sprawie nie ma przypadków: „Jak wytłu­maczyć kilkadziesiąt przesłuchań na­szego zespołu lekarskiego, które miały miejsce w ciągu ostatnich dwóch mie­sięcy? Na rozprawie chętnie opowiem również o działaniach wymierzonych przeciwko mnie i całemu zespołowi le­karskiemu przez ostatnie jedenaście lat” - mówi w wywiadzie udzielonym tuż przed rozpoczęciem apelacji. Kontrolo­wano nie tylko jego klinikę, sprawdzając wszystkie zamówienia, lecz także klini­kę i aptekę jego żony, profesor psychia­trii - tam śledczy próbowali doszukać się fałszywych recept.
   W miniony czwartek krakowscy sę­dziowie odmówili prowadzenia apela­cji. Uznali, że niezależnie od tego, jaki zapadłby wyrok, mogłoby powstać wra­żenie, iż został wydany pod naciskiem. Postanowili złożyć do Sądu Najwyższe­go wniosek o przekazanie sprawy inne­mu sądowi. Problem jednak polega na tym - jak argumentowali obrońcy oskar­żonych - że „każdy sąd w Polsce będzie w identycznej sytuacji, gdy stroną w pro­cesie jest urzędujący minister sprawied­liwości”. Jedni uznali więc postawę krakowskich sędziów za kapitulację, inni - że sędziowie pokazali, iż nie będą tań­czyć tak, jak zagra im Zbigniew Ziobro.

DESANT MIERNYCH
Według Stowarzyszenia Sędziów Iustitia minister Ziobro wymienił już 27 prezesów, 27 wiceprezesów oraz 47 dyrektorów sądów w całej Polsce. Prawo do odwoływania przed zakończe­niem kadencji i bez zasięgania opinii ko­legium sędziowskiego daje mu ustawa o ustroju sądów powszechnych, podpi­sana latem przez prezydenta. Pozwala na dokonanie zmian w tym trybie przez pół roku od wejścia ustawy w życie.
   Ziobro zwykle odwołuje prezesów faksem. Tak było w 11 sądach na Ślą­sku, gdzie decyzje rozesłano w Święto Niepodległości, tak było także parę dni później w Lublinie i Gorzowie Wielko­polskim.
   - Przyszedłem rano do pracy i dowie­działem się, że nie jestem już prezesem - opowiadał sędzia Roman Makowski z Gorzowa. Zarzut, że jego sąd był mało wydajny w rozstrzyganiu spraw, nie jest prawdziwy, bo w ostatnim roku wy­dajność wzrosła mimo braków kadro­wych wynikających z blokowania etatów przez ministerstwo. Podobna sytuacja jest w sądach w Gliwicach i Katowicach, które zajęły 13. i 22. miejsce w rankingu efektywności 45 sądów okręgowych. Nie mówiąc już o małym sądzie w Żorach, który pod względem wydajności zajmu­je drugie miejsce w Polsce, a też wymie­niono w nim prezesa.
   Jednocześnie dorobek nowo powoły­wanych prezesów trudno uznać za gwa­rancję, że sądy będą pracować lepiej. Nowej prezes Sądu Okręgowego w Bia­łymstoku Joannie Korwin-Piotrowskiej zarzucano przewlekłość prowadzonych przez nią spraw. - Była chora przez parę miesięcy, wróciła do zdrowia, żeby zo­stać prezesem - mówi jeden z tamtej­szych sędziów. Również nowy prezes sądu w Wodzisławiu Śląskim, Rafał Guz, ma na swoim koncie dyscyplinarkę z po­wodu przekraczania terminów i złej organizacji pracy. Do gabinetu prezesa sądu przeniósł się prosto z Ministerstwa Spra­wiedliwości, gdzie był oddelegowany.
   W środowisku sędziowskim wątpliwo­ści budzi też nominacja Ewy Majwald-Lasoty, która objęła fotel prezesa sądu w Rybniku mimo wyroku za mobbing. A także Ireny Bochniak, która kiero­wała jednym z najgorzej ocenianych ze względu na opóźnienia wydziałem ksiąg wieczystych, a mimo to awansowała na prezesa Sądu Rejonowego dla Krakowa-Podgórza. A Rafał Stasikowski, negatyw­nie oceniony przez Uniwersytet Śląski, gdzie wykłada, jest dziś prezesem Sądu Okręgowego w Katowicach.
   - Desant miernych, ale wiernych, któ­rym praca dla „dobrej zmiany” dała nie­powtarzalną szansę kariery - mówi jeden z sędziów i dodaje: - To zwykle za­ufani ludzie ministra Ziobry albo jego zastępcy wiceministra Piebiaka, którzy wykonają każde ich polecenie.
   Warto przypomnieć, że Łukasz Piebiak sam jest sędzią z dyscyplinarką, który 30 razy odwoływał się do KRS w sprawie swojego awansu. Ścieżkę kariery odblo­kował mu dopiero minister Ziobro, ofe­rując pracę w ministerstwie. To właśnie znajomym Piebiaka jest nowy prezes sądu w Suwałkach Jacek Sowul. Zasły­nął uchyleniem wyroku uniewinniające­go działaczy KOD protestujących przed wyborami uzupełniającymi do Sena­tu, w których kandydatką PiS była Anna Maria Anders.
   Dziesięć dni przed wydaniem wyro­ku Sowul spotkał się z Piebiakiem w Wil­nie, co ujawniła TVN24, a ministerstwo tłumaczyło, że spotkanie miało „przy­padkowy charakter podczas prywatnej uroczystości”. - Najpierw się spotkał, potem orzekł tak, jak chciało minister­stwo, a potem został prezesem. Każ­dy, kto używa mózgu, pomyśli: czy to było przypadkowe? - komentuje Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
   Dobrym znajomym wiceministra jest także Konrad Wytrykowski, sędzia, któ­ry po zaledwie paru miesiącach orze­kania w Legnicy został kandydatem na wiceprezesa Sądu Okręgowego we Wroc­ławiu. W środowisku sędziowskim znany jest z radykalnie prawicowych sympatii.
- Na forum internetowym Sedziowie.net. występuje jako „blady świt”, ale kiedy po­jawiła się szansa na bycie wiceprezesem, jego kontrowersyjne wpisy, którymi dał świadectwo swojej lojalności, zaczęły zni­kać z forum - opowiada sędzia korzysta­jący z serwisu Sedziowie.net.
   Kolejny przypadek to Mariusz Wit­kowski. Na Kongresie Prawników Polskich, który odbył się wiosną w Kato­wicach, przeprosił za skazanie ks. Blach­nickiego przez katowickie sądy w 1961 r. „Gość Niedzielny” napisał wówczas: „Czyż nie jest to najlepsza rekomenda­cja?”. - Żartowaliśmy wtedy, że zasłużył sobie tą mową na prezesurę, i nie myli­liśmy się - mówi uczestnik kongresu.
Witkowski został prezesem sądu w Sie­mianowicach Śląskich. W weekend po odwołaniu poprzednika próbował wejść do sądu, ale ochrona go zatrzymała, bo nikt go nie znał i nie wiedział o jego nominacji.
   - Przewrotnie można powiedzieć, że cieszę się, iż nominują takich ludzi, bo to znaczy, że nie są w stanie sięgnąć po inne osoby - mówi prezes Iustitii Krystian Markiewicz. Minister Piebiak zapowia­da jednak, że to dopiero początek i „ruch kadrowy na większą skalę nastąpi w cią­gu najbliższego miesiąca”.

KORYTARZE I WALEC ZIOBRY
- Minister Ziobro nie musi wymie­niać wszystkich prezesów i wice­prezesów, żeby mieć pełną kontrolę nad zapadającymi wyrokami. Wystarczy, że udrożni kluczowe korytarze: Warsza­wę, Kraków, Śląsk, Podkarpacie, Podla­sie... i walec będzie jechał, rozjeżdżając niezawisłość sędziowską, jak wcześniej rozjechał prokuraturę - mówi sędzia Markiewicz.
   Prokurator Iwona Palka w tekście „Dobra zmiana w prokuraturze” wyli­czyła, że po wprowadzeniu nowej ustawy degradacja dotknęła „114 prokuratorów, których w sposób bezpardonowy odar­to z dorobku całego, wieloletniego życia zawodowego bez podania jakichkolwiek powodów”. Lojalni mogli za to liczyć na dwukrotny awans w ciągu roku z pomi­nięciem kolejnych szczebli kariery. We­dług prokurator Palki prowadzi to do „postaw konformistycznych, niestawiania oporu i gry na przeczekanie ze wzglę­du na konieczność posiadania źródła utrzymania siebie i rodziny”.
   W sądach może być podobnie i to nie tylko za sprawą czystek kadrowych. Uła­twić mają to również dwie forsowane przez PiS ustawy: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
   - Ludzie Ziobry wybiorą KRS, a ten wybierze skład nowej izby dyscyplinar­nej w Sądzie Najwyższym i będzie poza­miatane. Minister sprawiedliwości zyska kontrolę nad każdym sędzią - mówi jeden z moich rozmówców i tłumaczy, że niewy­godnemu sędziemu będzie można zrobić dyscyplinarkę, odsunąć od prowadzenia sprawy, zredukować dochody, a na koniec wyrzucić na bruk, pozbawiając pracy.
   - Chodzi o to, żeby sędziowie zaczęli się bać, bo wtedy zaczną bać się wszyscy. Kto stanie w ich obronie? Bezkarna bę­dzie tylko władza - mówi sędzia Markie­wicz i dodaje: - Prawa nie tworzy się na dobre, tylko na złe czasy, żeby było bez­piecznikiem. Tymczasem PiS wszystkie bezpieczniki właśnie nam wysadza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz