Wojciech Wybranowski
Wyrzuceni po aferze
madryckiej posłowie PiS chcą walczyć o przywrócenie praw członków partii. Mają
przedstawić dokumenty, które - jak twierdzą - udowodnią, że cała sprawa to
wynik manipulacji Radosława Sikorskiego
W
polskiej polityce szykuje się kolejna burza. Po ponad miesiącu od usunięcia
ich z Prawa i Sprawiedliwości byli posłowie tej partii: Adam Hofinan, Mariusz
Antoni Kamiński oraz Adam Rogacki przerywają milczenie i twierdzą, że stali się
ofiarami mistyfikacji i politycznej nagonki. - Nie damy się politycznie
załatwić negatywnym bohaterom afery taśmowej, takim jak Sikorski - mówi „Do
Rzeczy Adam Hofman.
„TO BYŁ LINCZ"
Cofnijmy się nieco w czasie. Jest
listopad, nieco ponad tydzień do pierwszej tury wyborów samorządowych. Wtedy
wybucha skandal. Media informują, że Adam Hofman, Adam Rogacki oraz Mariusz
Antoni Kamiński, którzy 30 października udali się do Madrytu na posiedzenie
Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, wzięli z sejmowej kasy na tę podróż
blisko 19 tys. zł zaliczki, ponoć zgłaszając wyjazd samochodem. W
rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi. Co więcej, media informują,
jakoby posłowie biorąc z Sejmu zaliczkę na podróż samochodem, mieli już
zakupione znacznie tańsze bilety samolotowe. A to mogłoby wskazywać na próbę
wyłudzenia.
PiS najpierw zawiesił całą trójkę
polityków, by 10 listopada, na wniosek Jarosława Kaczyńskiego, usunąć ich z partii.
- Nadużycia związane z groszem publicznym są absolutnie nie do przyjęcia - mówił
Kaczyński.
Hofman, Rogacki i Kamiński wydali
oświadczenie, w którym napisali, że dokonali zwrotu całej pobranej zaliczki na
konto Kancelarii Sejmu RP. Jednak nie odwołali się do partyjnego sądu
dyscyplinarnego od decyzji.
Zniknęli z mediów, przestali odbierać
telefony; nie pojawili się w Sejmie.
- Dokonano na nas linczu
medialnego. Staliśmy się celem ataku. Padło wiele absurdalnych zarzutów. Milczeliśmy,
bo trwała kampania wyborcza - mówi „Do Rzeczy"
Mariusz Antoni Kamiński. Teraz
Hofman i jego stronnicy próbują wrócić do gry. Do gry - jak mówią wspierający
ich koledzy - o ich polityczną przyszłość.
Tygodnik „Do Rzeczy” jest pierwszą
gazetą, z którą, w połowie ubiegłego tygodnia, po wielu tygodniach milczenia
zgodzili się porozmawiać posłowie wykluczeni z PiS.
OSTATNIA SZANSA HOFMANA
- Już wielokrotnie wydawano wyroki
medialne i niszczono ludzi. Potem się okazywało, że prawda jest zupełnie inna.
Tak jak w sprawie Wiplera. Podobnie będzie w naszym przypadku - twierdzi
Hofinan.
Ich partyjni znajomi żartują, że
hofmanowcy kilka tygodni od wybuchu afery madryckiej spędzili, pracując tak
solidnie jak nigdy wcześniej. Dlaczego? Kursowali między Warszawą a terenem,
zbierając dokumenty; zapisy monitoringu, faktury; rozliczenia - materiały;
które mają przekonać, że nie dopuścili się nieprawidłowości. Chcą je
przedstawić na konferencji prasowej, najprawdopodobniej jeszcze przed świętami.
O szczegółach na razie trójka
ekspisowców nie chce rozmawiać. Bardziej rozmowni są ich współpracownicy. Jak
się dowiedzieliśmy, kluczowym argumentem będzie to, że z formalnego i prawnego
punktu widzenia wyjazdu do Madrytu za pieniądze Sejmu nie było. Hofman,
Kamiński i Rogacki po powrocie z Hiszpanii zwrócili bowiem Kancelarii Sejmu RP
wszystkie pobrane pieniądze. Zgodnie z przepisami na rozliczenie delegacji
mieli dwa tygodnie. Będą mogli więc argumentować - i w świetle prawa będzie to
zgodne z prawdą - że skoro do Madrytu pojechali za własne środki, wyjazd miał
charakter prywatny: Nasi informatorzy mówią, że hofmanowcy będą też próbowali
odeprzeć zarzut, jakoby próbowali wyłudzić czy też wyłudzili z Sejmu pieniądze
na „rozliczenie kilometrówki" choć w rzeczywistości mieli już zakupione
bilety lotnicze na podróż do Madrytu.
Będą też musieli zatrzeć złe
wrażenie, jakie robią pieniądze pobrane przez nich za inne podróże zagraniczne.
Według TVN24 Adam Hofman w tej kadencji Sejmu „19 razy wziął tak zwaną
kilometrówkę - razem 53 068 zł”, a Mariusz A. Kamiński rozliczał
„kilometrówkę" 21 razy, co daje kwotę ponad 55 tys. zł. Zdaniem naszych
informatorów posłowie będą przekonywać, że nie brali „kilometrówki" ale
ryczałt samochodowy: Ten wypłacany jest od 6 lat przez Sejm w cenie biletu lotniczego.
Ani Hofman, ani Kamiński nie
chcieli jednak potwierdzić „Do Rzeczy'; że właśnie taka będzie ich linia
obrony: - Nie było żadnych nieprawidłowości. Wszystkie nasze wyjazdy służbowe
odbyły się zgodnie z obowiązującymi przepisami. Udowodnimy to - ucina
Kamiński. Hofman et consortes będą też musieli wytłumaczyć się z zarzutów o ich
zdolności bilokacyjne. Wątpliwości budzi w tej kwestii kilka podróży
zagranicznych posłów, zwłaszcza Hofmana. Media donosiły, że na przykład w maju
ubiegłego roku, w czasie, gdy miał przebywać na Zgromadzeniu Parlamentarnym
Rady Europy w Londynie, udzielał w Warszawie wywiadu jednej ze stacji
radiowych. - Nie było żadnych bilokacji. Każda informacja medialna o ^m była
nieprawdziwa i wynikała ze źle podanych danych przez marszałka Sikorskiego -
twierdzi poseł Adam Rogacki.
COMEBACK?
Czy bohaterowie afery madryckiej
mają szanse na powrót do PiS? Nasi informatorzy w partii nie ukrywają, że w ^m
celu musieliby przekonać do swojej niewinności nie tyle media, ile prezesa partii,
a to - jak komentują - będzie znacznie trudniejsze. Zwłaszcza że kolejne pojawiające się informacje o Hofmanie bynajmniej
nie poprawiają jego wizerunku. Na początku grudnia „Fakt’ poinformował, że
były rzecznik PiS w ostatnich dwóch latach rozliczał się w kancelarii sejmowej
za noclegi we wrocławskich hotelach na łączną kwotę 2,9 tys. zł, choć jest
współwłaścicielem mieszkania w stolicy Dolnego Śląska. Hofman tłumaczył, że
przekazał prawa do użytkowania lokalu drugiemu właścicielowi, więc nie mógł z
niego skorzystać. - Wszystko, co dzieje się wokół niego obecnie, działa na
jego niekorzyść. Co by mu pomogło?
Gdyby prokuratura jednoznacznie
uznała, że ani on, ani Rogacki czy Kamiński nie popełnili przestępstwa. To
otwierałoby drzwi do powrotu. Tyle że prokuratura nie będzie się spieszyć przed
wyborami - mówi nam jeden z członków Komitetu Politycznego PiS.
Jeszcze w listopadzie, po
zawiadomieniu złożonym przez SLD, wszczęto śledztwo w sprawie podróży służbowej
do Madrytu byłych posłów PiS. Warszawska prokuratura okręgowa sprawdza, czynie
doszło do oszustwa. To jednak dopiero początkowy etap postępowania
sprawdzającego.
Hofman i pozostali członkowie tew.
frakcji młodych wciąż mają w PiS swoich zwolenników. Są oni również obecni w
zarządzie partii i Komitecie Politycznym PiS, mimo że ten jednogłośnie
opowiedział się za wyrzuceniem infamisów. - Jeśli się oczyszczą, udowodnią, że
nie popełnili żadnego przestępstwa, to będę optował za ich powrotem - mówi nam
osoba z bliskiego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. Paradoksalnie, choć Hofman
nie był lubiany przez partyjnych kolegów, część z nich nie miałaby nic
przeciwko ich rehabilitowaniu. - Z prostej przyczyny: Jeśli wróci Hofman, to
Joachim Brudziński zajmie się walką z nim, a nie czyszczeniem regionów. A to
pozwoli nam przeżyć - mówi pół żartem, pół serio jeden z parlamentarzystów.
Na niekorzyść usuniętych działa
też to, że znacznie więcej posłów PiS obciąża z kolei ich odpowiedzialnością za
kiepskie wyniki w regionach. Pytając o szanse na powrót Hofmana i jego kolegów
do partii, usłyszeliśmy opinie, że „już dawno powinien wylecieć” albo że to
właśnie on przyczynił się do przegranej z Platformą. Na tej nucie grają też
stronnicy Brudzińskiego, zadeklarowani przeciwnicy Hofmana mający dziś zdecydowaną
większość we władzach partii.
Co więc stanie się z całą trójką
polityków, jeśli nie uda im się wrócić do partii? To pytanie wyraźnie im się
nie podoba. - Nie zamierzamy iść drogą wielu polityków, którzy są poza PiS. O
przyszłości politycznej będziemy myśleć później. Teraz chcemy szybko wyjaśnić
tę sprawę - ucina Rogacki.
jak kraść to miliony ..itd.Dla mnie zwykłe śmierdzace gówno!
OdpowiedzUsuń