sobota, 10 grudnia 2016

Wolności w niebezpieczeństwie



O zagrożonym prawie do prywatności, wolności słowa i języku nienawiści mówi rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar

Rozmawia Aleksandra Pawlicka

NEWSWEEK: Dlaczego odmówił pan przyjęcia Nagrody im. Teresy Torańskiej?
ADAM BODNAR: To niewątpliwie jed­no z najważniejszych wyróżnień w mojej pracy na rzecz praw człowieka. Jestem ogromnie wdzięczny szanownej kapi­tule i redakcji „Newsweeka”. Przyjąłem jednak zasadę, że jako rzecznik praw obywatelskich nie będę przyjmował żad­nych nagród związanych z moją dzia­łalnością zawodową. Traktuję to jako kwestię standardów i czegoś, co nazwał­bym powściągliwością. Nie chcę też ni­komu dawać pretekstu do podważania mojej bezstronności.

I tak nazywają pana lewakiem.
- Ostatnio lewak zamieniono na lewico­we skrzywienie. Skoro nastał czas dzie­lenia Polaków na różne kategorie, na różne plemiona, to trzeba pewnie zaszu­fladkować także Adama Bodnara. Pew­nie taka jest potrzeba polityczna. A swoją drogą, jak się nazywa tych, którzy tworzą te wymyślne kategorie? Prawakami?

Nie, są lewacy i nasi.
- To znaczy, że lewak jest określeniem wykluczającym? Oczywiście na to nigdy nie będzie zgody Rzecznika Praw Oby­watelskich. I może na tym poprzestańmy.

Władza chciałaby pozbawić pana urzędu.
- Zgodnie z konstytucją moja kadencja kończy się za trzy lata i dziewięć miesięcy.

Dlaczego podkreśla pan ciągle, że jest rzecznikiem wszystkich Polaków?
- Nikogo, komu pomagam, nie pytam o poglądy. Każdy, kto zechce przyjrzeć się temu, co robię, może zobaczyć, że zajmuję się sprawami wszystkich, któ­re zwrócą się do mnie lub znajdują się w trudnym położeniu. Przecież osoby z niepełnosprawnością, chore, starsze, pokrzywdzone znajdziemy po każdej stronie politycznych barykad.

Czy dzisiaj w Polsce są zagrożone prawa człowieka?
- Wiele jest na pewno zagrożonych. Przy czym trzeba wyjaśnić, że prawa czło­wieka, z pewnymi wyjątkami, nie mają charakteru absolutnego. Wyjątki są dwa: prawo do życia (bez wchodzenia w spór, co jest życiem) oraz zakaz tortur. Wszystkie pozostałe prawa, np. wolność słowa, sumienia czy prawo do prywat­ności, mogą podlegać ograniczeniom, ale tylko wtedy, gdy te ograniczenia słu­żą interesowi publicznemu i są wpro­wadzone na drodze ustaw. Zgodność tych ustaw z konstytucją ocenia Trybu­nał Konstytucyjny. Władza próbuje go sparaliżować, bo, niczym nieograniczo­na, może ustanawiać prawa niezgodne z konstytucyjnymi gwarancjami wolno­ści obywatelskich.

Bez Trybunału trudno działać także Rzecznikowi Praw Obywatelskich.
- Decyzje, które uznaję za niezgod­ne z prawem, mogę zaskarżać do sądów wszystkich instancji, z Sądem Najwyż­szym i Naczelnym Sądem Administracyj­nym włącznie. Tyle tylko że jeśli weźmie się pod uwagę zapowiedzi zmian w są­downictwie, to i ten instrument obrony praw obywatelskich może być zagrożony.

Stracimy kontrolę nad tym, jak władza osacza obywatela?
- Istnieją takie obawy. Opublikowany na początku listopada tego roku raport Ko­mitetu Praw Człowieka ONZ wskazuje wiele dziedzin życia publicznego w Pol­sce, w których prawa człowieka mogą być zagrożone.

Na przykład?
- Wolność słowa w kontekście mediów publicznych. To, w jaki sposób dokonu­je się zmian w mediach publicznych, jak wywiera się naciski na dziennikarzy, jak wiele jest protestów z tym związanych, może świadczyć o tym, że sytuacja jest alarmująca.
Przy okazji - osobiście bardzo razi mnie to, jak nękane są w mediach publicznych organizacje pozarządowe. Próbuje się za wszelką cenę wciągać je do wojny polsko-polskiej, przypinać im łatki.

Które z praw jednostki w szczególny sposób zostało ograniczone przez obecną władzę?
- Najbardziej niepokojące zmiany do­tyczą prawa do prywatności. Poziom umocnienia aparatu kontroli państwa jest wyjątkowo duży. Przyjęta w lutym ustawa, zwana powszechnie inwigilacyjną, pozwala na dostęp do danych in­ternetowych bez jakiejkolwiek kontroli. Gdy dodać do tego nowelizację postępo­wania karnego pozwalającą na korzysta­nie z nielegalnie zdobytych dowodów, to elementarne prawa obywatela do pry­watności zostają poważnie naruszone bądź ograniczone.
Jak bardzo - nie wiemy, bo skąd mamy wiedzieć, w jakim stopniu jesteśmy inwi­gilowani? Jedno wiemy na pewno: infra­struktura do ograniczenia prywatności obywatela została stworzona i jest do wyłącznej dyspozycji tych, którzy spra­wują nad nią bezpośrednią kontrolę.

Czy prawo Polaka do prywatności przed wyborami parlamentarnymi 2015 i dziś, po roku rządów PiS, to dwa różne prawa?
- Można tak powiedzieć, choć nie twier­dzę, że wcześniej było idealnie. Przez ćwierćwiecze transformacji nie stworzy­liśmy niezależnego mechanizmu kon­trolowania działań służb specjalnych. Jednak to, co dziś obserwujemy, okre­śliłbym jako pogłębianie tendencji nie­bezpiecznych dla praw obywatelskich.

Czy pana niepokój budzi mowa nienawiści?
- Zdecydowanie tak. Dyskusja wokół kryzysu migracyjnego potoczyła się w ten sposób, że obraźliwe sformułowa­nia i różnicowanie osób ze względu na pochodzenie weszły na dobre do języka publicznego. Nastąpił też lawinowy wzrost liczby ata­ków na tle rasistowskim, co potwierdza­ją policyjne statystyki.
Ale najgorsze jest chyba to, że niektó­rzy politycy piastujący ważne funkcje w państwie nie widzą problemu. Mówią, że mamy do czynienia z niegroźnymi in­cydentami, a nie z niebezpiecznie rozwi­jającym się procesem, który powinniśmy traktować jako dzwonek alarmowy.

Inaczej mówiąc, mamy przyzwolenie władzy na zachowania rasistowskie i ksenofobiczne?
- Niewątpliwie dzieje się coś niepoko­jącego. Dam przykład: deklarujemy, że polska nauka powinna się umiędzynarodowić, otworzyć na zagranicznych studentów, a jednocześnie w Toruniu na Uniwer­sytecie Mikołaja Kopernika dochodzi w ciągu paru miesięcy do dwóch pobić studentów z programu Erasmus.
Kadra uniwersytecka i władze miasta reagują natychmiast, ale minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin milczy.

Zarzuca się panu zbytnie zaangażowanie w obronę środowiska LGBT.
- Nie dalej jak w minionym tygodniu miałem bardzo ciekawe pytanie w czasie swojego wystąpienia w Senacie. Obra­zuje ono sposób myślenia części elit politycznych.
Zapytano mnie, dlaczego zajmuję się kwestiami, które są ideologiczne, wrażli­we i powodują napięcia społeczne, skoro większość społeczeństwa tego nie ocze­kuje? Chodziło o mniejszości seksualne.
Zdaniem pytającego środowisko LGBT to grupa tak marginalna, że nie zasługu­je na uwagę czy szczególne poszanowa­nie, więc Rzecznik Praw Obywatelskich nie powinien zawracać sobie tym głowy. Więcej - zaangażowanie rzecznika w tej kwestii jest działaniem wymierzonym w powagę instytucji RPO.

Coś, co do niedawna byłoby uznane za niepoprawność polityczną, dziś jest wykładnią poprawności?
- Jeśli tak myśli i mówi jeden z sena­torów, to oznacza prawdopodobnie, że nie jest odosobniony. A przecież mamy tu do czynienia z zupełnym niezrozu­mieniem roli RPO.
Ta instytucja jest od tego, aby bro­nić praw wszystkich obywateli, tak­że elementarnych praw mniejszości zagrożonych przez większość. To taki elementarz.

Następne w kolejności są kobiety, które mogą wkrótce stać się obywatelami drugiej kategorii, pozbawionymi prawa do decydowania o sobie.
- Nie jestem wróżką i nie wiem, co się ostatecznie wydarzy, ale przyznaję, że zapowiedzi niektórych działań mogą niepokoić. Za chwilę kończy się finan­sowanie in vitro, obowiązująca ustawa o planowaniu rodziny nie działa, jak po­winna, nie ma wystarczającego wsparcia dla ofiar przemocy domowej.

I cały czas krąży widmo zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, ograniczenia dostępności środków antykoncepcyjnych, znieczulenia okołoporodowego...
- Czarny protest pokazał jednak, że spo­łeczeństwo obywatelskie działa. Władza wycofała się z niektórych pomysłów.

Na razie.
- Są tacy, którzy uważają, że wła­dza zawsze testuje obywateli poprzez wypuszczanie balonów próbnych. W ten sposób bada, jak daleko może się posunąć.

Jeśli PiS zdoła sparaliżować instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich, to w jaki sposób obywatele będą mogli bronić swoich praw?
- Obywatele mają zawsze prawo wy­syłać władzy sygnały, gdzie są granice, kiedy następuje naruszenie ich praw i dzieje się niesprawiedliwość. Jak to robić? Wierzę w obywatelski instynkt naszego społeczeństwa i w jego przy­wiązanie do wolności. Bez względu na okoliczności zawsze będę służył tym wartościom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz