Meller: Trzeba dać
Dudzie kredyt zaufania. Morozowski: To jest człowiek bez właściwości. I za
chwilę się okaże, że jego mózgiem jest tak naprawdę Jarosław Kaczyński.
MARCIN MELLER:
Zaraz po wyborach napisałem na fejsie: „Jest nowa popularna gra towarzyska w
internetach: kto emigruje, komu do drzwi załomocą o świcie, komu słów wolności
śpiewać nie pozwolą itp. Po pierwsze proponuję coś na uspokojenie. Po drugie
nic takiego się nie zdarzyło, po prostu arogancka i zdemoralizowana władza
dostała kopa w wyborach. (...) Nowemu prezydentowi gratuluję zwycięstwa po
imponującym wysiłku, życzę, by dotrzymał koncyliacyjnych obietnic z mowy po
zwycięstwie, a wszystkim zestrachanym wizją pisowskich szwadronów śmierci
zwracam uwagę, że Duda jest pierwszym politykiem PiS, którego Jarek nie może
odwołać”. Ten post rozpełzł się po internecie jak ogień po ściernisku, ale
wiem, że ty, mój drogi przyjacielu, uważasz, że grzeszę naiwnością. No, to
ładuj we mnie...
ANDRZEJ MOROZOWSKI (DZIENNIKARZ
TVN24): Nawoływanie do spokoju jest jak najbardziej OK, ale z
drugiej strony, nie ma co sobie mydlić oczu, że nic się nie stało. Stało się.
Pani Szydło i pan Wojciechowski, najbliżsi współpracownicy prezydenta elekta,
już mówią: dwie ustawy wysyłamy do Sejmu w dniu zaprzysiężenia przed
Zgromadzeniem Narodowym - obniżenie wieku emerytalnego do 60 i 65 lat i podwyższenie
kwoty wolnej od podatku z 3 do 8 tysięcy. Co to oznacza? Jak twierdzą ekonomiści,
71 mld będzie kosztować powrót do wieku emerytalnego, a 23 mld podniesienie kwoty wolnej od podatku. Razem prawie 100
mld złotych. Skąd na to wziąć?
MELLER: Ja się na ekonomii nie znam, ale wiem, że druga strona się
zarzekała, że reforma emerytalna jest nie do ruszenia, po czym kiedy poczuła
nóż wyborczy na gardle, w trybie błyskawicznym powstał projekt dotyczący
40-letniego stażu pracy, czyli zmiana systemu emerytalnego.
MOROZOWSKI: Zgadzam się, mimo to każda z ich propozycji była dokładnie
wyliczona. Wiadomo, że propozycja wieku emerytalnego po 40 latach pracy, ale
składkowych latach, oznacza 30 mld w plecy.
MELLER: Nie będę z tym dyskutował...
MOROZOWSKI: ... ale to nie koniec wyliczeń, bo Andrzej Duda
naobiecywał za jakieś 300 miliardów, których nie ma skąd wziąć. Choćby
przewalutowanie kredytów frankowych. Sam jestem frankowiczem, ale nie chcę
pieniędzy z budżetu. Już jest efekt zapowiedzi Andrzeja Dudy, że on zrobi porządek
z bankami. Wiesz, po ile jest frank dzisiaj ? Po 4 zł. A wiesz po ile płaciłem
ratę miesiąc temu? 3,81 zł. Czyli o 20 gr skoczył frank po tych zapowiedziach.
MELLER: Też jestem frankowiczem, też nie chcę, aby nasze kłopoty
były finansowane z budżetu państwa. Ale uważam, że banki powinny ponieść
konsekwencje tego, jak zachowywały się osiem lat temu, gdy świadomie zaganiały
ludzi na śliską ścieżkę nad urwiskiem.
MOROZOWSKI: Tu się zgadzam.
MELLER: Jak zaczniemy dłubać w każdej deklaracji z kampanii, to się
ugotujemy i zejdzie z pierwszego planu to, co uważam za najważniejsze: nie ma
co histeryzować, dajmy Dudzie trochę kredytu i czasu, trzymajmy go za słowo,
że chce zasypywać polsko-polskie rowy.
MOROZOWSKI: To ja ci odpowiadam, że jesteś jak stary karp, który
nawołuje młode karpie: idzie czas pokoju i radości, czyli Boże Narodzenie.
Więcej ci powiem: kiedy Lech Kaczyński został prezydentem, to ja uspokajałem
młodszych redakcyjnych kolegów mówiących: „Jezu, co to tutaj będzie”. Ale się
okazało, że to oni mieli rację.
MELLER: Czyli ja teraz jestem naiwnym Morozowskim z 2005 roku?
MOROZOWSKI: Dokładnie. Jeden głupi przykład. Były tak zwane taśmy
Begerowej, które ujawniliśmy z Sekielskim. Potem rozpętał się PiS-owski hejt
na nas i rozeszła się plotka, że są teczki na Morozowskiego. Nie znaleźli w
mojej teczce nic. To co zrobili? Znaleźli teczkę tatusia. Gdyby nie znaleźli,
to co by zrobili? Znaleźliby teczkę dziadka...
MELLER: Nie musisz mi, Andrzej, przypominać, ja metody PiS-owskich
propagandy- stów znam doskonale. Też na mnie szukali. Nic nie znaleźli, więc wzięli się za tatę. I znowu nic.
Wreszcie dziadek. Bogu dzięki był komunistą, więc mieli pożywkę.
MOROZOWSKI: Mówisz spokojnie? To wszystko wróci, Marcin! Ta metoda
wróci!
MELLER: Co do metod i tego, co potrafią zrobić PiS-owscy
propagandyści, nie mam złudzeń żadnych. Czy to Kania, czy to bracia Karnowscy.
Tu nie ma dwóch zdań. Ale Andrzej Duda to nie bracia Karnowscy ani nawet
Jarosław Kaczyński. Dudy Kaczyński nie odwoła jak Marcinkiewicza.
MOROZOWSKI: Ale będzie trzymał go na
dłuższej smyczy, bo jest reelekcja. Każdy prezydent o tym myśli.
MELLER: Pięć lat to jest wieczność. Właśnie zaczęły się procesy,
których skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Duda ma 43 lata, Kaczyński
prawie 70. Na kogo zaczną się orientować działacze PiS młodszego pokolenia? A
sądzę, że i sam Duda wie, że właśnie zaczął grać na swoje miejsce w
historii. Pewnie nigdy na niego nie zagłosuję, ale nie płakałbym, gdyby
prawica w moim
kraju miała twarz prezydenta Dudy.
Dlatego też uważam, że trzeba mu dać kredyt zaufania. Zresztą nie widzę
alternatywy.
MOROZOWSKI: Ale pewne rzeczy przyszły
prezydent mówi niezwykle poważnie. Zakaz wykonywania jakichkolwiek zabiegów in vitro - to będzie forsował.
MELLER: Wcześniej był za tym, żeby skazywać za to na dwa lata
więzienia, a w kampanii już to złagodził. MOROZOWSKI: W ustawie
PiS-owskiej był zapis całkowitego zakazu pozaustrojowych zapłodnień.
Całkowitego. Dopiero w kampanii ten projekt wycofano. W każdej chwili mogą
wrócić do poprzedniej wersji.
MELLER: Widziałem w trakcie kampanii dwie rozmowy Dudy z kobietami
na ulicy.
MOROZOWSKI: Ale proszę cię! Proszę cię...
Z kobietami? Na ulicach? To nic
nie znaczy.
MELLER: No, ale to było publicznie.
MOROZOWSKI: Ty słyszysz to, co chcesz usłyszeć, a ja usłyszałem w tych
rozmowach, jak mówił: „Pani się nie martwi, będzie dobrze”. Rozumiesz?
MELLER: Jeżeli prezydent Duda podpisze ustawę zakazującą in vitro, przyznam ci rację i postaram się działalnością publiczną
odpokutować mój nadmiar dobrej wiary w prezydenta elekta.
MOROZOWSKI: Bardzo niepokojący jest sposób użycia Jedwabnego w
kampanii. Duda jest przekonany, że należy pomijać fakty, fałszować historię,
by przekonać wszystkich, że Polacy są najcudowniejsi i bez skazy. Kiedyś był
taki dowcip: Związek Radziecki będzie miał stanik w godle, dlaczego? Bo są
pier(w)si na świecie. I on też może do naszego herbu dołożyć stanik, bo Polacy
to są pierwsi na świecie; i nie mogą mieć żadnego związku z Jedwabnem.
MELLER: Zgadzam się, że to była najgorsza rzecz, jaką zrobił w kampanii wyborczej. To, że użył Jedwabnego w ten sposób. I nie chcę tego tłumaczyć tym, że mu Kurski czy ktoś równie amoralny podszepnął demoniczną radę, żeby w ten sposób zaskarbić sobie antysemicki elektorat.
MELLER: Zgadzam się, że to była najgorsza rzecz, jaką zrobił w kampanii wyborczej. To, że użył Jedwabnego w ten sposób. I nie chcę tego tłumaczyć tym, że mu Kurski czy ktoś równie amoralny podszepnął demoniczną radę, żeby w ten sposób zaskarbić sobie antysemicki elektorat.
MOROZOWSKI: Ale to był jeden procent. Jeden procent: Kowalski i Braun.
I Duda połasił się na ten jeden procent.
MELLER: Nie będę tego bronił. Natomiast, cokolwiek by złego
powiedzieć o PiS, to faktem jest, że czołowi politycy PiS nigdy nie grali kartą
antysemicką. Nie mówiąc już o tym, że Lech
Kaczyński w ogóle był filosemitą, zresztą atakowanym przez Rydzyka
skrajną prawicę.
MOROZOWSKI: Tak. Bo zapalał chanukowe świece i tak dalej. Zgadzam się z
tym. Ale posłuchaj, coś ci przeczytam. Fragment wiersza. „Żołnierze,
milicjanci, kieleccy rodzice świętości nie mieli, bezbronne dzieci zatłukli!
Zabiwszy, ulicami powlekli, bić Żydów krzyczeli, Polacy, kielczanie jako psy
kłamacze (...) Bóg Polaków zamknięty w obozie, w baraku drży, gdy dzielni chłopcy
z orzełkami na czapkach dobijają dziewczynki żydowskie, rurkami, na odlew”. To
jest „Wiersz o zabiciu doktora Kahane” Juliana Kornhausera. Jest do tego
dedykacja „dla Agatki”. To dla kogo to jest?
MELLER: Dla pierwszej damy.
MOROZOWSKI: Myślisz, że prezydent elekt nie znał tego wiersza?
MELLER: Myślę, że znał.
MOROZOWSKI: Musiały się w jego domu toczyć dyskusje.
MELLER: Może nie wchodźmy do jego domu.
MOROZOWSKI: Nie o to mi chodzi. Czy on nie jest hipokrytą przypadkiem?
Bo to, co on zrobił, to zamachał ręką do kiboli: będę dla was wyrozumiałym
prezydentem. Gdzie on jest prawdziwy? Wtedy, gdy czytają taki wiersz z żoną,
czy wtedy, kiedy macha do tych kiboli?
MELLER: Po pierwsze, bardzo liczę na pierwszą damę, na panią Agatę
Kornhauser-Dudę. Bardzo liczę na podstawie tego wszystkiego, co o niej
słyszałem. Ale po drugie... Przywoływałem Aleksandra Kwaśniewskiego w powyborczych
refleksjach, ponieważ to pojednawcze przemówienie Dudy skojarzyło mi się z
pierwszymi reakcjami Kwaśniewskiego po wyborach w 1995 r. - jego wygrana, a przegrana Wałęsy też była rodzajem szoku. I
użyłem porównania, że Duda będzie - mam nadzieję - tym dla prawicy, kim dla
postkomunistów stał się Kwaśniewski. Jednak czy światły i ceniony Aleksander
Kwaśniewski nie puszczał oka do ubeków, kiedy przychodziły wybory?
MOROZOWSKI: Puszczał. Ale jednocześnie wszystko, co robił, ciągnęło nas
do NATO. To on nas tam wprowadził i do Unii Europejskiej . A politycy PiS
zupełnie odwrotnie. Oni mówią: my jesteśmy eurosceptykami, my się od tej Unii
wreszcie uwolnimy - idźmy drogą brytyjską! A my nie jesteśmy krajem, który może
sobie na to pozwolić. Wróćmy jednak na polskie podwórko, czyli cytaty z
prezydenta elekta. Nie z kampanii, tylko wcześniejsze, na temat katastrofy smoleńskiej.
„Jestem przekonany, że wybuch był”. „Nikt nie udowodnił, że prezydent zginął
przypadkowo”. I jeszcze jego zachwyt nad tekstem o trotylu. Co to oznacza? Oni
dzisiaj ukryli Macierewicza i sprawę, że dla nich niezwykle ważne jest
znalezienie 'winnych tej katastrofy. Nie wiem, co się tu rozpęta. Dzisiaj to są
żarty pana Kurskie- go, który mówi, że kogoś tam wyciągnie z transportu do
Berezy Kartuskiej, ale czy nie powstanie jakiś obóz dla podejrzanych...
MELLER: Nie, no, błagam cię, Andrzej.
MOROZOWSKI: Nie? Jesteś pewien?
MELLER: To się spotkamy w jednym baraku i będę ci buty czyścił w
ramach pokuty.
MOROZOWSKI: To ja ci przypomnę najście
na dom Blidy, dzisiaj wiadomo już, jak to wszystko było zrobione. Byli
szantażowani ludzie, którzy składali przeciwko niej zeznania; typowa
obrzydliwa policyjna robota, która doprowadza do tego, że ludzie na innych
ludzi donoszą. I kończy się to takim wejściem i dramatem, jakim się skończyło.
I cała sprawa transplantologii polskiej, która została wstrzymana na lata, a w
końcu ze wszystkich tych straszliwych rzeczy ten kardiochirurg uwolniony,
pamiętasz?
MELLER: Tik, pamiętam.
MOROZOWSKI: I miażdżąca ocena pracy policyjnej nad świadkami. Starzy ludzie
z przeszczepionym sercem, ściągani w nocy, żeby zeznawać, że on zrobił im
krzywdę. To sobie teraz wyobraź, co będzie w sprawie smoleńskiej!
MELLER: A powiedz mi. Co było gorsze: dwa lata rządów PiS czy stan
wojenny?
MOROZOWSKI: Oczywiście, że stan wojenny.
MELLER: OK. A ludzie, którzy byli we władzach w czasie szeroko
rozumianego stanu wojennego mogli rządzić w niepodległej Rzeczypospolitej, od
Leszka Millera po Aleksandra Kwaśniewskiego, o wielu pomniejszych nie
wspominając. Im daliśmy kredyt zaufania. Dlaczego więc nie można dać kredytu
zaufania Andrzejowi Dudzie i jego otoczeniu?
MOROZOWSKI: Zgadzam się. Czyli sugerujesz, że tak samo w PiS jest nowe
pokolenie.„
MELLER: Tak, boja nie mówię o Jarosławie Kaczyńskim. Ja się skupiam
na Dudzie. To on wygiął wybory prezydenckie.
MOROZOWSKI: A kto do mnie dzwonił po pierwszej debacie i mówił o
Dudzie: „Jezus Maria! Andrzej, nie wiedziałem, że to taki plastik!”
MELLER: No ja.
MOROZOWSKI: I co się okazało? Że to jest człowiek bez właściwości. I się
za chwilę okaże, że jego mózgiem jest tak naprawdę Jarosław Kaczyński.
MELLER: Mówimy o pierwszej debacie, w której Komorowski rozjechał
Dudę po prostu w sposób okrutny. Miałem wrażenie, że był wyposzczony po pięciu
latach bez polowania i potraktował Dudę jak sarnę. Tak - po pierwszej debacie wydawało mi się, że to człowiek bez
właściwości. Ale okazał się bardzo sprawny i skuteczny, co politykowi krzywdy
nie robi. Wszyscy dorastamy do sytuacji, jakie przed nami stawia życie.
MOROZOWSKI: Każdy w jakiś sposób dorasta do urzędu, jaki sprawuje.
MELLER: I to jest dla mnie sedno tej sprawy. Bo stało się coś,
czego się nikt praktycznie nie spodziewał, z Kaczyńskim na czele.
MOROZOWSKI: Wygląda na zszokowanego. Na kogoś, kto dopiero teraz
opracowuje strategię na to, co się stało. Na sytuację z Dudą prezydentem.
MELLER: O Kwaśniewskim też mówiono, że jest plastikowy.
MOROZOWSKI: To prawda. Ale mam wrażenie, że ty zachowujesz się trochę
jak mechanik samochodowy, który idzie na giełdę samochodową i nagle ni stąd, ni
zowąd zamiast się przyglądać silnikowi, zawieszeniu, kołom...
MELLER: Ogląda karoserię?
MOROZOWSKI: Nie, gorzej! Mówi: „O, jaka fajna tapicerka, o radio
stereofoniczne!”. Ty tym samochodem przecież już jechałeś i wiesz o wszystkich
jego wadach i zaletach! On się nie zmienił! Jego silnikiem jest Kaczyński,
jedno koło to Macierewicz, drugie kolo zresztą bardzo ważne, to pan Szczerski,
który chce dyktatury ewangelii.
MELLER: A Roman Giertych? Radek Sikorski? Gdzie był Giertych 10
lat temu? Gdzie Sikorski 20 lat temu? Ja uważam, że wybór Dudy może wywołać
łańcuch zdarzeń, którego my do końca nie jesteśmy w
stanie dzisiaj przewidzieć.
MOROZOWSKI: Zgadzam się, ale kierunek zmian będzie niefajny.
MELLER: A mnie się
wydaje, że paradoksalnie on może przyczynić się do uspokojenia tej
polsko-polskiej naparzania. Poza tym odpowiedz mi, Andrzej: ile jeszcze razy,
pogrążając się w coraz większej degrengoladzie, PO miałaby wygrać wybory tylko
dlatego, że postraszyła PiS-em?
MOROZOWSKI:Masz rację. Jeśli przejdziemy do Platformy, to choćby
skandaliczny sposób wyborów nowych władz telewizji publicznej... Czy brak zgody
na to, by kandydatury na rzecznika praw obywatelskich mogły zgłaszać
organizacje pozarządowe... Oni nawet na to się nie godzą. Więc ja się zgadzam,
że oni są wsobni. Przywiązani do władzy. Że...
MELLER:... że kara
musiała nastąpić. Widzę jakąś sprawiedliwość w tym, co się stało. W tym
sensie, że Platforma była dotąd kompletnie bezkarna, bo zawsze się postraszy PiS-em. W tym sensie
Andrzej Duda jest mieczem Bożej Sprawiedliwości, że użyję porównania, które
być może spodobałoby się posłowi Szczerskiemu.
MOROZOWSKI: Aleja się go boję. Ja się go boję, dlatego że on nie jest
nikim nowym. Może mniej się boję, choć też się boję nieodpowiedzialności
Kukiza, bo go nie znam. Dudy się boję, bo z jakiegoś powodu się zdecydował na
to, a nie inne ugrupowanie.
MELLER: A ja zawsze
się zastanawiałem, kiedy Kwaśniewski był już prezydentem, jak taki sensowny
człowiek, taki inteligentny, taki ciekawy... Jak on mógł swoją karierę związać
z PZPR i to jeszcze w tym paskudnym okresie. Do dzisiaj tego nie wiem.
MOROZOWSKI: Ale to jest proste. Jak działała PZPR? Wewnątrz był
system promowania ludzi najzdolniejszych. On był tym zdolnym, którego PZPR
postanowiła promować. Ale w zamian trzeba było być posłusznym i grzecznym.
MELLER: Czyli
Kwaśniewski cynicznie, -jak zwał, tak zwał - wybrał ścieżkę kariery.
MOROZOWSKI: Tak.
MELLER: Tb czemu nie
zakładasz, że Duda cynicznie, pragmatycznie szedł sobie w tym prawicowym
układzie politycznym, a teraz jest jego rok 1995?
MOROZOWSKI: Oby słowo ciałem się stało.
MELLER: Ale możemy tak
założyć?
MOROZOWSKI: Oby, oby, Ale jesteśmy już w sile wieku. Czy kiedyś twoja
wiara w coś przyniosła rzeczywiście owoce?
MELLER: Liczyłem na
cud, że dożyję końca komuny. Dożyłem? Dożyłem! Wierzyłem, choć nie było
specjalnych przesłanek ku temu, że w 2007 r. odsuną PiS od władzy. Udało się!
MOROZOWSKI: Ha, ha. OK.
MELLER: W 1995 roku wierzyłem, że
Legia awansuje do Ligi Mistrzów. Udało się? Udało.
MOROZOWSKI: OK. Przekonałeś mnie. Zaczynam wierzyć w cuda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz